Rozdział 5
Charlie
Otworzyłam
oczy, zamrugałam na jasne słońce i poczułam zapach smażącego się bekonu.
Byłam
sama w łóżku Maxa. Widocznie Max przygotowywał śniadanie na dole.
Przewróciłam
się na plecy i spojrzałam na punkt w suficie A-Frame.
Po
wysłaniu e-maila do Nilesa i wypłakaniu oczu – tak bardzo, że musiałam podejść na
fotel przy kanapie, zwinąć się w nim, trzymając poduszkę przy piersi, aby
zapewnić sobie wygodny kokon, jednocześnie odpuszczając część mojego życia,
która kiedyś była dla mnie ważna, w rzeczywistości myślałam, że to będzie cała
moja przyszłość, ale zorientowałam się, że nie jest już taka ważna – oczyściłam
twarz. Potem wrzuciłam kolejną kłodę do ognia. Potem spojrzałam na płonącą
kłodę, próbując uporządkować swoją głowę. Potem nie udało mi się uporządkować
głowy. Potem, gdy zrobiło się późno, zrobiłam kolację dla jednej osoby, a na
deser zjadłam ciasteczka. Potem czytałam, aż zrobiło się później. Potem, kiedy
zrobiło się naprawdę późno, przebrałam się w koszulę nocną, włączyłam film, wsunęłam
się do łóżka i oczywiście znowu zasnęłam oglądając film.
Teraz
najwyraźniej był ranek i Max był w domu.
A
powiedział, że kiedy wróci do domu, skończymy.
I
kiedy tak leżałam, wpatrując się w sufit, zdecydowałam, że będę musiała
wymyślić sposób, aby powiedzieć mu, że nie jestem gotowa, abyśmy skończyli w
jakikolwiek sposób, który miałby nadejść. Nie byłam gotowa na to, co działo się
w jego A-Frame podczas mojej przygody w Kolorado. Nie byłam gotowa, aby zbadać,
co się dzieje między nim a mną.
Chciałam,
szczerze w Bogu, chciałam tego tak bardzo, że czułam to jak ból.
Ale
pogodziłam się z tym, że moje życie zmieniło się w jeden sposób. W
rzeczywistości zdałam sobie sprawę, że dzień wcześniej, gdy patrzyłam na ogień
Maxa, wiedziałam, zanim nawet wykorzystałam ten czas, że Niles i ja nigdy nie damy
rady tego wypracować i zdałam sobie sprawę, że wiedziałam o tym od dawna. Albo tylko
ja się w nim zakochałam, albo on znudził się tą miłością ze mną. Ale zanim
jeszcze wyjechałam, zrozumiałam gdzieś w głowie, że po prostu potrzebuję
dystansu, aby dojść do tego wniosku i ten dystans da mi odwagę, by to przejść.
Dlatego
nie mogłam przetworzyć, ani nie chciałam, kolosalnego powrotu do Niny z Dawnych
Czasów. Niny, która otwierała swoje serce, była wolna, podejmowała przygody i
jeszcze większe ryzyko. Niny, która to robiła i sprawiała, że jej
serce zostało
zdeptane, a jej głowa
miała kłopoty.
Nie
byłam pewna, czy chcę grać bezpiecznie i być mądra, rozsądna i racjonalna w
każdej sekundzie w każdym niuansie mojego życia.
Byłam
pewna, że nauczyłam się swoich lekcji dawno temu i nie zamierzałam do tego
wracać.
Nie
mogłam żyć życiem, które prowadziłam z Nilesem, pogodziłam się z tym.
I
nie mogłam wrócić do tego, kim byłam. Złamane serce położyło tę drogę, do
licha, była nim wybrukowana.
A
Holden Maxwell miał na sobie wypisane złamane serce.
Wyciągnęłam
się z łóżka, poszłam do łazienki, wykonałam swoją rutynę, a następnie,
decydując się na przyzwoitość w obliczu zbliżającej się rozmowy, podeszłam do
walizki i grzebałam, aż znalazłam swój wełniany szlafrok. Był jak duży, długi,
rozpinany sweter bez guzików, który sięgał mi do łydek.
Był
kremowo zielony i miał kaptur. Kosztował fortunę i był fantastyczny.
Strzepnęłam
go, związałam paskiem i zeszłam na dół, by stanąć twarzą w twarz z Maxem. Zeskoczyłam
z ostatniego stopnia, zobaczyłam go w kuchni i zatrzymałam się jak martwa.
Stał
plecami do mnie, nosił spodnie od piżamy i nic więcej. Jego ramiona, mięśnie
pleców, szeroka przestrzeń gładkiej, opalonej skóry były wystawione gołym okiem
i oślepiło mnie jego piękno. Tak bardzo, że to cud, że nie wyrzuciłam ręki i
nie zaczęłam się kręcić.
Na
tę myśl odwrócił się i pokazał mi swoją klatkę piersiową.
Na
ten widok, prawdopodobnie lepszy niż jego plecy, wciągnęłam oddech, a potem
szepnęłam do siebie - „O mój Boże”.
„Hej
mała” - zawołał, najwyraźniej (i na szczęście) nie słysząc mnie i ruszył w moją
stronę.
Stałam
nieruchomo, gdy do mnie podchodził.
Zatrzymał
się przede mną, pochylił głowę, a jego ręka dotarła do mojej szczęki, unosząc
moją głowę do góry.
„Dobrze
spałaś?” - zapytał cicho, a ja skinęłam głową - „Obudziłaś się o dziewiątej swojego
czasu?” - ciągnął, a ja potrząsnęłam głową - „Przepraszam, że nie było mnie tak
późno” - Wzruszyłam ramionami, a on się uśmiechnął. - „Widzę, że mam Ninę
Zombie”.
„Um…”
– mruknęłam.
Potrząsnął
głową, wciąż się uśmiechając, po czym pochylił twarz i dotknął ust swoimi
ustami. Palce u nóg podwinęły mi się.
„Zaopiekuj
się bekonem, dobrze?” - powiedział, podnosząc głowę – „Pójdę założyć trochę
ubrań.”
„Dobrze”
– szepnęłam.
„Może
dobrze, że napijesz się kawy, zanim zbliżysz się do skwierczącego tłuszczu z
bekonu” – poradził, wciąż rozbawiony.
„Dobrze”
– powtórzyłam szeptem.
„Boże”
- mruknął, przesuwając kciukiem po moim policzku, a jego jasne, szare oczy
obserwowały, jak to się dzieje - „jesteś słodka.”
Przełknęłam.
Puścił mnie i odszedł.
Stałam
tam, gdzie mnie zostawił i zdałam sobie sprawę, że oficjalnie mam kłopoty.
Skoro nie mogłam funkcjonować na widok jego klatki piersiowej, jak miałabym mu
powiedzieć, że nie zamierzamy badać tego, co się dzieje?
Zwłaszcza
jeśli ciągle mnie dotykał i nazywał „mała”?
Zebrałam
się na tyle, by zrobić jeden krok, kiedy drzwi pod strychem otworzyły się, moje
ciało szarpnęło się ze zdziwienia i wydałem cichy krzyk.
Wyszła
dziewczyna, kobieta-dziewczyna, jak Becca. Dzikie, kręcone, prawie kędzierzawe
włosy truskawkowo blond i dużo ich. Śliczna twarz. Chabrowo-niebieskie oczy.
Długie, cienkie, zgrabne nogi, które ciągnęły się w nieskończoność.
I
na koniec, ale zdecydowanie nie mniej ważne, miała na sobie koszulkę, którą Max
nosił wczoraj.
Czułam
się, jakbym dostała pięścią w brzuch.
„Zapomniałem
ci powiedzieć” - zawołał Max z góry, prawdopodobnie dlatego, że usłyszał mój
krzyk - „Mindy jest tutaj”.
„Cześć!”
- Mindy płakała radośnie i podskakiwała do mnie, właściwie podskakiwała – „Jesteś
Nina, prawda?”
„Prawda”
— powiedziałam znowu, nieruchomo, tym razem z innego powodu.
„Super!”
- zawołała, chwytając mnie za ramię, a drugą za rękę, obie z życzliwością,
która była nierzeczywista, i podskoczyła dwa razy w górę i w dół.
„Ja,
umm… muszę pilnować bekonu” – powiedziałam jej.
„Och,
jasne” – powiedziała, nagle zdezorientowana moim zachowaniem w obliczu jej otwartości.
„Nina
jest rankiem zombie, Mins” – zawołał Max i wiedziałam, że wszystko słyszy -
„Może powinnaś zaopiekować się bekonem, kochanie.”
Mins?
Kochanie?
„Super!”
- wołała znowu, jakby opieka nad bekonem była pragnieniem jej serca, jej ręce
odsuwały się ode mnie - „Mogę to zrobić.”
Potem
odwróciła się i częściowo przeskoczyła, częściowo poślizgnęła się na drewnianej
podłodze w swoich uroczych, błękitnych skarpetkach z ciemnoniebieskimi
serduszkami, częściowo tańczyła do kuchni.
Podążałam
za nią z dużo mniejszym entuzjazmem.
Nie,
nie byłoby trudno powiedzieć Max’owi, że nie zamierzamy niczego badać.
Chciał,
żebym była członkiem jego haremu? Nie, nie ja. Nie zamierzałam zostać członkiem
tego konkretnego klubu z kartami, najwyraźniej z Mindy, którą przyprowadził do
domu, kiedy byłam pod jego cholernym
dachem, i może Becca, nie wspominając już o byłej członkini, zdzirowatej,
zdradzającej, okropnej Shaunie.
Nie
ma mowy. Żaden cholerny sposób.
Podeszłam
do szafki nad dzbankiem do kawy, kiedy Mindy popychała bekon na patelni i
wyjęłam kubek. Potem nalałam kawy. Potem dodałam łyżeczkę cukru. Potem poszłam
do lodówki i wlałam trochę mleka.
Cały
czas to robiłam, a mój umysł mnie dręczył.
Czy
spał z nią na kanapie, kiedy byłam na górze w jego łóżku? Był dużym facetem,
ale jego kanapa była głęboka, długa. Mindy też była długa, ale była też chuda.
Byłoby ciasno, ale zadziałałoby.
Czy
oni to zrobili, Max wiedząc, że spałam
jak zabita?
A
może nie dbał o to, czy słyszę?
A
także nie dbając o to, co myślę, że miał upodobanie do młodych dziewcząt?
Nie
żeby wydawał się dyskryminować, ponieważ najwyraźniej chciał mnie, a Shauna
wydawała się być w moim wieku. Może z kimś spał. Może dlatego Sarah, gospodyni
w restauracji, rzuciła mi to dziwne, zamknięte spojrzenie, kiedy weszłam. Może
lubił też cycate, miedzianowłose, truposze ze wspaniałymi kolczykami.
Popijałam
kawę i kipiałam, kiedy Mindy odwróciła się do mnie - „Więc mieszkasz w Anglii?”
„Tak”
- moja odpowiedź była krótka i zwięzła i nie obchodziło mnie to. Mogła być w
porządku z tym układem, biorąc pod uwagę, że Max był wspaniały i miał
fantastyczny dom, ale była młoda, nauczy się tego.
„Podoba
ci się to?” - zapytała.
„Tak”
- odpowiedziałam ponownie i zobaczyłam Maxa krążącego wokół lady w dżinsach,
granatowej koszulce, która pasowała na niego jak ta szara, którą nosił ze
spodniami od piżamy. Innymi słowy, za dobrze mu to pasowało.
Miałam
ochotę rzucić w niego swoim kubkiem z kawą, a potem stłumiłam to głównie
dlatego, że nic dla mnie nie znaczył. Ledwo go znałam. Ta intensywność emocji
była spowodowana tym, że dzień wcześniej zerwałam z moim narzeczonym przez
e-mail. Moje emocje nie miały nic wspólnego z Maxem.
Dotarł
do nas, jego ręka trafiła w talię Mindy, a moje oczy zwęziły się na jego dotyk.
„Teraz
to wezmę, kochanie” - powiedział łagodnie i znów poczułam ten cios w brzuchu,
kiedy nazwał ją „kochanie”.
Mindy
odsunęła się kolejnym skokiem, po czym okrążyła kontuar i usadowiła się na moim stołku.
