2021-06-02

5 - Charlie

                                                                    Rozdział 5

Charlie

 

Otworzyłam oczy, zamrugałam na jasne słońce i poczułam zapach smażącego się bekonu.

Byłam sama w łóżku Maxa. Widocznie Max przygotowywał śniadanie na dole.

Przewróciłam się na plecy i spojrzałam na punkt w suficie A-Frame.

Po wysłaniu e-maila do Nilesa i wypłakaniu oczu – tak bardzo, że musiałam podejść na fotel przy kanapie, zwinąć się w nim, trzymając poduszkę przy piersi, aby zapewnić sobie wygodny kokon, jednocześnie odpuszczając część mojego życia, która kiedyś była dla mnie ważna, w rzeczywistości myślałam, że to będzie cała moja przyszłość, ale zorientowałam się, że nie jest już taka ważna – oczyściłam twarz. Potem wrzuciłam kolejną kłodę do ognia. Potem spojrzałam na płonącą kłodę, próbując uporządkować swoją głowę. Potem nie udało mi się uporządkować głowy. Potem, gdy zrobiło się późno, zrobiłam kolację dla jednej osoby, a na deser zjadłam ciasteczka. Potem czytałam, aż zrobiło się później. Potem, kiedy zrobiło się naprawdę późno, przebrałam się w koszulę nocną, włączyłam film, wsunęłam się do łóżka i oczywiście znowu zasnęłam oglądając film.

Teraz najwyraźniej był ranek i Max był w domu.

A powiedział, że kiedy wróci do domu, skończymy.

I kiedy tak leżałam, wpatrując się w sufit, zdecydowałam, że będę musiała wymyślić sposób, aby powiedzieć mu, że nie jestem gotowa, abyśmy skończyli w jakikolwiek sposób, który miałby nadejść. Nie byłam gotowa na to, co działo się w jego A-Frame podczas mojej przygody w Kolorado. Nie byłam gotowa, aby zbadać, co się dzieje między nim a mną.

Chciałam, szczerze w Bogu, chciałam tego tak bardzo, że czułam to jak ból.

Ale pogodziłam się z tym, że moje życie zmieniło się w jeden sposób. W rzeczywistości zdałam sobie sprawę, że dzień wcześniej, gdy patrzyłam na ogień Maxa, wiedziałam, zanim nawet wykorzystałam ten czas, że Niles i ja nigdy nie damy rady tego wypracować i zdałam sobie sprawę, że wiedziałam o tym od dawna. Albo tylko ja się w nim zakochałam, albo on znudził się tą miłością ze mną. Ale zanim jeszcze wyjechałam, zrozumiałam gdzieś w głowie, że po prostu potrzebuję dystansu, aby dojść do tego wniosku i ten dystans da mi odwagę, by to przejść.

Dlatego nie mogłam przetworzyć, ani nie chciałam, kolosalnego powrotu do Niny z Dawnych Czasów. Niny, która otwierała swoje serce, była wolna, podejmowała przygody i jeszcze większe ryzyko. Niny, która to robiła i sprawiała, że ​​jej serce zostało zdeptane, a jej głowa miała kłopoty.

Nie byłam pewna, czy chcę grać bezpiecznie i być mądra, rozsądna i racjonalna w każdej sekundzie w każdym niuansie mojego życia.

Byłam pewna, że nauczyłam się swoich lekcji dawno temu i nie zamierzałam do tego wracać.

Nie mogłam żyć życiem, które prowadziłam z Nilesem, pogodziłam się z tym.

I nie mogłam wrócić do tego, kim byłam. Złamane serce położyło tę drogę, do licha, była nim wybrukowana.

A Holden Maxwell miał na sobie wypisane złamane serce.

Wyciągnęłam się z łóżka, poszłam do łazienki, wykonałam swoją rutynę, a następnie, decydując się na przyzwoitość w obliczu zbliżającej się rozmowy, podeszłam do walizki i grzebałam, aż znalazłam swój wełniany szlafrok. Był jak duży, długi, rozpinany sweter bez guzików, który sięgał mi do łydek.

Był kremowo zielony i miał kaptur. Kosztował fortunę i był fantastyczny.

Strzepnęłam go, związałam paskiem i zeszłam na dół, by stanąć twarzą w twarz z Maxem. Zeskoczyłam z ostatniego stopnia, zobaczyłam go w kuchni i zatrzymałam się jak martwa.

Stał plecami do mnie, nosił spodnie od piżamy i nic więcej. Jego ramiona, mięśnie pleców, szeroka przestrzeń gładkiej, opalonej skóry były wystawione gołym okiem i oślepiło mnie jego piękno. Tak bardzo, że to cud, że nie wyrzuciłam ręki i nie zaczęłam się kręcić.

Na tę myśl odwrócił się i pokazał mi swoją klatkę piersiową.

Na ten widok, prawdopodobnie lepszy niż jego plecy, wciągnęłam oddech, a potem szepnęłam do siebie - „O mój Boże”.

„Hej mała” - zawołał, najwyraźniej (i na szczęście) nie słysząc mnie i ruszył w moją stronę.

Stałam nieruchomo, gdy do mnie podchodził.

Zatrzymał się przede mną, pochylił głowę, a jego ręka dotarła do mojej szczęki, unosząc moją głowę do góry.

„Dobrze spałaś?” - zapytał cicho, a ja skinęłam głową - „Obudziłaś się o dziewiątej swojego czasu?” - ciągnął, a ja potrząsnęłam głową - „Przepraszam, że nie było mnie tak późno” - Wzruszyłam ramionami, a on się uśmiechnął. - „Widzę, że mam Ninę Zombie”.

„Um…” – mruknęłam.

Potrząsnął głową, wciąż się uśmiechając, po czym pochylił twarz i dotknął ust swoimi ustami. Palce u nóg podwinęły mi się.

„Zaopiekuj się bekonem, dobrze?” - powiedział, podnosząc głowę – „Pójdę założyć trochę ubrań.”

„Dobrze” – szepnęłam.

„Może dobrze, że napijesz się kawy, zanim zbliżysz się do skwierczącego tłuszczu z bekonu” – poradził, wciąż rozbawiony.

„Dobrze” – powtórzyłam szeptem.

„Boże” - mruknął, przesuwając kciukiem po moim policzku, a jego jasne, szare oczy obserwowały, jak to się dzieje - „jesteś słodka.”

Przełknęłam. Puścił mnie i odszedł.

Stałam tam, gdzie mnie zostawił i zdałam sobie sprawę, że oficjalnie mam kłopoty. Skoro nie mogłam funkcjonować na widok jego klatki piersiowej, jak miałabym mu powiedzieć, że nie zamierzamy badać tego, co się dzieje?

Zwłaszcza jeśli ciągle mnie dotykał i nazywał „mała”?

Zebrałam się na tyle, by zrobić jeden krok, kiedy drzwi pod strychem otworzyły się, moje ciało szarpnęło się ze zdziwienia i wydałem cichy krzyk.

Wyszła dziewczyna, kobieta-dziewczyna, jak Becca. Dzikie, kręcone, prawie kędzierzawe włosy truskawkowo blond i dużo ich. Śliczna twarz. Chabrowo-niebieskie oczy. Długie, cienkie, zgrabne nogi, które ciągnęły się w nieskończoność.

I na koniec, ale zdecydowanie nie mniej ważne, miała na sobie koszulkę, którą Max nosił wczoraj.

Czułam się, jakbym dostała pięścią w brzuch.

„Zapomniałem ci powiedzieć” - zawołał Max z góry, prawdopodobnie dlatego, że usłyszał mój krzyk - „Mindy jest tutaj”.

„Cześć!” - Mindy płakała radośnie i podskakiwała do mnie, właściwie podskakiwała – „Jesteś Nina, prawda?”

„Prawda” — powiedziałam znowu, nieruchomo, tym razem z innego powodu.

„Super!” - zawołała, chwytając mnie za ramię, a drugą za rękę, obie z życzliwością, która była nierzeczywista, i podskoczyła dwa razy w górę i w dół.

„Ja, umm… muszę pilnować bekonu” – powiedziałam jej.

„Och, jasne” – powiedziała, nagle zdezorientowana moim zachowaniem w obliczu jej otwartości.

„Nina jest rankiem zombie, Mins” – zawołał Max i wiedziałam, że wszystko słyszy - „Może powinnaś zaopiekować się bekonem, kochanie.”

Mins? Kochanie?

„Super!” - wołała znowu, jakby opieka nad bekonem była pragnieniem jej serca, jej ręce odsuwały się ode mnie - „Mogę to zrobić.”

Potem odwróciła się i częściowo przeskoczyła, częściowo poślizgnęła się na drewnianej podłodze w swoich uroczych, błękitnych skarpetkach z ciemnoniebieskimi serduszkami, częściowo tańczyła do kuchni.

Podążałam za nią z dużo mniejszym entuzjazmem.

Nie, nie byłoby trudno powiedzieć Max’owi, że nie zamierzamy niczego badać.

Chciał, żebym była członkiem jego haremu? Nie, nie ja. Nie zamierzałam zostać członkiem tego konkretnego klubu z kartami, najwyraźniej z Mindy, którą przyprowadził do domu, kiedy byłam pod jego cholernym dachem, i może Becca, nie wspominając już o byłej członkini, zdzirowatej, zdradzającej, okropnej Shaunie.

Nie ma mowy. Żaden cholerny sposób.

Podeszłam do szafki nad dzbankiem do kawy, kiedy Mindy popychała bekon na patelni i wyjęłam kubek. Potem nalałam kawy. Potem dodałam łyżeczkę cukru. Potem poszłam do lodówki i wlałam trochę mleka.

Cały czas to robiłam, a mój umysł mnie dręczył.

Czy spał z nią na kanapie, kiedy byłam na górze w jego łóżku? Był dużym facetem, ale jego kanapa była głęboka, długa. Mindy też była długa, ale była też chuda. Byłoby ciasno, ale zadziałałoby.

Czy oni to zrobili, Max wiedząc, że spałam jak zabita?

A może nie dbał o to, czy słyszę?

A także nie dbając o to, co myślę, że miał upodobanie do młodych dziewcząt?

Nie żeby wydawał się dyskryminować, ponieważ najwyraźniej chciał mnie, a Shauna wydawała się być w moim wieku. Może z kimś spał. Może dlatego Sarah, gospodyni w restauracji, rzuciła mi to dziwne, zamknięte spojrzenie, kiedy weszłam. Może lubił też cycate, miedzianowłose, truposze ze wspaniałymi kolczykami.

Popijałam kawę i kipiałam, kiedy Mindy odwróciła się do mnie - „Więc mieszkasz w Anglii?”

 

„Tak” - moja odpowiedź była krótka i zwięzła i nie obchodziło mnie to. Mogła być w porządku z tym układem, biorąc pod uwagę, że Max był wspaniały i miał fantastyczny dom, ale była młoda, nauczy się tego.

„Podoba ci się to?” - zapytała.

„Tak” - odpowiedziałam ponownie i zobaczyłam Maxa krążącego wokół lady w dżinsach, granatowej koszulce, która pasowała na niego jak ta szara, którą nosił ze spodniami od piżamy. Innymi słowy, za dobrze mu to pasowało.

Miałam ochotę rzucić w niego swoim kubkiem z kawą, a potem stłumiłam to głównie dlatego, że nic dla mnie nie znaczył. Ledwo go znałam. Ta intensywność emocji była spowodowana tym, że dzień wcześniej zerwałam z moim narzeczonym przez e-mail. Moje emocje nie miały nic wspólnego z Maxem.

Dotarł do nas, jego ręka trafiła w talię Mindy, a moje oczy zwęziły się na jego dotyk.

„Teraz to wezmę, kochanie” - powiedział łagodnie i znów poczułam ten cios w brzuchu, kiedy nazwał ją „kochanie”.

