Rozdział
4
Blef
Obudziłam
się, otworzyłam oczy i od razu zarejestrowałam, że to środek nocy, ciemność z
nutą księżyca, a po drugie, że nie śpię, jakbym była gotowa na dzień. Było to
prawdopodobne, ponieważ gdybym była w domu, już bym nie spała, biorąc dzień.
Potem
zarejestrowałam, że nie mam głowy na poduszce. Na policzku poczułam gładką
skórę i twarde mięśnie. Uderzyło mnie, że trzymałam głowę na ramieniu Maxa, mój
tułów był częściowo na nim, częściowo przyciśnięty do jego boku, moja ręka
spoczywała na jego brzuchu, a kolano miałam zgięte, udo przerzucone na niego.
Jego ramię było pode mną i na moich plecach, a jego dłoń spoczywała na mojej
talii.
O
mój Boże.
Nie
spekulowałam, co tam robi, tylko myślałam o ucieczce.
Przeturlałam
się na plecy, a potem na bok, zastanawiając się, czy mogłabym wyjąć kluczyki do
samochodu z jego dżinsów i zabrać walizkę do samochodu, nie budząc go.
Przesunęłam
się częściowo po łóżku, ale poczułam ruch, a potem silne ramię zahaczyło o mój
brzuch. Ciche, zdziwione westchnienie wyrwało się z moich ust, kiedy zostałam wciągnięta
z powrotem. Uderzyłam w ścianę jego ciepłej, twardej sylwetki, a Max oparł
swoją klatkę piersiową na mnie, napinając kolano i zahaczając moje tak, że jego
ciężkie udo spoczywało na moim.
„Max”
– szepnęłam.
Brak
odpowiedzi.
„Max”
- wyszeptałam głośniej.
„Mm?”
Potem
poczułam jego twarz w moich włosach, a moje ciało zamarło, gdy przesunął dłoń
po moim brzuchu i owinął palce wokół mojej piersi.
Wciągnęłam
oddech i nie poruszyłam się. Nie poruszył się ani nie powiedział nic więcej.
„Max”
- wyszeptałam, a jego imię było ledwie szeptem, ponieważ najwyraźniej mój głos
też był zamrożony.
Znowu
nie było odpowiedzi, z wyjątkiem rozluźnienia jego ciężaru osadzonego głębiej w
moich plecach.
Spał,
ale nie puścił mojej piersi.
Mogłabym
i powinnam wyrwać się z jego ramion i uciec przed nim, i jego domem, być może
wywołując jego napad złości między pierwszym a drugim.
Nie
miał żadnego interesu w zatrzymywaniu mnie, trzymaniu kluczyków od samochodu,
kierowaniu mną, czołganiu się ze mną do łóżka, kiedy spałam, nawet jeśli
pielęgnował mnie wracającą do zdrowia i zrobił mi owsiankę.
Ale
nigdy nie byłam tak trzymana, w całym moim życiu i nie mogłam zignorować faktu,
że było mi dobrze.
Tak.
Bardzo.
Dobrze.
Od
trzymania w łóżku, w ramionach wysokiego, silnego, przystojnego mężczyzny. Nie
do wiary.
I
to było coś więcej. Próbowałam o tym nie myśleć, nie pozwolić, by przeniknęło
to do mojego mózgu, ale w łóżku Maxa, w jego ramionach, nie tylko (oczywiście)
nie byłam sama, ale też nie czułam się samotna. Czułam się ciepło, bezpieczna,
chroniona przez jego wielkie ciało otulające moje. I to było przyjemne.
W
rzeczywistości, odkąd weszłam do A-Frame, z wyjątkiem czasu spędzonego na
tylnym siedzeniu samochodu z wypożyczalni, nie czułam się samotna. Nie wtedy,
gdy obudziłam się podczas choroby, kiedy Max był tam lub nawet wtedy, gdy go
nie było, a wiedziałam, że jest blisko. Nawet wczoraj, kiedy byłam sama. Minęło dużo czasu, odkąd
czułam bezpieczną satysfakcję ze świadomości, że moja samotność przeminie,
zanim nędzna samotność dopadnie mnie z powrotem.
I
to było coś więcej niż nawet to. Jego dłoń na mojej piersi, jego noga
przyciśnięta do mojej, to było seksowne i sprawiało, że czułam się seksownie. Nie czułam się w ten sposób od jakiegoś
czasu, długiego czasu, zbyt długo i
tęskniłam za tym.
Kiedy
spotkaliśmy się na początku, Niles i ja, mieliśmy zdrowy związek pod każdym
względem. Ale z jakiegoś powodu, kiedy powiedziałam tak, to się zmieniło. Seks pojawiał się coraz rzadziej, aż do teraz
minęły miesiące, odkąd byłyśmy intymnie. Ponad kilka miesięcy. W rzeczywistości
o wiele za długo.
Niles
i ja nie mieszkaliśmy razem. Podobało mu się jego nowoczesne mieszkanie z
trzema sypialniami w Bristolu z widokiem na rzekę. Mógł stamtąd chodzić do
pracy i praktycznie wszędzie, gdzie musiał się udać.
Mój
dom był ogromny, było tam dla mnie zdecydowanie za dużo miejsca, ale podobał mi
się mój chaotyczny, czteropokojowy dom w zabudowie bliźniaczej, głównie
dlatego, że należał do Charliego. Ale Niles nie mógł chodzić do pracy z mojego
mieszkania. Musiałby jechać autobusem, czego nigdy by nie zrobił. A taksówki
każdego dnia kosztowałyby fortunę. W przeciwieństwie do mnie Niles był
adwokatem i zarabiał naprawdę niezłe pieniądze, nie wspominając o tym, że jego
rodzina pochodziła z tego. Mimo to taksówka każdego dnia to trochę za dużo.
Charlie
kupił dom za bezcen i zaczął go naprawiać, a kiedy go nie było, kończyłam jego
pracę i zrobiłam to. Nie mogłam tego odpuścić, ponieważ należał do Charliego i
ponieważ tak wiele w to włożyłam, ale Niles nie był zainteresowany
przeprowadzką tam.
Znajdowaliśmy
się w impasie. Niles powiedział mi, żebym wystawiła go na sprzedaż i zamieszkała
z nim, a ja się opierałam. I kiedy stawiałam opór, zachowałam urazę o to, że
jeśliby Niles zwrócił uwagę, jeśli by posłuchał, to by wiedział, ile ten dom
dla mnie znaczy, a ja nie musiałabym się opierać.
Co
więcej, obecnie Niles i ja rzadko widywaliśmy się w ciągu tygodnia. Może na
drinka, czasami szłam do jego domu i robiłam obiad. Ale większość weekendów
spędzaliśmy razem, zwykle ja znowu spędzałam noce w jego domu.
Ale
nie trzymał mnie, kiedy spaliśmy. Nie kochaliśmy się. Nie owijał palców wokół
mojej piersi w nieprzytomny, ale wciąż zaborczy sposób, w jaki Max robił w tym
momencie.
I
chociaż starałam się o tym nie myśleć, kazałam sobie ruszyć się, wydostać się
stamtąd, uciec od Maxa, myślałam, że to
szaleństwo leżeć w ramionach tego mężczyzny, nie mogłam tego zrobić.
Zamiast
tego położyłam się w ciemności, patrzyłam w jasne światło księżyca, wpadające
przez okno A-Frame, trzymana przez Maxa, i postanowiłam pozwolić sobie na
chwilę szaleństwa.
On
spał; nie wiedział, co robi, na co mu pozwalam. Ja byłam w pełni przytomna; nie
było mowy, żebym zasnęła. Odsunę się od niego później, po tym, jak dam sobie to
poczuć. Ta przystań bezpieczeństwa, to poczucie pożądania i, jeśli udawałam, co
postanowiłam zrobić, a nawet ceniłam to, to poczucie bycia kimkolwiek innym,
niż samotnością - przeciwieństwem samotności.
Pozwoliłam
mojemu ciału się zrelaksować i wtuliłam się głębiej w Maxa. W odpowiedzi jego
palce automatycznie zacisnęły się na mojej piersi i usadowił się głębiej we
mnie.
Ułożyłam
tors na łóżku, z ręką przyszpiloną pode mną i jego klatką piersiową
przyciśniętą do moich pleców.
Zamknęłam
oczy. To było jeszcze lepsze.
Przesunęłam
dłonią po jego stalowym przedramieniu, pozwalając sobie na kolejną zakazaną
przyjemność, po czym wepchnęłam dłoń pod moje ciało, moje palce owijały się
wokół jego silnego nadgarstka i trzymały.
Leżałam
tam długo, prawdopodobnie godzinami, czasami drzemiąc, czasem czujna. Kiedy byłam
czujna, w kółko poświęcałam czas na zapamiętanie tego, co czułam w tamtej
chwili, lubiłam to na tyle, by pozwolić sobie na trochę więcej, tylko trochę.
Później się wyprowadzę.
Świt
dopiero zaczynał rozpalać A-Frame, kiedy zapadłam w kolejną drzemkę, która była
czymś więcej niż drzemką.
To
ja szybko zasypiałam.
*****
Obudziłam
się z jasnym światłem słonecznym pod powiekami i przez krótką sekundę byłam
zdezorientowana.
Gdzieś
po drodze nie tylko zasnęłam, ale oboje przenieśliśmy się z powrotem do naszej
pierwotnej pozycji, kiedy leżał na plecach, ja częściowo rozciągnięta na nim.
Czułam,
że jestem poruszana i trzymałam oczy zamknięte na to uczucie.
Z
wyjątkową delikatnością, jakiej nigdy wcześniej nie doświadczyłam, wysunął się
spod mnie. Potem przesunął mnie tak, że moja głowa znalazła się na poduszce.
Poczułam, jak Max naciągnął mi kołdrę na ramię i słuchałam, jak się oddala.
Przez
chwilę po prostu pozwoliłam, by obmył mnie fakt, że duży, solidny,
apodyktyczny, niegrzeczny Max umiał mnie w ten sposób poruszyć, dotknąć mnie w
ten sposób, nie tylko, że umiał, ale że to mógł i zrobił.
Potem
wsłuchiwałam się w hałas w łazience, włączanie i wyłączanie kranów. Wyszedł i
szuflada otworzyła się, a potem zamknęła. Wtedy poczułam, jak jego obecność
opuszcza strych.
Wtedy
wkroczyła rzeczywistość.
Niech
to wszyscy diabli! Byłam taką idiotką.
Usłyszałam
ciche odgłosy dochodzące z dołu, zlew kuchenny włączał się, potem wyłączał,
odrzuciłam kołdrę i pobiegłam do łazienki.
Skorzystałam
z urządzeń, umyłam zęby, wynitkowałam, umyłam twarz, a mój umysł był pusty, z
wyjątkiem faktu, że byłam idiotką. Powinnam była wykorzystać okazję do
ucieczki. Max najwyraźniej miał ciężki sen. Mogłam uciec.
Zebrałam
wszystkie swoje rzeczy w łazience i wyszłam na strych, idąc prosto do walizki.
