Rozdział
8
Mieszanki (cz.1)
„O
mój Boże! Kocham twój dom!” - słyszałam krzyk matki.
Zamrugałam,
by odegnać mój dziwny sen w porannym słońcu wpadającym na strych Maxa i
zobaczyłam jego pustą poduszkę. Dlaczego śniłam o mojej matce, nie…
„A
ty jesteś wspaniały!” - wykrzyknęła.
Moje
serce zabiło, a oczy rozszerzyły się.
„Nie”
– wyszeptałam, odrzuciłam kołdrę i zatrzymałam się, gdy zobaczyłam swoje ciało.
Byłam naga z wyjątkiem pary białych, koronkowych majtek.
Mój
umysł wrócił do ostatniej nocy, kiedy obudziłam się w ramionach Maxa, który
niósł mnie z samochodu do domu. Powiedziałam mu, że mogę chodzić. Postawił mnie
na nogi u stóp spiralnych schodów. Potykałam się, zdjęłam wszystkie ubrania
oprócz bielizny i butów, i upadałam twarzą do łóżka.
I
to było to.
O.
Mój.
Boże.
„Kocham
to tutaj!” - moja matka wrzasnęła, a ten dźwięk wyrwał mi umysł z przerażających
myśli i wprawił moje ciało w ruch - „Steve, chcę się tutaj przeprowadzić.”
Usłyszałam
męskie mamrotanie, ale znalazłam na podłodze koszulę Maxa z zeszłej nocy i
złapałam ją. Włożyłam ją, zapinając guziki w tym samym czasie, gdy biegłam
przez pokój i schodziłam po schodach.
Dotarłam
na dół i zobaczyłem mamę stojącą, wyglądającą przez okno, z rękami uniesionymi
do góry i prosto na boki, jakby wzywała Boga Górskiego Słońca, by przesłał jej
swoje błogosławieństwo. Max stał kilka stóp od niej uśmiechając się, mając na
sobie tylko spodnie od piżamy. Steve stał tak blisko niej, jak tylko mógł, z
szeroko rozłożonymi ramionami, również uśmiechając się. Uśmiech Steve’a był
pobłażliwy dla rozrywki Maxa.
„Kraj
Boży!” - oznajmiła głośno mama.
„Mamo,
co u licha?” – zapytałam, idąc w ich stronę, a mama odwróciła się.
„Okruszku!”
- wrzasnęła i podbiegła do mnie, obejmując mnie ramionami i mocno mnie
przytulając.
Zapomniałam
być zszokowana niespodziewaną wizytą mamy, kiedy poczułam jej ramiona wokół
mnie. Moje okrążyły ją i mocno ją przytuliłam.
„To
miłe uczucie” - wyszeptałam w jej włosy.
„O
tak, kochanie, najlepsze” – odszepnęła mama.
Poczułam,
jak jej ręce zbierają moje włosy i odsunęła się, trzymając je z tyłu.
„Podoba
mi się, jak twoje takie długie włosy” – zauważyła, a jej oczy przesunęły się w Skanie
Mamy.
„Dzięki,
ty dobrze wyglądasz” - zauważyłam, moje oczy zrobiły Skan Córki, zauważając, że
mama wyglądała na wysportowaną i zdrową, jej opaloną skórę, jej włosy idealnie
ufarbowane na blondynkę, którą twierdziła, że nigdy nie była, i delikatnie
ściągnięte do tyłu w atrakcyjnym Kucyku Dojrzałej Pani na karku. Jej golf i
spodnie były proste, schludne i modne.
Cała
czysta mama.
„Pływanie
trzy razy w tygodniu, praca w ogrodzie, golf i dobra dieta. I musisz się nawilżać,
Okruszku, dniem i nocą. Nie zapomnij.”
„Nie
zapomnę.”
„Wiem,
kochanie, twoja skóra jest nieskazitelna, zawsze była. Chociaż, Nina…” –
upomniała, mrużąc oczy na mojej twarzy – „…nie powinnaś chodzić do łóżka z
nałożonym makijażem. Jeśli niczego cię nie nauczyłam, to tego cię nauczyłam.”
„Pozwolisz,
aby wielki, zły ojczym ją przytulił, czy zatrzymasz ją dla siebie?” - zapytał z
bliska dudniący głos Steve’a, a ja zrobiłam krok do tyłu i spojrzałam na niego.
Steve
był duży i wysoki, był tylko trochę miękki, nie tracąc szczupłej sylwetki ani
szerokich ramion. Jego włosy były całe siwe i nie obchodziło go to
najprawdopodobniej, ponieważ były gęste, srebrzystoszare i pasowały do niego.
W przeciwieństwie
do mamy, która
była ubrana na lunch z
dziewczynami, Steve miał
na sobie dżinsy,
wygodne buty do chodzenia i flanelową koszulę. Był inżynierem konserwatorem i zanim przeszedł
na emeryturę, nadzorował zespół ośmiu budynków.
Był
też uroczym mężczyzną.
„Cześć
Steve” – powiedziałam i wślizgnęłam się w jego ramiona, by wziąć jeden z jego
głębokich, mocnych, niedźwiedzich uścisków.
„Dobrze
cię widzieć, laleczko” – powiedział w czubek mojej głowy.
„Ciebie
też, Steve.”
„O!”
- mama płakała, a Steve puścił mnie, żebyśmy mogli się do niej odwrócić, ale
trzymał mnie za ramiona. Kiedy stanęliśmy przed mamą, zobaczyliśmy, że zwraca
się do Maxa - „Poznaliśmy się, będę mogła ciebie
przytulić.”
Wtedy
przypomniałam sobie, że byłam zszokowana niespodziewaną wizytą mamy. I w tym
momencie do uczuć dodałam przerażenie.
„Mamo!”
- warknęłam, a mama zwróciła się do mnie.
„Muszę
to zrobić, kiedy on też nie ma na sobie koszuli. Wzywam do tego teraz” –
oświadczyła mama.
„Mówiąc
o tym…” - wymamrotał Max, uśmiechając się szeroko, ale kierując się w stronę
schodów - „…ubiorę się.” Spojrzał na mnie, kiedy przechodził i powiedział - „Mała,
możesz zacząć kawę?”
„Um…
tak” – odpowiedziałam.
Jego
oczy opadły na koszulę, którą miałam na sobie i zauważyłam, że ciemnieją, zanim
odwrócił głowę i wszedł po schodach.
„Nina,
kochanie, ten dom, ten widok, ten
mężczyzna. Mój Boże!” – krzyczała mama.
„Nellie,
kochanie, to miejsce jest na planie otwartym. Max cię słyszy” - Steve ją
poinformował.
„Więc?
Wszyscy jesteśmy teraz rodziną. Będzie musiał się do mnie przyzwyczaić” –
orzekła szaleńczo mama i pomaszerowała do kuchni - „Zrobię kawę, wymyślę śniadanie.
Okruszku, idź umyć twarz i nawilżyć.”
Wciąż
kołysałam się pod wpływem wypowiedzi mamy „wszyscy jesteśmy teraz rodziną”,
więc moje słowa protestu były słabe - „Mamo, zajmę się kawą i może powinniśmy
spotkać się w mieście na śniadaniu albo coś w tym stylu i wtedy możesz mi
powiedzieć, co tu robisz.”
„Och,
puff!” - mama była w kuchni, otwierając i zamykając szafki.
„To
potrwa zbyt długo, zjemy śniadanie tutaj” – oświadczyła i kontynuowała -
„Zrobię naleśniki. Nie! Moja słynna jajecznica. Max robi na mnie wrażenie lubiącego
jajka.”
Zdecydowałam,
że mówienie daje mojej matce paszę, która jeszcze bardziej mnie zawstydzi, więc
uśmiechnęłam się do Steve'a, schowałam się pod jego pachą i pognałam do
schodów, mówiąc - „Wrócę na dół za sekundę”.
Dotarłam
na strych, kiedy Max wyszedł z łazienki ubrany w ciemnoniebieskie ocieplacze
Henley i dżinsy, i zatrzymałam się jak wryta.
„Tak
mi przykro” – wyszeptałam głośno.
Max
zbliżył się i pochylił głowę w moją stronę - „Tak? Dlaczego?”
„Moja
matka… ona… cóż, moja matka.” - nadal szeptałam.
„Usłyszałem
pukanie, Słonko, spodziewałem się zobaczyć twojego tatę w drzwiach. Cholernie
lepsze było, że zobaczyłem, jak twoja mama się uśmiecha, macha i skacze w górę
i w dół.”
Zamknęłam
oczy, gdy wizja mamy, która to robiła, a ona to zrobiła, wypełniła mi głowę.
Poczułam
ręce Maxa na mojej szyi i zawołał - „Księżno.”
Otworzyłam
oczy i powtórzyłam - „Przepraszam.”
Użył
mojej szyi, aby przyciągnąć mnie bliżej – „Jedyne, za co musisz przepraszać, to
zemdlenie na mnie wczoraj wieczorem. Chociaż, mała…” – przyglądałam się z
bliska, gdy jego oczy zrobiły się ciepłe – „…jak mdlejesz nago, ale zostawiasz
te pieprzone seksowne buty, a teraz nosisz moją koszulę to nadrabia.”
„Co?”
- zagubiłam się w jego oczach. Nie mogłam przetworzyć słów, zwłaszcza że jego
słowa były w większości przerażające.
„Nie
wszystko, ale to pomaga.”
„Co?”
– powtórzyłam, wciąż zmagając się z szokiem mojego poranka i, oczywiście,
ciepłymi oczami Maxa.
Podszedł
jeszcze bliżej i wyszeptał - „W tej koszuli też będę cię pieprzyć.”
Przetwarzałam
to.
„I
w tych butach…” – ciągnął jakby głęboko zamyślony – „…choć nie w tym samym
czasie.”
Moje
kolana ugięły się, a ręce wystrzeliły, by chwycić talię Maxa, aby pozostać w
pozycji stojącej. Zauważyłam, że jeśli zaczepię kciuki o jego szlufki po
bokach, działa to naprawdę dobrze i zdałam sobie sprawę, dlaczego użył tego na
mnie, chociaż oczywiście jego powód był inny.
„Masz
jakieś siostry?” - Max zapytał z jakiegoś powodu, a ja pokręciłam głową.
„Braci
innych niż Charlie?” - kontynuował, a ja wciąż kręciłam głową.
„Kuzyni?”
„Kilku”
– szepnęłam.
Uśmiechnął
- „Więc tego możemy się spodziewać jutro?”
Moi
kuzyni byli równie szaleni jak moja matka i gdyby dzwoniła do moich ciotek,
które też były wariatkami, to byłaby taka możliwość. Dlatego zamiast
odpowiedzieć, rzuciłam się do przodu i przycisnęłam twarz do jego Henleya.
„Widzę,
że mam głównie Ninę Zombie” - powiedział Max, z ustami na moich włosach - „Doprowadź
się do porządku, kochanie. Zejdę na dół i dopilnuję, żeby twoja matka nie
wprowadziła się do stodoły.”
Odskoczyłam
do tyłu i wyszeptałam - „O Boże, Max, nie mów jej, że masz stodołę. Poważnie,
rozważy to. Jutro będzie miała tu wykonawców, którzy porozmawiają o
przebudowie.”
Wciąż
się uśmiechał, kiedy mnie pocałował, odsunął się i stwierdził - „Moje usta są
zapieczętowane”.
Potem
puścił mnie i podszedł do schodów.