Mindy odsunęła się kolejnym skokiem, po czym okrążyła kontuar i usadowiła się na moim stołku.

„Księżno” - zawołał Max i spojrzałam na niego - „Przynieś Mindy trochę kawy, dobrze?”

Chciał, żebym ja przyniosła Mindy kawę?

Wróciłam do chęci rzucenia w niego kubkiem kawy.

Max był nieświadomy, wiedziałam o tym, ponieważ zwrócił się do Mindy i zapytał - „Bierzesz śmietankę czy cukier?”

„Dużo mleka, dwa cukry” – zarządziła Mindy, a ja ruszyłam, żeby zrobić jej kawę, głównie dlatego, że dałoby mi to coś do roboty, coś, co nie miało nic wspólnego z wyrządzaniem im ciężkiego uszkodzenia ciała.

Kiedy wypełniałam jej zamówienie, Mindy zawołała do mnie - „Hej Nina, czy kiedykolwiek chciałaś się przeprowadzić do domu?”

„Domu?” – zapytałam, nalewając kawę.

„Ameryka.”

„Nie” - skłamałam, bo cały czas tęskniłam za domem. Kłopot polegał na tym, że byłam również w domu w Anglii i wiedziałam, że jeśli wrócę do Stanów, będę tęskniła za drugim domem, więc i tak nie mogłam wygrać. Co było, uświadomiłam sobie w tym strasznym momencie, historią mojego cholernego życia.

„Naprawdę?” - zapytała.

„Naprawdę” - odpowiedziałam, kiedy wlałam „dużo mleka”.

„Tęskni za galaretką winogronową” - mruknął Max, a ja zignorowałam jego i wspomnienie, które przywołał, i podałam Mindy kubek kawy.

„Hej dzięki!” - płakała, jakby to była niespodzianka, że ​​zrobiłam to dla niej, kiedy obserwowała mnie przez cały czas, a potem kontynuowała - Dlaczego tęsknisz za galaretką z winogron?

„Nie mają tego w Anglii” - odpowiedziałam i podeszłam do lodówki.

„Czego jeszcze nie mają?” - zapytała Mindy z otwartą ciekawością.

„Trochę tego jest” – odpowiedziałam, nie zapraszając do dalszej dyskusji.

Wyciągnęłam jogurt i jagody. Potem złapałam kiść bananów z blatu i wyrwałam jeden. Potem wyciągnęłam nóż z bloku obok zlewy. Zamierzałam zjeść śniadanie i jeśli Max nie odda mi kluczy, to wpadnę w taki szał, że Mick, miły policjant, zostanie wezwany na miejsce zdarzenia i wtedy cholernie dobrze dostanę moje cholerne klucze .

„Wszystko w porządku?” - Max spytał cicho, kiedy podeszłam bliżej i poczułam na sobie jego wzrok.

„Doskonale” – odpowiedziałam, nie patrząc na niego i sięgnęłam do szafki, żeby wyciągnąć miskę.

Przez sekundę zapadła cisza. Mindy zawołała - „Dlaczego się tam przeprowadziłaś? Do Anglii.”

Nie myśląc jasno, a i tak nie miało to znaczenia, bo bardzo, bardzo szybko zamierzałam stamtąd iść, odpowiedziałam - „Przeżyłam tam z przerwami większość mojego życia.”

„Ale…” - Mindy powiedziała do moich pleców, gdy zaczęłam kroić banany do miski - „Max powiedział, że jesteś Amerykanką.”

„Urodziłam się tutaj” - powiedziałam bananowi - „Moja matka jest Amerykanką, mój ojciec jest Anglikiem. Rozwiedli się, kiedy byłam dzieckiem, a mój ojciec się przeprowadził” - Skończyłam z bananem, wrzuciłam skórkę do kosza pod zlewem i zaczęłam opłukiwać jagody.

„A więc wracałaś, żeby zobaczyć się ze swoim ojcem” – domyśliła się Mindy.

„Nie, mój ojciec zapomniał, że istnieję, dopóki nie ożenił się ponownie, a jego druga żona urodziła dziecko, mojego przyrodniego brata.” - zakręciłam kran i potrząsnęłam jagodami w plastikowym pojemniku, woda wyciekła. - „Chciała, żeby jej syn poznał swoją siostrę”.

„Więc to wtedy zaczęłaś jeździć?” - domyśliła się Mindy.

„Tak, kiedy miałam około siedmiu lat.”

„Fajnie, że masz brata” – oznajmiła radośnie Mindy za mną, a moje oczy automatycznie zamknęły się, gdy znów poczułam ten cios w brzuch, ten inny, ale znajomy, jakich wiele mnie dotknęło w ciągu ostatnich trzech lat, ale nigdy nie bolały mniej.

„Tak, fajnie” - powiedziałam i otworzyłam oczy, po czym zwróciłam się do miski, wrzucając do niej trochę jagód i odkładając resztę na bok.

Spojrzałam na Maxa, który obserwował mnie uważnie, jego twarz była pusta, ale jego oczy były czujne i zapytałam - „Gdzie jest moja granola?”

„Szafka z płatkami owsianymi” – odpowiedział, a ja tam się odwróciłam.

„Mam brata” – powiedziała Mindy - „Jesteśmy blisko, ale on mieszka teraz w Seattle, co czasami bywa kiepskie, a nie inne, bo może być trochę w moim życiu. Wiesz co to znaczy?”

Tak, wiedziałam, co miała na myśli. Wiedziałam, że gdyby jej brat wiedział, że zadawała z góralem, rozpustnikiem, który był wystarczająco stary, by być jej znacznie starszym bratem, to jej prawdziwy brat mieszkający w Seattle byłby trochę w jej życiu.

Nie powiedziałam tego, zamiast tego powiedziałam - „Oczywiście”.

„Jesteś blisko ze swoim bratem?” - zapytała.

Wysypałam granolę na moje jagody, po czym odstawiłam pudełko i odpowiedziałam - „Przeprowadziłam się do Anglii na stałe przez niego.”

„Tak?” - podpowiedziała Mindy.

„Tak” – powiedziałam, nabierając łyżką jogurt i nie mierząc moich słów, nawet nie wiedząc, dlaczego w ogóle mówię - „Był w wojsku, został wysłany do Afganistanu. Kiedy tam był, stracił nogi po wybuchu bomby.” - Usłyszałam, jak Mindy wzdycha i poczułam, że coś dobiega od Maxa, ale byłam nieczuła, jakbym była w innym świecie. - „Mój ojciec, który nie jest miłym człowiekiem, odwrócił się plecami od swojego złotego chłopca, kiedy poczuł, że już nie jest…” - zawahałam się, a potem powiedziałam - „złoty”. Potrząsnęłam głową na wciąż bolesne wspomnienie i nałożyłam na górę jogurt. - „Jego narzeczona zerwała z nim i miał problemy z przystosowaniem się. Więc przeniosłam się do Anglii, aby pomóc.”

Zapadła cisza, kiedy mieszałam owoce, muesli i jogurt, po czym odwróciłam się twarzą do kuchni. Kiedy to zrobiłam, zobaczyłem, że oboje się na mnie gapią. Cóż, bardziej Mindy się gapiła, Max jakby przyglądał mi się uważnie.

Mindy przerwała ciszę, mówiąc cicho – „Jezu, Nina, przepraszam. Teraz wszystko w porządku?”

„Nie” – powiedziałam jej bez ogródek, patrząc prosto na nią - „Charlie nigdy się nie dostosował. Trzy lata temu popełnił samobójstwo.”

„Jasna cholera” – odetchnęła Mindy, a ja patrzyłam, jak kolor odpływa z jej twarzy.

„To dość dobrze podsumowuje” – powiedziałam jej.

„Mins, zrób mi przysługę. Idź na górę, znajdź sobie jedną z moich koszulek do miasta, tak?” - powiedział Max i oczy Mindy przeniosły się na niego.

Widziała też, że mnie obserwował, jak mnie obserwował, jej ciało podskoczyło i zeskoczyła ze stołka.

„Tak, racja, umm… koszulka…” - zawahała się, jej oczy wędrowały tam i z powrotem między Maxem a mną.

„Po prostu zgub się na chwilę, dobrze?” - Max rozkazał, nie odrywając ode mnie wzroku.

Nie odpowiedziała, a może jej odpowiedzią był jej skok w dal.

Spojrzałam na Maxa i włożyłam łyżkę śniadania do ust.

„Co to było?” – zapytał Max, nie ruszając się w moją stronę.

„Co?” – spytałam z pełnymi ustami, daleko poza myśleniem, że to niegrzeczne mówić z pełnymi ustami.

„Zamknięta szczelnie przez dwa dni, dzielisz tragedię i robisz to w ten sposób?” - zapytał Max i dotarło do mnie, że wyglądał na wściekłego - „O co chodzi?” - zażądał wiedzieć.

„Mindy pytała” – wyjaśniłam po przełknięciu.

„Nie musiałaś jej tak mówić” – odpowiedział Max.

„Och, przepraszam Max.” - powiedziałam głosem zabarwionym sarkazmem - „Czy ma delikatne usposobienie? Czy powinnam była ją przed tym chronić?”

„Tak, biorąc pod uwagę, że została zgwałcona trzy tygodnie temu, a jej chłopak jest pieprzonym dupkiem, to byłoby dobre.”

Poczułam, że każda komórka mojego ciała przestaje się poruszać i wpatrywałam się w niego.

Potem szepnęłam - „Co?”

„Mindy została zgwałcona trzy tygodnie temu. Była w Denver z Beccą. Były w klubie, czy co tam, kurwa, robią w dzisiejszych czasach i zostały rozdzielone. Mindy została zgwałcona. Przeszła przez to, nie znaleźli faceta, wróciła do domu, a jej chłopak, z którym mieszka, zaczyna zachowywać się jak dupek. Potem bardziej dupek. Brody, jej brat i mój najlepszy przyjaciel mieszkający w Seattle, poprosił mnie, żebym wrócił do domu i uważał na nią, ponieważ on nie może.”

O mój Boże.

Mindy i jej błękitne skarpetki z ciemniejszymi niebieskimi serduszkami, skaczące tańcząc, skaczące w górę i w dół, gdy mnie spotkała, została zgwałcona.

„Więc Nina” - Max przerwał moje myśli - „Pytam jeszcze raz, co to było do cholery?”

„Myślałam…” – potrząsnęłam głową i odwróciłam wzrok, zamykając oczy, czując się jak suka, bo byłam suką, a potem spojrzałam za siebie i wyszeptałam - „To nie ma znaczenia”.

„No cóż, tak, biorąc pod uwagę, że ona też jest jak moja siostra, rozmawiają z Brody’m, a ty nie zrobiłaś zbyt dobrego wrażenia. To będzie w całym mieście i do Seattle, a ludzie pomyślą, że mam w łóżku kolejną Shaunę.”

„Ja …”

Przerwał mi - „Nie obchodzi mnie, co myślą ludzie, ale obchodzi mnie, co myśli Mindy i obchodzi mnie, co myśli Brody.”

„Ja …”

„Jezu” – mruknął, odwracając wzrok, a ja zauważyłam, że zdjął bekon z palnika, który leżał w tłuszczu, a potem kontynuował, jakby mówił do siebie - „…czy myliłem się co do ciebie?”

To było. Moje otwarcie.

„Tak” - powiedziałam mu, a on spojrzał na mnie - „Jestem krzyczącą suką” - Wpatrywał się we mnie, a ja kontynuowałam – „Myślę, że to był jetlag, przez co myślałeś, że jestem słodka… czy… cokolwiek. Naprawdę jestem taka. Cały czas tak się zachowuję” - Nie mówił, tylko patrzył na mnie, więc niemądrze kontynuowałam - „Skończyłam z jetlagiem. Prawdopodobnie będę suką, chcąc nie chcąc, jak popadnie.”