Rzuciłam te rzeczy w gorączce, chcąc nie chcąc, przeglądając swoje ubrania, aby
wybrać Strój do Ucieczki od Max’a.
Byłam
tak skupiona na tym, że nie słyszałam, jak wszedł na strych, a kiedy jego ramię
owinęło się wokół mojej talii, podskoczyłam.
„Dobry
Księżno” - powiedział do moich włosów, kiedy moje plecy uderzyły go w przód.
Zesztywniałam
i zaczęłam - „Max …”
„Kawa”
– przerwał mi.
„Max
…” - zaczęłam ponownie, ciągnąc go za ramię i puścił mnie.
Zrobiłam
krok w bok, odwróciłam się do niego i otworzyłam usta, żeby mu powiedzieć
dokładnie, o czym myślę (chociaż nie wiedziałam, co to będzie, ponieważ w tej
chwili nic nie było w mojej głowie), ale on złapał mnie za rękę.
Potem,
kiedy cofnęłam się o krok, ku mojemu szokowi obrócił mnie, jego ramię uniosło
moje nad moją głową, jakbyśmy byli na parkiecie. Zatrzymał mnie plecami do
siebie i objął ramieniem mój brzuch, plecami do swojej klatki piersiowej i
odwrócił mnie w stronę schodów.
„Kawa”
- powtórzył, zmuszając mnie swoim ciałem do pójścia do przodu, skoro wciąż
byłam trzymana w jego ramieniu.
Był
silniejszy ode mnie i znacznie większy, więc gdyby zamiast się odsuwać, skupiłabym
się na walce, może mogłabym wygrać.
„Spałeś
ze mną” - oskarżyłam.
„Tak”
– odpowiedział od niechcenia.
Tak,
odpowiedział od niechcenia. Znałam go
w zasadzie od jednego dnia!
„Wczołgałeś
się do mnie do łóżka, kiedy spałam.”
„Tak”
– powtórzył i weszliśmy na schody. Puścił mnie, ale mocno położył dłonie na
mojej talii i popchnął w dół.
„Max!”
- warknęłam.
„Kawa”
– powtórzył.
Jego
ręka była teraz między moimi łopatkami i nie zatrzymywał się. Byłam zmuszona
zejść po schodach z nim za mną lub zostać zepchnięta przez Maxa.
Poważnie,
był taki irytujący!
„Chciałabym
założyć trochę ubrań” – warknęłam.
„Masz
na sobie trochę ubrań.”
„Mam
na sobie koszulę nocną.”
„To
jest ubranie”.
„To
koszula nocna” – powiedziałam, schodząc
ze stopnia i odwracając się do niego.
Złapał
mnie za rękę i skierował do kuchni. Odsunęłam się, ale był silniejszy ode mnie
i najwyraźniej był na misji z kawą.
Wciągnął
mnie do kuchni blisko napełniającego się dzbanka, odwrócił i pociągnął mnie za
ramię, więc byłam blisko. Jego ręka opuściła moją, ale jego ramię objęło moją
talię, przyciągając moją dolną część ciała do swojej.
Spojrzałam
na niego, otworzyłam usta, żeby mu to dać, ale on dotarł tam pierwszy.
„Płatki
owsiane z jedną łyżeczką cukru zaspokoją swoją tęsknotę za grzanką z galaretką
z winogron?”
Wciągnęłam
tak dużo oddechu, że poczułam, jak moja klatka piersiowa się rozszerza,
wypełniając mnie czymś ciepłym i słodkim.
Mężczyźni
nie pamiętali rzeczy takich jak to, kiedy mówiłaś, że tęsknisz za galaretką
winogronową. Nie, jeśli tylko wymamrotałaś to przelotnie. Charlie by to
pamiętał, ale nie był byle jakim mężczyzną. Był Charliem. Nigdy nie było nikogo
takiego jak on.
Niles
nie pamiętał takich rzeczy. W rzeczywistości incydent, który skłonił mnie do
podjęcia tej przerwy w przygodzie w Kolorado, miał miejsce, gdy jednej nocy
miałam problemy ze snem, zwlokłam się wyczerpana do jego kuchni następnego
ranka, a Niles, w niezwykłym nastroju, zaproponował, że naleje mi filiżankę
kawy.
Kiedy
z wdzięcznością się zgodziłam, Niles zapytał mnie jaką piję.
Znałam
Nilesa od dwóch lat, budziłam się w jego domu tak często, że nie było jak
liczyć, byłam z nim na śniadaniu, kolacji, w domu jego rodziców na obiad i
kolację, i nie wiedział, jaką piję kawę, nie zwrócił na mnie nawet takiej
uwagi. Wtedy uderzyło mnie, że muszę pomyśleć o naszej sytuacji i muszę to
zrobić szybko.
„Księżno?”
- Max zawołał, a ja zamrugałam na niego, walcząc z ciepłem w klatce piersiowej.
„Tosty
i galaretka” - szepnęłam.
„Robi
się” - powiedział, puszczając mnie, ale jego ręka uniosła się, jego palce
ślizgały się po mojej szczęce w dotyku, który tam był, a potem zniknął
fizycznie. Ale to uczucie pozostało, mrowiło i mrowiło w przyjemny sposób.
Odwrócił
się do blatu i zsunął toster od ściany wzdłuż blatu. Potem otworzył szafkę i
wyjął chleb.
„Pomyślałem,
że dziś rano pokażę ci blef” – powiedział, a ja stałam tam, patrząc, jak wkłada
kromki chleba do tostera z pustym umysłem.
Cóż,
mój umysł był pusty, jeśli nie liczyć faktu, że zauważyłam, że miał na sobie
flanelowe spodnie od piżamy na sznurek w kratkę w kolorze granatowo-grafitowym
na jaśniejszym szarym tle. Miał na sobie również szarą koszulkę, która
przylegała do jego klatki piersiowej i ciasno obejmowała wypukłe bicepsy.
Nigdy
nie myślałam dużo o męskiej piżamie. Tylko Max mógł sprawić, że piżama, nawet
na co dzień, zwykłe spodnie od piżamy i koszulka jak to, co miał na sobie,
wyglądały tak cholernie dobrze.
Potem
mój umysł przeniósł się do koszuli nocnej, która była kolejnym zakupem, jakiego
dokonałam na podróż. Bawełna, jasnoróżowe ramiączka spaghetti, stanik
przylegający do piersi, plecy wycięte nisko, pod łopatkami. Reszta rozszerzała
się w A z talią empire, sięgając ud. Rąbek i stanik były wykończone malutką
linią kremowej koronki.
Potem
mój umysł przeniósł się do zastanawiania się, co myśli Max o mojej koszuli
nocnej i mnie w niej.
Wtedy
zauważyłam, że nie zwracał na to uwagi, wyciągał masło i galaretkę. To było
rozczarowujące, ponieważ przyszło mi do głowy, że chciałam, abym mu się
podobała w mojej nowej, uroczej, małej, przygodowej koszuli nocnej w Kolorado.
Zwykle nie nosiłam koszul nocnych. Zwykle nosiłam to, co on miał na sobie, z tylko
w dziewczęcym stylu.
Jego
oczy powędrowały do mnie i zawołał - „Halo? Nina?”
Moje
ciało zatrzęsło się i zapytałam - „Co?”
Uśmiechnął
się i zapytał - „Mała, obudziłaś się?”
„Um…”
„Usiądź.”
„Ale
…”
„Usiądź.”
„W
porządku” – mruknęłam, myśląc, że to dobry pomysł i wyszłam z kuchni i usiadłam
na stołku przy blacie.
Wyskoczył
tost, Max wyciągnął talerz, położył go na nim, posmarował go masłem (dużo
więcej masła niż to konieczne), a następnie położył na nim galaretkę (ze sporą
ilością galaretki, ale nie narzekałam).
Potem
odwrócił się, położył przede mną talerz i wrócił do ekspresu.
„Nina,
blef?” - zapytał.
„Słucham?”
Nalał
kawę do kubka, wsypał cukier i podszedł do lodówki, wyciągnął mleko i
powiedział - „Chcę, żebyś poszła ze mną na blef”.
„Jaki
blef?” - zapytałam, patrząc na to, co robi, z grzanką blisko ust, ugryzłam.
Galaretka
winogronowa. Ambrozja.
„Na
skraju mojej krainy, chcę, żebyś to zobaczyła” - powiedział, wlewając mleko do
kubka, obracając łyżką, a następnie odwracając się do mnie i stawiając go
przede mną.
Straciłam
koncentrację na rozmowie i wpatrywałam się w kawę, którą Max postawił na
blacie.
Raz.
Raz robił mi kawę. I wiedział, jaką piję.
Niles
robił to setki razy i nigdy nie zadał sobie trudu, żeby sobie zapamiętać.
„Jezu,
Nina” - powiedział Max i brzmiało to tak, jakby śmiał się poprzez te słowa.
Potrząsnęłam
głową i spojrzałam na niego, aby zobaczyć, że rzeczywiście śmieje się przez te
słowa.
„Co
jest śmieszne?” - zapytałam.
„Ty.
Rano jesteś zombie.”
Poczułam,
jak ściągają mi się brwi i powiedziałam - „Nie, nie jestem.”
Jego
odpowiedź - „Mała” - a potem uśmiech.
Odwrócił
się do dzbanka, nalał kolejny kubek, czarny, bez cukru, sączył go i wsunął
trochę chleba do tostera.
„Ubierz
się ciepło” - powiedział, odwracając się do mnie i opierając biodra o blat - „…i
weź aparat, jeśli go masz.”
„Mój
aparat?”
„Widoki
na blefie, przydałoby się zdjęcie.”
Uznałam,
że potrzebuję kofeiny, więc upuściłam tost, złapałam za kubek, pociągnęłam łyk,
a potem jeszcze jeden, bo Max zrobił dobrą kawę.
Czy
chciałam jechać z nim na blef?
Nie,
nie chciałam.
A
jednak chciałam. Nigdy nie byłam na blefie w górach Kolorado. Nie byłam pewna,
czy kiedykolwiek byłam na jakimś blefie. Właściwie nie byłam do końca pewna, co to był blef.
„W
porządku” - powiedziałam przy kolejnym łyku kawy, a potem wzięłam kolejny kęs
pysznego maślanego, pogalaretkowanego tosta.
Okej,
więc byłam idiotką. Mogłabym być idiotką przez kilka godzin, żeby zobaczyć
blef. Potem, po tym, jak pozwolę sobie na bycie idiotką, mogłabym wrócić do
bycia mądrą, rozsądną, racjonalną osobą. Ale bycie mądrym, rozsądnym i
racjonalnym było nudne, robiłam to od jakiegoś czasu i przydałaby mi się
przerwa, więc zamierzałam sobie ją zrobić.
„To
było łatwe” - skomentował Max, a ja wzięłam kolejny kęs tosta i spojrzałam na
niego.
Przeżułam,
przełknęłam i zapytałam - „Co?”
Powoli
pokręcił głową i wymamrotał - „Nic, kochanie.”
