2021-06-01

4 - Blef

 

Rozdział 4

Blef

 

 

Obudziłam się, otworzyłam oczy i od razu zarejestrowałam, że to środek nocy, ciemność z nutą księżyca, a po drugie, że nie śpię, jakbym była gotowa na dzień. Było to prawdopodobne, ponieważ gdybym była w domu, już bym nie spała, biorąc dzień.

Potem zarejestrowałam, że nie mam głowy na poduszce. Na policzku poczułam gładką skórę i twarde mięśnie. Uderzyło mnie, że trzymałam głowę na ramieniu Maxa, mój tułów był częściowo na nim, częściowo przyciśnięty do jego boku, moja ręka spoczywała na jego brzuchu, a kolano miałam zgięte, udo przerzucone na niego. Jego ramię było pode mną i na moich plecach, a jego dłoń spoczywała na mojej talii.

O mój Boże.

Nie spekulowałam, co tam robi, tylko myślałam o ucieczce.

Przeturlałam się na plecy, a potem na bok, zastanawiając się, czy mogłabym wyjąć kluczyki do samochodu z jego dżinsów i zabrać walizkę do samochodu, nie budząc go.

Przesunęłam się częściowo po łóżku, ale poczułam ruch, a potem silne ramię zahaczyło o mój brzuch. Ciche, zdziwione westchnienie wyrwało się z moich ust, kiedy zostałam wciągnięta z powrotem. Uderzyłam w ścianę jego ciepłej, twardej sylwetki, a Max oparł swoją klatkę piersiową na mnie, napinając kolano i zahaczając moje tak, że jego ciężkie udo spoczywało na moim.

„Max” – szepnęłam.

Brak odpowiedzi.

„Max” - wyszeptałam głośniej.

„Mm?”

Potem poczułam jego twarz w moich włosach, a moje ciało zamarło, gdy przesunął dłoń po moim brzuchu i owinął palce wokół mojej piersi.

Wciągnęłam oddech i nie poruszyłam się. Nie poruszył się ani nie powiedział nic więcej.

„Max” - wyszeptałam, a jego imię było ledwie szeptem, ponieważ najwyraźniej mój głos też był zamrożony.

Znowu nie było odpowiedzi, z wyjątkiem rozluźnienia jego ciężaru osadzonego głębiej w moich plecach.

Spał, ale nie puścił mojej piersi.

Mogłabym i powinnam wyrwać się z jego ramion i uciec przed nim, i jego domem, być może wywołując jego napad złości między pierwszym a drugim.

Nie miał żadnego interesu w zatrzymywaniu mnie, trzymaniu kluczyków od samochodu, kierowaniu mną, czołganiu się ze mną do łóżka, kiedy spałam, nawet jeśli pielęgnował mnie wracającą do zdrowia i zrobił mi owsiankę.

Ale nigdy nie byłam tak trzymana, w całym moim życiu i nie mogłam zignorować faktu, że było mi dobrze.

Tak.

Bardzo.

Dobrze.

Od trzymania w łóżku, w ramionach wysokiego, silnego, przystojnego mężczyzny. Nie do wiary.

I to było coś więcej. Próbowałam o tym nie myśleć, nie pozwolić, by przeniknęło to do mojego mózgu, ale w łóżku Maxa, w jego ramionach, nie tylko (oczywiście) nie byłam sama, ale też nie czułam się samotna. Czułam się ciepło, bezpieczna, chroniona przez jego wielkie ciało otulające moje. I to było przyjemne.

W rzeczywistości, odkąd weszłam do A-Frame, z wyjątkiem czasu spędzonego na tylnym siedzeniu samochodu z wypożyczalni, nie czułam się samotna. Nie wtedy, gdy obudziłam się podczas choroby, kiedy Max był tam lub nawet wtedy, gdy go nie było, a wiedziałam, że jest blisko. Nawet wczoraj, kiedy byłam sama. Minęło dużo czasu, odkąd czułam bezpieczną satysfakcję ze świadomości, że moja samotność przeminie, zanim nędzna samotność dopadnie mnie z powrotem.

I to było coś więcej niż nawet to. Jego dłoń na mojej piersi, jego noga przyciśnięta do mojej, to było seksowne i sprawiało, że czułam się seksownie. Nie czułam się w ten sposób od jakiegoś czasu, długiego czasu, zbyt długo i tęskniłam za tym.

Kiedy spotkaliśmy się na początku, Niles i ja, mieliśmy zdrowy związek pod każdym względem. Ale z jakiegoś powodu, kiedy powiedziałam tak, to się zmieniło. Seks pojawiał się coraz rzadziej, aż do teraz minęły miesiące, odkąd byłyśmy intymnie. Ponad kilka miesięcy. W rzeczywistości o wiele za długo.

Niles i ja nie mieszkaliśmy razem. Podobało mu się jego nowoczesne mieszkanie z trzema sypialniami w Bristolu z widokiem na rzekę. Mógł stamtąd chodzić do pracy i praktycznie wszędzie, gdzie musiał się udać.

Mój dom był ogromny, było tam dla mnie zdecydowanie za dużo miejsca, ale podobał mi się mój chaotyczny, czteropokojowy dom w zabudowie bliźniaczej, głównie dlatego, że należał do Charliego. Ale Niles nie mógł chodzić do pracy z mojego mieszkania. Musiałby jechać autobusem, czego nigdy by nie zrobił. A taksówki każdego dnia kosztowałyby fortunę. W przeciwieństwie do mnie Niles był adwokatem i zarabiał naprawdę niezłe pieniądze, nie wspominając o tym, że jego rodzina pochodziła z tego. Mimo to taksówka każdego dnia to trochę za dużo.

Charlie kupił dom za bezcen i zaczął go naprawiać, a kiedy go nie było, kończyłam jego pracę i zrobiłam to. Nie mogłam tego odpuścić, ponieważ należał do Charliego i ponieważ tak wiele w to włożyłam, ale Niles nie był zainteresowany przeprowadzką tam.

Znajdowaliśmy się w impasie. Niles powiedział mi, żebym wystawiła go na sprzedaż i zamieszkała z nim, a ja się opierałam. I kiedy stawiałam opór, zachowałam urazę o to, że jeśliby Niles zwrócił uwagę, jeśli by posłuchał, to by wiedział, ile ten dom dla mnie znaczy, a ja nie musiałabym się opierać.

Co więcej, obecnie Niles i ja rzadko widywaliśmy się w ciągu tygodnia. Może na drinka, czasami szłam do jego domu i robiłam obiad. Ale większość weekendów spędzaliśmy razem, zwykle ja znowu spędzałam noce w jego domu.

Ale nie trzymał mnie, kiedy spaliśmy. Nie kochaliśmy się. Nie owijał palców wokół mojej piersi w nieprzytomny, ale wciąż zaborczy sposób, w jaki Max robił w tym momencie.

I chociaż starałam się o tym nie myśleć, kazałam sobie ruszyć się, wydostać się stamtąd, uciec od Maxa, myślałam, że ​​to szaleństwo leżeć w ramionach tego mężczyzny, nie mogłam tego zrobić.

Zamiast tego położyłam się w ciemności, patrzyłam w jasne światło księżyca, wpadające przez okno A-Frame, trzymana przez Maxa, i postanowiłam pozwolić sobie na chwilę szaleństwa.

On spał; nie wiedział, co robi, na co mu pozwalam. Ja byłam w pełni przytomna; nie było mowy, żebym zasnęła. Odsunę się od niego później, po tym, jak dam sobie to poczuć. Ta przystań bezpieczeństwa, to poczucie pożądania i, jeśli udawałam, co postanowiłam zrobić, a nawet ceniłam to, to poczucie bycia kimkolwiek innym, niż samotnością - przeciwieństwem samotności.

Pozwoliłam mojemu ciału się zrelaksować i wtuliłam się głębiej w Maxa. W odpowiedzi jego palce automatycznie zacisnęły się na mojej piersi i usadowił się głębiej we mnie.

Ułożyłam tors na łóżku, z ręką przyszpiloną pode mną i jego klatką piersiową przyciśniętą do moich pleców.

Zamknęłam oczy. To było jeszcze lepsze.

Przesunęłam dłonią po jego stalowym przedramieniu, pozwalając sobie na kolejną zakazaną przyjemność, po czym wepchnęłam dłoń pod moje ciało, moje palce owijały się wokół jego silnego nadgarstka i trzymały.

Leżałam tam długo, prawdopodobnie godzinami, czasami drzemiąc, czasem czujna. Kiedy byłam czujna, w kółko poświęcałam czas na zapamiętanie tego, co czułam w tamtej chwili, lubiłam to na tyle, by pozwolić sobie na trochę więcej, tylko trochę. Później się wyprowadzę.

Świt dopiero zaczynał rozpalać A-Frame, kiedy zapadłam w kolejną drzemkę, która była czymś więcej niż drzemką.

To ja szybko zasypiałam.

*****

Obudziłam się z jasnym światłem słonecznym pod powiekami i przez krótką sekundę byłam zdezorientowana.

Gdzieś po drodze nie tylko zasnęłam, ale oboje przenieśliśmy się z powrotem do naszej pierwotnej pozycji, kiedy leżał na plecach, ja częściowo rozciągnięta na nim.

Czułam, że jestem poruszana i trzymałam oczy zamknięte na to uczucie.

Z wyjątkową delikatnością, jakiej nigdy wcześniej nie doświadczyłam, wysunął się spod mnie. Potem przesunął mnie tak, że moja głowa znalazła się na poduszce. Poczułam, jak Max naciągnął mi kołdrę na ramię i słuchałam, jak się oddala.

Przez chwilę po prostu pozwoliłam, by obmył mnie fakt, że duży, solidny, apodyktyczny, niegrzeczny Max umiał mnie w ten sposób poruszyć, dotknąć mnie w ten sposób, nie tylko, że umiał, ale że to mógł i zrobił.

Potem wsłuchiwałam się w hałas w łazience, włączanie i wyłączanie kranów. Wyszedł i szuflada otworzyła się, a potem zamknęła. Wtedy poczułam, jak jego obecność opuszcza strych.

Wtedy wkroczyła rzeczywistość.

Niech to wszyscy diabli! Byłam taką idiotką.

Usłyszałam ciche odgłosy dochodzące z dołu, zlew kuchenny włączał się, potem wyłączał, odrzuciłam kołdrę i pobiegłam do łazienki.

Skorzystałam z urządzeń, umyłam zęby, wynitkowałam, umyłam twarz, a mój umysł był pusty, z wyjątkiem faktu, że byłam idiotką. Powinnam była wykorzystać okazję do ucieczki. Max najwyraźniej miał ciężki sen. Mogłam uciec.