Jego głowa przechyliła się na bok, a jego twarz pociemniała w ten przerażający sposób, zanim powtórzył - „jak popadnie?”

„Tak” - odpowiedziałam natychmiast - „jak popadnie”.

„Więc mówisz, że zachowujesz się jak suka dla mnie i Mindy, usiłując namówić mnie na oddanie ci kluczyków do samochodu, abyś mogła uciec, bo boisz się jak cholera tego, co się z nami dzieje?”

Nie, to nie było to, co mówiłam. Przynajmniej tak się nie zaczęło.

Spojrzałam na niego, starając się ocenić mój następny ruch, a wyglądał na naprawdę wściekłego, więc trudno mi było ocenić mój następny ruch.

Potem powiedziałam ostrożnie - „Nie”.

Ruszył w moją stronę, cofnęłam się i uderzyłam o szafkę. Nie zatrzymał się, dopóki nie był bardzo blisko, wyciągnął miskę z mojej ręki, odłożył ją na bok, a potem położył ręce na blacie po obu stronach mnie i pochylił się.

„Księżno, pozwól mi coś wyjaśnić” – powiedział niskim, cichym, gniewnym głosem - „Suki, te prawdziwe, nie wypowiadają słów „jak popadnie”.

„Och” - było wszystkim, o czym mogłam pomyśleć, żeby odpowiedzieć.

„Rozmawiałaś z nim?” - zapytał, a ja byłam zbyt zdezorientowana, bo pomyślałam, że zmienia temat.

„Rozmawiałam z nim?”

„Tak.”

„Kim?”

„Nim” – uciął Max i zdałam sobie sprawę, że zmienia temat i napięłam się, nie odpowiedziałam, a Max powiedział niskim, ostrzegawczym głosem - „Nina”.

„Tak jakby” – wyszeptałam szybko.

„Czyli?”

„Wysłałam e-mail.”

„Wysłałaś e-mail” - powtórzył Max, jego twarz była niedowierzająca faktowi, że wyślę e-mail o zerwaniu do mojego narzeczonego i nawet w moim stanie musiałam przyznać, że to brzmiało źle.

„Jestem…” – zawahałam się – „…lepiej mówię rzeczy, kiedy je zapisuję. mogę edytować. Upewnić się, że mówi to, czego potrzebuję, a ja nie…” - oblizałam usta, - „że dam radę, więc nie…” - To było trudne, ale z jakiegoś powodu kontynuowałam. - „Musiałam to zrobić, żeby… nie bolało za bardzo.”

Część złości zsunęła się z jego twarzy i wymamrotał - „Mała”.

„Czy możesz się odsunąć?” – zapytałam cicho.

„Nie.”

„Max, proszę.”

Zignorował mnie i zapytał - „To się naprawdę stało?”

Moja głowa szarpnęła się i zapytałam - „Ten e-mail?”

„Twój brat.”

Całe moje ciało drgnęło i odwróciłam wzrok.

„Nina, spójrz na mnie” - Kiedy tego nie robiłam, jego dłoń owinęła się wokół mojej szczęki i kazał mi na niego spojrzeć albo zrobił to, żeby mógł mnie przestudiować, co robił przez długi czas, zanim wymamrotał - „Co jeszcze jest za tą pieprzoną tarczą?”

Naprawdę nie chciał wiedzieć, gdyby wiedział, to wiedziałby, dlaczego wyciągałam pochopne wnioski na jego temat z Mindy i z Beccą, i wiedziałby, jak bardzo namieszane miałam w głowie. Chciałam odejść, ale nie chciałam, żeby pomyślał, że jestem pokręcona, a to było pokręcone.

Nie odpowiedziałam, a jego dłoń na mojej szczęce stała się palcami wsuwającymi się w moje włosy.

„Przykro mi z powodu twojego brata, Słonko.”

Zacisnęłam usta, poczułam, jak łzy napływają mi do oczu, a potem wyszeptałam - „Mnie też”.

„Byłaś blisko” - stwierdził, skinęłam głową, a kiedy otworzył usta, żeby coś powiedzieć, pokonałam go.

„Proszę, nie rób tego. Proszę nie, Max. Nie możesz być dla mnie miły, nie z powodu Charliego. Nie możesz być miły. Każdy, kto jest miły… kiedy ludzie są mili…” - przestałam mówić i opuściłam brodę, żeby ukryć twarz.

Jego palce były w moich włosach, przyciśnięte do mojej głowy i przyciągnął mnie do siebie tak, że moje czoło dotykało jego klatki piersiowej.

„W porządku, Księżno, nie będę miły.”

Moje ręce powędrowały do ​​jego brzucha i popchnęłam go, gdy łzy zatkały mi gardło i zakrztusiłam się - Jesteś miły!

„Słonko …”

Moje palce zwinęły się w jego koszulce i zażądałam - „Przestań!”

Jego ręka przy mojej głowie wykręciła ją tak, że mój policzek znalazł się na jego klatce piersiowej, jego druga ręka objęła mnie i przyciągnął do swojego moje trzęsące się ciało.

„Mała” - jego głos był pełen śmiechu - „Nic nie robię”.

Poczułam, że mój oddech urywa się i na ten dźwięk jego ramię zacisnęło się, a jego palce zgięły się mi na skórze głowy.

„Tęsknię za nim” – wyszeptałam i nie wiedziałam dlaczego, nawet nie pomyślałam o tych słowach, zanim wyszły z moich ust.

„Mogę to powiedzieć.”

Wzięłam drżący oddech, potem drugi, a trzeci poszedł gładko, więc powiedziałam mu - „Możesz mnie teraz puścić”.

„Stale ci powtarzam, kiedy jesteś w moich ramionach, że lubię cię, gdzie jesteś.”

„Max…”

Jego ręka w moich włosach odciągnęła moją głowę do tyłu, a kiedy patrzyłam na niego, oświadczył - „Następnie rozmawiamy o twoim tacie.”

„Nie mam taty.”

Zmarszczył brwi i powiedział - „Wspomniałaś o nim wcześniej.”

„Nie, wspomniałam o moim ojcu” – stwierdziłam wyraźnie - „Nie mam taty.”

„W porządku, wtedy porozmawiamy o twoim ojcu.”

„Nie, ponieważ nigdy o nim nie mówię.”

„Nina.”

„Max.”

„Czy wystarczająco długo trzymałam się z dala?” - zawołała Mindy, Max się obrócił, stanęłam na palcach, żeby spojrzeć mu przez ramię, a Mindy zatrzymała się przy ladzie – „Ups, widzę, że nie.”

„Tak” - powiedziałam szybko.

„Mogę wrócić”.

Ponownie przycisnęłam się do brzucha Maxa, puścił mnie i przesunął się na bok, gdy powiedziałam - „Wszystko w porządku”.

„Na pewno?” - zapytała.

„Zdecydowanie” – odpowiedziałam.

Spojrzała na kuchenkę i zauważyła - „Bekon jest cały wytopiony, Max”.

„Rozwiążę to” – powiedział jej Max.

Podskakiwała wokół lady, rzucając mu wesoły uśmiech, a ja zdziwiłam się, że ta dziewczyna została zgwałcona trzy tygodnie temu. Zachwycałam się, a jednocześnie wiedza uderzyła mnie w żołądek jak zgniły wrzód.

„Zrobię to” - zaproponowała i zobaczyłam, że ma na sobie jedną z koszulek Maxa i oczywiście jej własne dżinsy, ponieważ idealnie pasowały.

„Potrzebujesz koszulki?” - zapytałam, a ona spojrzała na mnie, gdy wyciągała papierowy ręcznik z uchwytu.

„Uh, zeszłej nocy, w pewnym sensie mam piwo…” - zaczęła, ale Max jej przerwał.

„Damon oblał cię piwem” – stwierdził i Mindy spojrzała na niego.

„Damon?” – spytałam, chwytając miskę.

„Jej kutasogłowy chłopak” - mruknął Max, ściągając talerz i podając go Mindy.

„On jest tylko…” - zaczęła Mindy, ale Max ponownie jej przerwał.

„Dupkiem” – oświadczył.

Jej twarz posmutniała i ułożyła papierowy ręcznik na talerzu.

Postanowiłam wejść do środka - „Dlaczego on, umm… to znaczy, jak wylał na ciebie piwo?”

„Rzucił nim w nią” - odpowiedział Max, a Mindy pochyliła głowę i wyjęła bekon z patelni.

„Rzucił w ciebie piwem? - zapytałam Mindy, nie rozumiejąc tych słów, przynajmniej nie w Nowszej Krainie Niny z Nilesem, który nawet nie pił piwa, tylko od czasu do czasu dżin z tonikiem lub wino do kolacji i nie wyobrażałby sobie polania kogokolwiek jakimkolwiek płynem.

Starsza Kraina Niny była miejscem, w którym mieszkali palanci, którzy mogli (choć tego nie robili) polewać kobiety piwem. Chociaż może nie kobiety, które niedawno zostały zgwałcone.

„On, naprawdę… nie radzi sobie… hmmm…” - wyjąkała Mindy.

Dłoń Maxa powędrowała do jej karku i powiedział cicho - „Ona wie, Mins, powiedziałem jej.”

Mindy skinęła głową, ale nie podniosła głowy z nad bekonu, a ja… stłumiłam nową chęć rzucenia moją miską w Maxa, bo może nie było w porządku, że byłam suką dla Mindy, ale on z pewnością nie radził sobie z tym zbyt dobrze.

„On nie radzi sobie z tym, co ci się przydarzyło” - powiedziałam jej, a ona skinęła głową i wyjęła ostatni kawałek bekonu z patelni, kiedy poszłam dalej.

„W większości mężczyźni to idioci. W każdym razie…” – zmieniłam temat - „Na górze, na strychu Maxa, na fotelu leży moja walizka. Możesz ją przejrzeć i chwycić dowolny top, jaki chcesz.”

Jej głowa obróciła się do mnie, a jej oczy przesunęły się po moim szlafroku.

Zaczęła - „Nie mogę…”

„Dlaczego nie? Nie możesz tego nosić.” - Schyliłam głowę do koszulki Maxa. - „To jest na ciebie ogromne” - I tak było, pływała w niej tak jak ja, ale nosiłam jego koszulki do łóżka, co było do przyjęcia. Ładna dziewczyna, która właśnie została zgwałcona? Nie.

Musiała pamiętać, że może wyglądać ładnie i być w porządku.

„Ale twoje ubrania są naprawdę ładne. Becca powiedziała…”

Nabrałam łyżką więcej owoców, jogurtu i muesli, i uśmiechnęłam się do niej, zanim zapytałam - „Masz wirusa mięsożernego czy coś takiego?”

Uśmiechnęła się do mnie i odpowiedziała - „Nie”.

„Więc idź i wybierz coś.”

Jej oczy przeniosły się na sufit, a potem na mnie i powiedziała - „Czy coś jest poza zasięgiem?”

„Nie.”

„Jesteś pewna?”

„Tak.”

„Jesteś pewna, że jesteś pewna?”

Potrząsnęłam głową, ale uśmiechnęłam się i obiecałam - „Jestem pewna, że jestem pewna.”

„Super!” - zawołała, upuściła widelec do bekonu i wybiegła z kuchni.

Włożyłam śniadanie łyżką do ust. Oczy Maxa podążały za Mindy, ale ponieważ byłam w tylnej wnęce, nie mogłam jej zobaczyć. Wiedziałam jednak, kiedy zniknęła z pola widzenia, bo oczy Maxa skierowały się na mnie.

Potem przyszedł do mnie.

Ponieważ byłam już przyciśnięta do lady, nie miałam dokąd się wycofać.

Znowu podszedł bardzo blisko, wyjął miskę z mojej ręki, łyżkę z drugiej, wrzucił łyżkę do miski i postawił ją na blacie.

