2021-06-08

10 - Podążaj za mną do światła (cz.1)

 

Rozdział 10

Podążaj za mną do światła (cz.1)

 

 

Max obudził mnie z jedną ręką między nogami, drugą przy piersi i ustami przy szyi. Kiedy się przebudziłam, moja szyja wygięła się w łuk, a potem wyszeptałam - „Kochanie”.

Jego ręce odeszły, odwrócił mnie i pocałował. Potem zrobił mi inne rzeczy. Potem wziął mnie, wszedł na wierzch, ze mną z ugiętymi kolanami, z udami przyciśniętymi do jego boków.

Kiedy byłam już prawie na miejscu, chwiejąc się blisko krawędzi, wyciągnął się, przewrócił mnie na brzuch, podciągnął moje biodra i wbił się we mnie od tyłu, mocno i szorstko, raz za razem.

Pyszne.

„Dotykaj się, mała” - warknął za mną swoje zamówienie i zrobiłam tak, jak mi kazano, z twarzą w poduszce, zaciskając palce na moim słodkim miejscu. Przez około trzydzieści sekund. Potem doszłam długo i luksusowo, a moje jęki zostały stłumione przez poduszkę.

Po tym jak to zrobiłam, odsunęłam rękę, ale ramię Maxa owinęło się wokół mojej klatki piersiowej i podniósł mój tors, wbijając się we mnie i teraz jego palec poruszał się między moimi nogami, tocząc się w moim ulubionym miejscu.

Wcisnęłam się tyłem w jego ciało, owinęłam rękę wokół jego nadgarstka i jęknęłam - „Max, nie mogę… za dużo”.

Nie słuchał, jego palec wciąż się kołysał, jego kutas wciąż pchał, jego ochrypły, chrapliwy głos domagał się - „Znowu, Księżno”.

„Nie mogę.”

„Chcę tego ponownie.”

„Max” – szepnęłam.

Jego druga ręka chwyciła moją pierś, jego palec i kciuk również toczyły się po moim sutku, a jego dotyk przeszył mnie jak strzała.

Miałam rację, to było za dużo. Miałam się rozpaść.

„Daj mi to” – warknął - „Pospiesz się, mała, jestem blisko.”

Moje ciało podskoczyło, gdy to mnie uderzyło, tym razem dłuższe, przeszło od luksusowego do wystawnego. Tak piękne, że krzyknęłam, drugą ręką zakrywając Maxa na mojej piersi, zaciskając mocno palce.

„Chryste” – mruknął Max – „tak cholernie słodko”  

Potem wjechał głęboko z aksamitną brutalnością, raz, dwa, trzy razy, jęcząc, przechodząc przez pchnięcia.

Zatrzymał się i pochylił w pasie, popychając mój tors na łóżko, puścił mnie i opadłam z powrotem na poduszki. Max pozostał tam, gdzie był, jego palce poruszały się po moim pośladku, krzyżu, gdy jego trzon delikatnie wsuwał się i wysuwał ze mnie.

Pozwoliłam mu, kochając każde zanurzenie, jego lekki, intymny dotyk, myśląc, że to nie jest tak naprawdę uspokojenie, to było jak posiadanie wszystkiego.

Wyślizgnął się i upadł na mój bok, po czym naciągnął kołdrę na nasze ciała i wziął mnie w ramiona. Przycisnęłam twarz do jego gardła, otaczając go ramieniem, kładąc drugą rękę na jego klatce piersiowej.

„Wszystko w porządku?” - zapytał.

„Mm hmmm” – odpowiedziałam, lekko kiwając głową.

Jego ręka wsunęła się w moje plecy, a jego głos brzmiał, jakby się uśmiechał, kiedy zadał pytanie, na które już znał odpowiedź - „Czy to za dużo?”

„Mm mm” – odpowiedziałam, lekko kręcąc głową.

Jego ciało też zatrzęsło się ze śmiechu. Przytuliłam się bliżej.

Potem zapytał - „Jak to zrobiłaś?”

Odchyliłam głowę do tyłu, żeby na niego spojrzeć - „Co zrobiłam?”

„Bez tego przez miesiące?”

Moja głowa wcisnęła się w poduszkę, gdy przechyliłam ją na bok - „Słucham?”

„Jesteś gorącym kawałkiem, Księżno, nie wyobrażam sobie kobiety takiej jak ty, która mogłaby wytrzymać bez tego przez bardzo długi czas.”

Wsunęłam twarz z powrotem w jego gardło i nie odpowiedziałam.

„Nina?” - wezwał.

„Czy właśnie nazwałeś mnie gorącym kawałkiem?” - zapytałam jego gardło.

Wiedziałam, że znowu się uśmiechał, kiedy odpowiedział - „Tak”, jedna z jego rąk przesunęła się po moim pośladku, a druga ręka wsunęła się we włosy - „…bo jesteś”.

„Mm” wymamrotałam zamiast się złościć, decydując się w moim obecnym stanie przyjąć to jako komplement w stylu Maxa.

„Widzę, że Nina Zombie pokonuje Wkurzoną Ninę” – zauważył.

Znowu postanowiłam nie odpowiadać.

Max przewrócił mnie na plecy, wtaczając się we mnie i wstał na łokciu, opierając drugą rękę na moim brzuchu, a przód jego ciała oparł się wzdłuż mojego boku.

„Więc?” – podpowiedział.

„Więc co?”

„Nie odpowiedziałaś na moje pytanie.”

Spojrzałam na jego obojczyk i wzruszyłam ramionami.

„Musiało być ciężko” – zauważył.

Moje oczy powędrowały do niego i chociaż wolałabym rozkoszować się poświatą podwójnego orgazmu i poranku bez jednego z moich krewnych przy drzwiach, spoważniałam i spojrzałam mu w oczy.

„Wiesz, jeśli miałabym wybór, wrócić do Brent’a, który był tym, który mnie pobił, lub cofnąć się do czasów sprzed i po śmierci Charliego, być tak samotną, tak zagubioną, tak potrzebującą, że pozwoliłam sobie być przywiązaną do Nilesa, wybrałabym Brent’a.”

Jego ręka opuściła mój brzuch, by objąć moją szczękę, a jego twarz była łagodna, gdy szepnął - „Mała”.

„Nie żartuję.”

„Wiem, to dlatego, że jest świeże. Kilka tygodni, a poczujesz się inaczej.”

Westchnęłam i zamknęłam oczy, mówiąc - „Nie wiem”.

Otworzyłam oczy, kiedy poczułam, że jego usta dotykają moich.

„Tak” – powiedział, podnosząc głowę.

„Tak?”

„Zagubiłaś się, przywiązałaś się do tego dupka i to doprowadziło cię do mnie” - uśmiechnął się, a jego uśmiech był arogancki - „Więc tak, kilka tygodni, a poczujesz się inaczej.”

Moje oczy zwęziły się na jego uśmiech, zanim wróciły do jego - „Wiesz, jesteś nie tylko denerwujący i władczy, ale także arogancki.”

Jego usta wróciły do moich i zobaczyłam, że jego oczy wciąż się uśmiechają, kiedy poinformował mnie - „Tak, i kochasz to”.

„Zapomniałam, że jesteś też niemożliwy.”

Jego oczy zaczęły tańczyć na ułamek sekundy, zanim mnie pocałował, nie dotykając ust, ale głęboko i długo, i był głównie na mnie, kiedy skończył z moimi ustami. Moje ramiona również obejmowały go z jedną ręką owiniętą wokół jego szyi, a jego pocałunek był tak dobry, jego ciężar był tak miły, że zapomniałam być zirytowana.

„To miłe” – szepnęłam.

„Tak” – odszepnął i pochylił głowę, przesuwając nosem wzdłuż mojej szczęki.

Nie powiedziałam mu tego, ale to zrobił jeszcze przyjemniej.

„Max?” - zawołałam i podniósł głowę.

„Jestem tutaj, mała.”

„Dlaczego Shauna?”

W chwili, gdy wypowiedziałam te słowa, żałowałam, że nie mogę ich wepchnąć z powrotem do ust. Nawet nie wiedziałam, dlaczego je powiedziałam. Po prostu wyszły. „Prowadziliśmy potyczki”, jak to określił Max, byliśmy w tym dobrzy, to stało się nami, a po tym, jak był taki słodki, pytając, czułam się bezpieczna.

Wiedziałam, gdy ciemność ogarnęła jego twarz, że nie powinnam była pytać.

„Przepraszam, nie powinnam była pytać” – mruknęłam, strach przeszył mi brzuch, ponieważ wiedziałam, że zrobiłam coś złego i nie chciałam, żeby wrócił do tego drugiego Maxa z wczorajszego popołudnia. Postanowiłam zmienić temat i spróbowałam wyślizgnąć się spod niego, proponując - „Pójdę zrobić kawę”.