Potem
pociągnął łyk kawy i spojrzał za moje ramię, ściągnął brwi i patrzyłam, jak
jego ciało się napina.
To
był fascynujący, a nawet ekscytujący, ale nieco przerażający widok. Miał potężne
ciało i oglądanie, jak w jednej chwili staje się czujne, było niezwykłe.
„Co
do cholery?” - mruknął, a ja oderwałam wzrok od jego ciała, odwróciłam się na
stołku z grzanką w dłoni i wyjrzałam przez okno.
Na
parkingu przy Cherokee stał w wojskowej zieleni SUV, z policyjnymi światłami na
górze i dużymi gwiazdami na drzwiach.
Na
ten widok ja też poczułam, jak moje ciało się napięło.
„Czy
to policja?” - zapytałam, chociaż oczywiście tak było.
„Tak”
- powiedział cicho Max, ale usłyszałam, że jest w ruchu.
Z
SUV-a wysiadł mężczyzna: dżinsy, ciężka flanelowa koszula, watowana kamizelka,
kowbojskie buty, odznaka i pistolet na pasku. Był średniego wzrostu, sól we
włosach jak pieprz, trochę piwnego brzucha wyrastającego nad mamutową sprzączką
paska, ale nadal wyglądał na sprawnego. Spojrzał w górę na A-Frame, a następnie
ruszył po schodach.
Max
otworzył drzwi, zanim tam dotarł. Siedziałam zamarznięta na moim stołku,
patrząc, jak to się dzieje.
„Mick”
- powitał Maxa mężczyznę.
„Max”
- przywitał się mężczyzna, wchodząc przez otwarte drzwi.
„Co
tam?” - zapytał Max.
Oczy
Micka spoczęły na mnie i wtedy zbyt wolno zdałam sobie sprawę, że mam na sobie
małą, jasnoróżową koszulę nocną.
Spojrzał
z powrotem na Maxa najwyraźniej niezaskoczony tym, że Max miał kobietę w małej,
bladoróżowej koszuli nocnej, siedzącą na stołku przy jego kuchni i oznajmił -
„Coś się stało”.
Max
zamknął drzwi przed zimnym powietrzem, wyprostował się, rozstawił stopy i
skrzyżował ręce na piersi, zanim zapytał - „Co?”
Mick
odchrząknął i spojrzał na mnie.
„To
Nina Sheridan” – powiedział mu Max.
„Witam,
panno Sheridan” - powiedział do mnie Mick.
Postanowiłam
nie poprawiać go o „panno” i zamiast tego zaprosiłam - „Proszę, mów mi Nina.”
„W
porządku, Nina” - odpowiedział Mick z niewygodnym uśmiechem, który sprawił, że
poczułam się już nieswojo z powodu porannej wizyty policjanta.
„Co
tam?” - Max zapytał ponownie i zastanawiałam się, czy powinnam biec na górę,
włożyć sweter, szlafrok, może jakieś dżinsy, kombinezon zimowy (chociaż takiego
nie miałam).
Mick
wszedł dalej do domu w moim kierunku, ale odwrócił się do Maxa.
„Muszę
zadać ci kilka pytań” - powiedział, a ja zdecydowałam się nie ubierać. Sposób,
w jaki to powiedział sprawił, że zdecydowałam zostać tam, gdzie byłam.
„Jakie
pytania?” – zapytał Max, również wchodząc, ale podszedł prosto do mnie,
ustawiając się za moim stołkiem tak blisko, że mogłam poczuć jego ciepło na
plecach.
Mick
potraktował to jako zaproszenie, by wejść dalej i zrobił to, zatrzymując się
około pięciu metrów dalej.
„Muszę
wiedzieć, gdzie byłeś ostatniej nocy około drugiej, trzeciej nad ranem” –
powiedział Mick.
Czułam
się unieruchomiona i patrzyłam na Micka, zauważając, że czuje się nieswojo i
nie ukrywa tego.
„O
co chodzi?” - Max zapytał i po jego głosie mogłam stwierdzić, że nie był szczęśliwy
i też tego nie ukrywał.
„Po
prostu odpowiedz, Max” – powiedział cicho Mick.
„W
łóżku” - powiedział Max, jego żwirowy głos był szorstki, a oczy Micka rzuciły
się na mnie, a potem z powrotem na Maxa.
„Spałeś?”
- zapytał.
„Tak”
- odpowiedział Max.
„Przepraszam,
Nina.” - spojrzenie Micka wróciło do mnie, jego oczy spoczęły na mojej koszuli
nocnej zaledwie na kilka sekund, po czym wrócił do mojej twarzy i kontynuował –
„Czy mogłabyś to potwierdzić?”
„O
co chodzi?” - powtórzył Max.
Ale
jednocześnie powiedziałam szybko - „Tak, mogę”.
„Jesteś
pewna?” – zapytał mnie Mick.
„Oczywiście,
że jestem pewna” - powiedziałam stanowczo.
„Czy
ty też spałaś?” - Mick nacisnął, a moje plecy się wyprostowały.
„Mick”
- Max najwyraźniej tracił cierpliwość - „o co do cholery chodzi?”
Ale
znowu szybko się odezwałam - „Nie, nie spałam” - Mick otworzył usta, żeby coś
powiedzieć, ale ja mówiłam dalej - „Jestem tu z Anglii, mam jetlag[1]. Obudziłam
się około drugiej w nocy, o dziewiątej czasu domowego, i nie spałam do świtu. Max
był ze mną przez cały czas.”
Twarz
i ciało Micka wyraźnie się rozluźniły, przepłynęła przez niego ulga i skinął
głową.
„Teraz
chcesz mi powiedzieć, o co chodzi?” - Cierpliwość Maxa się wyczerpała, brzmiał
na złego.
Oczy
Micka przeniosły się na niego - „Curtis Dodd został zabity wcześnie tego
ranka.”
Usłyszałam,
jak Max wstrzymuje oddech i chociaż nie wiedziałam, kim był Curtis Dodd, poczułam,
jak moje oczy się rozszerzają.
„Robisz
ze mnie wała” - powiedział cicho Max.
„Chciałbym”
– odparł Mick.
Wtedy
Max zapytał - „Zamordowany?”
„Tak”
- odpowiedział Mick.
„I
przyszedłeś mnie odwiedzić?” - Max nie wydawał się już zły, po prostu był
wściekły. Słyszałam to i czułam.
„Zrozum
Max, tylko procedura. Wszyscy wiedzą, że nie dogadywałeś się z Doddem.” - Ton
Micka był uspokajający.
„Tak,
większość miasta też nie” – odpowiedział Max.
„Tak,
dlatego mam zastępców, którzy odwiedzają wielu ludzi. Jesteś moim trzecim tego
ranka” - wyjaśnił Mick.
Cóż,
przynajmniej to było coś.
„Co
się stało?” - zapytałam, aby odwrócić rozmowę i miejmy nadzieję, że rozproszy
sytuację.
„Dodd
został zastrzelony” - odpowiedział Mick.
„Gdzie?”
- zapytał Max.
„Jego
dom, facet się włamał” – odpowiedział Mick.
Max
podszedł bliżej, jego ciało dotykało moich pleców i mogłam poczuć coś dziwnego
wychodzącego od niego.
„Gdzie
była Bitsy?” - ciągnął Max, jego głos był ostrożny, a może zaniepokojony.
„Odwiedza
swoją siostrę, nie lubi wiosennego sezonu turystycznego. Za dużo dzieciaków, nastolatków
zostaje wyluzowanych.” - Poczułam, że coś pochodzi od Maxa, nie wiedziałam co
to było, ale też od Micka. Znowu poczuł się nieswojo z jakiegoś innego powodu
niż wcześniej i pospieszył dalej - „Wiesz, że jedzie do Arizony na kilka tygodni
w marcu i kwietniu.”
Poczułam,
jak Max się rozluźnia, zanim zapytał - „Kto go więc znalazł?”
Mick
zaszurał nogami i wiedziałam, że poprawiłby kołnierzyk, gdyby nie sądził, że to
go zdradzi.
„Dodd
nie był dokładnie sam” - mruknął Mick.
„Kurwa,
do diabła” - mruknął Max, ale jego mamrotanie było ucinane i zirytowane -
„Shauna”.
Ogarnęło
mnie zaskoczenie i spojrzałam na Micka, który kiwnął głową, a potem przez ramię
na twardą, wściekłą twarz Maxa.
„Shauna
powiedziała, że słyszała włamanie i poszła zbadać sprawę, a potem usłyszała strzały. Na szczęście dla niej, wygląda na to, że zabójca nie wiedział, że tam była, po prostu zrobił Dodd’a, a potem
odleciał. Słysząc strzały, była
śmiertelnie przerażona. Zajęło jej trochę czasu, żeby zebrać swoje gówno i
wyjść z sypialni, znaleźć Dodd’a, a potem zadzwonić. Była dość wstrząśnięta.
Wciąż jest.”
„Założę
się, że jest” - mruknął Max, jakby rzeczywiście się założył, że była i nie
obchodziło go to.
„A
co z Harrym? Myślałam, że jest z Harrym” - spytałam głupio, patrząc przez ramię
na Maxa, a jego oczy powędrowały do mnie,
po czym jego ręka
dotarła do mojej talii i ścisnął mnie. Nie musiał odpowiadać, to była wystarczająca
odpowiedź. Shauna zdradzała głupkowatego, słodkiego Harry’ego. Potem szepnęłam
- „Biedny Harry”.
„Tak,
biedny Harry” - odpowiedział Max cichym głosem.
Spojrzałam
z powrotem na Micka i dodałam – „I biedny hmmm… Curtis Dodd.”
Mick
przyjrzał mi się przez sekundę, po czym jego twarz rozjaśniła się w szczerym,
rozbawionym uśmiechu, zanim jego wzrok przeniósł się na Maxa.
„Nina
jest tu nowa, jak sądzę” – zauważył.
„Tak”
- odpowiedział Max.
„Przepraszam?”
– zapytałam, a Mick spojrzał na mnie.
„Jest
około dwoje ludzi z obszaru czterech hrabstw, które powiedziałyby, że
dowiadując się o zamordowaniu Curtisa Dodd’a, Biedny Curtis Dodd. Ty i Shauna. Ty, bo go nie znasz, Shauna, bo z
nim spała.”
„Och”
– wymamrotałam i zaczęłam się zastanawiać nad Curtisem Doddem.
„Chcesz
kawę?” - zapytał Max, a Mick potrząsnął głową.
„Zapowiada
się pracowity dzień, muszę ruszać w drogę”
„Masz
w samochodzie kubek podróżny?” – zapytałam, a Mick spojrzał na mnie.
„Tak”
– powiedział.
„Jeśli
pójdziesz po to, zagrzejemy ci.”
Twarz
Micka zmieniła się, jego oczy skierowały się na Maxa, a potem z powrotem na
mnie. Uśmiechnął się i powiedział cicho - „Będzie miło z twojej strony.”
„No
nie bardzo z mojej. Max zrobił kawę, chociaż myślę, że użył kawy z moich zakupów.
