Rozdział
10
Podążaj
za mną do światła (cz.2)
*****
Jak
nauczył mnie Max, spojrzałam w dół przez celownik, ale tak naprawdę nie musiałam
wiele robić, ponieważ stał za mną z ciałem przyciśniętym do mnie, obejmując mnie
ramionami, trzymając ręce wokół moich, celując pistoletem.
„Strzał,
kochanie” - powiedział mi do ucha, nacisnęłam spust, nastąpił głośny huk, nasze
ręce odskoczyły do tyłu z odrzutem i puszka, martwy punkt w trójkącie Max’a
ułożony na zwalonej kłodzie, odleciał do tyłu powodując wszystkie się zawaliły.
„Tak!”
– krzyknęła mama, odrywając ręce od uszu i klaszcząc, a hałas tłumiły
rękawiczki. Siedziała na pniu drzewa, który Max odśnieżył, a ja narzuciłam na
niego wełniany koc. – „Ninuś” – zawołała, przenosząc wzrok z puszek na mnie – „…robisz
się w tym naprawdę dobra.”
„Świetnie”
- mruknęłam, Max zachichotał, a Steve przemówił.
„Towarzystwo.”
Ramiona
Maxa opuściły mnie i oboje odwróciliśmy się w stronę podjazdu, widząc
policyjnego SUV-a parkującego za samochodem mamy i Steve’a.
Byliśmy
na zewnątrz i było po naleśnikach; po tym, jak Max zabrał Lindę do miasta,
kiedy ja wzięłam prysznic; po tym, jak wyszykowałam się; po przybyciu mamy i
Steve’a; po tym, jak Steve odgarnął śnieg ze schodów do domu; i po tym, jak Max
wrócił na czas, żeby mama zrobiła na lunch kanapki z grillowanym serem.
I,
zgadywałam, obserwując, jak Mick wyskakuje z kabiny SUV-a, po mojej lekcji
strzelania.
„Co
teraz?” - Max wymamrotał, biorąc pistolet z mojej ręki, wsuwając go za pasek
swoich dżinsów, obserwując, jak Mick podchodzi do nas.
„Hej,
Max, Nina” – zawołał Mick, gdy był blisko.
„Cześć
Mick” - odkrzyknęłam, oczy Micka powędrowały do mamy
i Steve’a - „…to są moi rodzice, Nell i Steve Locke”.
„Dzień
dobry?” - przywitał się Mick, przybywając do naszej grupy.
Przyjrzałam
się dobrze jego twarzy i spięłam się.
Mama
i Steve nie odpowiedzieli, ponieważ Max zagaił pierwszy.
„Co
tam?” – zapytał Max, a po jego tonie wiedziałam, że też dobrze przyjrzał się
twarzy Micka.
Mick
spojrzał na Maxa – „Myślisz, że możemy porozmawiać na osobności?”
„Cholera”
– mruknął Max.
„Steve
i ja wejdziemy, zrobimy kawę, tak?” - zapytała mama, a ja spojrzałam na nią.
Owinęła obie dłonie wokół bicepsa Steve’a i też odczytywała wyraz twarzy Micka.
„Dzięki,
pani Locke” - odpowiedział Mick, mama skinęła głową, a mama i Steve spojrzeli
na mnie i na Maxa, zanim ruszyli w stronę domu.
„Nellie,
proszę, nikt nie nazywa mnie panią Locke” – zaprosiła mama znad ramienia, wciąż
odchodząc.
Mick
skinął mamie, odczekał kilka chwil, kiedy ona i Steve udali się do domu, a
potem zwrócił się do Maxa i do mnie.
„Po
prostu… umm… pójdę z nimi” – zaproponowałam, zaczynając się oddalać.
„Nina,
przypuszczam, że powinnaś zostać” – powiedział Mick. Zaparło mi dech w
piersiach i zesztywniałam.
„Co
tam?” - Max powtórzył, Mick spojrzał na niego, a ja przesunęłam kciukiem przez
szlufkę z tyłu dżinsów Maxa.
„Wiesz,
że Dodd zatrudnił detektywa? – Mick zapytał Maxa.
„Tak”
- odpowiedział Max.
„Cóż,
znaleźliśmy go martwego” – Mick poinformował Maxa.
„Co?”
- odetchnęłam, zbliżając się do Maxa.
„Znaleźliśmy
go martwego” - powtórzył Mick, jego oczy skierowały się na mnie w odpowiedzi, a
następnie wróciły do Maxa - „Nie żył od jakiegoś czasu. Kilku chłopców znalazło
go na jednym z placów budowy Dodd’a.”
„Kiedy?”
– zapytał Max.
„Koroner
domyśla się, że tej samej nocy, kiedy Curt” – odparł Mick.
„Jak
umarł?” – zapytał Max.
„Brudno”
– odpowiedział Mick - „Nie czysto, nie profesjonalnie. Został związany, zabrany
tam, zabity. Cztery strzały. Dwa w głowę, dwa w klatkę piersiową. Ktokolwiek to
zrobił, chciał się upewnić, że nie żyje.”
Max
wpatrywał się w Micka, a ja przysunęłam się bliżej, tak bardzo, że Max był
zmuszony przesunąć rękę wzdłuż moich ramion.
„Czy
mogę zapytać, dlaczego jesteś tu na górze i mówisz mi o tym?” – zapytał Max.
Mick
szurał nogami, skręcił niewygodnie szyję, po czym spojrzał Max’owi w oczy – „Czy
wiedziałeś, że twoja siostra Kami kupiła 0.38 około miesiąc temu?”
Poczułam,
że Max nieruchomieje przy moim boku. Potem odpowiedział - „Nie.”
„Wtedy
złożono papiery…” – ciągnął Mick – „…dostała ją w Emporium Broni Zipa w Denver”.
„Mówisz
mi to, bo…?” – zapytał Max.
„Bo
detektyw został zabity z 0.38.”
„Jezu
Chryste, Mick!” - Max eksplodował, odczepiając się ode mnie, pochylił się do
Micka – „Mówisz mi, że myślisz, że Kami zamordowała tego detektywa?”
Ręce
Micka podniosły się, ale nadal przekazywał straszne informacje - „Pożyczyła na
swój dom, Max. Dwadzieścia pięć tysięcy.”
„Kurwa”
– uciął Max.
„Wiesz
o tym?” - zapytał Mick.
„Nie”
– wycedził Max.
„Jeff
i Pete sprowadzają ją teraz” – Mick powiedział Max’owi.
„Moja
siostra nie zabiła żadnego detektywa, Mick” – odparł Max. – „A na pewno nie
zatrudniła nikogo, żeby zabił Curt’a.”
„To
nie wygląda dla niej dobrze, Max” – odparł Mick.
Wtrąciłam
się, pytając - „Dlaczego mówisz to Max’owi, Mick?”
„Nie
mówię Max’owi, Nina” – powiedział do mnie Mick - „Mówię tobie.”
Zamrugałam.
Potem zapytałam - „Mnie?”
„Słyszałem,
że jesteś adwokatem” – wyjaśnił Mick - „Otworzyliśmy akta dla Kami, ona nie ma
zbyt wiele, wyciągi bankowe pokazują, że jest prawie spłukana, żyje od wypłaty
do wypłaty, ponad jej możliwości, lata rozrzutnie w swoim Lexusie, wożąc te
wymyślne portmonetki na kredyt. Wyobrażam sobie, że będzie potrzebowała pomocy
w okolicy, a George jest nie tylko zajęty pracą, ale jest drogi.”
„Przyjeżdżasz
tutaj, bo chcesz, żeby była jej adwokatem?” – zapytałam z niedowierzaniem.
„Jestem
tutaj, ponieważ widziałem, jak Kami Maxwell dorasta i robi to, co widziałem,
jak staje się zgorzkniała” - jego oczy powędrowały do Maxa
- „Tak jak jej mama, chce
mężczyzny, którego miała, ale pozwoliła mu uciec.”
„Nie
oznacza to, że zabiła człowieka, Mick” – odparł Max.
„Jeśli
zrobiła to, cokolwiek ją do tego popchnęło, nadal jest jedną z nas i teraz
potrzebuje pomocy” – powiedział mu Mick.
„To
jest popieprzone” – dokończył Max.
„Miała
motyw, miała dwadzieścia pięć dużych, które wchodziły i zniknęły z jej konta w
ciągu około trzech dni. Jak porozmawiamy z nią, a ona nie ma alibi, może się
okazać, że miała okazję” – powiedział Mick do Maxa.
„Kami
nie jest mała, nie ma też siły, by ujarzmić człowieka, związać go, zabrać na
plac budowy i wywiercić w niego cztery naboje” – odparł Max.
„Toksykologia
pokazuje, że był oszołomiony” – stwierdził Mick.
„To
nie jest dobre” - wymamrotałam, a oczy Maxa przecięły się na mnie.
„Oszołomiony?”
– zapytał Max.
„Pigułka
gwałtu” – odpowiedziałam.
„Chryste”
– odgryzł się Max i spojrzał na Micka - „Kami nie ma w sobie siły, by
zastrzelić człowieka cztery razy, czy jest odurzony czy nie.”
„Mam
nadzieję, że właśnie tak, Max, musisz to wiedzieć. Ale muszę też wykonywać
swoją pracę i dlatego właśnie tu jestem. Nie ma alibi i dobrego powodu, żeby
kupić broń, wziąć pożyczkę pod zastaw swojego domu i rozwalić wszystko w trzy
dni, cóż mogę powiedzieć? Jakkolwiek na to spojrzysz, z jej historią z Curt’em
i Bitsy, z dowodami, które mamy, nie wygląda to dobrze.”
„Czy
masz badanie balistyczne jej broni?” - zapytałam.
„Mam
nakaz przeszukania jej domu. Jeff i Pete ją przyprowadzają, inni chłopcy
przechodzą przez jej dom. Znajdziemy broń, przeprowadzimy testy” – odpowiedział
Mick.
„Mówiłeś,
że ją sprowadzają?” - zapytałam.
„Tak”
– powiedział do mnie Mick - „Schodzisz z góry?”
„Kurwa,
tak” - odpowiedział Max.
Puściłam
szlufkę Maxa i mruknęłam - „Pójdę po torebkę.”
*****
„Powinnam
cię pozwać za bezprawne aresztowanie!” - krzyknęła Kami ze swojego miejsca przy
stole obok mnie.
Wzięłam
uspokajający oddech, a Mick, stojący naprzeciwko nas, spojrzał na mnie.
„Kami”
– powiedziałam cicho.
„To
jest szalone!” - krzyknęła.
„Oni
tylko zadają pytania, Kami” – przypomniałam jej – „Nie jesteś aresztowana.”
Obróciła
się na siedzeniu i spojrzała na mnie - „Więc mogę odejść?”
„Um…”
– wymamrotałam – „…technicznie rzecz biorąc tak.”
Zaczęła
wstawać, deklarując - „W takim razie idę.”
Wyciągnęłam
rękę i złapałam ją - „Jak ci wyjaśniłam, zanim tu weszłyśmy, możesz iść, ale
jeśli to zrobisz, będzie to oznaczało, że nie będziesz współpracować, a tego
nie chcesz.”
Spojrzała
na mnie i zauważyłam, kiedy to robiła, że jej dłoń drżała w mojej, więc ją
ścisnęłam.
Potem
kontynuowałam - „Albo jeśli spróbujesz odejść, możesz zmusić Micka do aresztowania
cię za to, co według niego ma.”
Jej
ręka drgnęła spazmatycznie w mojej.
„Nie
masz nic do ukrycia, Kami, usiądź i weź głęboki oddech” – poradziłam, lekko
szarpiąc ją za rękę.
Spojrzała
mi w oczy, spojrzała na Micka, usiadła i puściłam jej rękę.
Mój
wzrok powędrował do Micka – „Mick, możesz zacząć.”
Skinął
głową i spojrzał na Kami - „Dobrze, Kami, zaczniemy od początku. Co robiłaś
między pierwszą a czwartą w ostatni środowy poranek?”
„Nie
zabiłam Curt’a” – warknęła Kami.
„Co
robiłaś?” – naciskał Mick.
„Nigdy
nie skrzywdziłabym Curt’a” – warknęła Kami.
„Odpowiedz
na jego pytanie, Kami” - nalegałam cicho, westchnęła w znękany sposób i
odpowiedziała.
„Między
pierwszą a czwartą rano spałam. Co innego miałabym robić?”
„Byłaś
sama?” – zapytał Mick, a twarz Kami wykrzywiła się gorzko.
„Tak,
Mick, byłam sama.”
Mick
skinął głową, po czym kontynuował - „Czy kupiłaś broń w Denver około miesiąc
temu?”
Mimo
że powiedziałam jej, że Mick wiedział o tym, ciało Kami drgnęło, zanim
odpowiedziała wojowniczo - „Tak, więc?”
„Dlaczego?”
– zapytał Mick.