„Księżno”
- zawołał Max i spojrzałam na niego - „Przynieś Mindy trochę kawy, dobrze?”
Chciał,
żebym ja przyniosła Mindy kawę?
Wróciłam
do chęci rzucenia w niego kubkiem kawy.
Max
był nieświadomy, wiedziałam o tym, ponieważ zwrócił się do Mindy i zapytał -
„Bierzesz śmietankę czy cukier?”
„Dużo
mleka, dwa cukry” – zarządziła Mindy, a ja ruszyłam, żeby zrobić jej kawę,
głównie dlatego, że dałoby mi to coś do roboty, coś, co nie miało nic wspólnego
z wyrządzaniem im ciężkiego uszkodzenia ciała.
Kiedy
wypełniałam jej zamówienie, Mindy zawołała do mnie - „Hej Nina, czy
kiedykolwiek chciałaś się przeprowadzić do domu?”
„Domu?”
– zapytałam, nalewając kawę.
„Ameryka.”
„Nie”
- skłamałam, bo cały czas tęskniłam za domem. Kłopot polegał na tym, że byłam
również w domu w Anglii i wiedziałam, że jeśli wrócę do Stanów, będę tęskniła
za drugim domem, więc i tak nie mogłam wygrać. Co było, uświadomiłam sobie w
tym strasznym momencie, historią mojego cholernego życia.
„Naprawdę?”
- zapytała.
„Naprawdę”
- odpowiedziałam, kiedy wlałam „dużo mleka”.
„Tęskni
za galaretką winogronową” - mruknął Max, a ja zignorowałam jego i wspomnienie,
które przywołał, i podałam Mindy kubek kawy.
„Hej
dzięki!” - płakała, jakby to była niespodzianka, że zrobiłam to dla niej, kiedy
obserwowała
mnie przez cały
czas, a potem kontynuowała
- „Dlaczego tęsknisz za galaretką z winogron?”
„Nie
mają tego w Anglii” - odpowiedziałam i podeszłam do lodówki.
„Czego
jeszcze nie mają?” - zapytała Mindy z otwartą ciekawością.
„Trochę
tego jest” – odpowiedziałam, nie zapraszając do dalszej dyskusji.
Wyciągnęłam
jogurt i jagody. Potem złapałam kiść bananów z blatu i wyrwałam jeden. Potem
wyciągnęłam nóż z bloku obok zlewy. Zamierzałam zjeść śniadanie i jeśli Max nie
odda mi kluczy, to wpadnę w taki szał, że Mick, miły policjant, zostanie
wezwany na miejsce zdarzenia i wtedy cholernie dobrze dostanę moje cholerne
klucze .
„Wszystko
w porządku?” - Max spytał cicho, kiedy podeszłam bliżej i poczułam na sobie
jego wzrok.
„Doskonale”
– odpowiedziałam, nie patrząc na niego i sięgnęłam do szafki, żeby wyciągnąć
miskę.
Przez
sekundę zapadła cisza. Mindy zawołała - „Dlaczego się tam przeprowadziłaś? Do
Anglii.”
Nie
myśląc jasno, a i tak nie miało to znaczenia, bo bardzo, bardzo szybko zamierzałam
stamtąd iść, odpowiedziałam - „Przeżyłam tam z przerwami większość mojego
życia.”
„Ale…”
- Mindy powiedziała do moich pleców, gdy zaczęłam kroić banany do miski - „Max
powiedział, że jesteś Amerykanką.”
„Urodziłam
się tutaj” - powiedziałam bananowi - „Moja matka jest Amerykanką, mój ojciec
jest Anglikiem. Rozwiedli się, kiedy byłam dzieckiem, a mój ojciec się
przeprowadził” - Skończyłam z bananem, wrzuciłam skórkę do kosza pod zlewem i
zaczęłam opłukiwać jagody.
„A
więc wracałaś, żeby zobaczyć się ze swoim ojcem” – domyśliła się Mindy.
„Nie,
mój ojciec zapomniał, że istnieję, dopóki nie ożenił się ponownie, a jego druga
żona urodziła dziecko, mojego przyrodniego brata.” - zakręciłam kran i potrząsnęłam
jagodami w plastikowym pojemniku, woda wyciekła. - „Chciała, żeby jej syn
poznał swoją siostrę”.
„Więc
to wtedy zaczęłaś jeździć?” - domyśliła się Mindy.
„Tak,
kiedy miałam około siedmiu lat.”
„Fajnie,
że masz brata” – oznajmiła radośnie Mindy za mną, a moje oczy automatycznie
zamknęły się, gdy znów poczułam ten cios w brzuch, ten inny, ale znajomy, jakich
wiele mnie dotknęło w ciągu ostatnich trzech lat, ale nigdy nie bolały mniej.
„Tak,
fajnie” - powiedziałam i otworzyłam oczy, po czym zwróciłam się do miski,
wrzucając do niej trochę jagód i odkładając resztę na bok.
Spojrzałam
na Maxa, który obserwował mnie uważnie, jego twarz była pusta, ale jego oczy
były czujne i zapytałam - „Gdzie jest moja granola?”
„Szafka
z płatkami owsianymi” – odpowiedział, a ja tam się odwróciłam.
„Mam
brata” – powiedziała Mindy - „Jesteśmy blisko, ale on mieszka teraz w Seattle,
co czasami bywa kiepskie, a nie inne, bo może być trochę w moim życiu. Wiesz co
to znaczy?”
Tak,
wiedziałam, co miała na myśli. Wiedziałam, że gdyby jej brat wiedział, że zadawała
z góralem, rozpustnikiem, który był wystarczająco stary, by być jej znacznie starszym bratem, to jej
prawdziwy brat mieszkający w Seattle byłby trochę
w jej życiu.
Nie
powiedziałam tego, zamiast tego powiedziałam - „Oczywiście”.
„Jesteś
blisko ze swoim bratem?” - zapytała.
Wysypałam
granolę na moje jagody, po czym odstawiłam pudełko i odpowiedziałam -
„Przeprowadziłam się do Anglii na stałe przez niego.”
„Tak?”
- podpowiedziała Mindy.
„Tak”
– powiedziałam, nabierając łyżką jogurt i nie mierząc moich słów, nawet nie wiedząc,
dlaczego w ogóle mówię - „Był w wojsku, został wysłany do Afganistanu. Kiedy
tam był, stracił nogi po wybuchu bomby.” - Usłyszałam, jak Mindy wzdycha i
poczułam, że coś dobiega od Maxa, ale byłam nieczuła, jakbym była w innym
świecie. - „Mój ojciec, który nie jest miłym człowiekiem, odwrócił się plecami od
swojego złotego chłopca, kiedy poczuł, że już nie jest…” - zawahałam się, a
potem powiedziałam - „złoty”.
Potrząsnęłam głową na wciąż bolesne wspomnienie i nałożyłam na górę jogurt. - „Jego
narzeczona zerwała z nim i miał problemy z przystosowaniem się. Więc przeniosłam
się do Anglii, aby pomóc.”
Zapadła
cisza, kiedy mieszałam owoce, muesli i jogurt, po czym odwróciłam się twarzą do
kuchni. Kiedy to zrobiłam, zobaczyłem, że oboje się na mnie gapią. Cóż,
bardziej Mindy się gapiła, Max jakby przyglądał mi się uważnie.
Mindy
przerwała ciszę, mówiąc cicho – „Jezu, Nina, przepraszam. Teraz wszystko w
porządku?”
„Nie”
– powiedziałam jej bez ogródek, patrząc prosto na nią - „Charlie nigdy się nie
dostosował. Trzy lata temu popełnił samobójstwo.”
„Jasna
cholera” – odetchnęła Mindy, a ja patrzyłam, jak kolor odpływa z jej twarzy.
„To
dość dobrze podsumowuje” – powiedziałam jej.
„Mins,
zrób mi przysługę. Idź na górę, znajdź sobie jedną z moich koszulek do miasta,
tak?” - powiedział Max i oczy Mindy przeniosły się na niego.
Widziała
też, że mnie obserwował, jak mnie obserwował, jej ciało podskoczyło i
zeskoczyła ze stołka.
„Tak,
racja, umm… koszulka…” - zawahała się, jej oczy wędrowały tam i z powrotem
między Maxem a mną.
„Po
prostu zgub się na chwilę, dobrze?” - Max rozkazał, nie odrywając ode mnie
wzroku.
Nie
odpowiedziała, a może jej odpowiedzią był jej skok w dal.
Spojrzałam
na Maxa i włożyłam łyżkę śniadania do ust.
„Co
to było?” – zapytał Max, nie ruszając się w moją stronę.
„Co?”
– spytałam z pełnymi ustami, daleko poza myśleniem, że to niegrzeczne mówić z
pełnymi ustami.
„Zamknięta
szczelnie przez dwa dni, dzielisz tragedię i robisz to w ten sposób?” - zapytał
Max i dotarło do mnie, że wyglądał na wściekłego - „O co chodzi?” - zażądał
wiedzieć.
„Mindy
pytała” – wyjaśniłam po przełknięciu.
„Nie
musiałaś jej tak mówić” – odpowiedział Max.
„Och,
przepraszam Max.” - powiedziałam głosem zabarwionym sarkazmem - „Czy ma delikatne
usposobienie? Czy powinnam była ją przed tym chronić?”
„Tak,
biorąc pod uwagę, że została zgwałcona trzy tygodnie temu, a jej chłopak jest
pieprzonym dupkiem, to byłoby dobre.”
Poczułam,
że każda komórka mojego ciała przestaje się poruszać i wpatrywałam się w niego.
Potem
szepnęłam - „Co?”
„Mindy
została zgwałcona trzy tygodnie temu. Była w Denver z Beccą. Były w klubie, czy
co tam, kurwa, robią w dzisiejszych czasach i zostały rozdzielone. Mindy
została zgwałcona. Przeszła przez to, nie znaleźli faceta, wróciła do domu, a jej
chłopak, z którym mieszka, zaczyna zachowywać się jak dupek. Potem bardziej dupek. Brody, jej brat i mój
najlepszy przyjaciel mieszkający w Seattle, poprosił mnie, żebym wrócił do domu
i uważał na nią, ponieważ on nie może.”
O
mój Boże.
Mindy
i jej błękitne skarpetki z ciemniejszymi niebieskimi serduszkami, skaczące
tańcząc, skaczące w górę i w dół, gdy mnie spotkała, została zgwałcona.
„Więc
Nina” - Max przerwał moje myśli - „Pytam jeszcze raz, co to było do cholery?”
„Myślałam…”
– potrząsnęłam głową i odwróciłam wzrok, zamykając oczy, czując się jak suka,
bo byłam suką, a potem spojrzałam za siebie i wyszeptałam - „To nie ma
znaczenia”.
„No
cóż, tak, biorąc pod uwagę, że ona też jest jak moja siostra, rozmawiają z
Brody’m, a ty nie zrobiłaś zbyt dobrego wrażenia. To będzie w całym mieście i
do Seattle, a ludzie pomyślą, że mam w łóżku kolejną Shaunę.”
„Ja
…”
Przerwał
mi - „Nie obchodzi mnie, co myślą ludzie, ale obchodzi mnie, co myśli Mindy i
obchodzi mnie, co myśli Brody.”
„Ja
…”
„Jezu”
– mruknął, odwracając wzrok, a ja zauważyłam, że zdjął bekon z palnika, który
leżał w tłuszczu, a potem kontynuował, jakby mówił do siebie - „…czy myliłem
się co do ciebie?”
To
było. Moje otwarcie.
„Tak”
- powiedziałam mu, a on spojrzał na mnie - „Jestem krzyczącą suką” - Wpatrywał
się we mnie, a ja kontynuowałam – „Myślę, że to był jetlag, przez co myślałeś,
że jestem słodka… czy… cokolwiek. Naprawdę jestem taka. Cały czas tak się
zachowuję” - Nie mówił, tylko patrzył na mnie, więc niemądrze kontynuowałam -
„Skończyłam z jetlagiem. Prawdopodobnie będę suką, chcąc nie chcąc, jak
popadnie.”
Jego
głowa przechyliła się na bok, a jego twarz pociemniała w ten przerażający
sposób, zanim powtórzył - „jak popadnie?”