Uważam, że Max nie radzi sobie z rubieżami spożywczymi.”
Krótki,
zdziwiony śmiech wyrwał się Mickowi, gdy jego oczy skierowały się na Maxa.
Max
przesunął się na moją stronę i zarzucił mi rękę na ramiona, zauważając - „Przekonasz
się, Mick, że Nina to coś innego.”
Odchyliłam
głowę do tyłu i spojrzałam na Maxa - „Co to znaczy?”
„Zrelaksuj
się, Księżno…” – uśmiechnął się do mnie Max – „…to był komplement”.
„To
tak nie brzmiało” - odparłam.
Pochylił
się w pasie i zbliżył twarz - „Cóż, był.”
Mick
odchrząknął i postanowiłam odpuścić. To było niegrzeczne, kłócić się przed
innymi ludźmi, zwłaszcza tymi, których nie znałeś.
Spojrzałam
na Micka i spytałam - „Twój kubek podróżny, oficerze?”
„Mów
mi Mick.”
Wątpiłam,
czy kiedykolwiek go jeszcze zobaczę, ale z uśmiechem powiedziałam uprzejmie -
„W porządku, Mick.”
Mick
poszedł po swój kubek, ja podeszłam do ekspresu, kiedy Max stał za moim
stołkiem i patrzył za Mickiem.
„Dobrze
się czujesz?” - zawołałam.
„Shauna
to pieprzona suka” – odpowiedział Max.
To
była prawda, więc nie miałam komentarza.
Max
odwrócił się do mnie - „Bitsy, żona Dodd’a, jest niepełnosprawna.”
Zamrugałam,
a potem zapytałam - „Co?”
„Niepełnosprawna,
wypadek samochodowy, dziesięć lat temu. Sparaliżowana od pasa w dół.”
„Ojej”
- szepnęłam i wszedł Mick, przerywając naszą rozmowę.
„Dzięki
za to, byłem na nogach przed świtem. Wygląda na to, że kawa będzie moją zbawczą
łaską przez kilka następnych dni” – zauważył, podchodząc do mnie.
Nalałam
mu kawy, starając się zignorować fakt, że wciąż nie założyłam żadnego ubrania i
miałam na sobie krótką, bawełnianą koszulę nocną.
Mick
nie zachowywał się tak, jakby to zauważył i domyśliłam się, że skoro był
policjantem, widział już wszystko. Powiedział mi, że bierze dwie łyżeczki cukru
i „łyk” mleka.
Dałam
mu to, a potem pożegnałam się. Max odprowadził go do drzwi, pożegnał się,
stanął w nich, gdy Mick podbiegł do swojego SUV-a i zamknął drzwi dopiero
wtedy, gdy Mick uruchomił samochód, pomachał i zaczął się cofać.
Max
dołączył do mnie w kuchni, sięgnął wokół mnie i chwycił swój kubek.
Potem
oparł biodro o blat i patrząc na niego, zrobiłam to samo.
„Bitsy?”
- podpowiedziałam, zaciekawiona - „I Shauna?”
„Bitsy
jest słodka, znam ją od dzieciństwa, całe życie mieszka w mieście, wszyscy ją
kochają. Shauna…” - nie dokończył, skinęłam głową, że zrozumiałam, a Max
kontynuował – „Dodd jest dziany. Shaunie to lubi. Harry też jest dość dziany,
ale nie tak jak Dodd.”
„Ty
też jesteś dziany” – powiedziałem do niego, a on spojrzał na mnie.
„Nie
jestem, Księżno” - powiedział szczerze.
„Według
Shauny siedzisz na ziemi wartej miliony dolarów.”
Patrzyłam,
jak jego twarz się zamyka i powiedział - „Tak, jeśli ją sprzedam.”
„A
Shauna chciała, żebyś to zrobił” - domyśliłam się.
„Tak.”
„Dodd’owi”
- domyśliłam się ponownie.
„Tak.”
Miałam
rację, Shauna była suką. Mogła być kimś więcej niż suką, ale nie byłam pewna,
co to jest.
„Splątana
sieć” - szepnęłam.
„Dlatego
ją zeskrobałem i się wyplątałem.”
Spojrzałam
poza niego przez okna na widok.
Nie
było nic między nim a tym wspaniałym widokiem i pomyślałam, że na trzydziestu
akrach dookoła nie ma nic obok niego ani za nim.
Tak
jak powiedział Harry, kraj Boga, dziewiczy.
Spojrzałam
na Maxa - „Co Dodd chciał zrobić z twoją ziemią?”
„Miał
plan z rozmachem, który rozważał. Wille hotelowe i gościnne lub niewielkie,
ekskluzywne osiedle.”
Poczułam,
jak moje usta się wykrzywiają. Oczy Maxa opadły na moje usta i zrobił dwie
rzeczy. Wybuchnął śmiechem i ponownie owinął ramię wokół mojej talii, ponownie
zbliżając nasze dolne ciała do siebie, ale tym razem nie bliżej siebie - teraz faktycznie mnie dotykając.
„Max…”
- wyszeptałam, kładąc ręce na jego ramionach.
Przestał
się śmiać, ale uśmiechnął się do mnie - „Tak właśnie myślałem, Księżno.”
„Co?”
- zapytałam, tracąc z oczu rozmowę, z jego bicepsami pod palcami i biodrami
dopasowanymi do moich.
„Twoja
twarz, plany Dodd’a, tak właśnie myślałem.”
„Oh.”
Puścił
mnie, odwrócił się do dzbanka i rozkazał - „Dokończ tost, przygotuj się,
zapomnij o tym gównie, idziemy na blef.”
Zajęło
mi sekundę, zanim mogłam się poruszyć, ale w końcu to zrobiłam, podeszłam do
stołka, dokończyłam tosty, a potem poszłam do ekspresu, sięgając do Maxa, żeby sobie
dolać ciepłej kawy, gdy Max kończył swój własny tost, jego oczy wskazywały na
okno, jego umysł skupiał się na innych rzeczach.
Potem
wzięłam kawę, poszłam na górę, pościeliłam łóżko, wyciągnęłam swoje rzeczy z
walizki i zamknęłam się w łazience, szykując się do bycia idiotką i idąc z
Maxem na blef.
*****
„Przepraszam?”
- krzyknęłam, przekrzykując hałas skutera śnieżnego. Max siedział okrakiem.
„Właź
się!” - odkrzyknął, a ja spojrzałam na skuter.
„Czy
nie możemy iść?” – zapytałam głośno.
„Nie.”
„Jechać?”
„Nie.”
Cofnęłam
się o krok - „Może …”
„Księżno,
weź… do… cholery.”
Mój
wzrok powędrował do jego twarzy i warknęłam - „Jesteś bardzo niecierpliwy!”
„Życie
jest krótkie” – przekrzyczał hałas - „Nie ma go tak dużo, żeby siedzieć i
czekać, aż do cholery się wdrapiesz.”
„Nigdy
nie jeździłam na skuterze śnieżnym” - odkrzyknęłam.
„Dzisiaj
jest twój dzień”.
„Nie
wiem, czy chcę jeździć na skuterze śnieżnym” – podzieliłam się.
Wymamrotał
coś, czego nie złapałam, majstrował przy skuterze śnieżnym i hałas ucichł.
Potem zsiadł.
Po
tym, jak Max krzyczał na mnie przez drzwi łazienki, kiedy „w końcu, kurwa, się
przygotowałam”, odkryłam, że tylne drzwi prowadzą z pomieszczenia gospodarczego
na tyły domu. Dom Maxa stopniowo nachylał się w stronę zbocza porośniętego
sosną i osiką, a z boku i wyżej, wśród drzew była zakopana stodoła. W tej
stodole znajdowały się różne rzeczy, w tym quad przyczepiony do pługa
śnieżnego, inny quad bez pługa śnieżnego, coś, co wyglądało jak samochód pod
plandeką i coś, co wyglądało jak motocykl pod inną plandeką. Był też skuter
śnieżny, chociaż zanim dotarłam do Maxa, skuter był już na zewnątrz.
Max
zbliżył się, odchyliłam głowę do tyłu i zażądał - „Mów do mnie.”
„Nie
ma pasów bezpieczeństwa” - powiedziałam mu, a on zacisnął usta. Nie wiedziałam
dlaczego, może z irytacji, może tłumił śmiech.
„Nie,”
- powiedział, kiedy przestał zaciskać usta - „…nie ma pasów bezpieczeństwa”.
„Czy
nie powinniśmy nosić kasków czy czegoś takiego?”
Podszedł
bliżej i zrobiłabym krok do tyłu, ale jego ręka dotarła do boku mojej szyi,
jego długie palce wsuwały się w moje włosy za moim uchem.
Jego
palce były zakryte skórzaną rękawiczką, ale nadal było to dobre, wystarczająco
dobre, by wbić mnie w to miejsce.
Zanurzył
twarz bliżej mojej i zamruczał - „O co się martwisz, mała?”
Wzięłam
oddech, wypuściłam powietrze i z jakiegoś powodu szepnęłam szczerze - „To jest
po prostu przerażające.”
„Nie
pozwolę ci się zranić.”
„Ale
…”
„Nina,
obiecuję. Nie pozwolę ci się zranić.”
Spojrzałam
mu w oczy i zobaczyłam, że są poważne. Nie drażnił się, nie był niecierpliwy,
nie był zirytowany i nie sądził, że jestem przerażona jak fretka. Był po
prostu… poważny.
„Dobrze”
– szepnęłam.
„Wsiądziesz?”
Skinąłam
głową pod jego dłonią, a on się uśmiechnął.
Potem
mnie puścił. Naciągnęłam kremową, warkoczową, dopasowaną czapkę na włosy,
sprawiając, że zaczęły się wywijać po bokach. Potem założyłam pasujące kremowe
rękawiczki. Dźwięk powrócił, gdy skuter ożył i przypominając mi, że jestem tu po
przygodę, a jazda na skuterach śnieżnych to była zdecydowanie przygoda, a
przynajmniej dla mnie i wspięłam się.
Max
wyprostował się, sięgnął do tyłu, złapał mnie za nadgarstki i użył ich, by
przyciągnąć mnie bliżej, aż moje krocze znalazło się na jego tyłku, wewnętrzne strony
moich ud przebiegały wzdłuż jego zewnętrznych. Potem owinął moje ramiona wokół
swojej talii i, zanim mogłam się odsunąć, ruszyliśmy. Nie myślałam o odjeździe,
w chwili, gdy skuter zaczął jechać, po prostu trzymałam się mocniej.
Na
początku byłam przerażona, serce mocno ściskało mi się w gardle.
Potem
obawa przefiltrowała się w myśli, że Max
już wcześniej jechał tą drogą, wiedział co robi, dokąd idzie i zaczęłam się rozglądać.
Potem
poczułam, jak strach się rozpływa, gdy drzewa się przesuwały, chłodny wiatr
smagał moje policzki, fakt, że moje ciało przyciśnięte jest do solidnego ciała
Maxa wszedł do mojej świadomości i odprężyłam się.
