2021-06-09

10 - Podążaj za mną do światła (cz.2)

 

Rozdział 10

Podążaj za mną do światła (cz.2)

*****

Jak nauczył mnie Max, spojrzałam w dół przez celownik, ale tak naprawdę nie musiałam wiele robić, ponieważ stał za mną z ciałem przyciśniętym do mnie, obejmując mnie ramionami, trzymając ręce wokół moich, celując pistoletem.

„Strzał, kochanie” - powiedział mi do ucha, nacisnęłam spust, nastąpił głośny huk, nasze ręce odskoczyły do tyłu z odrzutem i puszka, martwy punkt w trójkącie Max’a ułożony na zwalonej kłodzie, odleciał do tyłu powodując wszystkie się zawaliły.

„Tak!” – krzyknęła mama, odrywając ręce od uszu i klaszcząc, a hałas tłumiły rękawiczki. Siedziała na pniu drzewa, który Max odśnieżył, a ja narzuciłam na niego wełniany koc. – „Ninuś” – zawołała, przenosząc wzrok z puszek na mnie – „…robisz się w tym naprawdę dobra.”

„Świetnie” - mruknęłam, Max zachichotał, a Steve przemówił.

„Towarzystwo.”

Ramiona Maxa opuściły mnie i oboje odwróciliśmy się w stronę podjazdu, widząc policyjnego SUV-a parkującego za samochodem mamy i Steve’a.

Byliśmy na zewnątrz i było po naleśnikach; po tym, jak Max zabrał Lindę do miasta, kiedy ja wzięłam prysznic; po tym, jak wyszykowałam się; po przybyciu mamy i Steve’a; po tym, jak Steve odgarnął śnieg ze schodów do domu; i po tym, jak Max wrócił na czas, żeby mama zrobiła na lunch kanapki z grillowanym serem.

I, zgadywałam, obserwując, jak Mick wyskakuje z kabiny SUV-a, po mojej lekcji strzelania.

„Co teraz?” - Max wymamrotał, biorąc pistolet z mojej ręki, wsuwając go za pasek swoich dżinsów, obserwując, jak Mick podchodzi do nas.

„Hej, Max, Nina” – zawołał Mick, gdy był blisko.

„Cześć Mick” - odkrzyknęłam, oczy Micka powędrowały do ​​mamy i Steve’a - „…to są moi rodzice, Nell i Steve Locke”.

„Dzień dobry?” - przywitał się Mick, przybywając do naszej grupy.

Przyjrzałam się dobrze jego twarzy i spięłam się.

Mama i Steve nie odpowiedzieli, ponieważ Max zagaił pierwszy.

„Co tam?” – zapytał Max, a po jego tonie wiedziałam, że też dobrze przyjrzał się twarzy Micka.

Mick spojrzał na Maxa – „Myślisz, że możemy porozmawiać na osobności?”

„Cholera” – mruknął Max.

„Steve i ja wejdziemy, zrobimy kawę, tak?” - zapytała mama, a ja spojrzałam na nią. Owinęła obie dłonie wokół bicepsa Steve’a i też odczytywała wyraz twarzy Micka.

„Dzięki, pani Locke” - odpowiedział Mick, mama skinęła głową, a mama i Steve spojrzeli na mnie i na Maxa, zanim ruszyli w stronę domu.

„Nellie, proszę, nikt nie nazywa mnie panią Locke” – zaprosiła mama znad ramienia, wciąż odchodząc.

Mick skinął mamie, odczekał kilka chwil, kiedy ona i Steve udali się do domu, a potem zwrócił się do Maxa i do mnie.

„Po prostu… umm… pójdę z nimi” – zaproponowałam, zaczynając się oddalać.

„Nina, przypuszczam, że powinnaś zostać” – powiedział Mick. Zaparło mi dech w piersiach i zesztywniałam.

„Co tam?” - Max powtórzył, Mick spojrzał na niego, a ja przesunęłam kciukiem przez szlufkę z tyłu dżinsów Maxa.

„Wiesz, że Dodd zatrudnił detektywa? – Mick zapytał Maxa.

„Tak” - odpowiedział Max.

„Cóż, znaleźliśmy go martwego” – Mick poinformował Maxa.

„Co?” - odetchnęłam, zbliżając się do Maxa.

„Znaleźliśmy go martwego” - powtórzył Mick, jego oczy skierowały się na mnie w odpowiedzi, a następnie wróciły do Maxa - „Nie żył od jakiegoś czasu. Kilku chłopców znalazło go na jednym z placów budowy Dodd’a.”

„Kiedy?” – zapytał Max.

„Koroner domyśla się, że tej samej nocy, kiedy Curt” – odparł Mick.

„Jak umarł?” – zapytał Max.

„Brudno” – odpowiedział Mick - „Nie czysto, nie profesjonalnie. Został związany, zabrany tam, zabity. Cztery strzały. Dwa w głowę, dwa w klatkę piersiową. Ktokolwiek to zrobił, chciał się upewnić, że nie żyje.”

Max wpatrywał się w Micka, a ja przysunęłam się bliżej, tak bardzo, że Max był zmuszony przesunąć rękę wzdłuż moich ramion.

„Czy mogę zapytać, dlaczego jesteś tu na górze i mówisz mi o tym?” – zapytał Max.

Mick szurał nogami, skręcił niewygodnie szyję, po czym spojrzał Max’owi w oczy – „Czy wiedziałeś, że twoja siostra Kami kupiła 0.38 około miesiąc temu?”

Poczułam, że Max nieruchomieje przy moim boku. Potem odpowiedział - „Nie.”

„Wtedy złożono papiery…” – ciągnął Mick – „…dostała ją w  Emporium Broni Zipa w Denver”.

„Mówisz mi to, bo…?” – zapytał Max.

„Bo detektyw został zabity z 0.38.”

„Jezu Chryste, Mick!” - Max eksplodował, odczepiając się ode mnie, pochylił się do Micka – „Mówisz mi, że myślisz, że Kami zamordowała tego detektywa?”

Ręce Micka podniosły się, ale nadal przekazywał straszne informacje - „Pożyczyła na swój dom, Max. Dwadzieścia pięć tysięcy.”

„Kurwa” – uciął Max.

„Wiesz o tym?” - zapytał Mick.

„Nie” – wycedził Max.

„Jeff i Pete sprowadzają ją teraz” – Mick powiedział Max’owi.

„Moja siostra nie zabiła żadnego detektywa, Mick” – odparł Max. – „A na pewno nie zatrudniła nikogo, żeby zabił Curt’a.”

„To nie wygląda dla niej dobrze, Max” – odparł Mick.

Wtrąciłam się, pytając - „Dlaczego mówisz to Max’owi, Mick?”

„Nie mówię Max’owi, Nina” – powiedział do mnie Mick - „Mówię tobie.”

Zamrugałam. Potem zapytałam - „Mnie?”

„Słyszałem, że jesteś adwokatem” – wyjaśnił Mick - „Otworzyliśmy akta dla Kami, ona nie ma zbyt wiele, wyciągi bankowe pokazują, że jest prawie spłukana, żyje od wypłaty do wypłaty, ponad jej możliwości, lata rozrzutnie w swoim Lexusie, wożąc te wymyślne portmonetki na kredyt. Wyobrażam sobie, że będzie potrzebowała pomocy w okolicy, a George jest nie tylko zajęty pracą, ale jest drogi.”

„Przyjeżdżasz tutaj, bo chcesz, żeby była jej adwokatem?” – zapytałam z niedowierzaniem.

„Jestem tutaj, ponieważ widziałem, jak Kami Maxwell dorasta i robi to, co widziałem, jak staje się zgorzkniała” - jego oczy powędrowały do ​​Maxa - Tak jak jej mama, chce mężczyzny, którego miała, ale pozwoliła mu uciec.

„Nie oznacza to, że zabiła człowieka, Mick” – odparł Max.

„Jeśli zrobiła to, cokolwiek ją do tego popchnęło, nadal jest jedną z nas i teraz potrzebuje pomocy” – powiedział mu Mick.

„To jest popieprzone” – dokończył Max.

„Miała motyw, miała dwadzieścia pięć dużych, które wchodziły i zniknęły z jej konta w ciągu około trzech dni. Jak porozmawiamy z nią, a ona nie ma alibi, może się okazać, że miała okazję” – powiedział Mick do Maxa.

„Kami nie jest mała, nie ma też siły, by ujarzmić człowieka, związać go, zabrać na plac budowy i wywiercić w niego cztery naboje” – odparł Max.

„Toksykologia pokazuje, że był oszołomiony” – stwierdził Mick.

„To nie jest dobre” - wymamrotałam, a oczy Maxa przecięły się na mnie.

„Oszołomiony?” – zapytał Max.

„Pigułka gwałtu” – odpowiedziałam.

„Chryste” – odgryzł się Max i spojrzał na Micka - „Kami nie ma w sobie siły, by zastrzelić człowieka cztery razy, czy jest odurzony czy nie.”

„Mam nadzieję, że właśnie tak, Max, musisz to wiedzieć. Ale muszę też wykonywać swoją pracę i dlatego właśnie tu jestem. Nie ma alibi i dobrego powodu, żeby kupić broń, wziąć pożyczkę pod zastaw swojego domu i rozwalić wszystko w trzy dni, cóż mogę powiedzieć? Jakkolwiek na to spojrzysz, z jej historią z Curt’em i Bitsy, z dowodami, które mamy, nie wygląda to dobrze.”

„Czy masz badanie balistyczne jej broni?” - zapytałam.

„Mam nakaz przeszukania jej domu. Jeff i Pete ją przyprowadzają, inni chłopcy przechodzą przez jej dom. Znajdziemy broń, przeprowadzimy testy” – odpowiedział Mick.

„Mówiłeś, że ją sprowadzają?” - zapytałam.

„Tak” – powiedział do mnie Mick - „Schodzisz z góry?”

„Kurwa, tak” - odpowiedział Max.

Puściłam szlufkę Maxa i mruknęłam - „Pójdę po torebkę.”

*****

„Powinnam cię pozwać za bezprawne aresztowanie!” - krzyknęła Kami ze swojego miejsca przy stole obok mnie.

Wzięłam uspokajający oddech, a Mick, stojący naprzeciwko nas, spojrzał na mnie.

„Kami” – powiedziałam cicho.

„To jest szalone!” - krzyknęła.

„Oni tylko zadają pytania, Kami” – przypomniałam jej – „Nie jesteś aresztowana.”

Obróciła się na siedzeniu i spojrzała na mnie - „Więc mogę odejść?”

„Um…” – wymamrotałam – „…technicznie rzecz biorąc tak.”

Zaczęła wstawać, deklarując - „W takim razie idę.”

Wyciągnęłam rękę i złapałam ją - „Jak ci wyjaśniłam, zanim tu weszłyśmy, możesz iść, ale jeśli to zrobisz, będzie to oznaczało, że nie będziesz współpracować, a tego nie chcesz.”

Spojrzała na mnie i zauważyłam, kiedy to robiła, że jej dłoń drżała w mojej, więc ją ścisnęłam.

Potem kontynuowałam - „Albo jeśli spróbujesz odejść, możesz zmusić Micka do aresztowania cię za to, co według niego ma.”

Jej ręka drgnęła spazmatycznie w mojej.

„Nie masz nic do ukrycia, Kami, usiądź i weź głęboki oddech” – poradziłam, lekko szarpiąc ją za rękę.

Spojrzała mi w oczy, spojrzała na Micka, usiadła i puściłam jej rękę.

Mój wzrok powędrował do Micka – „Mick, możesz zacząć.”

Skinął głową i spojrzał na Kami - „Dobrze, Kami, zaczniemy od początku. Co robiłaś między pierwszą a czwartą w ostatni środowy poranek?”

„Nie zabiłam Curt’a” – warknęła Kami.

„Co robiłaś?” – naciskał Mick.

„Nigdy nie skrzywdziłabym Curt’a” – warknęła Kami.

„Odpowiedz na jego pytanie, Kami” - nalegałam cicho, westchnęła w znękany sposób i odpowiedziała.

„Między pierwszą a czwartą rano spałam. Co innego miałabym robić?”

„Byłaś sama?” – zapytał Mick, a twarz Kami wykrzywiła się gorzko.

„Tak, Mick, byłam sama.”

Mick skinął głową, po czym kontynuował - „Czy kupiłaś broń w Denver około miesiąc temu?”

Mimo że powiedziałam jej, że Mick wiedział o tym, ciało Kami drgnęło, zanim odpowiedziała wojowniczo - „Tak, więc?”