„Tak”
- odpowiedziałam natychmiast - „jak popadnie”.
„Więc
mówisz, że zachowujesz się jak suka dla mnie i Mindy, usiłując namówić mnie na
oddanie ci kluczyków do samochodu, abyś mogła uciec, bo boisz się jak cholera tego,
co się z nami dzieje?”
Nie,
to nie było to, co mówiłam. Przynajmniej tak się nie zaczęło.
Spojrzałam
na niego, starając się ocenić mój następny ruch, a wyglądał na naprawdę
wściekłego, więc trudno mi było ocenić mój następny ruch.
Potem
powiedziałam ostrożnie - „Nie”.
Ruszył
w moją stronę, cofnęłam się i uderzyłam o szafkę. Nie zatrzymał się, dopóki nie
był bardzo blisko, wyciągnął miskę z mojej ręki, odłożył ją na bok, a potem
położył ręce na blacie po obu stronach mnie i pochylił się.
„Księżno,
pozwól mi coś wyjaśnić” – powiedział niskim, cichym, gniewnym głosem - „Suki, te
prawdziwe, nie wypowiadają słów „jak popadnie”.
„Och”
- było wszystkim, o czym mogłam pomyśleć, żeby odpowiedzieć.
„Rozmawiałaś
z nim?” - zapytał, a ja byłam zbyt zdezorientowana, bo pomyślałam, że zmienia
temat.
„Rozmawiałam
z nim?”
„Tak.”
„Kim?”
„Nim”
– uciął Max i zdałam sobie sprawę, że zmienia temat i napięłam się, nie
odpowiedziałam, a Max powiedział niskim, ostrzegawczym głosem - „Nina”.
„Tak
jakby” – wyszeptałam szybko.
„Czyli?”
„Wysłałam
e-mail.”
„Wysłałaś
e-mail” - powtórzył Max, jego twarz była niedowierzająca faktowi, że wyślę
e-mail o zerwaniu do mojego narzeczonego i nawet w moim stanie musiałam
przyznać, że to brzmiało źle.
„Jestem…”
– zawahałam się – „…lepiej mówię rzeczy, kiedy je zapisuję. mogę edytować.
Upewnić się, że mówi to, czego potrzebuję, a ja nie…” - oblizałam usta, - „że
dam radę, więc nie…” - To było trudne, ale z jakiegoś powodu kontynuowałam. - „Musiałam
to zrobić, żeby… nie bolało za bardzo.”
Część
złości zsunęła się z jego twarzy i wymamrotał - „Mała”.
„Czy
możesz się odsunąć?” – zapytałam cicho.
„Nie.”
„Max,
proszę.”
Zignorował
mnie i zapytał - „To się naprawdę stało?”
Moja
głowa szarpnęła się i zapytałam - „Ten e-mail?”
„Twój
brat.”
Całe
moje ciało drgnęło i odwróciłam wzrok.
„Nina,
spójrz na mnie” - Kiedy tego nie robiłam, jego dłoń owinęła się wokół mojej
szczęki i kazał mi na niego spojrzeć albo zrobił to, żeby mógł mnie
przestudiować, co robił przez długi czas, zanim wymamrotał - „Co jeszcze jest
za tą pieprzoną tarczą?”
Naprawdę
nie chciał wiedzieć, gdyby wiedział, to wiedziałby, dlaczego wyciągałam
pochopne wnioski na jego temat z Mindy i z Beccą, i wiedziałby, jak bardzo namieszane
miałam w głowie. Chciałam odejść, ale nie chciałam, żeby pomyślał, że jestem
pokręcona, a to było pokręcone.
Nie
odpowiedziałam, a jego dłoń na mojej szczęce stała się palcami wsuwającymi się
w moje włosy.
„Przykro
mi z powodu twojego brata, Słonko.”
Zacisnęłam
usta, poczułam, jak łzy napływają mi do oczu, a potem wyszeptałam - „Mnie też”.
„Byłaś
blisko” - stwierdził, skinęłam głową, a kiedy otworzył usta, żeby coś
powiedzieć, pokonałam go.
„Proszę,
nie rób tego. Proszę nie, Max. Nie możesz być dla mnie miły, nie z powodu
Charliego. Nie możesz być miły. Każdy, kto jest miły… kiedy ludzie są mili…” - przestałam
mówić i opuściłam brodę, żeby ukryć twarz.
Jego
palce były w moich włosach, przyciśnięte do mojej głowy i przyciągnął mnie do
siebie tak, że moje czoło dotykało jego klatki piersiowej.
„W
porządku, Księżno, nie będę miły.”
Moje
ręce powędrowały do jego brzucha i popchnęłam go, gdy łzy zatkały mi gardło i zakrztusiłam się - „Jesteś miły!”
„Słonko
…”
Moje
palce zwinęły się w jego koszulce i zażądałam - „Przestań!”
Jego
ręka przy mojej głowie wykręciła ją tak, że mój policzek znalazł się na jego
klatce piersiowej, jego druga ręka objęła mnie i przyciągnął do swojego moje
trzęsące się ciało.
„Mała”
- jego głos był pełen śmiechu - „Nic nie robię”.
Poczułam,
że mój oddech urywa się i na ten dźwięk jego ramię zacisnęło się, a jego palce
zgięły się mi na skórze głowy.
„Tęsknię
za nim” – wyszeptałam i nie wiedziałam dlaczego, nawet nie pomyślałam o tych
słowach, zanim wyszły z moich ust.
„Mogę
to powiedzieć.”
Wzięłam
drżący oddech, potem drugi, a trzeci poszedł gładko, więc powiedziałam mu -
„Możesz mnie teraz puścić”.
„Stale
ci powtarzam, kiedy jesteś w moich ramionach, że lubię cię, gdzie jesteś.”
„Max…”
Jego
ręka w moich włosach odciągnęła moją głowę do tyłu, a kiedy patrzyłam na niego,
oświadczył - „Następnie rozmawiamy o twoim tacie.”
„Nie
mam taty.”
Zmarszczył
brwi i powiedział - „Wspomniałaś o nim wcześniej.”
„Nie,
wspomniałam o moim ojcu” – stwierdziłam wyraźnie - „Nie mam
taty.”
„W
porządku, wtedy porozmawiamy o twoim ojcu.”
„Nie,
ponieważ nigdy o nim nie mówię.”
„Nina.”
„Max.”
„Czy
wystarczająco długo trzymałam się z dala?” - zawołała Mindy, Max się obrócił, stanęłam
na palcach, żeby spojrzeć mu przez ramię, a Mindy zatrzymała się przy ladzie – „Ups,
widzę, że nie.”
„Tak”
- powiedziałam szybko.
„Mogę
wrócić”.
Ponownie
przycisnęłam się do brzucha Maxa, puścił mnie i przesunął się na bok, gdy powiedziałam
- „Wszystko w porządku”.
„Na
pewno?” - zapytała.
„Zdecydowanie”
– odpowiedziałam.
Spojrzała
na kuchenkę i zauważyła - „Bekon jest cały wytopiony, Max”.
„Rozwiążę
to” – powiedział jej Max.
Podskakiwała
wokół lady, rzucając mu wesoły uśmiech, a ja zdziwiłam się, że ta dziewczyna
została zgwałcona trzy tygodnie temu. Zachwycałam się, a jednocześnie wiedza
uderzyła mnie w żołądek jak zgniły wrzód.
„Zrobię
to” - zaproponowała i zobaczyłam, że ma na sobie jedną z koszulek Maxa i
oczywiście jej własne dżinsy, ponieważ idealnie pasowały.
„Potrzebujesz
koszulki?” - zapytałam, a ona spojrzała na mnie, gdy wyciągała papierowy
ręcznik z uchwytu.
„Uh,
zeszłej nocy, w pewnym sensie mam piwo…” - zaczęła, ale Max jej przerwał.
„Damon
oblał cię piwem” – stwierdził i Mindy spojrzała na niego.
„Damon?”
– spytałam, chwytając miskę.
„Jej
kutasogłowy chłopak” - mruknął Max, ściągając talerz i podając go Mindy.
„On
jest tylko…” - zaczęła Mindy, ale Max ponownie jej przerwał.
„Dupkiem”
– oświadczył.
Jej
twarz posmutniała i ułożyła papierowy ręcznik na talerzu.
Postanowiłam
wejść do środka - „Dlaczego on, umm… to znaczy, jak wylał na ciebie piwo?”
„Rzucił
nim w nią” - odpowiedział Max, a Mindy pochyliła głowę i wyjęła bekon z
patelni.
„Rzucił
w ciebie piwem? - zapytałam Mindy, nie rozumiejąc tych słów, przynajmniej nie w
Nowszej Krainie Niny z Nilesem, który nawet nie pił piwa, tylko od czasu do
czasu dżin z tonikiem lub wino do kolacji i nie wyobrażałby sobie polania
kogokolwiek jakimkolwiek płynem.
Starsza
Kraina Niny była miejscem, w którym mieszkali palanci, którzy mogli (choć tego
nie robili) polewać kobiety piwem. Chociaż może nie kobiety, które niedawno
zostały zgwałcone.
„On,
naprawdę… nie radzi sobie… hmmm…” - wyjąkała Mindy.
Dłoń
Maxa powędrowała do jej karku i powiedział cicho - „Ona wie, Mins, powiedziałem
jej.”
Mindy
skinęła głową, ale nie podniosła głowy z nad bekonu, a ja… stłumiłam nową chęć
rzucenia moją miską w Maxa, bo może nie było w porządku, że byłam suką dla
Mindy, ale on z pewnością nie radził sobie z tym zbyt dobrze.
„On
nie radzi sobie z tym, co ci się przydarzyło” - powiedziałam jej, a ona skinęła
głową i wyjęła ostatni kawałek bekonu z patelni, kiedy poszłam dalej.
„W
większości mężczyźni to idioci. W każdym razie…” – zmieniłam temat - „Na górze,
na strychu Maxa, na fotelu leży moja walizka. Możesz ją przejrzeć i chwycić
dowolny top, jaki chcesz.”
Jej
głowa obróciła się do mnie, a jej oczy przesunęły się po moim szlafroku.
Zaczęła
- „Nie mogę…”
„Dlaczego
nie? Nie możesz tego nosić.” - Schyliłam głowę do koszulki Maxa. - „To jest na
ciebie ogromne” - I tak było, pływała w niej tak jak ja, ale nosiłam jego
koszulki do łóżka, co było do przyjęcia. Ładna dziewczyna, która właśnie
została zgwałcona? Nie.
Musiała
pamiętać, że może wyglądać ładnie i być w porządku.
„Ale
twoje ubrania są naprawdę ładne. Becca powiedziała…”
Nabrałam
łyżką więcej owoców, jogurtu i muesli, i uśmiechnęłam się do niej, zanim
zapytałam - „Masz wirusa mięsożernego czy coś takiego?”
Uśmiechnęła
się do mnie i odpowiedziała - „Nie”.
„Więc
idź i wybierz coś.”
Jej
oczy przeniosły się na sufit, a potem na mnie i powiedziała - „Czy coś jest
poza zasięgiem?”
„Nie.”
„Jesteś
pewna?”
„Tak.”
„Jesteś
pewna, że jesteś pewna?”
Potrząsnęłam
głową, ale uśmiechnęłam się i obiecałam - „Jestem pewna, że jestem pewna.”
„Super!”
- zawołała, upuściła widelec do bekonu i wybiegła z kuchni.
Włożyłam
śniadanie łyżką do ust. Oczy Maxa podążały za Mindy, ale ponieważ byłam w
tylnej wnęce, nie mogłam jej zobaczyć. Wiedziałam jednak, kiedy zniknęła z pola
widzenia, bo oczy Maxa skierowały się na mnie.
Potem
przyszedł do mnie.
Ponieważ
byłam już przyciśnięta do lady, nie miałam dokąd się wycofać.
Znowu
podszedł bardzo blisko, wyjął miskę z mojej ręki, łyżkę z drugiej, wrzucił
łyżkę do miski i postawił ją na blacie.
Przełknęłam
jedzenie i zapytałam - „Czy przestałbyś to zabierać? Próbuję zjeść śniadanie.”