Trafiliśmy
na szlak biegnący zboczem góry, przez który biegła rzeka, a widoki były
niewiarygodne. Tak oszałamiające, że nie zauważyłam ostrego spadku, który
znajdował się blisko pobocza szlaku, po którym się ślizgaliśmy. Zamiast tego opuściłam
brodę na ramię Maxa i upijałam się widokiem.
Wszystkie
myśli wyciekły z mojej głowy; nie było nic oprócz pleców Maxa na moim przodzie,
moich ramion wokół jego talii i tego cudownego widoku.
Zanim
byłam gotowa do końca naszej jazdy, dotarliśmy na urwisko nad rzeką, ziemia
wydawała się opadać z boku, odsłaniając widok zatrzymujący serce, Max zatrzymał
skuter śnieżny i wyłączył go.
Usiadł,
ale nie zdjęłam ramion z jego pasa, głównie dlatego, że Max miał rację. Widok z
tego miejsca był niesamowity i zastygłam w zachwycie. To była jedna z najpiękniejszych
rzeczy, jakie kiedykolwiek widziałam, ale także śnieg i cisza pod spodem
zmieszane z krajobrazem i szum rzeki musiały być najpiękniejszą rzeczą, jakiej
kiedykolwiek doświadczyłam.
„Jest
pięknie” - szepnęłam, wciąż trzymając brodę na jego ramieniu.
„Tak”
- zgodził się, jego szorstki, łagodny głos wyrwał mnie z oszołomienia. Uniosłam
głowę i odsunęłam się, schodząc z tyłu skutera.
Podeszłam
blisko krawędzi i zatrzymałam się, pijając ten widok przez długie chwile, zanim
wyciągnęłam swój mały aparat cyfrowy z kieszeni. Zaczęłam robić zdjęcia,
wiedząc, że to przedsięwzięcie jest bezużyteczne. Żadne zdjęcie nie mogło tego
uchwycić. Ten widok trzeba było doświadczyć.
Max
zbliżył się do moich pleców i nie mogłam go uniknąć bez przekroczenia krawędzi,
a ponadto jego ramię otoczyło mnie w klatce piersiowej. Przyciągnął mnie do
siebie i, zanim zdążyłam zaprotestować, przemówił.
„Tato
zawsze nas tu przyprowadzał” - powiedział cicho.
Patrzyłam
na krajobraz i coś w jego tonie sprawiło, że upuściłam aparat.
„Nas?”
- zapytałam, chociaż wmawiałam sobie, że już nie jestem idiotką, było gorzej.
Nie powinnam była pytać, nie powinno mnie to obchodzić, nie powinnam chcieć
wiedzieć.
Ale
to zrobiłam.
Jego
ramię zacisnęło się wokół mojej klatki piersiowej, przybliżając mnie - „Kami
ciągle narzekała. Mówiła, że chce być z mamą, co oznaczało, że chciała być z przyjaciółmi w mieście.”
Zanim
zdążyłam ugryźć się w język, zapytałam - „Kami?”
„Moja
siostra.”
„Twoja
mama nie przychodziła tu z wami?” - patrzyłam na krajobraz, zastanawiając się,
kto przy zdrowych zmysłach nie chciałby tu przyjść, i kopałem się mentalnie za
moje pytania, nie chciałam, żeby się nimi podzielił i naprawdę nie chciałam być
tą, która go do tego namawia. Był wystarczająco fascynujący, będąc nim, nie
musiałam słuchać jego życiowych historii.
„Mama
i tata rozwiedli się.”
„Och”
- powiedziałam i zmusiłam się, żeby na tym poprzestać.
Jednak
Max miał ochotę porozmawiać - „Zdarzyło się, gdy miałem około sześciu lat, Kami
cztery. Tata i mama mieszkali w mieście, ale nadal widywaliśmy tatę tylko co
drugi weekend, chyba że na niego wpadliśmy lub coś się działo w szkole.”
„Moi
rodzice też się rozwiedli” – powiedziałam mu i zacisnęłam usta. Nie musiałam o
nim wiedzieć, a on na pewno nie musiał wiedzieć o mnie.
„Ile
miałaś lat?” - zapytał.
„Mało”
- uniknęłam bezpośredniej odpowiedzi.
Jego
ramię zacisnęło się, jego palce owinęły się wokół mojego ramienia,
niezadowolony, że uniknęłam bezpośredniej odpowiedzi.
„Ile
lat, Księżno?”
Westchnęłam,
a potem powtórzyłam - „Mało” - i zanim zdążył popchnąć dalej, dodałam - „Byłam
bardzo młoda. Tak młoda, że nie pamiętam, żeby kiedykolwiek byli razem.”
„Paskudnie,
mała” - szepnął, ale nie powiedziałam mu, że tak nie jest. Nie powiedziałam mu,
że to szczęście, że mój ojciec odszedł z mojego życia, ponieważ nie do końca
zaraz wrócił.
Postanowiłam
zmienić temat i zauważyłam - „To cudowne, twój tata mógł ci to dać” - wskazałam
ręką na panoramę.
„Tak,
z wyjątkiem tego, że to przyszło to do mnie, ponieważ umarł.”
Moje
ciało podskoczyło i odwróciłam się w zagięciu jego ramienia, więc stałem twarzą
do niego.
„Przepraszam?”
„Odziedziczyłem
ziemię, kiedy umarł”.
Jego
twarz była pusta, co zdradzało głębię emocji, które ukrywał.
„Przykro
mi” - szepnęłam.
„Dawno
temu, Słonko.”
„Nadal
mi przykro.”
Jego
ramię wokół moich ramion ścisnęło mnie, a jego druga ręka powędrowała do mojej
talii.
Cofnęłam
się trochę, dał mi trochę miejsca, ale niewiele, więc musiałam się zatrzymać,
kiedy przestał dawać mi swobodę.
„Ale
miałam na myśli” - ciągnęłam - „że piękne jest to, że kiedy żył, mógł ci to
dać, przyprowadzić tu ciebie i twoją siostrę.”
Skinął
głową i spojrzał ponad moją głową na widok - „To było ulubione miejsce taty.
Chciał zbudować dom na tej ziemi. Chciał tego przez całe życie. Nie mógł tego
zrobić, ale cały czas o tym mówił. Ale on nigdy nie dotknął tego miejsca.
Powiedział mi też, żebym nigdy tego nie robił.”
Było
coś imponującego i poruszającego w Max’ie budującym dom na ziemi, na której
chciał zbudować jego ojciec, nie mówiąc już o robieniu tego własnymi rękami.
„Twoja
siostra też dostała ziemię?” – zapytałam, a jego oczy spuściły się na mnie na
chwilę, zanim wróciły do widoku.
„Nie.”
„Dał
ci to wszystko?”
„Tak.”
„Łał.”
Jego
ramię zostało opuszczone od mojego ramienia, ale tylko po to, aby jego dłoń
mogła wsunąć się we włosy pod moją czapką, gdy jego druga ręka poruszała się
wokół mojej talii.
„Dostała
wszystko inne, jego dom w mieście, samochód…”
„Ziemia
jest lepsza” - oznajmiłam, chociaż nie miałam pojęcia, jaki dom ma jego ojciec
ani jaki samochód. To mogłaby być posiadłość i Maserati, ta ziemia byłaby
jeszcze lepsza.
Max
uśmiechnął się do mnie i zgodził - „Tak.” - Potem kontynuował, jego oczy
wędrowały ponad moim ramieniem, jego wyraz twarzy oddalał się - „Była wkurzona,
chociaż nigdy nie obchodziło jej to miejsce. Wiedziała tylko, ile to było
warte.”
Zacisnęłam
usta, żeby powstrzymać się od zadawania pytań.
Max
nie potrzebował, żebym zadawała pytania i spojrzał na mnie - „Sprzedałaby to,
tato to wiedział, nawet napisał to w testamencie, wyjaśniając różne rzeczy.
Więc dał mi go.”
„Czy
uczynił warunek, że nigdy go nie sprzedasz?”
Max
potrząsnął głową - „Po prostu wiedział, że nigdy nie sprzedam” - jego oczy
powędrowały nad moim ramieniem - „…i nigdy tego nie zrobię”.
„Ja
też bym tego nie zrobiła” - wyszeptałam i zagryzłam wewnętrzną wargę, aby
przypomnieć sobie, żebym przestała mówić, głównie dlatego, że Max spojrzał na
mnie, a jego twarz stała się łagodna, ale jego oczy stały się intensywne, a
jego spojrzenie mnie uderzyło głęboko, ale w dobry, ciepły, radosny sposób.
„Jest
w mojej rodzinie od 1892 roku” - powiedział mi.
Moje
oczy rozszerzyły się i zapytałam - „Naprawdę?”
Uśmiechnął
się ponownie i powiedział - „Tak, Księżno.”
Otworzyłam
usta, żeby coś powiedzieć, położyć kres temu intymnemu tête-à-tête, którym za
bardzo się bawiłam i wiedziałam, że nie powinnam sobie na to pozwolić, gdy
oboje usłyszeliśmy - „Max!”
Max
puścił mnie jedną ręką, ale ręka na mojej szyi przesunęła się wokół moich
ramion, gdy podszedł do mnie i spojrzał w górę szlaku.
„Hej,
Cotton” – powiedział Max do mężczyzny, który wyglądał, jakby miał się nazywać
Cotton (bawełna).
Cotton
wyglądał jak Święty Mikołaj, dużo siwych włosów i gęstą, białą, nieco za długą
brodę, no i nie można zapomnieć o dużym, wesołym brzuchu, który na pewno miał bawełniany.
Ale nie miał na sobie czerwonego uniformu, tylko dżinsy, ogromną kurtkę i
śniegowce.
„Hej”
- powiedział Cotton, patrząc na mnie z odległości 15 metrów, ale widziałem, że
jego nos i policzki były czerwone, zupełnie jak u Świętego Mikołaja.
„Cześć.”
„Cotton,
to jest …” zaczął Max, ale Cotton przemówił do niego.
„Tak,
Nina, wiem.”
„Co…”
- zaczęłam, ale Max mnie uścisnął.
„Trudy
jest wnuczką Cotton’a” – wyjaśnił Max.
„Och”
– mruknęłam.
„Małe
miasto” - zauważył Cotton, zatrzymując się blisko - „rozmawiamy. Przyzwyczaj
się do tego.”
„Ooo…”
- powiedziałam powoli i dokończyłam - „…kej” - niepewna, czy będę w pobliżu
wystarczająco długo, aby się do tego przyzwyczaić, ale postanowiłam nie dzielić
się tym z Cotton’em.
„Daj
mi swój aparat, zrobię wam zdjęcie” - Cotton schylił głowę w stronę mojego
aparatu.
Zesztywniałam.
Zdjęcie mnie i Maxa na blefie Maxa? Nie sądziłam.
A
nie myślałam tak głównie dlatego, że sama myśl o zrobieniu zdjęcia Maxa i mnie,
razem na jego pięknym blefie, sprawiła, że tak
bardzo tego pragnęłam,
że czułam to w ustach i
wiedziałam, że to było złe, złe, złe.