„Nie
wiem. Shauna i ja byłyśmy w Denver na dziewczęcym weekendzie. Przejechałyśmy
obok tego sklepu, zobaczyłyśmy, że mają strzelnicę, Shauna miała zwariowany
pomysł i weszłyśmy do środka. Tata nauczył mnie i Maxa strzelać, chodziliśmy na
strzelnicę i robiliśmy to cały czas. Zapomniałam, że jestem w tym dobra i
dobrze się bawiłyśmy. Po tym, jak zmieniałyśmy się na strzelnicy, Shauna
wspomniała, że zauważyła, że też jestem w tym dobra i przekonała mnie, żebym
kupiła broń.”
Moje
oczy, na Kami, przesunęły się na Micka i zobaczyłam, że kiwa głową. Ale
zastanawiałam się, po co, u licha, Shauna miałaby po pierwsze wpaść na pomysł,
żeby pójść na strzelnicę, a po drugie, po tym, jak to zrobiła, po co przekonała
przyjaciółkę, żeby kupiła broń. Nie byłam kobietą górską, więc nie wiedziałam,
na co spędzają czas zabawy, ale wydawało mi się to dziwne.
Miałam
tylko nadzieję, że Mick zastanawiał się nad tym samym.
„Niedawno
wzięłaś pożyczkę na swój dom” – poinformował Kami Mick.
Skinęła
głową i zapytała krótko - „I co z tego?”
„Dwadzieścia
pięć tysięcy dolarów” – kontynuował Mick.
„Tak,
pamiętam, ile pożyczyłam, Mickey” – warknęła Kami.
„Zniknęło
z twojego konta w ciągu kilku dni” – powiedział jej Mick, a Kami zmrużyła oczy.
„Więc
zaglądasz też do moich kont?”
„Kami,
jesteś podejrzana o podwójne zabójstwo” – powiedział cicho Mick.
Wciągnęła
powietrze, jej zmrużone oczy rozszerzyły się, usiadła na krześle, a ja
przygryzłam wargę. Mick poprosił mnie, żebym jej o tym nie wspominała, i jako
przysługę nie zrobiłam tego.
„Podwójnie?”
- Kami odetchnęła, wyraźnie zdumiona tą wiadomością, czymś, czego Mick nie mógł
przegapić, co mam nadzieję, że moja przysługa dla Micka opłaci się Kami.
„Curtis
Dodd i Marco Fitzgibbon” – stwierdził Mick.
„Kim
jest Marco Fitzgibbon?” zapytał Kami.
„Wynajęty
przez Curt’a detektyw, żeby dowiedzieć się, kto zagraża życiu jego i Bitsy” –
odpowiedział Mick.
Kami
znieruchomiała, a potem zapytała cicho - „Curt’owi grożono śmiercią?”
Mick
skinął głową, a Kami kontynuowała - „Bitsy też?”
„Tak,
Kami” – powiedział jej Mick.
„Cholera”
– szepnęła Kami.
„Pieniądze,
Kami” – podpowiedział Mick.
Pokręciła
głową i spojrzała na mnie - „Czy to poufne?”
„Słucham?”
„Ten
wywiad zostanie upubliczniony czy cokolwiek?” - zapytała.
„Dlaczego?”
- wtrącił się Mick.
„Ponieważ
obiecałam, że nic nie powiem” – powiedziała mu Kami.
„O
czym?” – zapytał Mick.
„O
pieniądzach, obiecałam, że nic nie powiem” – odpowiedziała Kami.
Pochyliłam
się w jej stronę. Nie podzieliła się ze mną tą częścią w pełni, nie miałyśmy
czasu, ale powiedziała, że to wszystko było niewinne.
„Kami”
– zwróciłam jej uwagę – „…jeśli miałaś powód, żeby pożyczyć te pieniądze,
musisz powiedzieć Mickowi, co to było. Próbuje usunąć cię z listy podejrzanych.
Musisz przekazać mu wszystkie informacje, których potrzebuje, aby mu w tym
pomóc.”
Kami
spojrzała na mnie i po raz pierwszy zobaczyłam, że jest niepewna. – „Ale
obiecałam.”
Pochyliłam
się bliżej i dotknęłam jej ramienia - „Jesteś przesłuchiwana za podwójne zabójstwo.
Myślę, że ktokolwiek, komu obiecałaś, zrozumie. Jeśli dzieje się tu coś innego,
musimy poprosić Micka, żeby wyszedł, abyśmy mogli się naradzić.”
Jej
oczy trzymały mnie przez dłuższą chwilę, po czym spojrzała na Micka. – „To było
dla Shauny.”
To
mnie zaskoczyło. Znowu Shauna.
Mój
wzrok również powędrował do Micka.
„Shauna?”
- zapytał.
„Tak,
ona jest…” – Kami przerwała, przeczesując dłonią włosy, jej oczy przesunęły się
na mnie, potem na bok, a potem z powrotem na Micka - „Ma kłopoty. Kłopoty z
pieniędzmi. Zamierzali wyłączyć jej elektryczność, wodę, gaz. Już wyłączyli jej
kablówkę. Jej karty debetowe są zmaksymalizowane. I nie ma żadnego
ubezpieczenia, a jest w ciąży.”
„Dałaś
pieniądze Shaunie?” – zapytał Mick.
„Tak”
- odparła Kami.
Mick
odwrócił się lekko na krześle tak, że jego profil był skierowany w stronę
lustra za nim i pochylił głowę, komunikując każdemu, kto obserwował, że mają
coś zrobić.
„Dostałam
pozwolenie i dostałam broń” – kontynuowała Kami, nie zauważając ruchów Micka -
„Nigdy nie została użyta. Nigdy nawet nie została załadowana. Jest w pudełku po
butach w mojej szafie.” - Potem pochyliła się do przodu i powtórzyła – „Mickey,
musisz wiedzieć, bez względu na to, co się stało, nigdy nie skrzywdziłabym Curt’a,
nigdy nie groziłabym mu śmiercią i nigdy, przenigdy nie skrzywdziłabym Bitsy.”
- Zagryzła wargę, gdy jej oczy rozjaśniły się, i skończyła, powtarzając -
„Musisz wiedzieć. Znasz mnie i musisz wiedzieć.”
„W
porządku, Kami” – powiedział łagodnie Mick. – „Sprawdźmy to, tak?”
Kami
oparła się i odwróciła twarz, kiwając głową. Mick spojrzał na mnie, wstał i
wyszedł z pokoju.
Zwróciłam
się do Kami - „Wszystko w porządku?”
Jej
oczy zwróciły się na mnie i zauważyłam, że Wrażliwa Kami zniknęła, Suka Kami
wróciła.
„Nie,
nie jest w porządku” – warknęła - „Siedzę na posterunku policji i jestem
przesłuchiwana jako podejrzana o podwójne zabójstwo!”
„Mick
po prostu wykonuje swoją pracę” – powiedziałam jej - „Sprawdzi twoją historię i
nic ci nie będzie.”
„Wiem,
że będzie dobrze. Nie zastrzeliłam Curt’a, nie straszyłam Bitsy, do diabła, nie
zrobiłabym tego nikomu. Ale ludzie będą wiedzieć, że byłam przesłuchiwana.”
„W
moim rozumieniu wiele osób było podejrzanych. Mick poprosił nawet Maxa o jego
alibi.”
Suka
Kami eskalowała do Super Suki Kami i syknęła - „Co?”
„Rano
po morderstwie Mick przyszedł do domu Maxa i zapytał o jego alibi”.
„To
nawet nie jest zabawne.”
„Nie,
nie było” – zgodziłam się. – „Ale skoro je miał, to nie ma znaczenia.”
Odwróciła
wzrok, jej twarz była ściągnięta, jej usta mamrotały - „To jest po prostu
walnięte, totalnie walnięte i Mick o tym wie.”
Byłam
zaskoczona jej obroną brata, ale nie zdziwiła mnie jej reakcja na jego
wiadomość. Wszyscy czuli się tak samo. Więcej dowodów na to, że Curt był w
jakiś sposób odpowiedzialny za śmierć Anny Maxwell, a tym samym fakt, że Macho
Mężczyzna z Gór Max nie wymierzył kary, oznaczało, że jest mało prawdopodobne,
aby zrobił to teraz. Zanim zdążyłam odpowiedzieć, drzwi się otworzyły i weszli
Max i Linda.
„Dam
za to Mickowi Shaughnessy trochę do wiwatu, nie popełnij błędu” – oświadczyła
Linda po wejściu.
„Co
się stało?” - zapytał mnie Max.
„Ponieważ
Kami wyjaśniła mi rzeczy, zanim pozwoliliśmy Mickowi przeprowadzić z nią
wywiad, oczywiście wyjaśniła wszystko Mickowi i odpowiedziała na wszystkie jego
pytania. Musi tylko sprawdzić ich ważność i możemy iść dalej” – powiedziałam
mu.
„Dzięki,
Nina, za pomoc” - Linda wyraziła wdzięczność Kami, co nie było zaskakujące.
„Nie
ma problemu” - wymamrotałam, po czym zaoferowałam - „Może Max i ja możemy iść
na kawę? Chcielibyście wszyscy na kawę, kiedy czekamy?”
„Byłoby
miło, dzięki” – odpowiedziała Linda.
„Walnij
się” - mruknęła Kami.
Max
otworzył usta, być może, żeby zaprotestować, że zostawił swoją siostrę, albo
żeby dać Kami trochę dobrych słów za jej postawę, ale spojrzałam na niego,
wstałam, wzruszyłam ramionami, chwyciłam torebkę i ruszyłam do drzwi. Max
przeczytał moje spojrzenie i poszedł za mną.
Poczekałam,
aż wyjdziemy z komisariatu i na chodnik z deskami, zanim się odezwałam.
„Powinieneś
coś wiedzieć” – wyszeptałam, ściskając jego dłoń, gdy wziął moją, kiedy
opuściliśmy komisariat.
„Zgaduję,
że to jest coś, o czym powinienem wiedzieć, że mi się nie spodoba” – zauważył
Max, a ja zatrzymałam się i spojrzałam na niego.
Decydując
się to wyrzucić, zrobiłam - „To Shauna namówiła Kami na zakup tej broni i to
Shauna potrzebowała pieniędzy, które Kami pożyczyła na dom”.
Patrzył
na mnie przez chwilę, jego szczęka była napięta, jego oczy były twarde, po czym
odwrócił wzrok i mruknął - „Kurwa”.
Pociągnęłam
go za rękę, dopóki nie spojrzał na mnie, a potem powiedziałam - „Dobra, teraz
wdaję się w możliwe oszczerstwa, ale… co by było, gdyby Shauna wiedziała, że Curt
dokonał zmian w swoim
testamencie, kiedy powiedziała
mu, że jest w ciąży?”
„Co?”
„Nie
wiedziała, że Curt wiedział, że nie spłodził jej dziecka. Wiedziała tylko, że
istnieje możliwość, że tego nie zrobił, ponieważ nie była mu do końca wierna.
Kami powiedziała, że wyłączyli jej kablówkę i była bliska zatrzymania mediów w
jej domu. Max, bardzo potrzebowała pieniędzy, zwłaszcza bez ubezpieczenia i z dzieckiem
w drodze. Gdyby wiedziała, że zmienił testament, mogłaby spekulować, że zmienił
to na jej korzyść. Była zadowolona z siebie przed czytaniem, myślała, że
wyjdzie na dobre. Ale wiedziała też, że gdyby urodziła dziecko, a on zażądał
badania DNA, straciłaby wszystko, na co pracowała. Co by oznaczało, że
potrzebowałaby jego śmierci, zanim wyjdzie na jaw prawda.”
„Ona
nie ma pieniędzy, Księżno, jak miała zapłacić kontraktowemu zabójcy?”
„Miała
dwadzieścia pięć tysięcy dolarów z pieniędzy Kami, Max” – przypomniałam mu - „A
poza tym mężczyźni robią głupie rzeczy dla kobiet, które mają dobre usta. Nie
mamy pojęcia, z kim się spotykała.”
Max,
będąc mężczyzną, skinął krótko głową na prawdziwość tego oświadczenia, po czym
wskazał - „Była w domu, kiedy Curt został zabity.”
„Zadzwoniła
po tym, jak Curt został zabity,
mówiąc, że była w domu, kiedy został zabity, a czas między zabójstwem a telefonem
upłynął, nawet to przyznała” - Max tylko się na mnie gapił, więc kontynuowałam
- „Jest włamanie, słyszysz coś, nawet jeśli jesteś z mężczyzną, a on idzie to
sprawdzić, czy nie zadzwoniłabyś na policję?”
„Nie,
jeśli nie chcesz, żeby ktokolwiek wiedział, że tam jesteś” – zauważył Max.