Powiedziałam
to, patrząc na miskę. Powinnam była patrzeć na niego.
Bo
kiedy odwróciłam głowę, jego ręka dotarła do mojej szyi, a jego usta opadły na
moje.
Tym
razem naprawdę starałam się nie odpowiadać. Wiedziałam, jak dobrze może być,
więc pomyślałam, że mogę się na to przygotować.
Myliłam
się.
Kiedy
jego język dotknął moich ust, moje usta otworzyły się, jakby miały własny
rozum, a potem znalazłam się w jego ramionach. Max pogłębił pocałunek i moje
dłonie zsunęły się na jego szyję, palce wbiły się w jego włosy. Podniosłam się
na palcach, wcisnęłam się w jego ciało, a on wepchnął mnie tyłem na ladę.
Było
tak dobrze jak wczoraj, tak samo dobrze, co oznaczało, że zawsze może być tak
dobrze.
Co
było złe.
Jego
usta oderwały się od moich, ale nie odsunął się daleko. Jego ręka wróciła do
mojej szyi, owijając się wokół, jego czoło oparło się o moje, a nasz ciężki
oddech zmieszał się.
„Próbowałem
cię obudzić zeszłej nocy, kiedy poszedłem spać, byłaś nieprzytomna jak zwykle,
w końcu nie miałem serca” – wyszeptał.
„Okej”
- odszepnęłam, nie myśląc tak naprawdę, ponieważ mój umysł był skupiony na
moich sutkach, które stwardniały i mrowiły, i brzuchu, który jakoś zniknął, i
między nogami, które mrowiły jeszcze bardziej.
„Mindy
leżała na kanapie” – ciągnął.
„O.”
„Dziś
wieczorem nie będzie Mindy” – zakończył i stwierdziłam, że mój brzuch nie
zniknął, ponieważ skurczył się w sposób, który naprawdę lubiłam.
„Och”
– tym razem odetchnęłam i patrzyłam, jak jego oczy się uśmiechają.
Jego
kciuk przesunął się po mojej szczęce - „Całujesz tak, Słonko, że nie mogę się
doczekać, aby dowiedzieć się, co jeszcze możesz zrobić.”
Tak
całowałam? To był Max, który dobrze całował.
Nie
powiedziałam mu tego, zamiast tego zadrżałam.
Potem
mruknęłam - „Um…”
Przerwał
mi - „Mężczyźni to idioci?”
„W
większości” – odpowiedziałam szeptem i usłyszałam, i poczułam, jak chichocze.
„Hej!
Wiem!” - Mindy krzyknęła gdzieś nie do końca blisko, ale w domu Maxa nigdzie
nie było dokładnie daleko.
Max
zamknął oczy, przechylił czoło na bok i jego ciało niestety podążyło za nim. Pospiesznie
złapałam miskę.
„Co?”
- zapytałam, kiedy Mindy weszła do kuchni.
„Ty,
ja i Becca możemy iść na zakupy do miasta dziś po południu, a później
zabierzemy cię na kolację.”
„To
świetny pomysł” - powiedziałam jej.
„Mamy
plany” - powiedział Max stojąc obok mnie, a ja patrzyłam, jak twarz Mindy
opadła.
Potem
spojrzałam na Maxa i rozszerzyłam na niego oczy. Złapał moją wskazówkę,
spojrzał na Mindy, a potem westchnął.
Potem
powiedział - „Przyprowadź ją do domu, całą i zdrową, możemy zepchnąć je na
później.”
„Super!”
- wykrzyknęła Mindy.
„Czy
nikt tutaj nie pracuje?” - zapytałam.
„Pracuję
w Psie z Beccą, więc pracujemy wieczorami” – powiedziała Mindy, podchodząc do zimnego
bekonu i biorąc kawałek - „Mam wolne dziś wieczorem, Becky musi pracować, ale
to dopiero później.” - Potem odgryzła trochę bekonu i przeżuła.
Zauważyłam,
że Max nie odpowiedział na moje pytanie.
„Będzie
dobrze, żebyś mieszkała z Bec?” - Max zapytał, a Mindy skinęła głową - „I
przenosimy tam twoje gówno dziś rano?” - Max kontynuował, Mindy wzięła kolejny
kęs bekonu i skinęła głową - „Masz zamiar trzymać się tego zerwania z Damon’em?”
„Tydzień,
Max” – powiedziała - „Taką umowę podjęliśmy zeszłej nocy.”
„Trzymacie
się z dala przez tydzień” - odpowiedział Max, brzmiąc dokładnie jak starszy
brat, chociaż nie mogłam wiedzieć, nie miałam starszego brata, tylko martwego
młodszego brata, ale zgadywałam, skoro, chociaż był jeszcze młodszy, Charlie
często tak brzmiał.
Spojrzała
na mnie i przewróciła oczami.
Tak,
zdecydowanie starszy brat.
„Mindy”
– głos Maxa był ostrzeżeniem.
W
porządku, może trochę przerażający starszy brat. Charlie nigdy nie był
przerażający.
„Będę
trzymać się tygodnia” – odpowiedziała.
„Sprawiasz,
że Damon też się tego trzyma” – naciskał Max.
„Och…
okej” - odpowiedziała niecierpliwie i spojrzałam na Maxa, aby zobaczyć, że się
uśmiecha, co, kiedy spojrzałam z powrotem na Mindy, zauważyłam, że było dla
niej denerwujące.
„Uwielbiam
ten top na tobie” - wtrąciłam - „Powinnaś go zatrzymać”.
Zirytowana
twarz Mindy zniknęła, a jej oczy uderzyły we mnie - „Nie mogę.”
„Możesz.”
„Ale
…”
„Wymienię
go dziś po południu w mieście. Wyglądało na to, że były jakieś świetne sklepy.”
„Są
świetne!” - Mindy zawołała - „Nie mogę się doczekać, aby ci pokazać.”
„Ja
też” - odpowiedziałam, nabierając łyżką więcej mojego śniadania i kiedy
wpychałam je do ust, ramię Maxa owinęło się wokół mojej szyi i przyciągnął mnie
do swojego boku.
„Zrób
mi kilka jajek i tostów na ten bekon, Mins” - rozkazał Max, przewróciła oczami,
ale skierowała się do tostera, przetestowałam jego ramię na mojej szyi i
stwierdziłam, że się nie poruszył.
„Podaj
mi kawę, Księżno” - polecił mi, złapałam spojrzenie Mindy, wywróciłam swoje oczy,
zachichotała, a potem sięgnęłam do przodu, wciąż czując rękę Maxa na szyi,
chwyciłam jego kubek i podałam mu.
Więc
w końcu skończyłam śniadanie przyciśnięta do boku Maxa, z jego ramieniem na
mojej szyi, obserwując, jak Mindy robi jajka i tosty, podczas gdy Max popijał
zimną kawę.
I
nie tylko nie powiedziałam mu, że nie będziemy badać naszej sytuacji, ale
pozwoliłam mu się jeszcze raz pocałować, opowiedziałam mu o Charliem i umówiłam
się na popołudnie i kolację z jego młodszą siostrą, która została zgwałcona
zaledwie kilka tygodni wcześniej.
Tak;
oficjalnie miałam kłopoty.
*****
Wzięłam
prysznic w łazience Maxa na dole, ciągnąc tam wszystkie moje rzeczy, żeby to
zrobić. Tam przygotowałam się, podczas gdy Max wziął prysznic na górze, a Mindy
siedziała na desce sedesowej, rozmawiając ze mną z ożywieniem jak dziewczyna,
która nigdy nie doświadczyła niczego poza skrajnym szczęściem, żyjąc w krainie
złotych deszczy, wróżek spełniających życzenia i tańczących krasnoludków, żeby obsypały
cię skarbem.
Kiedy
skończyłam się przygotowywać, co, jeśli niecierpliwa, ale rozbawiona postawa
Maxa była czymś, z po czym można było wnioskować, trwało zbyt długo, wszyscy
wsiedliśmy do Cherokee i pojechaliśmy do mieszkania Mindy, gdzie spakowaliśmy
wiele jej rzeczy. W rzeczywistości, o ile mogłam powiedzieć, ponieważ ona i ten
Damon nie mieli wiele, poza naczyniami i meblami, wydawało się, że było to
prawie wszystko, co posiadała.
Podczas
wycieczki do Cherokee z pudłem złapałam Maxa, który wracał do środka.
„Czy
to nie jest, hmmm…” – spytałam cicho, na wypadek gdyby Mindy mogła coś usłyszeć
– „dużo rzeczy na tydzień?”
Max
przyłożył palec do ust, mrugnął do mnie, po czym wziął ode mnie pudełko i
ruszył z powrotem do jeepa.
Kiedy
skończyliśmy się pakować, przejechaliśmy przez miasto, a potem Becca pomogła
nam wnieść go po dwóch kondygnacjach schodów do jej mieszkania na trzecim
piętrze.
Po
tym, jak Mindy bezpiecznie ukryła się w jej nowym mieszkaniu, Max zabrał nas na
lunch do małej rustykalnej, ale uroczej kawiarni nad rzeką. Mieliśmy kabinę
przy oknie, a Max siedział przy mnie. Mindy i Becca rozmawiały przez większość
czasu, więc nie miałam czasu na myślenie, o wiele mniej czasu na mówienie.
Chociaż udało mi się pomyśleć, że to miłe uczucie, kiedy Max rozsiadł obok
mnie, jego ramię na oparciu za moimi plecami, jego postawa była wyluzowana, ale
zaborcza. Udało mi się też przypomnieć sobie, że nie powinnam tak myśleć,
chociaż nie mogłam się przed tym powstrzymać.
Świeciło
słońce, a zimny powiew całkowicie zniknął. Tego dnia musiało być o dwadzieścia,
może nawet trzydzieści stopni cieplej, a śnieg topniał tak szybko, że rynsztoki
na ulicach zamieniły się w strumienie. Słońce odbijające się od wody i śniegu
sprawiało, że jasny dzień był o wiele jaśniejszy było wesoło, jakby miasto miało
swój własny rodzaj magii.
Doświadczając
tego, nie mogłam powstrzymać się od zastanawiania się, czy może Mindy
rzeczywiście żyła zaczarowanym życiem, zanim, oczywiście, została zgwałcona.
Kiedy
wyszliśmy z kawiarni, Mindy oznajmiła - „W porządku, czas dziewczyn! Chłopcom
wstęp wzbroniony.”
„Jakbym
chciał iść na zakupy” - mruknął Max, jego ramię owinęło się wokół moich ramion,
przyciągając mnie do siebie.
„W
porządku, więc odskocz” – rozkazała Becca.
Max
uśmiechnął się i powiedział - „Ona zaraz wróci”.
Potem
odprowadził mnie do dżipa, dopchnął do niego z ręką w brzuchu, przysunął się,
wsunął palce we włosy, rękę nisko w pasie, a potem całował się ze mną na ulicy,
w miasto, w biały dzień.
Tak,
poważnie całował się ze mną. Języki i tak
dalej.
Nie
walczyłam z tym głównie dlatego, że skupiłam się na walce z reakcją mojego
ciała na jego dłonie na mnie i jego język w moich ustach, i, niestety, na
przegrywaniu.
Kiedy
podniósł głowę, zauważyłam niejasno, że nie puścił mnie.
„Poradzisz
sobie z tą okropną dwójką?” - zapytał i uznałam to za niesprawiedliwe, że
wydawał się zdolny do oddychania i stania wyprostowanym. Kolana mi się ugięły,
a oddech był dziwny.
„Chyba
tak.”
„Nie
pozwól im wpaść w kłopoty.”
„W
porządku.”
Jego
twarz zbliżyła się o kilka centymetrów i wyszeptał - „Uważaj na nią, tak? Ma…”
— zawahał się — „złe chwile.”
Na
ten jawny dowód jego troski o Mindy, coś, co bardzo mi się podobało, moja ręka,
poruszająca się z własnej woli, wysunęła się z jego włosów, by objąć jego
szczękę.
„Będę
się nią opiekowała” - obiecałam.
Jego
piękne oczy patrzyły w moje przez kilka sekund, które wydawały się minutami, po
czym dotknął ustami moich ust w jednym ze swoich słodkich, szybkich pocałunków
i wyciągnął mnie od SUV’a.