„Dlaczego?” – zapytał Mick.

„Nie wiem. Shauna i ja byłyśmy w Denver na dziewczęcym weekendzie. Przejechałyśmy obok tego sklepu, zobaczyłyśmy, że mają strzelnicę, Shauna miała zwariowany pomysł i weszłyśmy do środka. Tata nauczył mnie i Maxa strzelać, chodziliśmy na strzelnicę i robiliśmy to cały czas. Zapomniałam, że jestem w tym dobra i dobrze się bawiłyśmy. Po tym, jak zmieniałyśmy się na strzelnicy, Shauna wspomniała, że zauważyła, że też jestem w tym dobra i przekonała mnie, żebym kupiła broń.”

Moje oczy, na Kami, przesunęły się na Micka i zobaczyłam, że kiwa głową. Ale zastanawiałam się, po co, u licha, Shauna miałaby po pierwsze wpaść na pomysł, żeby pójść na strzelnicę, a po drugie, po tym, jak to zrobiła, po co przekonała przyjaciółkę, żeby kupiła broń. Nie byłam kobietą górską, więc nie wiedziałam, na co spędzają czas zabawy, ale wydawało mi się to dziwne.

Miałam tylko nadzieję, że Mick zastanawiał się nad tym samym.

„Niedawno wzięłaś pożyczkę na swój dom” – poinformował Kami Mick.

Skinęła głową i zapytała krótko - „I co z tego?”

„Dwadzieścia pięć tysięcy dolarów” – kontynuował Mick.

„Tak, pamiętam, ile pożyczyłam, Mickey” – warknęła Kami.

„Zniknęło z twojego konta w ciągu kilku dni” – powiedział jej Mick, a Kami zmrużyła oczy.

„Więc zaglądasz też do moich kont?”

„Kami, jesteś podejrzana o podwójne zabójstwo” – powiedział cicho Mick.

Wciągnęła powietrze, jej zmrużone oczy rozszerzyły się, usiadła na krześle, a ja przygryzłam wargę. Mick poprosił mnie, żebym jej o tym nie wspominała, i jako przysługę nie zrobiłam tego.

„Podwójnie?” - Kami odetchnęła, wyraźnie zdumiona tą wiadomością, czymś, czego Mick nie mógł przegapić, co mam nadzieję, że moja przysługa dla Micka opłaci się Kami.

„Curtis Dodd i Marco Fitzgibbon” – stwierdził Mick.

„Kim jest Marco Fitzgibbon?” zapytał Kami.

„Wynajęty przez Curt’a detektyw, żeby dowiedzieć się, kto zagraża życiu jego i Bitsy” – odpowiedział Mick.

Kami znieruchomiała, a potem zapytała cicho - „Curt’owi grożono śmiercią?”

Mick skinął głową, a Kami kontynuowała - „Bitsy też?”

„Tak, Kami” – powiedział jej Mick.

„Cholera” – szepnęła Kami.

„Pieniądze, Kami” – podpowiedział Mick.

Pokręciła głową i spojrzała na mnie - „Czy to poufne?”

„Słucham?”

„Ten wywiad zostanie upubliczniony czy cokolwiek?” - zapytała.

„Dlaczego?” - wtrącił się Mick.

„Ponieważ obiecałam, że nic nie powiem” – powiedziała mu Kami.

„O czym?” – zapytał Mick.

„O pieniądzach, obiecałam, że nic nie powiem” – odpowiedziała Kami.

Pochyliłam się w jej stronę. Nie podzieliła się ze mną tą częścią w pełni, nie miałyśmy czasu, ale powiedziała, że to wszystko było niewinne.

„Kami” – zwróciłam jej uwagę – „…jeśli miałaś powód, żeby pożyczyć te pieniądze, musisz powiedzieć Mickowi, co to było. Próbuje usunąć cię z listy podejrzanych. Musisz przekazać mu wszystkie informacje, których potrzebuje, aby mu w tym pomóc.”

Kami spojrzała na mnie i po raz pierwszy zobaczyłam, że jest niepewna. – „Ale obiecałam.”

Pochyliłam się bliżej i dotknęłam jej ramienia - „Jesteś przesłuchiwana za podwójne zabójstwo. Myślę, że ktokolwiek, komu obiecałaś, zrozumie. Jeśli dzieje się tu coś innego, musimy poprosić Micka, żeby wyszedł, abyśmy mogli się naradzić.”

Jej oczy trzymały mnie przez dłuższą chwilę, po czym spojrzała na Micka. – „To było dla Shauny.”

To mnie zaskoczyło. Znowu Shauna.

Mój wzrok również powędrował do Micka.

„Shauna?” - zapytał.

„Tak, ona jest…” – Kami przerwała, przeczesując dłonią włosy, jej oczy przesunęły się na mnie, potem na bok, a potem z powrotem na Micka - „Ma kłopoty. Kłopoty z pieniędzmi. Zamierzali wyłączyć jej elektryczność, wodę, gaz. Już wyłączyli jej kablówkę. Jej karty debetowe są zmaksymalizowane. I nie ma żadnego ubezpieczenia, a jest w ciąży.”

„Dałaś pieniądze Shaunie?” – zapytał Mick.

„Tak” - odparła Kami.

Mick odwrócił się lekko na krześle tak, że jego profil był skierowany w stronę lustra za nim i pochylił głowę, komunikując każdemu, kto obserwował, że mają coś zrobić.

„Dostałam pozwolenie i dostałam broń” – kontynuowała Kami, nie zauważając ruchów Micka - „Nigdy nie została użyta. Nigdy nawet nie została załadowana. Jest w pudełku po butach w mojej szafie.” - Potem pochyliła się do przodu i powtórzyła – „Mickey, musisz wiedzieć, bez względu na to, co się stało, nigdy nie skrzywdziłabym Curt’a, nigdy nie groziłabym mu śmiercią i nigdy, przenigdy nie skrzywdziłabym Bitsy.” - Zagryzła wargę, gdy jej oczy rozjaśniły się, i skończyła, powtarzając - „Musisz wiedzieć. Znasz mnie i musisz wiedzieć.”

„W porządku, Kami” – powiedział łagodnie Mick. – „Sprawdźmy to, tak?”

Kami oparła się i odwróciła twarz, kiwając głową. Mick spojrzał na mnie, wstał i wyszedł z pokoju.

Zwróciłam się do Kami - „Wszystko w porządku?”

Jej oczy zwróciły się na mnie i zauważyłam, że Wrażliwa Kami zniknęła, Suka Kami wróciła.

„Nie, nie jest w porządku” – warknęła - „Siedzę na posterunku policji i jestem przesłuchiwana jako podejrzana o podwójne zabójstwo!”

„Mick po prostu wykonuje swoją pracę” – powiedziałam jej - „Sprawdzi twoją historię i nic ci nie będzie.”

„Wiem, że będzie dobrze. Nie zastrzeliłam Curt’a, nie straszyłam Bitsy, do diabła, nie zrobiłabym tego nikomu. Ale ludzie będą wiedzieć, że byłam przesłuchiwana.”

„W moim rozumieniu wiele osób było podejrzanych. Mick poprosił nawet Maxa o jego alibi.”

Suka Kami eskalowała do Super Suki Kami i syknęła - „Co?”

„Rano po morderstwie Mick przyszedł do domu Maxa i zapytał o jego alibi”.

„To nawet nie jest zabawne.”

„Nie, nie było” – zgodziłam się. – „Ale skoro je miał, to nie ma znaczenia.”

Odwróciła wzrok, jej twarz była ściągnięta, jej usta mamrotały - „To jest po prostu walnięte, totalnie walnięte i Mick o tym wie.”

Byłam zaskoczona jej obroną brata, ale nie zdziwiła mnie jej reakcja na jego wiadomość. Wszyscy czuli się tak samo. Więcej dowodów na to, że Curt był w jakiś sposób odpowiedzialny za śmierć Anny Maxwell, a tym samym fakt, że Macho Mężczyzna z Gór Max nie wymierzył kary, oznaczało, że jest mało prawdopodobne, aby zrobił to teraz. Zanim zdążyłam odpowiedzieć, drzwi się otworzyły i weszli Max i Linda.

„Dam za to Mickowi Shaughnessy trochę do wiwatu, nie popełnij błędu” – oświadczyła Linda po wejściu.

„Co się stało?” - zapytał mnie Max.

„Ponieważ Kami wyjaśniła mi rzeczy, zanim pozwoliliśmy Mickowi przeprowadzić z nią wywiad, oczywiście wyjaśniła wszystko Mickowi i odpowiedziała na wszystkie jego pytania. Musi tylko sprawdzić ich ważność i możemy iść dalej” – powiedziałam mu.

„Dzięki, Nina, za pomoc” - Linda wyraziła wdzięczność Kami, co nie było zaskakujące.

„Nie ma problemu” - wymamrotałam, po czym zaoferowałam - „Może Max i ja możemy iść na kawę? Chcielibyście wszyscy na kawę, kiedy czekamy?”

„Byłoby miło, dzięki” – odpowiedziała Linda.

„Walnij się” - mruknęła Kami.

Max otworzył usta, być może, żeby zaprotestować, że zostawił swoją siostrę, albo żeby dać Kami trochę dobrych słów za jej postawę, ale spojrzałam na niego, wstałam, wzruszyłam ramionami, chwyciłam torebkę i ruszyłam do drzwi. Max przeczytał moje spojrzenie i poszedł za mną.

Poczekałam, aż wyjdziemy z komisariatu i na chodnik z deskami, zanim się odezwałam.

„Powinieneś coś wiedzieć” – wyszeptałam, ściskając jego dłoń, gdy wziął moją, kiedy opuściliśmy komisariat.

„Zgaduję, że to jest coś, o czym powinienem wiedzieć, że mi się nie spodoba” – zauważył Max, a ja zatrzymałam się i spojrzałam na niego.

Decydując się to wyrzucić, zrobiłam - „To Shauna namówiła Kami na zakup tej broni i to Shauna potrzebowała pieniędzy, które Kami pożyczyła na dom”.

Patrzył na mnie przez chwilę, jego szczęka była napięta, jego oczy były twarde, po czym odwrócił wzrok i mruknął - „Kurwa”.

Pociągnęłam go za rękę, dopóki nie spojrzał na mnie, a potem powiedziałam - „Dobra, teraz wdaję się w możliwe oszczerstwa, ale… co by było, gdyby Shauna wiedziała, że ​​Curt dokonał zmian w swoim testamencie, kiedy powiedziała mu, że jest w ciąży?”

„Co?”

„Nie wiedziała, że Curt wiedział, że nie spłodził jej dziecka. Wiedziała tylko, że istnieje możliwość, że tego nie zrobił, ponieważ nie była mu do końca wierna. Kami powiedziała, że wyłączyli jej kablówkę i była bliska zatrzymania mediów w jej domu. Max, bardzo potrzebowała pieniędzy, zwłaszcza bez ubezpieczenia i z dzieckiem w drodze. Gdyby wiedziała, że zmienił testament, mogłaby spekulować, że zmienił to na jej korzyść. Była zadowolona z siebie przed czytaniem, myślała, że wyjdzie na dobre. Ale wiedziała też, że gdyby urodziła dziecko, a on zażądał badania DNA, straciłaby wszystko, na co pracowała. Co by oznaczało, że potrzebowałaby jego śmierci, zanim wyjdzie na jaw prawda.”

„Ona nie ma pieniędzy, Księżno, jak miała zapłacić kontraktowemu zabójcy?”

„Miała dwadzieścia pięć tysięcy dolarów z pieniędzy Kami, Max” – przypomniałam mu - „A poza tym mężczyźni robią głupie rzeczy dla kobiet, które mają dobre usta. Nie mamy pojęcia, z kim się spotykała.”

Max, będąc mężczyzną, skinął krótko głową na prawdziwość tego oświadczenia, po czym wskazał - „Była w domu, kiedy Curt został zabity.”

„Zadzwoniła po tym, jak Curt został zabity, mówiąc, że była w domu, kiedy został zabity, a czas między zabójstwem a telefonem upłynął, nawet to przyznała” - Max tylko się na mnie gapił, więc kontynuowałam - „Jest włamanie, słyszysz coś, nawet jeśli jesteś z mężczyzną, a on idzie to sprawdzić, czy nie zadzwoniłabyś na policję?”

„Nie, jeśli nie chcesz, żeby ktokolwiek wiedział, że tam jesteś” – zauważył Max.