Kiwnęłam
głową, bo to prawda, ale zasugerowałam - „Mogła zrobić to, co musiała zrobić z
tym facetem detektywem, a potem wróciła do Curt’a, wiedząc, co się tam wydarzy,
zadzwoniła i powiedziała, że była tam, kiedy jej nie było. Albo mogła wszystko
zaaranżować, kiedy była w domu, wiedząc, co się dzieje z detektywem. Tak czy
inaczej, dała sobie alibi.”
„Więc
kto zabił detektywa?” – zapytał Max.
„Ktoś,
kogo oszukała?” - oświadczyłem - „Albo kogoś, kto się tym zajmuje, ma
partnera.”
„Więc
mówisz, że wrobiła Kami?”
„Jak
blisko są?”
„Dla
Kami blisko. Dla Shauny, kto wie? Nigdy nie pokazała, że czuje prawdziwe
emocje, odkąd ją znam.”
„Więc
tak, myślę, że to nie przypadek, że w weekend dziewczyn w Denver Shauna
namówiła Kami na zakup broni, a następnie pożyczyła od niej niezwykłą sumę
pieniędzy. Aby zaopatrzyć się w media i karty kredytowe, komu potrzeba
dwudziestu pięciu tysięcy dolarów?”
„Shauna,
podobnie jak Kami, żyje na dużą skalę.”
„Z
tego, co Harry dał do zrozumienia w Kogucie, pomogło jej również życie z dużym,
owłosionym Harrym, a może nawet Curtisem i, kto wie, może nawet tym Robertem, z
którym była w restauracji.”
Max
spojrzał na mnie ponownie, po czym mruknął - „Jezu Chryste”.
„Max…”
Max
przerwał mi – „Jak myślisz, co powinniśmy zrobić z tym gównem?”
„Myślę,
że musisz uważać na swoją siostrę i pozwolić Mickowi znaleźć ślad okruszków
chleba.”
„Ten
ślad prowadzi go do mojej siostry”.
Zbliżyłam
się do niego i poradziłam - „Musisz ufać, że prawda wyjdzie na jaw. Jeśli nie,
musisz zaufać, że zrobię, co w mojej mocy, aby pomóc twojej siostrze.”
„Mała
…”
„Uważaj
na Kami, to wszystko. Po prostu uważaj na nią, ja zajmę się resztą.”
Wiedziałam,
że wymagałam wiele od człowieka akcji, aby stał z boku i nic nie robił, mogłam to
stwierdzić po wewnętrznej walce, którą widziałam, jak miota się za jego oczami.
W
końcu powiedział - „Weźmy kawę mojej siostrze.”
Podniosłam
się i pocałowałem jego szczękę, zanim się zgodziłam - „W porządku.”
*****
Po
wypiciu kawy Kami pisała do Shauny po raz pięćdziesiąty na swoim telefonie.
Shauna,
która według jej własnego raportu miała mieć ciężki dzień, ponieważ jej
ukochany Curtis miał być pochowany w ziemi i dlatego potrzebowała swojej
przyjaciółki u boku, jakoś zniknęła w godzinie potrzeby Kami, jeśli nieudane
próby skontaktowania się z nią przez Kami przez pięćdziesiąt SMS-ów (może lekka
przesada) i pięć telefonów (nie przesada) w ciągu ostatniej godziny.
Wiedziałam,
że nacisnęła przycisk „Wyślij”, kiedy usłyszałam sygnał dźwiękowy, zamknęła
telefon i Max zaczął - „Kami …”
„Nie,
Max, po prostu… nie” - mruknęła Kami, wpatrując się w ścianę.
Drzwi
się otworzyły, wszedł Mick, zamykając je za sobą i wszyscy spojrzeliśmy na
niego.
„Znalazłem
twój pistolet, Kami, dokładnie tam, gdzie powiedziałaś, że będzie, nigdy nie
strzelał, nie był naładowany” – stwierdził Mick.
„Czy
to zaskakujące?” – warknęła Linda, jej wzrok wpatrywał się w twarz Micka, a jej
postawa potwierdziła to, co powiedziała tego ranka, matka kocha swoje dzieci,
może nie w ten sam sposób, ale w takim samym stopniu. Była głęboko w Trybie
Lwicy.
„Nie,
Lins, to nic dziwnego” – powiedział do niej Mick, po czym spojrzał z powrotem
na Kami - „Chociaż Shauna nie ma na swoim koncie depozytu w wysokości
dwudziestu pięciu tysięcy.”
Wyprostowaliśmy
się wszyscy, a Linda i Kami zbladły.
„Co?”
- zapytała Kami.
Mick
zacisnął usta, a potem kontynuował – „Twój bank donosi, że wystawił czek na
dwadzieścia pięć tysięcy dolarów na rzecz Roberta Winstona, czek został
zrealizowany w dniu, w którym go napisałaś, ale nie został zdeponowany na
koncie Shauny. U niej tego dnia lub później nie znalazło się nic, z wyjątkiem
miesięcznego depozytu, który wyśledziliśmy z konta firmowego Dodd’a.”
„Jasna
cholera” – mruknęła Linda.
„C…
co?” - jąkała się Kami, z ręką płasko na stole, z pobielałą twarzą.
Milczałam,
kiedy przetwarzałam wiadomość, że Curtis dawał Shaunie pieniądze za pośrednictwem
swojego konta firmowego. Niedobrze.
„Znasz
Roberta Winstona?” – zapytał Mick.
„On…
on jest… przyjacielem Shauny” – odpowiedziała natychmiast Kami, chociaż trochę
sztywno - „Mieszka w Chantelle, przeprowadził się tam, nie wiem, niedawno. Ma dom
w jednej z inwestycji Curt’a. Myślę, że już jakieś trzy miesiące, może cztery.
Shauna znała go z Aspen. Nie chciała, żeby ktokolwiek wiedział o pieniądzach,
wiesz, nawet kasjerzy rozmawiają, więc poprosiła mnie, żebym mu to wyjaśniła,
miał jej to przekazać.”
„O
ile nie trzyma lub nie przepuściła tego jako gotówki, nigdy jej nie dostała” -
powiedział jej Mick - „przynajmniej nie w sposób, który zostawia ślad.”
Kami
potrząsnęła głową, wyraźnie oszołomiona tą wiadomością, po czym zapytała - „A
co z jej rachunkami?”
„To
nie moje miejsce, by ci o tym mówić, ale i tak to zrobię” – powiedział Mick do
Kami - „Shauna jest w pełni na bieżąco ze wszystkimi swoimi rachunkami, nigdy
nie zalegała z płatnościami. O ile wiemy, od co najmniej siedmiu miesięcy Harry
za nie płaci.”
„O
jasna cholera” - warknęła Linda niemal okrzykiem.
„Płacił
też rachunki za jej lekarza” – ciągnął Mick.
Curt
dawał jej pieniądze, a Harry płacił rachunki. Była utrzymywana przez dwóch
mężczyzn. Teraz nie miała żadnego, z wyjątkiem być może tej postaci Roberta.
Spojrzałam na Maxa i oparłam się pokusie, by do niego podbiec, powalić go na
ziemię i usiąść na nim. Wyglądał na gotowego do wybuchu.
„Jest
gorzej” – oznajmił Mick i pokój, już napięty, zaczął dusić.
„Co?”
- szepnęła Kami.
„Nie
tak dawno temu Shauna sprzedała swój dom. Zamknęła to około miesiąc temu,
zapłaciła czynsz nowym właścicielom, aby mogła zostać.”
„Nie
wierzę” – wciąż szeptała Kami.
„Zamknęła
swoje konta” – dokończył Mick – „Wczoraj je zamknęli. Wydała też rozkazy, by od
pierwszego maja odciąć gaz, wodę, prąd, telefon i kablówkę.”
Kami
nie pozwoliła, by ta informacja dotarła do nas - „Ale gdyby sprzedała swój dom,
miałaby setki tysięcy dolarów. Była wprost jej właścicielem. Dlaczego miałaby
prosić mnie o pieniądze?”
„Może dlatego, że wynajęła zabójcę?” -
Linda wrzasnęła, a ja zmieniłam zdanie i zdecydowałam, że powinnam najpierw
zająć się Lindą, kiedy kontynuowała - „Z
pieniędzmi mojej córki!”
„To…
to szaleństwo, mamo!” - Kami odpaliła,
głęboko w otchłani zaprzeczenia - „Nigdy by nie skrzywdziła Curt’a. Powiedział
jej, że ją kocha, że chce się z nią ożenić, że zostawi dla niej
Bitsy.”
„Tak,
powiedziała ci to tak, jak powiedziała ci, że wziąłem ją na zakupy pierścionka”
– uciął Max.
„Ale…”
– powiedziała Kami.
„Nigdy
jej nie zabrałem na zakupy pierścionków, Kami” - ciągnął Max.
„Ale…”
– powtórzyła Kami.
„Nigdy,
kurwa, nie przyszło mi do głowy” – ciągnął Max.
„Powiedziała
…”
„Kłamała,
Kami, Jezu!” - Max eksplodował - „Nie byliśmy nawet na wyłączność, wyjaśniłem,
że może iść własną drogą, kiedy mnie nie będzie, a ja pójdę własną. Miałem w
pracy kobietę i ona o tym wiedziała.”
Moje
oczy się rozszerzyły, a ciało znieruchomiało. To była nowość. Spojrzenie Lindy
przesunęło się na mnie i próbowałam zachowywać się swobodnie, ale okazało się
to niezwykle trudne.
Kami
kręciła głową, a do rozmowy włączył się Mick - „Przepraszam, Kami, ale pomyślałem,
że powinnaś wiedzieć.”
Kami
tylko odchyliła głowę do tyłu, żeby na niego spojrzeć, a moje serce wyszło do
niej. Wyglądała na pokonaną zdradą. Często zachowywała się jak suka, ale
ostatecznie była dobrą przyjaciółką.
Mick
kontynuował - „Możesz iść, ale być może będę musiał zadać ci więcej pytań, więc
chcę, żebyś trzymała się blisko miasta.”
„Dlaczego?”
- Linda wróciła do warczenia na Micka.
„Ponieważ
musimy porozmawiać z tym facetem Robertem Winstonem i zadać Shaunie kilka
pytań, a nie możemy jej znaleźć. A skoro to wszystko wyszło na jaw, możemy mieć
jeszcze kilka rzeczy do wyjaśnienia z Kami.” - odpowiedział Mick.
„Jakie
rzeczy?” - zapytałam.
„Jeszcze
nie wiem, po prostu nie chcę, żeby opuszczała miasto” – powiedział mi Mick.
„Widać,
że Kami nie miała z tym nic wspólnego, jej zeznanie się sprawdza” – powiedziałam
do Micka.
„Tak
ale …”
„Znalazłeś
coś, co mogłoby ją umieścić na placu budowy? Brud na jej butach? Skały?” - pchnęłam.
„Nie
ale …”
„Znalazłeś
pigułki gwałtu w jej domu?”
„Nie…”
„Czy
macie jakichś znanych dilerów, którzy przyznali się do dostarczania tego Kami?”
„Nina
…”
„Tak
czy nie?”
„Nie.”
„Masz
w swoim posiadaniu jej broń, która nie została załadowana ani nie wystrzelona;
nakaz przeszukania jej domu, który niczego nie dał, w przeciwnym razie nie
byłaby wolna; zrealizowany czek, który potwierdza to, co Kami powiedziała ci,
że zrobiła z tymi pieniędzmi, jest prawdą, niezależnie od tego, czy był to
znany znajomy Shauny, czy Shauna, to nie zmienia faktu, że pieniądze były
przeznaczone dla Shauny. Nie masz żadnych fizycznych dowodów na umieszczenie
Kami na placu budowy i żadnych innych dowodów łączących Kami z którymkolwiek z
morderstw. Jedyne, co masz, o ile widzę, to fakt, że Kami Maxwell spała między
pierwszą a czwartą rano w dniu morderstw, tak jak nawiasem mówiąc, tak samo
było z ogromną większością mieszkańców Gnaw Bone i całej Centralnej Strefy
czasowej górskiej i pacyficznej.”
„Poza
tym, że dowiedzieliśmy się, że Shauna Fontaine jest na naszej liście
podejrzanych, Robert Winston jest teraz osobą zainteresowaną, a Kami dała mu dwadzieścia
pięć tysięcy dolarów.”
„A
ława przysięgłych będzie się składać z jej rówieśników i wszyscy wiedzą, że
Kami i Shauna są ze sobą blisko od szkoły podstawowej, a przyjaciele pomagają
przyjaciołom w trudnej sytuacji. Sprowadza się to do tego, wezwę do Maxa,
Brody'ego i Mindy, aby zeznali, że słyszeli, jak Shauna oznajmiła Max’owi, że
jest w ciąży i potrzebuje pieniędzy, potwierdzając w ten sposób historię Kami,
jeśli nie kłamstwo Shauny. Wszyscy będą również świadczyć o tym, że Shauna była
z dżentelmenem o imieniu Robert, który ją chronił, jak nadopiekuńczy biorąc pod
uwagę, że zaangażował się w fizyczną walkę z Harrym w Kogucie na oczach
dziesiątek świadków w obronie Shauny.”