Przełknęłam jedzenie i zapytałam - „Czy przestałbyś to zabierać? Próbuję zjeść śniadanie.”

Powiedziałam to, patrząc na miskę. Powinnam była patrzeć na niego.

Bo kiedy odwróciłam głowę, jego ręka dotarła do mojej szyi, a jego usta opadły na moje.

Tym razem naprawdę starałam się nie odpowiadać. Wiedziałam, jak dobrze może być, więc pomyślałam, że mogę się na to przygotować.

Myliłam się.

Kiedy jego język dotknął moich ust, moje usta otworzyły się, jakby miały własny rozum, a potem znalazłam się w jego ramionach. Max pogłębił pocałunek i moje dłonie zsunęły się na jego szyję, palce wbiły się w jego włosy. Podniosłam się na palcach, wcisnęłam się w jego ciało, a on wepchnął mnie tyłem na ladę.

Było tak dobrze jak wczoraj, tak samo dobrze, co oznaczało, że zawsze może być tak dobrze.

Co było złe.

Jego usta oderwały się od moich, ale nie odsunął się daleko. Jego ręka wróciła do mojej szyi, owijając się wokół, jego czoło oparło się o moje, a nasz ciężki oddech zmieszał się.

„Próbowałem cię obudzić zeszłej nocy, kiedy poszedłem spać, byłaś nieprzytomna jak zwykle, w końcu nie miałem serca” – wyszeptał.

„Okej” - odszepnęłam, nie myśląc tak naprawdę, ponieważ mój umysł był skupiony na moich sutkach, które stwardniały i mrowiły, i brzuchu, który jakoś zniknął, i między nogami, które mrowiły jeszcze bardziej.

„Mindy leżała na kanapie” – ciągnął.

„O.”

„Dziś wieczorem nie będzie Mindy” – zakończył i stwierdziłam, że mój brzuch nie zniknął, ponieważ skurczył się w sposób, który naprawdę lubiłam.

„Och” – tym razem odetchnęłam i patrzyłam, jak jego oczy się uśmiechają.

Jego kciuk przesunął się po mojej szczęce - „Całujesz tak, Słonko, że nie mogę się doczekać, aby dowiedzieć się, co jeszcze możesz zrobić.”

Tak całowałam? To był Max, który dobrze całował.

Nie powiedziałam mu tego, zamiast tego zadrżałam.

Potem mruknęłam - „Um…”

Przerwał mi - „Mężczyźni to idioci?”

„W większości” – odpowiedziałam szeptem i usłyszałam, i poczułam, jak chichocze.

„Hej! Wiem!” - Mindy krzyknęła gdzieś nie do końca blisko, ale w domu Maxa nigdzie nie było dokładnie daleko.

Max zamknął oczy, przechylił czoło na bok i jego ciało niestety podążyło za nim. Pospiesznie złapałam miskę.

„Co?” - zapytałam, kiedy Mindy weszła do kuchni.

„Ty, ja i Becca możemy iść na zakupy do miasta dziś po południu, a później zabierzemy cię na kolację.”

„To świetny pomysł” - powiedziałam jej.

„Mamy plany” - powiedział Max stojąc obok mnie, a ja patrzyłam, jak twarz Mindy opadła.

Potem spojrzałam na Maxa i rozszerzyłam na niego oczy. Złapał moją wskazówkę, spojrzał na Mindy, a potem westchnął.

Potem powiedział - „Przyprowadź ją do domu, całą i zdrową, możemy zepchnąć je na później.”

„Super!” - wykrzyknęła Mindy.

„Czy nikt tutaj nie pracuje?” - zapytałam.

„Pracuję w Psie z Beccą, więc pracujemy wieczorami” – powiedziała Mindy, podchodząc do zimnego bekonu i biorąc kawałek - „Mam wolne dziś wieczorem, Becky musi pracować, ale to dopiero później.” - Potem odgryzła trochę bekonu i przeżuła.

Zauważyłam, że Max nie odpowiedział na moje pytanie.

„Będzie dobrze, żebyś mieszkała z Bec?” - Max zapytał, a Mindy skinęła głową - „I przenosimy tam twoje gówno dziś rano?” - Max kontynuował, Mindy wzięła kolejny kęs bekonu i skinęła głową - „Masz zamiar trzymać się tego zerwania z Damon’em?”

„Tydzień, Max” – powiedziała - „Taką umowę podjęliśmy zeszłej nocy.”

„Trzymacie się z dala przez tydzień” - odpowiedział Max, brzmiąc dokładnie jak starszy brat, chociaż nie mogłam wiedzieć, nie miałam starszego brata, tylko martwego młodszego brata, ale zgadywałam, skoro, chociaż był jeszcze młodszy, Charlie często tak brzmiał.

Spojrzała na mnie i przewróciła oczami.

Tak, zdecydowanie starszy brat.

„Mindy” – głos Maxa był ostrzeżeniem.

W porządku, może trochę przerażający starszy brat. Charlie nigdy nie był przerażający.

„Będę trzymać się tygodnia” – odpowiedziała.

„Sprawiasz, że Damon też się tego trzyma” – naciskał Max.

„Och… okej” - odpowiedziała niecierpliwie i spojrzałam na Maxa, aby zobaczyć, że się uśmiecha, co, kiedy spojrzałam z powrotem na Mindy, zauważyłam, że było dla niej denerwujące.

„Uwielbiam ten top na tobie” - wtrąciłam - „Powinnaś go zatrzymać”.

Zirytowana twarz Mindy zniknęła, a jej oczy uderzyły we mnie - „Nie mogę.”

„Możesz.”

„Ale …”

„Wymienię go dziś po południu w mieście. Wyglądało na to, że były jakieś świetne sklepy.”

„Są świetne!” - Mindy zawołała - „Nie mogę się doczekać, aby ci pokazać.”

„Ja też” - odpowiedziałam, nabierając łyżką więcej mojego śniadania i kiedy wpychałam je do ust, ramię Maxa owinęło się wokół mojej szyi i przyciągnął mnie do swojego boku.

„Zrób mi kilka jajek i tostów na ten bekon, Mins” - rozkazał Max, przewróciła oczami, ale skierowała się do tostera, przetestowałam jego ramię na mojej szyi i stwierdziłam, że się nie poruszył.

„Podaj mi kawę, Księżno” - polecił mi, złapałam spojrzenie Mindy, wywróciłam swoje oczy, zachichotała, a potem sięgnęłam do przodu, wciąż czując rękę Maxa na szyi, chwyciłam jego kubek i podałam mu.

Więc w końcu skończyłam śniadanie przyciśnięta do boku Maxa, z jego ramieniem na mojej szyi, obserwując, jak Mindy robi jajka i tosty, podczas gdy Max popijał zimną kawę.

I nie tylko nie powiedziałam mu, że nie będziemy badać naszej sytuacji, ale pozwoliłam mu się jeszcze raz pocałować, opowiedziałam mu o Charliem i umówiłam się na popołudnie i kolację z jego młodszą siostrą, która została zgwałcona zaledwie kilka tygodni wcześniej.

Tak; oficjalnie miałam kłopoty.

*****

Wzięłam prysznic w łazience Maxa na dole, ciągnąc tam wszystkie moje rzeczy, żeby to zrobić. Tam przygotowałam się, podczas gdy Max wziął prysznic na górze, a Mindy siedziała na desce sedesowej, rozmawiając ze mną z ożywieniem jak dziewczyna, która nigdy nie doświadczyła niczego poza skrajnym szczęściem, żyjąc w krainie złotych deszczy, wróżek spełniających życzenia i tańczących krasnoludków, żeby obsypały cię skarbem.

Kiedy skończyłam się przygotowywać, co, jeśli niecierpliwa, ale rozbawiona postawa Maxa była czymś, z po czym można było wnioskować, trwało zbyt długo, wszyscy wsiedliśmy do Cherokee i pojechaliśmy do mieszkania Mindy, gdzie spakowaliśmy wiele jej rzeczy. W rzeczywistości, o ile mogłam powiedzieć, ponieważ ona i ten Damon nie mieli wiele, poza naczyniami i meblami, wydawało się, że było to prawie wszystko, co posiadała.

Podczas wycieczki do Cherokee z pudłem złapałam Maxa, który wracał do środka.

„Czy to nie jest, hmmm…” – spytałam cicho, na wypadek gdyby Mindy mogła coś usłyszeć – „dużo rzeczy na tydzień?”

Max przyłożył palec do ust, mrugnął do mnie, po czym wziął ode mnie pudełko i ruszył z powrotem do jeepa.

Kiedy skończyliśmy się pakować, przejechaliśmy przez miasto, a potem Becca pomogła nam wnieść go po dwóch kondygnacjach schodów do jej mieszkania na trzecim piętrze.

Po tym, jak Mindy bezpiecznie ukryła się w jej nowym mieszkaniu, Max zabrał nas na lunch do małej rustykalnej, ale uroczej kawiarni nad rzeką. Mieliśmy kabinę przy oknie, a Max siedział przy mnie. Mindy i Becca rozmawiały przez większość czasu, więc nie miałam czasu na myślenie, o wiele mniej czasu na mówienie. Chociaż udało mi się pomyśleć, że to miłe uczucie, kiedy Max rozsiadł obok mnie, jego ramię na oparciu za moimi plecami, jego postawa była wyluzowana, ale zaborcza. Udało mi się też przypomnieć sobie, że nie powinnam tak myśleć, chociaż nie mogłam się przed tym powstrzymać.

Świeciło słońce, a zimny powiew całkowicie zniknął. Tego dnia musiało być o dwadzieścia, może nawet trzydzieści stopni cieplej, a śnieg topniał tak szybko, że rynsztoki na ulicach zamieniły się w strumienie. Słońce odbijające się od wody i śniegu sprawiało, że jasny dzień był o wiele jaśniejszy było wesoło, jakby miasto miało swój własny rodzaj magii.

Doświadczając tego, nie mogłam powstrzymać się od zastanawiania się, czy może Mindy rzeczywiście żyła zaczarowanym życiem, zanim, oczywiście, została zgwałcona.

Kiedy wyszliśmy z kawiarni, Mindy oznajmiła - „W porządku, czas dziewczyn! Chłopcom wstęp wzbroniony.”

„Jakbym chciał iść na zakupy” - mruknął Max, jego ramię owinęło się wokół moich ramion, przyciągając mnie do siebie.

„W porządku, więc odskocz” – rozkazała Becca.

Max uśmiechnął się i powiedział - „Ona zaraz wróci”.

Potem odprowadził mnie do dżipa, dopchnął do niego z ręką w brzuchu, przysunął się, wsunął palce we włosy, rękę nisko w pasie, a potem całował się ze mną na ulicy, w miasto, w biały dzień.

Tak, poważnie całował się ze mną. Języki i tak dalej.

Nie walczyłam z tym głównie dlatego, że skupiłam się na walce z reakcją mojego ciała na jego dłonie na mnie i jego język w moich ustach, i, niestety, na przegrywaniu.

Kiedy podniósł głowę, zauważyłam niejasno, że nie puścił mnie.

„Poradzisz sobie z tą okropną dwójką?” - zapytał i uznałam to za niesprawiedliwe, że wydawał się zdolny do oddychania i stania wyprostowanym. Kolana mi się ugięły, a oddech był dziwny.

„Chyba tak.”

„Nie pozwól im wpaść w kłopoty.”

„W porządku.”

Jego twarz zbliżyła się o kilka centymetrów i wyszeptał - „Uważaj na nią, tak? Ma…” — zawahał się — „złe chwile.”

Na ten jawny dowód jego troski o Mindy, coś, co bardzo mi się podobało, moja ręka, poruszająca się z własnej woli, wysunęła się z jego włosów, by objąć jego szczękę.

„Będę się nią opiekowała” - obiecałam.