Kiwnęłam głową, bo to prawda, ale zasugerowałam - „Mogła zrobić to, co musiała zrobić z tym facetem detektywem, a potem wróciła do Curt’a, wiedząc, co się tam wydarzy, zadzwoniła i powiedziała, że była tam, kiedy jej nie było. Albo mogła wszystko zaaranżować, kiedy była w domu, wiedząc, co się dzieje z detektywem. Tak czy inaczej, dała sobie alibi.”

„Więc kto zabił detektywa?” – zapytał Max.

„Ktoś, kogo oszukała?” - oświadczyłem - „Albo kogoś, kto się tym zajmuje, ma partnera.”

„Więc mówisz, że wrobiła Kami?”

„Jak blisko są?”

„Dla Kami blisko. Dla Shauny, kto wie? Nigdy nie pokazała, że czuje prawdziwe emocje, odkąd ją znam.”

„Więc tak, myślę, że to nie przypadek, że w weekend dziewczyn w Denver Shauna namówiła Kami na zakup broni, a następnie pożyczyła od niej niezwykłą sumę pieniędzy. Aby zaopatrzyć się w media i karty kredytowe, komu potrzeba dwudziestu pięciu tysięcy dolarów?”

„Shauna, podobnie jak Kami, żyje na dużą skalę.”

„Z tego, co Harry dał do zrozumienia w Kogucie, pomogło jej również życie z dużym, owłosionym Harrym, a może nawet Curtisem i, kto wie, może nawet tym Robertem, z którym była w restauracji.”

Max spojrzał na mnie ponownie, po czym mruknął - „Jezu Chryste”.

„Max…”

Max przerwał mi – „Jak myślisz, co powinniśmy zrobić z tym gównem?”

„Myślę, że musisz uważać na swoją siostrę i pozwolić Mickowi znaleźć ślad okruszków chleba.”

„Ten ślad prowadzi go do mojej siostry”.

Zbliżyłam się do niego i poradziłam - „Musisz ufać, że prawda wyjdzie na jaw. Jeśli nie, musisz zaufać, że zrobię, co w mojej mocy, aby pomóc twojej siostrze.”

„Mała …”

„Uważaj na Kami, to wszystko. Po prostu uważaj na nią, ja zajmę się resztą.”

Wiedziałam, że wymagałam wiele od człowieka akcji, aby stał z boku i nic nie robił, mogłam to stwierdzić po wewnętrznej walce, którą widziałam, jak miota się za jego oczami.

W końcu powiedział - „Weźmy kawę mojej siostrze.”

Podniosłam się i pocałowałem jego szczękę, zanim się zgodziłam - „W porządku.”

*****

Po wypiciu kawy Kami pisała do Shauny po raz pięćdziesiąty na swoim telefonie.

Shauna, która według jej własnego raportu miała mieć ciężki dzień, ponieważ jej ukochany Curtis miał być pochowany w ziemi i dlatego potrzebowała swojej przyjaciółki u boku, jakoś zniknęła w godzinie potrzeby Kami, jeśli nieudane próby skontaktowania się z nią przez Kami przez pięćdziesiąt SMS-ów (może lekka przesada) i pięć telefonów (nie przesada) w ciągu ostatniej godziny.

Wiedziałam, że nacisnęła przycisk „Wyślij”, kiedy usłyszałam sygnał dźwiękowy, zamknęła telefon i Max zaczął - „Kami …”

„Nie, Max, po prostu… nie” - mruknęła Kami, wpatrując się w ścianę.

Drzwi się otworzyły, wszedł Mick, zamykając je za sobą i wszyscy spojrzeliśmy na niego.

„Znalazłem twój pistolet, Kami, dokładnie tam, gdzie powiedziałaś, że będzie, nigdy nie strzelał, nie był naładowany” – stwierdził Mick.

„Czy to zaskakujące?” – warknęła Linda, jej wzrok wpatrywał się w twarz Micka, a jej postawa potwierdziła to, co powiedziała tego ranka, matka kocha swoje dzieci, może nie w ten sam sposób, ale w takim samym stopniu. Była głęboko w Trybie Lwicy.

„Nie, Lins, to nic dziwnego” – powiedział do niej Mick, po czym spojrzał z powrotem na Kami - „Chociaż Shauna nie ma na swoim koncie depozytu w wysokości dwudziestu pięciu tysięcy.”

Wyprostowaliśmy się wszyscy, a Linda i Kami zbladły.

„Co?” - zapytała Kami.

Mick zacisnął usta, a potem kontynuował – „Twój bank donosi, że wystawił czek na dwadzieścia pięć tysięcy dolarów na rzecz Roberta Winstona, czek został zrealizowany w dniu, w którym go napisałaś, ale nie został zdeponowany na koncie Shauny. U niej tego dnia lub później nie znalazło się nic, z wyjątkiem miesięcznego depozytu, który wyśledziliśmy z konta firmowego Dodd’a.”

„Jasna cholera” – mruknęła Linda.

„C… co?” - jąkała się Kami, z ręką płasko na stole, z pobielałą twarzą.

Milczałam, kiedy przetwarzałam wiadomość, że Curtis dawał Shaunie pieniądze za pośrednictwem swojego konta firmowego. Niedobrze.

„Znasz Roberta Winstona?” – zapytał Mick.

„On… on jest… przyjacielem Shauny” – odpowiedziała natychmiast Kami, chociaż trochę sztywno - „Mieszka w Chantelle, przeprowadził się tam, nie wiem, niedawno. Ma dom w jednej z inwestycji Curt’a. Myślę, że już jakieś trzy miesiące, może cztery. Shauna znała go z Aspen. Nie chciała, żeby ktokolwiek wiedział o pieniądzach, wiesz, nawet kasjerzy rozmawiają, więc poprosiła mnie, żebym mu to wyjaśniła, miał jej to przekazać.”

„O ile nie trzyma lub nie przepuściła tego jako gotówki, nigdy jej nie dostała” - powiedział jej Mick - „przynajmniej nie w sposób, który zostawia ślad.”

Kami potrząsnęła głową, wyraźnie oszołomiona tą wiadomością, po czym zapytała - „A co z jej rachunkami?”

„To nie moje miejsce, by ci o tym mówić, ale i tak to zrobię” – powiedział Mick do Kami - „Shauna jest w pełni na bieżąco ze wszystkimi swoimi rachunkami, nigdy nie zalegała z płatnościami. O ile wiemy, od co najmniej siedmiu miesięcy Harry za nie płaci.”

„O jasna cholera” - warknęła Linda niemal okrzykiem.

„Płacił też rachunki za jej lekarza” – ciągnął Mick.

Curt dawał jej pieniądze, a Harry płacił rachunki. Była utrzymywana przez dwóch mężczyzn. Teraz nie miała żadnego, z wyjątkiem być może tej postaci Roberta. Spojrzałam na Maxa i oparłam się pokusie, by do niego podbiec, powalić go na ziemię i usiąść na nim. Wyglądał na gotowego do wybuchu.

„Jest gorzej” – oznajmił Mick i pokój, już napięty, zaczął dusić.

„Co?” - szepnęła Kami.

„Nie tak dawno temu Shauna sprzedała swój dom. Zamknęła to około miesiąc temu, zapłaciła czynsz nowym właścicielom, aby mogła zostać.”

„Nie wierzę” – wciąż szeptała Kami.

„Zamknęła swoje konta” – dokończył Mick – „Wczoraj je zamknęli. Wydała też rozkazy, by od pierwszego maja odciąć gaz, wodę, prąd, telefon i kablówkę.”

Kami nie pozwoliła, by ta informacja dotarła do nas - „Ale gdyby sprzedała swój dom, miałaby setki tysięcy dolarów. Była wprost jej właścicielem. Dlaczego miałaby prosić mnie o pieniądze?”

Może dlatego, że wynajęła zabójcę?” - Linda wrzasnęła, a ja zmieniłam zdanie i zdecydowałam, że powinnam najpierw zająć się Lindą, kiedy kontynuowała - „Z pieniędzmi mojej córki!

„To… to szaleństwo, mamo!” - Kami odpaliła, głęboko w otchłani zaprzeczenia - „Nigdy by nie skrzywdziła Curt’a. Powiedział jej, że ją kocha, że ​​chce się z nią ożenić, że zostawi dla niej Bitsy.”

„Tak, powiedziała ci to tak, jak powiedziała ci, że wziąłem ją na zakupy pierścionka” – uciął Max.

„Ale…” – powiedziała Kami.

„Nigdy jej nie zabrałem na zakupy pierścionków, Kami” - ciągnął Max.

„Ale…” – powtórzyła Kami.

„Nigdy, kurwa, nie przyszło mi do głowy” – ciągnął Max.

„Powiedziała …”

„Kłamała, Kami, Jezu!” - Max eksplodował - „Nie byliśmy nawet na wyłączność, wyjaśniłem, że może iść własną drogą, kiedy mnie nie będzie, a ja pójdę własną. Miałem w pracy kobietę i ona o tym wiedziała.”

Moje oczy się rozszerzyły, a ciało znieruchomiało. To była nowość. Spojrzenie Lindy przesunęło się na mnie i próbowałam zachowywać się swobodnie, ale okazało się to niezwykle trudne.

Kami kręciła głową, a do rozmowy włączył się Mick - „Przepraszam, Kami, ale pomyślałem, że powinnaś wiedzieć.”

Kami tylko odchyliła głowę do tyłu, żeby na niego spojrzeć, a moje serce wyszło do niej. Wyglądała na pokonaną zdradą. Często zachowywała się jak suka, ale ostatecznie była dobrą przyjaciółką.

Mick kontynuował - „Możesz iść, ale być może będę musiał zadać ci więcej pytań, więc chcę, żebyś trzymała się blisko miasta.”

„Dlaczego?” - Linda wróciła do warczenia na Micka.

„Ponieważ musimy porozmawiać z tym facetem Robertem Winstonem i zadać Shaunie kilka pytań, a nie możemy jej znaleźć. A skoro to wszystko wyszło na jaw, możemy mieć jeszcze kilka rzeczy do wyjaśnienia z Kami.” - odpowiedział Mick.

„Jakie rzeczy?” - zapytałam.

„Jeszcze nie wiem, po prostu nie chcę, żeby opuszczała miasto” – powiedział mi Mick.

„Widać, że Kami nie miała z tym nic wspólnego, jej zeznanie się sprawdza” – powiedziałam do Micka.

„Tak ale …”

„Znalazłeś coś, co mogłoby ją umieścić na placu budowy? Brud na jej butach? Skały?” - pchnęłam.

„Nie ale …”

„Znalazłeś pigułki gwałtu w jej domu?”

„Nie…”

„Czy macie jakichś znanych dilerów, którzy przyznali się do dostarczania tego Kami?”

„Nina …”

„Tak czy nie?”

„Nie.”

„Masz w swoim posiadaniu jej broń, która nie została załadowana ani nie wystrzelona; nakaz przeszukania jej domu, który niczego nie dał, w przeciwnym razie nie byłaby wolna; zrealizowany czek, który potwierdza to, co Kami powiedziała ci, że zrobiła z tymi pieniędzmi, jest prawdą, niezależnie od tego, czy był to znany znajomy Shauny, czy Shauna, to nie zmienia faktu, że pieniądze były przeznaczone dla Shauny. Nie masz żadnych fizycznych dowodów na umieszczenie Kami na placu budowy i żadnych innych dowodów łączących Kami z którymkolwiek z morderstw. Jedyne, co masz, o ile widzę, to fakt, że Kami Maxwell spała między pierwszą a czwartą rano w dniu morderstw, tak jak nawiasem mówiąc, tak samo było z ogromną większością mieszkańców Gnaw Bone i całej Centralnej Strefy czasowej górskiej i pacyficznej.”

„Poza tym, że dowiedzieliśmy się, że Shauna Fontaine jest na naszej liście podejrzanych, Robert Winston jest teraz osobą zainteresowaną, a Kami dała mu dwadzieścia pięć tysięcy dolarów.”

„A ława przysięgłych będzie się składać z jej rówieśników i wszyscy wiedzą, że Kami i Shauna są ze sobą blisko od szkoły podstawowej, a przyjaciele pomagają przyjaciołom w trudnej sytuacji. Sprowadza się to do tego, wezwę do Maxa, Brody'ego i Mindy, aby zeznali, że słyszeli, jak Shauna oznajmiła Max’owi, że jest w ciąży i potrzebuje pieniędzy, potwierdzając w ten sposób historię Kami, jeśli nie kłamstwo Shauny. Wszyscy będą również świadczyć o tym, że Shauna była z dżentelmenem o imieniu Robert, który ją chronił, jak nadopiekuńczy biorąc pod uwagę, że zaangażował się w fizyczną walkę z Harrym w Kogucie na oczach dziesiątek świadków w obronie Shauny.”