Mick
próbował przerwać - „Nina …”
Przerwałam
mu - „Kami myślała, że jej koleżanka jest zadłużona, nie ma ubezpieczenia, a
dziecko jest w drodze. Shauna poprosiła, aby transakcja była prywatna, dla jej
własnych celów, ale powiedziała Kami, że to dla zachowania twarzy. Wszyscy
byliśmy wcześniej w takiej sytuacji, chcąc zachować twarz lub pomóc
przyjacielowi, który tego potrzebuje. Każdy członek jury zmierzy się w swoim
życiu z tym samym scenariuszem. Ale przyjaciele robią, co mogą, co zrobiła
Kami, a ława przysięgłych też w to uwierzy i ty o tym wiesz.”
„Cholera
Nina, próbujesz rozwiązać sprawę w tym pokoju” – wymamrotał Mick.
„Chciałeś,
żeby była z prawnikiem, Mick, to jest z prawnikiem. Nie chcesz, żeby wyjechała
z miasta, okej, gdzie ona pojedzie? Ale nie wyjdzie z tego pokoju, myśląc, że
ten koszmar jeszcze się dla niej nie skończył. Ma życie do życia, Curtis Dodd
coś dla niej znaczył, jego śmierć już zbiera swoje żniwo i nie potrzebuje tego
wiszącego nad jej głową.”
„Proszę
ją tylko, żeby nie opuszczała miasta” - zauważył Mick.
„Okej,
ona nie wyjedzie z miasta.” – zapewniłam go - „Ale przypomnę ci, na dodatek,
istnieje duże prawdopodobieństwo, że właśnie się dowiedziała, że jej
przyjaciółka ją wykorzystała, więc ma już dość. Musisz ją przesłuchać, zadzwoń
do mnie, a ja to ustawię. Tak?”
Mick
zwrócił zmaltretowane oczy na Maxa, ale szczekał na niewłaściwe drzewo.
Spojrzałam na Maxa i zobaczyłam, że opiera się ramionami o ścianę, ręce
skrzyżowane na piersi, oczy na mnie i ogromny uśmiech na twarzy.
„Przypomnij
mi, żebym nigdy więcej nie robił przysługi, nawet jeśli jest to dla kogoś z
nas” - Mick nie mruknął do nikogo.
„Skończyliśmy
tutaj?” – zapytałam, wstając i chwytając mój płaszcz.
„Przeprowadzasz
się do miasta?” – zapytał Mick, a moja głowa przekrzywiła się ze zmieszania na
nieco wścibską zmianę tematu.
Mimo
to odpowiedziałam - „Prawdopodobnie, tak”.
„Będziesz
praktykować?” - Mick kontynuował.
„Oczywiście”
- odpowiedziałam.
„Świetnie”
– mruknął Mick, brzmiąc na rozdrażnionego, a ja zrozumiałam, więc się
uśmiechnęłam.
„Nie
martw się, Mick, jeśli nie jest to członek rodziny Maxa lub przyjaciel, to
jestem mruczącym kociakiem” - zapewniłam go.
„Dlaczego
ci nie wierzę?” – zapytał Mick.
„Nie
rób tego, ona jest ryczącym tygrysem” - wtrącił Max. Odepchnął się od ściany i
położył rękę na ramieniu Lindy, pomagając jej wstać.
„Tak”
– wymamrotał Mick.
Ruszyłam
w stronę drzwi - „Przy okazji, byłoby miło, żebyś powiedział, każdy zapyta, że
Kami asystowała w śledztwie i możesz zechcieć wspomnieć, jak bardzo była chętna
do współpracy”.
Mick
spojrzał na mnie wyraźnie zszokowany - „Teraz prosisz o przysługę?”
„Zrobiłam
ci jedną, wywołuje rewanż. W każdym razie może być dobrze, kiedy przeprowadzę
się do miasta i założę biuro, więc zacznij je zbierać” – poradziłam, chwytając
torebkę, a oczy Micka ponownie powędrowały do Maxa.
I
znowu szczekał na niewłaściwe drzewo. Max otworzył drzwi przed matką i siostrą
i wybuchnął śmiechem, kiedy zauważył wzrok Micka. Potem objął mnie ramieniem i
wyprowadził do drzwi.
Gdy
zbliżyliśmy się do zewnętrznych drzwi, nie odrywając ode mnie ramienia, Max
pochylił się, żeby przyłożyć usta do mojego ucha.
„Na
wypadek, gdybym o tym nie wspomniał, Księżno, nie jestem pewien, czy prawda
wyjdzie na jaw, jestem pewien, że mogę ci zaufać, że zaopiekujesz się moją
siostrą.” - Odchyliłam głowę do tyłu, wykręcając szyję, żeby na niego spojrzeć,
ale nie miałam szansy się odezwać, ponieważ zatrzymał mnie i skończył słowami -
„Dziękuję, mała.”
Potem
znowu, zanim mogłam odpowiedzieć, pocałował mnie głęboko, z pewnym ruchem
języka, ale chociaż głęboki, pocałunek nie był długi.
„Max”
- Kami warknęła, kiedy podniósł głowę - „Muszę się napić.”
Spojrzałam
w ich kierunku i zobaczyłam, że Linda patrzy na mnie - „Wydaje mi się, że nie
zrobisz makaronu. Czy mogę poczęstować ciebie i twoich rodziców Buffalo Burger
w The Mark?”
Spojrzałam
na Maxa, a potem z powrotem na Lindę.
Potem
powiedziałam - „Byliby tym zachwyceni.”
*****
Siedziałam
na stołku przy wysokim, okrągłym stole w Psie z pijaną mamą, Lindą, Kami,
Arlene i Jenną. Becca była naszą kelnerką.
Zgodnie
z edyktem Arlene, z poparciem mamy i Lindy, Max został poddany kwarantannie po
drugiej stronie sali zgodnie z dekretem (ponownie przez Arlene) jako Wieczór
Wyjścia Facetów w Sekcji Psa. Grał w bilard z Brody’m i Steviem i nie mógł
podejść pod groźbą gniewu Arlene.
Niezależnie
od mojego dnia na rollercoasterze i mojej obecnej wymuszonej separacji z Maxem,
biorąc pod uwagę, że ja też byłam lekko nietrzeźwa, byłam pełna przygód, a w
The Mark, zażądałam menu i zamówiłam smażony stek z kurczaka, który był
zrobiony jak prawdziwy stek i dlatego był niesamowity; Po tym zjadłam ciasto
Mile Hi Mud, które składało się z pięciu warstw ciasta czekoladowego,
oddzielonych marzycielskim musem czekoladowym i było pokryte czekoladowym
ganache; Becca poinformowała, że Mindy nie tylko wczoraj spotkała się z
psycholog z ośrodka gwałtów, ale pojechała tam odwiedzić ją ponownie tego dnia,
prosząc Bitsy, żeby z nią pojechała (a Bitsy to zrobiła, nawet po pogrzebie,
wyznaczyła sobie czas ); i dowiedziałam się, że Kami była o wiele bardziej
zabawna, kiedy nakarmiono ją Buffalo Burgerem, a też była pijana, dlatego czułam
się całkiem szczęśliwa.
„Nie.
Możesz. Być. Poważna!” - Arlene krzyknęła, a ja spojrzałam na nią, bo, myśląc o
moim wieczorze, nie zwracałam uwagi i nie wiedziałam, o czym krzyczy. Potem
znowu Arlene, mama i Linda wykrzykiwały wszystko, co mówiły, w ciągu ostatniej
około pół godziny, głównie podczas gdy Kami, Jenna i ja chichotałyśmy, nie
mogąc wydobyć z siebie słowa, więc to nie był pierwszy raz, kiedy straciłam
orientację.
„Ja.
Nie. Jestem!” - mama odkrzyknęła i
poczułam coś, coś ciepłego i słodkiego i instynktownie spojrzałam na stoły
bilardowe i zobaczyłam Maxa, Brody’ego i Steve’a, patrzących na nas.
Widząc,
jak Max wygląda tak przystojnie, stojącego naprzeciwko mnie, trzymającego kij
bilardowy, jego rączkę do ziemi, miałam ogromną potrzebę i nie próbowałam z tym
walczyć.
„Wrócę”
- mruknęłam do Lindy, która siedziała obok mnie, zsunęłam się ze stołka i
przemknęłam przez bar do Maxa. Kiedy do niego dotarłam, owinęłam obie ręce
wokół jego pasa, przycisnęłam przód do jego boku i odchyliłam głowę do tyłu,
aby na niego spojrzeć, gdy jego ręka owinęła się wokół moich ramion.
„Cześć”
– powiedziałam cicho.
Uśmiechnął
się do mnie i powiedział - „Mała, przekroczyłaś niewidzialną granicę między
wieczornymi wyjściami dziewczyn a chłopaków”.
„Myślę,
że mama, Arlene i Linda już nie egzekwują zasad.”
Rozejrzałam
się po sali i zobaczyłam mamę wiszącą za palce ze stołu, z torsem i głową
odchyloną do tyłu, śmiejącą się. Arlene ze śmiechem uderzała w stół dłonią.
Linda była pochylona do końca, z czołem przy stole, śmiejąc się. A Kami i Jenna
wpatrywały się w siebie, również się śmiejąc.
Spojrzałam
z powrotem na Maxa i zwróciłam uwagę na oczywiste - „Nie sądzę, żeby nawet
wiedziały, że odeszłam.”
Max
spojrzał na dziewczyny, po czym jego oczy zwróciły się na mnie. – „Nie wygląda na
to.”
„Grasz
w bilard?” - spytał Brody, stając po mojej stronie i spojrzałam na niego nie
pozwalając Max’owi odejść.
„Nie”
- odpowiedziałam.
„Chcesz
się nauczyć?” - Brody zapytał z uśmiechem.
„Jestem
poza możliwością utrzymania nowych umiejętności” - powiedziałam mu, a ramię
Maxa wokół moich ramion ścisnęło mnie, więc spojrzałam na niego.
„Nawaliłaś
się?”
„Nie”
- i to nie było kłamstwo, dlatego wyjaśniłem, przyciskając się bliżej, „po
prostu mam dobrą noc.”
„Wchodzisz,
Brody” – zawołał Steve, po czym jego oczy zwróciły się na mnie. – „Skoro granica
została zerwana, sprawdzę, co u Nellie, żeby nie spadła ze stołka.”
„Myślę,
że to dobry pomysł” – poradziłam i usłyszałam chichot Maxa, gdy zobaczyłam, jak
Steve się uśmiecha i odchodzi.
„Zechcesz
nam załatwić kolejną kolejkę?” - zasugerował Brody, spoglądając na stół
bilardowy, aby ustawić następny strzał.
„Tak”
- odpowiedział Max i poruszył się.
Zostałam
zmuszona do opuszczenia ramienia, żeby się z nim poruszyć i szliśmy z ramionami
wokół siebie do baru. Max wszedł, zabierając mnie ze sobą, a następnie podniósł
brodę do barmana i wtedy zobaczyłam Harry'ego siedzącego samotnie na
przeciwległym końcu baru, wyglądającego na bardziej niż trochę nieszczęśliwego
i wpatrującego się w bursztynowy napój, który wydawał się być czysty.
„Harry
pije Bourbon, kiedy pielęgnuje zły nastrój” - mruknął Max, prawdopodobnie
czytając moją minę.
Barman
przyszedł do nas i Max zamówił cztery piwa.
Przyjrzałam
się Harry’emu, po czym wtuliłam się w ciało Maxa i owinęłam drugą rękę wokół
niego – „Pójdę i dotrzymam mu towarzystwa.”
Max
spojrzał na mnie - „Myślałem, że mi dotrzymujesz towarzystwa.”
„Masz
towarzystwo” - wskazałam głowę Brody'emu przy stole bilardowym. - „Harry nie
ma.”
Max
zgiął szyję, żeby jego twarz była bliżej mojej, zanim powiedział do mnie -
„Brody był moim najlepszym przyjacielem od dawna, Słonko, i dobrze, że jest w
domu. Mimo to wolę twoje towarzystwo.”
To
sprawiło, że poczułam się miło, bardzo
miło i ponownie przycisnęłam się bliżej, ale wskazałam - „Nie mogę plotkować
jak faceci.”
„Nie
żebym kiedykolwiek plotkował jak faceci, ale gdybym to zrobił, nie zrobiłbym
tego z twoim ojczymem.”
Kiwnęłam
głową na znak, że uważam to za mądre - „W takim razie to chyba nie jest dobrze,
że jestem w pobliżu, ponieważ nie będziesz mógł narzekać na moje słabostki,
podobnie jak Steve na mamę.”
„Słabostki?”
„Wady,
złe nawyki.”