Pobiegłam
do łazienki i pospiesznie wykonałam poranny rytuał i nie zawracałam sobie głowy
ubieraniem, bo nie chciałam zostawiać Maxa samego z mamą na tak długo. W każdym
razie koszula Maxa zapewniała o wiele większe pokrycie niż moja koszula nocna,
a nawet jedna z jego koszulek, a to była mama i Steve. Mama i Steve mieszkali
teraz razem w Arizonie, więc Steve widywał mnie w piżamie i kostiumach
kąpielowych, odkąd awansował do statusu „towarzysza”.
Zbiegłam
po schodach, podwinęłam rękawy i usłyszałam, jak mama jednocześnie łomocze i
mówi.
„…
potem wdała się w debatę z prowadzącym
quiz w telewizji i oskarżyła go o
wywyższanie się, seksistowską postawę.”
O
mój Boże. Mama dzieliła się Historią
Przerażającego Zespołu Mózgów z Liceum.
„Mamo”
– wtrąciłam się.
„Cicho,
kochanie, opowiadam Max’owi Historią Zespołu Mózgów.”
Weszłam
do kuchni, widząc, że Max jest na swoim zwykłym miejscu przy zlewie, Steve był
na stołku, a mama przy blacie, otoczona czymś, co wyglądało jak wszystko z szafek
Maxa.
Nie
miałam czasu, żeby zapytać o wyraźną niespodziankę mamy w kuchni, musiałam
przerwać Historię Zespołu Mózgów.
„Wiem,
mamo, i wolałabym, żebyś tego nie robiła.”
Zatrzymała
się i spojrzała na mnie z uniesionymi brwiami - „Nigdy się nie dowiedziałam,
dlaczego wstydzisz się tej historii”.
„Ile
chcesz powodów?” - zapytałam.
„Trzy!”
- mama odpaliła.
Podniosłam
rękę i odliczyłam je - „Po pierwsze, zrobiłam to w lokalnej telewizji i wszyscy
widzieli. Po drugie, zostałam wyrzucona z Brain Team i zawieszona w szkole. Po
trzecie, w ogóle byłam w Brain Team.”
„Mężczyźni
lubią mądre dziewczyny” – odparła.
„Tak,
właśnie to mi powiedziałaś, kiedy nie miałam randki na bal maturalny.”
Pochyliła
się i odparła - „Nie miałaś randki na bal maturalny, bo ten głupi chłopak
Flannery zerwał z tobą dla tej okropnej dziewczyny Sipowicz” - mama zwróciła
się do Maxa i dodała - „Miała za dużo włosów, zawsze je falowała i była zagubiona.”
Mama
mówiła prawdę. Perry Sipowicz miała dużo włosów, które zawsze falowała i
zdecydowanie była zagubiona.
„W
każdym razie…” – mama odwróciła się do blatu i zaczęła przesuwać rzeczy, które
wyglądały na przypadkowe – „…byłam dumna z mojej Ninusi za to, że przyczepiła
się do tej okropnej osoby z telewizji. Myślał, że jest darem Bożym, a wszyscy
widzieli, że nosi treskę. I był seksistą. Nie pozwolił Ninie odpowiedzieć na
żadne z pytań, a była jedyną dziewczyną w drużynie obu szkół. Cieszyłam się
więc, że go zganiła” - odwróciła się do Maxa i dokończyła - „Wtedy wiedziałam,
że będzie genialnym prawnikiem. Dostała się do każdej szkoły, do której
aplikowała.”
„Mamo”
– powiedziałam, podchodząc do dzbanka do kawy – „wystarczy.”
„Tak”
- wymamrotała mama, spojrzała na Maxa i powtórzyła - „Tak”.
Spojrzałam
na Maxa i przewróciłam oczami. Max uśmiechnął się.
Zapytałam
ogólnie - „Kto chce kawy?”
„Ja!”
- mama wołała, jakbym nie stała tuż obok niej.
Spojrzałam
przez ramię na Steve’a, który wyciągnął kubki z szafki. – „Steve?”
„Kubek
byłby strzałem w dziesiątkę, Nina.”
Spojrzałam
na Maxa, idąc do lodówki po mleko - „Max?”
„Tak,
mała.”
Mama
nachyliła się do mnie, kiedy wróciłem do lady obok niej i szepnęła głośno, a nawet
jeśli szeptała cicho, Max wciąż ją słyszał, ponieważ był może dwa kroki ode
mnie - „Podoba mi się to mała. Jest mniam.”
„Przestań
nazywać Maxa mniam przed Steviem.”
„Och,
Steve nie ma nic przeciwko” – mama zbyła machnięciem ręki.
„Okej,
to przestań nazywać Maxa mniam w
obecności Maxa.”
Mama
odchyliła się do tyłu, żeby spojrzeć za mnie na Maxa i poinformowała go - „Nina
bywa czasami trochę spięta.”
Max
wybuchnął śmiechem.
Zawołałam
- „Mamo!”
Mama
spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami - „Bywasz!”
Spojrzałam
w sufit i zawołałam - „Boże? Czy mogę mieć wehikuł czasu? Proszę. Chcę tylko
cofnąć się o trzydzieści pięć lat, wyczołgać się z wózka, zagubić się w dziczy
i być wychowywaną przez bezpańskie psy.”
Mama
odchyliła się do tyłu i powiedziała do Maxa - „Ona też potrafi być dramatyczna”
- wróciła do tego, co robiła przy ladzie i mruknęła - „Chociaż to dobrze, że zawsze
miała doskonałą wyobraźnię.”
Podałam
Max’owi jego kubek i zaniosłam mu kawę Steve’a, mówiąc - „Mamo, Max mnie lubi,
okej? Nie musisz go przekonywać, skoro stoję w jego kuchni w jego koszuli.”
„W
porządku” – warknęła mama i spojrzała na Maxa. – „Bywa też czasami drażliwa.”
Zamknęłam
oczy i odchyliłam głowę do tyłu. Stałam tam w błaganiu przez pół sekundy, zanim
ramię zaczepiło mnie w pasie i moje plecy znalazły się na przodzie Maxa.
„Weź
swoją kawę, Księżno i zostaw swoją mamę” – rozkazał mi do ucha Max.
Pochyliłam
się i złapałam kawę, mrucząc - „Nieważne” - Potem spojrzałam na mamę i
stwierdziłam, że nie mogę jej pozwolić działać, więc zapytałam - „Co ty w ogóle
robisz?”
„Jestem
w nastroju, żeby coś wymyślić” – odpowiedziała mama i całe moje ciało napięło
się.
„Mamo”
– zaczęłam, a Steve był ze mną, bo powiedział niskim, ostrzegawczym tonem -
„Nellie, nie jestem pewien, czy to dobry pomysł.”
„Moje
mieszanki są najlepsze” – oznajmiła mama w kierunku Steve’a.
„Twoje
mieszanki są na chybił trafił. Przeważnie je omijam” – powiedziałam jej.
Mama
odwróciła się do mnie przerażona - „Uwielbiasz
mój suflet jagodowo rabarbarowy.”
„Mamo,
skłamałam. Smakowało jak wymiociny.”
Ciało
Maxa zaczęło się trząść przy moim, ale byłam zmuszona to zignorować, gdy mama
wydała z siebie oburzone westchnienie - „To nie
smakowało jak wymiociny!”
„Proszę,
pozwól mi po prostu zrobić tosty.”
Mama,
jeśli można w to uwierzyć, była jeszcze bardziej przerażona i płakała - „Co
pomyśli Max, jak dostanie tosty?”
„To
jego dom, a ty, mamo, jesteś gościem”
– przypomniałam jej.
„Jestem
mamą w żadnym przypadku, a dzieci nie
dostają tostów. Nigdy.”
„Ma
cię, Księżno” – wyszeptał Max.
Obróciłam
się i spojrzałam na Maxa - „Nie jesteś dzieckiem, Max.”
„Dopóki
żyjemy, zawsze jesteś dzieckiem, laleczko” – wtrącił Steve, a ja spojrzałam na
niego i opadły mi ramiona.
Ale
nie poddałam się z wdziękiem i dlatego wymamrotałam - „Wszyscy przeciwko mnie”.
„Zajmę
się tym, kochanie” – mruknęła mama, odwracając się do mnóstwa jedzenia na
blacie i kontynuowała z rękami w górze, machając palcami - „Teraz myślę… coś
truskawkowego”.
Postanowiłam
wypić łyk kawy i pozwolić wydarzeniom rozwijać się bez mojego udziału.
Wtedy
zdałam sobie sprawę, że opieram się o Maxa, a on wciąż obejmował moją talię.
Nie było to dziwne ani niewygodne. W rzeczywistości było to naturalne i
całkowicie wygodne. Wtedy też zdałam sobie sprawę, że mi się to podoba.
„O
mój Boże!” - mama nagle krzyknęła, a
ja podskoczyłam i spojrzałam na nią, żeby zobaczyć, że trzyma nowy dzbanuszek,
który kupiłam Max’owi. „To jest boskie, Max. Masz taki dobry gust.”
„Nina
mi to kupiła” – poinformował ją Max, a mama otworzyła szeroko oczy, jej twarz
promieniała i spojrzała na Steve’a.
„Słyszysz
to, Steve, kochanie? Nina kupiła Max’owi dzbanuszek.” - A mama powiedziała to
tak, jakby powiedziała: „Słyszysz, Steve kochanie? Nina właśnie wyznała Max’owi
swoją dozgonną miłość i jutro zostaną chirurgicznie sczepieni biodrami.”
„Słyszałem
to, kochanie” - powiedział Steve, uśmiechając się z oczywistego szczęścia mamy,
ponieważ było wątpliwe, aby Steve był zachwycony dzbanuszkiem.
„Cudownie”
– mruknęła mama i odstawiła dzbanuszek, po czym zaczęła otwierać i zamykać
szafki, wciąż mrucząc, gdy powiedziała - „Teraz miski”.
„Max”
- zawołał Steve, spojrzałam na niego i podejrzewałam, że Max też to zrobił, bo
Steve mówił dalej - „Nienawidzę wcinać się w zwykłe spotkanie szalonych
Nellie-Niny, ale musimy porozmawiać o tym dupku Lawrence.”
To
był powód ich wizyty, tak jak bym się domyśliła, gdybym miała czas zgadnąć.
Mama
wrzucała rzeczy do miski, ale pochyliła się do mnie i stwierdziła - „Steve ma
plan. Steve zawsze ma plan.” - Potem mrugnęła do mnie i wróciła do wrzucania
rzeczy do miski.
„O
czym myślisz?” – zapytał Max.
„Myślę,
że po śniadaniu zostawimy tu kobiety, zejdziemy z góry i porozmawiamy z
Lawrence’m w jego hotelu.”
Moje
ciało znów się napięło.
„Dla
mnie to działa.” – powiedział natychmiast Max.
„Um…
ja nie…” - zaczęłam, ale przerwałam, kiedy Max ścisnął moją talię.
„Wrócimy
za mniej niż godzinę” – powiedział mi Max, a ja przekręciłam się, żeby na niego
spojrzeć.
„Max…”
„Księżno”
– przerwał mi Max – „Tak będzie dobrze, jak będzie to zrobione.”
Nie
miałam czasu, by kontemplować swoje położenie, swoją ucieczkę, ani analizować
faktu, że konsekwentnie wydawałam się pozwalać sobie na udaremnienie i
kończenie każdego dnia w łóżku z Maxem. Byłam jednak stosunkowo pewna, że nie
chciałam, aby Max połączył siły ze Steviem, żeby odesłać mojego ojca do spakowania
się. Nie wiedziałam dlaczego, po prostu myślałam, że to rodzinny interes, a Max
nie był rodziną.
I
nie wiedziałam dlaczego, ale pomyślałam, że gdyby
to zrobił, byłby o krok bliżej bycia
rodziną. Wiedziałam tylko, że chciałam,
aby był rodziną i wiedziałam też, że nie powinnam chcieć.