Jego waga się nie zmieniła, w rzeczywistości dał mi jej więcej, trzymając mnie w miejscu, a moje oczy powędrowały do jego.

„Dlaczego nie miałbyś zapytać?” - zapytał.

„Najwyraźniej nie chcesz o tym rozmawiać” – zauważyłam ostrożnie.

„Może nie, ale to nie znaczy, że nie powinnaś pytać.”

„Cóż…”

„Jesteś naga w moim łóżku, mała, gotujesz w mojej kuchni, przeprowadzasz się do miasta, kupujesz biurko prawnika, wszystko po to, by postawić na mnie. Nie sądzisz, że masz prawo wiedzieć?”

Myślałam, że mam prawo wiedzieć o wielu rzeczach, o wszystkim. Nie powiedziałam mu tego. Po prostu trzymałam się odwagi i jego spojrzenia. Max podniósł się na przedramieniu, ale nie przeniósł reszty swojego ciężaru, gdy jego oczy skierowały się na moją skroń, a palce jego drugiej ręki też tam trafiły, przesiewając moje włosy. Zsunął je w dół, przez loki, a potem zaczął kręcić kosmykiem wokół palca. Czułam jego dotyk i było to cudowne, ale obserwowałam też jego rysy, emocje płynęły po nich otwarcie, zbyt szybko, by je przeczytać, ale większość z nich nie była dobra. Potem jego oczy opuściły kosmyk włosów, mimo że jego palec wciąż go skręcał i spojrzał mi w oczy.

„Dawno temu, w piątej, szóstej klasie, byliśmy ekipą. Bitsy, Brody, Shauna, Kami, Harry i ja.”

„Harry?” – zapytałam zaskoczona.

„Tak.”

„Kami?”

„Tak, w pewnym sensie, ona głównie się dołączyła, nie miała wielu własnych przyjaciół.”

Nie było to dla mnie zaskakujące, jeśli to, co powiedział Max o Kami, że jest suką od zawsze, było prawdą.

„Nie Curtis?” - zapytałam.

„Nie.”

A nie Anna? pomyślałam, ale nie powiedziałam głośno pytania.

„Byliśmy blisko” – kontynuował – „…wszystko robiliśmy razem przez lata, aż do liceum. Trzymaliśmy się mocno, od szkoły do szkoły, chociaż Bitsy i Shauna były o rok młodsze, Kami, dwa lata.”

Kiwnęłam głową, zachęcając go do kontynuowania, gdy moja ręka przesunęła się wokół jego klatki piersiowej.

„Kami zerwała, znajdując własnych przyjaciół, ale zawsze trzymała się blisko Shauny. Brody i ja weszliśmy razem na nasz pierwszy rok na uniwerek, Harry nie. Wtedy Brody i ja sprzymierzyliśmy się z Curt’em, który był o rok starszy, ale straciliśmy bliski kontakt z Harrym. Był w pobliżu, spędzaliśmy czas, ale nie byliśmy już blisko.”

„Czy Shauna była blisko?”

„Tak.”

„Więc była twoją przyjaciółką?”

Uśmiechnął - „Byłem w liceum. Licealiści robią głupie gówno wokół pięknych dziewczyn i chociaż przez większość czasu była zarozumiałym wrzodem na tyłku, zawsze była piękna, nawet wtedy.”

Starałam się nie dopuścić, by ostrze jego słów wbiło się w moje ciało, ale nie udało mi się.

Poprzedniego wieczoru powiedział mi, że jestem ładna, nie piękna i, jak wszystkie kobiety wiedziałam, jest duża, cholerna różnica.

„Księżno…” – powiedział cicho, najwyraźniej odczytując moją minę – „…ona się nie umywa.”

Zmusiłam się do uśmiechu i próbowałam wrócić do naszego wcześniejszego tematu - „Idź dalej.”

Max pozostał przy aktualnym temacie – „Mała, poważnie.”

„Więc” – stanowczo go zignorowałam – „…wszyscy byliście przyjaciółmi.”

Jak zwykle Max wytrwale trzymał się celu - „Jest piękna, ale jest zimna. Świetnie pracuje ustami, gdy jest na twoim kutasie. Kiedy używa go do czegokolwiek innego, do całowania, mówienia lub marszczenia się, czego używa w większości, nie za dobrze.”

„Max…”

„I nie odpuszcza, kiedy ją pieprzysz, chce mieć kontrolę nad tobą, nad sobą, nad wszystkim. Cała ta sprawa była ćwiczeniem manipulacji, próbowała owinąć mnie wokół palca, złapać w pułapkę na miód. Ale nigdy nie rozumiała tego, że była tak ciasno związana, tak pochłonięta swoim planem, że nigdy nie pozwoliła sobie cieszyć się tym, a jeśli ona nie pozwalała, to ja nie mogłem.”

Spojrzałam mu w oczy i powiedziałam mu szczerze - „Nie jestem pewna, czy potrzebuję tych informacji.”

„Nigdy” - powiedział Max, znowu mnie ignorując - „Nigdy nie zdarzyło się, abym wszedł do pokoju, zobaczył ją ubraną do wyjścia i zapomniał, jak oddychać, tak jak wtedy, gdy widziałem cię, zanim poszliśmy do Koguta.”

Poczułam, że moje oczy rozszerzyły się na to wyznanie i ja właśnie zapomniałam, jak oddychać.

Kiedy sobie przypomniałam, szepnęłam - „Max …”

Jego kciuk uniósł się i przesuwał w tę i z powrotem wzdłuż mojej skroni - „Techniczne punkty za obciąganie, Shauna to dziesiątka. Zasługi artystyczne zero.” - Jego usta zbliżyły się do moich i wymamrotał - „Ty, kochanie, jak się w to zagłębisz i pieprzyć…” - jego nos zsunął się wzdłuż mojego i patrzyłam, jak jego oczy ciemnieją od dobrych wspomnień, gdy mówił dalej - „Oglądanie, jak ssiesz mojego fiuta, mógłbym przysiąc, że lubisz to bardziej niż ja. Idealne pieprzone wyniki.” - Pocałował mnie lekko i kontynuował - „Pieprzyć ją, ona nawet nie ma rangi w porównaniu z tobą. Inna liga.”

O ile nie chciałam tego przyznać, bardzo mnie to ucieszyło.

„I nigdy, ani razu, od piątej klasy, nie rozśmieszyła mnie” – zakończył Max.

Tym bardziej mnie to ucieszyło.

„W porządku, jestem lepsza niż Shauna” - wymamrotałam, czując się nieco nieśmiała i jednocześnie skrępowana (chociaż nadal byłam bardzo zadowolona) - „idź dalej”.

„Tak, pójdziemy dalej, kiedy obiecasz, że nigdy więcej nie będziesz mieć tego wyrazu na twarzy, kiedy będę wobec ciebie szczery.”

„Co za wyraz?" – zapytałam, chociaż tego nie widziałam, ale pomyślałam, że wiem.

„Wyglądałaś jakbym cię zaskoczył i wbił ci nóż w brzuch.”

O jej. Czy naprawdę mógł mnie tak dobrze czytać?

„Tak, właśnie tak wyglądałaś” – powiedział, jakbym wypowiedziała moje niewypowiedziane pytanie na głos i poczułam, że moje oczy się rozszerzają.

„To niesamowite” – wypaliłam.

„Mała, nie graj w pokera” - poradził, a potem uśmiechnął się, zanim skończył - „…nigdy”.

„Dobra rada” – szepnęłam.

Jego twarz zrobiła się ciepła, pochylił głowę, pocałował mnie w nos i odszepnął - „Słodka”. Potem obrócił się, owijając ramiona wokół siebie i zabierając mnie ze sobą, więc byłam głównie na górze.

Podniosłam się z ramieniem na jego klatce piersiowej i łokciem na łóżku i zapytałam - „Zamierzasz dokończyć swoją historię?”

„Tak” – powiedział z westchnieniem – „…choć nie bardzo. Skończyliśmy szkołę, a Shauna poszła do CSU[1]. Zniknęła później na kilka lat, wyszła za mąż za jakiegoś bogatego, starego faceta z Aspen, rozwiodła się z jego tyłkiem i oskubała go, na ile tylko mogła, ale nie tak bardzo, jak chciała. Mogła być piękna, a on mógł być stary, ale nie był głupi. Wróciła i żyje z tego, od tamtej pory szuka następnego.”

„Wygląda na to, że jego wypłata maleje.”

„Tak, jest wypieprzona. Ciężko pracowała nad Curt’em. Jedną dobrą rzeczą w tym testamencie i listach jest to, że o tym wiedział. Myślała, że ​​go rucha, ale w końcu wziął to, czego chciał i ją przeleciał.”

„Dosłownie i w przenośni” – zauważyłam.

„Tak.”

„A ty?”