Jego piękne oczy patrzyły w moje przez kilka sekund, które wydawały się minutami, po czym dotknął ustami moich ust w jednym ze swoich słodkich, szybkich pocałunków i wyciągnął mnie od SUV’a.

„Zobaczymy się później w domu” – powiedział.

Rzucił mnie pod brodę i zaczął obchodzić Cherokee.

Zrobiłam ogromny wysiłek, żeby się pozbierać, by nie patrzeć na niego jak zakochana idiotka i wróciłam do Mindy i Becci. Trącił swój klakson, kiedy nas mijał, a ja uniosłam dłoń w pozdrowieniu, mając nadzieję, że to nie sprawi, że będę wyglądać jak dotknięta miłością idiotka.

„Myślę, że cię lubi” – powiedziała Becca, po czym spojrzała na Mindy, która mnie obserwowała i obie zachichotały.

„Muszę wydać pieniądze” – mruknęłam.

„Tak, ja też” – powiedziała Mindy, łącząc swoje ramię z moim i wystartowaliśmy.

W mieście nie było kilku świetnych sklepów, było kilka naprawdę świetnych sklepów, a, biorąc pod uwagę, że nie musiałam już płacić za ślub, a oszczędzałam, odkąd Niles oświadczył  mi się ponad rok temu, oszalałam. Kupiłam tyle rzeczy, że zarówno Becca, jak i Mindy musiały mi pomóc nosić torby. Znalazłam też kolczyki Sary i czując się hojna, kupiłam naszej trójce po parze, mimo że były droższe niż się spodziewałam, głównie dlatego, że były ciężkie od srebra i pięknie wykonane. Becca i Mindy próbowały zaprotestować, ale im nie pozwoliłam. Dziewczyna, która została zgwałcona, i jej przyjaciółka, która się o nią opiekowała, potrzebowały nowych, drogich, ciężkich, srebrnych, pięknie wykonanych kolczyków. To powinno być prawem.

Wpadłyśmy na praktycznie każdego, kogo dziewczyny znały, ponieważ ciągle byłyśmy zatrzymywane w sklepach i na deptaku. Było wiele przedstawiania się i gadek. Byłam ciekawostką, ponieważ niektórzy już o mnie słyszeli, a widać było, że Max był popularną osobą i każdy, kto był z nim związany, był automatycznie obiektem fascynacji, zwłaszcza jak był outsiderem z angielskim akcentem. Innym Becca i Mindy, swobodnie mówiły - „Nina jest z Maxem”, co wtedy sprawiało, że ja stawałam się obiektem fascynacji.

Kiedy ciekawość wokół mnie opadała, większość rozmów dotyczyła Curtisa Dodd’a i tego, kto mógł dokonać tego czynu. Większość z nich była swobodnie przeplatana otwartymi komentarzami o tym, że nikt tak naprawdę nie będzie za nim tęsknił. Po części była to zadziorna rozmowa o Shaunie, która, jak widać, nie była popularną osobą.

Część osób spoglądała uważnie na Mindy, która wydawała się mieć z tym kłopot, co wskazywał róż, który zabarwiał jej policzki. Kiedy to się stało, albo Becca albo ja zbliżałyśmy się. Czasami, jeśli Mindy zaczęła szurać stopami lub gryźć skórki, chwytałam ją za rękę. Kiedy to robiłam, trzymała się mocno i czułam ukłucie łez w oczach, ale po prostu trzymałam ją.

Przeszliśmy obok sklepu fotograficznego, który drukował zdjęcia cyfrowe i zapytałam dziewczyny, czy możemy wejść, ponieważ umierałam z niecierpliwości, aby zdjęcie, które zrobił Cotton, zobaczyć wydrukowane, a nie małe na ekranie z tyłu aparatu. Kiedy weszłyśmy, okazało się, że jest to świątynia Jimmy’ego Cotton’a: ściany były wytapetowane jego zdjęciami. Spędziliśmy czas razem, podczas gdy zdjęcia były drukowane bez przekonania, patrząc na rzeczy, którymi nie byłyśmy zainteresowane. Kiedy skończyli, zapłaciłam za zdjęcia i staliśmy kilka kroków od lady, patrząc przez nie.

Znalazłam zdjęcie Cotton’a i wpatrywałam się w osłupieniu, co ten człowiek może zrobić z aparatem cyfrowym. Kadrowanie było wspaniałe, udało mu się zrobić większość zdjęcia z urwiska, rzeki i gór, z Maxem i mną z boku.

Ale niezależnie od piękna widoku, to Max i ja skupiliśmy na sobie całą moją uwagę.

Nic dziwnego, że Max był niesamowicie fotogeniczny, uśmiechał się naturalnie i swobodnie do aparatu.

Co zaskakujące, nawet ja przy jego najwyższej męskiej urodzie wyglądałam naturalnie i swobodnie, uśmiechając się u jego boku. Moja kremowa czapka, blond włosy i blada, muskana wiatrem skóra były atrakcyjnym kontrastem dla jego ciemnej urody. Podobał mi się nasz wspólny wygląd, może trochę za bardzo. A nie wyglądaliśmy, jakbyśmy dopiero co się poznali i ledwo się znali. Wyglądaliśmy, jakbyśmy znali się od zawsze, czuli się dobrze w naszym uścisku.

Wyglądaliśmy, jakbyśmy należeli do siebie.

Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że położyłam rękę na jego brzuchu, objęłam ramieniem jego plecy i zauważyłam, że pasowałam do jego boku, tak jakby Bóg stworzył mnie specjalnie po to, żebym się tam wsunęła. A jego dłoń zacisnęła się na mojej szyi, palce w rękawiczkach ledwo widoczne przez kosmyki moich włosów, wyglądały dziwnie, jakby mnie sobie przypisywał. Byłam po prostu jego.

„Cholernie kocham to zdjęcie!” - Mindy zawołała, stojąc blisko, wpatrując się w zdjęcie, a Becca też się zbliżyła.

„Łał, świetne zdjęcie” – wydyszała - „Max jest gorący, a ty masz najładniejsze oczy, jakie kiedykolwiek widziałam.”

Gapiłam się, oderwałam oczy od zdjęcia i spojrzałam na Beccę - „Przepraszam?”

Spojrzenie Becci przesunęło się na moją twarz - „Najładniejsze oczy, Max też to powiedział.”

Zamrugałam i poczułam, jak moje brwi unoszą się, gdy poczułam, jak przepłynęło przeze mnie przyjemne ciepło.

„Przepraszam?” - powtórzyłam.

„Max powiedział, że masz najładniejsze oczy, jakie kiedykolwiek widział.”

O mój Boże.

„Powiedział to?” - szepnęłam, a Becca uśmiechnęła się.

„Tak, pewnego dnia, kiedy, umm…” – jej spojrzenie przesunęło się na Mindy, która słuchała, a potem wróciło do mnie - „Powiedział to pewnego dnia, kiedy rozmawialiśmy o tobie. Powiedział, że jesteś słodka, kiedy jesteś wkurzona i masz najpiękniejsze oczy, jakie kiedykolwiek widział.”

O. Mój. Boże.

Spojrzałam na zdjęcie i po raz pierwszy w życiu z wielką uwagą przyjrzałam się oczom. Na zdjęciu tego nie było widać, ale wiedziałam, że są głęboko osadzone i orzechowe, bardziej brązowe niż zielone. Nigdy nie myślałam o nich zbyt wiele, poza tym, że żałowałam, że nie są większe, szersze, abym mógł użyć więcej talentu z cieniem do powiek, a nawet skupiając się na nich, nie myślałam o nich zbyt wiele teraz.

„Masz naprawdę ładne oczy” – powiedziała mi cicho Mindy - „Zauważyłam je od razu.”

„Ja… one są… umm…” – wyjąkałam.

„Naprawdę niezwykłe, uderzające, przyciągające wzrok, nie zamierzenie” – powiedziała Becca z uśmiechem.

„Czy mogę dostać kopię tego zdjęcia?” – zapytała Mindy, wciąż mówiąc cicho, a ja przyjrzałam się jej uważnie.

Wpatrywała się w zdjęcie, a jej twarz była łagodna jak jej głos.

„Jasne, kochanie” – odpowiedziałam łagodnie, a jej oczy powędrowały do mnie.

„Dzięki” – szepnęła.

Podeszłam do kontuaru, wręczyłam urzędnikowi kartę pamięci oraz zdjęcie i poprosiłam o kolejny egzemplarz.

Potem zwróciłam się do Mindy i powiedziałam jej - „Najlepsze w tym, poza widokiem, jest to, że zrobił go Jimmy Cotton.”

„Jimmy Cotton nie robi zdjęć” - powiedział do mnie urzędnik głosem pełnym niewątpliwego oburzenia.

Odwróciłam się do niego, zaskoczona jego wejściem do naszej rozmowy i jego tonem, i zapytałam - „Przepraszam?”.

„Jimmy Cotton…” - machnął do mnie moim zdjęciem - „…nie robi zdjęć”.

Wskazał ręką ściany swojego sklepu - „Jest mistrzem”.

„Tak, zgadzam się, ale natknął się na nas wczoraj na blefie i zrobił nam zdjęcie.”

„Aparatem cyfrowym?” – odkrzyknął urzędnik, teraz jego ton był pełen drwiny, jakby aparaty cyfrowe były wymysłem diabła.

„Um…” - spojrzałam na kartę pamięci, po czym odpowiedziałam - „tak”.

„Jimmy nie robi tego.”

„Um…” – zaczęłam, ale usłyszałam obok mnie szept Mindy - „Blef?”

Odwróciłam się do niej i powiedziałam - „Tak”.

Wyrwała zdjęcie z ręki urzędnika i przyjrzała mu się uważnie.

„Boże, patrzyłam na ciebie i Maxa, nie zauważyłam, że byłaś na blefie.”

„Byliśmy. Max zabrał mnie tam wczoraj” – powiedziałam, a jej oczy szybko przeniosły się na mnie.

Potem szepnęła - „Łał”.

„Słucham?”

„Łał” – powiedziała głośniej.

„Łał co?”

„Łał, Max zabrał cię na blef.” - dziwny cud zniknął z jej twarzy i rozjaśnił się, a potem uśmiechnęła się, oślepiająco i olbrzymim uśmiechem - „Zabrał cię na blef.”

„Taaaak” — powiedziałam, przeciągając słowo, ponieważ byłam zdezorientowana.

„O co tyle szumu?” – zapytała Becca, podchodząc bliżej.

„Blef to najbardziej ulubione miejsce Maxa na świecie” – odpowiedziała Mindy.

„Wydawało mi się, że raczej to lubi” – zauważyłam, a Mindy zachichotała.

„Tak, można powiedzieć, że „raczej to lubi” – odpowiedziała Mindy przez nieustanny chichot - „Brody powiedział mi, że naprawdę go lubi. To jego wyjątkowe miejsce i nie dzieli się nim z byle kim. Nie zabierał tam Brody’ego od lat. Nie zabrał mnie tam aż do moich szesnastych urodzin, a zna mnie od urodzenia.”

Miałam dziwne wrażenie, że nie mam dobrego przeczucia w związku z tą informacją, a jednocześnie miałam dobre przeczucie.

„Naprawdę?” - zapytałam.

„Tak” - powiedziała Mindy z uśmiechem.

„Łał – szepnęła Becky.

Łał było na miejscu.

„Nie wiem, co zrobić z tymi informacjami” – powiedziałam Mindy i Becce.

„Zapytam Brody’ego, co powinnaś zrobić z tą informacją” – zaoferowała pomocnie Mindy i poczułam, że moje płuca się ściskają.

„Nie, nie rób tego.”

„O tak, zrób to” – zachęcała Becca - „Ja też chcę wiedzieć.”

„Nie, nie rób tego” – powtórzyłam.

„Musisz” – powiedziała Becky - „To może być ogromne”.