„Zobaczymy
się później w domu” – powiedział.
Rzucił
mnie pod brodę i zaczął obchodzić Cherokee.
Zrobiłam
ogromny wysiłek, żeby się pozbierać, by nie patrzeć na niego jak zakochana
idiotka i wróciłam do Mindy i Becci. Trącił swój klakson, kiedy nas mijał, a ja
uniosłam dłoń w pozdrowieniu, mając nadzieję, że to nie sprawi, że będę
wyglądać jak dotknięta miłością idiotka.
„Myślę,
że cię lubi” – powiedziała Becca, po czym spojrzała na Mindy, która mnie
obserwowała i obie zachichotały.
„Muszę
wydać pieniądze” – mruknęłam.
„Tak,
ja też” – powiedziała Mindy, łącząc swoje ramię z moim i wystartowaliśmy.
W
mieście nie było kilku świetnych sklepów, było kilka naprawdę świetnych sklepów, a, biorąc pod uwagę, że nie musiałam
już płacić za ślub, a oszczędzałam, odkąd Niles oświadczył mi się ponad rok temu, oszalałam. Kupiłam
tyle rzeczy, że zarówno Becca, jak i Mindy musiały mi pomóc nosić torby.
Znalazłam też kolczyki Sary i czując się hojna, kupiłam naszej trójce po parze,
mimo że były droższe niż się spodziewałam, głównie dlatego, że były ciężkie od
srebra i pięknie wykonane. Becca i Mindy próbowały zaprotestować, ale im nie
pozwoliłam. Dziewczyna, która została zgwałcona, i jej przyjaciółka, która się
o nią opiekowała, potrzebowały nowych, drogich, ciężkich, srebrnych, pięknie
wykonanych kolczyków. To powinno być prawem.
Wpadłyśmy
na praktycznie każdego, kogo dziewczyny znały, ponieważ ciągle byłyśmy
zatrzymywane w sklepach i na deptaku. Było wiele przedstawiania się i gadek.
Byłam ciekawostką, ponieważ niektórzy już o mnie słyszeli, a widać było, że Max
był popularną osobą i każdy, kto był z nim związany, był automatycznie obiektem
fascynacji, zwłaszcza jak był outsiderem z angielskim akcentem. Innym Becca i
Mindy, swobodnie mówiły - „Nina jest z Maxem”, co wtedy sprawiało, że ja stawałam się obiektem fascynacji.
Kiedy
ciekawość wokół mnie opadała, większość rozmów dotyczyła Curtisa Dodd’a i tego,
kto mógł dokonać tego czynu. Większość z nich była swobodnie przeplatana
otwartymi komentarzami o tym, że nikt tak naprawdę nie będzie za nim tęsknił.
Po części była to zadziorna rozmowa o Shaunie, która, jak widać, nie była
popularną osobą.
Część
osób spoglądała uważnie na Mindy, która wydawała się mieć z tym kłopot, co
wskazywał róż, który zabarwiał jej policzki. Kiedy to się stało, albo Becca
albo ja zbliżałyśmy się. Czasami, jeśli Mindy zaczęła szurać stopami lub gryźć
skórki, chwytałam ją za rękę. Kiedy to robiłam, trzymała się mocno i czułam
ukłucie łez w oczach, ale po prostu trzymałam ją.
Przeszliśmy
obok sklepu fotograficznego, który drukował zdjęcia cyfrowe i zapytałam
dziewczyny, czy możemy wejść, ponieważ umierałam z niecierpliwości, aby
zdjęcie, które zrobił Cotton, zobaczyć wydrukowane, a nie małe na ekranie z
tyłu aparatu. Kiedy weszłyśmy, okazało się, że jest to świątynia Jimmy’ego Cotton’a:
ściany były wytapetowane jego zdjęciami. Spędziliśmy czas razem, podczas gdy
zdjęcia były drukowane bez przekonania, patrząc na rzeczy, którymi nie byłyśmy
zainteresowane. Kiedy skończyli, zapłaciłam za zdjęcia i staliśmy kilka kroków
od lady, patrząc przez nie.
Znalazłam
zdjęcie Cotton’a i wpatrywałam się w osłupieniu, co ten człowiek może zrobić z
aparatem cyfrowym. Kadrowanie było wspaniałe, udało mu się zrobić większość
zdjęcia z urwiska, rzeki i gór, z Maxem i mną z boku.
Ale
niezależnie od piękna widoku, to Max i ja skupiliśmy na sobie całą moją uwagę.
Nic
dziwnego, że Max był niesamowicie fotogeniczny, uśmiechał się naturalnie i
swobodnie do aparatu.
Co
zaskakujące, nawet ja przy jego najwyższej męskiej urodzie wyglądałam
naturalnie i swobodnie, uśmiechając się u jego boku. Moja kremowa czapka, blond
włosy i blada, muskana wiatrem skóra były atrakcyjnym kontrastem dla jego
ciemnej urody. Podobał mi się nasz wspólny wygląd, może trochę za bardzo. A nie
wyglądaliśmy, jakbyśmy dopiero co się poznali i ledwo się znali. Wyglądaliśmy,
jakbyśmy znali się od zawsze, czuli się dobrze w naszym uścisku.
Wyglądaliśmy,
jakbyśmy należeli do siebie.
Nie
zdawałam sobie sprawy z tego, że położyłam rękę na jego brzuchu, objęłam
ramieniem jego plecy i zauważyłam, że pasowałam do jego boku, tak jakby Bóg
stworzył mnie specjalnie po to, żebym się tam wsunęła. A jego dłoń zacisnęła
się na mojej szyi, palce w rękawiczkach ledwo widoczne przez kosmyki moich
włosów, wyglądały dziwnie, jakby mnie sobie przypisywał. Byłam po prostu jego.
„Cholernie
kocham to zdjęcie!” - Mindy zawołała,
stojąc blisko, wpatrując się w zdjęcie, a Becca też się zbliżyła.
„Łał,
świetne zdjęcie” – wydyszała - „Max jest gorący, a ty masz najładniejsze oczy,
jakie kiedykolwiek widziałam.”
Gapiłam
się, oderwałam oczy od zdjęcia i spojrzałam na Beccę - „Przepraszam?”
Spojrzenie
Becci przesunęło się na moją twarz - „Najładniejsze oczy, Max też to
powiedział.”
Zamrugałam
i poczułam, jak moje brwi unoszą się, gdy poczułam, jak przepłynęło przeze mnie
przyjemne ciepło.
„Przepraszam?”
- powtórzyłam.
„Max
powiedział, że masz najładniejsze oczy, jakie kiedykolwiek widział.”
O
mój Boże.
„Powiedział
to?” - szepnęłam, a Becca uśmiechnęła się.
„Tak,
pewnego dnia, kiedy, umm…” – jej spojrzenie przesunęło się na Mindy, która
słuchała, a potem wróciło do mnie - „Powiedział to pewnego dnia, kiedy
rozmawialiśmy o tobie. Powiedział, że jesteś słodka, kiedy jesteś wkurzona i
masz najpiękniejsze oczy, jakie kiedykolwiek widział.”
O.
Mój. Boże.
Spojrzałam
na zdjęcie i po raz pierwszy w życiu z wielką uwagą przyjrzałam się oczom. Na
zdjęciu tego nie było widać, ale wiedziałam, że są głęboko osadzone i
orzechowe, bardziej brązowe niż zielone. Nigdy nie myślałam o nich zbyt wiele,
poza tym, że żałowałam, że nie są większe, szersze, abym mógł użyć więcej
talentu z cieniem do powiek, a nawet skupiając się na nich, nie myślałam o nich
zbyt wiele teraz.
„Masz
naprawdę ładne oczy” – powiedziała mi cicho Mindy - „Zauważyłam je od razu.”
„Ja…
one są… umm…” – wyjąkałam.
„Naprawdę
niezwykłe, uderzające, przyciągające wzrok, nie zamierzenie” – powiedziała
Becca z uśmiechem.
„Czy
mogę dostać kopię tego zdjęcia?” – zapytała Mindy, wciąż mówiąc cicho, a ja
przyjrzałam się jej uważnie.
Wpatrywała
się w zdjęcie, a jej twarz była łagodna jak jej głos.
„Jasne,
kochanie” – odpowiedziałam łagodnie, a jej oczy powędrowały do mnie.
„Dzięki”
– szepnęła.
Podeszłam
do kontuaru, wręczyłam urzędnikowi kartę pamięci oraz zdjęcie i poprosiłam o
kolejny egzemplarz.
Potem
zwróciłam się do Mindy i powiedziałam jej - „Najlepsze w tym, poza widokiem,
jest to, że zrobił go Jimmy Cotton.”
„Jimmy
Cotton nie robi zdjęć” - powiedział do mnie urzędnik głosem pełnym
niewątpliwego oburzenia.
Odwróciłam
się do niego, zaskoczona jego wejściem do naszej rozmowy i jego tonem, i
zapytałam - „Przepraszam?”.
„Jimmy
Cotton…” - machnął do mnie moim zdjęciem - „…nie robi zdjęć”.
Wskazał
ręką ściany swojego sklepu - „Jest mistrzem”.
„Tak,
zgadzam się, ale natknął się na nas wczoraj na blefie i zrobił nam zdjęcie.”
„Aparatem
cyfrowym?” – odkrzyknął urzędnik, teraz jego ton był pełen drwiny, jakby
aparaty cyfrowe były wymysłem diabła.
„Um…”
- spojrzałam na kartę pamięci, po czym odpowiedziałam - „tak”.
„Jimmy
nie robi tego.”
„Um…”
– zaczęłam, ale usłyszałam obok mnie szept Mindy - „Blef?”
Odwróciłam
się do niej i powiedziałam - „Tak”.
Wyrwała
zdjęcie z ręki urzędnika i przyjrzała mu się uważnie.
„Boże,
patrzyłam na ciebie i Maxa, nie zauważyłam, że byłaś na blefie.”
„Byliśmy.
Max zabrał mnie tam wczoraj” – powiedziałam, a jej oczy szybko przeniosły się
na mnie.
Potem
szepnęła - „Łał”.
„Słucham?”
„Łał”
– powiedziała głośniej.
„Łał
co?”
„Łał,
Max zabrał cię na blef.” - dziwny cud zniknął z jej twarzy i rozjaśnił się, a
potem uśmiechnęła się, oślepiająco i olbrzymim uśmiechem - „Zabrał cię na
blef.”
„Taaaak”
— powiedziałam, przeciągając słowo, ponieważ byłam zdezorientowana.
„O
co tyle szumu?” – zapytała Becca, podchodząc bliżej.
„Blef
to najbardziej ulubione miejsce Maxa na świecie” – odpowiedziała Mindy.
„Wydawało
mi się, że raczej to lubi” – zauważyłam, a Mindy zachichotała.
„Tak,
można powiedzieć, że „raczej to lubi” – odpowiedziała Mindy przez nieustanny
chichot - „Brody powiedział mi, że naprawdę
go lubi. To jego wyjątkowe miejsce i nie dzieli się nim z byle kim. Nie zabierał
tam Brody’ego od lat. Nie zabrał mnie tam aż do moich szesnastych urodzin, a
zna mnie od urodzenia.”
Miałam
dziwne wrażenie, że nie mam dobrego przeczucia w związku z tą informacją, a
jednocześnie miałam dobre przeczucie.
„Naprawdę?”
- zapytałam.
„Tak”
- powiedziała Mindy z uśmiechem.
„Łał
– szepnęła Becky.
Łał
było na miejscu.
„Nie
wiem, co zrobić z tymi informacjami” – powiedziałam Mindy i Becce.
„Zapytam
Brody’ego, co powinnaś zrobić z tą informacją” – zaoferowała pomocnie Mindy i
poczułam, że moje płuca się ściskają.
„Nie,
nie rób tego.”
„O
tak, zrób to” – zachęcała Becca - „Ja
też chcę wiedzieć.”
„Nie,
nie rób tego” – powtórzyłam.
„Musisz”
– powiedziała Becky - „To może być ogromne”.
„Tak”
– oczy Mindy błyszczały z podekscytowania i szczęścia.