Pochylił głowę na mojej poduszce i stwierdził bez ogródek - „Jest prześliczna, ma dobre usta, chciała mnie w łóżku, pracowała nad tym, wpuściłem ją. Grała ze mną w grę, ukrywała wiele z tego, kim była, a ja to kupiłem. Od samego początku nie było tak dobrze, jak się wydawało. Potem było jeszcze gorzej. Kiedy wysiadanie nie było warte znoszenia jej, skończyłem to.”

„Nie wiedziałeś, że ona sypia też z Curt'em?”

„To była część tego, że nie warto było się z nią znosić, kiedy dowiedziałem się, że pogrywała ze  mną i Curt’em w tym samym czasie.”

„Więc nie lubisz o sobie mówić?” – spytałam, a jego ramiona, które lekko mnie otaczały, zacisnęły się.

„Zależy.”

„Od czego?”

„W przypadku Shauny, miałem to w dupie. Nawet kiedy byliśmy razem, to było swobodne. Jak jest swobodne, nie obchodzi mnie to.” - Jego ręka przesunęła się po moich plecach, zbliżając mój tors do jego i patrzyłam, jak jego oczy stają się intensywne, gdy powiedział - „To nie jest swobodne, Księżno, tak jak my, nie, absolutnie nie lubię mówić.”

Przygryzłam wargę, bo podobała mi się jego odpowiedź, a potem zapytałam - „Więc, jeśli masz coś przeciwko…?”

Max przerwał mi, wyjaśniając - „To był Curt.”

„A ty nie lubiłeś Curt’a.”

„Nie, nie lubiłem go, nie lubiłem kobiety dzielącej jego łóżko i moje, i nie podobało mi się, dlaczego to robi.”

„Jak długo z nią byłeś?”

„Pracuję przez większość czasu poza miastem, więc trwało to rok. Prawdopodobnie rozgryzłbym to dużo wcześniej, gdybym był w pobliżu. Nie wiem dokładnie, ale czas, kiedy byłem w mieście i z nią, prawdopodobnie wynosił około kilku miesięcy.”

„Kiedy Harry pojawił się na tapecie?”

„Jakiś czas temu, jakiś czas po tym, jak ją zdrapałem, a ona zorientowała się, że nie wróci. Rok temu, trochę więcej.”

„Jak się połączyli?” - zapytałam i twarz Maxa się zmieniła, jego oczy oddaliły się.

„To jest popieprzone” – mruknął.

„Przepraszam?”

Jego oczy skupiły się i spojrzał na mnie - „Harry zawsze miał słabość do Bitsy, zawsze. Nigdy nie czuł nic do Shauny. Zaskoczył wszystkich, kiedy się zeszli.”

To była wiadomość, ciekawa wiadomość.

„Bitsy?”

„Tak. W dniu, w którym wyszła za Curt’a, był tak nawalony, że omalże rozerwał Psa. Mick musiał wsadzić go do celi, żeby mieć na niego oko i wysuszyć.”

„Łał” – wydyszałam.

„Tak” – powiedział Max - „Po tym, jak był Curt, Bitsy i Harry rozeszli się, po tym, jak straciła nogi, ponownie się zaprzyjaźnili, zbliżyli się. Ciągle są blisko.”

Moja matka miała rację, to było Peyton Place Gór Skalistych.

„Więc Kami była z Curt’em, zanim był z Bitsy, a Harry zawsze podkochiwał się w Bitsy…”

„Nie, kochanie, Kami była z Curt’em, dopóki Bitsy nie zerwała z Harrym. Brody i ja przestaliśmy się z nim spotykać w liceum, ale to nie znaczyło, że nie byliśmy jeszcze przyjaciółmi. Byliśmy. A Bitsy umawiała się z nim przez liceum, a potem, dopóki coś się nie stało, zerwała i Curt nie marnował czasu. Skończył z Kami i poszedł za Bitsy.”

Zamrugałam na niego – „Więc Harry i Bitsy byli razem?”

„Tak, przynajmniej sześć, siedem lat.”

„O mój Boże.”

„Dawno temu.”

„Motyw morderstwa?”

Max wybuchnął śmiechem i znów przewrócił się, więc leżeliśmy na bokach, ale podniósł się na łokciu z głową w dłoni, a ja przesunęłam się na plecy, żebym mogła na niego spojrzeć.

„Harry nie skrzywdziłby muchy, nie ma tego w sobie. On nigdy nawet nie polował, nie ma broni, o ile wiem” – powiedział mi Max - „Jego starzy zostawili mu fundusz powierniczy, ale wciąż otworzył swój własny sklep z drewnem i radzi sobie dobrze na tym zapasie. A nawet gdyby poszedł za Curt’em, nigdy nie poszedłby za Bitsy, nawet by jej nie groził.”

„O.”

Uśmiechnął - „Chociaż za kilka miesięcy nie zdziwiłbym się, gdybym zobaczył go stojącego na jej schodach i niosącego kwiaty.”

Podobał mi się ten pomysł, więc się uśmiechnęłam.

Oczy Maxa przesunęły się po mojej twarzy, a potem jego głowa pochyliła się blisko.

„To odpowiedź na twoje pytanie?” - zapytał cicho, skinęłam głową i Max przeszedł do innego tematu - „Więc co dzisiaj zrobimy?”

Myślałam, że pozostanie w łóżku oglądając filmy (lub robiąc inne rzeczy) ma sens, ale nie sugerowałam tego.

Zamiast tego powiedziałam - „Nie głosuję na bójki”.

Uśmiechnął się, zanim zasugerował - „Pomyślałem, że zabiorę cię na strzelanie.”

„Strzelanie?”

„Nauczę cię posługiwać się bronią.”

Zamknęłam oczy, uniosłam brwi i powoli je otworzyłam - „Pistolet?”

„Tak, mam w domu, powinnaś wiedzieć, jak go używać.”

„A może po prostu zignoruję jego istnienie?”

„Może ubierz się ciepło, a ja cię zabiorę i nauczę strzelać?”

„Um…”

Jego twarz pochyliła się jeszcze bliżej - „Mała, broń jest niebezpieczna w rękach ludzi, którzy nie wiedzą, jak jej używać i ludzi, którzy wiedzą, że jest niebezpieczna.”

„Ale …”

„Kiedy będę w pracy, a ty tu sama, poczuję się lepiej, gdy będziesz wiedziała, gdzie jest broń, jak się do niej dostać i jak jej użyć.”

„W pracy?”

„Tak?”

„Co masz na myśli mówiąc, że będziesz w pracy?”

„Pracuję na umowę, biorę trzy- czasem sześciomiesięczne prace. Czasami biorę pracę i pracuję po czternaście godzin dziennie, sześć dni w tygodniu, trzy miesiące dalej, miesiąc przerwy. Na budowach. Przeważnie w stanie, czasem poza domem. Myślałem, że to wiesz.”

„Cóż, trochę, ale…”

„Więc jak wyjadę, a ty będziesz tutaj, ja…”

Przerwałam mu - „Czternaście godzin dziennie?”

„Tak.”

„Czy to w ogóle legalne?”

„Kiedy ci za to zapłacą kupę forsy, tak.”

Zwróciłam uwagę na to, co uważałam za oczywiste - „Ale to szaleństwo”.

„Przyzwyczajasz się do tego.”

Nie podobało mi się, że pracował czternaście godzin dziennie, co było brutalnym harmonogramem.

Nie podobał mi się też pomysł, że nie będzie go przez trzy miesiące, czasem sześć. To byłoby dla mnie brutalne.

Jednak obecny temat był świetną okazją i pomyślałam, że jeśli będę ostrożna, mogę go wykorzystać, aby zasugerować pomoc finansową.

Więc będąc ostrożnym, zaczęłam - „Um, Max, po jakimś czasie, jeśli się wprowadzę…”

Potem przestałam mówić, kiedy zdałam sobie sprawę, że nie byłam wystarczająco ostrożna i nawet nie dotarłam do sedna sprawy.

Wiedziałem o tym, ponieważ jego oczy zwęziły się niebezpiecznie i odciął mi się - „Po jakimś czasie?”

„Cóż, tak, myślałam, że kiedy się tu przeprowadzę, znajdę mieszkanie w mieście, może apartament…”

„Te są dzierżawione na rok” – poinformował mnie.

„No, dobrze.”

„Nie zostajesz w mieście przez rok.”

„Nie?”

„Kurwa, nie”.

„Gdzie się zatrzymam?”

„Tutaj.”

Moje oczy znów się rozszerzyły i wpatrywałam się w niego.

Potem zapytałam - „Tutaj?”

„Tak.”

„Ale nie mogę się tutaj wprowadzić”.

„A czemu do licha nie?”

Zamrugałam, niepewna, jak odpowiedzieć, bo odpowiedź powinna być oczywista. A ta odpowiedź brzmiała: nie mogłam się tu wprowadzić, ponieważ znaliśmy się od tygodnia.