„Max,
możemy o tym porozmawiać?” - zapytałam.
„Możemy,
ale nie zmienisz mojego zdania.”
„Max…”
Użył
ręki na mojej talii, by obrócić mnie twarzą do siebie, a następnie drugie jego
ramię objęło mnie w talii i przyciągnął mnie do siebie.
„Pozwól
mi coś wyjaśnić, Nina. Jest w mieście i myśli o pieprzeniu się z tobą.
Powiedziałaś wczoraj swoje zdanie, jasno wyraziłaś swój punkt widzenia, a on
nadal myśli, że może się z tobą pieprzyć. Jeśli mężczyzna jest w ogóle jakimkolwiek
mężczyzną, to nikt nie pieprzy się z jego kobietą, nawet jej ojciec. Myśli, że
może, a dopóki mu nie wyjaśnię, że nie może, zawsze będzie myślał, że może.
Więc lepiej teraz niż później dowie się, że nie może. Tak?”
„Max,
po prostu uważam, że to nie powinieneś być ty. Może ja…” - przestałem mówić,
kiedy znów mnie ścisnął.
„Słonko,
pokazał ci wczoraj zero szacunku i cię zdenerwował. Myślisz, że pozwolę, aby to
się powtórzyło?”
„Max…”
„Nie
pozwolę.”
„Max…”
„Nie
będzie miał wyboru, musi okazać mi szacunek”.
„Max…”
„Zwłaszcza
jeśli mam twoją rodzinę jako wsparcie.”
„Max!”
- krzyknęłam.
„Co?”
„W
porządku, idź do taty.”
To
było. Znowu się poddałam. Nie miałam pojęcia, dlaczego ciągle to robiłam, z
wyjątkiem być może łagodnego spojrzenia i pięknego uśmiechu, które pokazywał mi
teraz Max. Aby uniknąć tego i jego wpływu na cały mój system, obróciłam się w
ramieniu Maxa i ponownie oparłam się o niego.
„Steve,
kiedy wrócimy, przydałaby się twoja pomoc przy wieszaniu Cotton’a” – powiedział
Max do Steve’a, a ja zamknęłam oczy.
Steve
był zawsze zajęty, zawsze coś robił, zawsze miał projekt. Chętnie pomoże Max’owi
powiesić Cotton’a.
„Jasne,
Max” - powiedział uprzejmie Steve. Słyszałam, jak mama pociąga nosem i spojrzałam
na nią, ale miała pochyloną głowę.
Potem
szepnęła - „Przypudruję nos”.
Potem
odbiegła, gdy Max zawołał delikatnie - „Drzwi na prawo, pod strychem.”
Westchnęłam,
bo wiedziałam, że mama będzie płakała i podejrzewałam, że mama ma teraz o wiele
więcej powodów, by lubić Maxa.
Spojrzałam
na Steve’a, a Steve obserwował mnie. Jego oczy opadły na ramię Maxa na mojej
talii, a potem wróciły na moją twarz. Jego uśmiech był powolny, podobnie jak
mrugnięcie.
Odwzajemniłam
uśmiech, chociaż ogarnęła mnie panika.
Jeśli
miałam być szczera, wiedziałam, dlaczego nie uciekłam, chociaż wiedziałam, że
czeka mnie katastrofa.
Bo
nie chciałam uciec.
A
teraz mama i Steve mogliby się mnie wyprzeć, gdybym spróbowała.
Westchnęłam,
oparłam się głębiej w Maxa i jego ramię zacisnęło się.
Wzięłam
łyk kawy, podczas gdy mężczyźni milczeli wygodnie.
Potem
zapytałam - „Czy myślisz, że mamy czas, aby wkraść się i zrobić toast, zanim wróci?”
Moje
wyczucie czasu było złe, a doskonała konstrukcja domu Maxa udaremniła mój
pomysł, ponieważ mama otworzyła drzwi, a ich bezgłośne zawiasy były moją zgubą.
„Słyszałam”
– warknęła mama, okrążając ladę.
„Nie”
- Max odpowiedział na moje pytanie, a Steve się roześmiał.
Westchnęłam
ponownie i wzięłam kolejny łyk kawy.
„Nie
chcę być niegrzeczna, Max” - zaczęła mama, kiedy uderzyła w ladę, „Uwielbiam Cotton’a,
ale muszę powiedzieć, że to dzieło sztuki, które masz przed domem, jest… umm…
jak to ująć?” - zatrzymała się i skończyła tonem, który przeczył jej słowu - „interesujące.”
Mój
wzrok wyszedł na zewnątrz i zobaczyłam mój zdewastowany samochód z
wypożyczalni.
Wtedy,
bardziej niż prawdopodobne, ze stresu, łagodnej histerii i po prostu, że mama
jest mamą, wybuchłam śmiechem.
*****
Telefon
Maxa zadzwonił po tym, jak wyszłam z łazienki Maxa, ubrana, umalowana, uczesana
i gotowa na dzień.
Max
i Steve wyszli porozmawiać z tatą po „śniadaniu”, które smakowało głównie
truskawkami, dzięki Bogu, ale o reszcie nie trzeba było myśleć. Mama
powiedziała, że posprząta kuchnię, żebym mogła wziąć prysznic. Zostawiłam ją i
skończyłam, a telefon Maxa dzwonił.
Nie
miałam pojęcia, co robić, czy Max chciałby, żebym odpowiedziała i przyjął
wiadomość, czy może to Max dzwonił do mnie, żeby powiedzieć, że jest w
więzieniu, bo mój ojciec był wielkim palantem i popchnął go, żeby stracił
kontrolę, a mama i musiałam zejść i wpłacić za niego i Steviego kaucję.
Kiedy
podejmowałam decyzję, włączyła się automatyczna sekretarka, która była na
górze, ale była słyszalna w całym domu. Usłyszałam polecenie głosowe Maxa:
„Zostaw wiadomość”, rozległ się sygnał dźwiękowy i usłyszałam głos Bitsy.
„Max?
Tu Bitsy, słuchaj, miałam nadzieję, że będziesz w domu. Nie odpowiadasz na
komórkę. Chciałam porozmawiać z Niną, czy możesz poprosić ją o…”
Pobiegłam
do szafki nocnej Maxa i podniosłam bezprzewodowy, wciskając przycisk włączania
i usłyszałam dźwięk automatycznej sekretarki.
„Bitsy?”
- powiedziałam do telefonu.
„Och,
Nino. Cześć.”
„Cześć,
przepraszam, właśnie wyszłam spod prysznica.”
„W
porządku.” - milczała przez chwilę, po czym zapytała - „Czy Max jest?”
„Nie,
chcesz, żeby do ciebie zadzwonił?”
„Nie,
uh…” – przerwała, po czym powiedziała – „Tak naprawdę chciałam z tobą
porozmawiać.”
Nie
byłam pewna, jak na to zareagować, więc dałam sobie sekundę i podeszłam do
balustrady. Wyjrzałam i zobaczyłam mamę siedzącą na zewnątrz na frontowych
schodach, z nogami wyciągniętymi przed sobą skrzyżowanymi w kostkach, rękami z
tyłu, ciałem spoczywającym na dłoniach, twarzą wystawioną na słońce. Musiał być
kolejny ciepły dzień i śnieg szybko znikał.
Potem
powiedziałam - „Jasne, Bitsy, co mogę dla ciebie zrobić?”
„Chodzi
o to, że… Harry przyszedł. Opowiedział mi o ostatniej nocy.”
„O.”
„No
i Brody też. Też opowiedział mi o ostatniej nocy.”
To
musiał być pracowity poranek dla Bitsy.
„O.
Tak, no cóż, to była ciekawa noc” – powiedziałam do niej.
„Powinnaś
wiedzieć, że Shauna okłamała Kami. Max nigdy nie kupował pierścionka Shaunie.”
„O.
W porządku.”
„On,
no cóż, nie wiem, dlaczego się z nią związał. Jest oczywiście cudowna i nie
sądzę, żeby kiedykolwiek pokazała mu swoją, no wiesz, prawdziwą twarz, dopóki,
no wiesz, nie byli razem.”
„Bitsy”
– wtrąciłam się cicho, słysząc jej wahanie, wiedząc, że musi być ciężko
rozmawiać o kobiecie, która sypiała z mężem w łóżku, kiedy jej mąż został
zamordowany – „…nie musisz o tym mówić."
„Wiem”
- powiedziała miękko, a potem nagle zapytała - „Twój brat stracił nogi w
wojsku?”
Uderzyło
mnie to mocno i wciągnęłam oddech. Skąd to wiedziała, nie wiedziałam. Może to
być Max. To może być Mindy. Może Mindy mówiła Brody’emu, kto powiedział Bitsy.
To
nie miało znaczenia, wiedziała, więc powiedziałam - „Tak, Bitsy, Charlie
stracił nogi”.
„Brody
mówił, że Mindy mówiła, że się nim opiekowałaś.”
Więc
to była Mindy-/-Brody.
„Tak”
- odpowiedziałam.
„Więc
myślę…” - przerwała, a potem powiedziała pośpiesznie - „…że rozumiesz mnie.”
„Słucham?”
Przez
chwilę milczała, po czym cicho powiedziała - „Nikt mnie nie rozumie, Nina.”
Poszłam
tyłem do łóżka, macając łydkami, a kiedy w nie uderzyłam, opadłam na dół.
„Bitsy,
nie wiem” – powiedziałam szczerze.
„Wiem,
co się stało z Charliem, Nino…” – powiedziała łagodnie Bitsy. – „…Więc wiem, że
mnie zrozumiesz.”
Poczułam,
jak łzy napływają mi do oczu na to, co mówiła, i wyszeptałam - „Bitsy”.
„Miałam
swoje chwile, Nina, strasznie to przyznać, ale rozumiem Charliego.”
Przełknęłam
i wyszeptałam - „Okej.”
„Żal
mi ciebie i jego.”
„Dzięki.”
- nadal szeptałam.
„Ale
mój mąż mnie zdradzał” – odszepnęła. – „I nie obwiniam go, bo wiesz, taki jaka
jestem. Ale muszę z kimś o tym
porozmawiać. Ktoś, kto mnie zrozumie.”
Usłyszałam
łzy w jej głosie, kiedy przestała mówić, więc powiedziałam - „Och, kochanie.”
„I
dostrzegasz też, jak to jest, gdy Shauna jest zaangażowana, skoro ona ścigała
mojego mężczyznę i też ściga twojego.”
„Nie
jestem pewna, czy Max jest moim mężczyzną.”
„Och,
jest. Nigdy go takiego nie widziałam z nikim oprócz Anny.”
Wciągnęłam
cichy oddech i moje ciało się zamknęło.
Mówiła
dalej - „Całe miasto o tym mówi. Wszyscy się cieszymy. Myślałam, że Max nigdy
nikogo nie znajdzie po śmierci Anny. Minęło dziesięć lat, to długo. Bóg wie, ja
to wiem.”
Nie
mogłam myśleć o jej otwartej rozmowie o Annie, z jej słów skłaniały się do mnie
większe rzeczy.
Wyglądało
na to, że teraz walczyłam z własnym zidioceniem, moją matką, Steviem i całym
miastem Gnaw Bone. Moim jedynym sprzymierzeńcem był mój ojciec, a właśnie wtedy
Max i Steve wypędzali go z miasta.
Nie
miałam kłopotów, miałam przerąbane.
„Bitsy…”
„Brody
powiedział mi wszystko, co zrobiłaś z Mindy i muszę przyznać, że cieszę się, że
jesteś miła. Anna była moją najlepszą przyjaciółką i kochałam ją. Chciałaby,
żeby Max skończył z kimś miłym.”