„Tak” – oczy Mindy błyszczały z podekscytowania i szczęścia.

„Uwielbiam to, Brody też to pokocha” - jej jasne, szczęśliwe oczy zwróciły się na mnie.

„Może nawet wystarczy, żeby wrócił do domu i cię sprawdził.”

To był koszmar.

„Um… to mnie przeraża” - powiedziałam jej, a ona zaśmiała się, związała swoje ramię z moim i położyła czoło na moim ramieniu.

„Mój wielki brat jest fajny, pokochasz go. Jest niesamowity” – powiedziała, podnosząc głowę.

Spojrzałam w jej beztroskie oczy i nie miałam serca, żeby rozbić jej bańkę.

„Genialne” – mruknęłam, a ona się uśmiechnęła.

„To będzie ćwiartka” – powiedział sprzedawca zza nas, wymachując drukiem.

„Ćwiartka za zdjęcie Jimmy'ego Cotton’a? Okazja!” – wykrzyknęła Becca, myśląc głównie o zdenerwowaniu urzędnika.

Jeśli taki był jej zamiar, udało jej się to wspaniale i nasza trójka wyszła ze sklepu pod ciężarem jego zirytowanego grymasu, a Becca i Mindy parsknęła chichotem.

Ja?

Uznałam to za zabawne, ich chichoty były zaraźliwe i zdecydowanie się śmiałam.

To nie znaczyło, że nie trzęsłam się wewnętrznie.

*****

Siedzieliśmy przy stole w biało-czerwoną kratę, pośrodku którego znajdowała się ogromna pizza pepperoni i grzybowa, w której zjedzeniu mogła nam pomóc pięcioosobowa rodzina i wszyscy byliby nasyceni, gdy Mindy zaczęła rozmowę.

„Okej, to nie moja sprawa, tak naprawdę, ale to trochę dlatego, że znam Maxa od urodzenia.”

Spojrzałam na nią znad mojego piwa, wiedząc, że mi się to nie spodoba.

Opuściłam piwo i zapytałam - „Co nie jest twoją sprawą?”

Jej głowa opadła na moją dłoń – „Ten diament na twoim palcu.”

Miałam rację, nie podobało mi się to.

„Mindy …” - zaczęłam.

„Wiem, że go znasz, naprawdę krótko, ale czasami gówno dzieje się szybko, kiedy wiesz, że jest w porządku i wydajecie się solidni” – powiedziała cicho - „Mimo wszystko, to nie Max’a.”

Max i ja wydaliśmy się solidni? Gówno dzieje się szybko, kiedy wiesz, że to prawda?

Zignorowałam oba i powiedziałam miękko - „Nie, to nie Max’a.”

„Więc to pamiątka czy coś?” - zapytała, a ja wzięłam głęboki wdech.

„Nie” — powiedziałam na wydechu.

„Więc czyj on jest?” - nacisnęła.

Spojrzałam na Beccę, która miała kawałek pizzy w dłoni, rękę przyłożony do ust, zęby w kawałku, ale jej gałki oczne wędrowały po pokoju, patrząc na wszystko oprócz Mindy i mnie, a jeśli by nie miała pizzy w ustach wiedziałam, że gwizdałaby.

Potem spojrzałam na Mindy i podjęłam decyzję - „Ma na imię Niles.”

„Niles?” - zapytała i mogłam powiedzieć, że nie bardzo lubiła jego imię.

Niles było oczywiście doskonałym imieniem, jednak nie brzmiało ono jak Amerykański Mężczyzna z Gór: „Max”, „Brody” czy „Damon”.

„Niles” — powtórzyłam.

„Okej, więc” – kontynuowała Mindy i widziałem, że zbiera się na odwagę, żeby to zrobić i żałowałam, że to robiła, ale zrozumiałam, dlaczego to robiła, biorąc pod uwagę, że było oczywiste, że była blisko z Max’em i troszczyła się o niego.

„Nosisz pierścionek Nilesa, dlaczego jesteś w A-Frame z Max’em?”

„To długa historia.”

„Mamy czas.”

„Mins” – szepnęła Becky.

„Nie, w porządku” - powiedziałam, ale nie wiedziałam, dlaczego to powiedziałam, ponieważ tak nie było.

I nagle tak było.

A przy piwie i pizzy opowiadałam dwóm dwudziestoczteroletnim dziewczynom (poznałam ich wiek) wszystko o swoim życiu, Nilesie, Charliem, przygodzie w górach i e-mailu.

Nie powiedziałam im jednak o Max’ie.

Kiedy przestałam mówić i złapałam kolejny kawałek pizzy, Becca odetchnęła - „Łał, dużo przechodzisz.”

„Tak, o to chodzi, łał” - wyszeptałam, a potem wgryzłam się w moją pizzę.

„Więc nie jesteś już z tym Nilesem?” - zapytała Mindy.

Przeżułam, połknęłam i oblizałam usta.

Potem szepnęłam - „Wydaje mi się, że nie jestem z nim już od jakiegoś czasu.”

Nagle poczułam, jak łzy napływają mi do oczu.

„Och, Nina” – odszepnęła Mindy, owijając palce wokół mojego nadgarstka.

Moja szyja skręciła się i upuściłam kawałek, ręka Mindy odeszła i wzięłam łyk piwa.

Potem podzieliłam się - „Wiecie, zabawne jest to, że ta część nie boli. Utrata go jako taka.” - Mój głos opadł i moje oczy powędrowały między nimi, gdy zapytałam - „Czy to czyni mnie złą osobą?”

„Nie” – odparła natychmiast Becky.

„Nie sądzę, żeby był z tobą od jakiegoś czasu” – powiedziała Mindy i kontynuowała – „sądząc po tym co mówisz.”

Kiwnęłam głową i powiedziałam jej - „Jestem po prostu smutna, ponieważ mi na nim zależy i nie chcę go zranić.”

„Nie jestem pewna, czy będzie zraniony” – mruknęła Becky, a ja spojrzałam na nią.

„Przepraszam?”

Becca zacisnęła usta, spojrzała na Mindy, po czym powiedziała do mnie - „Wydaje się całkiem bezmyślny. Nie chcę brzmieć jak suka albo coś, ale tak to brzmi, że nie jestem pewna, czy nawet zauważył, że cię nie ma.”

Musiałam przyznać, że ten pomysł był wartościowy, biorąc pod uwagę, że wczoraj wysłałam tego e-maila, Niles często sprawdzał pocztę, a w ogóle nie miałam od niego wiadomości. Powiedziałam mu, że zadzwonię za kilka dni, ale też z nim zerwałam.

Jak powiedział Max, jak mężczyźnie zależy, to dzwoni.

I chociaż powiedziałam, że zadzwonię za kilka dni, jeśli Nilesowi zależałoby, że z nim zerwałam, zadzwoniłby, a moja propozycja, że ​​zadzwonię za kilka dni byłaby przeklęta.

Ergo, wydawało się, że Becca miała rację.

Niemniej jednak zaczęłam - „On jest po prostu…”

„Bezmyślny” - powiedziała stanowczo Mindy.

„Ale …”

„Słuchaj, Nina” - wtrąciła się Becca - „…jesteś cudowna, masz klasę, jesteś słodka, świetnie się ubierasz” - Spojrzała ponownie na Mindy, po czym kontynuowała z mądrością, która przekraczała jej wiek - „Widzisz to cały czas, dobra kobieta zadowala się czymś, co jest dobre, w twoim przypadku było to bezpieczne, ale to nie w porządku. Ten Niles może być miłym facetem, ale nie ma racji. To dobrze, że zdałaś sobie z tego sprawę, zanim by było za późno.”

Ona ma rację, powiedział mi do głowy Charlie i wyprostowałam plecy.

„Widziałam, jak na mnie patrzysz” – powiedziała Mindy do Becci i wyglądała na nieco zirytowaną, więc nie mogłam skupić się na fakcie, że Charlie znów był w mojej głowie; albo na tym, co mi właśnie powiedziały; albo na fakcie, że to miało sens i w głębi duszy poczułam ulgę, że dwie dwudziestoczteroletnie dziewczyny, których nie znałam zbyt dobrze, zapewniały mnie, że robię dobrze. Zamiast tego musiałem skupić się na Mindy i Becce.

„Tak” – powiedziała szczerze Becky do Mindy.

„Damon po prostu ma ciężki okres” – powiedziała jej Mindy.

„Tak, mówiłaś to z milion razy” – odpowiedziała Becca.

„Cóż, to dlatego, że tak jest” – odparła Mindy.

„Dziewczyny – wtrąciłam się.

Zignorowały mnie - „Dla Niny, tego Nilesa, jest nudny i nie ma pojęcia” - spojrzała na mnie - „Nina i Niles? To nie brzmi zbyt dobrze. Teraz, Nina i Max…” - uśmiechnęła się - „to świetnie do siebie pasuje”.

„Becca” – powiedziałam, ale spojrzała z powrotem na Mindy.

„Więc powiedziała, że tak było, ponieważ czuła się bezpieczna. Teraz zdaje sobie sprawę, że bezpieczeństwo to nie wszystko. Dla ciebie Damon jest gorący i… cóż, to wszystko, co ma, bycie gorącym. Przeważnie jest palantem.”

„On nie jest palantem” – odparła Mindy.

Becky spojrzała na mnie - „On jest dupkiem.”

Nie wiedziałam, czy to było słuszne, ale zdecydowałam się dodać - „Max nie myśli o nim zbyt dobrze.”

„Max nigdy nie lubi moich chłopaków, Brody też nie” – powiedziała do mnie Mindy.

„Może dlatego, że wszyscy są palantami?” - zasugerowała Becka.

„Nie wszyscy są palantami” – odparła Mindy.

Becky spojrzała na mnie - „Wszyscy gorący. Wszyscy to palanci.”

„Wygląd to nie wszystko” - poradziłam Mindy

„Łatwo ci mówić” – mruknęła Mindy. „Masz Maxa. Jest najgorętszy z gorących.”

Miała co do tego rację.

„Poznasz, umm… gorącego i miłego” – zachęciłam, choć nie byłam pewna, czy powinnam. Z mojego doświadczenia wynika, że to nie pasowało do siebie zbyt dobrze.

Niles nie dawał powodu do kręcenia nosem. W rzeczywistości był całkiem przystojny, jeśli nie potężnie zbudowany i niesamowicie atrakcyjny. Był też miły. Był po prostu…

Bezmyślny.

„Łatwo ci mówić - powtórzę” – powiedziała do mnie Mindy - „Masz Maxa, jest gorący i miły.”

Podejrzewałam, że ona też ma rację, chociaż ława przysięgłych wciąż nie była tego zdania.

„Mindy” – zaczęłam, a ona mi przerwała, ale zanim to zrobiła, zauważyłem, że jej kolor stał się wysoki, światło zniknęło z jej oczu, a ramiona opadły.

Domyślałam się, że to wszystko wskazywało na nadchodzący „zły moment”.

„Czy możemy o tym nie rozmawiać?” – zapytała Mindy, a ja po martwym tonie jej głosu wiedziałam, że mam rację.

„Dziewczyno...” - zaczęła Becca, ale Mindy też jej przerwała.

„Pytałam, czy nie możemy o tym porozmawiać?”

Spojrzałam na Beccę, która patrzyła na mnie. Skinęłam głową na Mindy, a Becca wzruszyła ramionami.

„W porządku, kochanie, nie będziemy o tym rozmawiać” – powiedziałam do Mindy.

„Potrzebuję drinka” – odpowiedziała Mindy - „Chodźmy do Psa”.

„Pijemy tutaj” – przypomniałam jej.

„Pies jest fajniejszy” – powiedziała mi Mindy.

Miałem wrócić po kolacji do Mindy-less A-Frame, żeby spotkać się z Maxem. Max, jego ręce, jego usta, jego język, jego umięśnione plecy i niesamowita klatka piersiowa i łóżko typu queen-size.