„Uwielbiam
to, Brody też to pokocha” - jej jasne, szczęśliwe oczy zwróciły się na mnie.
„Może
nawet wystarczy, żeby wrócił do domu i cię sprawdził.”
To
był koszmar.
„Um…
to mnie przeraża” - powiedziałam jej, a ona zaśmiała się, związała swoje ramię
z moim i położyła czoło na moim ramieniu.
„Mój
wielki brat jest fajny, pokochasz go.
Jest niesamowity” – powiedziała,
podnosząc głowę.
Spojrzałam
w jej beztroskie oczy i nie miałam serca, żeby rozbić jej bańkę.
„Genialne”
– mruknęłam, a ona się uśmiechnęła.
„To
będzie ćwiartka” – powiedział sprzedawca zza nas, wymachując drukiem.
„Ćwiartka
za zdjęcie Jimmy'ego Cotton’a? Okazja!” – wykrzyknęła Becca, myśląc głównie o
zdenerwowaniu urzędnika.
Jeśli
taki był jej zamiar, udało jej się to wspaniale i nasza trójka wyszła ze sklepu
pod ciężarem jego zirytowanego grymasu, a Becca i Mindy parsknęła chichotem.
Ja?
Uznałam
to za zabawne, ich chichoty były zaraźliwe i zdecydowanie się śmiałam.
To
nie znaczyło, że nie trzęsłam się wewnętrznie.
*****
Siedzieliśmy
przy stole w biało-czerwoną kratę, pośrodku którego znajdowała się ogromna
pizza pepperoni i grzybowa, w której zjedzeniu mogła nam pomóc pięcioosobowa
rodzina i wszyscy byliby nasyceni, gdy Mindy zaczęła rozmowę.
„Okej,
to nie moja sprawa, tak naprawdę, ale to trochę dlatego, że znam Maxa od
urodzenia.”
Spojrzałam
na nią znad mojego piwa, wiedząc, że mi się to nie spodoba.
Opuściłam
piwo i zapytałam - „Co nie jest twoją sprawą?”
Jej
głowa opadła na moją dłoń – „Ten diament na twoim palcu.”
Miałam
rację, nie podobało mi się to.
„Mindy
…” - zaczęłam.
„Wiem,
że go znasz, naprawdę krótko, ale czasami gówno dzieje się szybko, kiedy wiesz,
że jest w porządku i wydajecie się solidni” – powiedziała cicho - „Mimo
wszystko, to nie Max’a.”
Max
i ja wydaliśmy się solidni? Gówno dzieje się szybko, kiedy wiesz, że to prawda?
Zignorowałam
oba i powiedziałam miękko - „Nie, to nie Max’a.”
„Więc
to pamiątka czy coś?” - zapytała, a ja wzięłam głęboki wdech.
„Nie”
— powiedziałam na wydechu.
„Więc
czyj on jest?” - nacisnęła.
Spojrzałam
na Beccę, która miała kawałek pizzy w dłoni, rękę przyłożony do ust, zęby w
kawałku, ale jej gałki oczne wędrowały po pokoju, patrząc na wszystko oprócz
Mindy i mnie, a jeśli by nie miała pizzy w ustach wiedziałam, że gwizdałaby.
Potem
spojrzałam na Mindy i podjęłam decyzję - „Ma na imię Niles.”
„Niles?”
- zapytała i mogłam powiedzieć, że nie bardzo lubiła jego imię.
Niles
było oczywiście doskonałym imieniem, jednak nie brzmiało ono jak Amerykański Mężczyzna
z Gór: „Max”, „Brody” czy „Damon”.
„Niles”
— powtórzyłam.
„Okej,
więc” – kontynuowała Mindy i widziałem, że zbiera się na odwagę, żeby to zrobić
i żałowałam, że to robiła, ale zrozumiałam, dlaczego to robiła, biorąc pod
uwagę, że było oczywiste, że była blisko z Max’em i troszczyła się o niego.
„Nosisz
pierścionek Nilesa, dlaczego jesteś w A-Frame z Max’em?”
„To
długa historia.”
„Mamy
czas.”
„Mins”
– szepnęła Becky.
„Nie,
w porządku” - powiedziałam, ale nie wiedziałam, dlaczego to powiedziałam,
ponieważ tak nie było.
I
nagle tak było.
A
przy piwie i pizzy opowiadałam dwóm dwudziestoczteroletnim dziewczynom
(poznałam ich wiek) wszystko o swoim życiu, Nilesie, Charliem, przygodzie w
górach i e-mailu.
Nie
powiedziałam im jednak o Max’ie.
Kiedy
przestałam mówić i złapałam kolejny kawałek pizzy, Becca odetchnęła - „Łał,
dużo przechodzisz.”
„Tak,
o to chodzi, łał” - wyszeptałam, a potem wgryzłam się w moją pizzę.
„Więc
nie jesteś już z tym Nilesem?” - zapytała Mindy.
Przeżułam,
połknęłam i oblizałam usta.
Potem
szepnęłam - „Wydaje mi się, że nie jestem z nim już od jakiegoś czasu.”
Nagle
poczułam, jak łzy napływają mi do oczu.
„Och,
Nina” – odszepnęła Mindy, owijając palce wokół mojego nadgarstka.
Moja
szyja skręciła się i upuściłam kawałek, ręka Mindy odeszła i wzięłam łyk piwa.
Potem
podzieliłam się - „Wiecie, zabawne jest to, że ta część nie boli. Utrata go jako
taka.” - Mój głos opadł i moje oczy powędrowały między nimi, gdy zapytałam -
„Czy to czyni mnie złą osobą?”
„Nie”
– odparła natychmiast Becky.
„Nie
sądzę, żeby był z tobą od jakiegoś czasu” – powiedziała Mindy i kontynuowała – „sądząc
po tym co mówisz.”
Kiwnęłam
głową i powiedziałam jej - „Jestem po prostu smutna, ponieważ mi na nim zależy
i nie chcę go zranić.”
„Nie
jestem pewna, czy będzie zraniony” – mruknęła Becky, a ja spojrzałam na nią.
„Przepraszam?”
Becca
zacisnęła usta, spojrzała na Mindy, po czym powiedziała do mnie - „Wydaje się
całkiem bezmyślny. Nie chcę brzmieć jak suka albo coś, ale tak to brzmi, że nie
jestem pewna, czy nawet zauważył, że cię nie ma.”
Musiałam
przyznać, że ten pomysł był wartościowy, biorąc pod uwagę, że wczoraj wysłałam
tego e-maila, Niles często sprawdzał pocztę, a w ogóle nie miałam od niego
wiadomości. Powiedziałam mu, że zadzwonię za kilka dni, ale też z nim zerwałam.
Jak
powiedział Max, jak mężczyźnie zależy, to dzwoni.
I
chociaż powiedziałam, że zadzwonię za kilka dni, jeśli Nilesowi zależałoby, że
z nim zerwałam, zadzwoniłby, a moja propozycja, że zadzwonię za kilka dni byłaby
przeklęta.
Ergo,
wydawało się, że Becca miała rację.
Niemniej
jednak zaczęłam - „On jest po prostu…”
„Bezmyślny”
- powiedziała stanowczo Mindy.
„Ale
…”
„Słuchaj,
Nina” - wtrąciła się Becca - „…jesteś cudowna, masz klasę, jesteś słodka,
świetnie się ubierasz” - Spojrzała ponownie na Mindy, po czym kontynuowała z
mądrością, która przekraczała jej wiek - „Widzisz to cały czas, dobra kobieta
zadowala się czymś, co jest dobre, w twoim przypadku było to bezpieczne, ale to
nie w porządku. Ten Niles może być miłym facetem, ale nie ma racji. To dobrze,
że zdałaś sobie z tego sprawę, zanim by było za późno.”
Ona ma rację,
powiedział mi do głowy Charlie i wyprostowałam plecy.
„Widziałam,
jak na mnie patrzysz” – powiedziała Mindy do Becci i wyglądała na nieco
zirytowaną, więc nie mogłam skupić się na fakcie, że Charlie znów był w mojej
głowie; albo na tym, co mi właśnie powiedziały; albo na fakcie, że to miało
sens i w głębi duszy poczułam ulgę, że dwie dwudziestoczteroletnie dziewczyny,
których nie znałam zbyt dobrze, zapewniały mnie, że robię dobrze. Zamiast tego
musiałem skupić się na Mindy i Becce.
„Tak”
– powiedziała szczerze Becky do Mindy.
„Damon
po prostu ma ciężki okres” – powiedziała jej Mindy.
„Tak,
mówiłaś to z milion razy” – odpowiedziała Becca.
„Cóż,
to dlatego, że tak jest” – odparła Mindy.
„Dziewczyny
– wtrąciłam się.
Zignorowały
mnie - „Dla Niny, tego Nilesa, jest nudny i nie ma pojęcia” - spojrzała na mnie
- „Nina i Niles? To nie brzmi zbyt dobrze. Teraz, Nina i Max…” - uśmiechnęła
się - „to świetnie do siebie pasuje”.
„Becca”
– powiedziałam, ale spojrzała z powrotem na Mindy.
„Więc
powiedziała, że tak było, ponieważ czuła się bezpieczna. Teraz zdaje sobie
sprawę, że bezpieczeństwo to nie wszystko. Dla ciebie Damon jest gorący i… cóż,
to wszystko, co ma, bycie gorącym. Przeważnie jest palantem.”
„On
nie jest palantem” – odparła Mindy.
Becky
spojrzała na mnie - „On jest dupkiem.”
Nie
wiedziałam, czy to było słuszne, ale zdecydowałam się dodać - „Max nie myśli o
nim zbyt dobrze.”
„Max
nigdy nie lubi moich chłopaków, Brody też nie” – powiedziała do mnie Mindy.
„Może
dlatego, że wszyscy są palantami?” - zasugerowała Becka.
„Nie
wszyscy są palantami” – odparła Mindy.
Becky
spojrzała na mnie - „Wszyscy gorący. Wszyscy to palanci.”
„Wygląd
to nie wszystko” - poradziłam Mindy
„Łatwo
ci mówić” – mruknęła Mindy. „Masz Maxa. Jest najgorętszy z gorących.”
Miała
co do tego rację.
„Poznasz,
umm… gorącego i miłego” – zachęciłam, choć nie byłam pewna, czy powinnam. Z
mojego doświadczenia wynika, że to nie pasowało do siebie zbyt dobrze.
Niles
nie dawał powodu do kręcenia nosem. W rzeczywistości był całkiem przystojny,
jeśli nie potężnie zbudowany i niesamowicie atrakcyjny. Był też miły. Był po
prostu…
Bezmyślny.
„Łatwo
ci mówić - powtórzę” – powiedziała do mnie Mindy - „Masz Maxa, jest gorący i miły.”
Podejrzewałam,
że ona też ma rację, chociaż ława przysięgłych wciąż nie była tego zdania.
„Mindy”
– zaczęłam, a ona mi przerwała, ale zanim to zrobiła, zauważyłem, że jej kolor
stał się wysoki, światło zniknęło z jej oczu, a ramiona opadły.
Domyślałam
się, że to wszystko wskazywało na nadchodzący „zły moment”.
„Czy
możemy o tym nie rozmawiać?” – zapytała Mindy, a ja po martwym tonie jej głosu
wiedziałam, że mam rację.
„Dziewczyno...”
- zaczęła Becca, ale Mindy też jej przerwała.
„Pytałam,
czy nie możemy o tym porozmawiać?”
Spojrzałam
na Beccę, która patrzyła na mnie. Skinęłam głową na Mindy, a Becca wzruszyła
ramionami.
„W
porządku, kochanie, nie będziemy o tym rozmawiać” – powiedziałam do Mindy.
„Potrzebuję
drinka” – odpowiedziała Mindy - „Chodźmy do Psa”.
„Pijemy
tutaj” – przypomniałam jej.
„Pies
jest fajniejszy” – powiedziała mi Mindy.
Miałem
wrócić po kolacji do Mindy-less A-Frame, żeby spotkać się z Maxem. Max, jego
ręce, jego usta, jego język, jego umięśnione plecy i niesamowita klatka
piersiowa i łóżko typu queen-size.