Tak.
Przerąbane.
„Nie
wiem, co powiedzieć. Um… dziękuję.”
„Dziękujesz
za to, że jestem miła?” - miała uśmiech w głosie.
„Tak,
tak myślę i dziękuję za zaufanie, że chcesz ze mną rozmawiać.”
Milczała
przez dłuższą chwilę, a potem zapytała - „Czy uważasz, że jestem szalona, że nie
jestem zła na Curt’a?”
„Nie
mogę powiedzieć, że szalejesz z jakiegokolwiek powodu tego, co teraz czujesz.”
„Te
ostatnie dziesięć lat, chociaż… wiesz.” - zatrzymała się, a ja nie wiedziałam,
ale nie miałam okazji zapytać, zanim kontynuowała - „Nie byłam zbytnio żoną”.
Pomyślałam,
że to ohydne, jeśli Curtis Dodd sprawił, że Bitsy poczuła się w ten sposób, ale
jej tego nie powiedziałam.
„Rzeczy
są trudne, kiedy to się dzieje, dla wszystkich” – powiedziałam jej.
„On
mnie kochał, ludzie tego nie rozumieją. Zważywszy, że mieliśmy dobre małżeństwo.
Byliśmy… no… no wiesz…” - zawahała się, a potem powiedziała - „…aktywni w ten sposób, to po prostu to
nie było to samo, co, wiesz… Shauna potrafiła” - Potem, kiedy nic nie mówiłam,
powtórzyła - „Wiesz?”
„Oczywiście”
- powiedziałam, myśląc, że trochę wiem, ale przeważnie nie, i odmówiłam za to małą
modlitwę.
„A
on był mężczyzną” – kontynuowała, broniąc męża.
„Cóż,
to wiele wyjaśnia” - powiedziałam jej, a ona zaśmiała się krótko.
„Tak.”
„Bitsy,
kochanie” - powiedziałam - „powinnaś czuć się swobodnie, jak chcesz i nie
myśleć o tym, co myślą ludzie.”
„I
tak nikt go nie lubił, zmarł, a jego kochanka zadzwoniła na policję. Trudno nie
myśleć o tym, co myślą ludzie, ponieważ wszyscy o czymś myślą.”
„Cóż,
spróbuj. Każdy, komu naprawdę zależy na tobie, pozwoli ci mieć swoje uczucia,
jakiekolwiek by one nie były.”
Milczała
przez chwilę, pozwalając, by to zapadło, a potem powiedziała - „Tak”.
„Chcesz,
żebym przyszła i cię odwiedziła? Moja mama jest tutaj i uwielbia kawę. Naprawdę
chciałaby jedną z twoich latte. Jest też naprawdę dobrym słuchaczem.”
„Twoja
mama jest tutaj?”
„Cóż,
mój tata przyjechał i był, no cóż, moim tatą, co oznacza, że był palantem dla mnie i
dla Maxa. Powiedziałam mamie, a mama, będąc mamą, a w szczególności moją mamą, która jest trochę szalona, postanowiła przywieźć męża i poprosić go, aby pomógł Max’owi zająć się tatą. Więc ona jest tutaj, mój ojczym Steve jest
tutaj, a Max i Steve są
w mieście prawdopodobnie grożąc tacie i być może zarabiając na pozew.”
„Dobrze,
że jesteś prawnikiem” – powiedziała, znów brzmiąc, jakby się uśmiechała.
Cóż,
znowu było, wiadomości szybko się rozeszły.
„Hej,
skoro już o tym mowa, czy pomożesz mi sporządzić testament?” - zapytała - „George
jest zajęty pracą, ale czyta jutro Curtisa, a powiedział, że powinnam go
sporządzić natychmiast po przeczytaniu Curtisa. Chce to dla mnie zrobić, ale
mówi, że może to trochę potrwać, ponieważ ma w toku jakąś wielką sprawę, więc
skierował mnie do faceta w sąsiednim mieście, ale znam go i jest łasicą. Wolałabym,
żebyś ty mi w tym pomogła.”
„Bitsy…”
„Zapłacę
ci.”
„Nie
o to chodzi.”
„To
o co?”
„Um…”
- próbowałam wymyśleć, co to było i wtedy, kiedy nie mogłam, powiedziałam - „..nic.
Jasne, chętnie pomogę.”
„To
będzie łatwe. Chcę się tylko upewnić, że Shauna nigdy nie dostanie tego w swoje
ręce.
„Bitsy…”
Głos
Bitsy był niski i zdałam sobie sprawę, że Brody naprawdę powiedział wszystko,
kiedy powiedziała - „Jeśli to dzieciak Curt’a, odłożę trochę pieniędzy, żeby
mógł je zdobyć, gdy osiągnie pełnoletność. Do tej pory nie będzie mogła ich
ruszyć.”
I
tak było. Bitsy była dobrą kobietą na wskroś. Była też kobietą pogardzaną.
„Dobrze,
kochanie, mocno to zwiążemy” – zapewniłam ją.
„Chcę
jednak wykonać test DNA.”
„W
porządku.”
„Może
trzy, kto wie, kogo by przeleciała, żeby uzyskać takie wyniki testów, których zechce.
Być może będziemy musieli wyjść poza stan.”
Teraz
była moja kolej na rozmowę z uśmiechem - „Może to dobry pomysł”.
„Może
znasz kogoś w Anglii, nigdy nie była w Anglii, zwiększyłoby nasze szanse,
widząc, że była poza stanem.”
Roześmiałam
się i usłyszałam, jak Bitsy też się śmieje.
Usłyszałam
też, jak otwierają się drzwi frontowe, a mama woła - „Okruszku, chodźmy na
wędrówkę!”
„Zejdę
za chwilę!” - zawołałam.
„To
twoja mama?” - powiedziała mi do ucha Bitsy.
„Tak.”
„Możesz
wpaść i ją też przyprowadzić, kiedy tylko chcesz. Po prostu zadzwoń do mnie,
dobrze?”
„W
porządku.”
Nastąpiło
wahanie - „Dzięki, Nina”.
„Bitsy?”
„Tak.”
„Ty
też do mnie zadzwoń, kiedy tylko chcesz. Tutaj do Maxa albo dam ci komórkę, ale
to numer międzynarodowy, więc…”
„Kochanie,
jestem dziana, nie słyszałaś?” - znowu się roześmiałam, a ona powiedziała -
„Mam tutaj długopis i papier, podaj mi go.”
Dałam
jej swój numer, ona go przeczytała, a potem zaproponowałam - „W każdej chwili,
Bitsy, dobrze?”
„Dzięki
Ninie”.
„Nie,
Bitsy” – powiedziałam cicho, a łzy uderzyły mi w oczy, gdy walczyłam z nimi – „Nie
wiesz, ile razy próbowałam nakłonić Charliego, żeby się przede mną otworzył.
Więc jeszcze raz dziękuję za zaufanie.”
„Och
kochanie” – zaśmiała się mi do ucha – „…moja przyjemność. Złożę na ciebie
wszystkie moje kłopoty, jak ci się to podoba.”
Odwzajemniłam
śmiech, co pomogło mi ustąpić łez i powiedziałam - „Uważaj”.
„Tak,
Ty też. Mam nadzieję, że zobaczymy się wkrótce.”
„Pa”
„Później,
kochanie”
„Kto
to był?” - zapytała mama, a ja spojrzałam, żeby zobaczyć ją stojącą na szczycie
schodów.
„Przyjaciółka
Maxa” – powiedziałam jej, wciskając przycisk wyłączania i niejasno słysząc
ponownie sygnał dźwiękowy automatycznej sekretarki. – „Brzmiała jak twoja
przyjaciółka.”
Westchnęłam,
bo znowu Max, jego przyjaciele i całe miasto mnie wciągnęło.
„No
cóż, teraz chyba też jest moją przyjaciółką.”
Mama
uśmiechnęła się i weszła do pokoju, rzuciła się na łóżko i podskoczyła.
„Ten
pokój jest boski” – zauważyła,
wyciągając rękę, po czym spojrzała na mnie - „Opowiedz mi wszystko o swojej nowej
przyjaciółce.”
„Cóż…
nie mogę uwierzyć, że to powiem, ale to wiąże się z morderstwem.”
Mama
pochyliła się do przodu, a jej oczy się rozszerzyły - „Bez żartów? Mów!”
Wstałam
i zabrałem telefon z powrotem do ładowarki - „Chodźmy na kawę”.
„Okej,
przynieś moją tutaj, mam ochotę się wylegiwać” – powiedziała i przewróciła się
na plecy.
„Myślałam,
że chcesz wędrować?” - zapytałam, mama spojrzała na mnie, podniosła nogę i
pokazała mi smukłą stopę w sandałach z paskami.
„W
tych butach?” - zapytała w odpowiedzi, uśmiechnęłam się i dokończyła -
„Tymczasowe niepoczytalność Kolorado”.
„Twoje
życzenie, mamo, jest dla mnie rozkazem.” - odpowiedziałam, pochyliłam się do
niej, pocałowałam ją w czoło, a potem weszłam na schody po kawę dla mamy.
Potem
przyniosłam ją z powrotem i rozłożyłyśmy się na łóżku Maxa i opowiedziałam jej
o gwałcie, bójkach na parkingu, zapasach w restauracji, lodowych królowych,
słodkich i mądrych dwudziestoczteroletnich dziewczynach, mężczyznach z gór i
morderstwach.
„O
mój Boże” - szepnęła mama, stojąc obok mnie na werandzie Maxa, wpatrując się w
Cotton’a wchodzącego po schodach - „czy to Jimmy
Cotton?”
„Skąd
wiesz, jak wygląda Jimmy Cotton?” - spytałam ją.
„Internet”
- wyszeptała, sprawiając, że „nie korzystam z poczty elektronicznej i Internetu”
było jeszcze większym kłamstwem, trzymając oczy wciąż przyklejone do Cotton’a i
wydawała się kołysać.
„Ona
mdleje, Cotton, jesteś samcem w tym scenariuszu, musisz ją złapać” –
powiedziałam Cotton’owi, gdy zatrzymał się przede mną.
„Nosi
fantazyjne ubrania, tak jak ty” – zauważył Cotton, rzucając mamie spojrzenie i
dając mi kolejny dowód na to, że moje zakupy, które miały na celu wtopienie się
w moją przygodę w Kolorado, nie powiodły się.
„Jest
moją matką” – odpowiedziałam.
„Widzę”
– zauważył Cotton.
„O
mój Boże” – szepnęła mama, wpatrując się w Cotton’a i wyglądając, jakby miała
zemdleć, dygnąć lub rzucić się w jego ramiona.
Cotton
spojrzał na mnie i zapytał - „Często tak mówi?”
„Dwa
razy częściej niż ja, a ja mówię to często,
często” - lub trzy dodałam, jak to ostatnio robiłam, to w głowie, ale nie podzieliłam
się tym z Cotton’em, po prostu powiedziałam mu - „To ona mi przedstawiła twoje
prace. Jest fanką.”
„Bez
żartów” – wymamrotał Cotton, a ja się uśmiechnęłam – „Przyszedłem zobaczyć,
gdzie powiesiliście obrazy” – powiedział Cotton, pochylając głowę w stronę
domu.
„Powieszą
je dzisiaj. Mój mąż pomaga” – powiedziała mama, brzmiąc zawstydzająco jak
pochlebca, a brwi Cotton’a złączyły się.
„Co
trwa tak długo?” - zapytał mnie.
„Byliśmy,
hmmm… trochę zajęci” – wyjaśniłam, a on się uśmiechnął.
„Pieszczoty?”
- zapytał bezczelnie.