Zebrałam wszystkie swoje rzeczy w łazience i wyszłam na strych, idąc prosto do walizki. Rzuciłam te rzeczy w gorączce, chcąc nie chcąc, przeglądając swoje ubrania, aby wybrać Strój do Ucieczki od Max’a.

Byłam tak skupiona na tym, że nie słyszałam, jak wszedł na strych, a kiedy jego ramię owinęło się wokół mojej talii, podskoczyłam.

„Dobry Księżno” - powiedział do moich włosów, kiedy moje plecy uderzyły go w przód.

Zesztywniałam i zaczęłam - „Max …”

„Kawa” – przerwał mi.

„Max …” - zaczęłam ponownie, ciągnąc go za ramię i puścił mnie.

Zrobiłam krok w bok, odwróciłam się do niego i otworzyłam usta, żeby mu powiedzieć dokładnie, o czym myślę (chociaż nie wiedziałam, co to będzie, ponieważ w tej chwili nic nie było w mojej głowie), ale on złapał mnie za rękę.

Potem, kiedy cofnęłam się o krok, ku mojemu szokowi obrócił mnie, jego ramię uniosło moje nad moją głową, jakbyśmy byli na parkiecie. Zatrzymał mnie plecami do siebie i objął ramieniem mój brzuch, plecami do swojej klatki piersiowej i odwrócił mnie w stronę schodów.

„Kawa” - powtórzył, zmuszając mnie swoim ciałem do pójścia do przodu, skoro wciąż byłam trzymana w jego ramieniu.

Był silniejszy ode mnie i znacznie większy, więc gdyby zamiast się odsuwać, skupiłabym się na walce, może mogłabym wygrać.

„Spałeś ze mną” - oskarżyłam.

„Tak” – odpowiedział od niechcenia.

Tak, odpowiedział od niechcenia. Znałam go w zasadzie od jednego dnia!

„Wczołgałeś się do mnie do łóżka, kiedy spałam.”

„Tak” – powtórzył i weszliśmy na schody. Puścił mnie, ale mocno położył dłonie na mojej talii i popchnął w dół.

„Max!” - warknęłam.

„Kawa” – powtórzył.

Jego ręka była teraz między moimi łopatkami i nie zatrzymywał się. Byłam zmuszona zejść po schodach z nim za mną lub zostać zepchnięta przez Maxa.

Poważnie, był taki irytujący!

„Chciałabym założyć trochę ubrań” – warknęłam.

„Masz na sobie trochę ubrań.”

„Mam na sobie koszulę nocną.”

„To jest ubranie”.

„To koszula nocna” – powiedziałam, schodząc ze stopnia i odwracając się do niego.

Złapał mnie za rękę i skierował do kuchni. Odsunęłam się, ale był silniejszy ode mnie i najwyraźniej był na misji z kawą.

Wciągnął mnie do kuchni blisko napełniającego się dzbanka, odwrócił i pociągnął mnie za ramię, więc byłam blisko. Jego ręka opuściła moją, ale jego ramię objęło moją talię, przyciągając moją dolną część ciała do swojej.

Spojrzałam na niego, otworzyłam usta, żeby mu to dać, ale on dotarł tam pierwszy.

„Płatki owsiane z jedną łyżeczką cukru zaspokoją swoją tęsknotę za grzanką z galaretką z winogron?”

Wciągnęłam tak dużo oddechu, że poczułam, jak moja klatka piersiowa się rozszerza, wypełniając mnie czymś ciepłym i słodkim.

Mężczyźni nie pamiętali rzeczy takich jak to, kiedy mówiłaś, że tęsknisz za galaretką winogronową. Nie, jeśli tylko wymamrotałaś to przelotnie. Charlie by to pamiętał, ale nie był byle jakim mężczyzną. Był Charliem. Nigdy nie było nikogo takiego jak on.

Niles nie pamiętał takich rzeczy. W rzeczywistości incydent, który skłonił mnie do podjęcia tej przerwy w przygodzie w Kolorado, miał miejsce, gdy jednej nocy miałam problemy ze snem, zwlokłam się wyczerpana do jego kuchni następnego ranka, a Niles, w niezwykłym nastroju, zaproponował, że naleje mi filiżankę kawy.

Kiedy z wdzięcznością się zgodziłam, Niles zapytał mnie jaką piję.

Znałam Nilesa od dwóch lat, budziłam się w jego domu tak często, że nie było jak liczyć, byłam z nim na śniadaniu, kolacji, w domu jego rodziców na obiad i kolację, i nie wiedział, jaką piję kawę, nie zwrócił na mnie nawet takiej uwagi. Wtedy uderzyło mnie, że muszę pomyśleć o naszej sytuacji i muszę to zrobić szybko.

„Księżno?” - Max zawołał, a ja zamrugałam na niego, walcząc z ciepłem w klatce piersiowej.

„Tosty i galaretka” - szepnęłam.

„Robi się” - powiedział, puszczając mnie, ale jego ręka uniosła się, jego palce ślizgały się po mojej szczęce w dotyku, który tam był, a potem zniknął fizycznie. Ale to uczucie pozostało, mrowiło i mrowiło w przyjemny sposób.

Odwrócił się do blatu i zsunął toster od ściany wzdłuż blatu. Potem otworzył szafkę i wyjął chleb.

„Pomyślałem, że dziś rano pokażę ci blef” – powiedział, a ja stałam tam, patrząc, jak wkłada kromki chleba do tostera z pustym umysłem.

Cóż, mój umysł był pusty, jeśli nie liczyć faktu, że zauważyłam, że miał na sobie flanelowe spodnie od piżamy na sznurek w kratkę w kolorze granatowo-grafitowym na jaśniejszym szarym tle. Miał na sobie również szarą koszulkę, która przylegała do jego klatki piersiowej i ciasno obejmowała wypukłe bicepsy.

Nigdy nie myślałam dużo o męskiej piżamie. Tylko Max mógł sprawić, że piżama, nawet na co dzień, zwykłe spodnie od piżamy i koszulka jak to, co miał na sobie, wyglądały tak cholernie dobrze.

Potem mój umysł przeniósł się do koszuli nocnej, która była kolejnym zakupem, jakiego dokonałam na podróż. Bawełna, jasnoróżowe ramiączka spaghetti, stanik przylegający do piersi, plecy wycięte nisko, pod łopatkami. Reszta rozszerzała się w A z talią empire, sięgając ud. Rąbek i stanik były wykończone malutką linią kremowej koronki.

Potem mój umysł przeniósł się do zastanawiania się, co myśli Max o mojej koszuli nocnej i mnie w niej.

Wtedy zauważyłam, że nie zwracał na to uwagi, wyciągał masło i galaretkę. To było rozczarowujące, ponieważ przyszło mi do głowy, że chciałam, abym mu się podobała w mojej nowej, uroczej, małej, przygodowej koszuli nocnej w Kolorado. Zwykle nie nosiłam koszul nocnych. Zwykle nosiłam to, co on miał na sobie, z tylko w dziewczęcym stylu.

Jego oczy powędrowały do mnie i zawołał - „Halo? Nina?”

Moje ciało zatrzęsło się i zapytałam - „Co?”

Uśmiechnął się i zapytał - „Mała, obudziłaś się?”

„Um…”

„Usiądź.”

„Ale …”

„Usiądź.”

„W porządku” – mruknęłam, myśląc, że to dobry pomysł i wyszłam z kuchni i usiadłam na stołku przy blacie.

Wyskoczył tost, Max wyciągnął talerz, położył go na nim, posmarował go masłem (dużo więcej masła niż to konieczne), a następnie położył na nim galaretkę (ze sporą ilością galaretki, ale nie narzekałam).

Potem odwrócił się, położył przede mną talerz i wrócił do ekspresu.

„Nina, blef?” - zapytał.

„Słucham?”

Nalał kawę do kubka, wsypał cukier i podszedł do lodówki, wyciągnął mleko i powiedział - „Chcę, żebyś poszła ze mną na blef”.

„Jaki blef?” - zapytałam, patrząc na to, co robi, z grzanką blisko ust, ugryzłam.

Galaretka winogronowa. Ambrozja.

„Na skraju mojej krainy, chcę, żebyś to zobaczyła” - powiedział, wlewając mleko do kubka, obracając łyżką, a następnie odwracając się do mnie i stawiając go przede mną.

Straciłam koncentrację na rozmowie i wpatrywałam się w kawę, którą Max postawił na blacie.

Raz. Raz robił mi kawę. I wiedział, jaką piję.

Niles robił to setki razy i nigdy nie zadał sobie trudu, żeby sobie zapamiętać.

„Jezu, Nina” - powiedział Max i brzmiało to tak, jakby śmiał się poprzez te słowa.

Potrząsnęłam głową i spojrzałam na niego, aby zobaczyć, że rzeczywiście śmieje się przez te słowa.

„Co jest śmieszne?” - zapytałam.

„Ty. Rano jesteś zombie.”

Poczułam, jak ściągają mi się brwi i powiedziałam - „Nie, nie jestem.”

Jego odpowiedź - „Mała” - a potem uśmiech.

Odwrócił się do dzbanka, nalał kolejny kubek, czarny, bez cukru, sączył go i wsunął trochę chleba do tostera.

„Ubierz się ciepło” - powiedział, odwracając się do mnie i opierając biodra o blat - „…i weź aparat, jeśli go masz.”

„Mój aparat?”

„Widoki na blefie, przydałoby się zdjęcie.”

Uznałam, że potrzebuję kofeiny, więc upuściłam tost, złapałam za kubek, pociągnęłam łyk, a potem jeszcze jeden, bo Max zrobił dobrą kawę.

Czy chciałam jechać z nim na blef?

Nie, nie chciałam.

A jednak chciałam. Nigdy nie byłam na blefie w górach Kolorado. Nie byłam pewna, czy kiedykolwiek byłam na jakimś blefie. Właściwie nie byłam do końca pewna, co to był blef.

 A ja miałam przeżyć przygodę, prawda? Żyłam, oczyszczałam pajęczyny, doświadczałam nowych rzeczy. Mogłam przenieść się do hotelu w mieście lub pojechać do Denver po tym, jak Max pokaże mi swój blef.

„W porządku” - powiedziałam przy kolejnym łyku kawy, a potem wzięłam kolejny kęs pysznego maślanego, pogalaretkowanego tosta.

Okej, więc byłam idiotką. Mogłabym być idiotką przez kilka godzin, żeby zobaczyć blef. Potem, po tym, jak pozwolę sobie na bycie idiotką, mogłabym wrócić do bycia mądrą, rozsądną, racjonalną osobą. Ale bycie mądrym, rozsądnym i racjonalnym było nudne, robiłam to od jakiegoś czasu i przydałaby mi się przerwa, więc zamierzałam sobie ją zrobić.

„To było łatwe” - skomentował Max, a ja wzięłam kolejny kęs tosta i spojrzałam na niego.

Przeżułam, przełknęłam i zapytałam - „Co?”

Powoli pokręcił głową i wymamrotał - „Nic, kochanie.”

Potem pociągnął łyk kawy i spojrzał za moje ramię, ściągnął brwi i patrzyłam, jak jego ciało się napina.

To był fascynujący, a nawet ekscytujący, ale nieco przerażający widok. Miał potężne ciało i oglądanie, jak w jednej chwili staje się czujne, było niezwykłe.

„Co do cholery?” - mruknął, a ja oderwałam wzrok od jego ciała, odwróciłam się na stołku z grzanką w dłoni i wyjrzałam przez okno.

Na parkingu przy Cherokee stał w wojskowej zieleni SUV, z policyjnymi światłami na górze i dużymi gwiazdami na drzwiach.

Na ten widok ja też poczułam, jak moje ciało się napięło.

„Czy to policja?” - zapytałam, chociaż oczywiście tak było.

„Tak” - powiedział cicho Max, ale usłyszałam, że jest w ruchu.

Z SUV-a wysiadł mężczyzna: dżinsy, ciężka flanelowa koszula, watowana kamizelka, kowbojskie buty, odznaka i pistolet na pasku. Był średniego wzrostu, sól we włosach jak pieprz, trochę piwnego brzucha wyrastającego nad mamutową sprzączką paska, ale nadal wyglądał na sprawnego. Spojrzał w górę na A-Frame, a następnie ruszył po schodach.

Max otworzył drzwi, zanim tam dotarł. Siedziałam zamarznięta na moim stołku, patrząc, jak to się dzieje.

„Mick” - powitał Maxa mężczyznę.

„Max” - przywitał się mężczyzna, wchodząc przez otwarte drzwi.

„Co tam?” - zapytał Max.

Oczy Micka spoczęły na mnie i wtedy zbyt wolno zdałam sobie sprawę, że mam na sobie małą, jasnoróżową koszulę nocną.

Spojrzał z powrotem na Maxa najwyraźniej niezaskoczony tym, że Max miał kobietę w małej, bladoróżowej koszuli nocnej, siedzącą na stołku przy jego kuchni i oznajmił - „Coś się stało”.

Max zamknął drzwi przed zimnym powietrzem, wyprostował się, rozstawił stopy i skrzyżował ręce na piersi, zanim zapytał - „Co?”

Mick odchrząknął i spojrzał na mnie.

„To Nina Sheridan” – powiedział mu Max.

„Witam, panno Sheridan” - powiedział do mnie Mick.

Postanowiłam nie poprawiać go o „panno” i zamiast tego zaprosiłam - „Proszę, mów mi Nina.”

„W porządku, Nina” - odpowiedział Mick z niewygodnym uśmiechem, który sprawił, że poczułam się już nieswojo z powodu porannej wizyty policjanta.

„Co tam?” - Max zapytał ponownie i zastanawiałam się, czy powinnam biec na górę, włożyć sweter, szlafrok, może jakieś dżinsy, kombinezon zimowy (chociaż takiego nie miałam).

Mick wszedł dalej do domu w moim kierunku, ale odwrócił się do Maxa.

„Muszę zadać ci kilka pytań” - powiedział, a ja zdecydowałam się nie ubierać. Sposób, w jaki to powiedział sprawił, że zdecydowałam zostać tam, gdzie byłam.

„Jakie pytania?” – zapytał Max, również wchodząc, ale podszedł prosto do mnie, ustawiając się za moim stołkiem tak blisko, że mogłam poczuć jego ciepło na plecach.

Mick potraktował to jako zaproszenie, by wejść dalej i zrobił to, zatrzymując się około pięciu metrów dalej.

„Muszę wiedzieć, gdzie byłeś ostatniej nocy około drugiej, trzeciej nad ranem” – powiedział Mick.

Czułam się unieruchomiona i patrzyłam na Micka, zauważając, że czuje się nieswojo i nie ukrywa tego.

„O co chodzi?” - Max zapytał i po jego głosie mogłam stwierdzić, że nie był szczęśliwy i też tego nie ukrywał.

„Po prostu odpowiedz, Max” – powiedział cicho Mick.

„W łóżku” - powiedział Max, jego żwirowy głos był szorstki, a oczy Micka rzuciły się na mnie, a potem z powrotem na Maxa.

„Spałeś?” - zapytał.

„Tak” - odpowiedział Max.

„Przepraszam, Nina.” - spojrzenie Micka wróciło do mnie, jego oczy spoczęły na mojej koszuli nocnej zaledwie na kilka sekund, po czym wrócił do mojej twarzy i kontynuował – „Czy mogłabyś to potwierdzić?”

„O co chodzi?” - powtórzył Max.

Ale jednocześnie powiedziałam szybko - „Tak, mogę”.

„Jesteś pewna?” – zapytał mnie Mick.

„Oczywiście, że jestem pewna” - powiedziałam stanowczo.

„Czy ty też spałaś?” - Mick nacisnął, a moje plecy się wyprostowały.

„Mick” - Max najwyraźniej tracił cierpliwość - „o co do cholery chodzi?”

Ale znowu szybko się odezwałam - „Nie, nie spałam” - Mick otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale ja mówiłam dalej - „Jestem tu z Anglii, mam jetlag[1]. Obudziłam się około drugiej w nocy, o dziewiątej czasu domowego, i nie spałam do świtu. Max był ze mną przez cały czas.”

Twarz i ciało Micka wyraźnie się rozluźniły, przepłynęła przez niego ulga i skinął głową.

„Teraz chcesz mi powiedzieć, o co chodzi?” - Cierpliwość Maxa się wyczerpała, brzmiał na złego.

Oczy Micka przeniosły się na niego - „Curtis Dodd został zabity wcześnie tego ranka.”

Usłyszałam, jak Max wstrzymuje oddech i chociaż nie wiedziałam, kim był Curtis Dodd, poczułam, jak moje oczy się rozszerzają.

„Robisz ze mnie wała” - powiedział cicho Max.

„Chciałbym” – odparł Mick.

Wtedy Max zapytał - „Zamordowany?”

„Tak” - odpowiedział Mick.

„I przyszedłeś mnie odwiedzić?” - Max nie wydawał się już zły, po prostu był wściekły. Słyszałam to i czułam.

„Zrozum Max, tylko procedura. Wszyscy wiedzą, że nie dogadywałeś się z Doddem.” - Ton Micka był uspokajający.

„Tak, większość miasta też nie” – odpowiedział Max.

„Tak, dlatego mam zastępców, którzy odwiedzają wielu ludzi. Jesteś moim trzecim tego ranka” - wyjaśnił Mick.

Cóż, przynajmniej to było coś.

„Co się stało?” - zapytałam, aby odwrócić rozmowę i miejmy nadzieję, że rozproszy sytuację.

„Dodd został zastrzelony” - odpowiedział Mick.

„Gdzie?” - zapytał Max.

„Jego dom, facet się włamał” – odpowiedział Mick.

Max podszedł bliżej, jego ciało dotykało moich pleców i mogłam poczuć coś dziwnego wychodzącego od niego.

„Gdzie była Bitsy?” - ciągnął Max, jego głos był ostrożny, a może zaniepokojony.

„Odwiedza swoją siostrę, nie lubi wiosennego sezonu turystycznego. Za dużo dzieciaków, nastolatków zostaje wyluzowanych.” - Poczułam, że coś pochodzi od Maxa, nie wiedziałam co to było, ale też od Micka. Znowu poczuł się nieswojo z jakiegoś innego powodu niż wcześniej i pospieszył dalej - „Wiesz, że jedzie do Arizony na kilka tygodni w marcu i kwietniu.”

Poczułam, jak Max się rozluźnia, zanim zapytał - „Kto go więc znalazł?”

Mick zaszurał nogami i wiedziałam, że poprawiłby kołnierzyk, gdyby nie sądził, że to go zdradzi.

„Dodd nie był dokładnie sam” - mruknął Mick.

„Kurwa, do diabła” - mruknął Max, ale jego mamrotanie było ucinane i zirytowane - „Shauna”.

Ogarnęło mnie zaskoczenie i spojrzałam na Micka, który kiwnął głową, a potem przez ramię na twardą, wściekłą twarz Maxa.

„Shauna powiedziała, że ​​słyszała włamanie i poszła zbadać sprawę, a potem usłyszała strzały. Na szczęście dla niej, wygląda na to, że zabójca nie wiedział, że tam była, po prostu zrobił Dodd’a, a potem odleciał. Słysząc strzały, była śmiertelnie przerażona. Zajęło jej trochę czasu, żeby zebrać swoje gówno i wyjść z sypialni, znaleźć Dodd’a, a potem zadzwonić. Była dość wstrząśnięta. Wciąż jest.”

„Założę się, że jest” - mruknął Max, jakby rzeczywiście się założył, że była i nie obchodziło go to.

„A co z Harrym? Myślałam, że jest z Harrym” - spytałam głupio, patrząc przez ramię na Maxa, a jego oczy powędrowały do ​​mnie, po czym jego ręka dotarła do mojej talii i ścisnął mnie. Nie musiał odpowiadać, to była wystarczająca odpowiedź. Shauna zdradzała głupkowatego, słodkiego Harry’ego. Potem szepnęłam - „Biedny Harry”.

„Tak, biedny Harry” - odpowiedział Max cichym głosem.

Spojrzałam z powrotem na Micka i dodałam – „I biedny hmmm… Curtis Dodd.”

Mick przyjrzał mi się przez sekundę, po czym jego twarz rozjaśniła się w szczerym, rozbawionym uśmiechu, zanim jego wzrok przeniósł się na Maxa.

„Nina jest tu nowa, jak sądzę” – zauważył.

„Tak” - odpowiedział Max.

„Przepraszam?” – zapytałam, a Mick spojrzał na mnie.

„Jest około dwoje ludzi z obszaru czterech hrabstw, które powiedziałyby, że dowiadując się o zamordowaniu Curtisa Dodd’a, Biedny Curtis Dodd. Ty i Shauna. Ty, bo go nie znasz, Shauna, bo z nim spała.”

„Och” – wymamrotałam i zaczęłam się zastanawiać nad Curtisem Doddem.

„Chcesz kawę?” - zapytał Max, a Mick potrząsnął głową.

„Zapowiada się pracowity dzień, muszę ruszać w drogę”

„Masz w samochodzie kubek podróżny?” – zapytałam, a Mick spojrzał na mnie.

„Tak” – powiedział.

„Jeśli pójdziesz po to, zagrzejemy ci.”

Twarz Micka zmieniła się, jego oczy skierowały się na Maxa, a potem z powrotem na mnie. Uśmiechnął się i powiedział cicho - „Będzie miło z twojej strony.”

„No nie bardzo z mojej. Max zrobił kawę, chociaż myślę, że użył kawy z moich zakupów. Uważam, że Max nie radzi sobie z rubieżami spożywczymi.”

Krótki, zdziwiony śmiech wyrwał się Mickowi, gdy jego oczy skierowały się na Maxa.

Max przesunął się na moją stronę i zarzucił mi rękę na ramiona, zauważając - „Przekonasz się, Mick, że Nina to coś innego.”

Odchyliłam głowę do tyłu i spojrzałam na Maxa - „Co to znaczy?”

„Zrelaksuj się, Księżno…” – uśmiechnął się do mnie Max – „…to był komplement”.

„To tak nie brzmiało” - odparłam.

Pochylił się w pasie i zbliżył twarz - „Cóż, był.”

Mick odchrząknął i postanowiłam odpuścić. To było niegrzeczne, kłócić się przed innymi ludźmi, zwłaszcza tymi, których nie znałeś.

Spojrzałam na Micka i spytałam - „Twój kubek podróżny, oficerze?”

„Mów mi Mick.”

Wątpiłam, czy kiedykolwiek go jeszcze zobaczę, ale z uśmiechem powiedziałam uprzejmie - „W porządku, Mick.”

Mick poszedł po swój kubek, ja podeszłam do ekspresu, kiedy Max stał za moim stołkiem i patrzył za Mickiem.

„Dobrze się czujesz?” - zawołałam.

„Shauna to pieprzona suka” – odpowiedział Max.

To była prawda, więc nie miałam komentarza.

Max odwrócił się do mnie - „Bitsy, żona Dodd’a, jest niepełnosprawna.”

Zamrugałam, a potem zapytałam - „Co?”

„Niepełnosprawna, wypadek samochodowy, dziesięć lat temu. Sparaliżowana od pasa w dół.”

„Ojej” - szepnęłam i wszedł Mick, przerywając naszą rozmowę.

„Dzięki za to, byłem na nogach przed świtem. Wygląda na to, że kawa będzie moją zbawczą łaską przez kilka następnych dni” – zauważył, podchodząc do mnie.

Nalałam mu kawy, starając się zignorować fakt, że wciąż nie założyłam żadnego ubrania i miałam na sobie krótką, bawełnianą koszulę nocną.

Mick nie zachowywał się tak, jakby to zauważył i domyśliłam się, że skoro był policjantem, widział już wszystko. Powiedział mi, że bierze dwie łyżeczki cukru i „łyk” mleka.

Dałam mu to, a potem pożegnałam się. Max odprowadził go do drzwi, pożegnał się, stanął w nich, gdy Mick podbiegł do swojego SUV-a i zamknął drzwi dopiero wtedy, gdy Mick uruchomił samochód, pomachał i zaczął się cofać.

Max dołączył do mnie w kuchni, sięgnął wokół mnie i chwycił swój kubek.

Potem oparł biodro o blat i patrząc na niego, zrobiłam to samo.

„Bitsy?” - podpowiedziałam, zaciekawiona - „I Shauna?”

„Bitsy jest słodka, znam ją od dzieciństwa, całe życie mieszka w mieście, wszyscy ją kochają. Shauna…” - nie dokończył, skinęłam głową, że zrozumiałam, a Max kontynuował – „Dodd jest dziany. Shaunie to lubi. Harry też jest dość dziany, ale nie tak jak Dodd.”

„Ty też jesteś dziany” – powiedziałem do niego, a on spojrzał na mnie.

„Nie jestem, Księżno” - powiedział szczerze.

„Według Shauny siedzisz na ziemi wartej miliony dolarów.”

Patrzyłam, jak jego twarz się zamyka i powiedział - „Tak, jeśli ją sprzedam.”

„A Shauna chciała, żebyś to zrobił” - domyśliłam się.

„Tak.”

„Dodd’owi” - domyśliłam się ponownie.

„Tak.”

Miałam rację, Shauna była suką. Mogła być kimś więcej niż suką, ale nie byłam pewna, co to jest.

„Splątana sieć” - szepnęłam.

„Dlatego ją zeskrobałem i się wyplątałem.”

Spojrzałam poza niego przez okna na widok.

Nie było nic między nim a tym wspaniałym widokiem i pomyślałam, że na trzydziestu akrach dookoła nie ma nic obok niego ani za nim.

Tak jak powiedział Harry, kraj Boga, dziewiczy.

Spojrzałam na Maxa - „Co Dodd chciał zrobić z twoją ziemią?”

„Miał plan z rozmachem, który rozważał. Wille hotelowe i gościnne lub niewielkie, ekskluzywne osiedle.”

Poczułam, jak moje usta się wykrzywiają. Oczy Maxa opadły na moje usta i zrobił dwie rzeczy. Wybuchnął śmiechem i ponownie owinął ramię wokół mojej talii, ponownie zbliżając nasze dolne ciała do siebie, ale tym razem nie bliżej siebie - teraz faktycznie mnie dotykając.

„Max…” - wyszeptałam, kładąc ręce na jego ramionach.

Przestał się śmiać, ale uśmiechnął się do mnie - „Tak właśnie myślałem, Księżno.”

„Co?” - zapytałam, tracąc z oczu rozmowę, z jego bicepsami pod palcami i biodrami dopasowanymi do moich.

„Twoja twarz, plany Dodd’a, tak właśnie myślałem.”

„Oh.”

Puścił mnie, odwrócił się do dzbanka i rozkazał - „Dokończ tost, przygotuj się, zapomnij o tym gównie, idziemy na blef.”

Zajęło mi sekundę, zanim mogłam się poruszyć, ale w końcu to zrobiłam, podeszłam do stołka, dokończyłam tosty, a potem poszłam do ekspresu, sięgając do Maxa, żeby sobie dolać ciepłej kawy, gdy Max kończył swój własny tost, jego oczy wskazywały na okno, jego umysł skupiał się na innych rzeczach.

Potem wzięłam kawę, poszłam na górę, pościeliłam łóżko, wyciągnęłam swoje rzeczy z walizki i zamknęłam się w łazience, szykując się do bycia idiotką i idąc z Maxem na blef.

*****

„Przepraszam?” - krzyknęłam, przekrzykując hałas skutera śnieżnego. Max siedział okrakiem.

„Właź się!” - odkrzyknął, a ja spojrzałam na skuter.

„Czy nie możemy iść?” – zapytałam głośno.

„Nie.”

„Jechać?”

„Nie.”

Cofnęłam się o krok - „Może …”

„Księżno, weź… do… cholery.”

Mój wzrok powędrował do jego twarzy i warknęłam - „Jesteś bardzo niecierpliwy!”

„Życie jest krótkie” – przekrzyczał hałas - „Nie ma go tak dużo, żeby siedzieć i czekać, aż do cholery się wdrapiesz.”

„Nigdy nie jeździłam na skuterze śnieżnym” - odkrzyknęłam.

„Dzisiaj jest twój dzień”.

„Nie wiem, czy chcę jeździć na skuterze śnieżnym” – podzieliłam się.

Wymamrotał coś, czego nie złapałam, majstrował przy skuterze śnieżnym i hałas ucichł. Potem zsiadł.

Po tym, jak Max krzyczał na mnie przez drzwi łazienki, kiedy „w końcu, kurwa, się przygotowałam”, odkryłam, że tylne drzwi prowadzą z pomieszczenia gospodarczego na tyły domu. Dom Maxa stopniowo nachylał się w stronę zbocza porośniętego sosną i osiką, a z boku i wyżej, wśród drzew była zakopana stodoła. W tej stodole znajdowały się różne rzeczy, w tym quad przyczepiony do pługa śnieżnego, inny quad bez pługa śnieżnego, coś, co wyglądało jak samochód pod plandeką i coś, co wyglądało jak motocykl pod inną plandeką. Był też skuter śnieżny, chociaż zanim dotarłam do Maxa, skuter był już na zewnątrz.

Max zbliżył się, odchyliłam głowę do tyłu i zażądał - „Mów do mnie.”

„Nie ma pasów bezpieczeństwa” - powiedziałam mu, a on zacisnął usta. Nie wiedziałam dlaczego, może z irytacji, może tłumił śmiech.

„Nie,” - powiedział, kiedy przestał zaciskać usta - „…nie ma pasów bezpieczeństwa”.

„Czy nie powinniśmy nosić kasków czy czegoś takiego?”

Podszedł bliżej i zrobiłabym krok do tyłu, ale jego ręka dotarła do boku mojej szyi, jego długie palce wsuwały się w moje włosy za moim uchem.

Jego palce były zakryte skórzaną rękawiczką, ale nadal było to dobre, wystarczająco dobre, by wbić mnie w to miejsce.

Zanurzył twarz bliżej mojej i zamruczał - „O co się martwisz, mała?”

Wzięłam oddech, wypuściłam powietrze i z jakiegoś powodu szepnęłam szczerze - „To jest po prostu przerażające.”

„Nie pozwolę ci się zranić.”

„Ale …”

„Nina, obiecuję. Nie pozwolę ci się zranić.”

Spojrzałam mu w oczy i zobaczyłam, że są poważne. Nie drażnił się, nie był niecierpliwy, nie był zirytowany i nie sądził, że jestem przerażona jak fretka. Był po prostu… poważny.

„Dobrze” – szepnęłam.

„Wsiądziesz?”

Skinąłam głową pod jego dłonią, a on się uśmiechnął.

Potem mnie puścił. Naciągnęłam kremową, warkoczową, dopasowaną czapkę na włosy, sprawiając, że zaczęły się wywijać po bokach. Potem założyłam pasujące kremowe rękawiczki. Dźwięk powrócił, gdy skuter ożył i przypominając mi, że jestem tu po przygodę, a jazda na skuterach śnieżnych to była zdecydowanie przygoda, a przynajmniej dla mnie i wspięłam się.

Max wyprostował się, sięgnął do tyłu, złapał mnie za nadgarstki i użył ich, by przyciągnąć mnie bliżej, aż moje krocze znalazło się na jego tyłku, wewnętrzne strony moich ud przebiegały wzdłuż jego zewnętrznych. Potem owinął moje ramiona wokół swojej talii i, zanim mogłam się odsunąć, ruszyliśmy. Nie myślałam o odjeździe, w chwili, gdy skuter zaczął jechać, po prostu trzymałam się mocniej.

Na początku byłam przerażona, serce mocno ściskało mi się w gardle.

Potem obawa przefiltrowała się w myśli, że ​​Max już wcześniej jechał tą drogą, wiedział co robi, dokąd idzie i zaczęłam się rozglądać.

Potem poczułam, jak strach się rozpływa, gdy drzewa się przesuwały, chłodny wiatr smagał moje policzki, fakt, że moje ciało przyciśnięte jest do solidnego ciała Maxa wszedł do mojej świadomości i odprężyłam się.

Trafiliśmy na szlak biegnący zboczem góry, przez który biegła rzeka, a widoki były niewiarygodne. Tak oszałamiające, że nie zauważyłam ostrego spadku, który znajdował się blisko pobocza szlaku, po którym się ślizgaliśmy. Zamiast tego opuściłam brodę na ramię Maxa i upijałam się widokiem.

Wszystkie myśli wyciekły z mojej głowy; nie było nic oprócz pleców Maxa na moim przodzie, moich ramion wokół jego talii i tego cudownego widoku.

Zanim byłam gotowa do końca naszej jazdy, dotarliśmy na urwisko nad rzeką, ziemia wydawała się opadać z boku, odsłaniając widok zatrzymujący serce, Max zatrzymał skuter śnieżny i wyłączył go.

Usiadł, ale nie zdjęłam ramion z jego pasa, głównie dlatego, że Max miał rację. Widok z tego miejsca był niesamowity i zastygłam w zachwycie. To była jedna z najpiękniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek widziałam, ale także śnieg i cisza pod spodem zmieszane z krajobrazem i szum rzeki musiały być najpiękniejszą rzeczą, jakiej kiedykolwiek doświadczyłam.

„Jest pięknie” - szepnęłam, wciąż trzymając brodę na jego ramieniu.

„Tak” - zgodził się, jego szorstki, łagodny głos wyrwał mnie z oszołomienia. Uniosłam głowę i odsunęłam się, schodząc z tyłu skutera.

Podeszłam blisko krawędzi i zatrzymałam się, pijając ten widok przez długie chwile, zanim wyciągnęłam swój mały aparat cyfrowy z kieszeni. Zaczęłam robić zdjęcia, wiedząc, że to przedsięwzięcie jest bezużyteczne. Żadne zdjęcie nie mogło tego uchwycić. Ten widok trzeba było doświadczyć.

Max zbliżył się do moich pleców i nie mogłam go uniknąć bez przekroczenia krawędzi, a ponadto jego ramię otoczyło mnie w klatce piersiowej. Przyciągnął mnie do siebie i, zanim zdążyłam zaprotestować, przemówił.

„Tato zawsze nas tu przyprowadzał” - powiedział cicho.

Patrzyłam na krajobraz i coś w jego tonie sprawiło, że upuściłam aparat.

„Nas?” - zapytałam, chociaż wmawiałam sobie, że już nie jestem idiotką, było gorzej. Nie powinnam była pytać, nie powinno mnie to obchodzić, nie powinnam chcieć wiedzieć.

Ale to zrobiłam.

Jego ramię zacisnęło się wokół mojej klatki piersiowej, przybliżając mnie - „Kami ciągle narzekała. Mówiła, że ​​chce być z mamą, co oznaczało, że chciała być z przyjaciółmi w mieście.

Zanim zdążyłam ugryźć się w język, zapytałam - „Kami?”

„Moja siostra.”

„Twoja mama nie przychodziła tu z wami?” - patrzyłam na krajobraz, zastanawiając się, kto przy zdrowych zmysłach nie chciałby tu przyjść, i kopałem się mentalnie za moje pytania, nie chciałam, żeby się nimi podzielił i naprawdę nie chciałam być tą, która go do tego namawia. Był wystarczająco fascynujący, będąc nim, nie musiałam słuchać jego życiowych historii.

„Mama i tata rozwiedli się.”

„Och” - powiedziałam i zmusiłam się, żeby na tym poprzestać.

Jednak Max miał ochotę porozmawiać - „Zdarzyło się, gdy miałem około sześciu lat, Kami cztery. Tata i mama mieszkali w mieście, ale nadal widywaliśmy tatę tylko co drugi weekend, chyba że na niego wpadliśmy lub coś się działo w szkole.”

„Moi rodzice też się rozwiedli” – powiedziałam mu i zacisnęłam usta. Nie musiałam o nim wiedzieć, a on na pewno nie musiał wiedzieć o mnie.

„Ile miałaś lat?” - zapytał.

„Mało” - uniknęłam bezpośredniej odpowiedzi.

Jego ramię zacisnęło się, jego palce owinęły się wokół mojego ramienia, niezadowolony, że uniknęłam bezpośredniej odpowiedzi.

„Ile lat, Księżno?”

Westchnęłam, a potem powtórzyłam - „Mało” - i zanim zdążył popchnąć dalej, dodałam - „Byłam bardzo młoda. Tak młoda, że nie pamiętam, żeby kiedykolwiek byli razem.”

„Paskudnie, mała” - szepnął, ale nie powiedziałam mu, że tak nie jest. Nie powiedziałam mu, że to szczęście, że mój ojciec odszedł z mojego życia, ponieważ nie do końca zaraz wrócił.

Postanowiłam zmienić temat i zauważyłam - „To cudowne, twój tata mógł ci to dać” - wskazałam ręką na panoramę.

„Tak, z wyjątkiem tego, że to przyszło to do mnie, ponieważ umarł.”

Moje ciało podskoczyło i odwróciłam się w zagięciu jego ramienia, więc stałem twarzą do niego.

„Przepraszam?”

„Odziedziczyłem ziemię, kiedy umarł”.

Jego twarz była pusta, co zdradzało głębię emocji, które ukrywał.

„Przykro mi” - szepnęłam.

„Dawno temu, Słonko.”

„Nadal mi przykro.”

Jego ramię wokół moich ramion ścisnęło mnie, a jego druga ręka powędrowała do mojej talii.

Cofnęłam się trochę, dał mi trochę miejsca, ale niewiele, więc musiałam się zatrzymać, kiedy przestał dawać mi swobodę.

„Ale miałam na myśli” - ciągnęłam - „że piękne jest to, że kiedy żył, mógł ci to dać, przyprowadzić tu ciebie i twoją siostrę.”

Skinął głową i spojrzał ponad moją głową na widok - „To było ulubione miejsce taty. Chciał zbudować dom na tej ziemi. Chciał tego przez całe życie. Nie mógł tego zrobić, ale cały czas o tym mówił. Ale on nigdy nie dotknął tego miejsca. Powiedział mi też, żebym nigdy tego nie robił.”

Było coś imponującego i poruszającego w Max’ie budującym dom na ziemi, na której chciał zbudować jego ojciec, nie mówiąc już o robieniu tego własnymi rękami.

„Twoja siostra też dostała ziemię?” – zapytałam, a jego oczy spuściły się na mnie na chwilę, zanim wróciły do ​​widoku.

„Nie.”

„Dał ci to wszystko?”

„Tak.”

„Łał.”

Jego ramię zostało opuszczone od mojego ramienia, ale tylko po to, aby jego dłoń mogła wsunąć się we włosy pod moją czapką, gdy jego druga ręka poruszała się wokół mojej talii.

„Dostała wszystko inne, jego dom w mieście, samochód…”

„Ziemia jest lepsza” - oznajmiłam, chociaż nie miałam pojęcia, jaki dom ma jego ojciec ani jaki samochód. To mogłaby być posiadłość i Maserati, ta ziemia byłaby jeszcze lepsza.

Max uśmiechnął się do mnie i zgodził - „Tak.” - Potem kontynuował, jego oczy wędrowały ponad moim ramieniem, jego wyraz twarzy oddalał się - „Była wkurzona, chociaż nigdy nie obchodziło jej to miejsce. Wiedziała tylko, ile to było warte.”

Zacisnęłam usta, żeby powstrzymać się od zadawania pytań.

Max nie potrzebował, żebym zadawała pytania i spojrzał na mnie - „Sprzedałaby to, tato to wiedział, nawet napisał to w testamencie, wyjaśniając różne rzeczy. Więc dał mi go.”

„Czy uczynił warunek, że nigdy go nie sprzedasz?”

Max potrząsnął głową - „Po prostu wiedział, że nigdy nie sprzedam” - jego oczy powędrowały nad moim ramieniem - „…i nigdy tego nie zrobię”.

„Ja też bym tego nie zrobiła” - wyszeptałam i zagryzłam wewnętrzną wargę, aby przypomnieć sobie, żebym przestała mówić, głównie dlatego, że Max spojrzał na mnie, a jego twarz stała się łagodna, ale jego oczy stały się intensywne, a jego spojrzenie mnie uderzyło głęboko, ale w dobry, ciepły, radosny sposób.

„Jest w mojej rodzinie od 1892 roku” - powiedział mi.

Moje oczy rozszerzyły się i zapytałam - „Naprawdę?”

Uśmiechnął się ponownie i powiedział - „Tak, Księżno.”

Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, położyć kres temu intymnemu tête-à-tête, którym za bardzo się bawiłam i wiedziałam, że nie powinnam sobie na to pozwolić, gdy oboje usłyszeliśmy - „Max!”

Max puścił mnie jedną ręką, ale ręka na mojej szyi przesunęła się wokół moich ramion, gdy podszedł do mnie i spojrzał w górę szlaku.

„Hej, Cotton” – powiedział Max do mężczyzny, który wyglądał, jakby miał się nazywać Cotton (bawełna).

Cotton wyglądał jak Święty Mikołaj, dużo siwych włosów i gęstą, białą, nieco za długą brodę, no i nie można zapomnieć o dużym, wesołym brzuchu, który na pewno miał bawełniany. Ale nie miał na sobie czerwonego uniformu, tylko dżinsy, ogromną kurtkę i śniegowce.

„Hej” - powiedział Cotton, patrząc na mnie z odległości 15 metrów, ale widziałem, że jego nos i policzki były czerwone, zupełnie jak u Świętego Mikołaja.

„Cześć.”

„Cotton, to jest …” zaczął Max, ale Cotton przemówił do niego.

„Tak, Nina, wiem.”

„Co…” - zaczęłam, ale Max mnie uścisnął.

„Trudy jest wnuczką Cotton’a” – wyjaśnił Max.

„Och” – mruknęłam.

„Małe miasto” - zauważył Cotton, zatrzymując się blisko - „rozmawiamy. Przyzwyczaj się do tego.”

„Ooo…” - powiedziałam powoli i dokończyłam - „…kej” - niepewna, czy będę w pobliżu wystarczająco długo, aby się do tego przyzwyczaić, ale postanowiłam nie dzielić się tym z Cotton’em.

„Daj mi swój aparat, zrobię wam zdjęcie” - Cotton schylił głowę w stronę mojego aparatu.

Zesztywniałam. Zdjęcie mnie i Maxa na blefie Maxa? Nie sądziłam.

A nie myślałam tak głównie dlatego, że sama myśl o zrobieniu zdjęcia Maxa i mnie, razem na jego pięknym blefie, sprawiła, że ​​tak bardzo tego pragnęłam, że czułam to w ustach i wiedziałam, że to było złe, złe, złe.

„Um… w porządku, zrobiłam kilka zdjęć.”

„Księżno…” - powiedział Max, ale Cotton mu przerwał.

„Daj mi swój aparat, dziewczyno.”

„Naprawdę, w porządku” – powiedziałam.

„Nina, to jest Jimmy Cotton” - powiedział Max pod nosem, moje ciało zamarło i gapiłam się.

Kiedy mogłam znowu mówić, szepnęłam - „Bez żartów?”

„Tak, bez żartów” - odpowiedział Max, chichocząc.

Gapiłam się na Świętego Mikołaja.

Na Jimmy Cotton’a, wielkiego amerykańskiego fotografa. Widziałam trzy z jego wystaw, jedną w Smithsonian, jedną w Victoria and Albert i jedną w The Met. Był skarbem narodowym, a jego fotografie były czczone, także przeze mnie. Każdego roku kupowałam jeden z jego kalendarzy i miałam jeden z jego plakatów ze Smithsonian oprawiony w ramkę na korytarzu w domu.

Był też samotnikiem, nigdy nie chodził na wystawy, nigdy nie udzielał wywiadów, słynął z tego, że unikał świata, który go uwielbiał. Nie sądziłam, że kiedykolwiek widziałam jego zdjęcie, nawet gdy był młody. Wiedziałam, że mieszkał w Górach Colorado, większość jego zdjęć przedstawiała góry, ale oczywiście nie miałam pojęcia, że ​​tu mieszka.

„Jestem… ja… tak się cieszę, że cię poznałam” – wyjąkałam, czując się głupio i nieśmiało w tym samym czasie - „Widziałam twoje wystawy w Smithsonian i tę w Victoria and Albert, i…”

„V&A?” - zapytał, mrużąc oczy.

„Tak, to było spektakularne. Byłam… to było niesamowite.” - odpowiedziałam.

„Mam kilka z tych, które pokazali w V&A u mnie. Przejdę przez moją stodołę, zapakuję jedno i przyniosę do Maxa.”

Moje usta otworzyły się, poczułam to, ale nie mogłam nic na to poradzić.

Max zaczął chichotać i ścisnął mnie za ramię - „Daj mu swój aparat, Słonko.”

Automatycznie podniosłam rękę, a Jimmy Cotton podszedł do mnie, wziął mój głupi, mały aparat cyfrowy w swoją rękę artysty i zrobił kilka kroków do tyłu. Byłam tak oszołomiona, że Jimmy Cotton trzymał mój aparat, nie walczyłam z Maxem, który zwijał mnie, więc mój przód był wciśnięty w jego bok, jego ramię ciasno obejmowało moje ramiona, palce poruszały moimi włosami, by wiązać moją szyję pod jego ręką, przyciskając mój policzek do jego ramienia, jego drugą ręką obejmując moją talię.

„Uśmiech” - Jimmy Cotton, ten Jimmy Cotton, zawołał zza mojego aparatu, a ja uśmiechnęłam się z całym szczęściem, jakie czułam na myśl, że nikt inny jak Jimmy Cotton robił mi zdjęcie (nie wspominając o tym, że dobrze było stać tak w ramionach Maxa).

„To będzie dobre” - mruknął Jimmy Cotton, bawiąc się przy moim aparacie, zanim zrobił krok do przodu i oddał mi go z powrotem.

Przyjęłam to myśląc, że może mogłabym umrzeć na miejscu i zrobić to szczęśliwie, biorąc pod uwagę, że Jimmy Cotton właśnie zrobił mi zdjęcie. Chociaż oznaczałoby to, że nie miałbym szansy wydrukować i hermetycznie zapieczętować jego zdjęcia.

„Słyszałeś o Dodd’zie?” - Cotton zapytał Maxa, a Max trzymał rękę wokół moich ramion, z ręką owiniętą wokół mojej szyi, ale jego druga ręka opadła.

„Tak.”

„Myślałem, że słońce świeciło jaśniej, kiedy obudziłem się tego ranka” - wymamrotał Cotton, a ja wydałam z siebie cichy, zaskoczony chichot.

„Był dupkiem” - powiedział mi Cotton.

„Zaczynam to rozumieć” – odrzekłam.

„Mick przyszedł do domu tego ranka, na szczęście Nina ma jetlag i mogła mu powiedzieć, że nie spała i leżała ze mną w łóżku, kiedy sprawa została wykonana.”

Twarz Cotton’a stwardniała i zapytał - „Co u licha robi Mickey, pytając cię o alibi?”

Utknęłam na Max’ie, mówiącym Jimmy’emu Cotton’owi (ze wszystkich ludzi), że byłam z nim w łóżku, ale Max wydawał się nie odczuwać mojego niezadowolenia, które, byłam całkiem pewna, było tak ekstremalne, że powinno być odczuwalne i rozmawiał z Cotton’em.

„Nie jest tajemnicą, że się nie dogadywaliśmy.”

„Nie jest tajemnicą, że nie jesteś typem mężczyzny, który robi takie rzeczy.”

„Cotton …” - zaczął Max.

„Zwłaszcza ty” - ciągnął Cotton.

„Jimmy …”

„Szczególnie z Doddem” - ciągnął Cotton, po czym spojrzał na mnie - „Max dziesięć lat temu miał dużo więcej powodów, żeby pociągnąć za spust i usunąć tego dupka, do cholery…”, spojrzał na Maxa - „…i Mickey o tym wie.”

„On po prostu wykonuje swoją pracę” - powiedział Max, ale byłam zaintrygowana tym, co powiedział Cotton. Słyszałam słowa „dziesięć lat temu” niedawno i przed chwilą, i to wydawało się interesującym zbiegiem okoliczności.

Niestety Cotton był zdenerwowany i nie mogłam dojść do słowa, żeby poprosić go o wyjaśnienie.

„Miał tupet, żeby pokazać się u ciebie.”

„Nie byłem jego pierwszą wizytą.”

„I nie będziesz ostatnią” - Cotton spojrzał na mnie - „Dodd nie był zbyt lubiany przez nikogo. Do diabła, Mickey mógł mnie odwiedzić.”

„Nie masz broni, Cotton, jesteś pacyfistą, bez przemocy, pamiętasz?” - Max mu przypomniał.

„Człowiekiem, który sprawdzał odwagę pacyfizmu i niestosowania przemocy, był Curtis Dodd” – odparł Cotton.

Max zachichotał, czekałam na więcej informacji, ale obaj mężczyźni usadowili się w ciszy.

To było: albo zapytaj, kiedy powiedziałam sobie, że nie chcę wiedzieć, albo milcz.

Zajęło mi to dużo wysiłku, naprawdę chciałam wiedzieć co się stało jakieś dziesięć lat temu, ale milczałam.

„Cóż, wy dwoje młodzi nie potrzebujecie starca, który psuje nastrój, ja po prostu będę się zbierał.”

„Nie psujesz nastroju” – powiedziałam mu szybko, a on uśmiechnął się do mnie.

„Każda rozmowa to psuje” – powiedział, pochylając głowę w panoramę za mną.

Tego doświadczasz w milczeniu lub, jeszcze lepiej, z kimś, kto coś dla ciebie znaczy” - Z jakiegoś powodu jego oczy przesunęły się na Maxa, kiedy powiedział ostatnie, zanim spojrzał na mnie i stwierdził - „Dlatego lepiej się zabieram.”

Nie powiedziałam, że ledwo znałam Maxa, więc nic dla mnie nie znaczył (przynajmniej tak sobie mówiłam), ale Cotton był w ruchu i Max się z nim żegnał.

„To był zaszczyt cię poznać, Cotton” - zawołałem za nim, zatrzymał się i odwrócił.

Potem zadał dziwaczne pytanie - „Tak? Dlaczego?"

„Ponieważ…” - Poczułam się dziwnie pod jego dziwnie intensywną obserwacją i skończyłam niezdarnie - „Ty jesteś Jimmy Cotton”.

„Po prostu człowiek.”

„Człowiek ze sposobem na aparat.”

„Dużo takich” – powiedział Cotton lekceważąco, najwyraźniej nie takim, który cieszył się pochwałami takiego niefachowca jak ja, ale prawdopodobnie, jak domyślałam się, od kogokolwiek.

„Przepraszam” – powiedziałam cicho, ale na tyle głośno, by mógł go usłyszeć - „Byłam na wielu wystawach, tylko twoje sprawiły, że bolało mnie serce, ponieważ mój mózg nie był w stanie przetworzyć piękna, które spotkały moje oczy.”

Max szedł nieruchomo u mojego boku, a Cotton wciągnął tak głęboki oddech, jego klatka piersiowa wydęła się.

„A więc…” – mówiłam cicho – „…nie jesteś tylko człowiekiem z aparatem. Nie dla mnie. Ty jesteś Jimmy Cotton, twoje zdjęcia mi to dały, bardzo mi się podobało, jestem wdzięczna i dlatego to był dla mnie zaszczyt cię poznać.”

Obserwował mnie przez kilka chwil: staruszek z kłótliwymi spojrzeniami, które dopracował do perfekcji, ślizgał się, jego twarz stawała się łagodna. Skinął na mnie brodą, pomachał krótko, odwrócił się, wspiął i okrążył urwisko.

Patrzyłam, jak odchodzi i podejrzewałam, że Max też.

Patrzyłam dłużej, ponieważ poczułam, jak ramię Maxa ściska mnie, by zwrócić moją uwagę.

„Gotowa do powrotu?” - zapytał, kiedy spojrzałam na niego.

„Nie” - wypaliłam, jego brwi uniosły się pytająco, a potem westchnęłam, zanim zasugerowałam - „Możemy trochę pojeździć na skuterze śnieżnym?”

Uśmiechnął się, a potem zaproponował - „Chcesz, żebym nauczył cię prowadzić?”

Szybko pokręciłam głową, a jego uśmiech zmienił się w uśmiech.

„Małe kroczki” – powiedziałam do niego.

„Dobrze, Księżno” - odpowiedział, odprowadził mnie do skutera śnieżnego, wsiedliśmy i Max woził mnie przez dobrą, długą chwilę i, muszę przyznać, cieszyłam się każdą sekundą.

*****

Opłukałam talerze po lunchu w zlewie kuchennym Maxa i powiedziałam sobie, że najwyższy czas wrócić do bycia mądrą, rozsądną, racjonalną osobą.

Przez jakiś czas jeździliśmy po górach na jego skuterze śnieżnym, Max pokazał mi więcej widoków, jeszcze kilka swoich ulubionych miejsc, wszystkie były piękne, ale żadne z nich nie tak spektakularne jak blef. Zrobiłam kilka zdjęć, nawet jedno Max’owi powiedziałem sobie, że nie powinnam robić i miałam nadzieję, że nie zauważył, że je robię. Wpatrywał się w dolinę, jego przystojny profil był rozluźniony i, cóż… przystojny. Zbyt przystojny, żeby nie uchwycić na zdjęciu z tą doliną rozpostartą za nim, więc zrobiłam to i zrobiłam to szybko, przygotowując się do udawania, że ​​robię tylko zdjęcie doliny.

Potem pojechaliśmy z powrotem, a ja przygotowałam późny lunch, podczas gdy Max odstawił skuter śnieżny, po czym wszedł i rozpalił ogień w kominku w salonie.

Jedliśmy kanapki, które zrobiłam z krewetkami, awokado i majonezem na białym pieczywie. Ja na moim stołku, Max stojący przy ladzie przede mną, oboje milczeliśmy. Max’owi na pozór było wygodnie, mi wcale nie.

Kiedy skończył jeść, zaproponowałam - „Jeśli włączysz komputer, podczas gdy ja posprzątam kuchnię, to zmienię twoje hasło.”

„Brzmi nieźle” – mruknął, odciągając łyk coli i omijając bar. Czułam, jak zbliża się do mnie, kiedy szedł i właśnie się do niego odwracałam, kiedy poczułam, jak jedna jego dłoń zaciska się na mojej szyi, z kciukiem na gardle, a potem jego usta znalazły się we włosach na czubku mojej głowy. Ścisnął palcami moją szyję, puścił i bez słowa odszedł.

Siedziałam tam unieruchomiona, niepewna, co zrobić z przypadkową zdolnością Maxa do okazywania czułości w prawie każdym aspekcie, werbalnie, fizycznie, z jego twarzą, jego oczami. Wiedziałam, jak się przez to czuję, co było niebezpieczne i wiedziałam, że niebezpiecznie łatwo będzie się do tego przyzwyczaić, po prostu nie wiedziałam, co o tym myśleć.

Tak, nadszedł czas, aby być mądrą, rozsądną i racjonalną, i wydostać się stamtąd, zanim pozwolę mojemu umysłowi powędrować do tego, co chciałam z tym zrobić.

Włożyłam naczynia do zmywarki, wytarłam blaty i złapałam dietetyczną colę.

Kiedy weszłam do wnęki, Max siedział przy biurku, ekran komputera był podświetlony.

„Na co mam to zmienić?” - zapytałam, kiedy wstał z krzesła i przytrzymał je, abym mogła na nim usiąść, więc to zrobiłam, a on stanął obok mnie.

„Myślę, że onajestsukazpiklarodem666 może nadal być przypomnieniem Shauny” – mruknął sucho Max.

Zacisnęłam usta, żeby się nie śmiać, i podniosłam oczy, żeby na niego spojrzeć.

Potem odcisnęłam usta i zapytałam - „Więc czego chcesz?”

„To nie ma znaczenia.”

„To musi być coś, co możesz zapamiętać.”

„Nina, szczerze, to nie ma znaczenia. Może to być jeden, dwa, trzy, cztery.”

Potrząsnęłam głową z przerażeniem i doradziłam - „To nie może być jeden, dwa, trzy, cztery. To zbyt łatwe do zhakowania.”

„Biorąc pod uwagę, że sprawdzam pocztę raz na trzy miesiące, zrzucam większość, sprawdzam pogodę raz na jakiś czas i nie mam tam nic innego, nie ma nic do zhakowania.”

Westchnęłam i wyjaśniłam - „Tak, ale wynajmujesz to miejsce i inni ludzie mogą z niego korzystać, szukać porno, może nawet obrzydliwe rzeczy.”

Uśmiechnął - „Obrzydliwe rzeczy?”

Zignorowałam jego uśmiech i sposób, w jaki się komunikował, kiedy myślał, że jestem urocza (i sposób, w jaki się czułam) i kontynuowałam - „Obrzydliwe rzeczy, które mogą wpędzić cię w kłopoty. Nie oglądasz telewizji?”

„Niewiele.”

„Cóż, jakiś zwyczajnie wyglądający pedofil prawdopodobnie nie zawahałby się wynająć pięknej A-Frame w górach i cieszyć się dostępem do twojego komputera jeden, dwa, trzy, cztery.”

„Jezu, kochanie”.

„Chorzy są wszędzie. Obejrzyj tylko Criminal Minds.”

„Jeśli to jest ich temat, myślę, że tego uniknę.”

„Jest naprawdę dobry” - powiedziałem mu, rozgrzewając się do mojego tematu, ponieważ podobał mi się ten program i dlatego idiotycznie się zagubiłam i nie trzymałam języka za zębami - „Mają naprawdę inteligentnego, genialnego faceta, który jest fascynujący. I ta naprawdę bystrą, twardą damę. I tego przezabawną komputerową geniuszkę, która nosi modne ciuchy i zawsze ma idealną szminkę. I prawie zawsze trafiają na złego faceta.”

Uśmiechnął się do mnie ponownie, kiedy mruknął - „Wygląda na to, że przegapiłem”.

„Warto tylko dla szminki Penelope Garcii i rzeczy, które nosi we włosach, uwierz mi” – podzieliłam się.

Przestałam mówić, kiedy zobaczyłam, że jego oczy zaczynają błyszczeć, a jego ciało zaczyna się trząść, a jego twarz zdecydowanie mówiła, że uważa, że ​​jestem urocza.

Zamiast tego spojrzałam na komputer i zabrałam się do pracy, klikając przez ekrany, aby przenieść mnie do okna, w którym zmieniałam hasło i zapytałam - „Jaka jest twoja ulubiona liczba?”

„Szczęśliwa liczba to trzy”.

Wzięłam głęboki oddech. To była moja szczęśliwa liczba.

I Charliego.

„Dobrze, w takim razie coś trzy…” - podpowiedziałam.

„Zrób to, Nino.”

„Daj mi coś do roboty.”

„Wymyśl to, zapiszę to i gdzieś schowam.”

Spojrzałam na niego - „Maks…”

Przerwał mi i powiedział - „Trzy księżna trzy”.

Nie byłam pewna, ale byłam prawie pewna, że krew odpływa mi z twarzy.

Nie oderwałam oczu od ekranu, gdy zapytałam - „Słucham?”

„Trzy księżna trzy, tego nie zapomnę.”

„Ale …”

„Wpisz to, mała.”

„Ale Max…”

„Wpisz to.”

Siedziałam sparaliżowana, a kiedy się nie ruszałam, Max pochylił się do mnie, jednym palcem wyławiał litery na klawiaturze, a potem jeszcze raz, aby potwierdzić, po czym jego dłoń zakryła moją na myszce i kliknął „OK”.

Wciąż trzymając rękę na mojej na myszy, przekręcił głowę, żeby na mnie spojrzeć i powiedział - „To powinno wystarczyć”.

„Muszę jechać” - wypaliłam i patrzyłam, jak jego brwi się ściągają.

„Co?”

Wysunęłam rękę spod jego, odsunęłam krzesło, gdy się wyprostował, i wstałam, powtarzając - „Muszę jechać”. Wyciągnąłem rękę, dłonią do góry i poprosiłam - „Mogę dostać kluczyki do samochodu?”

Jego brwi były nadal zmarszczone, kiedy zapytał - „Gdzie jedziesz?”

„Do miasta.”

„Do sklepu?”

„Aby zameldować się w hotelu.”

Zrobił krok w moją stronę, szepcząc - „Księżno”.

Cofnęłam się o krok.

Zatrzymał się, jego brwi znów się złączyły, a twarz pociemniała.

„Co do cholery?”

„Dzięki za, no wiesz, dzisiejszą i wczorajszą noc, i wszystko, ale muszę jechać.”

„Dlaczego?”

Dlaczego?

Było tak wiele powodów, dla których oboje mielibyśmy osiemdziesiąt lat, gdybym poświęcił czas na ich wyliczenie.

„Po prostu jadę.”

„Daj mi powód.”

„Maks…”

„Jeden” – zażądał stanowczo.

„Okej” - powiedziałam, żeby mieć już za sobą - „…może źle zrozumiałam, co się tutaj dzieje, ale jeśli nie, to może powinnam ci przypomnieć, że noszę pierścionek zaręczynowy innego mężczyzny.”

„Nie musisz mi przypominać, Księżno, musisz sobie przypominać.”

O cholera.

Złościłam się, czułam to.

„Przepraszam?” - powiedziałam cicho.

„Żadna kobieta nie miała na palcu mojego pierścionka, kiedy kładłem się z tobą do łóżka.”

„Tak, cóż” – pochyliłam się w jego stronę – „…cieszę się, że o tym wspomniałeś.”

„Ponieważ jesteś wkurzona, że to zrobiłem?”

„Tak!”

„Więc dlaczego obudziłaś się o drugiej i zostałaś ze mną w łóżku do rana?”

Gapiłam się na niego, nie mogąc znaleźć słów, głównie dlatego, że żadne wyjaśnienie, jakiego mogłam mu udzielić, nigdy bym mu nie udzieliła. I poniewczasie zdałam sobie sprawę, że nawet jeśli miało to dać mu coś tak ważnego, jak solidne alibi, kiedy policja wpadła, by przesłuchać go jako potencjalnego podejrzanego o morderstwo, może nie powinnam była dzielić się tą ciekawostką.

Potem oznajmiłam - „Wychodzę” i zaczęłam go obchodzić, ale on zrobił szybki krok w lewo i złapał mnie w pasie, ciągnąc przed siebie - „Zdejmij ze mnie ręce!” - parsknęłam, ale jego ramiona owinęły się wokół mnie mocno, przyciągając mnie do jego ciała.

„To jest coś, co oboje chcemy zbadać” – oświadczył, zmrużyłam oczy i wcisnęłam ramiona między nas, moje dłonie na jego klatce piersiowej.

„To?”

„Co mamy, co się tutaj dzieje, ty i ja.”

„Nie jest!”

„Nie?”

„Nie.”

Spojrzał mi nad głową i wypalił - „Chryste, jesteś pełna gówna.”

„Nie jestem!”

Spojrzał na mnie, potrząsając mną – „Och tak, Nino, jesteś.”

„Nawet mnie nie znasz!”

„Wiem wystarczająco, żeby wiedzieć, że chcę więcej.”

„Cóż, nie możesz wiedzieć więcej. Wychodzę.”

„Zostajesz”.

„Nie możesz mnie tu trzymać.”

„Mogę.”

„Jest to …”

„A ty chcesz zostać.

Potrząsnęłam głową z niedowierzaniem i zawołałam - „Jesteś doprowadzający do wściekłości!”

„I kochasz każdą pierdoloną sekundę.”

Moje usta wydały dźwięk „puf” na taki pokaz arogancji i naparłam na jego klatkę piersiową. Jego ręka przesunęła się po moim kręgosłupie, przyciągając mnie bliżej, wciskając moje dłonie między nami, gdy patrzyłam, jak ugina się jego szyja.

Miałam wrażenie, że wiem, dokąd to zmierza.

„Max” – ostrzegłam, moje ciało napięło się.

„Cicho” – rozkazał cicho – „Mam coś do zrobienia, Słonko.”

„Maks!” - warknęłam.

„Zobaczmy, jak dobre to może być” – mruknął, patrząc na moje usta i wiedziałam, po prostu wiedziałam, że zamierza mnie pocałować.

„Max, ty nie …”

Ale jego palce wbiły się we włosy na mojej głowie, obejmując ją, trzymając mnie nieruchomo i jego usta opadły na moje, odcinając moje słowa.

A biorąc pod uwagę, że moje usta były otwarte, nie przegapił okazji, by wsunąć język do środka.

Moje ciało zamarło, gdy jego język dotknął mojego.

Potem moje dłonie zawinęły się w jego koszulę i moje ciało się roztopiło.

Jego język był przyjemny, smakował dobrze, wszystko było po prostu dobre. Nie tylko dobre. To było lepsze niż dobre. Tęskniłam za tym, kochałam się całować i, Panie, jak ja za tym tęskniłam.

Moje oczy zamknęły się, moja głowa przechyliła się i to było to, byłem zagubiony.

A potem Max naprawdę mnie pocałował i tak się zagubiłam, że nigdy nie chciałam być znaleziona.

Nie było dobre.

To było zdumiewające. Równie niesamowicie całował, jak wyglądał niesamowicie, może bardziej, a to coś mówiło.

Palce moich nóg zwinęły się w butach, dłonie poszybowały mi w górę jego klatki piersiowej, by owinąć ramiona wokół jego szyi, moje ciało przycisnęło całej jego długości, a mój żołądek wykonał salto, zanim spadł w cudowny sposób. Poczułam mrowienie między nogami, które było więcej niż pyszne, było soczyste, a biorąc pod uwagę to wszystko, nie miałam innego wyboru, jak tylko otworzyć się na niego.

I zrobiłam to.

Kiedy ja to zrobiłam, Max wziął i brał, i brał. I dałem, i nie obchodziło mnie, czy wysuszy mnie do cna, w rzeczywistości chciałam, żeby to zrobił.

Oderwał usta od moich, podniósł głowę, palce, które trzymałam w jego włosach, napięły się i wyszeptał, jego żwirowaty głos był rzeczywiście ochrypły - „Jezu, Słonko.”

„Więcej” - odetchnęłam, nawet nie otwierając oczu, a jego usta wróciły do ​​moich, dał mi to, czego chciałam i kochałam każdą krwawiącą sekundę.

Gdzieś z tyłu głowy zdałam sobie sprawę, że się ruszał, zabierał mnie ze sobą, przesuwał nas w kierunku kanapy i byłam szczęśliwa, że tam szłam, nie mogłam się doczekać, żeby się tam dostać, nie mogłam się doczekać na zbadanie Maxa bardziej i pozwolenie mu na zbadanie mnie, gdy zadzwonił telefon.

Po drugim dzwonku głowa Maxa podniosła się i zatrzymał nasz ruch.

„Nie” - brzmiało to jak błaganie i wychodziło z moich ust

„Muszę, Księżno” - jego głos wciąż był szorstki i brzmiał tak, jakby nie chciał, ale kiedy jego ramię opuściło moją talię, a jego dłoń dotknęła mojego policzka, otworzyłam oczy i zobaczyłam na jego twarzy, że mam rację, nie chciał, ale musiał.

„Nie trać tego spojrzenia” - rozkazał, pochylił się, pocałował mnie w czoło, a następnie puścił i długimi krokami podszedł do telefonu na biurku.

Patrzyłam, jak odchodzi, i słuchałam, jak odbiera - „Tak?”

Potrząsnęłam głową, próbując ją oczyścić, ale wciąż czułam jego ramiona wokół mnie; jego usta na moich; jego język w moich ustach; jego miękkie, gęste włosy pod moimi rękami; jego twarde ciało przy moim i chciałam je odzyskać. Nie mogłam pozbyć się tego pragnienia, chociaż próbowałam. To było tak, jakby to się we mnie narodziło, naturalne, wszystkim czym byłam lub czym miałam być i nie było sposobu, aby się tego pozbyć.

„Teraz?” – zapytał Max, brzmiąc na niedowierzającego i trochę zirytowanego, ale także brzmiąc, jakby próbował ukryć oba – „Dobra, tak, uspokój się. Będę tam za piętnaście minut.”

Patrzyłam na niego, gdy jego oczy przesunęły się na mnie, jego twarz nie była tak miękka z pożądania jak pięć sekund temu, była napięta i niecierpliwa. - „Tak, powiedziałem, że się tym zajmę, zajmę się tym” - Kolejna przerwa i nie oderwał oczu od moich, zanim powiedział cicho – „Nie martw się, będę tam. Piętnaście.”

Potem wcisnął przycisk, aby wyłączyć, zapiszczał i poczułam, jak moje ciało drży na ten dźwięk. Poczytalność wracała, ale Max był tuż przede mną, utrudniając postęp.

„Muszę iść.”

Po prostu skinęłam głową.

„Nie wiem, kiedy wrócę.”

Znowu skinęłam głową.

„Księżno, jesteś ze mną?”

„Tak” – wyszeptałam.

„Zabieram ze sobą kluczyki do twojego samochodu” – oznajmił.

„Okej” – odpowiedziałam natychmiast.

Jego ręce znalazły się po obu stronach mojej głowy i przechylił ją do tyłu, aby się zbliżyć. Zobaczyłam, że jego twarz znów stała się łagodna i wyglądał na prawie uspokojonego.

„Przedstawiłem swój punkt widzenia, prawda?”

Och, przedstawił swój punkt widzenia.

„Tak” – wyszeptałam ponownie.

„Skończymy, kiedy wrócę do domu.”

Nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam, co miał na myśli, dokończyć rozmowę lub iść na kanapę, więc mogłam zachować się jak jeszcze większa idiotka lub zachować się jak wrzeszcząca suka.

„Nina?”

„Brzmi jak coś ważnego.”

„Jest bo inaczej nie ma, kurwa, mowy, żebym poszedł” - rękoma na mojej głowie zbliżył mnie do siebie i skończył - „Wyjaśnię później”.

„Lepiej już idź” - powiedziałam mu.

Poczułam, jak jedna z jego dłoni opada na moją szyję, a potem jego kciuk przesuwa się po mojej szczęce.

„Bądź grzeczna” - szepnął.

„Spróbuję” - odszepnęłam, jego oczy przesunęły się po mojej twarzy, po czym pochylił szyję, dotknął ustami do moich ust, dając mi przepiękny, słodki, lekki pocałunek, który był bardzo podobny do jego pocałunku w czoło, tyle że o wiele lepszy i puścił mnie.

Patrzyłam, jak idzie do szafy, zniknął za drzwiami, wyszedł, wzruszając ramionami w płóciennym płaszczu, jego oczy utkwiły we mnie i rozkazał - „Nie zasypiaj”.

„W porządku.”

Uniósł brodę i wyszedł za drzwi.

Podeszłam do komputera, chociaż chciałam patrzeć, jak odchodzi, nie chciałam, żeby zobaczył, jak patrzę.

Podciągnęłam krzesło do góry, usiadłam i włączyłam przeglądarkę internetową, aby uzyskać dostęp do poczty internetowej.

Usłyszałam, jak Cherokee odjeżdża, gdy wpisałam adres internetowy, a następnie moją nazwę użytkownika i hasło. Usłyszałam ciszę, gdy kliknęłam „utwórz”, i więcej ciszy, gdy wpisałam adres e-mail Nilesa.

Potem spędziłam następne dwie godziny pisząc do narzeczonego, wyjaśniając szczegółowo, co oznacza przerwa; co to znaczyło, że nie wiedział, jaką kawę piłam; co to znaczyło, że nie rozumiał, jak bardzo bolało, kiedy poprosił mnie o sprzedaż domu Charliego; jak byłam samotna, nawet gdy byłam z nim; jak to było, że nie kochał się ze mną, nie był czuły, nie sprawiał, że czułam się pożądana lub seksowna; jak bardzo martwiło mnie to, że chociaż rozmawiałam z nim o tym wszystkim, nawet pisałam do niego inne e-maile, to nigdy nie wydawało się przenikać do niego; i na koniec część, która zajęła najwięcej czasu, jak to się między nami nie ułoży. Potem powiedziałam mu, że zadzwonię do niego za kilka dni i porozmawiamy. Potem przeczytałam, zredagowałam, przeczytałam jeszcze raz, dodałam więcej, przeczytałam jeszcze raz, zmieniłam kilka rzeczy, a potem wcisnęłam wyślij.

Zniknął i spojrzałam na ekran pokazujący listę moich e-maili.

Dobra robota, kochanie, szepnął mi do ucha Charlie.

Wydawał się smutny, ale dumny.

Zaczęłam płakać.

 




[1] Zespół nagłej zmiany strefy czasowej, częściej nazywany właśnie jetlag (czyt. dżetlag), to nazwa przyjęta dla serii objawów wiążących się z – jak sama nazwa wskazuje – nagłą zmianą strefy czasowej. Dotyczy ona zatem jedynie dalekich podróży, najczęściej samolotem, na wschód bądź zachód.

8 komentarzy:

  1. Kurcze to było jak Luke i Lee razem wziętych w osobie Maxa. Facet wymiata 😁 kocham go❤️ dziękuję ślicznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuje. Dobrze, że Nina wyjechała. Jestem ciekawa dalszego ciągu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję, aż szkoda że to tylko jeden rozdział :) zniecierpliwoscia czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś czuje, ze Max ma sporo za uszami i to nie tylko z kobietami. Nina może zostać bardzo zraniona.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za rozdział :) bohaterowie rewelacja juz ich kocham i musza być razem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ulżyło mi, że Nina rozstała się przed zbliżeniem z Maxem😅 nie z własnej woli przerwała, ale mega nie lubię zdrad i choć trochę zachowała się fair😁 Max to naprawdę mega facet , bardzo rozczula moje serduszko ❤ mianuje go moim książkowym mężem jeśli przyjmie do głosu NIE. Jesli ktoś mówi w takiej sytuacji to koniec😉 Dziękuję bardzo za rozdział 😉 ratuje dziś życie 😂

    OdpowiedzUsuń