„Mogłabym
pójść do Psa” - zdecydowałam.
„Fajowo!”
- wykrzyknęła Becka - „Moja zmiana zaczyna się za pół godziny, zabierzemy cię
do jednego z moich stolików, będziemy kontynuować dziewczęcy czas, nawet gdy będę
pracowała.”
„Muszę
zadzwonić do Maxa” - powiedziałam im, grzebiąc w mojej torebce, szukając telefonu
- „Czy któryś z was ma jego numer?”
„Jasne”
– powiedziała Mindy, ale nadal kopałam.
Potem
zdałam sobie sprawę, że zostawiłam telefon na szafce nocnej Maxa. A Niles mógł
zadzwonić, kiedy Max był w domu.
Cholera!
Upuściłam
torebkę, żeby powiesić ją na krześle i odwróciłam się do stołu.
„Właściwie
to zapomniałam telefonu.”
Kciuk
Mindy poruszał się po telefonie, zapiszczała nim i podała mi - „Użyj mojego,
powinien już dzwonić.”
Wzięłam
go, spojrzałam na nie obie i wymamrotałam - „Przepraszam”, zanim wstałam i
odeszłam od stołu na niewielką odległość do holu.
„Tak?”
- odpowiedział Max.
„Max?”
„Księżna?”
„Tak.”
„Wszystko
w porządku?”
„Um…
idziemy do Psa.”
Nastąpiła
chwila ciszy, naładowanej ciszy.
Następnie
- „Co?”
„Miałyśmy
nieco… trudną rozmowę podczas kolacji. Mindy potrzebuje drinka.”
„Mindy
jedzie i ma cię tu przywieźć, nie potrzebuje drinka.”
„Zaufaj
mi Max, myślę, że potrzebuje drinka.”
Przez
chwilę był cicho, a potem jego głos był łagodny, kiedy zapytał - „Tak źle?”
„Niezupełnie”
- odpowiedziałem szczerze - „…po prostu, jeśli nie wykonamy manewrów wymijających,
to może się stać.”
„Muszę
wejść?”
W
porządku, może był miły.
„Zadzwonię,
jeśli uznam, że powinieneś.”
„W
porządku, Księżno” - odpowiedział - „…a mówiąc o dzwonieniu. Twój telefon jest
tutaj.” - wstrzymałam oddech, a on kontynuował - „Dostałeś kupę rozmów.
Wyświetlacz pokazuje, że są od twojej mamy.”
„O.”
Mama.
Wiedziała, że tu jestem. Miałam do niej zadzwonić i porozmawiać o sytuacji w
Nilesem. Z tym wszystkim, co się działo, zapomniałam.
„Chcesz,
żebym odebrał, jak dzwoni jeszcze raz, podać jej numer Mindy?” - Max
zaoferował.
„Nie,
w porządku, zadzwonię do niej jutro.”
„Cokolwiek
chcesz, Słonko.”
Tak,
dowody wyraźnie sugerowały, że Max był miły.
„Lepiej
pójdę.”
„Tak,
idź, nowy plan jest taki, żebyście się bawiły, Mindy się bawiła, a ja przyjadę,
żeby was zabrać około jedenastej. To dość czasu na manewry wymijające?”
Dowody
stawały się przytłaczające.
„Nie
musisz tego robić. Zostanę trzeźwa i odwiozę Mindy do domu.”
„Jak
się tu dostaniesz?”
„Cóż,
mogłabym zostać z Mindy i Beccą i może jedna z nich przywiezie mnie z powrotem
jutro rano”.
Jego
głos był inny, stanowczy do tego stopnia, że był twardy, kiedy powiedział - „Mała,
to się nie wydarzy”.
„Maks…”
„Do
zobaczenia o jedenastej.”
„Maks…”
„Bądź
dobra.”
„Maks!”
Zmarnowany
wysiłek, by wymówić jego imię, bo odłożył słuchawkę.
Zamknęłam
telefon Mindy i wróciłam do stołu.
„Max
ma nowy plan” - oznajmiłam, kiedy obie na mnie spojrzały, usiadłam i spojrzałam
na Mindy - „Chce, żebyśmy się dobrze bawiły. Jest wyznaczonym kierowcą, odbiera
nas o jedenastej.”
„Zabójczo!”
- płakała Becky.
„Super!”
- Mindy płakała w tym samym czasie.
Tym
razem szczerze się do nich uśmiechnęłam, bo tak naprawdę, jeśli się do tego
zabrałam spędzając z nimi czas, robiąc zakupy w świetnych sklepach, jedząc
pyszne Buffalo Burger, jeżdżąc na skuterach śnieżnych, podziwiając piękne
widoki, spotykając się z Cotton’em i każąc mu zrobić sobie zdjęcie z Maxem,
uporządkowując myśli o Nilesie, co było ulgą, nawet jeśli było smutne, moja
przygoda w Kolorado może zaczęła się okropnie i toczyła się po drodze głęboko
zagmatwanej, ale mimo to nie poszło w połowie źle.
*****
„Pierwotny
szczur!” - Arlene krzyknęła przez śmiech. - „To jest po prostu gówniane”.
„W
takim razie, co tak naprawdę oznacza gówniany?” - Wróciłem.
Zastanowiła
się nad tym z głową przechyloną na bok, po czym uśmiechnęła się nieco krzywo i
oznajmiła - „Masz mnie tam”.
„Ha!”
- Płakałem, a ona i ja się śmiałyśmy.
Miałam
rację, kiedy wyszliśmy z pizzerii. Moja przygoda w Kolorado nie poszła w
połowie źle i było coraz lepiej.
Pies
był zabawny. To było daleko od
głównej ulicy w szczerym polu. Trzeba było wiedzieć, że tam jest, żeby go
znaleźć, co oznaczało, że prawie w całości był okupowany przez miejscowych.
I
było zaludnione. Nawet w czwartek było tłoczno, prawie zapchane.
Muzyka
była głośna, a piwo zimne. To było wspaniałe.
Arlene,
moja nemezis taksówkarzy, dotarła do Mindy i naszego stolika około czterdziestu
pięciu minut po naszym przybyciu. Przedstawiła się i bez zaproszenia usiadła na
stołku przy naszym małym, wysokim, okrągłym stoliku. Była starsza ode mnie o
jakieś piętnaście lat. Była niska, bardzo okrągła, ale miała najdelikatniejsze stopy
i dłonie, jakie kiedykolwiek widziałam. Miała krótko ostrzyżone włosy, które
wyglądały na po trwałej ondulacji i były koloru brzoskwiniowego, który, jak
sądziłam, miał być truskawkowym blondem, ale trochę chybił.
I
była przezabawna.
„Jakie
mają inne słowa?” – zapytała Mindy, pochylając się do mnie.
Uczyłam
ich brytyjskiego angielskiego kontra amerykański, robiłam to już od jakiegoś
czasu i myśleli, że to fascynujące.
„Um…”
- wymamrotałam, wysysając z powrotem więcej piwa, którego straciłam rachubę, ile
wypiłam, przełknęłam, opuściłam rękę z butelką na stół i stwierdziłam - „…tandeta”.
„Szmira,
już to mówiłaś” – powiedziała mi Arlene.
„Niedrożny!”
- krzyknęłam.
„Co?”
- Mindy zachichotała.
„To
znaczy, że masz zatkany nos”.
„Kocham
to! Niedrożny!” - Arlene powiedziała niemal okrzykiem.
„Mówią
też »głowa pełna zimna«, kiedy się przeziębisz” – podzieliłam się i kontynuowałam
- „Gatki to majtki, dresy to spodnie. Kaftany nazywane są kamizelkami,
bezrękawniki nazywane są kamizelkami, a szaty nazywane są szlafrokami!”
„W
ogóle mówimy tym samym językiem?” – zapytała Arlene, a ja uśmiechnęłam się do
niej.
„Niewiele”
– odpowiedziałem - „Ale to i tak działa, chociaż nigdy, ale nigdy, nie mów
komuś, że dostałeś w tyłek. Nigdy” –
poradziłem - „Nie mówią tego, ale to, co myślą, kiedy tak mówisz, jest bardzo niegrzeczne, ponieważ w ogóle nie myślą o samochodach.”
Wszyscy
śmialiśmy się głośno, jakby to był szczyt komedii.
„Lubię
cię” – oznajmiła Arlene, uśmiechając się szeroko - „Nigdy nie myślałam, że to
powiem, ale może nawet lubię cię bardziej niż lubiłam Annę, a ona była gównem.”
„Anna?”
- zapytałam, wycierając łzę śmiechu spod oka.
„Żona
Maxa” - odpowiedziała Arlene.
Przestałam
się śmiać, jej słowa uderzyły we mnie, jakbym była postacią z kreskówek stojącą
na dnie klifu, a kowadło spadło na moją głowę.
Nie
miałam okazji wyczołgać się spod tego, ponieważ, szokująco, Mindy została nagle
gwałtownie szarpnięta ze stołu.
„Hej!”
– wykrzyknęła Arlene, zeskakując ze stołka, a ja się odwróciłam.
Wysoki,
przystojny, ciemnowłosy chłopak z przerażająco wypukłymi bicepsami, które nie
wyglądały na atrakcyjnie potężne, tylko przerażające, owinął mocno palce wokół
ramienia Mindy.
„Wielki,
zły Max wyprowadził cię dzisiaj, prawda?” – zadrwił w twarz Mindy, potrząsając
nią.
Ja
też zeskoczyłam ze stołka, gdy Arlene podeszła do Mindy i mężczyzny.
„Damon,
zostaw ją” - rozkazała Arlene.
„Odpieprz
się, Arlene” – rzucił do Arlene, a jej górna część ciała cofnęła się z
widocznym urazem.
„Jesz
tymi ustami, Damonie Matthews?” - domagała się wiedzieć.
„To
nie twoja sprawa.”
„No
cóż” – podeszłam do nich i cicho oświadczyłam – „Jest moja.”
Odwrócił
się do mnie i postawił od stóp do głów - „Tak? Kim jesteś?”
„Jestem
Nina Sheridan” – oznajmiłem, jakbym mówił – „Jestem SuperGirl”.
Damon
nie był pod wrażeniem - „Więc?”
„Ona
jest kobietą Maxa” – oznajmiła Arlene, co nie zostało przyjęte przez Damona
przychylnie.
„Kurwa”
– mruknął cicho, mrużąc oczy i nie spuszczając ich ze mnie - „Ten dupek dostaje
wszystkie słodkie kawałki.”
„Co
się dzieje?” - Becca przybyła, zanim ktokolwiek zdążył powiedzieć pierwsze
słowo na jego niegrzeczny komentarz, a Damon odwrócił się do niej.
„Ty
też odpieprz się, suko.”
„Nazwałeś
mnie suką?” - Becca wrzasnęła, natychmiast wyrywając się z wściekłości, a ja
podeszłam bliżej, próbując rozładować sytuację.
„Słuchaj,
Damon…” - zaczęłam, ale potrącił Mindy i zaczął się oddalać.
„Musimy
zamienić słowo” – powiedział Mindy, ignorując mnie.
„Damon,
mówiłam ci, że mamy przerwę na tydzień” - powiedziała cicho Mindy, zapierając nogi,
wykręcając rękę w jego uścisku, a on zatrzymał się i spojrzał na nią.
„Zabawne,
zostałaś wypieprzona w Denver i nagle mamy przerwę.”
Mindy
skostniała, Becca skostniała, Arlene skostniała.
Ja
natomiast po raz trzeci w życiu zobaczyłam czerwień i ruszyłam.
„Zdejmij
z niej rękę” – nalegałam, stając mu twarzą
w twarz.
„Odpieprz
się” – odgryzł się w moim.
„Zdejmij
z niej rękę!” - krzyknęłam.
Pochylił
się do mnie i przyciął - „Odpierdol się…”.
Bardziej
nachyliłam mu się do twarzy - „Zdejmij ją. Teraz!”
Odsunął
się i popchnął moje ramię, odkrzykując - „Suko! Odpierdol! Się!”
Zatupałam
nogami i, tak wściekła na to, co powiedziała do Mindy, nie myśląc, że
chłopiec-mężczyzna jest większy ode mnie, a jego bicepsy były przerażające,
uniosłam obie ręce i z całej siły pchnęłam jego klatkę piersiową.