Max mówił dalej - „Jak jestem poza miastem, mała, wracam, chcę cię w moim łóżku, a nie w łóżku w mieszkaniu w mieście.”

„Max…”

„I rozstając się na miesiące, nie stracę więcej czasu na czekanie, aż podjedziesz pod górę lub ja zmarnuję benzynę, jadąc do ciebie, kiedy powinnaś być tu.”

„Max…”

„Albo pieprzyć się w twoim łóżku jednej nocy, moim drugiej.”

„Max…”

„Wszędzie ciągnąc ubrania”.

„Max!” - powiedziałem głośno, aby zwrócić jego uwagę.

„Co?"

„A co z twoimi wynajmem?”

„Kiedy zamieszkasz tutaj, Księżno, wycofam się z rynku wynajmu.”

Znowu zamrugałam, a potem zaczęłam pytać - „Ale co z…?”

„To jest powód, dla którego nie mogę zatrzymać ziemi, którą dał mi Curt, ponieważ utrata dochodu z czynszu utrudnia życie, a standard życia się zmienia.”

Na tę wiadomość przestałam oddychać.

Potem zapytałam - „Czy mógłbyś ją zatrzymać, jeśli nie straciłbyś dochodu z wynajmu?”

„Tak, ale przeprowadzasz się tutaj, więc tracę dochód z wynajmu.”

Nagle mój dzień się rozjaśnił i aby rozjaśnić Maxa, podzieliłam się - „Więc mogę pomóc”.

Było oczywiste, że dzień Maxa się nie rozjaśnił; Wiedziałam o tym, ponieważ jego twarz pociemniała – „Nie, nie możesz.”

Położyłam dłoń na jego szczęce, moje serce stało się lżejsze - „Jeśli się wprowadzę, nie mogę tu mieszkać i nie wnosić wkładu.”

„Tak, mała, możesz.”

Znowu zamrugałam, moje serce ponownie stało się ciężkie, gdy stałam się zdezorientowana i zapytałam - „Co?”

„Rzeczy tu nie są ciasne, są dobre, więcej niż wygodne, solidne. I mogą pozostać dobre, możemy żyć przyjemnie, a ograniczymy areał. Ten dochód z wynajmu oznacza, że już spłaciłem budowę tego miejsca, nie mam hipoteki, tylko podatki, media i je płacę.”

„Ale …”

„Nie poddaje tego dyskusji.”

„Ale …”

„Wydajesz swoje pieniądze na fantazyjne ubrania, możesz sadzić kwiaty i kupować gówno do kuchni.”

Patrzyłam na niego w szoku. Czy powiedział sadzić kwiaty i kupować gówno do kuchni?

Pomocnie przypomniałam mu - „Max, kilka lat temu świętowaliśmy nowe tysiąclecie.”

„Więc?”

„Więc będę zarabiała pieniądze, mogę pomóc.”

„Nie” – stwierdził krótko, stanowczo i zdecydowanie.

Spojrzałam na niego ponownie.

Potem zapytałam - „To wszystko? Nie?"

„Właśnie tak. Nie.”

„Myślałam, że nie masz problemu z tym, że zarabiam więcej niż ty?”

„Nie mam.”

Nie byłam już zszokowana, teraz znów byłam zdezorientowana.

„Nie rozumiem.”

„Nie mam problemu z tym, że zarabiasz więcej niż ja. Mam problem z płaceniem przez ciebie moich rachunków.”

To było. Macho Górski Człowiek Max. Wiedziałam, że jest jakiś problem.

„Gdybym tu mieszkała, byłyby to nasze rachunki” – zauważyłam.

„Kiedy tu będziesz mieszkała, będziesz moją kobietą, a ja dbam o moją kobietę, więc to moje rachunki.”

Tracąc cierpliwość, zawołałam - „Halo? Max? Wzywam cię w XXI wiek. Podążaj za mną do światła świata z telefonami komórkowymi, nawigacjami satelitarnymi i komputerami, które możesz nosić w teczce, zamiast zajmować całe pokoje. Aha, i gdzie kobiety od dziesięcioleci wspierają finansowo gospodarstwo domowe.”

Jego twarz pozostała ciemna, a jego głos był niski i zabójczy, kiedy powiedział mi - „Nie uważam cię za zabawną, mała.”

Moje ciało napięło się, ale poczułam, że moje oczy stają się duże.

„Mówisz poważnie?” - zapytałam.

„Śmiertelnie” – odpowiedział.

Patrzyliśmy na siebie w milczeniu, gdy uderzyło mnie to jak seria ciosów w brzuch. Leżałam na plecach, ale wciąż czułam się zdyszana.

Miałam sprzeczne informacje na temat stanu konta bankowego Maxa, ale do tej pory tego z nich nie pochodziło od Maxa. Wzięłam to, co wiedziałam i poskładałam obraz.

Wiedziałam ile kosztuje wynajęcie jego domu na tydzień, to była mała fortuna. A to, co zapłaciłam, nie było nawet najwyższym poziomem czynszu w godzinach szczytu. W miesiącach zimowych czynsz był prawie dwukrotnie wyższy niż zapłaciłam. Gdyby był w domu tylko przez dwa miesiące w roku, a czynsze były takie same, jak twierdził, zwłaszcza zimą, zbiłby fortunę.

I nie miał kredytu hipotecznego.

I miał dwa quady, skuter śnieżny, motocykl, samochód, który trzeba było chować pod plandeką, Cherokee, który nie był nowy, ale był daleki od starego i sprzątaczkę w domu.

Może nie był dziany, ale z pewnością nie radził sobie zbyt źle.

Nie chciał pozwolić małej kobiecie dokładać się do domowych finansów. Był takim macho góralem, że pozwolił, by jego duma góralska stanęła na drodze do utrzymania jego góry w czystości.

Tak, tu był haczyk. To było wtedy, gdy dobra część rozpoczynania z kimś przeradzała się w złą. Poczułam, jak strach kłuje moją skórę, ale byłam zbyt zajęta kontrolowaniem wściekłości, która prawie mnie oślepiła.

„Dumny i uparty” – wyszeptałam, a moje spojrzenie zmieniło się w blask.

„Co?” – zapytał, jego spojrzenie zmieniło się w grymas.

Szybko zsunęłam się z łóżka i gorączkowo przeszukiwałam ubrania, które rzuciliśmy na podłogę poprzedniego wieczoru. Złapałam jego termo aktywną koszulkę, wyprostowałam się i z trudem włożyłam ja, wpadając w obszerne fałdy.

„Dumny i uparty” – mruknęłam spod koszuli, walcząc z rękawami.

„Nina, wracaj do łóżka”.

Udało mi się wciągnąć koszulkę i spojrzałam na niego.

„Tak jak twoja mama!” – oskarżyłam, mój głos stał się głośniejszy.

Jego już ciemna twarz stała się przerażająco ciemna, a jego głos zamienił się w ostrzeżenie, kiedy powtórzył - „Nina, wracaj do łóżka.”

„Nie!” – warknęłam - „Poradzisz sobie ze mną w tym łóżku, Max, a kiedy to robisz, przyznam, że to uwielbiam. Ale kiedy mnie nie pieprzysz, nie możesz ze mną poradzić.”

Jego brwi zmarszczyły się, a jego głos był niskim, gniewnym pomrukiem, kiedy zapytał - „Co do cholery?”

Podwinęłam długi rękaw z jednej strony w górę nadgarstka, a kiedy to zrobiłam, pochyliłam się do przodu i uczciwie krzyknęłam - „Ty! Macho Mężczyzna z Gór Max! Nie możesz sobie ze mną poradzić, powiedz mi, jak to będzie! Nie pozwolisz mi uczestniczyć w rozmowie! Nie pozwolisz mi uczestniczyć w naszym życiu!” - skończyłam podwijać rękaw i wyrzuciłam rękę – „Myślisz, że gdybym ja tu mieszkała, ja chciałabym, żeby to Urwisko zostało zbezczeszczone? Myślisz, że ja chciałabym na nim mieszkanie, dom lub hotel? Czy myślisz, że ja chciałabym, aby na drodze było więcej ruchu, a cisza i spokój tego miejsca były zrujnowane? Czy myślisz, że ja chciałabym erozji góry, którą spowodowaliby ludzie i budynki?” - zaczęłam podwijać drugi rękaw i skończyłam krzyczeć - „Nie! Nie chcę tego! Ale czy ty dasz mi wybór? Czy ty pozwolisz mi pomóc? Znowu nie!”

Odrzucił kołdrę, a ja odwróciłam się i pochyliłam, przekopując się przez ubrania, by znaleźć bieliznę. Kiedy to zrobiłam, zobaczyłam, że nogawka jego dżinsów zsuwa się i wiedziałem, że nie ma go w łóżku. Znalazłam swoje majtki, złapałam je i obróciłam się, cofając się o krok, gdy zobaczyłam, że jest blisko i zapina dżinsy.