„Zdradzę
ci sekret mężczyzn, mała, mężczyźni nie są jak kobiety. Kiedy spotykamy się,
nie zrzędzimy. Po prostu pijemy i, jeśli w ogóle rozmawiamy, rozmawiamy o grze.”
- uśmiechnęłam się do niego, a on kontynuował - „Chociaż gdybyśmy znowu coś
obgadywali, nie jestem pewien, czy podzieliłbym się swoimi przemyśleniami na
temat twoich wad ze Steviem.”
Mój
szczęśliwy nastrój ulotnił się, moje ciało napięło się, a oczy się zwęziły – „Więc
myślisz, że je mam?”
Uśmiechnął
- „Kochanie, przygotowałaś się na to.”
„Dobrze,
więc czym one są?”
Nie
zawahał się - „Twój tyłek wygląda zbyt dobrze w tych sztruksach.”
Zamrugałam,
bo nie tego oczekiwałam w odpowiedzi.
Mój
„charakterek”, tak. Mój zwyczaj próbowania przerwania dyskusji, kiedy
przegrywałam kłótnię, zdecydowanie. Pewnie nie potrafię odmówić deserowi.
Mój
tyłek w sztruksach, nie.
Więc
zapytałam - „Słucham?”
„Przeszłaś
przez salę i praktycznie każdy facet, którego mijałaś, patrzył na twój tyłek.
Do diabła, stoisz tu przyciśnięta do mnie, a mimo to każdy facet, który
przechodzi, patrzy na twój tyłek.”
Obejrzałam
się przez ramię, żeby sprawdzić, czy to twierdzenie jest prawdziwe. Ciało Maxa
zaczęło się trząść ze śmiechu, po czym odsunął się lekko, by wyciągnąć portfel.
„Kłamiesz”
– oskarżyłam.
„Nie”
– powiedział, otwierając portfel i zdejmując rękę z moich ramion, żeby
wyciągnąć kilka banknotów, więc opuściłam ręce.
„Cóż,
jeśli to prawda, to nie moja wina.”
„Muszę
ci dołożyć trochę mięsa, Księżno. Nikt nie patrzy na tyłek Kami.”
Max
podniósł brodę do barmana, żeby zatrzymał resztę, zamknął portfel i wsunął go
do kieszeni.
„Ona
siedzi.”
„Sprawdzali
cię też, kiedy siedziałaś.”
„Mój
tyłek?”
Spojrzał
na mnie i stwierdził - „Nie, twoje włosy, twarz i czasami cycki.”
Sapnęłam,
a potem odetchnęłam - „Nie robili
tego.”
Uśmiechnął
- „Kochanie, robili.”
„Żartujesz
z tego.”
Potrząsnął
głową i spojrzał ponad moim ramieniem, po czym chwycił dwie butelki piwa z baru
i wręczył je przechodzącemu Steve’owi, który wracał do stołu bilardowego. Steve
uśmiechnął się do mnie, ale nic więcej nie powiedział, zanim odszedł, by
dołączyć do Brody’ego.
Max
podał mi piwo i wziął drugie. Potem jego ramię objęło moją talię i przyciągnął
mnie do siebie.
„Dlaczego
trudno ci w to uwierzyć?”
Wyjaśniłam
mu to - „Patrzą na mnie tylko dlatego, że są ciekawi, ponieważ jestem z tobą.”
„Może
dlatego niektóre kobiety na ciebie patrzą. Mężczyźni patrzą na ciebie, bo masz
ładną buzię, świetne włosy i ładne cycki.”
„Max!”
– warknęłam.
„To
prawda.”
„Po
prostu mnie lubisz.”
Potrząsnął
głową, a jego ramię zacisnęło się - „Szokujące, Nina Sheridan szuka
komplementów.”
Jego
komentarz zirytował mnie, ponieważ był ewidentnie nieprawdziwy, dlatego
odsunąłem się od jego ramienia, ale tylko się zacisnął, więc poddałam się i warknęłam
- „Nie robię tego”.
Znowu
się uśmiechnął, zanim powiedział - „Chryste, przechodzisz od słodkiej do
wkurzonej szybciej niż błyskawica”.
„Tylko
dlatego, że pięć minut temu byłam w nastroju, by być słodką, a ty mnie zdenerwowałeś.”
Uniósł
brwi - „Mówienie ci, że jesteś gorąca, jest denerwujące?”
„Mówienie
mi, że wszyscy faceci sprawdzają mnie, kiedy nie robią tego, jest denerwujące”.
„Mała.”
„Max.”
Wydawało
się, że znaleźliśmy się w sytuacji patowej, po czym westchnął.
Potem
powiedział - „Powiem ci coś, niezależnie od tego, czy wierzysz, że patrzą, czy
nie, musisz wiedzieć, nie obchodzi mnie, że oglądają. Mogą tylko zgadywać, co
obiecuje ten tyłek, cycki i włosy, ale ja wiem.”
Przewróciłam
oczami, chociaż mój żołądek podskoczył w dobry sposób. Max zaczął się śmiać i
miałam nadzieję, skoro teraz wiedziałam, że potrafi czytać z mojej twarzy, że
to, co robił mój żołądek, nie było na niej wypisane.
„Pójdę
teraz porozmawiać z Harrym” – poinformowałam go, kiedy kontrolował swoje
rozbawienie.
„Tak,
możesz to zrobić po tym, jak mnie pocałujesz.”
Zdecydowałam
się poddać i uniknąć nieuniknionej kłótni, więc pochyliłam się, położyłam rękę
na jego bicepsie i dotknęłam ustami jego. Potem cofnęłam się odrobinę, ale Max
znów szarpnął mnie do przodu, więc byłam do niego przyklejona.
„To
ma być pocałunek?” - zapytał.
„Um…
tak” – odpowiedziałam zaskoczona, że znalazłam się przyklejona do niego.
„Słonko,
nawet nie blisko”.
Moje
oczy rozszerzyły się, kiedy zrozumiałam jego znaczenie – „Nie będę obściskiwała się z tobą w barze.”
„Dlaczego
nie?”
„Dlaczego?”
Jego
twarz znów się zbliżyła – „Bo po pierwsze, chcę, żebyś to zrobiła. A po drugie,
czy w to wierzysz, czy nie, faceci cię sprawdzają i ja postawię moje
roszczenie.”
„Postawisz
swoje roszczenie?”
„To
rzecz faceta”.
„To
sprawa Macho Mężczyzny z Gór.”
„To
to samo.”
„Jesteś
niemożliwy.”
„Pocałujesz
mnie czy co?”
„Jeśli
tego nie zrobię, i tak mnie pocałujesz, prawda?”
Znowu
uśmiechnął się do mnie – „W końcu to zrozumiałaś?”
„Niemożliwy”
– mruknęłam.
„Pocałuj
mnie, Księżno.”
Nie
mając nic na obronę, zrobiłam z (prawdopodobnie) moją matką obserwującą nas, jego
matką i moim ojczymem. Nie wspominając o jego siostrze, najlepszej przyjaciółce,
Arlene, i połowie Gnaw Bone. Jednak kiedy puścił moje usta, nie miałam tego w
sobie, żeby się tym przejmować.
„Widzę,
że wróciłaś do słodyczy” – mruknął, przesuwając wzrokiem po mojej twarzy.
„Dobrze
całujesz” – mruknęłam w odpowiedzi.
Jego
czoło dotknęło mojego, zanim wypowiedział słowa, które zmieniły mój świat.
„Jesteś
lepsza” – wyszeptał, wtopiłam się w niego głębiej i skończył - „Najlepsza, jaką
kiedykolwiek miałam i mam na myśli to, co robisz z ustami, nawet gdy używasz
ich, by powiedzieć mi, że jestem denerwujący.”
Moje
ramiona, które owinęły się wokół niego podczas naszego pocałunku, zacisnęły się
w spazmie.
„Naprawdę?”
- oddychałam.
„Absolutnie.”
- nadal szeptał.
Nagle
chciało mi się płakać i aby to ukryć opuściłam brodę i spróbowałam się odsunąć.
Niestety podczas naszego pocałunku, ramiona Maxa też mnie owinęły, więc ten
wysiłek był dyskusyjny.
„Księżna?”
– zawołał, a kiedy nadal unikałam jego wzroku, jedno z jego ramion trzymało
mnie przyciśniętą do siebie, podczas gdy jego druga ręka dotknęła mojego
podbródka i zmusiła mnie, bym spojrzała mu w oczy. Kiedy jego złapał mój,
mruknął - „Co jest, mała?”
To
było bardzo dużo, łącznie z faktem, że może, tylko może, ja też będę dla niego
w jakiś sposób wyjątkowa.
A
to oznaczało dla mnie cały świat.
Nie
powiedziałam mu tego, zamiast tego powiedziałam - „To była po prostu miła rzecz
do powiedzenia.”
„Podoba
mi się” – odpowiedział, gdy jego dłoń opuściła mój podbródek i zacisnęła się
wokół mojej szyi.
Zamrugałam
zdezorientowana, a potem zapytałam - „Co ci się podoba?”
„Podoba
mi się, że nie wierzysz, że faceci cię sprawdzają, nie przyjmiesz tego
komplementu, ale miękniesz, gdy mówię ci, że lubię coś, co dla mnie robisz.”
Zagryzłam
wargę i próbowałam odwrócić wzrok, ale ręka Maxa na mojej szyi napięła się,
więc nie odrywałam wzroku od jego i zażądałam - „Przestań być miły.”
Uśmiechnął
się ponownie i jego palce ścisnęły mnie – „Księżno, najlepiej przywyknij do
tego. Wiem, że nie miałaś z tym dużego doświadczenia, ale powinnaś wiedzieć,
zamierzam być dla ciebie miły na co dzień.”
„Teraz
jesteś milszy” – poinformowałam go i wyszło to jako zarzut.
„Tak,
mała, jak powiedziałem, lepiej się do tego przyzwyczaj.”
Nie
byłam pewna, czy to możliwe. Byłam jednak pewna, że nie miałabym nic przeciwko
spróbowaniu.
Postanowiłam
zmienić temat – „Czy mogę teraz porozmawiać z Harrym?”
Spojrzał
na Harry’ego i odpowiedział - „Tak”.
„Max?”
- zawołałam, a kiedy spojrzał na mnie, wstałam na palcach, żeby się zbliżyć i
wyszeptałam - „Też jesteś najlepszy, jakiego kiedykolwiek miałam, nie tylko z
ustami, ze wszystkim. A kiedy to mówię, mam na myśli wszystko.”
Wtedy,
zanim mogłam być świadkiem jego pełnej reakcji na to, co zobaczyłam, z jego łagodną
twarzą, ale jego oczy stały się ciemne i intensywne, było dość, wyrwałam się z
jego ramion i pospieszyłam do Harry’ego.
Powiedziałem ci, że zbyt nisko się
cenisz, powiedział mi w myślach Charlie.
Och, bądź cicho,
powiedziałam do niego.
Szłam
wzdłuż baru w kierunku Harry’ego, nie odwracając się do Maxa i poczułam, że
moje usta lekko się uśmiechają, ale w środku uśmiechałam się o wiele szerzej.
Zauważyłam,
że Harry był omijany szerokim łukiem. Oba stołki obok niego były puste i nikt
nie stał w pobliżu.
Wślizgnęłam
się na stołek obok niego, skręcił szyję, żeby na mnie spojrzeć i zdałam sobie
sprawę, dlaczego go unikano. Jego oczy były zaczerwienione od alkoholu i, być
może, bezsennych nocy, ponieważ jego twarz była wychudzona, a z bliska wyglądał
jeszcze mniej szczęśliwie.
„Cześć,
Harry” – powiedziałam cicho.
„Nina”
– mruknął i spojrzał z powrotem na swojego drinka.
„Dobrze
sobie radzisz?”
„Nie”
– odpowiedział natychmiast, po czym przyłożył szklankę do ust i jednym haustem
wyrzucił zawartość.
Kiedy
opuścił rękę, dno szklanki uderzyło o bar i podskoczyłam.
Nagle
i głośno krzyknął - „Jake!”
Oczy
barmana powędrowały do Harry'ego i Harry zastukał szklanką o bar, wskazując, że
chce jeszcze jednego. Jake skinął głową i odwrócił się do butelek alkoholu za
nim.
„Harry…”
- zaczęłam.
Przerwał
mi - „Słyszałem, że przeprowadzasz się do miasta.”
„Um…
tak” – potwierdziłam.
„…sądziłem…”
– mruknął dziwnie i dotarł Jake.
Patrzyłam,
jak wlewa Bourbon do szklanki Harry’ego, ręka Harry’ego wciąż owinięta była
wokół niej i spojrzałam na Jake’a, by zobaczyć, jak jego oczy przychodzą do
mnie. Lekko potrząsnęłam głową. Skinął głową na znak, że rozumie.
„Stary,
chcesz jeszcze jeden po tym, musisz dać mi swoje klucze” - powiedział Harry’emu
Jake.