Cofnął
się dwa długie kroki, a ja krzyknęłam - „To wszystko, dupku, ruszaj dalej!”
Bez
zwłoki zrobił dwa kroki do przodu, jego ramię przesunęło się w poprzek, w dół,
a następnie wywinęło się i obróciło, uderzając mnie zaciekle, jego knykcie
trafiły z oszałamiającą dokładnością w moją kość policzkową.
Szarpnęłam
się w bok i zgięłam wpół, moja ręka powędrowała do twarzy, moje włosy
rozwiewały się wokół mnie, a przed oczami miałam gwiazdy.
Wciąż
mrugałam, kiedy usłyszałam, jak Mindy krzyczy - „Max!” - a potem chrapliwy,
przerażająco wściekły rozkaz Maxa -
„Dopilnuj Niny”.
Potem
wyprostowałam się, gdy poczułam na sobie ręce Arlene i obserwowałam, jak Max
jedną ręką robi to, co ja miałam do czynienia z dwiema. Włożył dłoń w pierś
Damona i Damon poleciał. Max podszedł za nim i zrobił to ponownie, a Damon
znowu poleciał.
„To
nie twoja sprawa, Maxwell” - warknął Damon, próbując uniknąć ręki Maxa, ale
jakby to był magnes, a Damon był ze stali, ręka Maxa ponownie uderzyła w jego
klatkę piersiową, a Damon został odepchnięty w tył, prosto w kierunku drzwi.
„Wszystko
w porządku?” - Arlene zapytała mnie i jedyne, o czym mogłam pomyśleć, to co
mogłam powiedzieć było - „Max”.
„Daj
spokój!” - krzyknęła Becca, złapała mnie za rękę i Mindy, Becca, Arlene i ja
pobiegliśmy do drzwi, przez które Max wypchnął Damona.
Śledziło
nas mnóstwo ludzi.
Nie
zauważyłam, ponieważ w chwili, gdy wbiegliśmy na parking i przeszliśmy między
dwoma samochodami, aby dostać się na otwartą przestrzeń, zobaczyłam, jak pięść
Maxa łączy się z twarzą Damona, a Damon opadł na czworaka.
„Dość?”
- Max spytał spokojnie, a głowa Damona obróciła się, by na niego spojrzeć.
Potem
wstał, uniósł pięści i powiedział, jak się domyślałam, to dwa z niewielu słów w
jego słowniku - „Pieprz się!”
Rzucił
się do przodu, zamachując się, Max uskoczył, ale wyprostował się potężnym
cięciem górnym na żebra Damona i Damon cofnął się kilka kroków.
Max
podążył za nim i zadał jeszcze dwa ciosy, w lewo, potem w prawo, ponownie w
żebra, potem w twarz i Damon opadł z powrotem na ręce i kolana.
„Dość?”
– powtórzył Max, górując nad nim.
Damon
kaszlał i podniósł jedną rękę do żeber, a potem podniósł się na nogi.
„Damon,
chłopcze, trzymaj się, kurwa, na dole” – nalegał mężczyzna.
„Chodź,
Maxwell” - zadrwił głupio Damon, wykręcając palcami Maxa.
„Bądź
sprytny” – odpowiedział Max.
„Pieprzyć
to” - powiedział Damon i rzucił się ponownie, unosząc pięść zbyt wolno, Max z
łatwością ją odbił, a następnie zadał szybkie ciosy w brzuch Damona, co
spowodowało, że Damon wyrzucił boleśnie brzmiące „Uuuuuch”. Wtedy Max uderzył
go pod brodę, a Damon poleciał do tyłu i upadł na plecy.
„Zostań
w dole!” - krzyknął inny mężczyzna.
„Dość?”
- spytał Max, stojąc nad nim.
Damon
kopnął u stóp Maxa, ale Max od niechcenia się cofnął.
„Kutas!”
- Damon splunął, ślina wypłynęła mu z ust, krew kapała z wargi.
„Pytałem,
czy masz już dość?” - Max powiedział do niego.
„Dość
tej cipy, Mindy?” - Damon zadrwił, a ciało Maxa, uwolnione do walki, zacisnęło
się.
„Jesteś
kutasem!” - Becca wrzasnęła, a ja spojrzałam w lewo, aby zobaczyć, że Arlene i
inna dama ją trzymały, a ona usiłowała dostać się do Damona. Spojrzałam w
prawo, by zobaczyć Mindy, bladą i wyraźnie załamaną, wpatrującą się w Damona i
Maxa. Podeszłam do Mindy i objęłam ją ramionami, ona natychmiast oparła się o
moje ciało, objęła mnie ramionami i położyła głowę na moim ramieniu.
„Masz
już dość” - Max zdecydował się wymamrotać, odwrócił się, odprawiając go, a jego
oczy powędrowały do Mindy i mnie, i chociaż wiedziałam, że nie był na mnie zły, wyraz jego twarzy
wciąż sprawiał, że drżałam – „Dżip” – uciął.
Skłoniłem
się – „Pobiegnę po nasze torebki.”
„Zdobędę
je dla ciebie” – powiedziała inna dama i wyszła.
Damon
zerwał się na nogi za Maxem.
„Max
on wstał” - poinformował go mężczyzna, a Max, teraz dwa metry od Mindy i mnie,
odwrócił się.
„Wróć
jutro, dupku, weź całe jej gówno. Nie chcę jej z powrotem.” – powiedział Damon
do Maxa, ocierając wargę wierzchem dłoni.
Mindy
wydała zabawny, smutny dźwięk, a moje ramiona zacisnęły się.
„Jej
nazwisko jest samo na umowie najmu, Damon, uważam, że ty powinieneś wyrzucić swoje
gówno. Będę tam, dasz mi klucze” – odkrzyknął Max.
„Ja
się kurwa nie ruszam” – odpowiedział Damon.
„Więc
jutro wrócisz do domu z pracy, twoje gówno będzie w śniegu” – powiedział mu
Max.
„Dotknij
mojego gówna, mamy problemy” - zagroził Damon.
„Nie
mamy już problemów?” - Max zapytał oczywistość.
Damon
spojrzał na niego, po czym wypowiedział kolejną groźbę - „To jeszcze nie
koniec”.
„Damon,
bądź spokojny, stój” - ktoś poradził, ale Max najwyraźniej miał już dość.
Wrócił
do Damona, a Damon starał się nie wyglądać na kulącego się i w większości mu
się to udało, ponieważ nie wycofał się, ale nadal wyglądał na trochę
przestraszonego.
„Znęcałeś
się nad tą, która jest równoznaczna z moją siostrą i uderzyłeś moją kobietę, więc
czy tak nie jest w tym scenariuszu, że to ty jesteś wyproszony?” - Max zapytał
cicho, ale wystarczająco głośno, aby wszyscy mogli go usłyszeć.
„Mindy
i ja to nie twoja sprawa” – odparł Damon.
„Nie
ma Mindy i ciebie” – odpowiedział Max.
„Twoja
kobieta położyła na mnie ręce,” Damon oskarżył celnie, ale zaczynał brzmieć,
jakby jęczał.
„Ona
ma na sobie szpilki, chłopcze, ale ma metr siedemdziesiąt, ty masz piętnaście
centymetrów i co najmniej 45 kilo więcej” - odpowiedział Max, a ja pomyślałam,
że jest trochę hojny z wagą, ale nie zamierzałam poprawić go, głównie dlatego,
że jeszcze nie skończył mówić - „I na koniec jest kobietą. Nigdy nie uderzasz
kobiety w gniewie.” - Damon nadal wpatrywał się gniewnie, a Max mówił dalej -
„Czuję się hojny, ponieważ krwawisz, więc zaznaczę, że powinieneś wyciągnąć z
tego lekcję. Mężczyzna krzywdzi twoją kobietę, ty zabierasz swoje od tego
mężczyzny. Nigdy tego nie odbierasz swojej kobiecie.” - Damon po prostu
wpatrywał się w niego, więc Max zapytał - „Rozumiesz?”
Na
co Damon mruknął - „Po prostu odpieprz się”.
Max
był zwrócony do mnie plecami, więc nie widziałam jego twarzy, ale nie mówił i
podejrzewałam, że badał Damona, czy naprawdę jest taki głupi.
Decydując,
że Damon rzeczywiście był taki głupi, Max potrząsnął głową, odwrócił się i
odszedł.
„Oto
wasze torebki” - Pani, która pobiegła po nie, wręczyła mi obie.
„Dzięki,
hmmm…?” - powiedziałam, patrząc na jej twarz.
„Jenna.”
„Dzięki,
Jenna” – wyszeptałam, skinęła mi głową i poprowadziłam Mindy do jeepa.
Światła
błysnęły, gdy do niego podchodziliśmy i wiedziałam, że Max jest za nami. Pomogłam
jej usiąść z tyłu, rzuciłam torebki na siedzenie obok niej, podeszłam do drzwi
po stronie pasażera i zobaczyłam tam Maxa.
„Wszystko
w porządku?” – zapytałam, patrząc na niego, ale nie odpowiedział.
Jego
palce i kciuk złapały moją brodę i podniósł moją głowę, żeby spojrzeć na mnie w
świetle na zewnątrz. Zauważyłam, że jego twarz była nie mniej przerażająca i
zrobiła się jeszcze bardziej przerażająca, gdy cała jej twarda i napięta, gdy
spojrzał na moją kość policzkową.
„Max,
wszystko w porządku” - wyszeptałam, ale nie byłam. Teraz, kiedy zamieszanie
minęło, mój policzek piekł jak szalony.
„Musimy
to pokryć lodem tak szybko jak się da” - mruknął.
„Mindy
powinna zostać u ciebie. Ten człowiek jest… Nie ufam mu” - Nadal szeptałam.
„Tak.”
- Nadal mamrotał. – „Zostanie z nami. Wsiadaj, porozmawiam z Beccą, chcę, żeby
dzisiaj też została gdzieś indziej. Wrócę.”
„W
porządku.”
Puścił
mój podbródek i grzbiety jego palców powędrowały wzdłuż mojej szczęki, zanim
odsunął się i pobiegł do Becci.
Wsiadłam
i zwróciłam się do Mindy - „Zostajesz u Maxa, w porządku, kochanie?”
„Tak”
- powiedziała, wyglądając przez okno.
„Mindy,
spójrz na mnie, kochanie.”
Nie
spojrzała na mnie. – „Uderzył cię.”
„Ze
mną wszystko w porządku.”
„Uderzył
cię. Widziałam to. Becca to widziała. Max to widział. Wszyscy to widzieli.”
„Kochanie,
nic mi nie jest.”
Zaczęła
cicho płakać, wiedziałam, ponieważ jej ciało poruszało się wraz z jej łkaniem i
przeczołgałam się między przednimi siedzeniami, i zbliżyłam się do niej,
wciągając ją w ramiona.
Max
wsiadł i rozejrzał się po swoim siedzeniu do nas, jego twarz, nawet w cieniu,
widziałam, była wciąż zła. Mindy nie podniosła głowy ani nie przestała płakać.
„Mam
zamiar jechać tutaj z Mindy, czy to w porządku?”
Jego
oczy powędrowały do Mindy w moich ramionach, jej twarzy na mojej szyi i skinął
głową.
„Zapnij
pasy, Księżno” — powiedział cicho.
Kiwnęłam
głową, najpierw zapięłam Mindy, użyłam klamry środkowego siedzenia dla siebie i
trzymałam ją trzęsącą się z ramą łez przez całą drogę z powrotem do domu Maxa.
Dziękuję
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje
OdpowiedzUsuńO żesz, co za cymbał z tego damskiego boksera. Takiego zabić to za mało 😒. Może to jego ktoś powinien przelecieć, żeby zrozumiał sam fakt gwałtu. Burak jeden 😈😈😈 brawo Max
OdpowiedzUsuńDziękuję ❤️
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńDziekuje
OdpowiedzUsuńTen rozdział to szalona karuzela😮😮 najpierw łamanie serca by potem mieć do czynienia ze zloscia na tego głupka bo mężczyzną to go nie nazwę 😒😒😒 Dziękuję ❤
OdpowiedzUsuń