2021-06-04

7 - Miłość jego życia (cz.3)

                                                                  Rozdział 7

Miłość jego życia (cz.3)


*****

Spojrzałam na siebie w łazienkowym lustrze Maxa, pochwyciłam wszystko, czym byłam, i wyszeptałam - „Co ty u licha robisz, Nina Sheridan?”

Moje odbicie nie odpowiedziało, co było trochę frustrujące, ponieważ Charlie również zniknął, a potrzebowałam wskazówek. Złapałam pusty kieliszek po winie z wyłożonego kafelkami blatu i weszłam do sypialni. Mój wzrok powędrował na zegar i zobaczyłam, że zbliża się pora wyjazdu, więc pospieszyłam do mojego bagażu, postawiłam kieliszek na szafce nocnej i przekopałam się, aby znaleźć moją kopertówkę.

Przygotowując się funkcjonowałam na autopilocie, głównie dlatego, że gdybym pozwoliła myślom wędrować do tego, co wydarzyło się na łóżku, nie wiedziałam, co bym zrobiła.

Moim wyborem było błaganie Maxa, żeby zadzwonił do Brody’ego i Mindy i powiedział im, że innej nocy pójdziemy do Koguta; znalezienie Maxa i powiedzenie mu, że dobrze radził sobie z rękami, ustami i innymi rzeczami, a ja nigdy nie opuszczę jego domu aż do śmierci; albo objęcie go ramionami i przyłożenie ust do jego ucha i przyznanie, że się w nim zakochałam.

Ponieważ żaden z tych sposobów nie był zdrowy, byłam na autopilocie.

Jednak autopilot prowadził mnie prosto w nową klęskę. Umyłam twarz, a następnie nałożyłam makijaż Nina Wychodzi Się Bawić, który był cięższy, zadymiony i prawdopodobnie poważnie przesadzony w Górach Kolorado. Zakręciłam też włosy, nie w loki, ale po to, by nadać im więcej fal i objętości. Potem wsunęłam opaskę na głowę wykonaną z trzech cienkich warkoczy ze złotej skóry, którymi delikatnie odciągnęłam włosy z twarzy, i rozdzieliłam warkocze wzdłuż czoła, aby nadać wygląd Greckiej Bogini. Wsunęłam się w białą koszulkę z siateczki, która była długa z przodu, otuliła moje dżinsy w biodrach (w rzeczywistości obejmowała mnie wszędzie) i miała wcięcie z tyłu. Pod spodem miała wszytą cienką, rozciągliwą białą koszulkę, a na zewnątrz była całkowicie pokryta małymi złotymi cekinami. Znowu prawdopodobnie przesada dla Gór Kolorado, ale nie miałam niczego, co byłoby wymyślne, ale nie tak wymyślne.

Wyjęłam złote sandały na szpilkach na paskach, żeby pasowały do ​​góry i jedyną rzeczą, jaką mogłam zrobić, aby stonować ten zestaw, było wyposażenie się tylko w moje nowe srebrne kolczyki i pierścionek Maxa.

Znalazłam kopertówkę, która była z miękkiego, płowego zamszu, subtelna, a nie złota, wyjęłam płowy szal, który miał odrobinę połysku, ale nie był przesadzony, spryskałam się perfumami, złapałam kieliszek i zeszłam na dół.

„Max?” - zawołałam, kiedy dotarłam i rozejrzałam się, żeby zobaczyć, że nie ma go w kuchni ani w salonie.

Może zmęczył się czekaniem i poszedł beze mnie, chociaż wątpiłam, że tak jest i zdecydowałam, że prawdopodobnie robi coś Max-owego. Rąbie drewno. Buduje stodołę. Ratuje dziecko w niebezpieczeństwie lub wspina się na drzewo, aby uratować kota. Takie rzeczy.

Rzuciłam kopertówkę i szal przy torebce na stole w jadalni, podeszłam do zlewu, umyłam kieliszek, włożyłam ją do suszarki i wróciłam do torebki.

Przełożyłam błyszczyk i inne rzeczy, które bym potrzebowała z torebki, kiedy usłyszałam, jak Max wchodzi z tyłu domu.

Odwróciłam głowę, żeby zobaczyć, że ma na sobie swoją czarną skórzaną kurtkę i zmienił dżinsy na parę, która była mniej wyblakła. Miał na sobie ciężki czarny pasek, czarne buty i ciemnoniebieską koszulę z paskami w kolorze wina i ciemnoszarym. Jego gęste, ciemne włosy zostały odgarnięte z twarzy i jak udało mu się to zrobić tak perfekcyjnie (ponieważ szukałam i nie znalazłam żadnych produktów w jego łazience) było tajemnicą.

Wyglądał wystarczająco dobrze, by go zjeść.

Poczułam, jak puchną mi piersi, gdy patrzyłam, jak jego oczy uderzają we mnie i z jakiegoś powodu, kiedy to zrobiły, nagle stanął.

„Gotowa” – zawołałam ze sztuczną energią, próbując ukryć swoją reakcję na jego niesamowitość, odwróciłam się i spojrzałam na kopertówkę.

Zatrzasnęłam ja, kiedy usłyszałam jego buty na drewnianej podłodze, a potem poczułam, że się zbliża.

Uniosłam głowę, gdy jego ramiona otoczyły mnie od tyłu, wysoko na moich żebrach, jego ręka spłaszczyła się z boku mojej lewej piersi. Potem poczułam, jak chowa twarz w mojej szyi.

Zamarłam.

„W porządku, Księżno” - warknął przy mojej szyi - „…nie będę zrzędził, że czekam, aż się przygotujesz, jeśli to właśnie dostanę.”

Sutki w moich nabrzmiałych piersiach stwardniały, gdy jego komplement uderzył głęboko.

„Max” – szepnęłam.

„Cholernie piękna” - mruknął, muskając nosem moje ucho, co w połączeniu z jego słodką mową wywołało dreszcz na mojej skórze.

Moje oczy złapały coś błyszczącego i skupiłam się na naszym odbiciu w oknie. Max z twarzą wciąż na mojej szyi, jego wielkie ciało w ciemnych ubraniach otaczające mnie; ja z jasnymi włosami, w błyszczącej bluzce, przytulona i bezpieczna w jego ramionach.

Tak bardzo podobało mi się to, co zobaczyłam, że bez zastanowienia, skrzyżowałam ręce i zakryłam jego dłonie.

„Spóźnimy się” - powiedziałam cicho, nie mogąc oderwać oczu od naszego odbicia, nie mogąc powstrzymać tego, by mnie rozgrzewały jego słowa, nie potrafiąc przywołać wszystkich powodów, dla których był taki dobry, wspaniały, ale nie był dla mnie. Mogłam tylko wymienić wszystkie powody, dla których był tak dobry, wspaniały i utknęłam na tym.

Jego kciuk przesunął się, by pogłaskać bok mojej piersi, a ja z powrotem wtopiłam się w niego.

„Max, stek. Jestem głodna” – skłamałam. Zdecydowanie mogłam jeść, rzadko kiedy nie mogłam, ale wolałabym zostać w ramionach Maxa; może do końca życia.

Podniósł głowę, ale jego ramiona ścisnęły mnie i pocałował moją skroń, zanim mnie wypuścił.

„Stek, tak” - mruknął z wyraźnym brakiem entuzjazmu, złapał mnie za rękę, ja złapałam torebkę i szal i pociągnął mnie do szafy.

„Czy jestem zbyt wystrojona?” – zapytałam, z trudem owijając szalik na szyi, ponieważ ja również trzymałam kopertówkę w tej ręce, gdy otworzył drzwi, opuścił moją drugą rękę, sięgnął i chwycił mój płaszcz.

Zamknął drzwi i zmierzył mnie wzrokiem. Przestałam oddychać pod wpływem ciepła jego spojrzenia. Potem dał mi odpowiedź jednym słowem.

„Nie”

Wytrząsnął mój płaszcz i podniósł go, a ja zdałam sobie sprawę, że trzyma go, żebym włożyła w niego ręce. Odwróciłam się do niego plecami i zrobiłam to, położył go na moich ramionach, a potem jego ramiona mnie obróciły, jego palce zacisnęły się wokół krawędzi mojego płaszcza i przybliżył się do mnie. Mężczyźni pomagali mi przy płaszczu, ale nie w ten sposób. Jak ze wszystkim, Max zrobił to o wiele lepiej.

Puścił mój płaszcz, złapał mnie za rękę i pociągnął do drzwi.