Potrząsnęłam
głową i miałam nadzieję, że nie wyglądało to na potrząsanie „chciałabym”.
„Zabranie
Bitsy na posterunek policji i poradzenie sobie z niespodziewanymi wizytami
mojego taty wczoraj i mamy dzisiaj” - wskazałam na mamę - „Wtedy mój samochód
został zdewastowany, jak sądzimy przez Damona” - Wskazałam na samochód, a
Cotton powoli odwrócił się, żeby na niego spojrzeć, a potem z powrotem do mnie,
gdy kontynuowałam. – „A Brody jest w mieście, więc wczoraj wieczorem jedliśmy z
nim i Mindy kolację. Kolacja obejmowała nasz stół, odwiedzany przez
nieszczęśliwą Kami, niezbyt miłą Shaunę, a potem Harry mocował się na podłodze
Koguta z facetem Shauny, przewracając kilka stołów i oblewając keczupem i sosem
chrzanowym.”
Cotton
wpatrywał się we mnie oniemiały, więc skończyłam - „W międzyczasie spaliśmy i,
tak, były jakiś pieszczoty.”
„Nina
dała mi informacje minutę temu” – powiedziała mama - „Wydaje się, że Gnaw Bone
to Peyton Place[1]
Gór Skalistych”.
„Słuszna
uwaga” – odparł Cotton, po czym odwrócił się i spojrzał przez ramię.
Spojrzałam
też i zobaczyłam Cherokee jadącego drogą. Wtedy poczułam, że moje serce skacze
i nie sądziłam, że to dlatego, że martwiłam się o wynik konfrontacji z tatą. Bardziej
prawdopodobne było to, że byłam szczęśliwa, że Max był w domu.
„Dobrze,
że tu jestem” – powiedział Cotton, odwracając się do mnie – „Będę nadzorował
wieszanie i złapię kubek kawy”.
Uśmiechnęłam
się i odpowiedziałam - „Masz szczęście; właśnie zrobiliśmy świeży dzbanek.”
„Jestem
szczęściarzem” – odpowiedział Cotton z uśmiechem i wszyscy patrzyliśmy, jak Max
skręca na pas i parkuje.
Moje
oczy pozostały na nim, gdy wysiadał z Cherokee i jedno spojrzenie na jego twarz
sprawiło, że moje ciało stało się napięte.
„O
rany” – wymamrotała mama.
Mogłaby
to powtórzyć. Max wyglądał na wściekłego.
Max
wpadł na szczyt schodów w tym samym czasie, kiedy Steve wyglądał na równie
nieszczęśliwego, dotarł do pierwszego stopnia.
Wtedy
wzrok Maxa zwrócił się do mnie i bez powitania Cotton’a opowiedział mi o wyniku
konfrontacji.
„Mała,
twój tata to kutas”.
„O
Boże” – mama wciąż mamrotała.
„Co
się stało?” - zapytałam.
„Twój
tata?” – zapytał Max - „Zdecydowanie wczoraj miał jetlag. Miałaś rację.
Wytarłby podłogę z Kami w tym samym czasie, gdy walczyłby z Shauną.”
„To
nie brzmi dobrze” – zauważyłam.
„Nie
było” – wtrącił Steve, który przybył do naszej grupy.
„Co
się stało?” – zapytała mama.
„Ostatecznie,
on nie odjeżdża, głównie dlatego, że Niles przyjeżdża dziś wieczorem i chcą,
żeby Nina się zjawiła, słowami
Lawrence’a, na śniadaniu w hotelu jutro rano” – wyjaśnił Steve i moje oczy
utkwiły w Max’ie, gdy moje serce przyspieszyło, ale ten raz nie był szczęśliwy.
„Co?”
- wyszeptałam.
Max
zbliżył się i jego ręce znalazły się po obu stronach mojej szyi - „Nie
jedziesz.”
„Ale
…”
„Pierdolić
ich, namieszają ci tą grą w głowie.”
„Max.”
„Nina,
oni mogą chcieć tego, do cholery, czego chcą, to nie znaczy, że musisz to zrobić.”
Potrząsnęłam
głową, krótko, oszołomiona potrząsnęłam, a potem mnie to uderzyło.
Więc
powiedziałam - „Pójdę”.
Brwi
Maxa ściągnęły się niebezpiecznie i zapytał - „Co?”
„Pójdę.”
Jego
dłonie zacisnęły się na mojej szyi i poczułam, jak jego ciało zaciska się wraz
z nimi.
„Dlaczego?”
„Ponieważ
to właściwa rzecz.”
„Nina
…”
„Nie,
Max” - przerwałam mu, zahaczając kciukami o szlufki po bokach jego dżinsów i
wyjaśniłam - „Nie zrywasz z kimś przez e-mail lub telefon. Robisz to twarzą w
twarz. Bez względu na to, co myślisz, Niles nie jest palantem, nigdy mnie nie
skrzywdził, nie okłamał mnie, nie zdradził, nie uderzył. Zasługuje na to, żebym z nim zerwała twarzą w twarz.”
„Twój
ojciec jest przekonany, że on i Niles mogą namówić cię do zmiany zdania” –
poinformował mnie Max.
„Cóż,
są w błędzie.”
„Księżno…”
Przerwałam
mu, tym razem pochylając się nad nim i powiedziałam cicho - „Max, nie zrobią
tego, ponieważ będziesz tam ze mną.”
Jego
ciało drgnęło ze zdziwienia i przechylił głowę na bok – „I mama” – kontynuowałam
– „I Steve. Wszyscy się mną zaopiekujecie.”
Pochyliłam
się bliżej i obiecałam - „Będzie dobrze”.
Znowu
zacisnął palce na mojej szyi i wyszeptał - „Mała.”
„Dużo
dla mnie zrobiłeś, ale czy mogę cię o to poprosić?”
Wpatrywał
się we mnie przez dłuższą chwilę, zanim odpowiedział łagodnie - „Nie chciałbym
tego w żaden inny sposób”.
Tak
powiedział, mając na myśli to, że nie
pozwoli na to, aby wydarzyło się to w
inny sposób. Wiedziałam o tym i on też to wiedział, ale to było miłe, jak to
powiedział.
I
znów to było. Teraz zapraszałam Maxa do głębszego zaangażowania w moje życie.
Co było ze mną nie tak?
„Co
to wszystko jest?” – spytał Cotton, a mama podeszła do niego, decydując, że
przestanie się łasić i zacznie flirtować (niewinnie, jak mama miała w zwyczaju,
a Steve uważał, że to denerwująco zabawne lub przezabawnie irytujące, nigdy nie
mogłam powiedzieć co bardziej) i wsadziła jej rękę w jego.
„Najpierw
kawa, przed każdą rozmową dotyczącą Lawrence'a Sheridan’a potrzebujesz rozpocząć
przynajmniej od kawy” - powiedziała
mu mama.
Zaczęliśmy
wszyscy iść do drzwi wejściowych, kiedy Max zwrócił głowę się w stronę drogi, a
potem głowy wszystkich zwróciły się w stronę drogi. Stało się tak, ponieważ gnały
tam trzy samochody.
Wpatrywałam
się w ten konwój. Subaru Brody’ego, a za nim sportowy, czerwony, mini-SUV Becci
i na końcu SUV policyjny.
„Co
teraz?” - wymamrotał Max, gdy zarzucił mi rękę na ramiona i poprowadził nas po
schodach. Ze swojej strony, nie mając większego wyboru, owinęłam rękę wokół
jego talii i wbiłam kciuk w jego boczną szlufkę.
Brody
zatrzymał swoje Subaru na mgiełce żwiru i wyszedł z niego praktycznie zanim
całkowicie się zatrzymał.
„Nie
odbierasz swojej komórki, a twoja linia jest kurewsko zajęta” – oskarżył Maxa,
gdy tylko wyszedł z drzwi.
„Co
…?” - Max zaczął, ale Brody mu przerwał.
„Widziałeś
Mindy?” - zapytał, jego oczy były utkwione w Max’ie, ale poczułam, że coś
ściska moje wnętrzności, coś okrutnego.
„Nie,
dlaczego?” - Max odpowiedział, usłyszałem, że jego ton był ostry i
obserwowałem, jak Becca wjeżdża za subaru Brody’ego.
„Dzwoniła?”
- Brody ciągnął dalej. Szedł szybko i zatrzymał się przede mną i Maxem. Jego
twarz była kamienną maską zmartwienia.
„Nie,
Brody, co się dzieje?” - odpowiedział Max. Jego ciało stało się napięte i
czujne przy moim boku.
„A
ty?” - Brody zwrócił się do mnie - „Widziałaś ją czy rozmawiałaś?”
Potrząsnęłam
głową i powiedziałam - „Nie”.
„Jezu,
Brody, co się do cholery dzieje?” - spytał Max, jego głos stał się twardy, nie
ze złości, ale na to, co zobaczyłam w twarzy Brody’ego.
Brody
sięgnął za siebie i wyciągnął złożoną kartkę papieru z tylnej kieszeni dżinsów,
kiedy Becca do nas dotarła i nadbiegał Jeff.
„To
było wsunięte pod drzwi do mieszkania, kiedy nie było mnie dziś rano” - Brody
powiedział Max’owi, wręczając mu kartkę.
Ale
ja wpatrywałam się w twarz Becci, a Becca wpatrywała się w papier, jakby miały
mu wyrosnąć pazury i uderzyć w nią, a ten uścisk na moich wnętrznościach nie
tylko się zacieśnił, ale skręcił.
Odwróciłam
wzrok od Becci, spojrzałam na papier w dłoni Maxa i przeczytałam.
Brody,
Wiem, co sobie pomyślisz, ale ty
nie rozumiesz.
Nie mogę się oczyścić.
A muszę się oczyścić.
Za każdym razem, gdy myślę, że mogę
wrócić do tego, kim byłam wcześniej, myślę, że mogę zapomnieć, myślę, że mogę
iść do przodu, wypełnia mi to głowę i pamiętam, jaka jestem brudna.
Muszę się oczyścić.
I wiem jak.
Po ostatniej nocy wiem, że mogę to
zrobić. Myślałam o tym i nie wydawało mi się, żeby czas był odpowiedni, ale
wiem, że teraz mogę to zrobić.
Powiedziałeś mi, że jesteś
szczęśliwy w swojej pracy, kochasz Seattle, a mama i tata przeprowadzają się do
Arizony i od tak dawna chcieli to zrobić. A Max znalazł Ninę, jest słodka i są
razem szczęśliwi. Więc mogę to zrobić teraz, wszyscy, których kocham, są
szczęśliwi. Teraz wiem, że wszystko jest w porządku.
Wczoraj mieliśmy wspaniałą noc,
idealne zakończenie, teraz mogę iść.
Powiedz Becce, żeby się na mnie nie
wściekała i powiedz jej, że słuchałam tych wszystkich rozmów, ale ona też tego
nie rozumie. Nie rozumie, jak to jest myć i myć, i myć, i nigdy nie czuć się
czysta.
Idę więc do jedynego miejsca, które
może sprawić, że będę czysta, krystalicznie czysta, świeża i czysta.
Ty też nie złość się na mnie,
Brody. Proszę spróbuj zrozumieć.
Powiedz mamie i tacie, Max’owi i
Becce, że ich kocham, dobrze?
Też cię kocham.
xoxo Mins
„To
list pożegnalny” – wyszeptała Becca, ale wiedziałam o tym. Wiedziałam. Wiedziałam,
że to czytałam i wiedziałam, ponieważ przestałam oddychać, i wiedziałam,
ponieważ czytałam jeden taki wcześniej i wiedziałam o tym, ponieważ ten uścisk
na moich wnętrznościach był jak imadło i czułam to wcześniej. - „Opowiedziała mi
o tym, poprosiłam ją, żeby poszła się z kimś zobaczyć” - Głos Becci obniżył się prawie do zera - „Ona obiecała,
że to zrobi.”