Pochyliłam się i naciągnęłam majtki, podciągając je, obcierając sobie podrapaną nogę, ale ignorując ból.

„Mogę sadzić kwiaty i kupować rzeczy do kuchni. Jesteś szalony!” - krzyknęłam, gdy wciągnęłam majtki.

„To mój dom, kochanie, moja ziemia, moja odpowiedzialność. Ta ziemia była w mojej rodzinie od ponad stu pieprzonych lat.”

Wyprostowałam się i zmierzyłam się z nim, wciąż krzycząc - „Tak, powiedziałeś mi o tym, a jeśli to zadziała, jak jesteś cholernie pewien, że tak się stanie, to czy nie będę twoją rodziną?”

Jego górna część ciała szarpnęła się i wiedziałam, że zdobyłam swój punkt, ale jechałam dalej.

„Jesteś absolutnie w porządku, jeśli chodzi o pieniądze, ale przyjmiesz to uderzenie, aby mieć mnie tak, jak chcesz. Nie w taki sposób, w jaki ja nas pragnę, a to dlatego, że jestem twoją partnerką, a nie twoją małą kobietą!” - krzyknęłam.

„Nina, to bzdury” – uciął.

„Doprawdy?”

„Skończyliśmy o tym rozmawiać” – oświadczył.

„Och, więc teraz, kiedy ja mam rację, a ty się mylisz, skończyliśmy o tym rozmawiać?”

„Nina …”

Potrząsnęłam głową i podniosłam rękę, wciąż krzycząc - „Nie, nie ma mowy. Dumny i uparty. To ty. Przychodzę tutaj, wchodzę w twoje życie. Nie budujemy razem.

Zrobił krok w moją stronę, a ja szybko cofnęłam się o dwa, gdy przyciął - „Cholera, Nina”.

„Cieszę się, że teraz to wiem, Max, dobrze to wiedzieć” – warknęłam, a potem usłyszałam pukanie do drzwi i moja głowa przekręciła się w tym kierunku. Ze swojej pozycji na strychu nie widziałam, kto to był, ale podejrzewałam, że to moja matka, a jeśli kolej na poranne szczęście to mój ojciec i Niles, więc od razu pomaszerowałam w kierunku schodów ogłaszając - „Otworzę.”

„Zostaw to, Księżno” - warknął Max, łapiąc mój nadgarstek, ale wykręciłam go, nie patrząc na niego.

„Idź do diabła, Max” - odgryzłam i pomaszerowałam do schodów i szybko zeszłam w dół, mój umysł był w zamęcie, moje serce biło zbyt szybko, grożące łzami nad umierającą nadzieja i to było najgorsze. Zawsze było najgorzej, gdy umierała nadzieja.

Dotarłam na sam dół schodów i wiedziałam, że Max jest tuż za mną. Zrobiłam dwa kroki do drzwi, z opóźnieniem skupiłam się na nich i zatrzymałam się jak wryta.

Przed drzwiami, w promieniach słońca oświetlających nowy biały koc pokrywający frontowe schody, stały Kami, Shauna i starsza kobieta, która wyglądała jak Kami. Jej włosy były piękne, srebrzystobiałe z pasemkami prawie czarnego koloru Maxa i Kami i ściągnięte w kucyk. Ona, podobnie jak Kami, trzymała dodatkową wagę, ale nie tak bardzo jak Kami i już na pierwszy rzut oka mogłam powiedzieć, że nie czuła się z tym niekomfortowo. Była atrakcyjna i miała na sobie mundur góralki składający się z dżinsów, puszystej kamizelki, koszuli z długimi rękawami i butów.

Matka Maxa.

Wspaniale.

Wzięłam też pod uwagę fakt, że zarówno Kami, jak i Shauna uśmiechały się złośliwie, chociaż matka Maxa przyglądała mi się przez szybę, jej twarz była nieczytelna.

Słyszały.

Podwójne cudownie. Do diabła z tym wszystkim.

Max podszedł minął mnie prosto do drzwi, które otworzył szarpnięciem.

„Teraz nie jest odpowiednia pora” - oznajmił z gniewnym warknięciem, uniemożliwiając wejście swoim wielkim ciałem.

„Tak, słyszałyśmy” – powiedziała radośnie Kami.

Tak, radośnie. Była taką suką.

Potem wdarła się do środka, wciskając się między Maxa a framugę drzwi.

„Jest zimno Max, a potrzebujemy kawy.”

Z Kami już w środku i nie mając innego wyjścia, jak wyrzucić ją fizycznie, co w moim stanie umysłu było realną opcją, Max odsunął się na bok, aby jego matka mogła wejść, a Shauna obdarzyła go słodkim, usatysfakcjonowanym uśmiechem, wymachując tym samym uśmiechem do mnie, gdy ona też weszła.

Shauna. W domu Maxa.

Widząc jej uśmiech przypięty do mnie, gdy stała w drzwiach Maxa, poczułam narastające ciśnienie i zostałam całkowicie nieruchoma, żeby nie eksplodować.

„Ty jesteś Nina” - powiedziała mama Maxa, a ja drgnęłam i spojrzałam na nią.

Potem zmusiłam się, by iść sztywno w jej stronę (tak, poznałam mamę Maxa, ubrana tylko w koszulkę Maxa i parę majtek po tym, jak właśnie usłyszała kłótnię).

Próbowałam też zmusić swój głos do uprzejmości, ale udało mi się tylko neutralnie – „Tak, a ty jesteś mamą Maxa.”

„Linda” – powiedziała kiwając głową i podniosła rękę.

Wzięłam ją. W przeciwieństwie do swojej córki, jej palce owinęły się wokół moich w ciepłym uścisku, zanim puściła.

„Miło cię poznać” – mruknęłam.

Obserwowała mnie i zobaczyłam, że coś błysnęło w jej ciemnobrązowych oczach, błysk, a potem ukryła to tak szybko, że nie byłam pewna, czy kiedykolwiek tam było.

Spojrzała na Maxa i zasugerowała - „Dlaczego się nie ubierzecie? Zrobię kawę.”

„Tak jak powiedziałem, mamo, to nie jest dobry czas” – powiedział jej Max.

„Ubranie Max” – rozkazała Linda i poszła w kierunku kuchni.

Wciąż uśmiechając się, Shauna i Kami podążyły za nią.

Postanowiłam skorzystać z okazji, aby uciec, co zrobiłam bez patrzenia na Maxa. Wbiegłam po schodach i nie obchodziło mnie, jak to wygląda.

Byłam w szafie ze sztruksami w rękach, mój umysł skakał od strasznej myśli (spotkanie mamy Maxa podczas kłótni) przez okropną (Shauna i Kami tam były) do przerażającej myśli (już koniec Max’a i mnie), kiedy wszedł Max.

Moim zamiarem było zignorowanie go, niemożliwe zadanie, kiedy złapał moje sztruksy, rzucił je na podłogę, a potem jego palce zacisnęły się na moich biodrach.

Odchyliłam głowę do tyłu, żeby na niego spojrzeć i próbowałam wyrwać biodra z jego rąk, ale nie udało mi się to, gdy jego ramiona zablokowały się wokół mnie. Jedna ręka wsunęła się we włosy i chwyciła tył mojej głowy.

„Zdejmij ze mnie ręce, Max” - syknęłam cicho.

„Zamknij się, Księżno” - odszepnął Max i wtedy jego usta znalazły się na moich.

Pocałunek był mocny, długi i z zamkniętymi ustami, przekazujący mi coś, czego nie zrozumiałam. Przycisnęłam się do jego uścisku i ramion, kiedy mnie całował, ale nie udało mi się uciec ani oderwać moich ust od jego.

Uniósł głowę, a ja przestałam się szamotać, żeby na niego spojrzeć. Jego oczy przesunęły się po mojej twarzy. Potem jego ramię przy mojej talii opadło w dół, by stać się dłonią na moim pośladku, a potem zsunęło się w górę, zabierając ze sobą termo.

Zanim zdążyłam zaprotestować, co robi jego ręka, wyszeptał - „Miałaś rację, Słonko.”

Z moją historią z mężczyznami, a konkretnie z Nilesem, który nigdy mnie nie słuchał, odkryłam, że nie jestem w stanie przetworzyć jego słów.

„Słucham?”

Jego palce wysunęły się z moich włosów, a jego ręka zeszła w dół, również pod koszulkę, a obie jego dłonie poruszały się teraz kojąco wzdłuż moich pleców.

„Miałaś rację, ja się myliłem.”

Szczęka mi opadła.

Czy on właśnie to powiedział? Czy Macho Mężczyzna z Gór Max wprost przyznał, że się mylił?

Poczułam, jak wylewa się ze mnie złość, gdy nadzieja wróciła, a moje ciało rozluźniło się w jego ramionach.

„Słucham?” - wyszeptałam.

Pochylił głowę i jego usta dotknęły mojego czoła, gdzie mruknął - „Porozmawiamy o tym później.”

Pocałował mnie słodko, a potem nagle koszulka została podciągnięta, moje ramiona uniosły się wraz z nią i były nad moją głową.

Stałam w samych majtkach i patrzyłam, jak Max odchodzi, wciągając przez głowę termo-aktywną koszulkę, którą przed chwilą miałam na sobie. Potem zniknął. A ja nadal tam stałam, wpatrując się w miejsce, w którym go ostatnio widziałam.

Właśnie przyznał, że się mylił. Wziął mnie w ramiona, mocno pocałował jako przeprosiny w stylu Maxa i przyznał, że się mylił. I zrobił to też zeszłej nocy, przyznał, że się mylił, powiedział mi wprost, że „spieprzył”.

Wciąż wpatrywałam się w to, gdzie go ostatnio widziałam, pozwalając temu przeniknąć i myśląc, że najbardziej macho rzeczą, jaką kiedykolwiek zrobił, było mieć odwagę spojrzeć mi w oczy i przyznać, że się mylił.

Wtedy stałam tam, wpatrując się w miejsce, w którym go ostatnio widziałam, ale robiłam to z uśmiechem.

Potem wdarły się pomruki głosów i mój umysł poszybował w myślach, że mama Maxa była na dole, słysząc, jak walczymy oraz, z jakiegoś szalonego powodu, były tam przerażające Kami i Shauna.

Zdjęłam z wieszaka jedną z koszul Maxa, nawet na nią nie patrząc, założyłam ją na ramiona i złapałam za sztruksy. Potem wpadłam do sypialni, wyciągnęłam bieliznę z szuflady i widząc kraciastą flanelę Maxa, którą miałam na sobie (była w kratkę w kolorze złotym, brązowym i granatowym, idealna do moich sztruksów) złapałam kremową podkoszulkę i pobiegłam do łazienki.

Po wykonaniu swojej rutyny ubrałam się (w tym w flanelową koszulę Maxa, która była ogromna, ale też ciepła, stara i miękka po milionie prań) i ściągnęłam włosy w kucyk z tyłu czubka głowy. Nie mając innego wyjścia, jak tylko zejść bez makijażu, wybiegłam z łazienki i pobiegłam przez poddasze.

Zwolniłam swoje kroki na schodach, głęboko oddychałam, żeby się uspokoić i powtarzałam w głowie, nie próbuj walczyć z Kami ani Shauną przed mamą Maxa.

Kontrolowałam moje zdolności i miałam nadzieję, że panowałam nad ustami, kiedy dotarłam na dół i skręciłam w stronę kuchni.

Linda była w niej i krzątała się w czymś, co wyglądało na tryb mamy. Kami i Shauna siedziały na stołkach. Wszyscy spojrzeli na mnie, kiedy się zbliżyłam.

Nie widziałam Maxa, dopóki nie podeszłam bliżej, ponieważ stał we wnęce, biodrami oparty o zlew.

„Kawa jest nalana, Księżno” - powiedział mi Max, kiedy weszłam we wylot kuchni i zobaczyłam, jak jego głowa pochyla się do kubka, który paruje na blacie obok niego.

„Dzięki” - mruknęłam, podeszłam do kawy i podniosłam ją, czując na sobie wszystkie oczy i to uczucie, nie trzeba dodawać, było nieprzyjemne.

„Pamiętam tę koszulę” – oznajmiła Shauna i moje oczy powędrowały do niej znad krawędzi mojego kubka, a potem prawie zakrztusiłam się łykiem, kiedy ciągnęła – „…to była też moja ulubiona”.

Kątem oka zauważyłam, że Linda szarpnęła głową, a tuż przede mną zobaczyłam, że zarówno Shauna, jak i Kami uśmiechają się zachwycone.

„Dobrze ci z tym kolorem” - usłyszałam, jak mówi Linda, na szczęście, zanim zdążyłam wypowiedzieć słowo lub którekolwiek z dwudziestu pięciu z nich w mojej głowie, i spojrzałam na nią.

„Przepraszam?” - zapytałam, zauważając niejasno, że miała miskę i mąkę, mleko, jajka, syrop klonowy i miarki.

„Twoja kolorystyka. Ta koszula. Wygląda dobrze na tobie” – powiedziała, a mój umysł skupił się, przechodząc od złośliwego komentarza Shauny do wyrazu twarzy Lindy.

Miała rację, cichą, ale mimo to była kwestia gustu. Chwilę wcześniej miałam irracjonalne pragnienie zrzucenia koszuli Maxa, wyniesienia jej na zewnątrz i spalenia. W tej chwili przypomniałam sobie, że należała do Maxa, była stara, ciepła i miękka i należała do mnie, kiedy chciałam, a nie Shauny, nigdy więcej do Shauny. I o to właśnie chodziło Lindzie, to było skierowane nie tylko mnie, ale i do Shauny.

„Dzięki” - wyszeptałam, moje znaczenie było głębsze niż wyszeptane słowo

„Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, robię naleśniki. Czy to ci odpowiada?” - zapytała Linda, a ja zamrugałam.

Dlaczego mnie pytała?

„Um… tak?” - odpowiedziałam.

Skinęła głową i wróciła do miski.

„Mama robi świetne naleśniki, mała” - powiedział mi Max, wsuwając palec w szlufkę z tyłu moich sztruksów i przyciągając mnie bliżej – „Pokochasz je.”

Spojrzałam na niego i powiedziałam - „Okej.”

Uśmiechnął się do mnie i mrugnął. To, co mnie załatwiło, to było to mrugnięcie. Max nigdy do mnie nie mrugnął. Nie sądziłam, że był typem człowieka, który by mrugał. Ale, jak wszystkie rzeczy Cudownego Max’a, robił to świetnie.

Za pomocą szlufki umieścił moje wciąż radzące sobie z mruganiem ciało blisko siebie, przy zlewie.

„Max, podoba mi się ta cukiernica i dzbanek do śmietanki, widziałam je w mieście, prawie je sobie kupiłam.” – zauważyła Linda.

„Nina je kupiła” - powiedział jej Max nad swoim kubkiem, po czym pociągnął łyk.

„Dobry gust” - wymamrotała Linda, spojrzała na mnie i powiedziała stanowczo - „Udomowienie.”

„Przepraszam?” - zapytałam.

„Szafki pełne. Śmietanka i cukiernica. Oswajasz Maxa.” - Ten błysk ponownie pojawił się w jej oczach, ponownie go złapałam, ale zgasiła go, zanim skończyła - „To będzie zabawne.”

O mój Boże. Lubiła mnie!

Nie mogłam się powstrzymać, uśmiechnęłam się do siebie i rozluźniłam u boku Maxa. Kiedy to zrobiłam, jego ramię przesunęło się wzdłuż moich ramion i jego ręka zwisała swobodnie nad lewym.

„Chcesz mi powiedzieć, dlaczego tu jesteś, a nie w pracy?” – zapytał Max, a ja odchyliłam głowę do tyłu, by na niego spojrzeć, podążając za jego wzrokiem, by zobaczyć, jak jego oczy są skierowane na Kami.

„Dzień wolny, pogrzeb Curt’a” – odparła Kami.

„Musiałaś wziąć cały dzień wolnego na pogrzeb Curt’a?” – zapytał Max.

„Rozpaczam” – odpowiedziała Kami.

„Jezu, Kami, mam nadzieję, że nie dowiedzą się, że jesteś gówniana, tak jak w twojej ostatniej pracy. Trudno utrzymać tego Lexusa, kiedy nie masz wypłaty.” – zauważył Max.

„Nie martw się o mnie, mam mojego Lexusa i to wszystko. Nie mam stodoły pełnej głupich chłopięcych zabawek, którą chcę zapełnić jeszcze większą liczbą chłopięcych zabawek” – odcięła się Kami, dodając złośliwie – „może dorośniesz w tym stuleciu.”

Zazdrosna, pomyślałam, ale trzymałam buzię na kłódkę.

„Kami” – powiedziała cicho Linda, mieszając ciasto.

„Co?” - Kami warknęła, ale zanim Linda zdążyła powiedzieć coś więcej, Max odezwał się ponownie.

„Teraz chcesz mi powiedzieć, dlaczego ty w ogóle tu jesteś?”

Spojrzałam na niego i zobaczyłam jego oczy, zimne i wściekłe, spoczywające na Shaunie. Nigdy nie widziałam Maxa zimnego. Widziałam go wściekłego, ale nie zimnego, a to zimno było lodowate. Wzięłam łyk mojej kawy i spojrzałam na Shaunę, aby zobaczyć, jak sobie z tym radzi, i zauważyłam, że ma podniesione tarcze i wydaje się doskonale spokojna.

„Spędzam dzień z Kami, idziemy razem na pogrzeb” – odpowiedziała Shauna.

Poczułam, że moje oczy stają się duże, a także poczułam, jak ciało Maxa zamienia się w kamień przy moim boku. Co więcej, znowu kątem oka zobaczyłam, że głowa Lindy odwraca się, by spojrzeć na Shaunę.

„Z oczywistych powodów Shauna też jest w żałobie” – wtrąciła Kami.

„Musisz sobie kurewsko kpić” - warknął Max.

„Co?” - zapytała Kami, ale Max ją zignorował, a jego oczy skierowały się na Shaunę.

„Nie idziesz na ten pogrzeb, Shauna.”

„Dlaczego nie?” - Shauna zapytała z czymś, co wyglądało na prawdziwą ciekawość i poczułam, jak moje usta rozchylają się w zdumieniu, niepewna, czy kiedykolwiek widziałam kogoś tak niestosownie nonszalanckiego.

„Nie wiem” - sarkastycznie uciął Max - „…może dlatego, że pieprzyłaś żonatego mężczyznę, a jego żona, matka i ojciec tam będą?”

„Ja też straciłam Curt’a, tak jak Bitsy” – odparła Shauna.

„Tak, ale kochał ją i był z nią żonaty przez piętnaście lat. Byłaś po prostu wygodną cipką” – odpalił Max.

Sapnęłam, Linda też. Kami i Shauna spojrzały na Maxa.

„Max” - teraz Linda cicho wypowiedziała imię Maxa.

„Nie, mamo, ona nie idzie na ten pogrzeb.” - Oczy Maxa powędrowały na jego siostrę.

„A ty w ciągu ostatniej dekady wymieniłaś z Bitsy tylko tuzin służbowych słów, więc ty też nie powinnaś.”

„Nie mam sześciu lat, Max, nie możesz mi mówić, co mam robić” – odpowiedziała Kami.

„Nie, nie masz, często tak się zachowujesz, ale tak nie jest. To, kim jesteś, jest wystarczająco dorosłe, żeby wiedzieć lepiej” – odpalił Max.

„Idziemy” – oświadczyła Kami.

„Pierdolone piekło” - mruknął Max.

„Byłam pod wrażeniem…” - Linda weszła do rozmowy i spojrzałam na nią, aby zobaczyć, że patrzy na Kami - „…po tej całej rozmowie, o której słyszałam w mieście, co się z wami stało przy stole Maxa i Brody’ego w Kogucie, że przyjdziemy tutaj, abyście obie mogły porozmawiać z Maxem i Niną o swoim zachowaniu tamtej nocy.” - Kami otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale Linda mówiła dalej – „Nie” – przerwała jej ostro i z wyraźną praktyką – „A wy dwie przyjechałyście wprowadzić tę postawę do domu Maxa.”

„Przepraszam, Linda” - powiedziała szybko Shauna i spojrzała na mnie. – „Wiesz, że Max i ja mamy historię, Nina.” – przypomniała mi niepotrzebnie. „Wydaje mi się, że natykamy się nawzajem w niewłaściwy sposób. Chciałam po prostu spędzić dzisiaj trochę czasu z Kami, ponieważ będzie to dla mnie ciężki dzień, ale prawdopodobnie nie powinnam była przychodzić.”

Patrzyłam na nią, zszokowana tym, jak dobra była przed mamą Maxa. Nawet ja prawie jej uwierzyłam.

„Jeśli masz ochotę ponownie odwiedzić, Shauna, możesz przyjąć, że nie jesteś mile widziana” – powiedział jej Max.

„Tylko dlatego, że zerwaliście, nie znaczy, że możesz być dupkiem, Max” - Kami broniła swojej przyjaciółki.

„Obawiam się, że tak, Kami” – odparł Max.

Byłam teraz oszołomiona. Te wybryki sprawiły, że moja matka i ja, nawet mój ojciec i ja, wydaliśmy się oswojonymi. Chociaż mój ojciec, matka, Niles i ja nadal byliśmy najgorsi, jeśli nie liczyć mnie, oczywiście, gdy oklepałam mojego tatę podczas fiaska taty i mojego.

„Wiesz, Nina” – powiedziała Linda rzeczowo, wlewając ciasto do roztopionego masła na patelni – „matka dochodzi do takiego punktu, w którym jej dzieci są dziećmi, że nie może się doczekać, kiedy będą dorosłe.” - Jej oczy spoczęły na moich, gdy odstawiła miskę - „Jeszcze nie dotarłam do tej części macierzyństwa”.

Nie chciałam mówić, że Max nie zachowywał się dokładnie jak dziecko, a raczej jak wkurzony góral, któremu suka siostra przywiozła do domu jego byłą dziewczynę. Więc zamiast tego po prostu się uśmiechnąłem.

„A przynajmniej nie z Kami” - ciągnęła mama Maxa, błysk powrócił do jej oczu, pozostał tam na dłużej, a mój uśmiech się poszerzył.

„Mamo!” - Kami warknęła, a Linda odwróciła się do niej, pochyliła do przodu i przemieniła się w zupełnie inną kobietę.

„Co ja powiedziałam o tym gównie?” - syknęła - „Wy dwoje zawsze się z sobą kłócicie, ty zawsze zaczynasz. Działa na to nerwy. Max jest tutaj, ile? Praktycznie nigdy. I zamiast cieszyć się czasem, który masz, naskakujesz na niego. Mam już dość, Kami.” - Podniosła rękę do szyi i kontynuowała - „I mam już dość rozmawiania z tobą, jakbyś miała pięć lat, kiedy masz trzydzieści pięć, do cholery.”

„Widzę, jak zawsze, idealnego pieprzonego Maxa” – odpaliła Kami.

„Tak, kochanie, idealny pieprzony Max.” - Linda odpaliła - „Max przychodzi, naprawia mój zlew i nie jęczy na mnie przez pięć godzin. To jest cholernie idealne.”

Kami wzdrygnęła się, a potem jej twarz się zamknęła.

„To samo stare gówno” – burknęła Kami.

„To samo stare gówno, że Max ma nową dziewczynę, a ty przyprowadzasz starą do jego domu, okłamujesz mnie, dlaczego i sprawiasz, że wyglądamy źle przed Niną. To to samo stare gówno, Kami, i mam tego dość.” - Wtedy Linda spojrzała na mnie i wymamrotała - „Przepraszam Nina”.

„Um… w porządku” – powiedziałam jej.

„Nie jest” – odparła Linda.

„Och, więc teraz będzie idealna pieprzona Nina” – wycedziła Kami.

Linda odwróciła się do córki, ale szybko się wtrąciłam z nadzieją na poprawę nastroju - „Przepraszam Linda, ale nie wiem, jak naprawić zlew.”

Linda spojrzała na mnie, spojrzała mi w oczy i odpowiedziała - „W porządku, Nina. Rozmawiałam z Barb. To, co wiesz, jak naprawić, jest o wiele ważniejsze niż zlew.”

Patrzyłam na nią, teraz rozumiejąc, dlaczego mnie lubiła, a ramię Maxa zacisnęło się mocniej wokół mojej szyi.

„Co to jest?” - zapytała Kami.

„To nie twoja sprawa” - powiedziała Linda, jej oczy skierowały się na córkę, potem na Shaunę, a potem powiedziała - „Wy dwie jesteście dorosłe, więc musicie robić to, co myślicie, że powinnyście zrobić, ale powiem wam, jeśli pojawicie się na pogrzebie Curtisa Dodd’a sprawicie, że będę gorzej o was myślała.” - Jej spojrzenie stwardniało na Shaunę i dokończyła - „To sprawi, że będę gorzej o was obu myślała.”

Oczy Shauny szybko się oddaliły, ale Kami spojrzała na matkę.

„Może powinnyśmy wyjść” – zasugerowała Kami.

„Skoro jesteście moim transportem na górę, utrudniłoby mi to zejście stąd.” – odpowiedziała Linda.

„Zwiozę cię, mamo” - wtrącił gładko Max.

„Idealny pieprzony Max” – rzuciła do niego Kami.

„Co się z tobą dzieje?” - Max strzelił z powrotem - „Poważnie, Kami, chcę wiedzieć. Dlaczego cały czas jesteś taką suką?”

„Nie wiem Max, może to dlatego, że byłeś ulubieńcem taty i jesteś ulubieńcem mamy i poradziłabym sobie z tym, gdybym nie miała tego cały czas wcieranego w nos” – odpowiedziała Kami.

Zazdrosna i dziecinna, pomyślałam, wpatrując się w nią, zdumiona jej słowami i jej zachowaniem, które było normą, o ile wiedziałam.

„Szczerze wobec Boga?” – zapytał Max.

„Jestem pewna, że trudno ci w to uwierzyć, skoro nie masz pojęcia, jak to jest” – odpowiedział Kami.

„Chryste, czuję się, jakbym znowu miał piętnaście lat” - mruknął Max, „…rozmawialiśmy o tym, kiedy miałem piętnaście i czternaście lat, a potem, kurwa, dwadzieścia pięć.”

„Nieważne” – mruknęła Kami.

„Inna sprawa, Nina…” – powiedziała Linda, przewracając naleśniki – „…to to, że wszystkie dzieci myślą, że rodzic ma ulubionego. Nie. To niemożliwe. Kochasz swoje dzieci, może nie tak samo, ale zawsze tak samo.”

„Racja” – powiedziała Kami do pleców matki.

„Chociaż…” - powiedziała mi Linda - „…możesz im to mówić i mówić, ale nigdy ci nie uwierzą.”

„Jestem jedynaczką” – poinformowałam Lindę, a przynajmniej byłam teraz.

„Szkoda” – odparła Linda, sięgając do szafki po talerze - „Mam siostrę i brata, kocham ich oboje po trochu. Chciałabym, żeby moje dzieci to miały.”

„Jeśli Max zabierze cię z góry, pominiemy naleśniki.” - Kami ponownie przemówiła do pleców matki, najwyraźniej nie pozwalając, by ani jedno słowo, które powiedziała jej matka, przeniknęło jej wściekłe pragnienie bycia męczennicą.

„W porządku, Kami” - odpowiedziała Linda, nie odwracając się, a Kami i Shauna zsunęły się ze stołków.

Potem Linda kontynuowała swoje naleśniki, a Max pozostał nieruchomo przy mnie, obejmując mnie ramieniem, gdy Kami i Shauna szły do drzwi.

„Same trafimy do drzwi!” – zawołała złośliwie Kami.

„W porządku, kochanie” – odkrzyknęła Linda i wręczyła mi talerz naleśników. Drzwi się zamknęły i poczęstowałam Maxa naleśnikami.

„Jedz, mała, poczekam na następną kolejkę” – powiedział cicho Max.

„A ja przeproszę za Kami” – powiedziała Linda, wkładając masło na patelnię - „Szczerze, nie jest taka przez cały czas. Śmierć Curtisa była dla niej trudna.”

„Więc może nie powinna przyjaźnić się z suką Curt’a” - wymamrotał Max, gdy wyślizgnęłam się spod ramienia Maxa i podeszłam do masła.

„Max” – powiedziała cicho Linda.

„Nie mogę sobie wyobrazić, dlaczego przyprowadziłaś ich tu obie, mamo, zwłaszcza Shaunę” – powiedział Max, a Linda spojrzała na niego.

„Zrobiłam to, ponieważ matka zawsze chce wierzyć w to, co najlepsze ze swoich dzieci. Zamieniłam słowo z Kami o bzdurach, które słyszałam w mieście, przyszły z Shauną i zapytały, czy ułatwię im drogę. Nie miałam pojęcia, że ​​tak się stanie.

„Zagrały to, żeby tak się zachowywać, zajść za skórę Ninie i ją zdenerwować. Nina jest istną diablicą, kiedy jest zdenerwowana, a one chciały, żeby wyglądała źle przy tobie” – powiedział Max swojej matce, a ja patrzyłam na niego, zastanawiając się, czy to prawda, i domyślając się, niestety, że tak było.

„Kami by tego nie zrobił” – odparła Linda.

„Być może, ale Shauna?” – zapytał Max.

„Znam ją odkąd skończyła dziesięć lat, Max, ona też jest jak jedno z moich dzieci” - Linda odpowiedziała.

„A odkąd skończyła dziesięć lat, też była na swoim tyłku” – odpowiedział Max – „Chryste, idzie na pogrzeb Curt’a? Jezu.”

Linda westchnęła. Wylałam syrop klonowy na moje naleśniki i milczałam.

Linda kontynuowała - „W każdym razie wczoraj wyjrzałam przez okno i co zobaczyłam? Ty i Nina u Barb i Darren’a. Widziałam też, że nie przyprowadziłeś jej do mnie. Jesteś u Barb i Darren’a, nie przyszedłeś do mnie?” - Potrząsnęła głową i dolała więcej ciasta naleśnikowego. – „Chodzicie w całym mieście, spędzasz czas z rodziną Niny i nie przyprowadziłeś jej do mnie. Więc będziesz musiała wybaczyć mi, kochanie, potrzebowałam wymówki, żeby poznać nową dziewczynę mojego syna, więc przyprowadziłam je tutaj.”

„Prawda wychodzi na jaw” - mruknął Max.

Linda zwróciła się do niego - „Tak jest, Max. Dowiedziałam się od Barb, dlaczego wszyscy tam byliście, więc rozumiem, ale nadal nie rozumiem, dlaczego nie podszedłeś do mojego domu i nie przedstawiłaś mnie Ninie.”

Rozdrabniałam swoje naleśniki, unikając patrzenia na któreś z nich, wpychałam naleśnika do ust (nawiasem mówiąc, Max miał rację, były pyszne) i milczałam.

„Byliśmy zajęci” – powiedział Max swojej matce.

„Tak, jedząc lunch z Mindy i Beccą, z Bitsy, kolację w Kogucie z Brody’m i śniadanie z jej rodziną, słyszałam o tym wszystkim. Jezu, Max, Nina zrobiła zapiekankę rybną, którą jadła Arlene.”

Poważnie, drzewo plotek w Gnaw Bone nie miało sobie równych.

„Bo pojawiła się w domu i została. Jezu, mamo, znasz Arlene” – wyjaśnił Max.

„To, co wiem o Arlene, to to, że jadła zapiekankę rybną Niny.”

Postanowiłam wejść do środka – „Linda, myślę o upieczeniu dzisiaj makaronu. Dlaczego po to nie przyjdziesz?”

„Widzisz?” - Linda wyciągnęła do mnie rękę, ale nie oderwała wzroku od Maxa - „Nawet Nina jest na tyle uprzejma, że zaprosiła twoją matkę na kolację.” - Odwróciła się do mnie i zapytała - „Czy twoi rodzice przyjdą?”

Zastanawiałam się przez chwilę, czy mama plus Linda równałyby się nocnym doświadczeniom i domyślałam się, że prawdopodobnie by były zadowolone, ale Max i ja na pewno nie będziemy.

Wtedy, nie mając wyboru, odpowiedziałam - „Um… jasne”.

Linda odwróciła się do patelni i przewróciła naleśniki. – „W takim razie z przyjemnością przyjdę.”

Zaryzykowałam zerknięcie na Maxa i zobaczyłam, że się na mnie gapi i wiedziałam bez niego, że obliczył to samo równanie i ma tę samą odpowiedź.

Przechyliłam głowę na bok i wzruszyłam ramionami. Max potrząsnął głową.

Zjadłam swoje naleśniki.

*****



[1] Colorado State University

13 komentarzy:

  1. Hej Linda jest fajowa ! Dziękuję ! <3
    PS Dobrze, że się Max ogarnął bo byłam tak samo zła jak Nins.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nina niech nagotuje żarcia zaprosi wszystkich i poznaja się za jednym zamachem :) Dziękuję za rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko co za intryga 🤔 dziękuję ❤️

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy mała kochaneczka zastrzeliła Curta bo gdy powiedziała mu o ciąży wyśmiał ją? Tak brzmi moja hipoteza. 😊🤔

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To byłby dopiero plot twist ! Ale czy Kristen jest na tyle cwana? Bo kto faktycznie miałby motyw aby grozić obojgu małżonkom?

      Usuń
    2. Jeśli grozisz drugiej połowie, zwłaszcza po śmierci ofiary, jesteś poza podejrzeniem. Bo jaki masz motyw? Gdzie tu logika? No cóż ja bym to zrobiła pisząc to. Wspólnik to tatuś dziecka. Hm pytanie kim jest ten biedny frajer?

      Usuń
    3. Jest jeszcze Harry i ten facet z którym się bił. Najbardziej żal mi Bitsy , mąż zrobił z niej nie wiadomo kogo tylko dlatego ze jest na wózku 😒😒😒 tak ją kochał a zdradzał i jeszcze zwalił na nią winę. To samo Harry - niby czuje do niej taką miarę a prowadził się z Shauną 😒

      Usuń
    4. Szkoda mi martwego durnia, bo podejmował kiepskie wybory i szkoda mi tej silnej dziewczyny siedzącej na wózku bo wybaczała mu to. To tragiczne i tyle... Jedyną kochającą tam osobą w tym dziwnym czworokącie jest Bitsy. Bo gdy kochasz nie zdradzasz.

      Usuń
    5. Też stawiam na Shaune :)

      Usuń
    6. I ja podejrzewam Shaune. Pewnie powiedziała dla Curta o dziecku bo liczyła ze dla niej i dziecka zostawi żonę.
      Max się czasem zachowuje jak neandertalczyk
      Oj i ja za ten tekst o pieprzeniu nie brała bym kąpieli a pakowała bym walizkę

      Usuń
    7. Ale ciekawi mnie tez co w tej książce robi ten Travis współpracownik Curta...?

      Usuń