„Mogłabym pójść do Psa” - zdecydowałam.

„Fajowo!” - wykrzyknęła Becka - „Moja zmiana zaczyna się za pół godziny, zabierzemy cię do jednego z moich stolików, będziemy kontynuować dziewczęcy czas, nawet gdy będę pracowała.”

„Muszę zadzwonić do Maxa” - powiedziałam im, grzebiąc w mojej torebce, szukając telefonu - „Czy któryś z was ma jego numer?”

„Jasne” – powiedziała Mindy, ale nadal kopałam.

Potem zdałam sobie sprawę, że zostawiłam telefon na szafce nocnej Maxa. A Niles mógł zadzwonić, kiedy Max był w domu.

Cholera!

Upuściłam torebkę, żeby powiesić ją na krześle i odwróciłam się do stołu.

„Właściwie to zapomniałam telefonu.”

Kciuk Mindy poruszał się po telefonie, zapiszczała nim i podała mi - „Użyj mojego, powinien już dzwonić.”

Wzięłam go, spojrzałam na nie obie i wymamrotałam - „Przepraszam”, zanim wstałam i odeszłam od stołu na niewielką odległość do holu.

„Tak?” - odpowiedział Max.

„Max?”

„Księżna?”

„Tak.”

„Wszystko w porządku?”

„Um… idziemy do Psa.”

Nastąpiła chwila ciszy, naładowanej ciszy.

Następnie - „Co?”

„Miałyśmy nieco… trudną rozmowę podczas kolacji. Mindy potrzebuje drinka.”

„Mindy jedzie i ma cię tu przywieźć, nie potrzebuje drinka.”

„Zaufaj mi Max, myślę, że potrzebuje drinka.”

Przez chwilę był cicho, a potem jego głos był łagodny, kiedy zapytał - „Tak źle?”

„Niezupełnie” - odpowiedziałem szczerze - „…po prostu, jeśli nie wykonamy manewrów wymijających, to może się stać.”

„Muszę wejść?”

W porządku, może był miły.

„Zadzwonię, jeśli uznam, że powinieneś.”

„W porządku, Księżno” - odpowiedział - „…a mówiąc o dzwonieniu. Twój telefon jest tutaj.” - wstrzymałam oddech, a on kontynuował - „Dostałeś kupę rozmów. Wyświetlacz pokazuje, że są od twojej mamy.”

„O.”

Mama. Wiedziała, że tu jestem. Miałam do niej zadzwonić i porozmawiać o sytuacji w Nilesem. Z tym wszystkim, co się działo, zapomniałam.

„Chcesz, żebym odebrał, jak dzwoni jeszcze raz, podać jej numer Mindy?” - Max zaoferował.

„Nie, w porządku, zadzwonię do niej jutro.”

„Cokolwiek chcesz, Słonko.”

Tak, dowody wyraźnie sugerowały, że Max był miły.

„Lepiej pójdę.”

„Tak, idź, nowy plan jest taki, żebyście się bawiły, Mindy się bawiła, a ja przyjadę, żeby was zabrać około jedenastej. To dość czasu na manewry wymijające?”

Dowody stawały się przytłaczające.

„Nie musisz tego robić. Zostanę trzeźwa i odwiozę Mindy do domu.”

„Jak się tu dostaniesz?”

„Cóż, mogłabym zostać z Mindy i Beccą i może jedna z nich przywiezie mnie z powrotem jutro rano”.

Jego głos był inny, stanowczy do tego stopnia, że był twardy, kiedy powiedział - „Mała, to się nie wydarzy”.

„Maks…”

„Do zobaczenia o jedenastej.”

„Maks…”

„Bądź dobra.”

„Maks!”

Zmarnowany wysiłek, by wymówić jego imię, bo odłożył słuchawkę.

Zamknęłam telefon Mindy i wróciłam do stołu.

„Max ma nowy plan” - oznajmiłam, kiedy obie na mnie spojrzały, usiadłam i spojrzałam na Mindy - „Chce, żebyśmy się dobrze bawiły. Jest wyznaczonym kierowcą, odbiera nas o jedenastej.”

„Zabójczo!” - płakała Becky.

„Super!” - Mindy płakała w tym samym czasie.

Tym razem szczerze się do nich uśmiechnęłam, bo tak naprawdę, jeśli się do tego zabrałam spędzając z nimi czas, robiąc zakupy w świetnych sklepach, jedząc pyszne Buffalo Burger, jeżdżąc na skuterach śnieżnych, podziwiając piękne widoki, spotykając się z Cotton’em i każąc mu zrobić sobie zdjęcie z Maxem, uporządkowując myśli o Nilesie, co było ulgą, nawet jeśli było smutne, moja przygoda w Kolorado może zaczęła się okropnie i toczyła się po drodze głęboko zagmatwanej, ale mimo to nie poszło w połowie źle.

*****

„Pierwotny szczur!” - Arlene krzyknęła przez śmiech. - „To jest po prostu gówniane”.

„W takim razie, co tak naprawdę oznacza gówniany?” - Wróciłem.

Zastanowiła się nad tym z głową przechyloną na bok, po czym uśmiechnęła się nieco krzywo i oznajmiła - „Masz mnie tam”.

„Ha!” - Płakałem, a ona i ja się śmiałyśmy.

Miałam rację, kiedy wyszliśmy z pizzerii. Moja przygoda w Kolorado nie poszła w połowie źle i było coraz lepiej.

Pies był zabawny. To było daleko od głównej ulicy w szczerym polu. Trzeba było wiedzieć, że tam jest, żeby go znaleźć, co oznaczało, że prawie w całości był okupowany przez miejscowych.

I było zaludnione. Nawet w czwartek było tłoczno, prawie zapchane.

Muzyka była głośna, a piwo zimne. To było wspaniałe.

Arlene, moja nemezis taksówkarzy, dotarła do Mindy i naszego stolika około czterdziestu pięciu minut po naszym przybyciu. Przedstawiła się i bez zaproszenia usiadła na stołku przy naszym małym, wysokim, okrągłym stoliku. Była starsza ode mnie o jakieś piętnaście lat. Była niska, bardzo okrągła, ale miała najdelikatniejsze stopy i dłonie, jakie kiedykolwiek widziałam. Miała krótko ostrzyżone włosy, które wyglądały na po trwałej ondulacji i były koloru brzoskwiniowego, który, jak sądziłam, miał być truskawkowym blondem, ale trochę chybił.

I była przezabawna.

„Jakie mają inne słowa?” – zapytała Mindy, pochylając się do mnie.

Uczyłam ich brytyjskiego angielskiego kontra amerykański, robiłam to już od jakiegoś czasu i myśleli, że to fascynujące.

„Um…” - wymamrotałam, wysysając z powrotem więcej piwa, którego straciłam rachubę, ile wypiłam, przełknęłam, opuściłam rękę z butelką na stół i stwierdziłam - „…tandeta”.

„Szmira, już to mówiłaś” – powiedziała mi Arlene.

„Niedrożny!” - krzyknęłam.

„Co?” - Mindy zachichotała.

„To znaczy, że masz zatkany nos”.

„Kocham to! Niedrożny!” - Arlene powiedziała niemal okrzykiem.

„Mówią też »głowa pełna zimna«, kiedy się przeziębisz” – podzieliłam się i kontynuowałam - „Gatki to majtki, dresy to spodnie. Kaftany nazywane są kamizelkami, bezrękawniki nazywane są kamizelkami, a szaty nazywane są szlafrokami!”

„W ogóle mówimy tym samym językiem?” – zapytała Arlene, a ja uśmiechnęłam się do niej.

„Niewiele” – odpowiedziałem - „Ale to i tak działa, chociaż nigdy, ale nigdy, nie mów komuś, że dostałeś w tyłek. Nigdy” – poradziłem - „Nie mówią tego, ale to, co myślą, kiedy tak mówisz, jest bardzo niegrzeczne, ponieważ w ogóle nie myślą o samochodach.”

Wszyscy śmialiśmy się głośno, jakby to był szczyt komedii.

„Lubię cię” – oznajmiła Arlene, uśmiechając się szeroko - „Nigdy nie myślałam, że to powiem, ale może nawet lubię cię bardziej niż lubiłam Annę, a ona była gównem.”

„Anna?” - zapytałam, wycierając łzę śmiechu spod oka.

„Żona Maxa” - odpowiedziała Arlene.

Przestałam się śmiać, jej słowa uderzyły we mnie, jakbym była postacią z kreskówek stojącą na dnie klifu, a kowadło spadło na moją głowę.

Nie miałam okazji wyczołgać się spod tego, ponieważ, szokująco, Mindy została nagle gwałtownie szarpnięta ze stołu.

„Hej!” – wykrzyknęła Arlene, zeskakując ze stołka, a ja się odwróciłam.

Wysoki, przystojny, ciemnowłosy chłopak z przerażająco wypukłymi bicepsami, które nie wyglądały na atrakcyjnie potężne, tylko przerażające, owinął mocno palce wokół ramienia Mindy.

„Wielki, zły Max wyprowadził cię dzisiaj, prawda?” – zadrwił w twarz Mindy, potrząsając nią.

Ja też zeskoczyłam ze stołka, gdy Arlene podeszła do Mindy i mężczyzny.

„Damon, zostaw ją” - rozkazała Arlene.

„Odpieprz się, Arlene” – rzucił do Arlene, a jej górna część ciała cofnęła się z widocznym urazem.

„Jesz tymi ustami, Damonie Matthews?” - domagała się wiedzieć.

„To nie twoja sprawa.”

„No cóż” – podeszłam do nich i cicho oświadczyłam – „Jest moja.”

Odwrócił się do mnie i postawił od stóp do głów - „Tak? Kim jesteś?”

„Jestem Nina Sheridan” – oznajmiłem, jakbym mówił – „Jestem SuperGirl”.

Damon nie był pod wrażeniem - „Więc?”

„Ona jest kobietą Maxa” – oznajmiła Arlene, co nie zostało przyjęte przez Damona przychylnie.

„Kurwa” – mruknął cicho, mrużąc oczy i nie spuszczając ich ze mnie - „Ten dupek dostaje wszystkie słodkie kawałki.”

„Co się dzieje?” - Becca przybyła, zanim ktokolwiek zdążył powiedzieć pierwsze słowo na jego niegrzeczny komentarz, a Damon odwrócił się do niej.

„Ty też odpieprz się, suko.”

„Nazwałeś mnie suką?” - Becca wrzasnęła, natychmiast wyrywając się z wściekłości, a ja podeszłam bliżej, próbując rozładować sytuację.

„Słuchaj, Damon…” - zaczęłam, ale potrącił Mindy i zaczął się oddalać.

„Musimy zamienić słowo” – powiedział Mindy, ignorując mnie.

„Damon, mówiłam ci, że mamy przerwę na tydzień” - powiedziała cicho Mindy, zapierając nogi, wykręcając rękę w jego uścisku, a on zatrzymał się i spojrzał na nią.

„Zabawne, zostałaś wypieprzona w Denver i nagle mamy przerwę.”

Mindy skostniała, Becca skostniała, Arlene skostniała.

Ja natomiast po raz trzeci w życiu zobaczyłam czerwień i ruszyłam.

„Zdejmij z niej rękę” – nalegałam, stając mu twarzą w twarz.

„Odpieprz się” – odgryzł się w moim.

„Zdejmij z niej rękę!” - krzyknęłam.

Pochylił się do mnie i przyciął - „Odpierdol się…”.

Bardziej nachyliłam mu się do twarzy - „Zdejmij ją. Teraz!”

Odsunął się i popchnął moje ramię, odkrzykując - „Suko! Odpierdol! Się!”

Zatupałam nogami i, tak wściekła na to, co powiedziała do Mindy, nie myśląc, że chłopiec-mężczyzna jest większy ode mnie, a jego bicepsy były przerażające, uniosłam obie ręce i z całej siły pchnęłam jego klatkę piersiową.

Cofnął się dwa długie kroki, a ja krzyknęłam - „To wszystko, dupku, ruszaj dalej!”

Bez zwłoki zrobił dwa kroki do przodu, jego ramię przesunęło się w poprzek, w dół, a następnie wywinęło się i obróciło, uderzając mnie zaciekle, jego knykcie trafiły z oszałamiającą dokładnością w moją kość policzkową.

Szarpnęłam się w bok i zgięłam wpół, moja ręka powędrowała do twarzy, moje włosy rozwiewały się wokół mnie, a przed oczami miałam gwiazdy.

Wciąż mrugałam, kiedy usłyszałam, jak Mindy krzyczy - „Max!” - a potem chrapliwy, przerażająco wściekły rozkaz Maxa - „Dopilnuj Niny”.

Potem wyprostowałam się, gdy poczułam na sobie ręce Arlene i obserwowałam, jak Max jedną ręką robi to, co ja miałam do czynienia z dwiema. Włożył dłoń w pierś Damona i Damon poleciał. Max podszedł za nim i zrobił to ponownie, a Damon znowu poleciał.

„To nie twoja sprawa, Maxwell” - warknął Damon, próbując uniknąć ręki Maxa, ale jakby to był magnes, a Damon był ze stali, ręka Maxa ponownie uderzyła w jego klatkę piersiową, a Damon został odepchnięty w tył, prosto w kierunku drzwi.

„Wszystko w porządku?” - Arlene zapytała mnie i jedyne, o czym mogłam pomyśleć, to co mogłam powiedzieć było - „Max”.

„Daj spokój!” - krzyknęła Becca, złapała mnie za rękę i Mindy, Becca, Arlene i ja pobiegliśmy do drzwi, przez które Max wypchnął Damona.

Śledziło nas mnóstwo ludzi.

Nie zauważyłam, ponieważ w chwili, gdy wbiegliśmy na parking i przeszliśmy między dwoma samochodami, aby dostać się na otwartą przestrzeń, zobaczyłam, jak pięść Maxa łączy się z twarzą Damona, a Damon opadł na czworaka.

„Dość?” - Max spytał spokojnie, a głowa Damona obróciła się, by na niego spojrzeć.

Potem wstał, uniósł pięści i powiedział, jak się domyślałam, to dwa z niewielu słów w jego słowniku - „Pieprz się!”

Rzucił się do przodu, zamachując się, Max uskoczył, ale wyprostował się potężnym cięciem górnym na żebra Damona i Damon cofnął się kilka kroków.

Max podążył za nim i zadał jeszcze dwa ciosy, w lewo, potem w prawo, ponownie w żebra, potem w twarz i Damon opadł z powrotem na ręce i kolana.

„Dość?” – powtórzył Max, górując nad nim.

Damon kaszlał i podniósł jedną rękę do żeber, a potem podniósł się na nogi.

„Damon, chłopcze, trzymaj się, kurwa, na dole” – nalegał mężczyzna.

„Chodź, Maxwell” - zadrwił głupio Damon, wykręcając palcami Maxa.

„Bądź sprytny” – odpowiedział Max.

„Pieprzyć to” - powiedział Damon i rzucił się ponownie, unosząc pięść zbyt wolno, Max z łatwością ją odbił, a następnie zadał szybkie ciosy w brzuch Damona, co spowodowało, że Damon wyrzucił boleśnie brzmiące „Uuuuuch”. Wtedy Max uderzył go pod brodę, a Damon poleciał do tyłu i upadł na plecy.

„Zostań w dole!” - krzyknął inny mężczyzna.

„Dość?” - spytał Max, stojąc nad nim.

Damon kopnął u stóp Maxa, ale Max od niechcenia się cofnął.

„Kutas!” - Damon splunął, ślina wypłynęła mu z ust, krew kapała z wargi.

„Pytałem, czy masz już dość?” - Max powiedział do niego.

„Dość tej cipy, Mindy?” - Damon zadrwił, a ciało Maxa, uwolnione do walki, zacisnęło się.

„Jesteś kutasem!” - Becca wrzasnęła, a ja spojrzałam w lewo, aby zobaczyć, że Arlene i inna dama ją trzymały, a ona usiłowała dostać się do Damona. Spojrzałam w prawo, by zobaczyć Mindy, bladą i wyraźnie załamaną, wpatrującą się w Damona i Maxa. Podeszłam do Mindy i objęłam ją ramionami, ona natychmiast oparła się o moje ciało, objęła mnie ramionami i położyła głowę na moim ramieniu.

„Masz już dość” - Max zdecydował się wymamrotać, odwrócił się, odprawiając go, a jego oczy powędrowały do ​​Mindy i mnie, i chociaż wiedziałam, że nie był na mnie zły, wyraz jego twarzy wciąż sprawiał, że drżałam „Dżip” uciął.

Skłoniłem się – „Pobiegnę po nasze torebki.”

„Zdobędę je dla ciebie” – powiedziała inna dama i wyszła.

Damon zerwał się na nogi za Maxem.

„Max on wstał” - poinformował go mężczyzna, a Max, teraz dwa metry od Mindy i mnie, odwrócił się.

„Wróć jutro, dupku, weź całe jej gówno. Nie chcę jej z powrotem.” – powiedział Damon do Maxa, ocierając wargę wierzchem dłoni.

Mindy wydała zabawny, smutny dźwięk, a moje ramiona zacisnęły się.

„Jej nazwisko jest samo na umowie najmu, Damon, uważam, że ty powinieneś wyrzucić swoje gówno. Będę tam, dasz mi klucze” – odkrzyknął Max.

„Ja się kurwa nie ruszam” – odpowiedział Damon.

„Więc jutro wrócisz do domu z pracy, twoje gówno będzie w śniegu” – powiedział mu Max.

„Dotknij mojego gówna, mamy problemy” - zagroził Damon.

„Nie mamy już problemów?” - Max zapytał oczywistość.

Damon spojrzał na niego, po czym wypowiedział kolejną groźbę - „To jeszcze nie koniec”.

„Damon, bądź spokojny, stój” - ktoś poradził, ale Max najwyraźniej miał już dość.

Wrócił do Damona, a Damon starał się nie wyglądać na kulącego się i w większości mu się to udało, ponieważ nie wycofał się, ale nadal wyglądał na trochę przestraszonego.

„Znęcałeś się nad tą, która jest równoznaczna z moją siostrą i uderzyłeś moją kobietę, więc czy tak nie jest w tym scenariuszu, że to ty jesteś wyproszony?” - Max zapytał cicho, ale wystarczająco głośno, aby wszyscy mogli go usłyszeć.

„Mindy i ja to nie twoja sprawa” – odparł Damon.

„Nie ma Mindy i ciebie” – odpowiedział Max.

„Twoja kobieta położyła na mnie ręce,” Damon oskarżył celnie, ale zaczynał brzmieć, jakby jęczał.

„Ona ma na sobie szpilki, chłopcze, ale ma metr siedemdziesiąt, ty masz piętnaście centymetrów i co najmniej 45 kilo więcej” - odpowiedział Max, a ja pomyślałam, że jest trochę hojny z wagą, ale nie zamierzałam poprawić go, głównie dlatego, że jeszcze nie skończył mówić - „I na koniec jest kobietą. Nigdy nie uderzasz kobiety w gniewie.” - Damon nadal wpatrywał się gniewnie, a Max mówił dalej - „Czuję się hojny, ponieważ krwawisz, więc zaznaczę, że powinieneś wyciągnąć z tego lekcję. Mężczyzna krzywdzi twoją kobietę, ty zabierasz swoje od tego mężczyzny. Nigdy tego nie odbierasz swojej kobiecie.” - Damon po prostu wpatrywał się w niego, więc Max zapytał - „Rozumiesz?”

Na co Damon mruknął - „Po prostu odpieprz się”.

Max był zwrócony do mnie plecami, więc nie widziałam jego twarzy, ale nie mówił i podejrzewałam, że badał Damona, czy naprawdę jest taki głupi.

Decydując, że Damon rzeczywiście był taki głupi, Max potrząsnął głową, odwrócił się i odszedł.

„Oto wasze torebki” - Pani, która pobiegła po nie, wręczyła mi obie.

„Dzięki, hmmm…?” - powiedziałam, patrząc na jej twarz.

„Jenna.”

„Dzięki, Jenna” – wyszeptałam, skinęła mi głową i poprowadziłam Mindy do jeepa.

Światła błysnęły, gdy do niego podchodziliśmy i wiedziałam, że Max jest za nami. Pomogłam jej usiąść z tyłu, rzuciłam torebki na siedzenie obok niej, podeszłam do drzwi po stronie pasażera i zobaczyłam tam Maxa.

„Wszystko w porządku?” – zapytałam, patrząc na niego, ale nie odpowiedział.

Jego palce i kciuk złapały moją brodę i podniósł moją głowę, żeby spojrzeć na mnie w świetle na zewnątrz. Zauważyłam, że jego twarz była nie mniej przerażająca i zrobiła się jeszcze bardziej przerażająca, gdy cała jej twarda i napięta, gdy spojrzał na moją kość policzkową.

„Max, wszystko w porządku” - wyszeptałam, ale nie byłam. Teraz, kiedy zamieszanie minęło, mój policzek piekł jak szalony.

„Musimy to pokryć lodem tak szybko jak się da” - mruknął.

„Mindy powinna zostać u ciebie. Ten człowiek jest… Nie ufam mu” - Nadal szeptałam.

„Tak.” - Nadal mamrotał. – „Zostanie z nami. Wsiadaj, porozmawiam z Beccą, chcę, żeby dzisiaj też została gdzieś indziej. Wrócę.”

„W porządku.”

Puścił mój podbródek i grzbiety jego palców powędrowały wzdłuż mojej szczęki, zanim odsunął się i pobiegł do Becci.

Wsiadłam i zwróciłam się do Mindy - „Zostajesz u Maxa, w porządku, kochanie?”

„Tak” - powiedziała, wyglądając przez okno.

„Mindy, spójrz na mnie, kochanie.”

Nie spojrzała na mnie. – „Uderzył cię.”

„Ze mną wszystko w porządku.”

„Uderzył cię. Widziałam to. Becca to widziała. Max to widział. Wszyscy to widzieli.”

„Kochanie, nic mi nie jest.”

Zaczęła cicho płakać, wiedziałam, ponieważ jej ciało poruszało się wraz z jej łkaniem i przeczołgałam się między przednimi siedzeniami, i zbliżyłam się do niej, wciągając ją w ramiona.

Max wsiadł i rozejrzał się po swoim siedzeniu do nas, jego twarz, nawet w cieniu, widziałam, była wciąż zła. Mindy nie podniosła głowy ani nie przestała płakać.

„Mam zamiar jechać tutaj z Mindy, czy to w porządku?”

Jego oczy powędrowały do Mindy w moich ramionach, jej twarzy na mojej szyi i skinął głową.

„Zapnij pasy, Księżno” — powiedział cicho.

Kiwnęłam głową, najpierw zapięłam Mindy, użyłam klamry środkowego siedzenia dla siebie i trzymałam ją trzęsącą się z ramą łez przez całą drogę z powrotem do domu Maxa.

 


8 komentarzy:

  1. O żesz, co za cymbał z tego damskiego boksera. Takiego zabić to za mało 😒. Może to jego ktoś powinien przelecieć, żeby zrozumiał sam fakt gwałtu. Burak jeden 😈😈😈 brawo Max

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział to szalona karuzela😮😮 najpierw łamanie serca by potem mieć do czynienia ze zloscia na tego głupka bo mężczyzną to go nie nazwę 😒😒😒 Dziękuję ❤

    OdpowiedzUsuń