„Mamy
chłopców, którzy szukają jej w górach i dolinie” – wtrącił Jeff, a jego głos
brzmiał napięty.
Czułam,
że mama, Steve i Cotton zbliżyli się do siebie, ale milczeli, poprawnie
odczytując atmosferę.
Na
nikogo nie patrzyłam. Po prostu gapiłam się na notatkę wciąż trzymaną w dłoni
Maxa.
„Kurwa!”
– syknął Brody - „Wczoraj było dobrze, śmiała się, jedząc, pijąc…”
„Krystalicznie
czyste i świeże” - wyszeptałam, przerywając Brody’emu.
„Co?”
- zapytał Max, a ja patrzyłam, jak notatka znika, gdy jego ręka opadła, a jego
ciało obróciło się do mnie, gdy jego ramię zwinęło mnie do przodu.
Spojrzałam
na przystojną twarz Maxa, noszącą replikę kamiennej troski Brody’ego – „Krystalicznie
czyste i świeże” – powtórzyłam - „Powiedziała mi to, kiedy robiłam jej maseczkę.
Użyła tych słów, aby opisać miejsce, które naprawdę lubi, miejsce nad rzeką.
Powiedziała, że woda jest zawsze czysta
tam zawsze można było zobaczyć samo dno. Krystalicznie czysta i…”
„Zakręt
Hollinga” powiedział Max, wykręcając szyję, by spojrzeć na Brody’ego, a potem
nagle puścił mnie i biegł.
Nie
myśląc, pobiegłam z nim, Brody też, wokół domu i w górę pochyłości w kierunku
stodoły.
Brody
krzyczał, biegnąc - „Jeff, jedź szosą, skanuj rzekę po drodze!”
Wysunęli
się do przodu, a ja patrzyłam, jak Max gwałtownie otwiera drzwi stodoły i znika
w środku. Pobiegłam w zimną ciemność, aby zobaczyć go kucającego przed
otwartymi drzwiami szafy. Przekręcił gałkę na sejfie, otworzył go i zobaczyłam
kilka kluczy wiszących w środku. Chwycił zestaw, odwrócił się i rzucił je Brody’emu.
Brody złapał je i pobiegł na quada. Max złapał kolejny zestaw i pobiegł do
drugiego quada.
Wsiadł
i kiedy wkładał kluczyk do stacyjki, ja wspięłam się za nim.
Przekręcił
się i przyciął - „Nina”.
„Jedź!”
- krzyknęłam - „Jedź, jedź, jedź!"
Nie
zwlekał dalej, odwrócił się, uruchomił quada, skręcił ostro w stodole i
wystrzelił za Brody’m.
Max
albo był bardziej doświadczony na quadach, albo lepiej znał teren, może jedno i
drugie, ale nawet ze mną kurczowo trzymającą się jego pasa, minęliśmy Brody’ego.
Jechaliśmy
na quadzie szybko, za szybko, przerażająco szybko, ale tego nie zauważałam, ani
tego, że wiatr i chłód, smagały nasze ciała i włosy, a ja byłam bez kurtki.
Koła
opuściły ziemię, gdy przelecieliśmy nad wzniesieniem, a następnie wylądowały z
łomotem, który sprawił, że cieszyłam się, że trzymam Maxa kurczowo. Pędziliśmy dalej,
kierując się w stronę wąskiej, teraz błotnistej ścieżki biegnącej brzegiem
rzeki, którą Max i ja jechaliśmy skuterem śnieżnym.
Serce
w gardle waliło mi w niekontrolowany sposób, gdy rozejrzałam się po rzece
przepływającej obok nas.
Moje
oczy były skupione na rzece, ale mój umysł był skupiony na Mindy przykładającej
rękę do mojego okna i obdarzającej mnie tym zabawnym, małym uśmiechem. Ten
śmieszny, mały uśmiech, którego nie odczytałam, bo byłam zbyt głupia, głupia, głupio pijana. Max poprosił mnie, żebym zwolniła
z piciem, powiedział mi, że ona miała złe chwile, nawet cholernie je widziałam.
Ale czy ja słuchałam, czy czytałam znaki, znaki, które widziałam, ale nie odczytałam
wcześniej z Charliem?
Nie.
Nie zauważyłam ich.
Potem
zbliżyliśmy się do zakrętu i zobaczyłam ją. Max też.
„Kurwa
jebana mać” – uciął i nawet przy
wietrze usłyszałam wyraźnie alarm i gniew w jego zachrypniętym głosie.
Nie
zatrzymał quada, kiedy zeskoczyłam i zaczęłam biec prosto na strome zbocze,
które opadało do rzeki.
„Nina!”
- Max krzyknął, ale nie zatrzymałam się i wyszłam za brzeg, biegnąc diabelnie
pochylona do mojej kochanej dziewczyny, unoszącej się twarzą w dół, z ciałem
schwytanym w trzciny i uderzającym o skały. Jej długie włosy były pociemniałą,
truskawkowo-blond pajęczyną, unoszącą się upiornie dookoła jej.
Straciłam
równowagę i upadłam na kolano, zsuwając się w dół po pochyłości. Poczułam,
jak kamienie i żwir rozdzierają moje udo, biodro i łydkę, ale nie zarejestrowałam
bólu. W chwili, gdy moje stopy dotknęły ziemi, znów pobiegłam prosto do Mindy,
prosto do wody i usłyszałam, jak Max ponownie wykrzykuje moje imię.
Zignorowałam
to i zjeżdżałam po śliskich kamieniach pod moimi stopami, śnieg topił się w wodę
pędząc wokół mnie, a dno rzeki opadało szybciej niż się spodziewałam. Woda
szokowała w gorzkim chłodzie, ale szłam dalej. Byłam zanurzona na wysokość
piersi, kiedy do niej dotarłam.
Obróciłam
ją, wsunęłam ręce pod jej pachy i zaczęłam się cofać, ciągnąc ją za sobą, co
było trudne w walce z potężnymi szarpnięciami rwącej rzeki. Uderzyłam w coś i
wiedziałam, że to Max, kiedy poczułam, jak jego ramiona zaczepiają się pod moimi,
przyciągając mnie do niego tak, jak przywiązywałam Mindy do siebie.
Byliśmy
do pasa, kiedy Brody przybył, podniósł ją w ramionach i brnął przez wodę
długimi, zdecydowanymi krokami. Ramię Maxa powędrowało wzdłuż moich pleców,
ręka pod moją pachą, trzymając mnie blisko, gdy nas odwrócił i częściowo szedł,
częściowo ciągnął mnie z powrotem do brzegu. Brody położył Mindy na plecach i
klęczał u jej boku, pochylony nad nią, z uchem przy jej ustach, kiedy Max
wyciągnął mnie z rzeki i dotarliśmy do nich.
Potem
jego tors wyprostował się, jego oczy skierowały się na Maxa - „Ona nie
oddycha”.
Bez
wahania upadłam na kolana i podziękowałam wszystkiemu, co święte, że zgłosiłam
się na ochotnika na zajęcia z pierwszej pomocy, chociaż wtedy mogłam się bez
tego obejść, ponieważ moje sprawy były trudne. Teraz, jeśli skończy się to
lepiej, niż to wyglądało, osobiście miałam wytropić mojego instruktora i dać mu
wielkiego, cholernego buziaka.
Układając
ręce tak, jak mnie nauczono, przyłożyłam je do klatki piersiowej Mindy i
odliczałam na głos przy każdym uciśnięciu.
Potem
podeszłam do jej ust, otworzyłam je, wsunęłam palec do środka, żeby się
upewnić, że nic tam nie ma, odchyliłam jej głowę do tyłu, złapałam jej nos,
przyłożyłam usta do jej i wypuściłam oddech w jej ciało.
Powrót
do uciśnięć klatki piersiowej, odliczanie.
Potem
podeszłam do ust Mindy, złapałam jej nos i wypuściłam powietrze.
Powrót
do ucisków.
Z
powrotem do ust Mindy.
Potem
z powrotem.
Potem
z powrotem.
I
znowu.
I
znowu.
„Cholera,
Mindy” – krzyknęłam, gdy leżała bez życia, nie odliczając już na głos moich
ucisków, ale robiąc to samo - „Nie pozwól mu cię pokonać!”
Potem
podeszłam do ust Mindy.
Wróciłam
do ucisków.
I
z powrotem.
I
znowu.
„Nina”
- wyszeptał Max, opadając obok mnie w przysiadzie, poczułam jego rękę na moich
plecach.
Spojrzałam
w górę i zobaczyłam stojącego Brody’ego; ręce miał na czubku głowy. Wpatrywał
się w Mindy i na mnie z wyniszczonym wyrazem twarzy.
Zignorowałam
Maxa i Brody’ego i pochyliłam się do ust Mindy.
Następnie
wróciłam do uciśnięć.
„Mała”
- Max wciąż szeptał.
„Kiedy
tu zjawi się Jeff?” - warknęłam i podeszłam do ust Mindy.
Następnie
wróciłam do uciśnięć.
„Nina,
Słonko” - wyszeptał Max, moje oczy powędrowały do niego, poczułam serce w gardle,
łzy w oczach i utrzymywałam kompresję.
Mindy
zakrztusiła się.
Moja
głowa opadła, a ona krztusiła się i kaszlała, dźwięk zarówno ohydny, jak i
piękny, jej ręce uniosły się słabo, zanim odpadły i przesunęłam ją na bok, gdy
woda wylewała się z jej ust.
„Wypluj
to, kochanie” – zagruchałam, pochylając się blisko niej, odciągając mokre włosy
z jej twarzy i szyi - „Wyrzuć to wszystko”.
Płyn
wylewał się z jej ust i krztusiła się, przechylając głowę do przodu, zwijając
się w sobie, gdy wszystko zniknęło.
„Mins”
– Brody teraz kucał i wciągnął jej tors w ramiona, kiedy po prostu bełkotała. –
„Mała” – wyszeptał, obejmując dłonią tył jej głowy, przyciskając ją do swojej
szyi, gdy jego drugie ramię obejmowało ją blisko.
Jeff
podbiegł do nas - „Jezu, kurwa, wszystko z nią w porządku?”
Brody
spojrzał na niego - „Zadzwoń po karetkę.”
„Nie”
– szepnęła Mindy szorstkim głosem – „nie.”
„Kochanie,
Mins, musimy…” – zaczął Brody.
„Wszyscy
o mnie wiedzą” – powiedziała Mindy słabo w jego szyję - „Wiedzą wszystko.
Wszyscy wiedzą. Nie chcę, żeby o tym wiedzieli.”
„Dom”
- rozkazał Max, przykucnął i położył rękę pod kolanami Mindy, kładąc rękę na
jej plecach i wstał, wyciągając ją z ramion Brody’ego i podnosząc, odchodząc,
wciąż mówiąc - „Jeff, zawieziesz ją do domu, Nina pojedzie z nią.”
„Pojadę
z nią” - oświadczył Brody, gdy Max wspinał się po stromym zboczu z Mindy w
ramionach, jakby robił to codziennie podczas treningu. Brody i Jeff też to
robili. Ja poślizgnęłam się i zsunęłam, ale nie tak źle, jak schodząc na dół.
„Zabierzesz
ze mną quada, Nina się nią zajmie” – rozkazał Max, wchodząc na szczyt i
maszerując do policyjnego wozu.
„Max…”
Max
zatrzymał się i zwrócił do Brody’ego – „Zaufaj mi, Nina się nią zajmie.”