„Um…
w porządku, zrobiłam kilka zdjęć.”
„Księżno…”
- powiedział Max, ale Cotton mu przerwał.
„Daj
mi swój aparat, dziewczyno.”
„Naprawdę,
w porządku” – powiedziałam.
„Nina,
to jest Jimmy Cotton” - powiedział Max pod nosem, moje ciało zamarło i gapiłam
się.
Kiedy
mogłam znowu mówić, szepnęłam - „Bez żartów?”
„Tak,
bez żartów” - odpowiedział Max, chichocząc.
Gapiłam
się na Świętego Mikołaja.
Na
Jimmy Cotton’a, wielkiego amerykańskiego fotografa. Widziałam trzy z jego
wystaw, jedną w Smithsonian, jedną w Victoria and Albert i jedną w The Met. Był
skarbem narodowym, a jego fotografie były czczone, także przeze mnie. Każdego
roku kupowałam jeden z jego kalendarzy i miałam jeden z jego plakatów ze
Smithsonian oprawiony w ramkę na korytarzu w domu.
Był
też samotnikiem, nigdy nie chodził na wystawy, nigdy nie udzielał wywiadów,
słynął z tego, że unikał świata, który go uwielbiał. Nie sądziłam, że
kiedykolwiek widziałam jego zdjęcie, nawet gdy był młody. Wiedziałam, że
mieszkał w Górach Colorado, większość jego zdjęć przedstawiała góry, ale
oczywiście nie miałam pojęcia, że tu
mieszka.
„Jestem…
ja… tak się cieszę, że cię poznałam” – wyjąkałam, czując się głupio i nieśmiało
w tym samym czasie - „Widziałam twoje wystawy w Smithsonian i tę w Victoria and
Albert, i…”
„V&A?”
- zapytał, mrużąc oczy.
„Tak,
to było spektakularne. Byłam… to było niesamowite.” - odpowiedziałam.
„Mam
kilka z tych, które pokazali w V&A u mnie. Przejdę przez moją stodołę,
zapakuję jedno i przyniosę do Maxa.”
Moje
usta otworzyły się, poczułam to, ale nie mogłam nic na to poradzić.
Max
zaczął chichotać i ścisnął mnie za ramię - „Daj mu swój aparat, Słonko.”
Automatycznie
podniosłam rękę, a Jimmy Cotton podszedł do mnie, wziął mój głupi, mały aparat cyfrowy w swoją rękę artysty i zrobił kilka kroków do tyłu. Byłam tak
oszołomiona, że Jimmy Cotton trzymał mój aparat, nie walczyłam z Maxem, który
zwijał mnie, więc mój przód był wciśnięty w jego bok, jego ramię ciasno
obejmowało moje ramiona, palce poruszały moimi włosami, by wiązać moją szyję
pod jego ręką, przyciskając mój policzek do jego ramienia, jego drugą ręką
obejmując moją talię.
„Uśmiech”
- Jimmy Cotton, ten Jimmy Cotton,
zawołał zza mojego aparatu, a ja uśmiechnęłam się z całym szczęściem, jakie czułam
na myśl, że nikt inny jak Jimmy Cotton robił mi zdjęcie (nie wspominając o tym,
że dobrze było stać tak w ramionach Maxa).
„To
będzie dobre” - mruknął Jimmy Cotton, bawiąc się przy moim aparacie, zanim
zrobił krok do przodu i oddał mi go z powrotem.
Przyjęłam
to myśląc, że może mogłabym umrzeć na miejscu i zrobić to szczęśliwie, biorąc
pod uwagę, że Jimmy Cotton właśnie zrobił mi zdjęcie. Chociaż oznaczałoby to,
że nie miałbym szansy wydrukować i hermetycznie zapieczętować jego zdjęcia.
„Słyszałeś
o Dodd’zie?” - Cotton zapytał Maxa, a Max trzymał rękę wokół moich ramion, z
ręką owiniętą wokół mojej szyi, ale jego druga ręka opadła.
„Tak.”
„Myślałem,
że słońce świeciło jaśniej, kiedy obudziłem się tego ranka” - wymamrotał Cotton,
a ja wydałam z siebie cichy, zaskoczony chichot.
„Był
dupkiem” - powiedział mi Cotton.
„Zaczynam
to rozumieć” – odrzekłam.
„Mick
przyszedł do domu tego ranka, na szczęście Nina ma jetlag i mogła mu
powiedzieć, że nie spała i leżała ze mną w łóżku, kiedy sprawa została wykonana.”
Twarz
Cotton’a stwardniała i zapytał - „Co u licha robi Mickey, pytając cię o alibi?”
Utknęłam
na Max’ie, mówiącym Jimmy’emu Cotton’owi (ze wszystkich ludzi), że byłam z nim
w łóżku, ale Max wydawał się nie odczuwać mojego niezadowolenia, które, byłam
całkiem pewna, było tak ekstremalne, że powinno być odczuwalne i rozmawiał z
Cotton’em.
„Nie
jest tajemnicą, że się nie dogadywaliśmy.”
„Nie
jest tajemnicą, że nie jesteś typem mężczyzny, który robi takie rzeczy.”
„Cotton
…” - zaczął Max.
„Zwłaszcza
ty” - ciągnął Cotton.
„Jimmy
…”
„Szczególnie
z Doddem” - ciągnął Cotton, po czym spojrzał na mnie - „Max dziesięć lat temu
miał dużo więcej powodów, żeby pociągnąć za spust i usunąć tego dupka, do cholery…”,
spojrzał na Maxa - „…i Mickey o tym wie.”
„On
po prostu wykonuje swoją pracę” - powiedział Max, ale byłam zaintrygowana tym,
co powiedział Cotton. Słyszałam słowa „dziesięć lat temu” niedawno i przed
chwilą, i to wydawało się interesującym zbiegiem okoliczności.
Niestety
Cotton był zdenerwowany i nie mogłam dojść do słowa, żeby poprosić go o
wyjaśnienie.
„Miał
tupet, żeby pokazać się u ciebie.”
„Nie
byłem jego pierwszą wizytą.”
„I
nie będziesz ostatnią” - Cotton spojrzał na mnie - „Dodd nie był zbyt lubiany
przez nikogo. Do diabła, Mickey mógł mnie odwiedzić.”
„Nie
masz broni, Cotton, jesteś pacyfistą, bez przemocy, pamiętasz?” - Max mu przypomniał.
„Człowiekiem,
który sprawdzał odwagę pacyfizmu i niestosowania przemocy, był Curtis Dodd” –
odparł Cotton.
Max
zachichotał, czekałam na więcej informacji, ale obaj mężczyźni usadowili się w
ciszy.
To
było: albo zapytaj, kiedy powiedziałam sobie, że nie chcę wiedzieć, albo milcz.
Zajęło
mi to dużo wysiłku, naprawdę chciałam wiedzieć co się stało jakieś dziesięć lat
temu, ale milczałam.
„Cóż,
wy dwoje młodzi nie potrzebujecie starca, który psuje nastrój, ja po prostu
będę się zbierał.”
„Nie
psujesz nastroju” – powiedziałam mu szybko, a on uśmiechnął się do mnie.
„Każda
rozmowa to psuje” – powiedział,
pochylając głowę w panoramę za mną.
„Tego doświadczasz w milczeniu lub,
jeszcze lepiej, z kimś, kto coś dla ciebie znaczy” - Z jakiegoś powodu jego
oczy przesunęły się na Maxa, kiedy powiedział ostatnie, zanim spojrzał na mnie
i stwierdził - „Dlatego lepiej się zabieram.”
Nie
powiedziałam, że ledwo znałam Maxa, więc nic dla mnie nie znaczył (przynajmniej
tak sobie mówiłam), ale Cotton był w ruchu i Max się z nim żegnał.
„To
był zaszczyt cię poznać, Cotton” - zawołałem za nim, zatrzymał się i odwrócił.
Potem
zadał dziwaczne pytanie - „Tak? Dlaczego?"
„Ponieważ…”
- Poczułam się dziwnie pod jego dziwnie intensywną obserwacją i skończyłam
niezdarnie - „Ty jesteś Jimmy Cotton”.
„Po
prostu człowiek.”
„Człowiek
ze sposobem na aparat.”
„Dużo
takich” – powiedział Cotton lekceważąco, najwyraźniej nie takim, który cieszył
się pochwałami takiego niefachowca jak ja, ale prawdopodobnie, jak domyślałam
się, od kogokolwiek.
„Przepraszam”
– powiedziałam cicho, ale na tyle głośno, by mógł go usłyszeć - „Byłam na wielu
wystawach, tylko twoje sprawiły, że bolało mnie serce, ponieważ mój mózg nie
był w stanie przetworzyć piękna, które spotkały moje oczy.”
Max
szedł nieruchomo u mojego boku, a Cotton wciągnął tak głęboki oddech, jego
klatka piersiowa wydęła się.
„A
więc…” – mówiłam cicho – „…nie jesteś tylko człowiekiem z aparatem. Nie dla
mnie. Ty jesteś Jimmy Cotton, twoje zdjęcia mi to dały, bardzo mi się podobało,
jestem wdzięczna i dlatego to był dla mnie zaszczyt cię poznać.”
Obserwował
mnie przez kilka chwil: staruszek z kłótliwymi spojrzeniami, które dopracował
do perfekcji, ślizgał się, jego twarz stawała się łagodna. Skinął na mnie
brodą, pomachał krótko, odwrócił się, wspiął i okrążył urwisko.
Patrzyłam,
jak odchodzi i podejrzewałam, że Max też.
Patrzyłam
dłużej, ponieważ poczułam, jak ramię Maxa ściska mnie, by zwrócić moją uwagę.
„Gotowa
do powrotu?” - zapytał, kiedy spojrzałam na niego.
„Nie”
- wypaliłam, jego brwi uniosły się pytająco, a potem westchnęłam, zanim
zasugerowałam - „Możemy trochę pojeździć na skuterze śnieżnym?”
Uśmiechnął
się, a potem zaproponował - „Chcesz, żebym nauczył cię prowadzić?”
Szybko
pokręciłam głową, a jego uśmiech zmienił się w uśmiech.
„Małe
kroczki” – powiedziałam do niego.
„Dobrze,
Księżno” - odpowiedział, odprowadził mnie do skutera śnieżnego, wsiedliśmy i
Max woził mnie przez dobrą, długą chwilę i, muszę przyznać, cieszyłam się każdą
sekundą.
*****
Opłukałam
talerze po lunchu w zlewie kuchennym Maxa i powiedziałam sobie, że najwyższy
czas wrócić do bycia mądrą, rozsądną, racjonalną osobą.
Przez
jakiś czas jeździliśmy po górach na jego skuterze śnieżnym, Max pokazał mi
więcej widoków, jeszcze kilka swoich ulubionych miejsc, wszystkie były piękne, ale
żadne z nich nie tak spektakularne jak blef. Zrobiłam kilka zdjęć, nawet jedno Max’owi
powiedziałem sobie, że nie powinnam robić i miałam nadzieję, że nie zauważył,
że je robię. Wpatrywał się w dolinę, jego przystojny profil był rozluźniony i,
cóż… przystojny. Zbyt przystojny, żeby nie uchwycić na zdjęciu z tą doliną
rozpostartą za nim, więc zrobiłam to i zrobiłam to szybko, przygotowując się do
udawania, że robię tylko zdjęcie doliny.
Potem
pojechaliśmy z powrotem, a ja przygotowałam późny lunch, podczas gdy Max odstawił
skuter śnieżny, po czym wszedł i rozpalił ogień w kominku w salonie.
Jedliśmy
kanapki, które zrobiłam z krewetkami, awokado i majonezem na białym pieczywie. Ja
na moim stołku, Max stojący przy ladzie przede mną, oboje milczeliśmy. Max’owi
na pozór było wygodnie, mi wcale nie.
Kiedy
skończył jeść, zaproponowałam - „Jeśli włączysz komputer, podczas gdy ja
posprzątam kuchnię, to zmienię twoje hasło.”
„Brzmi
nieźle” – mruknął, odciągając łyk coli i omijając bar. Czułam, jak zbliża się
do mnie, kiedy szedł i właśnie się do niego odwracałam, kiedy poczułam, jak jedna
jego dłoń zaciska się na mojej szyi, z kciukiem na gardle, a potem jego usta
znalazły się we włosach na czubku mojej głowy. Ścisnął palcami moją szyję,
puścił i bez słowa odszedł.
Siedziałam
tam unieruchomiona, niepewna, co zrobić z przypadkową zdolnością Maxa do
okazywania czułości w prawie każdym aspekcie, werbalnie, fizycznie, z jego
twarzą, jego oczami. Wiedziałam, jak się przez to czuję, co było niebezpieczne
i wiedziałam, że niebezpiecznie łatwo będzie się do tego przyzwyczaić, po
prostu nie wiedziałam, co o tym myśleć.
Tak,
nadszedł czas, aby być mądrą, rozsądną i racjonalną, i wydostać się stamtąd,
zanim pozwolę mojemu umysłowi powędrować do tego, co chciałam z tym zrobić.
Włożyłam
naczynia do zmywarki, wytarłam blaty i złapałam dietetyczną colę.
Kiedy
weszłam do wnęki, Max siedział przy biurku, ekran komputera był podświetlony.
„Na
co mam to zmienić?” - zapytałam, kiedy wstał z krzesła i przytrzymał je, abym
mogła na nim usiąść, więc to zrobiłam, a on stanął obok mnie.
„Myślę,
że onajestsukazpiklarodem666 może nadal być przypomnieniem Shauny” – mruknął
sucho Max.
Zacisnęłam
usta, żeby się nie śmiać, i podniosłam oczy, żeby na niego spojrzeć.
Potem
odcisnęłam usta i zapytałam - „Więc czego chcesz?”
„To
nie ma znaczenia.”
„To
musi być coś, co możesz zapamiętać.”
„Nina,
szczerze, to nie ma znaczenia. Może to być jeden, dwa, trzy, cztery.”
Potrząsnęłam
głową z przerażeniem i doradziłam - „To nie może być jeden, dwa, trzy, cztery.
To zbyt łatwe do zhakowania.”
„Biorąc
pod uwagę, że sprawdzam pocztę raz na trzy miesiące, zrzucam większość,
sprawdzam pogodę raz na jakiś czas i nie mam tam nic innego, nie ma nic do
zhakowania.”
Westchnęłam
i wyjaśniłam - „Tak, ale wynajmujesz to miejsce i inni ludzie mogą z niego
korzystać, szukać porno, może nawet obrzydliwe rzeczy.”
Uśmiechnął
- „Obrzydliwe rzeczy?”
Zignorowałam
jego uśmiech i sposób, w jaki się komunikował, kiedy myślał, że jestem urocza
(i sposób, w jaki się czułam) i kontynuowałam - „Obrzydliwe rzeczy, które mogą
wpędzić cię w kłopoty. Nie oglądasz telewizji?”
„Niewiele.”
„Cóż,
jakiś zwyczajnie wyglądający pedofil prawdopodobnie nie zawahałby się wynająć
pięknej A-Frame w górach i cieszyć się dostępem do twojego komputera jeden,
dwa, trzy, cztery.”
„Jezu,
kochanie”.
„Chorzy
są wszędzie. Obejrzyj tylko Criminal
Minds.”
„Jeśli
to jest ich temat, myślę, że tego uniknę.”
„Jest
naprawdę dobry” - powiedziałem mu, rozgrzewając się do mojego tematu, ponieważ
podobał mi się ten program i dlatego idiotycznie się zagubiłam i nie trzymałam
języka za zębami - „Mają naprawdę
inteligentnego, genialnego faceta, który jest fascynujący. I ta naprawdę bystrą,
twardą damę. I tego przezabawną komputerową geniuszkę, która nosi modne ciuchy
i zawsze ma idealną szminkę. I prawie zawsze trafiają na złego faceta.”
Uśmiechnął
się do mnie ponownie, kiedy mruknął - „Wygląda na to, że przegapiłem”.
„Warto
tylko dla szminki Penelope Garcii i rzeczy, które nosi we włosach, uwierz mi” –
podzieliłam się.
Przestałam
mówić, kiedy zobaczyłam, że jego oczy zaczynają błyszczeć, a jego ciało zaczyna
się trząść, a jego twarz zdecydowanie
mówiła, że uważa, że jestem urocza.
Zamiast
tego spojrzałam na komputer i zabrałam się do pracy, klikając przez ekrany, aby
przenieść mnie do okna, w którym zmieniałam hasło i zapytałam - „Jaka jest
twoja ulubiona liczba?”
„Szczęśliwa
liczba to trzy”.
Wzięłam
głęboki oddech. To była moja szczęśliwa liczba.
I
Charliego.
„Dobrze,
w takim razie coś trzy…” - podpowiedziałam.
„Zrób
to, Nino.”
„Daj
mi coś do roboty.”
„Wymyśl
to, zapiszę to i gdzieś schowam.”
Spojrzałam
na niego - „Maks…”
Przerwał
mi i powiedział - „Trzy księżna trzy”.
Nie
byłam pewna, ale byłam prawie pewna, że krew odpływa mi z twarzy.
Nie
oderwałam oczu od ekranu, gdy zapytałam - „Słucham?”
„Trzy
księżna trzy, tego nie zapomnę.”
„Ale
…”
„Wpisz
to, mała.”
„Ale
Max…”
„Wpisz
to.”
Siedziałam
sparaliżowana, a kiedy się nie ruszałam, Max pochylił się do mnie, jednym
palcem wyławiał litery na klawiaturze, a potem jeszcze raz, aby potwierdzić, po
czym jego dłoń zakryła moją na myszce i kliknął „OK”.
Wciąż
trzymając rękę na mojej na myszy, przekręcił głowę, żeby na mnie spojrzeć i
powiedział - „To powinno wystarczyć”.
„Muszę
jechać” - wypaliłam i patrzyłam, jak jego brwi się ściągają.
„Co?”
Wysunęłam
rękę spod jego, odsunęłam krzesło, gdy się wyprostował, i wstałam, powtarzając
- „Muszę jechać”. Wyciągnąłem rękę, dłonią do góry i poprosiłam - „Mogę dostać
kluczyki do samochodu?”
Jego
brwi były nadal zmarszczone, kiedy zapytał - „Gdzie jedziesz?”
„Do
miasta.”
„Do
sklepu?”
„Aby
zameldować się w hotelu.”
Zrobił
krok w moją stronę, szepcząc - „Księżno”.
Cofnęłam
się o krok.
Zatrzymał
się, jego brwi znów się złączyły, a twarz pociemniała.
„Co
do cholery?”
„Dzięki
za, no wiesz, dzisiejszą i wczorajszą noc, i wszystko, ale muszę jechać.”
„Dlaczego?”
Dlaczego?
Było
tak wiele powodów, dla których oboje mielibyśmy osiemdziesiąt lat, gdybym
poświęcił czas na ich wyliczenie.
„Po
prostu jadę.”
„Daj
mi powód.”
„Maks…”
„Jeden”
– zażądał stanowczo.
„Okej”
- powiedziałam, żeby mieć już za sobą - „…może źle zrozumiałam, co się tutaj
dzieje, ale jeśli nie, to może powinnam ci przypomnieć, że noszę pierścionek
zaręczynowy innego mężczyzny.”
„Nie
musisz mi przypominać, Księżno,
musisz sobie przypominać.”
O
cholera.
Złościłam
się, czułam to.
„Przepraszam?”
- powiedziałam cicho.
„Żadna
kobieta nie miała na palcu mojego pierścionka, kiedy kładłem się z tobą do
łóżka.”
„Tak,
cóż” – pochyliłam się w jego stronę – „…cieszę się, że o tym wspomniałeś.”
„Ponieważ
jesteś wkurzona, że to zrobiłem?”
„Tak!”
„Więc
dlaczego obudziłaś się o drugiej i zostałaś ze mną w łóżku do rana?”
Gapiłam
się na niego, nie mogąc znaleźć słów, głównie dlatego, że żadne wyjaśnienie,
jakiego mogłam mu udzielić, nigdy bym mu nie udzieliła. I poniewczasie zdałam
sobie sprawę, że nawet jeśli miało to dać mu coś tak ważnego, jak solidne
alibi, kiedy policja wpadła, by przesłuchać go jako potencjalnego podejrzanego
o morderstwo, może nie powinnam była dzielić się tą ciekawostką.
Potem
oznajmiłam - „Wychodzę” i zaczęłam go obchodzić, ale on zrobił szybki krok w
lewo i złapał mnie w pasie, ciągnąc przed siebie - „Zdejmij ze mnie ręce!” - parsknęłam,
ale jego ramiona owinęły się wokół mnie mocno, przyciągając mnie do jego ciała.
„To
jest coś, co oboje chcemy zbadać” – oświadczył, zmrużyłam oczy i wcisnęłam
ramiona między nas, moje dłonie na jego klatce piersiowej.
„To?”
„Co
mamy, co się tutaj dzieje, ty i ja.”
„Nie
jest!”
„Nie?”
„Nie.”
Spojrzał
mi nad głową i wypalił - „Chryste, jesteś pełna gówna.”
„Nie
jestem!”
Spojrzał
na mnie, potrząsając mną – „Och tak, Nino, jesteś.”
„Nawet
mnie nie znasz!”
„Wiem
wystarczająco, żeby wiedzieć, że chcę więcej.”
„Cóż,
nie możesz wiedzieć więcej.
Wychodzę.”
„Zostajesz”.
„Nie
możesz mnie tu trzymać.”
„Mogę.”
„Jest
to …”
„A
ty chcesz zostać.
Potrząsnęłam
głową z niedowierzaniem i zawołałam - „Jesteś doprowadzający do wściekłości!”
„I
kochasz każdą pierdoloną sekundę.”
Moje
usta wydały dźwięk „puf” na taki pokaz arogancji i naparłam na jego klatkę
piersiową. Jego ręka przesunęła się po moim kręgosłupie, przyciągając mnie
bliżej, wciskając moje dłonie między nami, gdy patrzyłam, jak ugina się jego
szyja.