Mick próbował przerwać - „Nina …”

Przerwałam mu - „Kami myślała, że jej koleżanka jest zadłużona, nie ma ubezpieczenia, a dziecko jest w drodze. Shauna poprosiła, aby transakcja była prywatna, dla jej własnych celów, ale powiedziała Kami, że to dla zachowania twarzy. Wszyscy byliśmy wcześniej w takiej sytuacji, chcąc zachować twarz lub pomóc przyjacielowi, który tego potrzebuje. Każdy członek jury zmierzy się w swoim życiu z tym samym scenariuszem. Ale przyjaciele robią, co mogą, co zrobiła Kami, a ława przysięgłych też w to uwierzy i ty o tym wiesz.”

„Cholera Nina, próbujesz rozwiązać sprawę w tym pokoju” – wymamrotał Mick.

„Chciałeś, żeby była z prawnikiem, Mick, to jest z prawnikiem. Nie chcesz, żeby wyjechała z miasta, okej, gdzie ona pojedzie? Ale nie wyjdzie z tego pokoju, myśląc, że ten koszmar jeszcze się dla niej nie skończył. Ma życie do życia, Curtis Dodd coś dla niej znaczył, jego śmierć już zbiera swoje żniwo i nie potrzebuje tego wiszącego nad jej głową.”

„Proszę ją tylko, żeby nie opuszczała miasta” - zauważył Mick.

„Okej, ona nie wyjedzie z miasta.” – zapewniłam go - „Ale przypomnę ci, na dodatek, istnieje duże prawdopodobieństwo, że właśnie się dowiedziała, że jej przyjaciółka ją wykorzystała, więc ma już dość. Musisz ją przesłuchać, zadzwoń do mnie, a ja to ustawię. Tak?”

Mick zwrócił zmaltretowane oczy na Maxa, ale szczekał na niewłaściwe drzewo. Spojrzałam na Maxa i zobaczyłam, że opiera się ramionami o ścianę, ręce skrzyżowane na piersi, oczy na mnie i ogromny uśmiech na twarzy.

„Przypomnij mi, żebym nigdy więcej nie robił przysługi, nawet jeśli jest to dla kogoś z nas” - Mick nie mruknął do nikogo.

„Skończyliśmy tutaj?” – zapytałam, wstając i chwytając mój płaszcz.

„Przeprowadzasz się do miasta?” – zapytał Mick, a moja głowa przekrzywiła się ze zmieszania na nieco wścibską zmianę tematu.

Mimo to odpowiedziałam - „Prawdopodobnie, tak”.

„Będziesz praktykować?” - Mick kontynuował.

„Oczywiście” - odpowiedziałam.

„Świetnie” – mruknął Mick, brzmiąc na rozdrażnionego, a ja zrozumiałam, więc się uśmiechnęłam.

„Nie martw się, Mick, jeśli nie jest to członek rodziny Maxa lub przyjaciel, to jestem mruczącym kociakiem” - zapewniłam go.

„Dlaczego ci nie wierzę?” – zapytał Mick.

„Nie rób tego, ona jest ryczącym tygrysem” - wtrącił Max. Odepchnął się od ściany i położył rękę na ramieniu Lindy, pomagając jej wstać.

„Tak” – wymamrotał Mick.

Ruszyłam w stronę drzwi - „Przy okazji, byłoby miło, żebyś powiedział, każdy zapyta, że Kami asystowała w śledztwie i możesz zechcieć wspomnieć, jak bardzo była chętna do współpracy”.

Mick spojrzał na mnie wyraźnie zszokowany - „Teraz prosisz o przysługę?”

„Zrobiłam ci jedną, wywołuje rewanż. W każdym razie może być dobrze, kiedy przeprowadzę się do miasta i założę biuro, więc zacznij je zbierać” – poradziłam, chwytając torebkę, a oczy Micka ponownie powędrowały do ​​Maxa.

I znowu szczekał na niewłaściwe drzewo. Max otworzył drzwi przed matką i siostrą i wybuchnął śmiechem, kiedy zauważył wzrok Micka. Potem objął mnie ramieniem i wyprowadził do drzwi.

Gdy zbliżyliśmy się do zewnętrznych drzwi, nie odrywając ode mnie ramienia, Max pochylił się, żeby przyłożyć usta do mojego ucha.

„Na wypadek, gdybym o tym nie wspomniał, Księżno, nie jestem pewien, czy prawda wyjdzie na jaw, jestem pewien, że mogę ci zaufać, że zaopiekujesz się moją siostrą.” - Odchyliłam głowę do tyłu, wykręcając szyję, żeby na niego spojrzeć, ale nie miałam szansy się odezwać, ponieważ zatrzymał mnie i skończył słowami - „Dziękuję, mała.”

Potem znowu, zanim mogłam odpowiedzieć, pocałował mnie głęboko, z pewnym ruchem języka, ale chociaż głęboki, pocałunek nie był długi.

„Max” - Kami warknęła, kiedy podniósł głowę - „Muszę się napić.”

Spojrzałam w ich kierunku i zobaczyłam, że Linda patrzy na mnie - „Wydaje mi się, że nie zrobisz makaronu. Czy mogę poczęstować ciebie i twoich rodziców Buffalo Burger w The Mark?”

Spojrzałam na Maxa, a potem z powrotem na Lindę.

Potem powiedziałam - „Byliby tym zachwyceni.”

*****

Siedziałam na stołku przy wysokim, okrągłym stole w Psie z pijaną mamą, Lindą, Kami, Arlene i Jenną. Becca była naszą kelnerką.

Zgodnie z edyktem Arlene, z poparciem mamy i Lindy, Max został poddany kwarantannie po drugiej stronie sali zgodnie z dekretem (ponownie przez Arlene) jako Wieczór Wyjścia Facetów w Sekcji Psa. Grał w bilard z Brody’m i Steviem i nie mógł podejść pod groźbą gniewu Arlene.

Niezależnie od mojego dnia na rollercoasterze i mojej obecnej wymuszonej separacji z Maxem, biorąc pod uwagę, że ja też byłam lekko nietrzeźwa, byłam pełna przygód, a w The Mark, zażądałam menu i zamówiłam smażony stek z kurczaka, który był zrobiony jak prawdziwy stek i dlatego był niesamowity; Po tym zjadłam ciasto Mile Hi Mud, które składało się z pięciu warstw ciasta czekoladowego, oddzielonych marzycielskim musem czekoladowym i było pokryte czekoladowym ganache; Becca poinformowała, że Mindy nie tylko wczoraj spotkała się z psycholog z ośrodka gwałtów, ale pojechała tam odwiedzić ją ponownie tego dnia, prosząc Bitsy, żeby z nią pojechała (a Bitsy to zrobiła, nawet po pogrzebie, wyznaczyła sobie czas ); i dowiedziałam się, że Kami była o wiele bardziej zabawna, kiedy nakarmiono ją Buffalo Burgerem, a też była pijana, dlatego czułam się całkiem szczęśliwa.

„Nie. Możesz. Być. Poważna!” - Arlene krzyknęła, a ja spojrzałam na nią, bo, myśląc o moim wieczorze, nie zwracałam uwagi i nie wiedziałam, o czym krzyczy. Potem znowu Arlene, mama i Linda wykrzykiwały wszystko, co mówiły, w ciągu ostatniej około pół godziny, głównie podczas gdy Kami, Jenna i ja chichotałyśmy, nie mogąc wydobyć z siebie słowa, więc to nie był pierwszy raz, kiedy straciłam orientację.

„Ja. Nie. Jestem!” - mama odkrzyknęła i poczułam coś, coś ciepłego i słodkiego i instynktownie spojrzałam na stoły bilardowe i zobaczyłam Maxa, Brody’ego i Steve’a, patrzących na nas.

Widząc, jak Max wygląda tak przystojnie, stojącego naprzeciwko mnie, trzymającego kij bilardowy, jego rączkę do ziemi, miałam ogromną potrzebę i nie próbowałam z tym walczyć.

„Wrócę” - mruknęłam do Lindy, która siedziała obok mnie, zsunęłam się ze stołka i przemknęłam przez bar do Maxa. Kiedy do niego dotarłam, owinęłam obie ręce wokół jego pasa, przycisnęłam przód do jego boku i odchyliłam głowę do tyłu, aby na niego spojrzeć, gdy jego ręka owinęła się wokół moich ramion.

„Cześć” – powiedziałam cicho.

Uśmiechnął się do mnie i powiedział - „Mała, przekroczyłaś niewidzialną granicę między wieczornymi wyjściami dziewczyn a chłopaków”.

„Myślę, że mama, Arlene i Linda już nie egzekwują zasad.”

Rozejrzałam się po sali i zobaczyłam mamę wiszącą za palce ze stołu, z torsem i głową odchyloną do tyłu, śmiejącą się. Arlene ze śmiechem uderzała w stół dłonią. Linda była pochylona do końca, z czołem przy stole, śmiejąc się. A Kami i Jenna wpatrywały się w siebie, również się śmiejąc.

Spojrzałam z powrotem na Maxa i zwróciłam uwagę na oczywiste - „Nie sądzę, żeby nawet wiedziały, że odeszłam.”

Max spojrzał na dziewczyny, po czym jego oczy zwróciły się na mnie. – „Nie wygląda na to.”

„Grasz w bilard?” - spytał Brody, stając po mojej stronie i spojrzałam na niego nie pozwalając Max’owi odejść.

„Nie” - odpowiedziałam.

„Chcesz się nauczyć?” - Brody zapytał z uśmiechem.

„Jestem poza możliwością utrzymania nowych umiejętności” - powiedziałam mu, a ramię Maxa wokół moich ramion ścisnęło mnie, więc spojrzałam na niego.

„Nawaliłaś się?”

„Nie” - i to nie było kłamstwo, dlatego wyjaśniłem, przyciskając się bliżej, „po prostu mam dobrą noc.”

„Wchodzisz, Brody” – zawołał Steve, po czym jego oczy zwróciły się na mnie. – „Skoro granica została zerwana, sprawdzę, co u Nellie, żeby nie spadła ze stołka.”

„Myślę, że to dobry pomysł” – poradziłam i usłyszałam chichot Maxa, gdy zobaczyłam, jak Steve się uśmiecha i odchodzi.

„Zechcesz nam załatwić kolejną kolejkę?” - zasugerował Brody, spoglądając na stół bilardowy, aby ustawić następny strzał.

„Tak” - odpowiedział Max i poruszył się.

Zostałam zmuszona do opuszczenia ramienia, żeby się z nim poruszyć i szliśmy z ramionami wokół siebie do baru. Max wszedł, zabierając mnie ze sobą, a następnie podniósł brodę do barmana i wtedy zobaczyłam Harry'ego siedzącego samotnie na przeciwległym końcu baru, wyglądającego na bardziej niż trochę nieszczęśliwego i wpatrującego się w bursztynowy napój, który wydawał się być czysty.

„Harry pije Bourbon, kiedy pielęgnuje zły nastrój” - mruknął Max, prawdopodobnie czytając moją minę.

Barman przyszedł do nas i Max zamówił cztery piwa.

Przyjrzałam się Harry’emu, po czym wtuliłam się w ciało Maxa i owinęłam drugą rękę wokół niego – „Pójdę i dotrzymam mu towarzystwa.”

Max spojrzał na mnie - „Myślałem, że mi dotrzymujesz towarzystwa.”

„Masz towarzystwo” - wskazałam głowę Brody'emu przy stole bilardowym. - „Harry nie ma.”

Max zgiął szyję, żeby jego twarz była bliżej mojej, zanim powiedział do mnie - „Brody był moim najlepszym przyjacielem od dawna, Słonko, i dobrze, że jest w domu. Mimo to wolę twoje towarzystwo.”

To sprawiło, że poczułam się miło, bardzo miło i ponownie przycisnęłam się bliżej, ale wskazałam - „Nie mogę plotkować jak faceci.”

„Nie żebym kiedykolwiek plotkował jak faceci, ale gdybym to zrobił, nie zrobiłbym tego z twoim ojczymem.”

Kiwnęłam głową na znak, że uważam to za mądre - „W takim razie to chyba nie jest dobrze, że jestem w pobliżu, ponieważ nie będziesz mógł narzekać na moje słabostki, podobnie jak Steve na mamę.”

„Słabostki?”

„Wady, złe nawyki.”