Staliśmy na zewnątrz, podczas gdy on je zamykał, kiedy mruknął - „Trzymaj ten top blisko”.

„Słucham?” - zapytałam jego profil, a on odwrócił się do mnie, poruszając się szybko, nagle wyciągnął rękę, by owinąć się wokół tyłu mojej głowy i szarpnął mnie do przodu, więc musiałam podnieść obie ręce, żeby powstrzymać upadek. Zrobiłam to i uderzyły w twardą ścianę jego klatki piersiowej.

„Ten top” – powiedział, kiedy zbliżył twarz i zdałam sobie sprawę, że jego głos brzmiał dziwnie. Intensywnie, ale też chrapliwie, jak wtedy, gdy się wygłupialiśmy i zrozumiałam, dlaczego, kiedy znowu się odezwał - „Dzisiaj, kiedy będę cię pieprzył, chcę cię nago. Później chcę, żebyś jeździła na moim fiucie, mając na sobie tylko ten pieprzony top.”

Ugięły mi się kolana, a palce zacisnęły, paznokcie dłoni nie ściskały mojej torebki, ocierając się o jego klatkę piersiową, gdy to robiły, a ja tylko patrzyłam na niego niezdolna do funkcjonowania głównie dlatego, że zgubiłam się w jego oczach, a jednocześnie byłam skupiona na tym, co moje ciało czuło i podobały mi się obie te rzeczy tak bardzo, że nie było miejsca na nic innego.

„Kochanie, jak nie odsuniesz się, Mindy i Brody będą jeść sami.”

„Okej” – wyszeptałam, ale się nie poruszyłam.

Staliśmy tam oboje, wpatrując się w siebie nieruchomo w zimnym, nocnym powietrzu na jego werandzie.

Jego usta drgnęły i wymamrotał - „Księżno”

Odskoczyłam i odsunęłam się, mamrocząc - „Racja.”

Zarzucił mi ramię na ramiona i odprowadził mnie na stronę drzwi pasażera Cherokee, piszcząc zamkami. Otworzył moje drzwi i czekał, aż się wciągnę, zanim ponownie je zamknął.

Zapinałam pasy, a Max okrążał maskę, kiedy zdałam sobie sprawę, że pomógł mi z płaszczem i otworzył mi drzwi.

Miałam kłopoty. Cudowny Max robił się jeszcze wspanialszy, coś, o czym nie sądziłam, że jest możliwe, ale tak było, wszędzie wokół mnie.

Cholera.

Max wsiadł, zapiął pasy, uruchomił samochód i wycofał. Zjechaliśmy z podjazdu i jechaliśmy drogą, a ja próbowałam się pozbierać, pamiętać wszystkie powody, dla których Max oznaczał dla mnie przyszłą katastrofę. Przemyślałam to podczas lunchu i przypomniałam sobie, że byłam dość przekonana. Jednak niesamowity orgazm i pochlebstwa Maxa wydawały się budować niewidzialną ścianę przed moim umysłem podążającym tą ścieżką.

Dłoń Maxa znalazła moją, a jego palce splotły się z nią, ciągnąc ją do siebie i ponownie opierając jej tył o jego twarde udo.

„Brody wydaje się miły” – powiedziałam w ciszy, nagle pragnąc, żeby było wypełnione, żebym nie utknęła w mojej głowie.

„Jest” - odpowiedział Max i nie dzielił się dalej.

„Od jak dawna jesteście przyjaciółmi?”

„Tak dawno jak pamiętam” - odpowiedział Max - „Mieszkał obok nas, kiedy dorastałem. Jego mama i tata rozwiedli się, jego tata wyprowadził się i ożenił ponownie. Jego mama też wyszła ponownie za mąż, a Mindy, jego mama i ojczym nadal mieszkali obok mojej mamy.”

„Och.”

Puścił moje palce, ale, co dziwne, obrócił moją dłoń i przycisnął ją do swojego uda, zaciskając moje palce wokół jego umięśnionego uda. Wzięłam cichy oddech na ten intymny gest, gdy zmienił bieg, by skręcić, nabrał prędkości, a potem jego ręka wróciła do mojej i splótł palce.

Wtedy to zrozumiałam. W ten sposób Max powiedział mi, że nie chciał, żebym cofała rękę, kiedy musiał mnie puścić.

Tak, miałam rację, Max stawał się coraz bardziej cudowny, a ja miałam kłopoty.

Przełknęłam i nie wiadomo skąd zaatakowały mnie myśli. Jego siostra powiedziała mi, że był podrywaczem. Jego niezgłębiony związek z Shauną. Jego utalentowana dłoń między moimi nogami. Jego niezdolność lub być może niechęć do podzielenia się ważnymi faktami ze swojego życia.

I to ostatnie doprowadziło mnie do przypomnienia sobie zdjęcia jego i Anny w dniu ślubu. Wszystko to przypominało mi, że Max był kiedyś żonaty i przywodziło na myśl fakt, że chociaż, z tego, co wywnioskowałam, był dobry czas na to, nie zrobił tego. Jednak to było moje przypuszczenie i insynuacja Kami, że był zajęty. Żadnym z nich nie podzielił się ze mną, a wszystkim, czego zażądał, abym ja się z nim dzieliła.

„W domu Bitsy były zdjęcia” – wypaliłam, gdy zatrzymał się na skrzyżowaniu z główną drogą, jego ręka znów rozpłaszczyła moją na udzie i spojrzał na lewo i prawo, czekając na okazję, by skręcić.

„Tak?” - zapytał z roztargnieniem, a ja przesunęłam rękę.

Przestał patrzeć w lewo i w prawo, z głową zwróconą do mnie, a jego ręka wystrzeliła i chwyciła moją, przyciągając ją z powrotem i przyciskając do swojego uda.

Jego głos był łagodny, kiedy wyjaśnił - „Podoba mi się twój dotyk, Słonko.”

Zostawiłam rękę tam, gdzie to była, ponieważ prawdopodobnie bardziej podobało mi się jego wyjaśnienie niż dotyk. Zrobiłam to, mimo że budził się mój instynkt ochronny i prawdopodobnie zrobiłam to nie tylko dlatego, że podobało mi się jego wyjaśnienie, ale również, bo lubiłam go dotykać. Jego uwaga wróciła na drogę, znalazł możliwość wyjazdu, skręcił w prawo i po tym, jak nabrał prędkości, jego palce ponownie splotły się z moimi.

„Były tam twoje zdjęcia” - wróciłam do tematu i dłoń Maxa ścisnęła moją.

„Nie dziwi mnie to” - odparł bezceremonialnie Max - „Bitsy lubi zdjęcia i znam ją od dawna.”

„Jak długo?”

„Od szkoły.”

„Od tak dawna jest przyjaciółką?”

„Tak.”

„Było zdjęcie ciebie i Curtisa Dodd’a” – powiedziałam. – „Wyglądało na to, że jesteście przyjaciółmi.”

Myślałam, że zrozumie, do czego to prowadziłam i może się podzieli. Ale nie podzielił się, a przynajmniej nie podzielił się ważnymi fragmentami.

„Tak, byliśmy przyjaciółmi dawno temu. Brody, Curt i ja spędzaliśmy razem czas w liceum. Wszyscy graliśmy w piłkę.”

„Piłka?”

„Football.”

„O.”

Nie powiedział nic więcej, a ja czekałam, dając mu otwartą furtkę, ale jej nie przyjął.

„Co się stało?” – zapytałam cicho, myśląc, że wiem, i przygotowując się na uderzenie.

„Dużo gówna” - odpowiedział Max i mówił dalej - „po szkole Curt i ja prowadziliśmy razem interesy, budownictwo, drobne prace. Chciał pójść w innym kierunku, tym, który wziął i chciał, żebym był z nim. Był zdeterminowany i w końcu się posprzeczaliśmy. Nie podobało mi się to, że nie on oglądał się na mnie ani to, co planował zrobić, i wiedziałem, że miastu też nie. Próbowałem mu to wyperswadować. Nie słuchał.”

Przestał mówić, a ja znów czekałam, aż podzieli się dalej.

Ale nie.

„Ale trzymałeś się blisko Bitsy” - zauważyłam.

„Tak” – odpowiedział i zaczął poruszać kciukiem, używając go do głaskania grzbietu mojej dłoni.

To było miłe w sposób, który przeszkadzał mi w ułożeniu słów, by powiedzieć mu, że widziałam jego zdjęcie ślubne, kiedy Max zmienił temat.

„Mam pomysł.”

„Pomysł?”

„Tak.”