Miałam
wrażenie, że wiem, dokąd to zmierza.
„Max”
– ostrzegłam, moje ciało napięło się.
„Cicho”
– rozkazał cicho – „Mam coś do zrobienia, Słonko.”
„Maks!”
- warknęłam.
„Zobaczmy,
jak dobre to może być” – mruknął, patrząc na moje usta i wiedziałam, po prostu
wiedziałam, że zamierza mnie pocałować.
„Max,
ty nie …”
Ale
jego palce wbiły się we włosy na mojej głowie, obejmując ją, trzymając mnie
nieruchomo i jego usta opadły na moje, odcinając moje słowa.
A
biorąc pod uwagę, że moje usta były otwarte, nie przegapił okazji, by wsunąć
język do środka.
Moje
ciało zamarło, gdy jego język dotknął mojego.
Potem
moje dłonie zawinęły się w jego koszulę i moje ciało się roztopiło.
Jego
język był przyjemny, smakował dobrze, wszystko było po prostu dobre. Nie tylko dobre. To było lepsze
niż dobre. Tęskniłam za tym, kochałam się całować i, Panie, jak ja za tym
tęskniłam.
Moje
oczy zamknęły się, moja głowa przechyliła się i to było to, byłem zagubiony.
A
potem Max naprawdę mnie pocałował i tak się zagubiłam, że nigdy nie chciałam
być znaleziona.
Nie
było dobre.
To
było zdumiewające. Równie niesamowicie całował, jak wyglądał niesamowicie, może
bardziej, a to coś mówiło.
Palce
moich nóg zwinęły się w butach, dłonie poszybowały mi w górę jego klatki
piersiowej, by owinąć ramiona wokół jego szyi, moje ciało przycisnęło całej
jego długości, a mój żołądek wykonał salto, zanim spadł w cudowny sposób.
Poczułam mrowienie między nogami, które było więcej niż pyszne, było soczyste,
a biorąc pod uwagę to wszystko, nie miałam innego wyboru, jak tylko otworzyć
się na niego.
I
zrobiłam to.
Kiedy
ja to zrobiłam, Max wziął i brał, i brał. I dałem, i nie obchodziło mnie, czy
wysuszy mnie do cna, w rzeczywistości chciałam, żeby to zrobił.
Oderwał
usta od moich, podniósł głowę, palce, które trzymałam w jego włosach, napięły
się i wyszeptał, jego żwirowaty głos był rzeczywiście ochrypły - „Jezu, Słonko.”
„Więcej”
- odetchnęłam, nawet nie otwierając oczu, a jego usta wróciły do moich,
dał mi to, czego chciałam i kochałam każdą krwawiącą sekundę.
Gdzieś
z tyłu głowy zdałam sobie sprawę, że się ruszał, zabierał mnie ze sobą,
przesuwał nas w kierunku kanapy i byłam szczęśliwa, że tam szłam, nie mogłam
się doczekać, żeby się tam dostać, nie mogłam się doczekać na zbadanie Maxa bardziej i pozwolenie mu na zbadanie mnie, gdy zadzwonił telefon.
Po
drugim dzwonku głowa Maxa podniosła się i zatrzymał nasz ruch.
„Nie”
- brzmiało to jak błaganie i wychodziło z moich ust
„Muszę,
Księżno” - jego głos wciąż był szorstki i brzmiał tak, jakby nie chciał, ale
kiedy jego ramię opuściło moją talię, a jego dłoń dotknęła mojego policzka,
otworzyłam oczy i zobaczyłam na jego twarzy, że mam rację, nie chciał, ale musiał.
„Nie
trać tego spojrzenia” - rozkazał, pochylił się, pocałował mnie w czoło, a
następnie puścił i długimi krokami podszedł do telefonu na biurku.
Patrzyłam,
jak odchodzi, i słuchałam, jak odbiera - „Tak?”
Potrząsnęłam
głową, próbując ją oczyścić, ale wciąż czułam jego ramiona wokół mnie; jego
usta na moich; jego język w moich ustach; jego miękkie, gęste włosy pod moimi rękami;
jego twarde ciało przy moim i chciałam je odzyskać. Nie mogłam pozbyć się tego pragnienia,
chociaż próbowałam. To było tak, jakby to się we mnie narodziło, naturalne,
wszystkim czym byłam lub czym miałam być i nie było sposobu, aby się tego
pozbyć.
„Teraz?”
– zapytał Max, brzmiąc na niedowierzającego i trochę zirytowanego, ale także brzmiąc,
jakby próbował ukryć oba – „Dobra, tak, uspokój się. Będę tam za piętnaście
minut.”
Patrzyłam
na niego, gdy jego oczy przesunęły się na mnie, jego twarz nie była tak miękka
z pożądania jak pięć sekund temu, była napięta i niecierpliwa. - „Tak,
powiedziałem, że się tym zajmę, zajmę się tym” - Kolejna przerwa i nie oderwał
oczu od moich, zanim powiedział cicho – „Nie martw się, będę tam. Piętnaście.”
Potem
wcisnął przycisk, aby wyłączyć, zapiszczał i poczułam, jak moje ciało drży na
ten dźwięk. Poczytalność wracała, ale Max był tuż przede mną, utrudniając
postęp.
„Muszę
iść.”
Po
prostu skinęłam głową.
„Nie
wiem, kiedy wrócę.”
Znowu
skinęłam głową.
„Księżno,
jesteś ze mną?”
„Tak”
– wyszeptałam.
„Zabieram
ze sobą kluczyki do twojego samochodu” – oznajmił.
„Okej”
– odpowiedziałam natychmiast.
Jego
ręce znalazły się po obu stronach mojej głowy i przechylił ją do tyłu, aby się
zbliżyć. Zobaczyłam, że jego twarz znów stała się łagodna i wyglądał na prawie
uspokojonego.
„Przedstawiłem
swój punkt widzenia, prawda?”
Och,
przedstawił swój punkt widzenia.
„Tak”
– wyszeptałam ponownie.
„Skończymy,
kiedy wrócę do domu.”
Nie
odpowiedziałam. Nie wiedziałam, co miał na myśli, dokończyć rozmowę lub iść na
kanapę, więc mogłam zachować się jak jeszcze większa idiotka lub zachować się
jak wrzeszcząca suka.
„Nina?”
„Brzmi
jak coś ważnego.”
„Jest
bo inaczej nie ma, kurwa, mowy, żebym poszedł” - rękoma na mojej głowie zbliżył
mnie do siebie i skończył - „Wyjaśnię później”.
„Lepiej
już idź” - powiedziałam mu.
Poczułam,
jak jedna z jego dłoni opada na moją szyję, a potem jego kciuk przesuwa się po
mojej szczęce.
„Bądź
grzeczna” - szepnął.
„Spróbuję”
- odszepnęłam, jego oczy przesunęły się po mojej twarzy, po czym pochylił
szyję, dotknął ustami do moich ust, dając mi przepiękny, słodki, lekki
pocałunek, który był bardzo podobny do jego pocałunku w czoło, tyle że o wiele
lepszy i puścił mnie.
Patrzyłam,
jak idzie do szafy, zniknął za drzwiami, wyszedł, wzruszając ramionami w
płóciennym płaszczu, jego oczy utkwiły we mnie i rozkazał - „Nie zasypiaj”.
„W
porządku.”
Uniósł
brodę i wyszedł za drzwi.
Podeszłam
do komputera, chociaż chciałam patrzeć, jak odchodzi, nie chciałam, żeby
zobaczył, jak patrzę.
Podciągnęłam
krzesło do góry, usiadłam i włączyłam przeglądarkę internetową, aby uzyskać
dostęp do poczty internetowej.
Usłyszałam,
jak Cherokee odjeżdża, gdy wpisałam adres internetowy, a następnie moją nazwę
użytkownika i hasło. Usłyszałam ciszę, gdy kliknęłam „utwórz”, i więcej ciszy,
gdy wpisałam adres e-mail Nilesa.
Potem
spędziłam następne dwie godziny pisząc do narzeczonego, wyjaśniając
szczegółowo, co oznacza przerwa; co to znaczyło, że nie wiedział, jaką kawę piłam;
co to znaczyło, że nie rozumiał, jak bardzo bolało, kiedy poprosił mnie o
sprzedaż domu Charliego; jak byłam samotna, nawet gdy byłam z nim; jak to było,
że nie kochał się ze mną, nie był czuły, nie sprawiał, że czułam się pożądana
lub seksowna; jak bardzo martwiło mnie to, że chociaż rozmawiałam z nim o tym
wszystkim, nawet pisałam do niego inne e-maile, to nigdy nie wydawało się
przenikać do niego; i na koniec część, która zajęła najwięcej czasu, jak to się
między nami nie ułoży. Potem powiedziałam mu, że zadzwonię do niego za kilka dni
i porozmawiamy. Potem przeczytałam, zredagowałam, przeczytałam jeszcze raz,
dodałam więcej, przeczytałam jeszcze raz, zmieniłam kilka rzeczy, a potem
wcisnęłam wyślij.
Zniknął
i spojrzałam na ekran pokazujący listę moich e-maili.
Dobra robota, kochanie,
szepnął mi do ucha Charlie.
Wydawał
się smutny, ale dumny.
Zaczęłam
płakać.
[1] Zespół
nagłej zmiany strefy czasowej, częściej nazywany właśnie jetlag (czyt.
dżetlag), to nazwa przyjęta dla serii objawów wiążących się z – jak sama nazwa
wskazuje – nagłą zmianą strefy czasowej. Dotyczy ona zatem jedynie dalekich
podróży, najczęściej samolotem, na wschód bądź zachód.
Kurcze to było jak Luke i Lee razem wziętych w osobie Maxa. Facet wymiata 😁 kocham go❤️ dziękuję ślicznie
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje. Dobrze, że Nina wyjechała. Jestem ciekawa dalszego ciągu.
OdpowiedzUsuńDziękuję, aż szkoda że to tylko jeden rozdział :) zniecierpliwoscia czekam na więcej
OdpowiedzUsuńCoś czuje, ze Max ma sporo za uszami i to nie tylko z kobietami. Nina może zostać bardzo zraniona.
OdpowiedzUsuńDziękuję 🥰💖💖💖
OdpowiedzUsuńDziękuję za rozdział :) bohaterowie rewelacja juz ich kocham i musza być razem :)
OdpowiedzUsuńUlżyło mi, że Nina rozstała się przed zbliżeniem z Maxem😅 nie z własnej woli przerwała, ale mega nie lubię zdrad i choć trochę zachowała się fair😁 Max to naprawdę mega facet , bardzo rozczula moje serduszko ❤ mianuje go moim książkowym mężem jeśli przyjmie do głosu NIE. Jesli ktoś mówi w takiej sytuacji to koniec😉 Dziękuję bardzo za rozdział 😉 ratuje dziś życie 😂
OdpowiedzUsuńDziekuje
OdpowiedzUsuń