Bez
wahania Harry sięgnął do kieszeni dżinsów, wyszarpnął klucze i rzucił je o bar.
Jake chwycił je i odszedł.
Harry
pociągnął łyk Burbona.
„Max
i ja zabierzemy cię do domu.” – zaoferowałam i przekrwione oczy Harry’ego
zwróciły się do mnie.
„Wiesz,
nie rozumiem” – stwierdził.
„Czego?”
- zapytałam.
Spojrzał
z mojej twarzy na moje kolana, a potem znowu w górę. „Mieszkasz w pieprzonej
Anglii. Anglia” – wypluł swoje
ostatnie słowo, a ja znów podskoczyłam, a jad w jego tonie mnie zaskoczył -
„Przyjeżdżasz do miasta, jedziesz prosto, kurwa, prosto do Maxa. Teraz siedzisz
z jego mamą i jego siostrą w Psie, śmiejesz się i jesteś głośna. Potem wtulasz
się mocno w Maxa i obcałowujesz się z nim. Mam na myśli, co to jest?”
Nie
wiedziałam, dokąd z tym zmierza, ani dlaczego w ogóle o tym mówi, a przede
wszystkim, dlaczego wydawał się taki zły z tego powodu, więc tak delikatnie
powiedziałam - „Harry, nie rozumiem.”
„To
właśnie on.” – powiedział mi Harry - „Zawsze tak było, odkąd pamiętam” - oczy
Harry'ego powędrowały przez bar do Maxa, a jego nieszczęśliwa twarz zrobiła się
ściągnięta - „zawsze”.
Czułam
się nieswojo z rozmową i nie wiedząc, co powiedzieć, patrzyłam, jak popija
kolejny łyk.
„Harry,
może…” - zaczęłam, ale Harry spojrzał na mnie i to, co powiedział, uciszyło
mnie.
„Znałem
Annę” – poinformował mnie – „znałem ją od zawsze. Była słodką maleńką istotą.
Jednak nie była ładna. Słodka jak diabli, zawsze. Zabawna, Jezu, tak kurewsko
zabawna. Ale nie ładna.”
Patrzyłam
na niego, a po obejrzeniu zdjęć Anny nie mogłam uwierzyć, że uważał ją za
nieładną. Była piękna.
Harry
kontynuował - „A potem stała się ładna. Jak w historii o brzydkim kaczątku, w
liceum zamieniła się w łabędzia. Podkochiwała się w Max’ie przez pieprzone
lata. Lata. Nie zauważył jej, nie wiedział, że istnieje, dopóki nie stała się
ładna. Potem zauważył ją, w porządku. Wszyscy to zrobili.”
Nie
chciałam tego słyszeć, nie od Harry’ego.
„Harry,
Max i ja nie…” - zaczęłam, ale on mówił dalej.
„Zaprosił
ją na randkę i to było to, była jego. Całe miasto uważało, że bycie razem było
takie słodkie, takie kurewsko słodkie. Wszyscy myśleli, że to jak Kopciuszek.
Anna tak długo go chciała, obserwowała go z daleka, nigdy nie miała chłopaka,
nikogo oprócz Maxa. Max będąc Maxem to miał, każda dziewczyna chciała kawałek
jego. Niemożliwe marzenie Anny stało się możliwe i oni się podrywają, stają się
tak bliscy, zakochują się.” - Potrząsnął głową i wypił kolejny zdrowy łyk, po
czym kontynuował - „Nawet kiedy wyjechał na CU, dostał stypendium na grę w
piłkę, ale zaszła w ciążę, jak był na drugim roku. Rzucił szkołę, wrócił do
domu i poślubił ją. Wszyscy myśleli, że to takie romantyczne. Był takim dobrym
jebanym facetem, porzucił swoje marzenie bycia architektem, robiąc właściwą
rzecz przez Annę. Jezu.”
Gdy
ta informacja mnie uderzyła, zaczęłam ciężko oddychać, a serce podskakiwało mi
w piersi. Chciałam uciec, zsunąć się ze stołka i biec z powrotem w bezpieczne
ramiona Maxa; wrócić do czasu, kiedy o tym nie wiedziałam. Zdałam sobie sprawę,
że, po tak długim czasie, kiedy myślałam, że chcę wiedzieć, właściwie nie
chciałam wiedzieć.
„Proszę,
Harry, posłuchaj mnie przez chwilę…” – błagałam, ale on mówił dalej.
„I
wiesz co? Nigdy nie był tym wkurzony. Nigdy nie myślał o tym, co mogłoby być.
Nigdy nie zły, że wykoleiła mu życie, wpadając. Był cholernie szczęśliwy z powodu tego dziecka,
podekscytowany włożeniem pierścionka na jej palec. W siódmym pieprzonym niebie. Ona też była szczęśliwa. Byli
tak cholernie szczęśliwi. Nawet kiedy straciła dziecko. I następne. I potem
następne.”
Nie
oddychałam już ciężko, w ogóle nie oddychałam.
„Przestali
próbować, ale hej…” - wyrzucił rękę - „…w porządku. Mieli siebie i dla
Wielkiego Maksa i Pięknej Łabędziej Anny to wystarczyło. To było wszystko.
Kurwa” – mruknął i pociągnął kolejny łyk.
Wcisnęłam
powietrze do płuc, ale nie odezwałam się, zanim Harry znów się odezwał.
„A
wtedy Curt ją zabił.”
Oddech,
który wciągnęłam, został wyparty, gdy moja klatka piersiowa zamarła, ale Harry
szedł dalej.
„Jezu,
rozerwało to całe miasto. Myślałem, że zapolują na Curt’a, do diabła, myślałem,
że Max to zrobi. Max był nie…kurwa…skończony.
Nigdy nie widziałem takiego mężczyzny. Nigdy. Kurwa, gówno, był dziki.
Wszystko, o czym ktokolwiek mógł myśleć, to to, że Anna była martwa, Max ją
stracił, a w końcu Max wydoroślał i nie szukał zemsty. I czy Max nie był tak
wspaniały, że nie stracił tego i nie szukał pomsty na Curcie? Czy nie był tak
cholernie cudowny, że kiedy jego świat się zawalił, w końcu trzymał swoje gówno
razem? Nikt nie myślał o tym, że Curt zabrał Bitsy nogi, zostawił ją na tym fotelu,
a on wyszedł bez szwanku. Wszystko, o czym ktokolwiek mógł myśleć, to koniec
Maxa i Anny, śmierć przeklętej bajki.”
„Może
powinnam…” – wyszeptałam, chcąc uciec, desperacko próbując uciec, ale jakoś
przyklejona do mojego stołka.
Harry
mówił dalej - „Wtedy wszyscy rozmawiają, widzą go pogrywającego ze wszystkimi
babami, wiedzą, że nie traktuje nikogo poważnie. Nigdy więcej. Anna była dla
niego wszystkim. Jakie to smutne” –
syknął Harry - „Jakie tragiczne” -
Harry potrząsnął głową i wziął kolejny łyk, zanim kontynuował swoją diatrybę -
„Taki dobry człowiek, tracący wszystko w wieku dwudziestu pieprzonych siedmiu
lat, łamiący serce. Max jest nietykalny, jego serce jest tak złamane, mówili,
że nikt już nigdy się nie dostanie. Nikt nie zauważył, że pieprzył wszystko, co
się ruszało, zostawiając je, nigdy nie pozwalając im dostać kawałka siebie.
Wszyscy wiedzieli, że robił to wszędzie, biorąc prace poza miastem, miał
kobiety tutaj, miał kobiety w swoich pracach, miał pieprzone kobiety wszędzie.”
„Powinnam…”
- zaczęłam zsuwać się ze stołka, ale oczy Harry’ego przykuły mnie do miejsca.
„Wtedy
wpadasz do miasta, ty” - Jego głos
stał się niski, jego oczy znów mnie ominęły i kontynuował - „Sposób, w jaki
wyglądasz, sposób, w jaki mówisz, sposób, w jaki się ubierasz, czysta pieprzona
klasa. Nikt nie wie, kim jesteś, pochodzisz z jebanej Anglii i nagle całujesz się z nim w Psie, przyciśnięta do niego,
jakby był jakimś Bogiem czy czymś. Jesteś gorąca, mogłabyś mieć każdego, wystarczy
wskazać palcem każdego w tym barze, miałabyś go” – poinformował mnie – „Więc
oczywiście, że cię przygwoździł.”
„To
nie tak” – szepnęłam.
Uniósł
brwi - „Nie? Więc on ciebie wpuścił? Wszystkie były przed tobą, a on ciebie
wpuścił? Jesteś gorąca, Nina, cholera, zrobiłbym ci to w sekundę, policzył moje
szczęśliwe gwiazdy, ktoś taki jak ty dał mi szansę, zwinął się w węzły, żeby
położyć świat u twoich stóp, więc może to zrobił. Co ja wiem? Prawdopodobnie
możesz dać mu dziecko, Anna nie mogła tego zrobić. Ale powinnaś wiedzieć,
dziewczyno, i nikt ci tego nie powie, oprócz mnie, wszyscy mają nadzieję, że jesteś
tą jedyną, która uleczy wszystkie jego pieprzone rany. Jesteś gorąca, słodka,
nawet zabawna. Ale powinnaś wiedzieć, czym nie jesteś to Anna.”
To
był cud, że nie spadłam ze stołka prosto na podłogę, jego werbalny cios był tak
okrutny.
Zamiast
tego przełknęłam ślinę i zasugerowałam - „Może powinnam cię z tym zostawić”.
Podniósł
drinka, ale zaoferował - „Masz ochotę uleczyć moje rany, ślicznotko, po prostu
powiedz jedno pierdolone słowo.”
Wciągnęłam
powietrze, decydując, że to nie Harry, to był alkohol i gniew, Shauna była taką
suką, a on opiekował się nią tak długo, to było całe to gadanie. Dlatego
pomyślałam, że powinnam trochę postarać się pomóc.
Pochyliłam
się do przodu, mówiąc mu - „Ona nie jest tego warta, Harry.”
Harry
odwrócił wzrok i pociągnął łyk, zanim zapytał - „Tak?”
„Wiem,
że Max jest przyjacielem. Był twoim przyjacielem od dawna. Mówisz to, bo jesteś
zły na Shaunę i Harry” – kładę dłoń na jego przedramieniu – „ona nie jest tego
warta.”
Oczy
Harry’ego powędrowały przez bar do Maxa, jego usta stwardniały i wypił resztkę
swojego drinka.
Potem
spojrzał na mnie – „Tak, Nina, masz rację. Domyślam się. Dostałem niechlujne resztki
od Maxa z Shauną. Po trzecie, zaliczyła Curt’a. Więc masz rację, ona nie jest
tego warta.”
„Jesteś
dobrym facetem, Harry” – powiedziałam delikatnie, a twarz Harry’ego wykrzywiła
się w sposób, który był tak wrogi, tak przerażający, że trudno było być tego
świadkiem i poczułam, że moje ciało znieruchomiało.
„Tak”
– powtórzył – „dobry facet.” - Pochylił się do mnie i szepnął - „Tak dobrze,
powtórzę się, ponieważ uważam, że jesteś dobrą kobietą i zasługujesz na to, a
teraz możesz być nim pochłonięta, ale pewnego dnia dowiesz się, że możesz mieć
lepiej. Kochał ją, Nina, była jego światem. Kiedy kobieta jest światem
mężczyzny i on ją traci, nic tego nie zastąpi i musisz to wiedzieć. To jest
coś, czego chce, Max dobrze ci zrobi, ale będzie wiedział i całe miasto będzie
wiedziało, nie jesteś dla niego tym, kim była Anna, nigdy nie będziesz. Więc
myślę, że będąc dobrym facetem i tak dalej, sadzę, że ty też powinnaś to
wiedzieć.”
Siedziałam
w ciszy oszołomiona, moje serce biło szaleńczo, moje płuca bolały, łzy paliły
tył moich oczu, wszystkie moje najgorsze wyobrażenia spełniły się w brutalnie
szczerej pijackiej paplaninie Harry'ego.
Harry
spojrzał mi w oczy, a potem jego dłoń zakryła moją rękę, jego twarz była
delikatna i ciągle szeptał - „Cholera, Nina, jestem kutasem.”
Odchyliłam
się i wysunęłam dłoń spod jego, mówiąc szybko - „W porządku”.
„Jestem
po prostu wkurzony. Shauna sprawiła, że wyszedłem na głupca.”
„Rozumiem.”
Pochylił
się w miejsce, które zwolniłam, wyglądając, jakby chwiał się ze swojego stołka
- „Nina, poważnie, nie słuchaj mojego gówna. Max to dobry facet. Po prostu
jestem dupkiem.”