„Zdradzę ci sekret mężczyzn, mała, mężczyźni nie są jak kobiety. Kiedy spotykamy się, nie zrzędzimy. Po prostu pijemy i, jeśli w ogóle rozmawiamy, rozmawiamy o grze.” - uśmiechnęłam się do niego, a on kontynuował - „Chociaż gdybyśmy znowu coś obgadywali, nie jestem pewien, czy podzieliłbym się swoimi przemyśleniami na temat twoich wad ze Steviem.”

Mój szczęśliwy nastrój ulotnił się, moje ciało napięło się, a oczy się zwęziły – „Więc myślisz, że je mam?”

Uśmiechnął - „Kochanie, przygotowałaś się na to.”

„Dobrze, więc czym one są?”

Nie zawahał się - „Twój tyłek wygląda zbyt dobrze w tych sztruksach.”

Zamrugałam, bo nie tego oczekiwałam w odpowiedzi.

Mój „charakterek”, tak. Mój zwyczaj próbowania przerwania dyskusji, kiedy przegrywałam kłótnię, zdecydowanie. Pewnie nie potrafię odmówić deserowi.

Mój tyłek w sztruksach, nie.

Więc zapytałam - „Słucham?”

„Przeszłaś przez salę i praktycznie każdy facet, którego mijałaś, patrzył na twój tyłek. Do diabła, stoisz tu przyciśnięta do mnie, a mimo to każdy facet, który przechodzi, patrzy na twój tyłek.”

Obejrzałam się przez ramię, żeby sprawdzić, czy to twierdzenie jest prawdziwe. Ciało Maxa zaczęło się trząść ze śmiechu, po czym odsunął się lekko, by wyciągnąć portfel.

„Kłamiesz” – oskarżyłam.

„Nie” – powiedział, otwierając portfel i zdejmując rękę z moich ramion, żeby wyciągnąć kilka banknotów, więc opuściłam ręce.

„Cóż, jeśli to prawda, to nie moja wina.”

„Muszę ci dołożyć trochę mięsa, Księżno. Nikt nie patrzy na tyłek Kami.”

Max podniósł brodę do barmana, żeby zatrzymał resztę, zamknął portfel i wsunął go do kieszeni.

„Ona siedzi.”

„Sprawdzali cię też, kiedy siedziałaś.”

„Mój tyłek?”

Spojrzał na mnie i stwierdził - „Nie, twoje włosy, twarz i czasami cycki.”

Sapnęłam, a potem odetchnęłam - „Nie robili tego.”

Uśmiechnął - „Kochanie, robili.”

„Żartujesz z tego.”

Potrząsnął głową i spojrzał ponad moim ramieniem, po czym chwycił dwie butelki piwa z baru i wręczył je przechodzącemu Steve’owi, który wracał do stołu bilardowego. Steve uśmiechnął się do mnie, ale nic więcej nie powiedział, zanim odszedł, by dołączyć do Brody’ego.

Max podał mi piwo i wziął drugie. Potem jego ramię objęło moją talię i przyciągnął mnie do siebie.

„Dlaczego trudno ci w to uwierzyć?”

Wyjaśniłam mu to - „Patrzą na mnie tylko dlatego, że są ciekawi, ponieważ jestem z tobą.”

„Może dlatego niektóre kobiety na ciebie patrzą. Mężczyźni patrzą na ciebie, bo masz ładną buzię, świetne włosy i ładne cycki.”

„Max!” – warknęłam.

„To prawda.”

„Po prostu mnie lubisz.”

Potrząsnął głową, a jego ramię zacisnęło się - „Szokujące, Nina Sheridan szuka komplementów.”

Jego komentarz zirytował mnie, ponieważ był ewidentnie nieprawdziwy, dlatego odsunąłem się od jego ramienia, ale tylko się zacisnął, więc poddałam się i warknęłam - „Nie robię tego”.

Znowu się uśmiechnął, zanim powiedział - „Chryste, przechodzisz od słodkiej do wkurzonej szybciej niż błyskawica”.

„Tylko dlatego, że pięć minut temu byłam w nastroju, by być słodką, a ty mnie zdenerwowałeś.”

Uniósł brwi - „Mówienie ci, że jesteś gorąca, jest denerwujące?”

„Mówienie mi, że wszyscy faceci sprawdzają mnie, kiedy nie robią tego, jest denerwujące”.

„Mała.”

„Max.”

Wydawało się, że znaleźliśmy się w sytuacji patowej, po czym westchnął.

Potem powiedział - „Powiem ci coś, niezależnie od tego, czy wierzysz, że patrzą, czy nie, musisz wiedzieć, nie obchodzi mnie, że oglądają. Mogą tylko zgadywać, co obiecuje ten tyłek, cycki i włosy, ale ja wiem.”

Przewróciłam oczami, chociaż mój żołądek podskoczył w dobry sposób. Max zaczął się śmiać i miałam nadzieję, skoro teraz wiedziałam, że potrafi czytać z mojej twarzy, że to, co robił mój żołądek, nie było na niej wypisane.

„Pójdę teraz porozmawiać z Harrym” – poinformowałam go, kiedy kontrolował swoje rozbawienie.

„Tak, możesz to zrobić po tym, jak mnie pocałujesz.”

Zdecydowałam się poddać i uniknąć nieuniknionej kłótni, więc pochyliłam się, położyłam rękę na jego bicepsie i dotknęłam ustami jego. Potem cofnęłam się odrobinę, ale Max znów szarpnął mnie do przodu, więc byłam do niego przyklejona.

„To ma być pocałunek?” - zapytał.

„Um… tak” – odpowiedziałam zaskoczona, że znalazłam się przyklejona do niego.

„Słonko, nawet nie blisko”.

Moje oczy rozszerzyły się, kiedy zrozumiałam jego znaczenie – „Nie będę  obściskiwała się z tobą w barze.”

„Dlaczego nie?”

„Dlaczego?”

Jego twarz znów się zbliżyła – „Bo po pierwsze, chcę, żebyś to zrobiła. A po drugie, czy w to wierzysz, czy nie, faceci cię sprawdzają i ja postawię moje roszczenie.”

„Postawisz swoje roszczenie?”

„To rzecz faceta”.

„To sprawa Macho Mężczyzny z Gór.”

„To to samo.”

„Jesteś niemożliwy.”

„Pocałujesz mnie czy co?”

„Jeśli tego nie zrobię, i tak mnie pocałujesz, prawda?”

Znowu uśmiechnął się do mnie – „W końcu to zrozumiałaś?”

„Niemożliwy” – mruknęłam.

„Pocałuj mnie, Księżno.”

Nie mając nic na obronę, zrobiłam z (prawdopodobnie) moją matką obserwującą nas, jego matką i moim ojczymem. Nie wspominając o jego siostrze, najlepszej przyjaciółce, Arlene, i połowie Gnaw Bone. Jednak kiedy puścił moje usta, nie miałam tego w sobie, żeby się tym przejmować.

„Widzę, że wróciłaś do słodyczy” – mruknął, przesuwając wzrokiem po mojej twarzy.

„Dobrze całujesz” – mruknęłam w odpowiedzi.

Jego czoło dotknęło mojego, zanim wypowiedział słowa, które zmieniły mój świat.

„Jesteś lepsza” – wyszeptał, wtopiłam się w niego głębiej i skończył - „Najlepsza, jaką kiedykolwiek miałam i mam na myśli to, co robisz z ustami, nawet gdy używasz ich, by powiedzieć mi, że jestem denerwujący.”

Moje ramiona, które owinęły się wokół niego podczas naszego pocałunku, zacisnęły się w spazmie.

„Naprawdę?” - oddychałam.

„Absolutnie.” - nadal szeptał.

Nagle chciało mi się płakać i aby to ukryć opuściłam brodę i spróbowałam się odsunąć. Niestety podczas naszego pocałunku, ramiona Maxa też mnie owinęły, więc ten wysiłek był dyskusyjny.

„Księżna?” – zawołał, a kiedy nadal unikałam jego wzroku, jedno z jego ramion trzymało mnie przyciśniętą do siebie, podczas gdy jego druga ręka dotknęła mojego podbródka i zmusiła mnie, bym spojrzała mu w oczy. Kiedy jego złapał mój, mruknął - „Co jest, mała?”

To było bardzo dużo, łącznie z faktem, że może, tylko może, ja też będę dla niego w jakiś sposób wyjątkowa.

A to oznaczało dla mnie cały świat.

Nie powiedziałam mu tego, zamiast tego powiedziałam - „To była po prostu miła rzecz do powiedzenia.”

„Podoba mi się” – odpowiedział, gdy jego dłoń opuściła mój podbródek i zacisnęła się wokół mojej szyi.

Zamrugałam zdezorientowana, a potem zapytałam - „Co ci się podoba?”

„Podoba mi się, że nie wierzysz, że faceci cię sprawdzają, nie przyjmiesz tego komplementu, ale miękniesz, gdy mówię ci, że lubię coś, co dla mnie robisz.”

Zagryzłam wargę i próbowałam odwrócić wzrok, ale ręka Maxa na mojej szyi napięła się, więc nie odrywałam wzroku od jego i zażądałam - „Przestań być miły.”

Uśmiechnął się ponownie i jego palce ścisnęły mnie – „Księżno, najlepiej przywyknij do tego. Wiem, że nie miałaś z tym dużego doświadczenia, ale powinnaś wiedzieć, zamierzam być dla ciebie miły na co dzień.”

„Teraz jesteś milszy” – poinformowałam go i wyszło to jako zarzut.

„Tak, mała, jak powiedziałem, lepiej się do tego przyzwyczaj.”

Nie byłam pewna, czy to możliwe. Byłam jednak pewna, że nie miałabym nic przeciwko spróbowaniu.

Postanowiłam zmienić temat – „Czy mogę teraz porozmawiać z Harrym?”

Spojrzał na Harry’ego i odpowiedział - „Tak”.

„Max?” - zawołałam, a kiedy spojrzał na mnie, wstałam na palcach, żeby się zbliżyć i wyszeptałam - „Też jesteś najlepszy, jakiego kiedykolwiek miałam, nie tylko z ustami, ze wszystkim. A kiedy to mówię, mam na myśli wszystko.”

Wtedy, zanim mogłam być świadkiem jego pełnej reakcji na to, co zobaczyłam, z jego łagodną twarzą, ale jego oczy stały się ciemne i intensywne, było dość, wyrwałam się z jego ramion i pospieszyłam do Harry’ego.

Powiedziałem ci, że zbyt nisko się cenisz, powiedział mi w myślach Charlie.

Och, bądź cicho, powiedziałam do niego.

Szłam wzdłuż baru w kierunku Harry’ego, nie odwracając się do Maxa i poczułam, że moje usta lekko się uśmiechają, ale w środku uśmiechałam się o wiele szerzej.

Zauważyłam, że Harry był omijany szerokim łukiem. Oba stołki obok niego były puste i nikt nie stał w pobliżu.

Wślizgnęłam się na stołek obok niego, skręcił szyję, żeby na mnie spojrzeć i zdałam sobie sprawę, dlaczego go unikano. Jego oczy były zaczerwienione od alkoholu i, być może, bezsennych nocy, ponieważ jego twarz była wychudzona, a z bliska wyglądał jeszcze mniej szczęśliwie.

„Cześć, Harry” – powiedziałam cicho.

„Nina” – mruknął i spojrzał z powrotem na swojego drinka.

„Dobrze sobie radzisz?”

„Nie” – odpowiedział natychmiast, po czym przyłożył szklankę do ust i jednym haustem wyrzucił zawartość.

Kiedy opuścił rękę, dno szklanki uderzyło o bar i podskoczyłam.

Nagle i głośno krzyknął - „Jake!”

Oczy barmana powędrowały do Harry'ego i Harry zastukał szklanką o bar, wskazując, że chce jeszcze jednego. Jake skinął głową i odwrócił się do butelek alkoholu za nim.

„Harry…” - zaczęłam.

Przerwał mi - „Słyszałem, że przeprowadzasz się do miasta.”

„Um… tak” – potwierdziłam.

„…sądziłem…” – mruknął dziwnie i dotarł Jake.

Patrzyłam, jak wlewa Bourbon do szklanki Harry’ego, ręka Harry’ego wciąż owinięta była wokół niej i spojrzałam na Jake’a, by zobaczyć, jak jego oczy przychodzą do mnie. Lekko potrząsnęłam głową. Skinął głową na znak, że rozumie.

„Stary, chcesz jeszcze jeden po tym, musisz dać mi swoje klucze” - powiedział Harry’emu Jake.