„Co za pomysł?”

„W przyszłym tygodniu przedstawię cię George’owi.”

„George’owi?”

„Adwokatowi w mieście, mamy tylko jednego. Kiedy ostatnio z nim rozmawiałem, mówił o rozwijaniu się, znalezieniu partnera. Wszyscy nowi ludzie wokół, praca się piętrzy.”

Moje serce zaczęło bić szybciej i powiedziałam cicho - „Max …”

Ale Max mówił dalej, udowadniając, że podczas gdy mój umysł był skupiony na przyszłej katastrofie, umysł Maxa był całkowicie skupiony na innych rzeczach - „Najlepszy sezon na wynajem domu to zima. A-Frame jest poszukiwane, podnoszę czynsz, a mimo to jest solidnie zarezerwowany, jeden po drugim. Budownictwo również zamiera zimą, a znalezienie pracy jest trudniejsze. Ty i ja możemy jeździć do domu twojego brata po Święcie Dziękczynienia, wracać w lutym, marcu. To ci wystarczy?”

Planował naszą przyszłość.

I brzmiało to jak dobry plan, przemyślany, hojny plan. Max daje mi to, czego potrzebowałam, czas w domu Charliego, czas do spędzenia w Anglii, moim drugim domu. Był to idealny kompromis, gdybyśmy mogli to zmienić finansowo.

Mimo to poinformowałam go cicho - „Max, znamy się od tygodnia”.

Jego dłoń ścisnęła moją i zapytał - „I?”

Spojrzałam na niego i powtórzyłam z niedowierzaniem - „I?”

„Tak” – odpowiedział, nie odrywając wzroku od drogi – „I?”

„Ledwo się znamy” – wyjaśniłam niepotrzebnie.

„Poznałem swojego tatę, słyszałem twoją historię z tymi wszystkimi kutasami, a twoja mama mnie lubi” – powiedział i to oczywiście była prawda. - „Widziałem też, że jesteś wkurzona, chora, słodka, kochasz mój dom i można śmiało powiedzieć, że jest między nami chemia.”

„Tak ale …”

„Nie ale, po prostu tak”.

„Tak, ale to szaleństwo.”

Spojrzał na mnie i zapytał, brzmiąc jakby był zirytowany - „Dlaczego to jest szalone do cholery?”

„Max, znamy się od tygodnia” – powtórzyłam.

„Lubisz to miasto?” - zapytał.

„Tak, jest ładne.”

Lubisz Mindy, Arlene, Cotton’a, Beccę, Bitsy?”

„Oczywiście.”

„Oni też cię lubią.”

To, muszę przyznać, było miłe, ponieważ bardzo lubiłam ich wszystkich.

Jednak ze względu na zdrowie psychiczne wciąż walczyłam w moim rogu i wyjaśniłam - „Max, nie podejmujesz takich decyzji w biegu.”

Jego dłoń zacisnęła się w mojej i to tak mocno, że prawie bolało.

„Więc co? Mówisz, że siedzisz, czekasz, pozwalasz życiu płynąć, kiedy decydujesz się podjąć decyzję, którą miałaś podjąć na pierwszym cholernym miejscu i mieć nadzieję, że jakieś gówno się nie wydarzy, jakbyś miała wypadek samochodowy, straciła nogi albo co gorsza, swoje pieprzone życie.”

Poczułam, że moja klatka piersiowa zamarza na to, co wywnioskowałam z jego słów, więc nie mogłam zrobić nic poza oddychaniem - „Max…”

Może mnie nie usłyszał, bo mówił dalej - „Powiedzmy, że właśnie straciłaś nogi, a resztę życia poświęciłaś na myślenie o tych wszystkich zmarnowanych miesiącach i nie przeżywaniu ich.”

Zbyt dobrze to wiedziałam.

Mimo to szepnęłam - „Max…”

Ale wiedział, że to wiem, a jego głos stał się łagodniejszy, nadal był zirytowany, ale starał się być delikatny – „Myślę, że przez to, co przeszłaś ze swoim bratem, Księżno, rozumiesz.”

„Właśnie wyszłam ze związku” – wyjaśniłam, czepiając się kolejnej obrony, nieważne jak była ułomna.

„Nie wyszłaś z tego związku teraz, Nina, nie byłaś w nim od jakiegoś czasu, po prostu rozpoznałaś, że tak jest.”

Boże, to było takie irytujące, że był taki cholernie mądry.

Szarpnąłem za rękę bez skutku, więc pozwoliłam jej się rozluźnić, ale przekręciłam głowę, żeby wyjrzeć przez okno i zasugerowałam ostro - „Nie rozmawiajmy o tym”.

„Dlaczego? Bo wiesz, że mam rację?”

Odwróciłam głowę do niego i użyłam moich słów jako oskarżenia, głośnego, głośnego, które odbijało się od kabiny - „Za szybko idziesz!”

„Jak znalazłem coś, czego chcę, nie pieprzę się, żeby to się stało, Księżno. Nigdy.”

Chociaż jego słowa sprawiły, że mój brzuch wydawał się trochę miękki w dobry sposób, mój umysł przypomniał mi, że jest denerwujący.

„Być może, Górski Facecie Macho Max, dasz mi chwilę na odetchnięcie i uporządkowanie głowy, zanim zdecyduję się zmienić swoje życie o sto osiemdziesiąt stopni. A może to byłoby proszenie o zbyt wiele?” – zapytałam sarkastycznie.

„Nie chcesz odetchnąć, mała, chcesz znaleźć czas na naprawę swojej tarczy, aby mnie powstrzymać. Ponieważ zgaduję, że będę miał dzisiaj więcej niż twoje majtki, odpowiedź brzmi: tak, prosisz o zbyt dużo.”

Szarpnęłam za rękę, znowu bezskutecznie, poddałam się i warknęłam - „Boże, jesteś taki denerwujący”.

„Walczyłaś z Nilesem?” – zapytał nagle Max.

„Nie.”

„Nigdy?”

„Nie! I przestań pytać o Nilesa” – zażądałam.

Zignorował moje żądanie i wciąż wypytywał - „Nie dbał na tyle, by walczyć, nie pasował do ciebie w ogniu lub był taki leniwy, że po prostu znosił twoje gówno?”

Potrząsałam głową, krótkim, gniewnym potrząsaniem.

Potem powtórzyłam - „Moje gówno?”

„Tak, mała, twoje gówno.”

Skrzyżowałem jedną wolną rękę na klatce piersiowej, nie było to wiele, ale podejrzewałam, że to trochę coś wskazywało i oświadczyłam - „Nie mówię o tym”.

„Tak właśnie myślałem” – powiedział Max, nie brzmiąc już na zirytowanego, ale rozbawionego - „Wszystkich ich to nie obchodziło, żadnego ognia i lenistwo jak diabli.”

Wyjrzałam przez okno po stronie pasażera, nie mogąc odpowiedzieć, ponieważ miał rację, pod każdym względem.

„Biedna Nina” - wymamrotał Max, unosząc moją rękę w swojej i poczułam jego usta na moich knykciach, zanim upuścił je z powrotem na swoje udo i skończył, wciąż mamrocząc - „…musiałaś się cholernie śmiertelnie nudzić.”

Odwróciłam się, żeby na niego spojrzeć i oznajmiłam - „Niezależnie od tego, że Brody jest twoim przyjacielem od dzieciństwa i bez wątpienia życzysz sobie, abym zrobiła dobre wrażenie, uczciwie ostrzegam cię, że od teraz jestem oficjalnie już z tobą nie rozmawiam.”

To sprawiło, że wybuchnął śmiechem. Odwróciłam głowę i zaczęłam strzelać focha.

Jego dłoń ponownie ścisnęła moją dłoń i powiedział - „Zrozum to, Księżno, zdobyłaś Brody’ego w chwili, gdy po południu otoczyłaś Mindy ramionami. Prawdopodobnie mogłabyś podpalić Cherokee na parkingu przed Kogutem, a Brody nadal by cię polubił.”

„Nie podawaj mi żadnych pomysłów” – mruknęłam.

„Myślałem, że ze mną nie rozmawiasz.”

Zacisnęłam usta, jeszcze raz spróbowałam wyrwać moją rękę z jego, ale nie udało mi się, poddałam się i dalej wściekałam, podczas gdy Max chichotał myśląc, że to wszystko było zabawne.

Tak.

Denerwujący.

*****

Kogut był ogromnym, pięknym budynkiem położonym wysoko na zboczu góry, do którego prowadziła kręta, wietrzna droga. W środku paliły się światła, miał tak wiele okien, że można było przez niego patrzeć.