„Racja”
– szepnęłam - „Ja… potrzebuję trochę świeżego powietrza. Um… czy… czy ty chcesz,
żeby cię podwieźć do domu? Mógłbym zapytać Brody’ego, mojego ojczyma, Steve’a…”
Potrząsnął
głową – „Poproszę Jake’a, żeby zadzwonił do Thrifty i zamówił mi taksówkę.”
Kiwnęłam
głową – „Po prostu wyjdę na chwilę.”
„Nina
…” - zaczął, ale ruszyłam tak szybko, jak mogłam, żeby uciec.
Zostawiłam
nietknięte piwo na barze i ruszyłam w stronę drzwi, podnosząc rękę, żeby
odgarnąć włosy z twarzy. Trzymając je z tyłu głowy w garści, spojrzałam na
stoły bilardowe. Max stał do mnie plecami i patrzyłam, jak się pochyla,
ustawiając strzał.
Spojrzałam
na stół mamy i zobaczyłam, że Arlene, Linda i Jenna pochyliły się nad mamą,
słuchając z uwagą, jak prawdopodobnie mama opowiada jakąś szaloną, ale
prawdziwą historię.
Ale
oczy Kami były na mnie.
To
było w porządku. W ciemności baru byłam pewna, że nie widziała, jak wygląda
moja twarz, a nawet jeśli mogła, to była Kami. Nie obchodziłoby jej to.
Wyszłam
za drzwi bez płaszcza, chłodne nocne powietrze natychmiast wgryzło się w moją
skórę i przyjęłam to z zadowoleniem. Coś, na czym można było się skupić, coś,
co nie było plątaniną myśli przeszywających mój mózg. Spojrzałam w prawo, potem
w lewo, a potem skierowałam się w prawo do końca budynku, gdzie nie było
górnego światła oświetlającego parking. Ciemność, samotność, gdzieś po to, żeby
zebrać myśli, a jeszcze lepiej wyrzucić je z głowy.
Oparłam
się o budynek, biorąc głęboki oddech, czując łzy unoszące się na kącikach oczu,
jedna uciekła i poczułam, jak spływa mi po policzku.
Jak
jedna minuta, nadzieja mogła być tak cenna w moim sercu, że byłabym kimś dla
Maxa, kimś wyjątkowym, najlepszą, jaką kiedykolwiek miał. A potem w następnej…
nic.
Nieważna.
Pusta.
Była jego światem,
Harry powiedział o Annie.
Była jego światem.
Była jego światem.
Kochanie,
powiedział mi do głowy Charlie, był
pijany, zachowując się jak osioł. Gadał bzdury.
„Odejdź”
– szepnęłam w ciemność.
„Nie,
dopóki nie powiesz mi, gdzie jest Mindy.”
Moja
głowa uniosła się i obróciła, a ja w szoku i niemałym strachu patrzyłam na
Damona Matthewsa stojącego trzy kroki przede mną.
Tylko
to, czego cholernie nie potrzebowałam.
Wyprostowałam
się od oparcia o budynek i spojrzałam przez ramię na wejście. Damon wypełnił
moją wizję, przenosząc się, aby odciąć moją drogę ucieczki.
„Mówię
do ciebie, Angielko. Gdzie jest Mindy?”
Moje
oczy powędrowały do niego – „Mindy?”
„Tak,
Mindy” - uciął z szyderczym wyrazem twarzy - „Pamiętasz ją?”
„Damon,
ona …”
„Nie
odbiera jej pieprzonego telefonu, to właśnie robi.”
„Mindy
zajmuje się teraz kilkoma sprawami” - wyjaśniłam.
„Tak,
a kto się nie zajmuje?” - zrobił krok do przodu, ja cofnęłam się i się
zatrzymał - „Widzisz, nie ma jej w domu, nie ma jej u Becci, nie przychodzi do
pracy, nie odbiera telefonu” - Zrobił kolejny krok do przodu, a ja zrobiłam krok
do tyłu, moje nogi uderzyły w zderzak zaparkowanego samochodu i zatrzymałam
się, ale on się zbliżył - „Brody zostaje u nas, zamki zostały wymienione, nie
mogę się dostać moje gówno. Właściciel mówi, że Maxwell przeniósł moje gówno do
jednostki i muszę zapłacić za nie czynsz, zanim będę mógł dostać własne… pieprzone… gówno.” - Przy ostatnich
trzech słowach pochylił się do mnie tak blisko, że byłam przyszpilona do
samochodu, a ja cofnęłam się tak daleko, jak tylko mogłam, kładąc rękę na
masce, żeby się nie przewrócić.
„Masz
problem, Damon?” - usłyszałam i przechyliłam się w bok, aby zobaczyć Kami
stojącą za Damonem.
Damon
wyprostował się i odwrócił do Kami – „Odwal się, Kams.”
„Nie
mam zamiaru mówić ci o twoich sprawach, Damonie, ale jak Max zobaczy, że tu nastajesz
na Ninę, nie będzie zadowolony” – powiedziała Kami.
„Pieprzyć
Maxa.”
„Po
prostu staram się być miła” – powiedziała Kami i normalnie śmiałabym się z
konceptu, że Kami jest miła, ale byłam zbyt przerażona, by nawet się
uśmiechnąć.
„Wiesz,
gdzie jest Mindy?” - Damon wrócił do swojego wcześniejszego tematu.
„Wiem,
że gdziekolwiek zbliżysz się do niej, odetnę ci jądra i przybiję je do drzwi
Ratusza” – odpowiedziała od niechcenia Kami, a moje oczy zrobiły się wielkie na
jej słowa i chłód, z jakim je przekazała, zwłaszcza że Damon prawdopodobnie
mógłby skręcić ją w precla.
„Kami”
– szepnęłam.
„Tak?”
- Damon zadrwił, gdy wymówiłam jej imię, pochylając się groźnie w stronę Kami.
Kami
też się pochyliła i odwzajemniła szyderczym uśmiechem - „Tak”.
Mieli
zawody wpatrywania się, podczas gdy ja wstrzymałam oddech, a potem, co
zaskakujące, Damon odwrócił wzrok, mrucząc - „Pierdolona suka”.
„Jedna
rada, Damon, trzymaj się z dala od Niny, tak? Mindy i Nina, chłopcze, obie są
dla ciebie niedostępne. Słyszysz mnie?”
„Odpieprz
się.”
Kami
spojrzała na mnie i stwierdziła - „Usłyszał mnie.”
Damon
posłał mi spojrzenie, które pokryłoby ściany farbą, ale ja tylko trzymałam jego
oczy, dopóki nie odwrócił się i odszedł.
Odeszłam
od samochodu i spojrzałam na Kami - „Dzięki.”
Jej
oczy zwęziły się, gdy spojrzała na mnie, zignorowała moją wdzięczność i
zapytała - „Co Harry ci powiedział?”
Moje
ciało szarpnęło się, a potem ogarnęłam się, moje oczy ześlizgnęły się z jej -
„Nic” - mruknęłam, a potem wpadłam na pomysł, prawdopodobnie był to pomysł
beznadziejny, skoro to była Kami, ale musiałam spróbować. Spojrzałam na nią i
zapytałam - „Słuchaj, jesteś trzeźwa? Myślisz, że mogłabyś mnie podwieźć…?
Kami
przerwała mi deklarując - „Max zabiera cię do domu”.
Spróbowałam
ponownie - „Ale widzisz, nagle czuję…”
Znowu
mnie przerwała - „Więc pójdziemy po Maxa.”
Wciąż
wiedząc, że to beznadziejne, ponieważ to była Kami, ale Kami, czy nie, nadal
była kobietą, a kobiety znały kobiety, a przynajmniej te, o których wiedziałam,
że tak, próbowałam się z nią porozumieć, nie mówiąc nic i wyszeptałam - „Kami”.
„Tutaj
są!” – krzyknęła moja mama, a ja rozejrzałam się wokół Kami i zobaczyłam całą
grupę, bez Arlene i Jenny, wylewającą się przez drzwi.
„Cholera”
- mruknęłam, a Kami obróciła się tak, że była przodem do imprezy zmierzającej
do nas, a Max i Brody szli z tyłu.
„Steve
mówi, że muszę jechać do domu!” - mama poskarżyła się - „Mówi, że Max mówi, że
nadmierne picie na wysokości może być niebezpieczne.”
Unikałam
patrzenia na kogokolwiek poza mamą i powiedziałam jej - „Słyszałam, że to
prawda, jeśli nie jesteś do tego przyzwyczajona, mamo”.
„Och,
ta-ta-ta” - oświadczyła, machając ręką przed twarzą, ten ruch wytrącił ją z
równowagi, więc upadła na bok, a Kami, Steve i ja rzuciliśmy się do przodu, by ją
złapać - „Jestem w porządku!” - krzyknęła, kiedy znów stała stabilnie na nogach
i wszyscy się cofnęliśmy.
„Jesteś
napruta” – powiedziałam jej.
„Nieważne”
- wymamrotała, po czym odwróciła się do Lindy i oznajmiła z niczego - „Kocham
twojego syna i kocham ciebie, i kocham twoją córkę” – spojrzała na Kami - „Masz
najpiękniejsze włosy, jakie kiedykolwiek widziałam”.
„Dzięki,
Nellie” - mruknęła Kami, wiercąc się na nogach, zawstydzona pochwałą i
wpatrywałam się w nią przez sekundę, zanim usłyszałam, jak Steve mówi - „Zabierzmy
cię do domu, kochanie.”
Mama
pochyliła się i mruknęła do Kami i mnie - „On zawsze psuje mi zabawę”.
Kami
spojrzała na mnie, a ja wzruszyłam ramionami, bo to chyba prawda, ale czasem
trzeba było zepsuć zabawę mamy, zanim komuś stanie się krzywda.
Potem
mama przytuliła zaskoczoną i sztywną Kami, po czym ją puściła, a Linda
odwzajemniła jej uścisk i na końcu go dała mi. Kiedy mama skończyła obejmować
żeński zbór, Steve pocałował mnie w policzek i pożegnał się, po czym przenieśli
się do wynajętego samochodu.
„Jutro
pracuję” – oznajmiła Kami, rzuciła mi spojrzenie, którego nie mogłam wtedy
odczytać, na szczęście powiedziała - „Później” - i odeszła nie dając nikomu
uścisków, ale pomachała bez przekonania, co myślałam było całkiem miłe, biorąc
pod uwagę, że pochodziło od Kami.
Byłam
po prostu wdzięczna, że nie podzieliła się
Incydentem Damona ani jej przenikliwym wglądem w fakt, że Harry zdenerwował
mnie, zanim odeszła.
„Jadę
z nią” - mruknęła Linda, patrząc na mnie i mrugała, co innego mogła zrobić?
Uczyłam się, że Kami to Kami.
Linda
pocałowała Maxa w policzek, a potem w Brody'ego. Przyniosła mój płaszcz i
torebkę, dała mi je, przytuliła, a kiedy to zrobiła, powiedziała mi do ucha -
„Lubię cię, Nina. Jesteś dobrym dzieckiem.”
Zacisnęłam
zęby i przełknęłam łzy, gdy podniosła głowę. Uśmiechnęłam się do niej słabo i skinęłam
głową.
„Wychodzę”
– oznajmił Brody, kiedy Linda odeszła, a ja nałożyłam płaszcz - „Widząc, jak to
gówno poszło z Mins, praca dała mi weekend, więc spotkamy się ponownie, zanim
wyjdę, tak?” - zapytał mnie.
„Jasne”
– powiedziałam, chociaż nie byłam pewna.
Uściskał
mnie jak góral, innymi słowy byłam otoczona jego ramionami, a uścisk był tak
mocny, że ledwo mogłam oddychać. Potem klepnął Maxa po ramieniu i wystartował.
Nadal
unikałam oczu Maxa, a robiłam to, obserwując Brody'ego, dopóki nie zniknął z
pola widzenia.
„Więc
co to będzie, Księżno? Chcesz, żebym nauczył cię grać w bilard, czy chcesz
wrócić do domu?”
Spojrzałam
na jego obojczyk i powiedziałam - „Jedźmy do twojego domu”.
Raczej
poczułam niż zobaczyłam zmianę w jego nastroju, zanim zapytał - „Mojego domu?”
Moje
oczy skierowały się w jego stronę i zobaczyłam, że przygląda mi się uważnie.
„Um…
nagle jestem wykończona” – wyjaśniłam.
Max
nie wyglądał, jakby kupił moje wyjaśnienia. Przez kilka chwil przyglądał się
mojej twarzy, zanim spojrzał przez ramię na parking, a potem z powrotem na
mnie.
„Co
robiłaś tutaj z Kami?”
Potrząsnęłam
głową i stwierdziłam - „Nie byłam z Kami. Po prostu trochę się zmęczyłam i
pomyślałam, że świeże powietrze mnie trochę obudzi” - Oblizałam usta, zanim
dalej kłamałam - „Nie udało się”.
„Kami
była z tobą, kiedy tu wyszliśmy” - zauważył Max.