Następnie,
trzymając Mindy w ramionach, otworzył ręką drzwi i wsunął Mindy do tyłu. Bez
wahania w chwili, gdy Max się cofnął, wspięłam się obok niej i wciągnęłam ją w
ramiona. Nie objęła mnie ramionami, ale przytuliła się bliżej.
Spojrzałam
na Maxa i kiwnęłam głową - „Jesteśmy okej.”
Max
zamknął drzwi. Jeff wsunął się do przodu, przekręcił zapłon i wycofał wąską
ścieżką tak szybko, że włosy zjeżyłyby mi się na głowie, gdybym nie
koncentrowała się na Mindy.
„Jesteś
ze mną, kochanie?” - zapytałam ją, ale nie odpowiedziała.
Jeff
znalazł polanę, na której mógł wykonać trzypunktowy zwrot, i zrobił to, a
następnie pognał wąskim, jednopasmowym duktem.
„Mindy,
kochanie, jesteś ze mną?” - powtórzyłam.
„Tak”
– szepnęła.
Przytuliłam
ją bliżej, przysunęłam usta do jej ucha i tam obiecałam szeptem, który był tylko
dla niej - „Ty i ja znajdziemy sposób, abyś poczuła się czysta. Ty i ja. Tak?
Znajdziemy sposób.” - Moje ramiona zacisnęły się wokół niej i skończyłam. – „Po
prostu nie tak.”
Nie
odpowiedziała, a ja odgarnęłam mokre włosy z jej twarzy na plecy, trzymając ją
mocno drugą ręką.
Dotarliśmy
do frontu domu Maxa w tym samym czasie, gdy w polu widzenia pojawiły się quady,
udowadniając, że Jeff nie marnował czasu na zawiezienie nas do domu. Moje drzwi
zostały otwarte i wyskoczyłam, Jeff sięgnął do środka i objął Mindy ramionami,
ale nie patrzyłam.
Odwróciłam
się i pobiegłam do mamy, która wraz z Cotton’em, Steviem i Beccą zbiegali po
schodach, podczas gdy Max i Brody wyłączali swoje quady na dole.
„Dzięki
Bogu” – odetchnęła Becca, ale moje oczy były skierowane na matkę.
„Mamo,
biegnij do łazienki Maxa i naszykuj ciepłą kąpiel, dobrze?” - zapytałam,
skinęła głową i wbiegła do domu. Spojrzałam na Cotton’a – „Znasz lekarza, który
tu przyjdzie, ale nie będzie mówił w mieście?”
„Tak,
kochanie” – odparł Cotton, wpatrując się w Jeffa i Mindy.
„Zadzwoń
do niego” – rozkazałam i zwróciłam się do Jeffa. – „Zabierz ją na górę.”
Jeff
już zbliżał się do drzwi. Poszłam za Jeffem do domu i po schodach, a Max i
Brody poszli za mną.
Jeff
postawił Mindy na nogi w łazience, gdzie mama klęczała przy wannie, z ręką pod
kranem, drugą ręką sterując kranami.
„Możesz
stać, kochanie?” - Jeff zapytał delikatnie i Mindy odwróciła głowę, ale jej
nogi ugięły się, a ramiona Jeffa wróciły do niej.
„Mam
ją” – powiedział Brody, przepychając się do przodu.
Łazienka
nie była mała. Miał dobrą przestrzeń, wannę, oddzielny prysznic, umywalkę
wbudowaną w marmurową próżność i saunę. Mimo to z mamą, mną, Mindy i trzema
potężnymi góralami zrobiła się ciasna.
„Chłopcy,
precz” – zażądała mama, zanim ja zdążyłam to zrobić.
„Ona
jest moją siostrą, a ja nawet nie wiem, kim jesteś” – odpalił Brody, a moje
oczy powędrowały do Maxa.
„Brody”
– powiedział cicho Max i również wystąpił do przodu.
Poszłam
do Mindy.
„To
moja mama, Brody, zajmiemy się tym, dobrze?” - zapytałam, kiwając głową
Jeffowi, że mam Mindy, kiedy moje ramiona ją otoczyły, a ona przeniosła na mnie
swój ciężar.
Musiałam
usztywnić nogi, ale zmierzyłam się z ciężarem Mindy, gdy mama wstała i ruszyła
w naszym kierunku.
Brody
twardo stał w miejscu.
Spojrzałam
na Maxa i powiedziałam - „Max, kochanie, niech Brody da nam trochę czasu i
przyśle tu Beccę, proszę?”
Max
skinął głową i położył rękę na Brody’m, którą Brody zlekceważył.
„Ona
jest moją siostrą!” - krzyknął i Mindy wzdrygnęła się w moich ramionach.
„Brody,
człowieku, zbierz się do kupy i pomyśl o ostatnich dwudziestu minutach. Nina ma
to, do cholery. Tak?” - Max wciąż mówił cicho.
Brody
spojrzał na niego. Potem spojrzał na mnie. Potem, kiedy Jeff cicho się wysunął,
Brody poszedł za nim.
Oczy
Maxa pozostały na mnie, dopóki mu nie skinęłam i skinął głową do mnie, a potem
poszedł za Brody’m.
„Okej,
Mindy, kochanie, jestem Nellie, mama Niny i zamierzam ci pomóc, dobrze?” –
powiedziała mama do Mindy - „A teraz zdejmijmy te mokre ubrania, kochanie.
Możesz nam pomóc?”
„To
nie zadziała, nie mogę się umyć” – powiedziała Mindy mamie, ale powoli uniosła
ramiona, jej nadgarstki zwisały, ręce zwisały, a ja trzymałam ją prosto, gdy
mama ściągała sweter.
„Twój
problem, kochanie, polega na tym, że próbujesz się oczyścić, kiedy już jesteś
czysta” – poinformowała ją mama i pochyliła się u jej stóp. Becca weszła i mogłam
powiedzieć, że płakała i była na skraju powrotu do łez. Mindy słabo spojrzała
na przyjaciółkę.
„Przepraszam”
– powiedziała Mindy.
„Ja
też przepraszam, przepraszam, że nie zaopiekowałam się tobą lepiej” –
odpowiedziała Becca, trzymając emocje razem, posuwając się do przodu, opadając
na kolana, by pomóc mamie z butami Mindy - „Rozgrzejmy cię”.
Zdjęły
jej buty, skarpetki i dżinsy, ale kiedy mama przeniosła się do wanny, a Becca
do bielizny, Mindy krzyknęła - „Nie!”
„Musimy
cię rozgrzać” – powiedziała jej Becky.
„Nie!
Nie zdejmuję ich, tylko po to, żeby je zmienić. Biorę w nich prysznic” –
powiedziała Mindy i na te przerażająco smutne wieści moje oczy powędrowały do
Becci, aby zobaczyć jej na mnie.
„W
takim razie wejdź w bieliźnie” – zadecydowała mama, przechodząc z wypełnionej
teraz wanny do Mindy.
Pomogliśmy
jej wejść i powiedziałam mamie - „Mój szampon i odżywka są pod prysznicem,
możesz je sięgnąć?”
„Jasne,
Okruszku” – odparła mama, po czym odeszła.
„Nie
jestem tak silna jak ty” – wymamrotała Mindy, a ja spojrzałam z mamy na nią i
padłam na kolana przy wannie.
„Co,
kochanie?” - zapytałam.
Drżała
w wannie z rękami skrzyżowanymi na piersi, palcami zaciśniętymi wokół ramion,
oczami przyklejonymi do palców u nóg.
„Ty
jesteś silna. Ja nie jestem.”
„Mins”
– wyszeptałam, a ona przekręciła głowę, żeby na mnie spojrzeć.
„Nie
pozwalasz nikomu chodzić po tobie. Nigdy taka nie będę.”
Gdyby
już nie złamała mi serca, zrobiłoby to teraz.
„Porozmawiamy
później” – powiedziałam jej - „Rozgrzejmy cię”.
Mama
podała mi szampon i odżywkę. Ustawiłam go z boku wanny i przesunąłem się w dół
wanny, aby chwycić końcówkę prysznica i zabrać się do pracy nad włosami Mindy.
„Zajmę
się tym, ty idź zdejmij te mokre ubrania” – powiedziała mama, pochylając się w
moją stronę.
„Wszystko
w porządku” – odpowiedziałam – „Mins, pochyl głowę do przodu dla mnie, dobrze?”
Mindy
zrobiła to, o co prosiłam, ale mama podeszła bliżej.
„Kochanie,
jesteś przemoczona i drżysz, idź się przebrać, możesz wrócić do Mindy za
sekundę.”
Mindy
odwróciła się do mnie i jej oczy uderzyły mnie, ale uśmiechnęłam się do niej,
uświadamiając sobie po raz pierwszy, że rzeczywiście drżałam głównie dlatego,
że byłem zmarznięta do szpiku kości, prawdopodobnie dlatego, że byłem w
płynącej rzece topniejącego śniegu, a także dlatego, że wszystkiego, co się
ostatnio wydarzyło. Wtedy też sobie uświadomiłam, że moje ubrania wydawały się
ważyć tonę.
Zignorowałam
to wszystko.
„Nic
mi nie jest” – odpowiedziałam z drżącym uśmiechem do Mindy. „Głowa naprzód, moja
kochana.”
„Nina…”
– zaczęła mama, a ja odwróciłam się i spojrzałam na nią.
„Mamo.
Jestem. W porządku.”
Mama
wpatrywała się we mnie przez chwilę, wyprostowała się i poczułam, że się oddala.
Zajęło mi kilka prób, aby ustawić prysznic, bo mi tak bardzo drżały ręce.
Z
roztargnieniem usłyszałam, jak mama mówi „Max”, ale udało mi się uruchomić prysznic,
więc skupiłam się na ogrzaniu wody.
„Zasłoń
Mindy” - usłyszałam chrapliwy głos Maxa, który powiedział nie za daleko, ale
nie za blisko.
„Mam”
– usłyszałam odpowiedź mamy, a potem z jakiegoś powodu trzymała ręcznik wzdłuż
wanny, wchodząc przede mnie.
„Mamo,
zasłaniasz mi” – powiedziałam jej.
„Podaj
mi słuchawkę, Nina” – powiedziała Becca, wchodząc za mną.
„Ale…”
- zaczęłam, Becca sięgnęła, wyjęła prysznic z mojej ręki i zostałam
podciągnięta.
Skręciłam
szyję, żeby zobaczyć, że jestem w ramionach Maxa - „Max! Myję włosy Mindy.”
„Możesz
to zrobić po przebraniu się” - odpowiedział Max, wychodząc z łazienki do
sypialni.
Zobaczyłam
Brody’ego tyłem do pokoju, jego ubrania, prawdopodobnie ubrania Maxa, były
suche i stał przy balustradzie.
Max
zaniósł mnie prosto do walizki.
„Max,
poważnie, nic mi nie jest”.
„Drżysz”.
„Będzie
dobrze.”
„Tak,
będzie, jak tylko założysz na siebie suche, ciepłe ubrania.”
„Max!”
– warknęłam.
„Zamknij
się, Księżno” – uciął, po czym postawił mnie na nogi.
Ledwie
się ustawiłam, gdy jego dłonie znalazły się w moim swetrze, który został mi zdjęty przez głowę, a, gdy jego
przemoczony ciężar został usunięty, poczułam się, jakbym wyszła spod głazu.
Mimo
to odetchnęłam - „Max” i spojrzałam przez ramię na Brody'ego, który wciąż był
odwrócony plecami do pokoju.
Kiedy
się odwróciłam, Max przekopywał moją walizkę.
„Zdejmij
stanik” – rozkazał cicho, kiedy odwrócił się do mnie.
„Co?”
- odetchnęłam ponownie.