Do końca podróży udało mi się dotrzymać obietnicy i nie rozmawiałam z Maxem. Ze swojej strony udowodnił, że w nowy sposób może być denerwujący, ponieważ to nie przeszkadzało mu w najmniejszym stopniu. Po pięciu minutach ciszy puścił moją rękę i włączył odtwarzacz MP3, wypełniając kabinę muzyką rockową z lat siedemdziesiątych. Dobrą muzyką rockową z lat siedemdziesiątych i zauważyłam z irytacją, że Max miał nawet dobry gust muzyczny, coś innego, co postanowiłam uznać za irytujące.

Oczywiście skorzystałam z okazji i cofnęłam rękę.

Dlatego Max oczywiście złapał mnie za łokieć, szarpnął moje ramię do siebie, przeciągnął w dół ręką, aż złapał moją dłoń i pociągnął ją z powrotem.

Nie walczyłam z tym. Max był silniejszy ode mnie i to byłoby upokarzające, kiedy bym przegrała.

Teraz nie miał innego wyjścia, jak tylko pozwolić mi się odsunąć, aby zaparkować, a gdy zapłon został wyłączony, odpięłam pas, otworzyłam drzwi i zeskoczyłam. Następnie zaczęłam maszerować w kierunku frontowych drzwi restauracji tak szybko, jak tylko mogły mnie nieść moje sandały na wysokim obcasie.

Moje szybkie postępy zostały utrudnione, gdy ramię Maxa otoczyło moje ramiona i przyciągnął mnie do siebie z taką siłą, że uderzyłam w jego twarde ciało, moje ramię automatycznie owinęło się wokół jego talii i dla wygody (powiedziałam sobie) pozostało tam. Nie protestowałam, a Max nie powiedział żadnych słów. W ten sposób przeszliśmy razem resztę drogi.

Otworzył przede mną drzwi i zobaczyłam, że w środku są nie tylko okna, ale także lśniące, jasne drewno; bardzo wysokie sufity; kilka dobrze dobranych nadruków bawełnianych; niektóre poroże; wiele komfortowo wyglądających kabin zarówno dużych, jak i małych; i niewiele stołów, ale krzesła nie były krzesłami restauracyjnymi, były to przytulne fotele z wysokim oparciem, zapraszające na chwilę.

Zdecydowałam, że lubię to miejsce, kiedy wypatrzyłam Mindy i Brody’ego i zaczęłam się uśmiechać, ale Max zatrzymał nas, jego ramię podwinęło mnie do przodu, a jego usta powędrowały do ​​mojego ucha.

„Coś, co powinnaś wiedzieć, Księżno.”

Odchyliłam głowę do tyłu, Max podniósł swoją i spojrzałam na niego w milczeniu.

Przeskanował moją twarz, spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się, po czym kontynuował - „Kiedy cię spotkałem, moją pierwszą myślą było to, że jesteś bardzo ładna, masz świetne pieprzone oczy, ale nie w moim typie, jesteś wysokiej klasy, co oznacza wysokie wymagania. Potem się wkurzyłaś i to było to. Nawet gdybyś nie była w tym rowie, teraz nadal byłabyś w moim łóżku. Więc jeśli myślisz, że ten charakterek jest zniechęcający, mała, to się mylisz.”

Nie wiedziałam, co z tym zrobić, ponieważ nie dało mi to nic do roboty, ale nie miałam szansy na nic, ponieważ Max zwinął mnie z powrotem do swojego boku i poprowadził nas do Mindy i Brody’ego.

Kiedy zatrzymaliśmy się i ręce Maxa poruszyły się, by wziąć mój płaszcz, śmiało oznajmiłam - „Powinniście wiedzieć, że Max i ja kłócimy się i nie będę z nim rozmawiała przez całą kolację. Mam nadzieję, że to nie zrujnuje nikomu nocy.”

Oczy Mindy zrobiły się wielkie i Brody wpatrywał się we mnie przez sekundę, zanim wybuchnął śmiechem. Max, palant, był słyszany za moimi plecami. Potem położył rękę na moim krzyżu i wepchnął mnie do naszego boksu.

Patrzyłam, jak przekazuje nasze płaszcze kelnerce w białej koszuli, czarnych spodniach, długim czarnym krawacie i długim białym fartuchu, a potem usiadł obok mnie, nie zwlekając z przesunięciem ramienia po budce za moimi plecami. Odwinęłam szalik z szyi i wsunęłam w niego torebkę obok siebie, kiedy Brody się odezwał.

„Cóż…” - zaczął Brody, wciąż się uśmiechając - „…to zrobi wieczór jeszcze ciekawszy.”

„Co?” – zapytał Max, a Mindy, siedząca po wewnętrznej stronie boksu naprzeciwko mnie, pochyliła się do przodu.

„Kami tu jest” – szepnęła.

Pochyliłam się też do przodu i odszepnęłam - „O mój Boże”.

„Jest gorzej” – oświadczył Brody – „Shauna też tu jest.”

Mindy skinęła mi głową, a ja powtórzyłam, tym razem znacznie bardziej przerażona - „O mój Boże”.

„I… jeszcze!” - powiedziała Mindy - „Harry!”

„Cholera” - mruknął Max i przywołałam całą swoją kontrolę, by nie rozejrzeć się po sali.

„Gdzie?” – zapytałam Mindy.

„Jesteśmy centrum” – wyjaśniła Mindy – „Kami jest na pierwszej, Shauna na piątej, a Harry na dziewiątej.”

„Jesteśmy otoczeni” – wymamrotałam przerażonym głosem.

„Tak” – zgodziła się Mindy i usiadła wygodnie.

Ramię Maxa owinęło się wokół moich ramion, jego druga ręka dotarła do mojej szczęki i odwrócił moje ciało i twarz do siebie.

Potem zasugerował dziwnie - „Masz ochotę na całowanie z języczkiem?”

„Przepraszam?” - odpowiedziałem nadętym tonem, zapominając przy jego dziwnej sugestii, że z nim nie rozmawiam.

„To wkurzy Shaunę” – odpowiedział Max. – „Kami też, jak sądzę.”

Ten pomysł miał wartość i dlatego go rozważyłam.

To był błąd, ponieważ Max wiedział, że rozważam to, uznał to za zabawne, więc wybuchnął śmiechem, przyciągnął mnie jeszcze bliżej i pocałował mnie mocno, ale nie długo, robiąc to przez śmiech.

Jego usta oderwały się od moich i oszczędzono mu czubka mojego języka, gdy kelnerka wróciła i zapytała - „Podać coś do picia?”

„Martini z oliwką i bez wermutu, proszę” - rozkazałam, skinęła głową, pochyliła głowę i nabazgrała, a Max uścisnął mnie, przyciągając moją uwagę.

„Księżno, jesteś w górach na wysokości.”

„I?”

„I wypiłaś w domu kieliszek wina. Musisz uważać na alkohol, kiedy nie jesteś przyzwyczajona do wysokości.”

„Nic mi nie będzie.”

„Nie czułaś się dobrze, kiedy wczoraj wieczorem wypiłaś butelkę wina. Padałaś z prędkością światła.”

„Byłam zmęczona. Było późno. Teraz jest szósta trzydzieści.”

„Nie było późno, była dziewiąta wieczorem”.

Moje brwi ściągnęły się i zapytałam - „Była?”

„Tak, Słonko, tak było.”

To była wiadomość; wydawało się, że dużo było później.

„Och” – mruknęłam.

„Spokojnie, wszystko o co proszę” – powiedział Max, ściskając moje ramię.

„W porządku” - zgodziłam się i Max zwrócił się do kelnerki.

„Coors” — rozkazał, skinęła głową i odeszła.

„Jesteś szczęśliwym człowiekiem, Max, widząc, że Milcząca Kara Niny trwa około dwóch sekund. Większość kobiet, które znam, może wytrzymać to przez wiele dni” – Brody powiedział Max’owi, ale jego oczy były na mnie i mogłam powiedzieć, że się droczył.

„Niezupełnie, przez większość drogi tutaj milczała” – powiedział Max.

„Nigdy nie mogłabym wykonać kary ciszą, jestem zbyt podenerwowana” – dodała Mindy.

„O co w ogóle się kłócicie?” — spytał głupkowato Brody.

„Nic” - odpowiedziałem natychmiast.

„Nina się tu przeprowadza” – powiedział Max ponad moim słowem.

„Maks!” - warknęłam, wykręcając szyję, żeby na niego spojrzeć.

Przenosisz się tutaj! Niesamowite!” - Mindy zaskrzeczała bardzo, bardzo głośno i wielu innych klientów odwróciło się, by popatrzeć.

W rzeczywistości, kiedy z zawstydzeniem omiatałam wzrokiem restaurację, zauważyłam Shaunę, która, sądząc po spojrzeniu w jej oczach, które rzucały we mnie lodowe sztylety, słyszała każde słowo.

Tak samo zawstydzona, jak byłam, ponieważ była z innym mężczyzną, w ten sposób wcierając Harry’emu w nos jej zdradę, wymusiłam na mojej twarzy wyraz zdziwionego zachwytu, podniosłam rękę i obdarzyłam ją szczęśliwym machnięciem, oznaczającym „Hej, znam cię!”.

Odwróciła się.

„Chryste, jesteś słodka” - mruknął Max, a ja spojrzałam na niego, po czym zauważyłam, że Brody i Mindy odwracają się od przyglądania się Shaunie, Mindy chichocze, a Brody się uśmiecha.

W tym momencie pojawiły się nasze menu. Niedługo potem przyszły nasze drinki.

Kami przyszła po tym, jak złożyliśmy zamówienie i cieszyliśmy się koszem świeżego, ciepłego, pysznego pieczywa.

Stała na końcu naszego stołu, jej oczy były utkwione w Brody’ego i nie powiedziała ani słowa pozdrowienia do swojego brata, Mindy ani do mnie.

„Brody, jesteś w domu” - oznajmiła, jakby Brody przyniósł czarną chmurę zarazy i śmierci do Gnaw Bone po swoim nikczemnym przybyciu.

„Tak” - Brody stwierdził oczywiste, ale też się nie przywitał.

Jej oczy zwróciły się do mnie i powiedziała - „Nina, gratulacje, widzę, że udało ci się wytrzymać tydzień.”

Otworzyłam usta, ale Max dotarł tam przede mną.

Z westchnieniem rozkazał - „Kami, stonuj to”.

Oczy Kami powędrowały do ​​brata i zapytała w sposób, w którym stwierdziła, że ​​myślała, że ​​je poszatkowałam, a następnie oblałam benzyną i podpaliła - „Czy Nina dała ci papiery?”

„Tak.”

„Rozmawiałeś z Trev’em?”

„Nie.”

„Max” - syknęła i przykuła jego całą uwagę. Albo mogłabym powiedzieć, że jego pełną, przerażającą uwagę. Tak przerażającą, że nie mogłam się powstrzymać i częściowo odsunęłam się od niego.

„Nie powiem ci więcej, Kami, że to się nie stanie.”

„Więc to do mnie należy dbanie o mamę przez cały czas.”

„Ona nie jest inwalidką.”

„Jest wrzodem na tyłku.”

„Więc nie poddawaj się jej gównu.”

„Łatwo ci powiedzieć i zrobić, prawie nigdy tu nie bywasz.”

„Może porozmawiamy o tym później, kiedy nie będę spędzał czasu z Brody’m, którego rzadko widuję.”

Kami nie miała ochoty być hojna i dlatego zapytała - „Rzadko widujesz mamę i mnie, Brody jest ważniejszy niż rodzina?”

„Tak, Kami, gdyby Brody podszedł do mojego stolika w miłej restauracji, powiedział gówno mojej kobiecie i stanął mi w twarz, nie byłby zbyt ważny. Widząc, że nie traktuje mnie jak śmiecia, jest.”

Twarz Kami zrobiła się czerwona, pospiesznie pociągnąłem łyk martini myśląc, że będę go potrzebować, a moje oczy przesunęły się na Mindy, która wyglądała blado, jej oczy były szeroko otwarte, ale nadal wydawała się bardzo starać się nie śmiać.

Wyglądało na to, że Kami znalazła nowy kierunek dla swojej brzydoty, ponieważ jej oczy skierowały się na mnie i cieszyłam się, że wzięłam ten łyk martini.

Potem spojrzała z powrotem na Maxa i zapytała - „Zamierzasz ją traktować jak palant jak Shaunę?”

Mindy sapnęła. Brody wciągnął słyszalny oddech i wyprostował się. Max właśnie się wyprostował.

„Kami, ostrożnie, teraz mnie wkurzasz” – stwierdził Max tonem, który bezbłędnie podkreślał jego słowa.

„Ona wie?” – zapytała Kami, albo nie przetwarzając, albo ignorując groźby Maxa.

„Wie, co zrobiłeś Shaunie?”

„Wie, że byliśmy razem, teraz wie, że nie jesteśmy” – odpowiedział Max - „Jak chcesz kontynuować tę rozmowę, zrobimy to na zewnątrz”.

„Nie chcesz, żeby wiedziała” - odkrzyknęła Kami i Max wyślizgnął się z boksu, ale oczy Kami powędrowały do ​​mnie - Oszukiwał ją, zabrał ją na zakup pierścionka, a potem wyrzucił ją, nie dając jej żadnego powodu. Po prostu skończył” - podniosła rękę i głośno pstryknęła palcami.

„Gdzie słyszałaś to gówno?” – spytał Brody zjadliwym tonem.

„Shauna mi powiedziała” – odpowiedziała Kami.

„Shauna kłamała” – stwierdził Max, trzymając rękę na ramieniu Kami. „Skończymy to gdzie indziej.”

Wyrwała rękę z jego uścisku i cofnęła się o krok, oskarżając - „Shauna i ja jesteśmy przyjaciółkami od zawsze, a ty ją tak traktujesz?”

Cóż, to wyjaśniało nastawienie do Maxa i jego rzekomego statusu podrywacza. Shauna karmiła Kami kłamstwami, a Kami, będąc tym, o czym wiedziałam o Kami, łyknęła to.

Moje oczy powędrowały do Mindy, a ona rzuciła we mnie miną „Widzisz!”.

„Kami…” - zaczął Max, ale mówiła dalej.

„To byłoby tak, jakbym to ja mieszała w głowie Brody’ego.”

„Jakby to mogło być” – mruknął Brody, wyraźnie drżąc z obrzydzenia na tę myśl i nadeszła moja kolej, by zwalczyć śmiech, więc zrobiłam to, biorąc kolejny zdrowy łyk martini.

Kami spojrzała na niego, po czym odwróciła się do Maxa i zadała jej śmiertelny cios. – „Albo jak wtedy, gdy spieprzyłeś sprawy ze mną i Curt’em.”

Na tę ciekawą wiadomość odwróciłam głowę i spojrzałam na Kami.

„Och” – mruknęła Mindy.

„Kami, do cholery” – wycedził Max.

„Chryste, Kami, to było dwadzieścia lat temu” – wtrącił Brody.

„Niezupełnie” – warknęła Kami.

„Chcesz to zrobić tutaj, świetnie” - stwierdził Max i skrzyżował ręce na piersi. – „Curt spieprzył sprawy z tobą i nim, nie ze mną. Zawsze chciał Bitsy, Kami, nawet gdy był z tobą. Dostał swoją szansę, wziął ją. Prawda boli, ale tak jest. Curt nie żyje, Bitsy jest niepełnosprawna i nadszedł czas, abyś się odpieprzyła.”

„Bitsy nie jest złamana, może utknęła na tym fotelu, ale będzie tarzała się w kasie Curtisa do końca życia.”

Ten całkowicie paskudny komentarz sprawił, że poczułam, że muszę interweniować, dlaczego, nie wiedziałam, to było szalone. Ale zrobiłam to.

„Jesteś krową” – oświadczyłam, a jej oczy zwęziły się na mnie.

„Jak mnie nazwałaś?”

„Krowa. Używamy tego wyrażenia w Anglii, kiedy mówimy o zgorzkniałej, skomlącej kobiecie.”

„Co to jest skomlenie?” – zapytała Mindy szeptem i nie odrywając oczu od Kami, odpowiadałam.

„Jęczenie, narzekanie, zrzędzenie, złośliwości. To skomlenie.”

Kami pochyliła się do przodu i syknęła - „Zuchwałość.”

„Nie, zuchwałość jest określane w Anglii jako grubiaństwo, inaczej znane jako arogancja lub chamstwo, zademonstrowane przez podchodzenie do naszego stołu i bycie krową.”

„Nina” - mruknął Max, ale nie brzmiał już na złego, a raczej odwrotnie.

To była siostra Maxa i jeśli nie chciał, żebym wdała się z nią w słowną kłótnię, to był jego wybór. I tak powiedziałam swój kawałek.

Usiadłam więc wygodnie, opróżniłam kieliszek i oświadczyłam - „Potrzebuję jeszcze jednego martini”.

„Zrezygnowałeś z Shauny, żeby skończyć z takimi osobami?” – zapytała Kami, wskazując na mnie ręką.

Komentarz Kami o Bitsy był ostatnią kroplą. Jej zniewaga dla mnie była zniewagą Maxa.

„Zrezygnowałem z Shauny, bo pieprzyła się z Curt’em w tym samym czasie, kiedy pieprzyła się ze mną, zabezpieczając swoje tyły i próbując namówić Curt’a, by zostawił Bitsy, żeby mogła z nim wylądować, jeśli nie uda jej się wylądować ze mną. I zrezygnowałem z niej, ponieważ kiedy myślała, że jestem usidlony, była głównie suką i myślała, że może mnie prowadzić za penisa. Nie mogła, nie lubiła tego, więc stała się jeszcze bardziej sukowata. Kiedy w końcu ją wywaliłem, uczepiła się Harry’ego, którego mogła prowadzić za penisa, jednocześnie wydając jego pieniądze i pieprząc się z nim. Teraz masz swoje wyjaśnienie, masz swoją scenę, idź, kurwa, usiądź i, przysięgam na Chrystusa, Kami, jak nie zostawisz za sobą dramatu, gdy następnym razem cię zobaczę, nie zechcę, kurwa, cię zobaczyć. Tak?”

Mój Boże. Zdałam sobie sprawę, że Max był w większości cierpliwy na swój sposób Mężczyzny z Gór, ale kiedy przestawał być cierpliwy, też nie brał żadnego gówna.

„Napuszony, zawsze taki był” – odpaliła Kami, wciąż szykując się do odejścia. Max potrząsnął głową. Skończył i wiedziałam o tym, ponieważ stanął obok mnie i spojrzał, zwracając uwagę na Brody’ego - „Przypomnij mi, żebym ci podziękował za ten świetny pieprzony pomysł. Steki w Kogucie. Kurewsko genialne.”

„Nie obwiniaj mnie” – mruknął Brody, uśmiechając się.

„Kelnerka!” - zawołałam, podnosząc kieliszek po martini, kiedy przykułam jej wzrok, a następnie okrążyłam nim wokół stołu, wskazując, że powinna przynieść świeżą kolejkę dla wszystkich.

„Uwielbiam twój top, Nins, zapomniałam powiedzieć” - powiedziała mi Mindy.

„O tak, kochanie, a twój jest śliczny. To też zapomniałam powiedzieć” — odpowiedziałam.

„I to coś we włosach” – ciągnęła Mindy - „Jest super.”

„Dzięki” – uśmiechnęłam się do niej.

Kami wydała z siebie zirytowane, niedamskie parsknięcie i odeszła.

Kiedy jej utrzymująca się złowroga obecność wyniosła się na jej obcasach, Max objął mnie ramieniem i zasugerował - „Może powinniśmy umieścić Kami w pokoju z twoim tatą, zobaczyć, kto zostanie ostatni.”

Spojrzałam na Maxa i oznajmiłam - „Tata skopałby jej tyłek.”

Max uśmiechnął się i stwierdził - „Kochanie, Kami jest nie w kij dmuchał.”

„Wciąż widzę, że tata nie dał mi dziś rano z siebie wszystkiego. Prawdopodobnie jetlag.”

Max wciąż się uśmiechał, kiedy mruknął - „To nie są dobre wieści, Księżno”.

„O czym mówicie?” - zapytała Mindy, a Max i ja spojrzeliśmy na nią.

„Tata Niny to kutas” – odpowiedział bez ogródek Max.

„Co?” - to była kolej Brody'ego, by zapytać.

Wyjaśniłam - „Mój były narzeczony powiedział mojemu ojcu, że tu jestem, a mój ojciec jest zaniepokojony utratą statusu społecznego, na który liczył dzięki mojemu małżeństwu. Dlatego przyleciał tutaj, aby powiedzieć mi, że popełniam wielki błąd, a zrobił to dziś rano w swój wyjątkowo obraźliwy sposób, zdołał również wypowiedzieć obelgi przeciwko Max’owi, którego nawet nie zna, zanim Max musiał go wyrzucić z domu. Jednak nie opuścił miasta, co oznacza, że ​​jest w hotelu w Gnaw Bone, prawdopodobnie planuje uknuć złowrogi spisek przeciwko Max’owi, mnie, nam obojgu, miastu Gnaw Bone i wszystkim jego mieszkańcom, a może nawet całemu hrabstwu.”

Mindy i Brody wpatrywali się we mnie w milczeniu.

„Tak jak powiedziałem” - podsumował Max - „…tata Niny to kutas”.

„Łał, naprawdę miałaś zły dzień” – powiedziała cicho Mindy.

Nie wiedziała nawet połowy.

„W ten sposób zamawiam kolejne martini” – odpowiedziałam z droczącym się uśmiechem. Ramię Maxa ścisnęło mnie, ale kiedy spojrzałam na niego, patrzył na Brody’ego. Potem przemówił tonem, który można było odczytać tylko w jeden sposób, co było ekstremalną aprobatą.

„Powinieneś zobaczyć ją dziś rano z tatą, Brody. Chryste, przeżuła go i wypluła. Pomyślałem, że będę musiał wyjąć mopa i wyczyścić podłogę.”

Brody uśmiechnął się, ale zauważył - „Bracie, nie jestem pewien, czy to dobrze ci wróży.”

„Nie jestem kutasem” – odpowiedział Max - „Zauważyłem, że Nina zachowuje zabójcze rzeczy dla suk i kutasów. Ze mną, nawet wkurzona, jest oswojona.”

Moje oczy zwęziły się na niego i zapytałam - „Oswojona?”

Wzrok Maxa zwrócił się do mnie i wymruczał - „Słonko, na mnie twoje pazury są jak kociaka.”

Mindy zachichotała. Brody zachichotał. Moje oczy zwęziły się jeszcze bardziej i pojawiły się nasze przekąski.

*****

Skończyłam martini numer dwa i delektowałam się ostatnimi łykami kieliszka pełnego, pysznego czerwonego wina, które wypiłam z moim, teraz skonsumowanym, absolutnie przepysznym stekiem, towarzyszącymi mu smażonymi grzybami i pieczonymi ziemniakami, po mojej przystawce: indywidualnym, pieczonym camembercie, który był wspaniały, gdy uderzył nas kolejny incydent.

Shauna.

Brody przemówił pierwszy i zrobił to w chwili, gdy jego wzrok trafił na nią stojącą na końcu stołu.

„Poważnie?” - zapytał z niedowierzaniem.

Zignorowała jego i wszystkich innych. Patrzyła tylko na Maxa.

„Max, możemy chwilę porozmawiać?” – zapytała uprzejmie, głosem niepodobnym do tego z nocy z Buffalo Burger. Był niższy, namiętny i przymilny.

„Nie” - Max odpowiedział krótko i z radością zauważyłam, że był odporny na jej namiętne przymilanie się.

Pochyliła się i powiedziała cicho - „Słonko, proszę”.

Byłam niestety, mimo że Max prosił mnie o ostrożność, lekko nietrzeźwa. Dlatego kiedy nazwała Maxa „Słonko”, nie byłam w stanie w pełni rozważyć moją odpowiedź i, być może, w ogóle jej nie mieć.

Zamiast tego moje szczęście związane z odpornością Maxa na Shaunę rozpłynęło się do czysta, moje plecy wyprostowały się prosto, spojrzałam na Mindy i zapytałam głośno - „Czy ona właśnie nazwała Maxa Słonko w mojej obecności?”

„Kurwa” - wymamrotał Max i jego ramię owinęło się wokół mojej talii, przyciągając moje dolne ciało mocno do jego.

„Myślę, że tak” – szepnęła Mindy, jej twarz znów była blada i obserwowała mnie z bliska, prawdopodobnie niepewna, czy przeskoczyć przez stół i mnie przytrzymać, czy wskoczyć ze mną do walki.

Spojrzałam na Shaunę i powiedziałam jej - „Właśnie nazwałaś Maxa Słonko.”

„Przepraszam, Nina, to zajmie tylko minutę” - powiedziała Shauna, uznając, że nie jest zimną, bezduszną, zdradzającą, suką z piekła rodem, ale dziś wieczorem była słodka jak cukier na powierzchni, jednak wciąż bezskutecznie ukrywając bezduszną, zdradzającą sukę z piekła była do głębi.

„Nie, to nie zajmie minuty, Shauna, bo za sekundę odejdziesz.”

„Nina, Słonko” - mruknął Max.

Wyciągnęłam rękę z oczami przyklejonymi do Shauny i oświadczyłam dumnie - „Ogarniam to”.

Ramię Maxa zacisnęło się i powiedział - „Shauna, Nina jest nieprzewidywalna, gdy jest zła. Zrób sobie przysługę, startuj.”

„Max, poważnie, to jest ważne” – odpowiedziała Shauna.

„Wróćmy do tego, jak nazywasz Maxa Słonko” – zasugerowałam.

„Nina, jeszcze raz przepraszam, ale naprawdę potrzebuję zamienić słowo z Maxem” – naciskała Shauna.

„Mogłabym być skłonna na to pozwolić, gdybyś nie nazwała go Słonko wprost… przede… mną. Teraz dostaniesz słowo po moim zimnym trupie” – odparłam.

„Słonko, uspokój się” - powiedział Max po kolejnym ściśnięciu.

„To się wyślizgnęło, przyzwyczajenie” - powiedziała Shauna, lodowa królowa zamroziła jej rysy na sekundę, zanim zdążyła to ukryć, jej słowa miały mi przypomnieć, że cieszyła się Maxem, nawet jeśli tylko przez chwilę, potem zwalczyła to i powiedziała: znowu nisko i fałszywie słodko - „Przepraszam, naprawdę”.

„Przeprosiny przyjęte…” — oświadczyłam wielkodusznie - „Teraz proszę, zbliżamy się do deseru, najlepszej części posiłku. Nie psuj tego.”

Spojrzała z powrotem na Maxa i powiedziała - „Max, wiesz, że nie przeszkadzałabym ci, gdyby to nie było ważne.”

„Wypluj to, Shauna, i idź” — rozkazał Brody z niecierpliwością.

Nie odrywała oczu od Maxa - „To prywatne. Max, proszę.”

Usta Maxa zacisnęły się, gdy zmęczył się jej grą i stwierdził - „Nie dzielimy się niczym prywatnym, Shauna.”

„Max” - błagała i również cierpliwość Maxa się wyczerpywała.

„Szczerze, Shauna, Brody jest w mieście i staramy się zjeść smaczny posiłek. Co do cholery?”

Zdała sobie sprawę, że nic jej nie osiąga, więc zmieniła taktykę i oznajmiła - „Jestem w ciąży”.

Powietrze przy naszym stole stanęło.

Patrzyłam na Maxa, moje płuca płonęły przez to, że nie oddychałam, zastanawiając się, kiedy „wywalił ją” i czy istnieje możliwość, że to dziecko było jego, gdy patrzyłam, jak powoli mruga.

Potem warknął swoim śmiertelnie niebezpiecznym, głębokim, zachrypniętym głosem – „Powtórz?”

„Czy możemy porozmawiać na osobności?” - powtórzyła.

„Nie, Shauna, dlaczego mówisz mi to gówno?” – zapytał Max.

„Bo to Curt’a.”

„Jasna cholera” – szepnęła Mindy.

„Jezu Chryste” – mruknął Brody.

„O mój Boże” – wydyszałam.

„Co do cholery?” - uciął Maks.

Przykucnęła przy stole obok Maxa i spojrzała na niego.

„Max, musisz porozmawiać z Bitsy” – błagała.

„Dlaczego, u diabła, miałbym to zrobić?” – zapytał Max.

„Bo to dziecko Curt’a. Ponieważ Curt zaopiekowałby się mną, dzieckiem. Tak mi powiedział. I dlatego, że teraz Curt odszedł” – wyjaśniła Shauna.

„Chyba wała ze mnie robisz” – odgryzł się Max i mogłam powiedzieć, że był poza gniewem, narastał do wściekłości i to była moja kolej, aby objąć go ramieniem w talii.

„Czy możemy porozmawiać o tym na osobności?” - zapytała ponownie.

„Nie, Shauna, kurwa, w ogóle nie chcę o tym rozmawiać. Nawet nie chcę znać tego gówna.”

Przysunęła się bliżej i położyła rękę na kolanie Maxa, a moje oczy skupiły się na tym, gdy błagała - „Curt by się mną zaopiekował, wiesz o tym, wiesz, że by to zrobił. Nie stać mnie na samodzielne wychowywanie dziecka.”

„Jesteś szajbnięta?” – zapytałam, a jej oczy przecięły się na mnie.

„Co?” - zapytała z powrotem.

„Walnięta? Rąbnięta? Pomylona? Durna? Zwariowana? Świrnięta? Szalona?" – wyjaśniłam podniesionym głosem.

„Oczywiście, że nie” – warknęła.

„Więc najpierw zdejmij rękę z kolana Maxa” - warknęłam, a jej ręka wystrzeliła jak oparzona od Maxa - „Po drugie, spadaj w podskokach i znajdź kogoś innego, kto może być na tyle bez serca, by pomóc ci w oskubaniu Bitsy z pieniędzy. Musisz wiedzieć, że Max nigdy by tego nie zrobił.”

„To dziecko Curt’a, a to są pieniądze Curt’a, a Max znał Curt’a i zna Bitsy, a wszyscy wiedzą, że Max jest sprawiedliwy.”

„A ty sypiałeś z Curt’em, kiedy był mężem Bitsy” – odparłam – „Wystawiłaś się na sztych, ale jak żyjesz dzięki mieczowi, Shauna, musisz być gotowa na śmierć od niego.”

Jej oczy zwęziły się i zaczął wchodzić lód – „Co to znaczy?”

„To znaczy, że igrałaś z ogniem, teraz się poparzyłaś. Żyj z tym. Teraz, szczerze, po prostu odejdź.”

„To nie twoja sprawa” – warknęła, wstając, maska zsunęła się całkowicie i teraz wpatrywała się we mnie lodowymi sztyletami.

„Słucham? To ja śpię w łóżku Maxa. To w moje dżinsy Max włożył dziś rękę. Ale to ty nazwałaś Maxa Słonko, ty położyłaś na nim rękę w mojej obecności i ty podeszłaś do naszego stolika, przerywając piękny wieczór i rzucając na nas te brudy. Więc robię z tego swoją sprawę. Idź stąd.”

„Mówimy tutaj o niewinnym dziecku” – odpowiedziała Shauna.

„Mówimy o tym, że wciąż kopiesz po złoto, mimo że żyła wyschła i masz czelność podejść do Maxa w ładnej restauracji i spróbować go w to wciągnąć!” - odpaliłam.

„Co tu się dzieje?” - zapytał mężczyzna, a ja spojrzałam przez ramię Maxa z nadzieją, że zobaczę menedżera lub kogoś takiego, ale Harry tam stał.

„Pieprzona szóstka” – wymamrotał Brody.

Max wyślizgnął się z budki - „Wszystko w porządku, Harry, Shauna właśnie wychodzi.”

Harry zignorował Maxa i wpatrywał się w Shaunę, pytając - „Dlaczego przeszkadzasz Max’owi i Ninie?”

„Harry…” — Shauna wróciła do swojego fałszywego, słodkiego, błagalnego tonu.

„Myślisz, że możesz pieprzyć Ninę tak, jak pieprzyłaś Bitsy i mnie?” – zapytał głośno Harry, a ja przyglądałam mu się trochę pijana, myśląc, że jest o wiele mniej głupkowaty, kiedy jest zły.

„Czy możemy iść gdzieś prywatnie?” – spytała skromnie Shauna.

„Nie, wszyscy w restauracji już wiedzą, że jesteś pieprzoną dziwką, dlaczego mielibyśmy zachować prywatność?”

„Pieprzona szóstka” – powtórzył Brody mamrocząc i również wstał. - „Harry, człowieku, poważnie, chodźmy na spacer.”

„Tak” — odpowiedział Harry - „Pójdziemy na spacer, kiedy Shauna wybierze się na wędrówkę”.

„Harry” – zawołałam - „Dlaczego nie przysuniesz sobie krzesła i napijesz się z nami?”

Harry spojrzał na mnie, po czym jego oczy wróciły do ​​Shauny - Chciałbym tego, Nino, i chętnie to zrobię, gdy tylko Shauna się odsunie.

„Czy jest jakiś problem, Shauna?” - teraz dotarł mężczyzna, który jadł obiad z Shauną.

„O-rajuśku” – wyszeptała Mindy, a ja spojrzałam na nią szeroko otwartymi oczami.

„W porządku, Robert” – odparła Shauna.

„Powinieneś się uspokoić i usiąść” – Robert nierozsądnie poradził Harry’emu i zrobił to w nieco groźny sposób.

„Tak? Powinienem?” – zapytał Harry, wciąż głośno – „Ciebie teraz pieprzy? Powinieneś wiedzieć, tydzień temu pieprzyła mnie, Curtis Dodd’a i Bóg wie kto jeszcze.”

„Jak powiedziałem, powinieneś się uspokoić” – powtórzył Robert, robiąc krok do przodu, a Brody podniósł rękę, żeby go powstrzymać.

„Chłopcy, to musi wyjść na zewnątrz” – rozkazał Max, zbliżając się do Harry’ego.

„Uczciwe ostrzeżenie, Robert” – oświadczył Harry - „Świetnie ssie ci kutasa, ale będąc zdolną kobietą wielozadaniową całego tego gówna, trzyma rękę w twoim portfelu, kiedy to robi.”

Sapnęłam. Mindy zachichotała. Menedżer zbliżył się o wiele za późno, ponieważ Robert strząsnął rękę Brody’ego, podszedł, kołysząc się, łącząc pięść ze szczęką Harry’ego i Harry poleciał.

Rozległo się kilka wrzasków, gdy Harry wylądował na stole, przewracając go, a kieliszki, talerze, solniczka i pieprzniczka poleciały na podłogę. Wyprostował się, odwrócił i zaatakował, zgięty wpół. Uderzył Roberta w brzuch ramieniem i zabrał go sześć kroków do tyłu na inny stół. Ponownie roztrzaskały się szklanki, talerze się rozbiły, a klienci odskoczyli, gdy Robert wylądował na nim, a następnie się podniósł. Harry nie mógł się podnieść, owinął ramiona wokół Roberta i obaj upadli na ziemię, mocując się, chrząkając i przeklinając się nawzajem.

Podniosłam się na kolana w budce, aby ich obserwować, podobnie jak Mindy.

To nie trwało długo. Max i Brody włączyli się w to. Max wziął Harry’ego za kołnierz i dżinsy, podnosząc go na nogi i odpychając. Brody zrobił to samo z Robertem, popychając go w przeciwnym kierunku.

„Głupi skurwysynu!” - Harry wrzasnął, mając na koszuli sok ze steku, keczup i sos chrzanowy oraz coś, co wyglądało jak wino, masło i kwaśna śmietana, z ręką Maxa na klatce piersiowej, popychającą go tyłem w kierunku drzwi wejściowych.

„Spokojnie, Harry” – uciął Max, wciąż naciskając na jego klatkę piersiową, Harry szurając nogami „na zewnątrz”.

Patrzyłam, aż drzwi się za Maxem zamknęły, Harry odwrócił się gwałtownie w kierunku frontowych schodów, ręka Maxa dotarła do jego górnej części pleców i zniknęli z pola widzenia. Potem spojrzałam w drugą stronę i zobaczyłam, że Robert i Brody zniknęli za szklanymi drzwiami, które prowadziły na tylne patio. Shauna również zniknęła z pola widzenia.

„Łał” – odetchnęła Mindy i spojrzałam na nią, po czym uśmiechnęła się promiennie.

„Nins, kochanie, to była całkowicie zabawna randka.”

Uśmiechnęłam się chwiejnie do Mindy, kątem oka coś przykuło moją uwagę, rzuciłem się w bok, złapałam za nadgarstek biegnącą naszą kelnerkę i poprosiłam - „Wiem, że masz do posprzątania, ale kiedy będziesz miała okazję, czy mogę dostać Amaretto na lodzie? Duże.”

„Jasne” – mruknęła z roztargnieniem.

„I dla ciebie też” — powiedziałam jej - „Wpisz to na nasz rachunek.”

Jej oczy skupiły się na mnie i powiedziała - „Hej, dzięki.”

Machnęłam ręką, zsunęłam się z kolan i usiadłam na tyłku – „Żaden problem” – mruknęłam, wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na Mindy. – „Myślisz, że kiedykolwiek wyjdziemy, bez zakończenia walką mężczyzn?”

„Ten raz był fajniejszy niż poprzedni” – skomentowała Mindy.

„Tak, to prawda” – zgodziłam się.

„Mimo to może się zestarzeje” – powiedziała Mindy z uśmiechem.

„To też prawda”.

„Nigdy nie miałam Amaretto. To się nie sprzedaje w Psie. Czy powinnam spróbować?”

„Musisz skosztować Amaretto, zanim umrzesz” – poinformowałam ją dramatycznymi słowami, ale też były prawdziwe.

„Więc to jest tak.”

Uśmiechnęłam się do niej. Odwzajemniła uśmiech.

„Moją ulubioną częścią…” - wszyscy staliśmy obok Cherokee, ja kołysząc się lekko, a Brody wspominał naszą noc - „… było to, kiedy Nina powiedziała Shaunie, że śpi w twoim łóżku, a twoja ręka wsunęła się w jej dżinsy. To było zajebiste.”

„Powiedz dobranoc, Brody” - rozkazał Max.

Brody uśmiechnął się - Tak tylko mówię.”

„Podobało mi się, kiedy Nina wymyśliła te wszystkie słowa oznaczające szaleństwo” – dodała Mindy, również czując się poetycko i opowiadając o naszym wypełnionym zabawą wieczorze - „Nawet nie wiedziałam, że jest tyle słów”.

„Zapomniałam o postrzelona” – poinformowałam Mindy.

„Muszę mieszkać w Anglii. Wszyscy mówicie zabójczo” – wykrzyknęła Mindy.

„I obłąkana” – kontynuowałam.

„Super!” – zawołała Mindy.

„I szurnięta…” – kontynuowałam.

Max otworzył drzwi po stronie pasażera i jego ręce powędrowały do moich bioder – „Powiedz dobranoc, Nino.”

„Noc!” - zawołałam, kiedy ręce Maxa obróciły moje ciało w stronę drzwi, a następnie podniosły mnie, więc nie miałam innego wyboru, jak tylko wczołgać się do środka.

„Noc, Nins!” - Mindy oddzwoniła.

„Tak, Nins później. Max, bracie, jedź ostrożnie” – powiedział Brody.

„Zawsze” - wymamrotał Max i zatrzasnął moje drzwi.

Max zniknął z okna, ale nagle pojawiła się Mindy. Uśmiechnęłam się do niej przez okno, a potem zobaczyłam, jak kładzie na nim rękę. Podniosłam rękę i przycisnęłam ją do jej. Posłała mi zabawny, mały uśmiech, którego nie całkiem zrozumiałam, zanim jej ręka zniknęła i odeszła.

Nuciłam, zapinając pasy, a Max usiadł obok mnie. Myślałam o tym, że Mindy jest taka słodka, podobnie jak na upieczonym, marmurowym serniku, który skonsumowałam ostatni, popijając go Amaretto.

„W dobrym humorze?” – spytał Max, uruchamiając SUV’a.

„Kocham Mindy” – oznajmiłam.

„Domyślam się, że ona też cię kocha, Księżno, jesteście parą z piekła rodem.”

Tak naprawdę nie słuchałam jego słów, po prostu mówiłam - „Ten sernik był pyszny.”

„Nawaliłaś się?” – spytał Max, trzymając rękę na oparciu mojego siedzenia, jego tors był wygięty, by wyjrzeć przez tylną szybę i wyjechać.

„Jestem podchmielona, a nie nawalona.”

Max skręcił do tyłu i wjechał na drogę – „Jaką mam szansę, że nie zemdlejesz w drodze do domu?”

Machnęłam przed sobą ręką i oświadczyłam - „Och, nic mi nie będzie.”

„Racja” - mruknął Max.

„Czy możemy posłuchać muzyki?” - poprosiłam i Max włączył muzykę.

Pięć minut później byłam martwa dla świata.

 


7 komentarzy:

  1. Dziękuję...szkoda się nic jeszcze się nie wyjaśniło

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehehe 😁 5 min później 😁😁😁❤️❤️❤️ uwielbiam to 😁

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko😂😂😂 szalona Nina😂 to jest to 😉 Dalej uważam ze tydzień to szaleństwo i rozumiem ją, a Max powinien słuchać swojej przyszłej połówki 😉 Dziękuję ❤ Mocno czekałam dziś na tą część 😁

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Ninę i Maxa. Taka z nich para łobuzów 😍

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dziękuje. Uwielbiam Ninę.

    OdpowiedzUsuń