„Um…
wyszła za mną. Nie wiem dlaczego. Była tu tylko minutę, zanim wszyscy do nas
dołączyliście.” - Przynajmniej część z tego była prawdą.
„O
czym mówiłyście?” - zapytał.
„O
niczym. Wszyscy wyszliście, zanim my…”
Przerwał
mi, pytając sprytnie - „O czym rozmawialiście z Harrym?”
Zdecydowałam,
że muszę poćwiczyć pokerową twarz i musiałam to zrobić bardzo, bardzo szybko.
„Niewiele,
był trochę pijany” – znowu skłamałem. – „Jest w porządku” – zapewniłam go – „Jake
zabrał mu klucze. Harry powiedział, że wezwie taksówkę.”
„Więc
o co chodzi?” – zapytał Max.
„Mówiłam
ci” - odpowiedziałam - „…jestem zmęczona.”
„W
jednej sekundzie jesteś słodka i uśmiechnięta, a w następnej twoje oczy są
martwe i mówisz, że jesteś zmęczona.”
„Moje
oczy nie są martwe” - Ale wiedziałam, że prawdopodobnie były.
„Co
powiedział Harry?” - Max pchnął.
Westchnęłam,
nie chcąc walczyć, nawet nie chcąc rozmawiać, nawet nie chcąc stać.
W
rzeczywistości chciałam wczołgać się do łóżka, naciągnąć na siebie kołdrę,
odciąć się od świata i każdego, kto mógłby wejść i mnie skrzywdzić, i chciałam
spać. Spać przez dziesiątki lat i budzić się starą panną, iść do najbliższego
schroniska, adoptować dwa tuziny kotów, a potem żyć, czyszcząc kulki włosów i
oglądając Koło Fortuny. Wydawało mi
się to szczęśliwym życiem.
Nie
powiedziałam o tym Max’owi, zamiast tego zapytałam - „Max, czy możemy po prostu
jechać do A-Frame?”
Jego
oczy zwęziły się i nawet w przyćmionym świetle obserwowałam, jak jego twarz
ciemnieje. - „A-Frame?”
„Tak.”
Zrobił
krok bliżej. Cofnęłam się.
Zatrzymał
się i szepnął - „Co do cholery?”
Chociaż
wycofałam się, aby pozostać mądrym, zdrowym na umyśle i racjonalnym, zamiast
pozwolić mu się dotykać, przytulać, całować i czynić odwrotnie, pochyliłam się
nieco do przodu, spojrzałam mu w oczy i delikatnie błagałam - „Proszę? Czy
możemy jechać na górę?”
Długo
nie odpowiadał, tak długo, skoro wstrzymywałam oddech, wydawało mi się, że to
wieczność.
Potem
powiedział cicho - „Tak, Księżno, możemy jechać na górę.”
„Dziękuję”
– szepnęłam.
Starałam
się zachować dystans między nami, gdy szliśmy do jeepa i trzymałam się z dala i
nie byłam w zasięgu ręki, kiedy otworzył mi drzwi. Wspięłam się, zapięłam pasy,
wsiadł, uruchomił samochód, zapiął pasy i ruszyliśmy.
Milczałam
i unikałam, żeby wziął mnie za rękę, przetrząsając torebkę, udając, że szukam
miętówki, której nie miałam. Potem westchnęłam, że zmarnowałem swój wysiłek, i
wyjrzałam przez boczne okno, ściskając torebkę, jakby była siłą życiową.
Max
zrozumiał aluzję i nie tylko nie próbował wziąć mnie za rękę, ale też się nie
odzywał. A kiedy dotarliśmy do jego domu i wysiedliśmy z samochodu, zatrzymał
się z tyłu Cherokee, żeby poczekać, aż go okrążę, ale znowu nie ujął mnie za
rękę, gdy wchodziliśmy po schodach. Wpuścił nas, podeszłam do szafy, zaczepiłam
do środka torebkę i płaszcz i ruszyłam po schodach.
Chwytając
piżamę, poszłam prosto do łazienki, umyłam twarz, nawilżyłam się i spojrzałam w
lustro.
„Jutro”
- powiedziałam do odbicia ledwie słyszalnym szeptem - „to się skończy. Po
prostu muszę przebrnąć dziś wieczorem.”
To zły pomysł, Okruszku.
Głos Charliego był w mojej głowie naglący. Pożałujesz
tego. Będziesz tego żałować, kochanie, aż do dnia, w którym umrzesz.
„Jeśli
zostanę, będę tego żałować za sześć miesięcy, rok, dziesięć lat, ilekroć to upadnie,
zmieni się w złe i kwaśne, wiedząc, że jestem druga najlepsza” - Nadal szeptałam.
Nina, posłuchaj mnie –
„Ona
była jego światem. Czy nie zasługuję na to, żeby być kimś, Charlie?” - szepnęłam
i zanim Charlie zdążył powiedzieć coś więcej, odwróciłam się do drzwi i
otworzyłam je.
Nie
patrzyłam na Maxa, ale kątem oka zobaczyłam, że, jak wyszłam, zmierzał w stronę
łazienki. Szybko podeszłam do łóżka, usiadłam na boku, zgasiłam lampkę nocną,
którą włączył Max, pozostawiając jego świecącą. Skuliłam się plecami do
łazienki i wzięłam dwa bardzo głębokie oddechy.
Usłyszałam,
jak Max wychodzi i poczułam, jak łóżko się porusza, kiedy wszedł na nie. I chociaż
miałam zamknięte oczy, zobaczyłem, że światło zgasło.
Nie
zwlekał. Wtulił we mnie, jego ramię owinęło się wokół mojego brzucha i
przyciągnął moje plecy do siebie.
Nie
walczyłam, zamiast tego moje zamknięte oczy zacisnęły się mocniej, gdy poczułam
jego ciepło, jego siłę.
Ostatnia
noc.
„Co
on ci powiedział, mała?” - zapytał cicho w tył moich włosów.
„Max,
jestem naprawdę zmęczona.”
„Co
on powiedział?”
Milczałam.
Jego ramię zacisnęło się mocniej, gdy przyciągnął mnie jeszcze bliżej.
„Wiesz
o Shaunie, mała, musisz wiedzieć, że przed tobą były inne” – wyszeptał w moje
włosy.
Tak, twoja żona! Piękny Łabędź, Anna!
- krzyknąłam w mojej głowie.
„Widziałem
twoją twarz na komisariacie policji, kochanie, kiedy mówiłem o tej kobiecie w
pracy, kiedy byłem z Shauną.”
„Max…”
„Mówiłem
ci dziś rano, to swobodne…”
„Proszę
Max.”
„Nazywała
się Shelly”.
„Proszę.”
„Kiedy
wróciłem do domu, aby opiekować się Mins, zaproszenie na jej ślub było w mojej
poczcie”.
Wzięłam
głęboki oddech. Jego ramię ścisnęło mnie.
„Było
fajnie, oboje dobrze się bawiliśmy, a potem było po wszystkim. Nie
przeszkadzało jej to, znała wynik. Skończyło się dobrze i pozostaliśmy
przyjaciółmi. Znam faceta, z którym związała się po mnie. To dobry facet. Będą
szczęśliwi, a ja cieszę się z ich powodu.”
„Czy
mogę iść spać?”
„Ty
jesteś inna.”
Zacisnęłam
zęby i spróbowałam - „Max …”
„Nie
chodzi nam o dobrą zabawę, jesteśmy tacy i jesteśmy o wiele pieprzone więcej.”
To
była tortura.
„Porozmawiamy
rano” - obiecałam, bo porozmawiamy, po prostu nie wiedział, co powiem.
„Mała”
- wyszeptał swoją radę - „nie śpij z tym, co cię rozdziera od środka.”
„Nic
mnie nie rozdziera od środka” – skłamałam po raz kolejny.
„Księżno…”
„Max,
proszę, jest późno, za dużo wypiłam, to był szalony dzień, szalony tydzień i po prostu jestem zmęczona. Nie
możesz mnie po prostu przytulić i pozwolić mi spać?”
Na
moją prośbę, aby mnie przytulił, poczułam, jak jego ciało rozluźnia się w moim,
ale zapytał - „Porozmawiamy rano?”
„Tak.”
„Naprawdę
porozmawiasz ze mną rano?”
„Powiedziałam,
że tak.”
„Żadne
z tego gówna o nie zadawanie pytań, kiedy myślisz, że nie chcę odpowiadać.
Właściwie porozmawiamy.”
Przełknęłam
ślinę, zastanawiając się, dlaczego pamiętał wszystko, a potem obiecałam - „Tak,
Max, porozmawiamy”.
Max
zamilkł. Zmusiłam moje ciało do relaksu. Po chwili zawołał moje imię szeptem.
„Nina”.
„Tak.”
Jego
ramię zacisnęło się i przycisnął swoje ciało do mojego.
„Mała,
ta ścieżka, na której byłaś…?” - zapytał, ale nic więcej nie powiedział.
„Tak?”
– podpowiedziałem.
„Dopóki
nie pokazałaś się w tej śnieżycy, ja też na niej byłem.”
O
mój Boże. Tortury.
„Śpij,
Max” - nalegałam, ale słyszałam, że mój głos jest zatkany łzami, których nie
mogłam wypuścić.
„Zapomniałem
o tym” – mruknął w moje włosy.
„Słucham?”
„Zapomniałem”
– powtórzył.
„Zapomniałeś?”
„Zapomniałem
o trosce o kogoś tak bardzo, że zrobiłbyś wszystko, co w twojej mocy, aby
powstrzymać go przed bólem.”
Nie.
Nie tortury. Czysta cholerna tortura.
„Max…”
„I
jak cholernie gównianie to jest, kiedy nie możesz nic zrobić, aby to
powstrzymać.”
„Nic
mi nie będzie” – wyszeptałam kolejne kłamstwo, bo nigdy, nigdy więcej, a
przynajmniej, dopóki nie znajdę kogoś, kto będzie myślał, że jestem jego
światem.
Jeśli
tak się stanie.
„Tak?”
„Tak,
Max. I tobie też.”
Znowu
zamilkł. Czekałam. Potem czekałam dłużej.
Potem
poruszyłam ręką, żeby położyć go na jego, splotłam palce z jego palcami i
wyszeptałam - „Noc, Max”.
Wepchnął
twarz w moje włosy, zacisnął palce w moich i mruknął - „Noc, Księżno”.
Przez
długi czas nie spałam i wiedziałam, że Max też nie.
Potem
powoli stało się niemożliwe i sen mnie pochłonął.
Dziekuje. Nie mogę się już doczekac na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńDziękuje z rozdział :) I kurde znów głupiutka Nina wierząca że mu nie zależy :(
OdpowiedzUsuńZgadzam się, widocznie traktuje ją inaczej niż pozostałe kobiety. Myślę że Nina by chciała wszystko a minęło tak niewiele czasu 😅 chociaż o tak sprawy pomiędzy nimi idą w zabójczym tempie 😂
UsuńSprawy są szybkie gdy wiesz co możesz zyskać a perspektywy zniknięcia okazji bliskie. Chociaż to może być wakacyjny romans 😏
UsuńNina przez uczucia jest tak bardzo nieracjonalna 😢 przecież Anna nie żyje ( jej ciarki mnie przeszły po tej historii ) ale to nie znaczy ze Max do końca życia ma być sam i nie może mieć drugiej miłości swojego życia a już Nins jak najbardziej może być jego światem bo dzieje się to tu i teraz ( chociaż wkurza mnie to że on jej nic nie powiedział ). Sprawa morderstwa - wow czyli jednak coś wskazuje na Shaunę , a Kami ma serce tylko nieco stwardniało 😅 jestem taka ciekawa co będzie dalej! Dziękuję ❤ Ta książka chyba podoba mi się najbardziej ze wszystkich które napisała Kristen
OdpowiedzUsuńKami dawała się przyjaciółce pewnie nie raz wrabiać. Naiwna i tyle
UsuńBiedna jest bo nie wierzy w siebie, gdzieś na ścieżkach swojego życia, spotkała samych drani i to ją zabija, bo ona chce być jedyną. Boi się walki z duchem zbyt idealnym, kiedy ona taka nie jest. Szkoda mi jej ale myślę, że każdej z nas ta pozycja idealnej się należy. Ha przejrzała intrygę. Jednak poboczna zabiła.😁 Chyba. Brawo ja😁🤣
OdpowiedzUsuńBrawo ty 😂 ale Harry mnie trochę przeraził 😅 myślałam że to tylko słodki naiwniak
UsuńNie, wydaje mi się, że to bardzo mściwy facet, hm wiesz co może poboczna kazała zabić Bitsy, a Curta załatwił Harry. Intrygujące doprawdy. Zacieram łapki na rozwiązanie tej zagadki 😁
UsuńZgadzam się że miałą źle ale musi z nim szczerze porozmawiać a nie dopowiadać sobie rzeczy któryhv nie ma :)
UsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuń