2021-06-10

12 - Norm i Gladys

 

Rozdział 12

Norm i Gladys

 

Kiedy zaczęło się ściemniać, byłam prawie zesztywniała, ale nadal siedziałam obserwując i słuchając rwącej rzeki obok mojego domku.

Po tym, jak Max wyszedł tego ranka, jego pożegnalny strzał był tak ostateczny, że wiedziałam, że mam tylko jeden wybór i mając tylko ten wybór, w mojej głowie rozwiązałam problemy, które stały przede mną, a następnie rozwiązałam je jeden po drugim.

Zadzwoniłam do Thrifty i na szczęście odebrał telefon ktoś inny niż Arlene. Ta osoba najwyraźniej nie została poinformowana o zakazie taksówek do domu Maxa, więc, kiedy zamówiłam taksówkę, powiedział mi, że przyślą ją i będzie za pół godziny.

Czekając na taksówkę, pościeliłam łóżko i spakowałam się. Potem zeszłam na dół, uruchomiłam komputer Maxa i zmieniłam hasło.

Potem napisałam notatkę do Maxa. Napisałam to odręcznie na kartce papieru wyjętej z jego drukarki. Nie przeredagowałam jej ani nie poprawiłam, po prostu napisałam i zostawiłam na blacie kuchennym. I tak nie było w niej wiele.

Napisałam tylko:

Max,

Masz rację. Zasługujesz na więcej.

Dziękuję za wszystko, co zrobiłeś i za bycie sobą.

Nina

PS: Twoje hasło do komputera to Piekneurwisko

Potem wsiadłam do taksówki i zapłaciłam fortunę, aby zabrał mnie do najbliższej wypożyczalni samochodów, która znajdowała się trzy miasta dalej. Wynajęłam samochód, pytając urzędnika, gdzie mogę zarezerwować kilka nocy w cichym, ustronnym miejscu. Powiedział mi, że zna tylko to miejsce, zadzwonił, napisał wskazówki, pojechałam według nich i zameldowałam się we własnym domku wśród kilku innych małych domków w małym lesie nad rzeką.

Potem napisałam do mamy, żeby powiedzieć jej, że wszystko w porządku, żeby się o mnie nie martwili, wyjaśnię później, ignorując fakt, że miałam dwanaście nieodebranych połączeń i nawet nie patrząc, od kogo są. Potem wyciszyłam dzwonek telefonu i położyłam go na szafce nocnej.

Potem pojechałam na targ, który zobaczyłam w drodze do domków i kupiłam sobie jedzenie na kilka dni, zawiozłam je z powrotem do mojego domku i rozpakowałam.

Zrobiłam sobie lunch, zjadłam, ale nie czułam smaku.

Potem wzięłam krzesło, które stało na maleńkim tylnym ganku domku, przeniosłam je nad rzekę i usiadłam wpatrując się w przepływającą wodę, mój umysł był dziwnie pusty, moje ciało było całkowicie zdrętwiałe.

Mogło być kilka minut lub godzin później, kiedy usłyszałam - „Ładny widok”.

Spojrzałam i zobaczyłam starszego mężczyznę z laską idącego obok mnie przez śnieg, sporadycznie odsłonięte skały i martwe kępy trawy.

Zdusiłam chęć wstania i pomocy w jego podróży, przygryzając wargę, obserwując jego ostrożne podejście, opieranie się na lasce, myśląc (co wiedziałam, było prawidłowe) z mojego doświadczenia z Charliem, prawdopodobnie nie chciał, by trochę dziwna obca kobieta mu pomagała i przypominała o słabości, której nie mógł zapomnieć.

Potem spojrzałam z powrotem na rzekę pędzącą po skałach, brzegi okryte śniegiem, zielone sosny rozsiane dookoła.

To był ładny widok, a nawet go nie zauważyłam. Tak naprawdę nawet go nie widziałam.

Spojrzałam z powrotem na mężczyznę i spróbowałam się uśmiechnąć, gdy się zgodziłam - „Jest piękny”.

Dotarł do mnie i patrzył na widok.

Po chwili, nie patrząc na mnie, zapytał - „Wszystko w porządku, panienko?”

„Przepraszam?” – zapytałam z powrotem.

Gapiłam się, gdy wnikliwie odpowiedział - „Jestem na tej ziemi już jakiś czas, poznaję ból serca, kiedy go widzę. Siedziałaś na słońcu, chociaż jest przenikliwie zimno, gapiąc się na tę rzekę, przez całe lata. Wszystko w porządku?”

Wzięłam nierówny oddech, a potem skłamałam - „Tak, wszystko w porządku”.

Skinął głową i kontynuował badanie rzeki. Znowu robił to przez chwilę.

Po chwili poinformował mnie - „Jestem Norm. Siedzę w domku numer trzy z moją żoną, Gladys. Kiedy zechcesz towarzystwa, ona jest dobrą kucharką.”

Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, odwrócił się i wybrał drogę z powrotem po śniegu, skałach i martwej trawie. Wróciłam do mojej cichej kontemplacji rzeki i tak zostałam aż do teraz.

Wstałam powoli, a ciało mi trzeszczało z zimna i bezczynności. Zaciągnęłam krzesło z powrotem na ganek i weszłam do środka. Zamiast iść do maleńkiej kuchni na kolację, podeszłam do okna, odsunęłam zasłonę i wyjrzałam.

Wzdłuż rzeki stało siedem chat, cztery naprzeciw nich, rozmieszczone na wzniesieniu w lesie. Z przodu znajdowały się dwie wiaty z samochodami. Mój domek, numer siedem, znajdował się na drugim końcu rzeki, a Norma i Gladys, na samym brzegu rzeki, numer trzy.

Chwyciłam klucz do domku, wyszłam frontowymi drzwiami, zamknęłam się za sobą i skierowałam do domku numer trzy.

*****

„Zobaczymy się na śniadaniu” – powiedziałam do Norma i Gladys, stojąc na ich malutkiej werandzie, oświetlonej oślepiająco silnym światłem ganku.

„Do zobaczenia o ósmej trzydzieści, kochana Nino” – uśmiechnęła się do mnie Gladys – „Domek numer siedem?” - zapytała.

Spojrzałam na obszar podjazdu kompleksu domków i nie zobaczyłam wiele, ponieważ światło na werandzie było jedyną rzeczą, która oświetlała dużą, ciemną przestrzeń. Potem spojrzałam z powrotem na Gladys i Norma.

„Tak, numer siedem. Srebrny wynajęty samochód z przodu, nie możecie go przegapić” – powiedziałam jej.

„Dobranoc, Nina, dzięki za towarzystwo” – Norm uśmiechnął się do mnie, jego oczy były badawcze, ale łagodne.

Nie opowiadałam o sobie, a oni nie naciskali. Po prostu dali mi kotlety wieprzowe, puree ziemniaczane, sos i zieloną fasolkę, a do tego domowej roboty szarlotkę i lody, które prawdopodobnie smakowały dobrze, gdybym mogła cokolwiek czuć. Opowiedzieli mi także o trójce swoich dzieci, siedmiu wnukach i jednym prawnuku, z których wszyscy byli rozsiani po kontynentalnych Stanach Zjednoczonych, wszystkich bardzo kochali i prawdopodobnie mogłabym rozpoznać na ulicy po tym, jak skończyli o nich mówić. I to było jeszcze zanim pokazali mi zdjęcia.

„Noc Norm, Gladys”.

„Dobranoc, kochanie, śpij spokojnie” - odparła Gladys.

Lekko machnęłam ręką i ruszyłam z powrotem, a gdy noc szybko otoczyła mnie swoją dziwaczną, gęstą ciemnością, myśli, które trzymałam na dystans przez cały dzień, zalały moją głowę. Myśli o tym, jak tym razem to ja sprawiłam, że dobra część nowego związku się zepsuła. Jak tym razem to ja byłam tą, która miała coś dobrego i nie dbała o to. Jak, tym razem myślałam, że chronię się przed czymś złym, podczas gdy ktoś powinien był strzec przede mną Maxa.

Z pewnym wysiłkiem (i nie do końca pomyślnie) odepchnęłam te myśli na bok, ostrożnie przedzierając się przez ciemność, odnalazłam swój domek dzięki czemuś, co można było uznać tylko za mały cud, a potem nastąpił kolejny cud, gdy znalazłam zamek, w który dałam radę włożyć klucz.

Kiedy otworzyłam drzwi, zanotowałam sobie w pamięci, żeby następnym razem włączyć światło na werandzie, jeśli Norm i Gladys zaproszą mnie ponownie, kiedy nagle zostałam przez nie wepchnięta. Wydałam cichy, zdziwiony okrzyk, ale nie miałam czasu na żadną inną reakcję, gdy zostałam odepchnięta od drzwi, uderzona o ścianę, boleśnie trzaskając o nią głową, wtedy miałam silne przedramię mężczyzny mocno przylegające do mojego gardła.

„Nie ma tu Maxwella, który mógłby cię wspierać, prawda?” - Damon warknął mi w twarz, nie mogłam go zobaczyć, niezupełnie, ale wiedziałam, że to on.

Nie odpowiedziałam, bo nie mogłam. Dławiłam się.

Trwało to przez chwilę, kiedy podrapałam go po ramieniu i kopnęłam jego nogi, cały czas desperacko walcząc o oddech. Ale był silniejszy ode mnie i po jedynym razie, kiedy dotknęłam jego goleni, wepchnął rękę głębiej w moje gardło i ból był nieznośny.

„Czekałem trochę, Angielko, żeby zyskać moją szansę” – wyszeptał, po czym cofnął się i puścił mnie.

Moje ręce powędrowały do gardła, gdy zaczęłam się zginać, moje płuca płonęły.

Wzięłam głęboki oddech, ale on jeszcze nie skończył.

Kiedy schyliłam się, machnął ręką i uderzył mnie w kość policzkową dokładnie tam, gdzie wcześniej. Tym razem, wciąż bez tchu i prawie nie dochodząc do siebie po tym, jak mnie dławił, upadłam na ręce i kolana.

Ledwo wylądowałam, gdy kopnął mnie w żebra, a moje ciało szarpnęło się od uderzenia, gdy ból, taki ból, jakiego nigdy nie doświadczyłam, nawet z rąk Brent’a, przeszył mnie w środku jak szerokie, gorące ostrze.

Skupiając się na bólu, nie miałam w sobie siły, by się uchylać, a nawet walczyć, gdy jego ręce wsunęły się pod moje pachy, by podnieść mnie na nogi. Kiedy faworyzowałam swoje żebra, trzymając ramię owinięte wokół nich, wciąż próbując złapać oddech, nie mogłam nawet podnieść ręki, by się obronić, gdy jego pięść zetknęła się z moim nosem i poczułam ból, po którym nastąpiła natychmiastowa powódź płynu. Wyprostował mnie dla lepszego celu, a potem jego pięść wróciła do drugiej rundy. Ból wydobył się z mojego oka i opadłam z powrotem na kolana i jedną rękę, drugą wciąż tuląc moje żebra, mrugając z gwiazdami w oczach i wciągając oddech.

Damon pochylił się nade mną - „Nauczyłem cię, Angielko. Tak?”

Potem, tak szybko, jak mnie podszedł, drzwi się zamknęły i już go nie było.

Wzięłam oddech, poczułam przeszywający ból w żebrach, gdy to robiłam, ale mimo to wciągnęłam kolejny, a potem kolejny. Potem doczołgałam się do drzwi, zamknęłam je i używając klamki podciągnęłam się na nogi.

Potykając się dokuśtykałam do łazienki i zapaliłam światło. Zobaczyłam krew spływającą z nosa, w dół ust, z brody na sweter. Chwyciłam ręcznik, przycisnęłam go do nosa, spojrzałam w lustro i zobaczyłam, że opuchlizna wokół mojego oka i kości policzkowych już się zaczęła.

Łzy spłynęły mi po zniszczonym gardle, ale połknęłam je i poczułam smak krwi.

Kochanie, połóż lód na oko, teraz usiądź spokojnie, zbierz myśli i jedź do Maxa, powiedział mi do głowy Charlie.

Zrobiłam to, co powiedział, choć nie wszystko. Dostałam lód i położyłam się na łóżku trzymając worek jedną ręką na oku i policzku, drugą ręcznikiem do nosa i wiedziałam, że jeśli zasnę bez zabierania lodu do zlewu to nie ma kto go zabrać delikatnie z mojej ręki. Zamiast tego jutro obudzę się z kałużą w łóżku.

Ale i tak zasnęłam. To dlatego, że kiedy tam leżałam, płakałam straszliwymi, wstrząsającymi ciałem szlochami, przez które naprawdę, naprawdę bolały moje żebra.

A płacz zawsze mnie wykańczał.

*****

Obudziłam się gwałtownie, gdy w drzwiach rozległo się łomotanie i zamrugałam w ciemności, gdy przeszył mnie strach.

Wrócił.

Boże, o czym ja myślałam? Powinnam była wyjechać. Pojechać do Denver. Dokądkolwiek. Dlaczego zostałam tam, gdzie wiedział, że jestem?

Mój umysł był pusty od myśli i szarpnęłam się boleśnie w łóżku, gdy usłyszałam otwierające się drzwi.

O mój Boże.

Byłam teraz naprawdę w horrorze z szalonym góralem, który prześladuje mnie, w domku w lesie, zupełnie samą. Wszyscy wiedzieli, że omijasz domki w lesie! Mieli nawet jakiegoś szalonego, psychopatycznego seryjnego mordercę, który posiadał chaty w lesie i torturował pary w jednym z odcinków Criminal Minds.

Co ja sobie myślałam?

Przetoczyłam się po łóżku, ignorując pieczenie w żebrach i stanęłam na nogach tak, aby łóżko znajdowało się między mną a drzwiami, kiedy zobaczyłam zacieniony kształt we framudze.

„Wynoś się!” - zaskrzeczałam tak głośno, jak tylko mogłam, wiedząc, że Norm mnie nie usłyszy, nosił aparaty słuchowe i często prosił „przepraszam”, ale miałam nadzieję, że Gladys to zrobi.

Górne światło zapaliło się i Max stanął we framudze drzwi. W chwili, gdy go zobaczyłam, przestałam oddychać.

Co on tam robił?

Na początku na jego twarzy było widać poszukiwanie, ale kiedy jego oczy znalazły mnie, wyraz jego twarzy natychmiast się zmienił.

„Co… do… cholery?” – wyszeptał, jego chrapliwy głos był tak niski, że prześlizgnął się po pokoju jak wąż.

Uświadomiłam sobie wtedy, że trzymam w jednej ręce przemoczony, teraz bez lodu, ręcznik, a w drugiej zakrwawiony i mogłam sobie tylko wyobrazić, jak wyglądała moja twarz. Nie wspominając o swetrze, bo poszłam spać w ubraniu, nawet nie zdejmując butów.

Zignorowałam te rzeczy, gapiłam się na Maxa i zapytałam o pierwszą rzecz, która przyszła mi do głowy.

„Co ty tutaj robisz?”

„Co do cholery?” - Max powtórzył.

„Max, co tu robisz?”

W jednej sekundzie był po drugiej stronie pokoju, między nami było łóżko, w następnej stał tuż przede mną, blisko od stóp do głów. Jego dłonie obejmowały moją szczękę, a jego oczy poruszały się po mojej twarzy, a dokładniej nosie, policzku i oku.

Potem jego wzrok utkwił w moich oczach.

„Księżno, co ci się stało?” - zapytał cicho.

„Max…”

„Mała, odpowiedz mi.”

„Ja nie …”

Jego ręce zacisnęły się; nie boleśnie, ale wiedziałam, że skończył werbalizować swoje polecenia. Po prostu chciał, żebym była posłuszna.

„Damon” - wyszeptałam i patrzyłam, jak oczy Maxa powoli się zamykają.

Potem je otworzył i zapytał - „Co się stało?”

Potrząsnęłam głową, ale odpowiedziałam - „Nie wiem. Byłam tu trochę, siedziałam nad rzeką, a potem poszłam do Norma i Gladys na kolację…”

Max zamrugał i zapytał - „Norm i Gladys?”

„Moi sąsiedzi.”

„Twoi sąsiedzi?”

„Tak, domek numer trzy. Mieliśmy kotlety wieprzowe i szarlotkę, hmmm… nie razem, oczywiście szarlotka była deserem. Mieliśmy tłuczone ziemniaki, sos i zieloną fasolkę z kotletem wieprzowym i, hmmm… lody do ciasta.”

Dlaczego paplałam?

Max zacisnął usta i nie byłam pewna, ale wyglądał, jakby rozważał śmiech lub, na przemian, krzyczenie, zanim przestał zaciskać je razem i zasugerował - „Przejdźmy do części Damona.”

„W porządku.” - kiwnęłam głową, szczęśliwa, że wróciłam do tematu i nie robię z siebie idiotki - „W każdym razie, kiedy wracałam do kabiny z kolacji i otworzyłam drzwi, Damon tu był, przepchnął mnie i… cóż…” - wyciągnęłam rękę, reszta była oczywista.

„Kiedy to się stało?”

„Nie jestem pewna, ale zgaduję jakiś czas temu.”

„Nie byłaś u lekarza.”

To było stwierdzenie, a nie pytanie, ale wzruszyłam ramionami, a potem głupio powiedziałam - „Nie ma potrzeby, jeśli moje żebra są połamane, nie mogą wiele zrobić…”

Przestałam mówić, kiedy oczy Maxa się zwęziły - „Twoje żebra?”

Od razu dostrzegłam swój błąd, ale miałam wyraźne przeczucie, że Max nie odpuści, a miałam to uczucie, ponieważ jego oczy były zmrużone, ale także dlatego, że prawie nigdy niczego nie odpuszczał.

Dlatego ostrożnie wyjaśniłam - „On tak jakby…” - przerwałam - „Um… kiedy byłam na podłodze, on jakby…” - zawahałam się, a potem wyszeptałam - „Kopnął mnie”.

Max po prostu stał tam, nieruchomo, jego ręce wciąż były na moich szczękach, jego oczy patrzyły w moje, ale jego były ciemne, nieostre i były wściekłe, bardziej wściekłe niż kiedykolwiek ich widziałam i tego ranka myślałam, że nie może być bardziej zły, ale tak było.

Co przywiodło mi na myśl tamten poranek.

„Max…” - zaryzykowałam, kiedy wydawał się nie być w stanie się ruszyć - „…co ty tutaj robisz?”

Znowu zamrugał, jego oczy skupiły się na mnie i odpowiedział - „Zabieram cię do domu”.

Tym razem zamrugałam, a potem zaczęłam - „Ale…”

„Teraz zabieram cię do szpitala”.

„Max…”

Nie skończyłam, bo Max wyciągał ręczniki z moich rąk, rzucał je na komodę za mną i mówił – „Po drodze zadzwonię do Micka i namówię go, żeby zgarnął Damona.”

„Myślę …”

Nie skończyłam tego, ponieważ Max owinął moją rękę i ciągnął mnie przez pokój, mówiąc - „Po szpitalu wrócimy do domu”.

„Nie mogę jechać do domu” - powiedziałam do jego pleców, gdy prowadził nas przez pokój, a on zatrzymał się i odwrócił do mnie.

„Co?”

„Robię śniadanie dla Norma i Gladys. Będą tutaj o ósmej trzydzieści. Norm się o mnie martwi, myślę, że Gladys też. Jeśli zniknę w nocy, to znaczy, że nie są młodzi, bo mają prawnuka, który nie jest młody. To ich przestraszy.”

Max patrzył na mnie w milczeniu przez kilka chwil, a jego oczy były łagodne i ciepłe, ale mimo to były bardzo aktywne. Potem odwrócił się do mnie całkowicie, podszedł do blisko mnie, jego ręka opuściła moją, ale podniosła się, by owinąć się wokół mojego karku. Potem obserwowałam, w zafascynowanym szoku, jak jego głowa pochyla się. Wtedy poczułam słodki, szybki dotyk jego ust na moich.

Odsunął się zaledwie o kilka centymetrów, zanim powiedział cicho - „Księżno, jesteś jedyną znaną mi osobą, która mogłaby być w cholernym domku pośrodku pieprzonego niczego przez osiem godzin i być po imieniu, dzielić posiłki i umawiać się na śniadanie z sąsiadami.”

Nie słyszałam jego słów, wciąż czułam jego usta przy moich i poniewczasie przyszło mi do głowy, że zachowywał się tak, jakby to, co wydarzyło się między nami tego ranka, wcale się nie wydarzyło.

„Wciąż się na mnie gniewasz?” - wypaliłam szeptem i poczułam, że moje oczy rozszerzają się ze strachu, że pytanie wyszło, a nie tylko zadaję je w mojej głowie, gdzie powinno pozostać, nawet jeśli oznaczałoby to, że pozostanie bez odpowiedzi.

Odsunęłam się, ale jego dłoń tylko zacisnęła się na mojej szyi.

„Porozmawiamy o tym później.”

To oznaczało, że tak. A już tego ranka był na mnie wystarczająco wściekły na całe życie, słusznie, ale nie mogłam przez to przejść ponownie. Nie wtedy, nigdy.

Potrząsnęłam głową i pociągnęłam za szyję, ale jego dłoń tylko się zacisnęła.

„Ja…” - przełknęłam i kontynuowałam - „Max, już nie musisz się mną opiekować.”

„Zamknij się, Księżno.”

„Nie, Max, ty nie…”

Znowu pochylił głowę, a jego usta na moich powstrzymały moje od formułowania słów.

Nie odrywając ust od moich, kiedy pocałunek się skończył, powtórzył - „Słonko, jak powiedziałem, porozmawiamy o tym później. Tak?”

„Okej” – wyszeptałam, bo tak naprawdę, co innego mogłam zrobić?

Uniósł usta, ale tylko po to, by pocałować mnie w czoło, a potem powiedzieć - „Chodźmy”.

Dobrze, że wziął mnie za rękę, ponieważ od chwili, gdy jego usta dotknęły mojego czoła, zamknęłam oczy, ślepa i wciąż czując jego słodki pocałunek, nie przetwarzając niczego innego, potrzebowałam go, by wyprowadził mnie za drzwi.

*****

Kiedy Max zabrał mnie z powrotem do domku po naszej wizycie w małym, lokalnym szpitalu, nie miał problemu ze znalezieniem zamka, aby otworzyć drzwi, ponieważ przed naszym wyjściem sprytnie włączył światło na werandzie.

Kiedy włożył rękę w moją, by poprowadzić mnie przez frontowe drzwi, wcisnął włącznik światła i przy kanapie w małym salonie zapaliła się lampa.

Zamknął i zaryglował drzwi, wciąż trzymając mnie za rękę, kiedy zadzwonił jego telefon.

Wyciągnął go z tylnej kieszeni i spojrzał na wyświetlacz.

Potem ścisnął moją dłoń i wymamrotał - „Idź do łóżka, kochanie, przyjdę za minutę”.

Patrzyłam na niego. Co miał na myśli, że przyjdzie za minutę?

Puścił moją rękę, otworzył telefon i przyłożył go do ucha, zanim zdążyłam zadać pytanie (czego prawdopodobnie i tak bym nie zrobiła) i powiedział - „Tak?”

Poza tym, że byłam wyczerpana strachem, adrenaliną, złamanym sercem i napadem płaczu, jakiego nigdy nie doświadczyłam w mojej historii napadów płaczu, a miałam długą historię napadów płaczu, zdałam sobie sprawę, że nie mam siły, żeby się kłócić, a nawet dyskutować o tym, co się dzieje. Właściwie ledwo miałam energię, żeby tam stać. Więc powędrowałam do sypialni, włączyłam górne światła, skierowałam się do mojej torby, rozpięłam ją i wyjęłam piżamę.

Pomyślałam, że po prostu sprowadza mnie z powrotem, żebym mogła zrobić śniadanie dla Norma i Gladys, a potem odejdzie. Po tym, co wydarzyło się tego ranka, nawet jeśli powiedział mi, że pojawił się w środku nocy, żeby zabrać mnie „do domu”, nie bardzo rozumiałam, co to znaczy. Chociaż domyślałam się, że załatwiał to dla mojej matki, która miała jego numer, a Max był Maxem, niezależnie od tego, co się stało między nim a mną, załatwiłby to dla mojej matki, ponieważ ją lubił i to był po prostu rodzaj tego, co robił.

Pocałował mnie oczywiście trzy razy w dwóch miejscach i tego ja naprawdę nie rozumiałam.

Co więcej, w drodze do szpitala, jak powiedział, że to zrobi, zadzwonił na posterunek policji Gnaw Bone i powiedział im, co zrobił Damon, mówiąc, że będę następnego dnia, by wnieść oskarżenie. Kiedy to zrobił, ujął moją dłoń, ale nie przyciągnął jej do uda. Zamiast tego położył rękę na moim udzie i puścił moją, aby zmienić bieg, a potem wracał do niej za każdym razem. Poza tym niewiele mówił, zachowywał się łagodnie do tego stopnia, że był czuły, ale też najwyraźniej był pogrążony w myślach.

I pomyślałam, że po tym poranku, nie wspominając o tym, że znalazł mnie pobitą przez Damona, to nie mogły być przyjemne myśli.

Dobrą rzeczą w odwiedzaniu małego, lokalnego szpitala w środku nocy było to, że nie trzeba było czekać. Bardzo szybko dowiedzieliśmy się, że moje żebra nie są złamane tylko posiniaczone, podobnie jak mój nos. Mimo że opuchlizna była powstrzymywana przez lód, pojawiały się już siniaki, w tym na boku, gdzie widniał wściekły, zakrzywiony ślad w kształcie czubka buta. Ku mojemu przerażeniu i na żądanie Maxa zrobili zdjęcia mojego brzucha i twarzy, a kiedy wyszliśmy, obiecali Max’owi i mnie, że prześlą zdjęcia i raporty medyczne na komendę policji Gnaw Bone.

Max milczał w drodze powrotnej do chaty, tak jak ja, ale nadal trzymał mnie za rękę.

Przysłuchiwałam się pomrukom jego rozmowy w drugim pokoju, gdy zdejmowałam ubranie i wkładałam piżamę.

Potem rozejrzałam się po pokoju, przyglądając mu się po raz pierwszy.

Właściciele mieszkali w domu około 10 kilometrów w górę drogi prowadzącej do kompleksu domków. To był zdecydowanie rodzinny biznes, nie mieli nawet biura, tylko zamkniętą szafkę na klucze za frontowymi drzwiami i księgę gości na wrzecionowatym stole pod szafką.

Teraz zobaczyłam, że mogą być dumni ze swoich domków. Pokój był czysty, podłoga z drewniana wyglądała niedawno na odnowioną, a ciepłe, szałwiowe ściany również zostały niedawno odmalowane. A tu i tam były akcenty, które pokazały, że zrobili więcej niż mały wysiłek. Grube, niebiesko-grzybowo-zielone plecione dywany; nadruki na ścianach, które zostały wybrane z osobistym gustem, a nie tylko ogólną próbą dekoracji; łóżko miało kołdrę puchową, a nie koc, a kołdra była miękka i puszysta, a jej poszwa miała gustowny wzór zieleni ścian, błękitu i grzybów dywanów, a także brązów i szarości; na dużym łóżku leżały cztery puszyste poduszki, a nie dwie cienkie, nieprzyjemne, a nawet kłębowisko podrzucanych małych poduszek, które zachowały kolorystykę; na obu szafkach nocnych stały atrakcyjne lampki do czytania z wyciszonymi abażurami, ale na górze znajdował się klosz, który pozwalał lampie odchylać się do środka, by rzucać światło tam, gdzie było potrzebne.

Byłam zaskoczona, biorąc pod uwagę to wszystko i fakt, że każdy domek miał sporo miejsca wokół siebie z drzewami i krzewami zapewniającymi więcej prywatności i ciszy, że domki nie były zarezerwowane solidnie. Z drugiej strony to wszystko wyglądało całkiem świeżo, więc może właściciele byli nowi lub właśnie przeprowadzili remont i turyści nie mieli czasu, aby się o tym przekonać.

„Tak, do zobaczenia jutro” - powiedział Max do telefonu, kiedy wszedł do sypialni i zdałam sobie sprawę, że stałam tam w piżamie, gapiąc się głupio na pokój, badając wystrój wnętrza.

Zebrałam się w sobie i podeszłam do łóżka, zapalając lampę u jego boku, gdy usłyszałam, jak wyłącza telefon. Wyłączył górne światło, a ja zużyłam resztki sił na bieganie po łóżku, odrzucenie kołdry i wsiadłam, słuchając, jak jego telefon uderza w szafkę nocną.

Usiadłam na swojej dobrej stronie, twarzą do pokoju i zobaczyłam, że się poruszył. Stał teraz przy mojej walizce, która leżała na krześle po drugiej stronie pokoju.

Rzucił na wierzch skórzaną kurtkę i rozpinał flanelową koszulę. Patrzyłam w milczeniu, jak zrzuca ją z ramion, upuszcza na swoją kurtkę i obie ręce podniosły się do karku, gdzie naciągnął przez głowę T-shirt z długim rękawem. Potem odwrócił się do łóżka i jego oczy uderzyły we mnie, gdy do niego podszedł.

Zaparło mi dech, nie tylko jak zwykle na widok jego klatki piersiowej, ale ponieważ nagle uderzyło mnie, że tam był, byłam tam i przez cały dzień próbowałam pogodzić się z okropną rzeczywistością, w której nigdy nie zamierzałam zobaczyć go ponownie.

Przewróciłam się na plecy i zamknęłam oczy, czując to, gdy siadał na łóżku. Usłyszałam, jak oba jego buty upadają, a potem poczułam to, gdy wstał ponownie, a potem usłyszałam, jak klamra jego dżinsów dzwoni o podłogę wraz ze szelestem materiału.

Potem kołdra poruszyła się, a łóżko zakołysało się, gdy wszedł do środka. Pościel znów się poruszyła, zsuwając się do mojej talii, otworzyłam oczy i odwróciłam głowę do niego, gdy jego duża rozpięta dłoń przesunęła się delikatnie w górę do mojej klatki piersiowej.

Spoczywała tam, gdzie był odcisk buta Damona, a Max leżał na boku, blisko mnie, ale nie dotykał mnie poza ręką. Jego łokieć spoczywał na łóżku, głowa w dłoni, jego oczy były skierowane na mnie.

Potem jego ręka ześlizgnęła się w dół, by spocząć na moim brzuchu i zdałam sobie sprawę, że wstrzymuję oddech, więc wypuściłam go, a kiedy to zrobiłam, Max przemówił.

„W porządku, mała, zacznijmy od tego, że powiesz mi, co Harry powiedział ci wczoraj wieczorem.”

Znowu wstrzymałam oddech.

Chciałam go poprosić, żeby zgasił światło. Chciałam też go zapytać, czy mogę iść spać i możemy porozmawiać o tym rano (lub nigdy).

Przede wszystkim chciałam go zapytać, zanim tak głupio namieszałam i zachowywałam się niewybaczalnie samolubnie, czy naprawdę się we mnie zakochał. To, czego nie chciałam robić, to mówić mu, co powiedział mi Harry, nie tylko z powodu tego, co powiedział Harry, ale dlatego, że chodziło głównie o Annę. Ale wiedziałam, że nie mogę ukryć się za moim neurotycznym zachowaniem, nie wtedy. Max zasługiwał na lepsze.

Wypuściłam więc oddech i powiedziałam cicho - „Powiedział mi o Annie”.

Max nie zareagował na to, jego twarz nie pociemniała, jego oczy nie zwęziły się, po prostu zapytał - „Co ci powiedział?”

Wciągnęłam powietrze przez nos, wypuściłam je i odpowiedziałam - „Powiedział, że ją kochałeś.”

„Kochałem” - zgodził się ochoczo Max.

Przygryzłam dolną wargę, ale puściłam ją, zanim kontynuowałam - „Powiedział, że była twoim światem.”

„Była” – ponownie zgodził się Max, a ja zmagałam się z chęcią zamknięcia oczu z innym rodzajem wewnętrznego bólu i wygrałam, cudownie trzymając jego spojrzenie.

„Powiedział, że po niej miałeś dużo kobiet.”

„To prawda.”

Przełknęłam, gdy to się potwierdził i skończyłam szeptem - „Powiedział mi, że tak bardzo ją kochałeś, że kiedy umarła, byłeś wycofany. I powiedział mi, że nikt nigdy nie będzie taki dla ciebie, nigdy więcej, i ty, i wszyscy o tym wiecie i pomyślał, że ja też powinnam to wiedzieć.”

Max zareagował na to, jego usta zacisnęły się, jego oczy pociemniały, a dłoń lekko wcisnęła się w mój brzuch.

Potem westchnął i jego ręka stała się lżejsza.

Potem zapytał - „Wiesz co?”

Zacisnęłam usta i potrząsnęłam głową, chociaż wiedziałam wiele rzeczy, ale nie to, czym miał się podzielić. Jednak nie byłam pewna, czy chciałam wiedzieć, czym zamierza się podzielić. Nie powiedziałam mu tego i dlatego podzielił się.

„Kiedy Anna umarła, skończył się jej świat, nie mój” - zamknęłam wtedy oczy, ale Max wyszeptał - „Słonko, spójrz na mnie” - Więc otworzyłam je ponownie.

„Nie musisz o tym mówić” – powiedziałam mu cicho.

„Tak, muszę.”

Znowu przełknęłam i moja ręka spoczęła na jego brzuchu.

„Zajęło mi trochę czasu, zanim to zrozumiałem” - powiedział mi - „Około dziesięciu lat. Doszedłem do tego nieco ponad tydzień temu podczas burzy śnieżnej.”

O. Mój. Boże.

„Max” - wydyszałam, a jego ręka przesunęła się po moim brzuchu do mojego boku, ostrożnie przyciągnął mnie do swojego ciała i pochylił się.

„Harry zna ni chuja” – poinformował mnie Max łagodnym, ale nieco szorstkim głosem - „Stracił Bitsy i nie wiem dlaczego, nie obchodzi mnie to, to nie ma ze mną nic wspólnego. To jego problem, nie walczył o jej zatrzymanie i wszyscy wiedzą, że nie. Po prostu się poddał i pozwolił Curt’owi wygrać. Jego historia jest inna niż moja. Poddał się i musiał żyć ze swoją decyzją, z Bitsy w tym samym mieście żyjącą z innym mężczyzną. Straciłem Annę, bo Curt był Curt’em, to było poza moim zasięgiem. On i ja się pokłóciliśmy, ale Anna i Bitsy były blisko. Były w Psie, Curt został wyznaczony na kierowcę, pojechał je zabrać, zabrać do domu. Jakieś trzy tygodnie wcześniej była rocznica tego wszystkiego, ferie wiosenne, dzieciaki były w mieście, robiły głupie gówno, upijały się jak zawsze. Pieprzyli się z Curt’em, wykrzykując na niego różne rzeczy przez szyby samochodu, a on miał krótki lont. Stracił panowanie nad sobą, myślał, że da im nauczkę, postanowił się z nimi pieprzyć, zrobił to i stracił kontrolę nad kierownicą. Dzieciaki skręciły do ​​rowu, wszystko było w porządku, jechały szybko, wstrząśnięcia, ale tylko drobne obrażenia. SUV Curt’a obrócił się cztery razy i zatrzymał się dopiero, gdy uderzył w drzewo.”

„O mój Boże” – wyszeptałam, odwracając się lekko w jego stronę, rękę automatycznie przesunęłam do odpoczynku przy jego talii.

„Tak” – burknął Max - „Co gorsza, SUV Curt miał błąd fabryczny. Coś nie tak z pasem bezpieczeństwa po stronie pasażera z tyłu. Curt nie zadał sobie trudu, żeby to naprawić. Pasy bezpieczeństwa Anny odpiął się i kiedy samochód się potoczył, ona przeleciała po całej kabinie i skręciła kark.”

W tym momencie całkowicie obróciłam się w niego i owinęłam ramię wokół jego talii, szepcząc - „Max”.

„Nie było na niej ani śladu” - odszepnął Max, ale jego oczy odpłynęły.

Mimo że wciąż mnie trzymał, wiedziałam, że mnie nie widzi. Widział coś jeszcze, coś bardzo bolesnego. Wiedziałam o tym, ponieważ było to wyryte na jego twarzy i będąc tego świadkiem, żałowałam, że nie mam mocy, by położyć tam rękę i wchłonąć ból.

Ale nie miałam tej mocy, nikt nie miał. Więc tylko ścisnęłam jego talię i poszedł dalej.

„Kiedy zobaczyłem ją w domu pogrzebowym, bez żartów, wyglądała, jakby spała”.

Chciałam, żeby przestał mówić, ale nie prosiłam o to, po prostu przycisnęłam się bliżej i zacisnęłam wokół niego ramię.

Max wciąż tam był, mogłam to stwierdzić po wyrazie jego twarzy i słowach, które wypowiedział dalej - „Chciałem go zabić. Chryste, byłem zaślepiony pragnieniem, nie mogłem myśleć o niczym innym. Nie tylko ją zabił, zachowując się jak dupek, ale zrobił to, ponieważ był leniwym sukinsynem, nie wziął samochodu do naprawy i był nieostrożny, nawet nie ostrzegł jej, żeby usiadła z tyłu za nim.”

Oczy Maxa skupiły się na mnie, ale wciąż były daleko, kiedy powiedział - „Wiesz, wziąłbym ją jak Bitsy na fotelu i byłbym z tego zadowolony do końca życia.”

Wiedziałam to. Zdecydowanie wiedziałam.

Moja ręka przesunęła się z jego pasa, aby owinąć palce wokół jego szyi i wyszeptałam - „Wiem”.

„Miał Bitsy, żywą i oddychającą, złamaną, ale wciąż w pobliżu, żeby się śmiać, rozmawiać, dzielić łóżko. Kurwa, nigdy nie zrozumiał jakie miał cholerne szczęście, że wyszedł z tej katastrofy. Nie, że nie został ranny, ale że nie stracił Bitsy.”

Pogładziłam jego szczękę i milczałam.

„To zaniedbanie Curt’a, że nie przyjął tego, gdy fabryka poinformowała go o uszkodzeniu pasa. George powiedział mi, że mogę wygrać sprawę, ale odpuściłem. Pieniądze by nie pomogły, ale pieniądze znaczyły wszystko dla Curt’a, więc tego nie zrozumiał. Wysłał Trev’a, żeby zaproponował mi ugodę, nie chciał, żebym go pozwał, dupek.” - Max potrząsnął głową - „Chryste, był takim kutasem”.

Tak, zdecydowanie był.

Max kontynuował - „Anna miała ubezpieczenie na życie, dostałem wypłatę, nigdy jej nie tknąłem. Nie, kiedy budowałem dom, nigdy. Dotykając tego, używając, czułbym się, jakbym się poddał.”

„Poddał się?” – zapytałam zdezorientowana.

Max ponownie skupił się na mnie - „Jej śmierci, żeby to było bardziej ostateczne.”

„Śmierć jest ostateczna, kochanie” – powiedziałam cicho, ale ostrożnie. Jego twarz się zmieniła, fala bólu przesunęła się przez nią, jego głowa opadła tak, że jego czoło opierało się o moje i mruknął - „Tak”.

Wciąż ostrożnie domyśliłam się - „Wspomniał o niej w swoim liście”.

Max podniósł głowę i skinął głową, a ja wiedziałam, że to dlatego ten drugi Max wyszedł tego dnia, dlaczego Bitsy kazała mi się nim zajmować, bo w sumie Curt był palantem.

„Co napisał?” – zapytałam, wciąż gładząc kciukiem jego szczękę.

„Powiedział mi, że mu przykro. Powiedział mi, że kochał Annę i że zjadło go to, co jej zrobił. Jestem pewien, że dzięki temu poczuł się lepiej, wypisując to, sprawiło, że czuł się lepszym człowiekiem, przyznając się do tego. Nie rozumiał, co to gówno sprawi, że się poczuję, jak żadne przeprosiny nie mogą zmienić decyzji, które podjął, prowadząc do tego, co wydarzyło się tamtej nocy. Nic nie mogło zmienić faktu, że jego żona i moja żona były w jego samochodzie, kiedy zachowywał się jak Curt, nie myśląc, że dwie cenne dusze są z nim i pierwszą rzeczą, o której powinien myśleć, było doprowadzenie ich bezpiecznie do domu. Nie sikanie po kątach, udowadniając gromadce dzieciaków, kto jest większym mężczyzną.”

Jak zwykle Max miał rację.

„Gówno tkwi w tym, że pisał ten list w tym samym czasie, kiedy pieprzył się na Bitsy z Shauną, Bóg wie dlaczego; nie ma na to wymówki. I pisał ten list, wiedząc, że jego życie jest w niebezpieczeństwie, tak samo jak jej, a on kręcił z detektywem i nie angażował gliniarzy. Pisał ten list, przepraszając za swoje głupie, popieprzone decyzje dziesięć lat temu, a jednocześnie wciąż je pieprząc.”

Znowu Max miał rację.

I coś innego było z Maxem i to było jasne jak dzień, absolutnie oczywiste.

Nie skończył ze swoją zmarłą żoną.

Ten ból był gorszy niż kopnięcie w żebra, cios w twarz, ale tego nie pokazałam. Nie, żeby Max w swoim obecnym stanie umysłu to zauważył. Był daleko, wciąż przeżywając koszmar.

Zamiast odsunąć się fizycznie lub emocjonalnie, co chciałam zrobić, moja ręka opuściła jego szyję, by stać się ramieniem owiniętym wokół jego talii i wtoczyłam się głębiej w niego, popychając go na plecy i zbliżając się, kładąc mój policzek na jego ramieniu, owijając go mocno ręką.

Ręka Maxa wsunęła się pod moje ciało i owinęła wokół mojej talii.

„Widziałam jej zdjęcie u Bitsy” – powiedziałam mu, czując, jak jego ciało zaciska się na moim, i pospieszyłam dalej - „Była piękna, Max. Wyglądaliście na szczęśliwych.”

Jego ramię ścisnęło mnie, a jego ciało rozluźniło się.

„Była” – zgodził się - „Byliśmy.”

„Powinieneś wiedzieć, Harry powiedział mi wszystko” – wyszeptałam ostrożnie - „Jeśli chodzi o stypendium, ciąże…”

Jego chrapliwy głos znów stał się szorstki, kiedy przerwał mi i sarkastycznie zauważył - „Przypomnij mi, żebym mu podziękował” - Przygryzłem wargę, a on kontynuował - „I przypomnij mi, że następnym razem, gdy będę cieszył się twoim towarzystwem, wpadniesz na genialny pomysł, żeby mnie zostawić i oderwać uwagę jakiegoś zgorzkniałego, pijanego dupka od jego popieprzonych problemów, które są jego własnymi problemami, tymi, które sam sobie stworzył, a on nie jest zdolny do rozwiązania ich, ale strzela do ciebie, przypomnij mi, mała, żebym cię nie puszczał.”

Brzmiało to tak, jakby Max myślał, że tyrada Harry’ego była moją winą i aby upewnić się, czy to prawda, podniosłam głowę i spojrzałam na jego twarz. Jego nieszczęśliwe, jasne, szare oczy utkwiły we mnie i zobaczyłam, że to rzeczywiście prawda.

„Po prostu się wyładował” — powiedziałam.

„Tak, wyładował się na twoim kosztem, moim kosztem, kosztem Anny, a ona jest cholernie martwa. Wyładował się, co oznaczało, że byłaś nocną Zombie Niną, zachowując się tak, jakby twój świat się rozpadł i nie pozwoliłaś mi sobie pomóc. Jego wyładowanie się, wzmocniło twój każdy popieprzony pomysł, jaki miałaś na temat Anny i mnie w swojej głowie, co oznaczało, że nie porozmawiałaś, kurwa, o tym ze mną i skończyliśmy sprzeczką, a ty miałaś kolejny jebany dziki pomysł i wystartowałaś, a potem zostałaś przepracowana przez Damona. Tak, mała, Harry po prostu się wyładowywał.”

Słyszałam wszystko, co powiedział, ale tylko jedna część uderzyła we mnie jak kula.

Nazwał rozmowę tego ranka sprzeczką.

Oparłam się na łokciu na łóżku i spojrzałam na niego, szepcząc - „Sprzeczka?”

Jego ramię uniosło się, krzyżując jego klatkę piersiową, a jego palce zacisnęły się wokół mojego karku, by mnie powstrzymać, gdybym chciała się cofnąć dalej się i powiedział - „Księżno, obudź się. My będziemy walczyć. Musisz się nauczyć, jak się z tego otrząsać.”

Zamrugałam.

„Otrząsać się z tego?” - wyszeptałam i tym razem mój szept był jednocześnie niedowierzający i śmiertelny.

„Tak, otrząsać się” – potwierdził, całkowicie ignorując mój toksyczny ton - „Albo to, albo naucz się ze mną rozmawiać, na przykład od czasu do czasu zadając pieprzone pytanie, nie wyglądając na przestraszoną jak królik z powodu jakiejkolwiek odpowiedzi, jaką możesz otrzymać.”

Zamrugałam. Max mówił dalej.

„Nie jestem wytworem twojej wyobraźni, Księżno, nie zacząłem swojego istnienia tej nocy, kiedy przyjechałaś do mojego domu. Miałem życie, żonę. Mam rodzinę, przyjaciół, historię. Dużo się pieprzyłem, szukając czegoś i nie znajdując tego, tak jak ty.”

Próbowałam powstrzymać swój gniew i przypomniałam mu - „Tak, Max, miałeś żonę, która była twoim światem.”

„Tak, była, dopóki jej świat się nie zatrzymał. Mój szedł dalej, mała.”

„Harry powiedział, że kiedy mężczyzna ma kobietę, która jest jego światem i ją traci, nic tego nie zastąpi.”

Patrzyłam, jak irytacja Maxa przeradza się w gniew; obrócił się w moją stronę i również wstał na łokciu, nie puszczając mojej szyi.

„Nie leż obok mnie w łóżku i nie rzucaj mi w twarz gówna, którym Harry nakarmił cię zeszłej nocy” – ostrzegł.

„Ale przyznałeś się do tego” — powiedziałam mu.

„Kurwa, nie.”

„Powiedziałaś mi, że była twoim światem.”

Jego dłoń zacisnęła się na mojej szyi – „Tak, była, Księżno. Była.”

„Harry jest mężczyzną, a mężczyźni znają mężczyzn.”

„Harry nie jest mężczyzną, Nino. Nie domyśliłaś się tego?”

Dobra, miał rację.

„W porządku” – zgodziłam się i głupio kontynuowałam - „To może być prawda, ale niecałe pięć minut temu przeżywałeś ten koszmar, Max, widziałam, jak to robisz i nie możesz tam leżeć i mówić mi, że skończyłeś z Anną. Kochałeś ją, a jej strata cię złamała.”

Jego oczy zmieniły się w kamień, wskazując, że jego gniew pogłębia się, dość znacząco i dodał - „Jezu, jesteś nieustępliwa.”

„Co?”

Obrócił się we mnie, więc upadłam na plecy, a on był częściowo na mnie, choć nie po mojej czułej stronie, ale nie zauważyłabym, nawet gdyby wcisnął we mnie całą swoją wagę, ponieważ zmienił się, stał się zły z powrotem na mnie, jaki był dziś rano. Był wściekły i przygotowałam się na uderzenie.

„Jesteś nieustępliwa, mała.” - Jego głos był gryzący, gdy się powtarzał, jego twarz zbliżyła się do mojej - „Czy to chcesz usłyszeć?” - zapytał i nie czekał na moją odpowiedź, po prostu kontynuował - „Była piękna, była zabawna, słodka, łagodna, wyluzowana. Tak cholernie łagodna, Chryste. Życie było dobre dla Anny. Uwielbiała nim żyć i nie pozwalała, by zbyt wiele zaszło jej pod skórę. Prawdopodobnie przez cały czas, gdy byliśmy razem, mieliśmy dwie kłótnie. Życie z Anną było absolutne. Nie spierała się, nie wpadła w nastroje, nie obrzucała charakterkiem. Budziła się szczęśliwa i szła do łóżka szczęśliwa i robiła wszystko, co mogła, aby dać mi samą harmonię, a ja uwielbiałem każdą pieprzoną minutę tego.”

Moje usta wyschły na jego słowa i próbowałam wyślizgnąć się spod niego, ale nie pozwolił mi się ruszyć ani odrobinę, gdy kontynuował.

„Nie ty, nie. Naskakujesz na mnie, twój nastrój zmienia się jak błyskawica, pokazujesz charakterek lepiej niż jakakolwiek kobieta, którą kiedykolwiek spotkałem, a dorastałem z mamą i Kami, więc poważnie, kochanie, to coś mówi.”

„Zejdź ze mnie” – wyszeptałam, jego słowa były gorsze niż ciosy Damona, o wiele gorsze. Naciskałam na jego klatkę piersiową, ale to było tak, jakbym nawet nie mówiła, a moje ręce na nim nie istniały.

„Jesteś blondynką, a Anna była blondynką, to całe podobieństwo. Ty jesteś nocą, Księżno, ona była dniem.”

Poczułam, jak łzy napływają mi do oczu i nie mogłam powstrzymać ich przed spłynięciem z boków.

„Zejdź.”

„Nie była również wojowniczką. Nie była gotowa na podbój świata. Pozwoliła każdemu chodzić po sobie, a jak to robili, a ona nie zareagowała, nawet trochę. Po prostu pozwoliła na to i ruszyła dalej, zakopując to głęboko, nie pozwalając nikomu zobaczyć, ukrywając to nawet przede mną, nie pozwalając mi pomóc. Była słodka, co oznaczało, że pozwalała ludziom chodzić po niej, nigdy się nie nauczyła bronić, robiła to przez cały pieprzony czas. I była dobrą słuchaczką, ale była nieśmiała. Stanęłaby u mojego boku, przygryzła wargę, spojrzała na Harry’ego i pomyślała, że ktoś powinien mu pomóc, ale to nie byłaby ona. Nie miałaby odwagi przejść przez zatłoczony bar, usiąść obok niego i wziąć jego sprawy na swoje barki. To, co ci powiedział, zniszczyłoby ją jeszcze bardziej niż ciebie. Więc musiałem ją chronić przed tym gównem i to robiłem. Dawała mi harmonię. Chroniłem ją, żeby mogła ją dać. To byliśmy my i to była dobra równowaga.”

Nie wiedziałam, ile więcej zniosę, a mój głos przeszedł z żądającego do błagalnego, kiedy powtórzyłam - „Max, zejdź ze mnie”.

„Chciałaś porównania, mała, masz je. Teraz wiesz, co dawała mi Anna, a co ja jej.”

„Nie chciałam porównania!” - płakałam.

„O tak, chciałaś, byłaś rozpalona, pewna, że nie możesz konkurować, przekonana o tym.”

„Cóż, oczywiście, że nie mogę, ponieważ oczywiście harmonia nie jest tym, co ode mnie otrzymasz”.

„Nie można zastąpić Anny”.

Odwróciłam wzrok, zamknęłam oczy i przestałam naciskać na jego klatkę piersiową. Zamierzałam go zablokować, to była jedyna obrona, jaką mi zapewniał, więc zamierzałam ją przyjąć.

Jego słowa wciąż jednak do mnie docierały, niestety. Nie mogłam ich zablokować po prostu zamykając oczy.

„Kiedy tracisz kogoś, nie można go zastąpić. Nigdy nie będzie drugiego Charliego, wiesz o tym. I nigdy nie będzie innej Anny. To, co musisz zrozumieć, to to, że to było cenne, możesz to zachować, a nie chcesz tego zastępować. To nie znaczy, że nie możesz znaleźć czegoś równie dobrego.”

Racja, pomyślałam, ale nie powiedziałam tego na głos, ale ze swoimi mocami Cudowny Max musiał przeczytać to słowo na mojej twarzy.

„Chryste” - wycedził - „Nie chcę od ciebie harmonii, Nino. Ja tylko chcę ciebie.”

„Czy możesz ze mnie zejść?” – zapytałam cicho.

„Spójrz na mnie.”

„Proszę, Max.”

„Cholera, Nina, spójrz na mnie.”

Spojrzałam na niego, a jego oczy wędrowały po mojej twarzy, a potem podniósł rękę i ujął ją.

„Widzę, jaki dar miałem z Anną, ale teraz go już nie ma. Tym zachowaniem, mówisz, w tym życiu to wszystko, co dostanę?”

„Nie” - wyszeptałam szczerze, a słowa, które powiedziałam jako następne, pochodziły z miejsca, o którym nie wiedziałam, że mam, mówiąc rzeczy, o których nie wiedziałam, że muszę powiedzieć, ale instynktownie wiedziałam, że on musi je usłyszeć i zrozumieć w spóźniony wysiłek z mojej strony, aby chronić go dla jego własnego dobra - „Mówię, że jesteś sobą i zasługujesz na coś lepszego.”

Wyglądał na naprawdę zdezorientowanego, kiedy zapytał - „Lepszego niż co?”

„Lepszego niż ja.”

Poczułam, jak jego wielkie ciało podskakuje i wstrząsnęło mną, wysyłając ból przez żebra, ale zignorowałam to, skupiając się na jego twarzy, która wyglądała na całkowicie oszołomioną.

„Kpisz ze mnie?” - zapytał cicho.

Tak, oszołomiony.

„Nie” – odpowiedziałam równie cicho.

Jego kciuk przesunął się po mojej kości policzkowej, a jego twarz złagodniała, gdy wyszeptał - „Jezu, mała.”

„Pomyśl o tym Max” - błagałam natarczywie - „Jestem kłótliwa i mam bałagan w głowie. Wiesz, Charlie ze mną rozmawia?” - zapytałam, a potem nie czekałam na odpowiedź, nawet gdy zauważyłam szarpnięcie jego głowy na pytanie – „Tak. Zaczęło się niedawno, ale tak, jakby on tam mieszkał. Nie to, że pamiętam go, rzeczy, które powiedział, on dokładnie mówi do mnie. A ostatnio odpowiadam się. To wariactwo.”

„Księżno…” - zaczął Max, ale ja dalej mówiłam.

„I robię głupie rzeczy przez cały czas, a przynajmniej robiłam to przed Nilesem, a potem był Niles, który był głupi od początku do końca. Ale przed nim to nie były tylko złe wybory z mężczyznami, zawsze robiłam szalone rzeczy, jak mama, ale nie łagodne rzeczy, jak przygotowywanie obrzydliwego jedzenia. Sprawa Zespołu Mózgów nie była pierwszym ani ostatnim razem, kiedy naskoczyłam na kogoś, zawsze mi się to zdarzało. Czy wiesz, że byłam aresztowana?” - Uniósł brwi, a ja skinęłam głową na poduszce. - „Nie awanturowałam się, byłam pijana i czy rzucałam się, z wyjątkiem tego, że nie byłam naprawdę pijana, bardziej jak podchmielona, ale rzucałam się, ponieważ krzyczałam naprawdę głośno, a na koniec rzuciłam w kogoś butelką piwa” - Max zacisnął usta, znowu nie wiedziałam, co to znaczy, ale broniłam się - „Zasłużył na to, klepnął dziewczynę w tyłek tuż przy mojej przyjaciółce, która była jego dziewczyną, i robił tego rodzaju rzeczy przez cały czas i to ją tak bolało, że będąc podpitą, miałam już dość i wyleciałam, krzycząc na niego i rzucając butelką piwa. W każdym razie nie celowałam w niego, więc nie dostał, po prostu rozbiła się o ścianę i zmoczyła torebkę jakiejś dziewczyny. Była trochę zła z tego powodu, ponieważ torebka była designerska, więc to ona wezwała policję.”

„Mała …”

Mówiłam nie słuchając i dalej wykładałam swoją sprawę - „I jestem totalnie neurotyczna. Wiem dlaczego, skoro mój tata mnie zostawił, a potem wybrałam tych wszystkich głupich facetów, więc mam z tym problem, jak wiesz. Po prostu nie wiem, jak to zatrzymać. Powiedziałeś mi, że wszyscy faceci w barze patrzą na mnie i nawet Harry powiedział, że mnie weźmie, ale czy to do mnie dociera? Nie. Nie mogę pozwolić, by ludzie byli dla mnie mili, mówili mi miłe rzeczy, po prostu nie mogę zaakceptować tego jako fakt i to czyni mnie po prostu dziwną.”

Tym razem jego brwi zmarszczyły się, a twarz stwardniała, kiedy powtórzył niskim, niebezpiecznym głosem - „Harry powiedział, że weźmie ciebie?”

„Tak” – powiedziałam mu, zbyt pochłonięta przekazywaniem mojej pilnej wiadomości, by wyłapać jego zmianę nastroju - „Harry był pijany i zachowywał się jak idiota, ale nie wiem, dlaczego ty mnie chcesz. To szaleństwo.”

„Nina …”

„To znaczy, jadę na wakacje, aby spróbować zrozumieć swoje życie i oto jestem, moja noga jest podrapana, moje żebra są posiniaczone, zostałam spoliczkowana i pobita, byłam raz w szpitalu, a na komendzie policji trzy razy i byłam w tym praktycznie z każdym w mieście, a jeśli wyjąć czas, kiedy byłam chora, byłam tu tylko tydzień!”

„Księżno, pozwól mi…”

„Co się ze mną dzieje?” - zapytałam go, a potem znowu nie czekałam na odpowiedź, po prostu gadałam - „Potrzebuję przerwy, aby poradzić sobie z moją przerwą! Tak jestem pokręcona. A ty jesteś dobrym facetem, najlepszym, dbasz o ludzi, wszyscy cię szanują, jesteś miły i przystojny, jesteś hojny i mądry i nie potrzebujesz tego wszystkiego, co popaprane we mnie, żeby paprało ciebie.”

„Mała, możesz się zamknąć?”

Na jego ton, który był jednocześnie władczy i delikatny, moja głowa szarpnęła się na poduszce i z opóźnieniem skupiłam się na nim.

„Co?” - zapytałam.

„Zamknij się” - powiedział cicho.

„Okej” - odpowiedziałam natychmiast, ponieważ jego twarz była również delikatna, delikatna do tego stopnia, że była czuła, chociaż jego oczy tańczyły, jakby śmiał się w środku. Połączenie tych dwóch rzeczy było tak niesamowite, było ponad niesamowite, nieopisanie niesamowite i nie mogłam zrobić nic poza tym, co mi kazał.

„Rzuciłaś w kogoś piwem?” – zapytał, wciąż mówiąc cicho.

„Nie w niego, to był strzał ostrzegawczy. Ale on klepnął dziewczynę w tyłek w obecności swojej dziewczyny” – powtórzyłam prawie szeptem - „Ale zapomniałam dodać, że dziewczyna, którą uderzył w tyłek, też nie była szczęśliwa, bo była też przyjaciółką mojego przyjaciela.”

„Mała” – wyszeptał, jego oczy wciąż tańczyły, a usta drgały.

Wróciłam do swojego celu - „Oczywiście z mojego zachowania przez ostatnie półtora tygodnia zauważyłeś, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że mogę zrobić coś takiego w przyszłości.”

Jego usta przestały drgać głównie dlatego, że zaczęły się uśmiechać.

„Tak, Księżno, to zostało odnotowane.”

Przełknęłam i przechyliłam głowę na poduszce, gdy cicho podsumowałam, moje słowa ciężkie i całkowicie prawdziwe - „Nie jestem harmonią, Max.”

Jego uśmiech nie umarł, nawet słysząc moje ołowiane słowa – „Nie, Słonko, że nie jesteś.”

„Zasługujesz na to” – wyszeptałam.

Jego ręka przesunęła się tak, że jego palce mogły powędrować przez wilgoć pozostawioną przez wcześniejsze łzy na mojej skroni, gdy powiedział - „To słodkie, że tak myślisz, mała, ale to nie zmienia faktu, że nie tego chcę.”

Powoli zamrugałam, a potem zapytałam - „Słucham?”

„Dostać to, znaczy nie dostać ciebie, więc nie tego chcę, ponieważ, jak powiedziałem wcześniej, to, czego chcę, to ty.”

„Mój zmarły brat mówi w mojej głowie” – przypomniałam mu.

„A kiedy jadę przez miasto, widuję Annę idącą chodnikiem. To gówno zdarza się w taki czy inny sposób każdemu, kto kogoś traci. To minie.”

Cóż, chociaż zasmuciło mnie to, że wciąż widywał Annę, to była ulga. Myślałam, że wariuję.

Niemniej jednak wytrwałam - „Jestem popaprana.”

„Jesteś słodka.”

„Zaufaj mi Max, możesz pomyśleć teraz, że jestem słodka, ale kiedyś nie będzie już tak słodko.”

„Co nie jest takie urocze, to Harry, który mówi ci prosto w twarz, że cię weźmie, był pijany czy nie, ale to jest między mną a Harrym.”

„Co?”

Zignorował moje pytanie i stwierdził - „Ale reszta to ty, mała, i musisz mi zaufać, to urocze”.

„Zasługujesz na lepsze” – przypomniałam mu.

„Powtarzasz się, to znaczy, że nie uważałaś.” - poinformował mnie.

„Słucham?”

Jego ręka cofnęła się, by objąć moją twarz, jego kciuk przesunął się po mojej dolnej wardze i mówił, kiedy to robił - „Harry nie kłamał, pieprzyłem się. Po Annie było dużo kobiet. Z nimi wszystkimi, a było kilka dobrych, mała, ale ani jedna nie wywołała we mnie nic; po nich wszystkich, jak myślisz, co to mówi, że wybrałem ciebie?”

O mój Boże.

Cały mój organizm zamarł od środka, ponieważ musiałam przyznać, że bardzo trafił w sedno.

„Mnie się poszczęściło, mała.” – ciągnął Max - „Kiedy byłem młody, życie podarowało mi coś pięknego. Potem to zabrało. Dziesięć lat później coś innego, ale nie mniej pięknego, pojawiło się pod moimi drzwiami. Wiedziałem to prawie od chwili, gdy to zobaczyłem i od tego czasu nic się nie wydarzyło, aby tym wstrząsnąć. Myślisz, że odnajdując to w tobie, pozwolę ci zmienić hasło, napisać mi jakiś popieprzony liścik i odejść?”

„Ale dziś rano miałeś rację, powinnam była wiedzieć, przez co przechodziłeś w tym tygodniu i nie powinnam być taka samolubna.”

„Nie, kochanie, byłem dziś rano wkurzony i jeśli nie zauważyłaś, kiedy się wkurzę, pyskuję i mówię gówno, którego nie powinienem mówić. To, czego musisz się nauczyć, to krzyknąć do mnie, dać mi postawę, którą służysz wszystkim innym, tak jak to zrobiłaś poprzedniej nocy, kiedy przesadziłem.”

„Max…”

„Albo przynajmniej naucz się kontrolować swoje pomysły i pozwól mi się wypalić, a potem wygarnij mi.”

„Max…”

Jego twarz zbliżyła się, tak blisko, że poczułam jego oddech na ustach, gdy powiedział - „Zabija mnie mówienie tego, mała, poczucie winy tak mocno płonie, ale w tym tygodniu nie mogłem powstrzymać się od myślenia o tym, jak wyglądałoby życie z tobą i w jaki sposób byłoby lepsze niż to, co miałem z Anną. I wiedząc, że rzucasz butelkami piwa i dajesz tyle, ile możesz, podoba mi się, Księżno, ta pasja. Jest we wszystkim, co robisz i przysięgam na Chrystusa, nie sądzę, żebym kiedykolwiek widział coś tak pięknego. Anna kochała życie, ale, Słonko, kiedy zapomnisz pozwolić, by te małe lęki, które masz, skuły cię, kurwa, ty je pochłaniasz. To niewyobrażalnie wspaniałe, niesamowicie jest być świadkiem tego. Ta pasja sprawia, że patrzysz na zdjęcia Cotton’a, jakbyś doświadczała błogości. I sprawia, że walczysz w obronie Kami, kiedy była dla ciebie niczym innym jak suką, a ty walczysz tak, jakbyś miała z nią pójść na dno, podobnie jak cała zachodnia cywilizacja. I, Księżno, inni też myślą, że to jest piękne, to przyciąga ich do ciebie, czyniąc przyjaciół z takich ludzi jak Arlene i twoich sąsiadów w domku Norm i Phyllis…”

„Gladys” – poprawiłam go.

Uśmiechnął się, złapał kciukiem moją dolną wargę i mruknął:

„Cokolwiek.”

Potem przestał mówić, najwyraźniej myśląc, że wskazał ostatni argument. Wpatrywałam się w niego i robiłam to przez długi czas. I doszłam do wniosku, że Max nie musi nic więcej mówić.

Jego ostatni argument był trafiony.

I bardzo późno zdałam sobie sprawę, że nie musiał nawet mówić, żeby to zrobić. Wyraził swój punkt widzenia kilka godzin wcześniej, pojawiając się, aby zabrać mnie „do domu”.

Chociaż postanowiłam się z nim tym nie dzielić. Uznałam, że musimy porozmawiać o jeszcze jednej rzeczy.

Więc zadzwoniłam - „Max?”

„Jestem tutaj, Słonko.”

Tak, był tam, ze mną, w domku nad rzeką, 100 kilometrów od jego domu.

Zamknęłam oczy, otworzyłam je i przyznałam - „Przerażasz mnie”.

„Powiedziałeś mi to wcześniej.”

„Tak?”

„Tak, mała.”

„Kiedy?”

„W nocy, kiedy cię przeleciałem pierwszy raz.”

O tak, racja, w połowie spałam, zapomniałam o tym. Oczywiście Max nie, ponieważ najwyraźniej miał pamięć słonia, co, jak sądziłam, nie wróży mi dobrze.

Wciąż się uśmiechał, prawdopodobnie czytając myśli z mojej twarzy (co, powinnam dodać, również nie wróżyło mi dobrze), a jego kciuk cofnął się na moją wargę, zanim zapytałam - „A jeśli to się nie uda?”

„Tak jak wtedy powiedziałem, nie mogę ci nic obiecać, ale zrobimy, co w naszej mocy”.

„Czy to ci wystarczy?”

Patrzył na mnie, a potem wybuchnął śmiechem, opadając na mnie na sekundę, zanim objął mnie ramionami i przetoczył się ostrożnie, zabierając mnie ze sobą, aż znalazł się na plecach, a ja częściowo na nim, częściowo przyciśnięta do jego boku.

Uniosłam głowę, spojrzałam mu w oczy i zapytałam - „Co jest śmieszne?”

Wciąż uśmiechając się szeroko, zauważył w sposób, po jakim wiedziałam, że rażąco kłamie - „To głęboko tnie, Księżno, wiedząc, że osiedlasz się dla mnie” - Jego ręka weszła w moje włosy i chwyciła tył mojej głowy, gdy moje oczy się rozszerzyły. Przyciągnął moją twarz bliżej i wymamrotał - „Ale powinnaś wiedzieć, odpowiedź brzmi: tak, to więcej niż wystarczająco, jak ty zadowolisz się mną, ja się osiedlę dla ciebie.”

Potem przyciągnął moją twarz jeszcze bliżej i pocałował mnie.

A potem najwyraźniej nasza rozmowa się skończyła, bo całował mnie przez dłuższą chwilę, tak długo, że zupełnie zapomniałam o naszej rozmowie. Kiedy przestał mnie całować, zgasił światło, ułożył się i kazał mi iść spać. I jego pocałunki były takie dobre, jego ciało tak ciepłe, czułam się tak dobrze z nim u mojego boku, byłam taka wyczerpana, po prostu przytuliłam się do niego i zrobiłam to, co mi kazano.

Ale zrobiłam to z tym uczuciem nadziei, które powróciło do mojego serca i tym razem przypłynęło z wyraźnym zamiarem pozostania na chwilę.

 


 

11 komentarzy:

  1. No to nadal dupek, ale hej własny dupek, niech go trenuje. I na rację w jednym ona jest intensywna ale szczera i kochana. Zbyt dobra dla dupka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Umie przyznać się, że nie ma racji. Nie ma osób bez wad. Jednak nadal uważam, że powinien ją przeprosić. Z drugiej strony - Nina niepotrzebnie ucieka. Ja bym pojechała do rodziców lub po prostu została w wynajętym domu i powiedziała co myślę o takim zachowaniu. Masz racje, tu będzie konieczność nauki wzajemnej współpracy.

      Usuń
  2. Dziękuję za rozdział :) Nie sądze że ta rozmowa z Niną coś da Maxowi i ja przekona że jest tą jedyną ale trzeba mieć nadzieję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No dobra 😂 odetchnęłam z ulgą😂 Maxa faktycznie trzeba trzepnąć w głowę jak się stawia 😂 mega kochane ale kurde żal mi Nins przez to pobicie ! Dziękuję za rozdział! Ratuje dziś wieczór po poprzednim rozdziale. ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona ma tendencję do bycia ofiarą, zauważyłaś? Przyciąga ciosy biedna. 😔 Chociaż zawsze dzielnie staje na nogi🤔 trzymam kciuki, żeby nauczyła się o siebie samą walczyć.

      Usuń
  4. Dziękuję, czekałam na ten rozdział

    OdpowiedzUsuń