Bez wahania Harry sięgnął do kieszeni dżinsów, wyszarpnął klucze i rzucił je o bar. Jake chwycił je i odszedł.

Harry pociągnął łyk Burbona.

„Max i ja zabierzemy cię do domu.” – zaoferowałam i przekrwione oczy Harry’ego zwróciły się do mnie.

„Wiesz, nie rozumiem” – stwierdził.

„Czego?” - zapytałam.

Spojrzał z mojej twarzy na moje kolana, a potem znowu w górę. „Mieszkasz w pieprzonej Anglii. Anglia” – wypluł swoje ostatnie słowo, a ja znów podskoczyłam, a jad w jego tonie mnie zaskoczył - „Przyjeżdżasz do miasta, jedziesz prosto, kurwa, prosto do Maxa. Teraz siedzisz z jego mamą i jego siostrą w Psie, śmiejesz się i jesteś głośna. Potem wtulasz się mocno w Maxa i obcałowujesz się z nim. Mam na myśli, co to jest?”

Nie wiedziałam, dokąd z tym zmierza, ani dlaczego w ogóle o tym mówi, a przede wszystkim, dlaczego wydawał się taki zły z tego powodu, więc tak delikatnie powiedziałam - „Harry, nie rozumiem.”

„To właśnie on.” – powiedział mi Harry - „Zawsze tak było, odkąd pamiętam” - oczy Harry'ego powędrowały przez bar do Maxa, a jego nieszczęśliwa twarz zrobiła się ściągnięta - „zawsze”.

Czułam się nieswojo z rozmową i nie wiedząc, co powiedzieć, patrzyłam, jak popija kolejny łyk.

„Harry, może…” - zaczęłam, ale Harry spojrzał na mnie i to, co powiedział, uciszyło mnie.

„Znałem Annę” – poinformował mnie – „znałem ją od zawsze. Była słodką maleńką istotą. Jednak nie była ładna. Słodka jak diabli, zawsze. Zabawna, Jezu, tak kurewsko zabawna. Ale nie ładna.”

Patrzyłam na niego, a po obejrzeniu zdjęć Anny nie mogłam uwierzyć, że uważał ją za nieładną. Była piękna.

Harry kontynuował - „A potem stała się ładna. Jak w historii o brzydkim kaczątku, w liceum zamieniła się w łabędzia. Podkochiwała się w Max’ie przez pieprzone lata. Lata. Nie zauważył jej, nie wiedział, że istnieje, dopóki nie stała się ładna. Potem zauważył ją, w porządku. Wszyscy to zrobili.”

Nie chciałam tego słyszeć, nie od Harry’ego.

„Harry, Max i ja nie…” - zaczęłam, ale on mówił dalej.

„Zaprosił ją na randkę i to było to, była jego. Całe miasto uważało, że bycie razem było takie słodkie, takie kurewsko słodkie. Wszyscy myśleli, że to jak Kopciuszek. Anna tak długo go chciała, obserwowała go z daleka, nigdy nie miała chłopaka, nikogo oprócz Maxa. Max będąc Maxem to miał, każda dziewczyna chciała kawałek jego. Niemożliwe marzenie Anny stało się możliwe i oni się podrywają, stają się tak bliscy, zakochują się.” - Potrząsnął głową i wypił kolejny zdrowy łyk, po czym kontynuował - „Nawet kiedy wyjechał na CU, dostał stypendium na grę w piłkę, ale zaszła w ciążę, jak był na drugim roku. Rzucił szkołę, wrócił do domu i poślubił ją. Wszyscy myśleli, że to takie romantyczne. Był takim dobrym jebanym facetem, porzucił swoje marzenie bycia architektem, robiąc właściwą rzecz przez Annę. Jezu.”

Gdy ta informacja mnie uderzyła, zaczęłam ciężko oddychać, a serce podskakiwało mi w piersi. Chciałam uciec, zsunąć się ze stołka i biec z powrotem w bezpieczne ramiona Maxa; wrócić do czasu, kiedy o tym nie wiedziałam. Zdałam sobie sprawę, że, po tak długim czasie, kiedy myślałam, że chcę wiedzieć, właściwie nie chciałam wiedzieć.

„Proszę, Harry, posłuchaj mnie przez chwilę…” – błagałam, ale on mówił dalej.

„I wiesz co? Nigdy nie był tym wkurzony. Nigdy nie myślał o tym, co mogłoby być. Nigdy nie zły, że wykoleiła mu życie, wpadając. Był cholernie szczęśliwy z powodu tego dziecka, podekscytowany włożeniem pierścionka na jej palec. W siódmym pieprzonym niebie. Ona też była szczęśliwa. Byli tak cholernie szczęśliwi. Nawet kiedy straciła dziecko. I następne. I potem następne.”

Nie oddychałam już ciężko, w ogóle nie oddychałam.

„Przestali próbować, ale hej…” - wyrzucił rękę - „…w porządku. Mieli siebie i dla Wielkiego Maksa i Pięknej Łabędziej Anny to wystarczyło. To było wszystko. Kurwa” – mruknął i pociągnął kolejny łyk.

Wcisnęłam powietrze do płuc, ale nie odezwałam się, zanim Harry znów się odezwał.

„A wtedy Curt ją zabił.”

Oddech, który wciągnęłam, został wyparty, gdy moja klatka piersiowa zamarła, ale Harry szedł dalej.

„Jezu, rozerwało to całe miasto. Myślałem, że zapolują na Curt’a, do diabła, myślałem, że Max to zrobi. Max był nie…kurwa…skończony. Nigdy nie widziałem takiego mężczyzny. Nigdy. Kurwa, gówno, był dziki. Wszystko, o czym ktokolwiek mógł myśleć, to to, że Anna była martwa, Max ją stracił, a w końcu Max wydoroślał i nie szukał zemsty. I czy Max nie był tak wspaniały, że nie stracił tego i nie szukał pomsty na Curcie? Czy nie był tak cholernie cudowny, że kiedy jego świat się zawalił, w końcu trzymał swoje gówno razem? Nikt nie myślał o tym, że Curt zabrał Bitsy nogi, zostawił ją na tym fotelu, a on wyszedł bez szwanku. Wszystko, o czym ktokolwiek mógł myśleć, to koniec Maxa i Anny, śmierć przeklętej bajki.”

„Może powinnam…” – wyszeptałam, chcąc uciec, desperacko próbując uciec, ale jakoś przyklejona do mojego stołka.

Harry mówił dalej - „Wtedy wszyscy rozmawiają, widzą go pogrywającego ze wszystkimi babami, wiedzą, że nie traktuje nikogo poważnie. Nigdy więcej. Anna była dla niego wszystkim. Jakie to smutne” – syknął Harry - „Jakie tragiczne” - Harry potrząsnął głową i wziął kolejny łyk, zanim kontynuował swoją diatrybę - „Taki dobry człowiek, tracący wszystko w wieku dwudziestu pieprzonych siedmiu lat, łamiący serce. Max jest nietykalny, jego serce jest tak złamane, mówili, że nikt już nigdy się nie dostanie. Nikt nie zauważył, że pieprzył wszystko, co się ruszało, zostawiając je, nigdy nie pozwalając im dostać kawałka siebie. Wszyscy wiedzieli, że robił to wszędzie, biorąc prace poza miastem, miał kobiety tutaj, miał kobiety w swoich pracach, miał pieprzone kobiety wszędzie.”

„Powinnam…” - zaczęłam zsuwać się ze stołka, ale oczy Harry’ego przykuły mnie do miejsca.

„Wtedy wpadasz do miasta, ty” - Jego głos stał się niski, jego oczy znów mnie ominęły i kontynuował - „Sposób, w jaki wyglądasz, sposób, w jaki mówisz, sposób, w jaki się ubierasz, czysta pieprzona klasa. Nikt nie wie, kim jesteś, pochodzisz z jebanej Anglii i nagle całujesz się z nim w Psie, przyciśnięta do niego, jakby był jakimś Bogiem czy czymś. Jesteś gorąca, mogłabyś mieć każdego, wystarczy wskazać palcem każdego w tym barze, miałabyś go” – poinformował mnie – „Więc oczywiście, że cię przygwoździł.”

„To nie tak” – szepnęłam.

Uniósł brwi - „Nie? Więc on ciebie wpuścił? Wszystkie były przed tobą, a on ciebie wpuścił? Jesteś gorąca, Nina, cholera, zrobiłbym ci to w sekundę, policzył moje szczęśliwe gwiazdy, ktoś taki jak ty dał mi szansę, zwinął się w węzły, żeby położyć świat u twoich stóp, więc może to zrobił. Co ja wiem? Prawdopodobnie możesz dać mu dziecko, Anna nie mogła tego zrobić. Ale powinnaś wiedzieć, dziewczyno, i nikt ci tego nie powie, oprócz mnie, wszyscy mają nadzieję, że jesteś tą jedyną, która uleczy wszystkie jego pieprzone rany. Jesteś gorąca, słodka, nawet zabawna. Ale powinnaś wiedzieć, czym nie jesteś to Anna.”

To był cud, że nie spadłam ze stołka prosto na podłogę, jego werbalny cios był tak okrutny.

Zamiast tego przełknęłam ślinę i zasugerowałam - „Może powinnam cię z tym zostawić”.

Podniósł drinka, ale zaoferował - „Masz ochotę uleczyć moje rany, ślicznotko, po prostu powiedz jedno pierdolone słowo.”

Wciągnęłam powietrze, decydując, że to nie Harry, to był alkohol i gniew, Shauna była taką suką, a on opiekował się nią tak długo, to było całe to gadanie. Dlatego pomyślałam, że powinnam trochę postarać się pomóc.

Pochyliłam się do przodu, mówiąc mu - „Ona nie jest tego warta, Harry.”

Harry odwrócił wzrok i pociągnął łyk, zanim zapytał - „Tak?”

„Wiem, że Max jest przyjacielem. Był twoim przyjacielem od dawna. Mówisz to, bo jesteś zły na Shaunę i Harry” – kładę dłoń na jego przedramieniu – „ona nie jest tego warta.”

Oczy Harry’ego powędrowały przez bar do Maxa, jego usta stwardniały i wypił resztkę swojego drinka.

Potem spojrzał na mnie – „Tak, Nina, masz rację. Domyślam się. Dostałem niechlujne resztki od Maxa z Shauną. Po trzecie, zaliczyła Curt’a. Więc masz rację, ona nie jest tego warta.”

„Jesteś dobrym facetem, Harry” – powiedziałam delikatnie, a twarz Harry’ego wykrzywiła się w sposób, który był tak wrogi, tak przerażający, że trudno było być tego świadkiem i poczułam, że moje ciało znieruchomiało.

„Tak” – powtórzył – „dobry facet.” - Pochylił się do mnie i szepnął - „Tak dobrze, powtórzę się, ponieważ uważam, że jesteś dobrą kobietą i zasługujesz na to, a teraz możesz być nim pochłonięta, ale pewnego dnia dowiesz się, że możesz mieć lepiej. Kochał ją, Nina, była jego światem. Kiedy kobieta jest światem mężczyzny i on ją traci, nic tego nie zastąpi i musisz to wiedzieć. To jest coś, czego chce, Max dobrze ci zrobi, ale będzie wiedział i całe miasto będzie wiedziało, nie jesteś dla niego tym, kim była Anna, nigdy nie będziesz. Więc myślę, że będąc dobrym facetem i tak dalej, sadzę, że ty też powinnaś to wiedzieć.”

Siedziałam w ciszy oszołomiona, moje serce biło szaleńczo, moje płuca bolały, łzy paliły tył moich oczu, wszystkie moje najgorsze wyobrażenia spełniły się w brutalnie szczerej pijackiej paplaninie Harry'ego.

Harry spojrzał mi w oczy, a potem jego dłoń zakryła moją rękę, jego twarz była delikatna i ciągle szeptał - „Cholera, Nina, jestem kutasem.”

Odchyliłam się i wysunęłam dłoń spod jego, mówiąc szybko - „W porządku”.

„Jestem po prostu wkurzony. Shauna sprawiła, że ​​wyszedłem na głupca.”

„Rozumiem.”

Pochylił się w miejsce, które zwolniłam, wyglądając, jakby chwiał się ze swojego stołka - „Nina, poważnie, nie słuchaj mojego gówna. Max to dobry facet. Po prostu jestem dupkiem.”

„Racja” – szepnęłam - „Ja… potrzebuję trochę świeżego powietrza. Um… czy… czy ty chcesz, żeby cię podwieźć do domu? Mógłbym zapytać Brody’ego, mojego ojczyma, Steve’a…”

Potrząsnął głową – „Poproszę Jake’a, żeby zadzwonił do Thrifty i zamówił mi taksówkę.”

Kiwnęłam głową – „Po prostu wyjdę na chwilę.”

„Nina …” - zaczął, ale ruszyłam tak szybko, jak mogłam, żeby uciec.

Zostawiłam nietknięte piwo na barze i ruszyłam w stronę drzwi, podnosząc rękę, żeby odgarnąć włosy z twarzy. Trzymając je z tyłu głowy w garści, spojrzałam na stoły bilardowe. Max stał do mnie plecami i patrzyłam, jak się pochyla, ustawiając strzał.

Spojrzałam na stół mamy i zobaczyłam, że Arlene, Linda i Jenna pochyliły się nad mamą, słuchając z uwagą, jak prawdopodobnie mama opowiada jakąś szaloną, ale prawdziwą historię.

Ale oczy Kami były na mnie.

To było w porządku. W ciemności baru byłam pewna, że nie widziała, jak wygląda moja twarz, a nawet jeśli mogła, to była Kami. Nie obchodziłoby jej to.

Wyszłam za drzwi bez płaszcza, chłodne nocne powietrze natychmiast wgryzło się w moją skórę i przyjęłam to z zadowoleniem. Coś, na czym można było się skupić, coś, co nie było plątaniną myśli przeszywających mój mózg. Spojrzałam w prawo, potem w lewo, a potem skierowałam się w prawo do końca budynku, gdzie nie było górnego światła oświetlającego parking. Ciemność, samotność, gdzieś po to, żeby zebrać myśli, a jeszcze lepiej wyrzucić je z głowy.

Oparłam się o budynek, biorąc głęboki oddech, czując łzy unoszące się na kącikach oczu, jedna uciekła i poczułam, jak spływa mi po policzku.

Jak jedna minuta, nadzieja mogła być tak cenna w moim sercu, że byłabym kimś dla Maxa, kimś wyjątkowym, najlepszą, jaką kiedykolwiek miał. A potem w następnej… nic.

Nieważna.

Pusta.

Była jego światem, Harry powiedział o Annie.

Była jego światem.

Była jego światem.

Kochanie, powiedział mi do głowy Charlie, był pijany, zachowując się jak osioł. Gadał bzdury.

„Odejdź” – szepnęłam w ciemność.

„Nie, dopóki nie powiesz mi, gdzie jest Mindy.”

Moja głowa uniosła się i obróciła, a ja w szoku i niemałym strachu patrzyłam na Damona Matthewsa stojącego trzy kroki przede mną.

Tylko to, czego cholernie nie potrzebowałam.

Wyprostowałam się od oparcia o budynek i spojrzałam przez ramię na wejście. Damon wypełnił moją wizję, przenosząc się, aby odciąć moją drogę ucieczki.

„Mówię do ciebie, Angielko. Gdzie jest Mindy?”

Moje oczy powędrowały do niego – „Mindy?”

„Tak, Mindy” - uciął z szyderczym wyrazem twarzy - „Pamiętasz ją?”

„Damon, ona …”

„Nie odbiera jej pieprzonego telefonu, to właśnie robi.”

„Mindy zajmuje się teraz kilkoma sprawami” - wyjaśniłam.

„Tak, a kto się nie zajmuje?” - zrobił krok do przodu, ja cofnęłam się i się zatrzymał - „Widzisz, nie ma jej w domu, nie ma jej u Becci, nie przychodzi do pracy, nie odbiera telefonu” - Zrobił kolejny krok do przodu, a ja zrobiłam krok do tyłu, moje nogi uderzyły w zderzak zaparkowanego samochodu i zatrzymałam się, ale on się zbliżył - „Brody zostaje u nas, zamki zostały wymienione, nie mogę się dostać moje gówno. Właściciel mówi, że Maxwell przeniósł moje gówno do jednostki i muszę zapłacić za nie czynsz, zanim będę mógł dostać własne… pieprzone… gówno.” - Przy ostatnich trzech słowach pochylił się do mnie tak blisko, że byłam przyszpilona do samochodu, a ja cofnęłam się tak daleko, jak tylko mogłam, kładąc rękę na masce, żeby się nie przewrócić.

„Masz problem, Damon?” - usłyszałam i przechyliłam się w bok, aby zobaczyć Kami stojącą za Damonem.

Damon wyprostował się i odwrócił do Kami – „Odwal się, Kams.”

„Nie mam zamiaru mówić ci o twoich sprawach, Damonie, ale jak Max zobaczy, że tu nastajesz na Ninę, nie będzie zadowolony” – powiedziała Kami.

„Pieprzyć Maxa.”

„Po prostu staram się być miła” – powiedziała Kami i normalnie śmiałabym się z konceptu, że Kami jest miła, ale byłam zbyt przerażona, by nawet się uśmiechnąć.

„Wiesz, gdzie jest Mindy?” - Damon wrócił do swojego wcześniejszego tematu.

„Wiem, że gdziekolwiek zbliżysz się do niej, odetnę ci jądra i przybiję je do drzwi Ratusza” – odpowiedziała od niechcenia Kami, a moje oczy zrobiły się wielkie na jej słowa i chłód, z jakim je przekazała, zwłaszcza że Damon prawdopodobnie mógłby skręcić ją w precla.

„Kami” – szepnęłam.

„Tak?” - Damon zadrwił, gdy wymówiłam jej imię, pochylając się groźnie w stronę Kami.

Kami też się pochyliła i odwzajemniła szyderczym uśmiechem - „Tak”.

Mieli zawody wpatrywania się, podczas gdy ja wstrzymałam oddech, a potem, co zaskakujące, Damon odwrócił wzrok, mrucząc - „Pierdolona suka”.

„Jedna rada, Damon, trzymaj się z dala od Niny, tak? Mindy i Nina, chłopcze, obie są dla ciebie niedostępne. Słyszysz mnie?”

„Odpieprz się.”

Kami spojrzała na mnie i stwierdziła - „Usłyszał mnie.”

Damon posłał mi spojrzenie, które pokryłoby ściany farbą, ale ja tylko trzymałam jego oczy, dopóki nie odwrócił się i odszedł.

Odeszłam od samochodu i spojrzałam na Kami - „Dzięki.”

Jej oczy zwęziły się, gdy spojrzała na mnie, zignorowała moją wdzięczność i zapytała - „Co Harry ci powiedział?”

Moje ciało szarpnęło się, a potem ogarnęłam się, moje oczy ześlizgnęły się z jej - „Nic” - mruknęłam, a potem wpadłam na pomysł, prawdopodobnie był to pomysł beznadziejny, skoro to była Kami, ale musiałam spróbować. Spojrzałam na nią i zapytałam - „Słuchaj, jesteś trzeźwa? Myślisz, że mogłabyś mnie podwieźć…?

Kami przerwała mi deklarując - „Max zabiera cię do domu”.

Spróbowałam ponownie - „Ale widzisz, nagle czuję…”

Znowu mnie przerwała - „Więc pójdziemy po Maxa.”

Wciąż wiedząc, że to beznadziejne, ponieważ to była Kami, ale Kami, czy nie, nadal była kobietą, a kobiety znały kobiety, a przynajmniej te, o których wiedziałam, że tak, próbowałam się z nią porozumieć, nie mówiąc nic i wyszeptałam - „Kami”.

„Tutaj są!” – krzyknęła moja mama, a ja rozejrzałam się wokół Kami i zobaczyłam całą grupę, bez Arlene i Jenny, wylewającą się przez drzwi.

„Cholera” - mruknęłam, a Kami obróciła się tak, że była przodem do imprezy zmierzającej do nas, a Max i Brody szli z tyłu.

„Steve mówi, że muszę jechać do domu!” - mama poskarżyła się - „Mówi, że Max mówi, że nadmierne picie na wysokości może być niebezpieczne.”

Unikałam patrzenia na kogokolwiek poza mamą i powiedziałam jej - „Słyszałam, że to prawda, jeśli nie jesteś do tego przyzwyczajona, mamo”.

„Och, ta-ta-ta” - oświadczyła, machając ręką przed twarzą, ten ruch wytrącił ją z równowagi, więc upadła na bok, a Kami, Steve i ja rzuciliśmy się do przodu, by ją złapać - „Jestem w porządku!” - krzyknęła, kiedy znów stała stabilnie na nogach i wszyscy się cofnęliśmy.

„Jesteś napruta” – powiedziałam jej.

„Nieważne” - wymamrotała, po czym odwróciła się do Lindy i oznajmiła z niczego - „Kocham twojego syna i kocham ciebie, i kocham twoją córkę” – spojrzała na Kami - „Masz najpiękniejsze włosy, jakie kiedykolwiek widziałam”.

„Dzięki, Nellie” - mruknęła Kami, wiercąc się na nogach, zawstydzona pochwałą i wpatrywałam się w nią przez sekundę, zanim usłyszałam, jak Steve mówi - „Zabierzmy cię do domu, kochanie.”

Mama pochyliła się i mruknęła do Kami i mnie - „On zawsze psuje mi zabawę”.

Kami spojrzała na mnie, a ja wzruszyłam ramionami, bo to chyba prawda, ale czasem trzeba było zepsuć zabawę mamy, zanim komuś stanie się krzywda.

Potem mama przytuliła zaskoczoną i sztywną Kami, po czym ją puściła, a Linda odwzajemniła jej uścisk i na końcu go dała mi. Kiedy mama skończyła obejmować żeński zbór, Steve pocałował mnie w policzek i pożegnał się, po czym przenieśli się do wynajętego samochodu.

„Jutro pracuję” – oznajmiła Kami, rzuciła mi spojrzenie, którego nie mogłam wtedy odczytać, na szczęście powiedziała - „Później” - i odeszła nie dając nikomu uścisków, ale pomachała bez przekonania, co myślałam było całkiem miłe, biorąc pod uwagę, że pochodziło od Kami.

Byłam po prostu wdzięczna, że ​​nie podzieliła się Incydentem Damona ani jej przenikliwym wglądem w fakt, że Harry zdenerwował mnie, zanim odeszła.

„Jadę z nią” - mruknęła Linda, patrząc na mnie i mrugała, co innego mogła zrobić? Uczyłam się, że Kami to Kami.

Linda pocałowała Maxa w policzek, a potem w Brody'ego. Przyniosła mój płaszcz i torebkę, dała mi je, przytuliła, a kiedy to zrobiła, powiedziała mi do ucha - „Lubię cię, Nina. Jesteś dobrym dzieckiem.”

Zacisnęłam zęby i przełknęłam łzy, gdy podniosła głowę. Uśmiechnęłam się do niej słabo i skinęłam głową.

„Wychodzę” – oznajmił Brody, kiedy Linda odeszła, a ja nałożyłam płaszcz - „Widząc, jak to gówno poszło z Mins, praca dała mi weekend, więc spotkamy się ponownie, zanim wyjdę, tak?” - zapytał mnie.

„Jasne” – powiedziałam, chociaż nie byłam pewna.

Uściskał mnie jak góral, innymi słowy byłam otoczona jego ramionami, a uścisk był tak mocny, że ledwo mogłam oddychać. Potem klepnął Maxa po ramieniu i wystartował.

Nadal unikałam oczu Maxa, a robiłam to, obserwując Brody'ego, dopóki nie zniknął z pola widzenia.

„Więc co to będzie, Księżno? Chcesz, żebym nauczył cię grać w bilard, czy chcesz wrócić do domu?”

Spojrzałam na jego obojczyk i powiedziałam - „Jedźmy do twojego domu”.

Raczej poczułam niż zobaczyłam zmianę w jego nastroju, zanim zapytał - „Mojego domu?”

Moje oczy skierowały się w jego stronę i zobaczyłam, że przygląda mi się uważnie.

„Um… nagle jestem wykończona” – wyjaśniłam.

Max nie wyglądał, jakby kupił moje wyjaśnienia. Przez kilka chwil przyglądał się mojej twarzy, zanim spojrzał przez ramię na parking, a potem z powrotem na mnie.

„Co robiłaś tutaj z Kami?”

Potrząsnęłam głową i stwierdziłam - „Nie byłam z Kami. Po prostu trochę się zmęczyłam i pomyślałam, że świeże powietrze mnie trochę obudzi” - Oblizałam usta, zanim dalej kłamałam - „Nie udało się”.

„Kami była z tobą, kiedy tu wyszliśmy” - zauważył Max.

„Um… wyszła za mną. Nie wiem dlaczego. Była tu tylko minutę, zanim wszyscy do nas dołączyliście.” - Przynajmniej część z tego była prawdą.

„O czym mówiłyście?” - zapytał.

„O niczym. Wszyscy wyszliście, zanim my…”

Przerwał mi, pytając sprytnie - „O czym rozmawialiście z Harrym?”

Zdecydowałam, że muszę poćwiczyć pokerową twarz i musiałam to zrobić bardzo, bardzo szybko.

„Niewiele, był trochę pijany” – znowu skłamałem. – „Jest w porządku” – zapewniłam go – „Jake zabrał mu klucze. Harry powiedział, że wezwie taksówkę.”

„Więc o co chodzi?” – zapytał Max.

„Mówiłam ci” - odpowiedziałam - „…jestem zmęczona.”

„W jednej sekundzie jesteś słodka i uśmiechnięta, a w następnej twoje oczy są martwe i mówisz, że jesteś zmęczona.”

„Moje oczy nie są martwe” - Ale wiedziałam, że prawdopodobnie były.

„Co powiedział Harry?” - Max pchnął.

Westchnęłam, nie chcąc walczyć, nawet nie chcąc rozmawiać, nawet nie chcąc stać.

W rzeczywistości chciałam wczołgać się do łóżka, naciągnąć na siebie kołdrę, odciąć się od świata i każdego, kto mógłby wejść i mnie skrzywdzić, i chciałam spać. Spać przez dziesiątki lat i budzić się starą panną, iść do najbliższego schroniska, adoptować dwa tuziny kotów, a potem żyć, czyszcząc kulki włosów i oglądając Koło Fortuny. Wydawało mi się to szczęśliwym życiem.

Nie powiedziałam o tym Max’owi, zamiast tego zapytałam - „Max, czy możemy po prostu jechać do A-Frame?”

Jego oczy zwęziły się i nawet w przyćmionym świetle obserwowałam, jak jego twarz ciemnieje. - „A-Frame?”

„Tak.”

Zrobił krok bliżej. Cofnęłam się.

Zatrzymał się i szepnął - „Co do cholery?”

Chociaż wycofałam się, aby pozostać mądrym, zdrowym na umyśle i racjonalnym, zamiast pozwolić mu się dotykać, przytulać, całować i czynić odwrotnie, pochyliłam się nieco do przodu, spojrzałam mu w oczy i delikatnie błagałam - „Proszę? Czy możemy jechać na górę?”

Długo nie odpowiadał, tak długo, skoro wstrzymywałam oddech, wydawało mi się, że to wieczność.

Potem powiedział cicho - „Tak, Księżno, możemy jechać na górę.”

„Dziękuję” – szepnęłam.

Starałam się zachować dystans między nami, gdy szliśmy do jeepa i trzymałam się z dala i nie byłam w zasięgu ręki, kiedy otworzył mi drzwi. Wspięłam się, zapięłam pasy, wsiadł, uruchomił samochód, zapiął pasy i ruszyliśmy.

Milczałam i unikałam, żeby wziął mnie za rękę, przetrząsając torebkę, udając, że szukam miętówki, której nie miałam. Potem westchnęłam, że zmarnowałem swój wysiłek, i wyjrzałam przez boczne okno, ściskając torebkę, jakby była siłą życiową.

Max zrozumiał aluzję i nie tylko nie próbował wziąć mnie za rękę, ale też się nie odzywał. A kiedy dotarliśmy do jego domu i wysiedliśmy z samochodu, zatrzymał się z tyłu Cherokee, żeby poczekać, aż go okrążę, ale znowu nie ujął mnie za rękę, gdy wchodziliśmy po schodach. Wpuścił nas, podeszłam do szafy, zaczepiłam do środka torebkę i płaszcz i ruszyłam po schodach.

Chwytając piżamę, poszłam prosto do łazienki, umyłam twarz, nawilżyłam się i spojrzałam w lustro.

„Jutro” - powiedziałam do odbicia ledwie słyszalnym szeptem - „to się skończy. Po prostu muszę przebrnąć dziś wieczorem.”

To zły pomysł, Okruszku. Głos Charliego był w mojej głowie naglący. Pożałujesz tego. Będziesz tego żałować, kochanie, aż do dnia, w którym umrzesz.

„Jeśli zostanę, będę tego żałować za sześć miesięcy, rok, dziesięć lat, ilekroć to upadnie, zmieni się w złe i kwaśne, wiedząc, że jestem druga najlepsza” - Nadal szeptałam.

Nina, posłuchaj mnie –

„Ona była jego światem. Czy nie zasługuję na to, żeby być kimś, Charlie?” - szepnęłam i zanim Charlie zdążył powiedzieć coś więcej, odwróciłam się do drzwi i otworzyłam je.

Nie patrzyłam na Maxa, ale kątem oka zobaczyłam, że, jak wyszłam, zmierzał w stronę łazienki. Szybko podeszłam do łóżka, usiadłam na boku, zgasiłam lampkę nocną, którą włączył Max, pozostawiając jego świecącą. Skuliłam się plecami do łazienki i wzięłam dwa bardzo głębokie oddechy.

Usłyszałam, jak Max wychodzi i poczułam, jak łóżko się porusza, kiedy wszedł na nie. I chociaż miałam zamknięte oczy, zobaczyłem, że światło zgasło.

Nie zwlekał. Wtulił we mnie, jego ramię owinęło się wokół mojego brzucha i przyciągnął moje plecy do siebie.

Nie walczyłam, zamiast tego moje zamknięte oczy zacisnęły się mocniej, gdy poczułam jego ciepło, jego siłę.

Ostatnia noc.

„Co on ci powiedział, mała?” - zapytał cicho w tył moich włosów.

„Max, jestem naprawdę zmęczona.”

„Co on powiedział?”

Milczałam. Jego ramię zacisnęło się mocniej, gdy przyciągnął mnie jeszcze bliżej.

„Wiesz o Shaunie, mała, musisz wiedzieć, że przed tobą były inne” – wyszeptał w moje włosy.

Tak, twoja żona! Piękny Łabędź, Anna! - krzyknąłam w mojej głowie.

„Widziałem twoją twarz na komisariacie policji, kochanie, kiedy mówiłem o tej kobiecie w pracy, kiedy byłem z Shauną.”

„Max…”

„Mówiłem ci dziś rano, to swobodne…”

„Proszę Max.”

„Nazywała się Shelly”.

„Proszę.”

„Kiedy wróciłem do domu, aby opiekować się Mins, zaproszenie na jej ślub było w mojej poczcie”.

Wzięłam głęboki oddech. Jego ramię ścisnęło mnie.

„Było fajnie, oboje dobrze się bawiliśmy, a potem było po wszystkim. Nie przeszkadzało jej to, znała wynik. Skończyło się dobrze i pozostaliśmy przyjaciółmi. Znam faceta, z którym związała się po mnie. To dobry facet. Będą szczęśliwi, a ja cieszę się z ich powodu.”

„Czy mogę iść spać?”

„Ty jesteś inna.”

Zacisnęłam zęby i spróbowałam - „Max …”

„Nie chodzi nam o dobrą zabawę, jesteśmy tacy i jesteśmy o wiele pieprzone więcej.”

To była tortura.

„Porozmawiamy rano” - obiecałam, bo porozmawiamy, po prostu nie wiedział, co powiem.

„Mała” - wyszeptał swoją radę - „nie śpij z tym, co cię rozdziera od środka.”

„Nic mnie nie rozdziera od środka” – skłamałam po raz kolejny.

„Księżno…”

„Max, proszę, jest późno, za dużo wypiłam, to był szalony dzień, szalony tydzień i po prostu jestem zmęczona. Nie możesz mnie po prostu przytulić i pozwolić mi spać?”

Na moją prośbę, aby mnie przytulił, poczułam, jak jego ciało rozluźnia się w moim, ale zapytał - „Porozmawiamy rano?”

„Tak.”

„Naprawdę porozmawiasz ze mną rano?”

„Powiedziałam, że tak.”

„Żadne z tego gówna o nie zadawanie pytań, kiedy myślisz, że nie chcę odpowiadać. Właściwie porozmawiamy.”

Przełknęłam ślinę, zastanawiając się, dlaczego pamiętał wszystko, a potem obiecałam - „Tak, Max, porozmawiamy”.

Max zamilkł. Zmusiłam moje ciało do relaksu. Po chwili zawołał moje imię szeptem.

„Nina”.

„Tak.”

Jego ramię zacisnęło się i przycisnął swoje ciało do mojego.

„Mała, ta ścieżka, na której byłaś…?” - zapytał, ale nic więcej nie powiedział.

„Tak?” – podpowiedziałem.

„Dopóki nie pokazałaś się w tej śnieżycy, ja też na niej byłem.”

O mój Boże. Tortury.

„Śpij, Max” - nalegałam, ale słyszałam, że mój głos jest zatkany łzami, których nie mogłam wypuścić.

„Zapomniałem o tym” – mruknął w moje włosy.

„Słucham?”

„Zapomniałem” – powtórzył.

„Zapomniałeś?”

„Zapomniałem o trosce o kogoś tak bardzo, że zrobiłbyś wszystko, co w twojej mocy, aby powstrzymać go przed bólem.”

Nie. Nie tortury. Czysta cholerna tortura.

„Max…”

„I jak cholernie gównianie to jest, kiedy nie możesz nic zrobić, aby to powstrzymać.”

„Nic mi nie będzie” – wyszeptałam kolejne kłamstwo, bo nigdy, nigdy więcej, a przynajmniej, dopóki nie znajdę kogoś, kto będzie myślał, że jestem jego światem.

Jeśli tak się stanie.

„Tak?”

„Tak, Max. I tobie też.”

Znowu zamilkł. Czekałam. Potem czekałam dłużej.

Potem poruszyłam ręką, żeby położyć go na jego, splotłam palce z jego palcami i wyszeptałam - „Noc, Max”.

Wepchnął twarz w moje włosy, zacisnął palce w moich i mruknął - „Noc, Księżno”.

Przez długi czas nie spałam i wiedziałam, że Max też nie.

Potem powoli stało się niemożliwe i sen mnie pochłonął.

 


 

12 komentarzy:

  1. Dziekuje. Nie mogę się już doczekac na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje z rozdział :) I kurde znów głupiutka Nina wierząca że mu nie zależy :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, widocznie traktuje ją inaczej niż pozostałe kobiety. Myślę że Nina by chciała wszystko a minęło tak niewiele czasu 😅 chociaż o tak sprawy pomiędzy nimi idą w zabójczym tempie 😂

      Usuń
    2. Sprawy są szybkie gdy wiesz co możesz zyskać a perspektywy zniknięcia okazji bliskie. Chociaż to może być wakacyjny romans 😏

      Usuń
  3. Nina przez uczucia jest tak bardzo nieracjonalna 😢 przecież Anna nie żyje ( jej ciarki mnie przeszły po tej historii ) ale to nie znaczy ze Max do końca życia ma być sam i nie może mieć drugiej miłości swojego życia a już Nins jak najbardziej może być jego światem bo dzieje się to tu i teraz ( chociaż wkurza mnie to że on jej nic nie powiedział ). Sprawa morderstwa - wow czyli jednak coś wskazuje na Shaunę , a Kami ma serce tylko nieco stwardniało 😅 jestem taka ciekawa co będzie dalej! Dziękuję ❤ Ta książka chyba podoba mi się najbardziej ze wszystkich które napisała Kristen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kami dawała się przyjaciółce pewnie nie raz wrabiać. Naiwna i tyle

      Usuń
  4. Biedna jest bo nie wierzy w siebie, gdzieś na ścieżkach swojego życia, spotkała samych drani i to ją zabija, bo ona chce być jedyną. Boi się walki z duchem zbyt idealnym, kiedy ona taka nie jest. Szkoda mi jej ale myślę, że każdej z nas ta pozycja idealnej się należy. Ha przejrzała intrygę. Jednak poboczna zabiła.😁 Chyba. Brawo ja😁🤣

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawo ty 😂 ale Harry mnie trochę przeraził 😅 myślałam że to tylko słodki naiwniak

      Usuń
    2. Nie, wydaje mi się, że to bardzo mściwy facet, hm wiesz co może poboczna kazała zabić Bitsy, a Curta załatwił Harry. Intrygujące doprawdy. Zacieram łapki na rozwiązanie tej zagadki 😁

      Usuń
    3. Zgadzam się że miałą źle ale musi z nim szczerze porozmawiać a nie dopowiadać sobie rzeczy któryhv nie ma :)

      Usuń