Podniósł
czysty stanik - „Zmienisz mokry stanik na suchy.”
„Brody
jest tutaj” – syknęłam.
„Brody
nie myśli o twoim ciele” – odpowiedział Max.
To
była z pewnością prawda.
Wykręciłam
ręce za sobą i odpięłam stanik. Max podał mi nowy, zanim mokry odpadł, a on już
wrócił do mojej walizki i znowu grzebał, kiedy niezdarnie go założyłam.
Kiedy
znów stał naprzeciw mnie, trzymał w dłoniach mój najgrubszy sweter i dał mi go,
a potem powędrował do moich dżinsów.
„Możesz
zdjąć buty?” - zapytał, gdy rozpiął guzik i rozpiął zamek błyskawiczny.
Kiwnęłam
głową i z pewnym wysiłkiem zdjęłam buty palcami za pięty, gdy ściągał dżinsy z
moich nóg. Kiedy to zrobił, wciągnęłam oddech, gdy zaskakujący, kłujący ból
uderzył w całą moją lewą stronę.
Ręce
Maxa przestały ściągać dżinsy i powędrowały do moich bioder.
Przechylił
je lekko, spojrzał na moją nogę i zagwizdał przez zęby.
„Podrapana,
Słonko, od biodra do kostki” – mruknął, delikatnie dotykając palcami mojego
ciała.
„Nic
mi nie jest” – zapewniłam go.
„Musimy
to oczyścić.”
„Za
minutę.”
Odchylił
głowę do tyłu i spojrzał na mnie - „Nina …”
„Proszę,
Max” - wyszeptałam ciężkim, zduszonym szeptem, który mówił, że się trzymam, ale
ledwo-ledwo.
Jego
oczy trzymały mnie przez dłuższą chwilę, zanim wrócił do moich dżinsów i
delikatnie uwolnił je z moich kostek. Wyszłam z nich, a on rzucił je tam, gdzie
rzucił mój przemoczony sweter. Wyprostował się, podszedł do komody, gdy wciągnęłam
sweter i wyciągnął spodnie od piżamy. Były to flanelowe, w ciemnobrązowo czerwoną
kratkę na kremowym tle.
„Luźniejsze
dla twojej nogi” - wyjaśnił, a ja przytaknęłam, ściągnęłam przemoczone
skarpetki i rzuciłam je na stos.
Max
dał mi spodnie, podciągnęłam je i mocno zaciągnęłam sznurek. Były zbyt długie i
zwijały się w kostkach na ściągaczach, zakrywając moje stopy. Mimo to Max
wrócił do mojej walizki, a potem znów stał twarzą do mnie, położył rękę na moim
brzuchu, pchnął mnie tyłem do łóżka, gdzie upadłam na pośladki i ukląkł przede
mną.
Podniósł
stopę i założył najpierw jedną grubą wełnianą skarpetę, potem tę stopę upuścił
i sięgnął drugą.
Wtedy
jego oczy zwróciły się na mnie.
„Skończyliśmy?”
– wyszeptałam, wpatrując się w Maxa klęczącego przede mną, kiedy obie jego
dłonie zacisnęły się wokół mojej stopy, a on, patrząc na mnie, miał wyraz
twarzy, którego nigdy nie zapomnę w całym moim życiu.
Puścił
moją stopę, pochylił się do przodu, podniósł i z ustami przy moim czole mruknął
- „Jesteś wieloma rzeczami, Księżno, ubieranie to tylko jedna z nich.”
Potem
pocałował mnie słodko, złapał mnie za rękę i wyciągnął z łóżka.
Odchyliłam
głowę do tyłu, żeby spojrzeć w jego piękne, czyste, szare oczy i nagle
przestałam drżeć.
Potem
pobiegłam z powrotem do Mindy.
*****
Umyliśmy
Mindy, wysuszyliśmy i owinęliśmy ją moim szlafrokiem, zakładając na jej stopy
parę grubych skarpetek Maxa, ponieważ przywiozłam tylko jedną parę.
Mama
poszła z Mindy, Maxem, Brody’m i moimi mokrymi ubraniami, a Brody wspiął się do
łóżka Maxa z Mindy, trzymając ją blisko, gdy lekarz wchodził po schodach.
W
tym momencie Max wziął mnie za rękę i poprowadził do łazienki, zamykając drzwi.
Zanim zorientowałam się, o co mu chodzi, sznurek na moich pośladkach został
ściągnięty, a piżama spadła do kostek.
„Max!”
– syknęłam szeptem.
„Prysznic”
– odszepnął.
„Max”
– powtórzyłam swój syk.
Położył
ręce na mojej talii i przysunął twarz - „Dwie możliwości, Księżno, rozbierzesz
się i weźmiesz prysznic, rozgrzejesz się i oczyścisz te zadrapania, żebym mógł
posmarować je maścią, albo oboje się rozbierzemy, weźmiemy prysznic i ja cię umyję.
Masz jedną sekundę, co to będzie?”
„Wezmę
prysznic” – powiedziałam natychmiast, ponieważ po wyrazie jego twarzy
wiedziałam, że jego groźba nie była próżna.
„Dobra”
- odpowiedział, a potem już go nie było.
Odkładałam
szampon i odżywkę z powrotem pod prysznic, kiedy drzwi się otworzyły, tors Maxa
prześlizgnął się przez nie, rzucił stos ubrań na blat przy zlewie i drzwi
ponownie się zamknęły.
Wzięłam
pospieszny prysznic, ale nawet pospiesznie, ciepło wody wsiąkało w moją skórę,
przypominając mi, że żyję, jestem zdrowa, podobnie jak Mindy. Przypomniało mi
też o innych rzeczach, o innych rzeczach, o których nie chciałam sobie przypominać
i które mogłam powstrzymać, gdybym coś robiła, na przykład ratując komuś życia
lub myjąc jej włosy.
Poczułam,
jak grożą mi łzy, kiedy dokładnie czyściłam nogę i zdusiłam je z powrotem, a
moje krztuszenie było słyszalne, odbijając się echem wokół wyłożonego
marmurowymi kafelkami prysznica. Musiałam trzymać to w sobie. Nie mogłam
pozwolić Mindy mnie usłyszeć. Mogę to odpuścić później.
Teraz
musiałam to trzymać.
Wyszłam,
wytarłam się, owinęłam włosy ręcznikiem i miałam na sobie nową, czystą
bieliznę, kiedy Max wrócił do łazienki, zamykając za sobą drzwi.
Zakryłam
ramionami pierś okrytą koronkowym stanikiem i ponownie syknęłam - „Max!”
Całkowicie
mnie zignorował, zbliżył się i przykucnął. Próbowałam się cofnąć, ale złapał
mnie za kolano i trzymał blisko, odchylając głowę do tyłu.
„Nie
ruszaj się, Nino” – rozkazał.
„W
porządku, nie jest tak źle”.
„Kochanie,
skóra w niektórych miejscach jest poprzecinana.”
„Będzie
dobrze.”
Jego
palce ścisnęły tył mojego kolana. – „Słonko, to zajmie dwie sekundy.”
„Max…”
„Nie
ruszaj się dla mnie.”
Zamknęłam
oczy i moje ciało się uspokoiło. Bez zastanowienia mój system wiedział, że
zrobi wszystko, wszystko dla Holdena Maxwella.
Otworzyłam
je ponownie, kiedy poczułam wilgotne palce Maxa przesuwające się ostrożnie po
zadrapaniach na mojej nodze od biodra do kostki. Musiał kilka razy wracać do
tubki maści i zajęło to dłużej niż dwie sekundy, ale nic nie mówiłam do niego
głównie dlatego, że byłam pochłonięta obserwowaniem jego pochylonej głowy, jego
palców na mojej skórze. Jedno i drugie z
powodzeniem wydobywały spanikowane, rozpaczliwe myśli i uczucia, które trzymały
mnie w uścisku. Kiedy skończył, wyprostował się i spojrzał na mnie. – „W
porządku, Księżno, uważaj przy ubieraniu się.”
Potem
podszedł do zlewu, żeby zmyć balsam z palców, a ja chwyciłam miękkie, flanelowe
spodnie od piżamy, tym razem nie Maxa, ale moje czyste. Nie były one w
odważnych, męskich kolorach, ale miętowo-zielone z dużymi różowymi,
niebieskimi, żółtymi i brzoskwiniowymi kropkami i miały szeroką, niebieską,
satynową wstążkę jako sznurek. Były też luźne, choć nie tak luźne jak Maxa i
ostrożnie podciągnęłam je na zranionej nodze.
Miałam
też prążkowany niebieski top z długimi rękawami i wycięciem pod szyją, który do
nich pasował. Ściągnęłam ręcznik z włosów, a Max wziął go z moich rąk i wytarł
swoje, zanim wepchnął go na barierkę, gdy założyłam bluzkę.
Kiedy
się odwrócił, złapałam grzebień, szarpnęłam go przez włosy i wyszeptałam - „Co
powiedział lekarz?”
„Nic
jej nie jest. Wszystkie systemy działają. Nie sądzi, że była w wodzie długo” -
odszepnął Max, skinęłam głową i ciągnęłam grzebień przez moje włosy, kiedy Max
powiedział - „Barb i Darren są tam, Cotton ich wezwał. Przybyli jakieś pięć
minut temu.” - Kiedy spojrzałam pusto, kontynuował - „Jej mama i tata”.
„Och”
Ciągle
szarpałam grzebień przez moje włosy, kiedy Max sięgnął, jego palce owinęły się
wokół mojego nadgarstka, wciągnął moją rękę między nas i wyciągnął grzebień ode
mnie.
„Czeszę
włosy” – poinformowałam go niepotrzebnie i patrzyłam, jak jego oczy przesuwają
się od czoła do ramion, zanim do mnie wróciły.
„Masz
to, Księżno.”
„Och”
– powtórzyłam.
Wrzucił
grzebień do zlewu i jego ręka na moim nadgarstku zbliżyła mnie. Jego druga ręka
dotarła do mojego biodra i to również zbliżyło mnie do siebie.
„Mała”
- powiedział łagodnie, przechylając głowę tak, że jego twarz była wszystkim, co
mogłam zobaczyć, a emocje wezbrały we mnie, grożąc rozcięciem mojej skóry.
Potrząsnęłam
głową, krótko, szybko, szaleńczo.
„Nie,
Max, nie, nie teraz, proszę” - wyszeptałam swoje błaganie.
Opuścił
mój nadgarstek, ale jego ręka owinęła się wokół mojej szyi i dał mi to, czego
potrzebowałam – „W porządku, Słonko, porozmawiamy później.”
Kiwnęłam
głową z wdzięcznością, po czym upadłam i przycisnęłam czoło do jego klatki
piersiowej.
„Potrzebuję
sekundy, zanim tam wyjdę” – powiedziałam cicho do jego piersi.
„Możesz
mieć tyle, ile potrzebujesz”.
Wzięłam
drżący, ale głęboki oddech, zanim wymamrotałam - „Przestań być miły”.
Nic
nie powiedział, nie poruszył się, po prostu stał z jedną ręką na moim biodrze,
jedną ręką na mojej szyi, moje ręce powędrowały do jego
pasa i trzymałam się.
Po
chwili powiedziałam - „W porządku”.
Pocałował
mnie w czubek głowy i powtórzył moje słowa - „W porządku”.
Potem
złapał mnie za rękę i zaprowadził do drzwi, otworzył je i wyprowadził nas na
zewnątrz.
Rudowłosa
kobieta z długimi, truskawkowo-blond włosami przetykanymi obficie i atrakcyjnie
białym kolorem, siedziała na łóżku, plecami do mnie, twarzą do Mindy,
jednocześnie ukrywając przede mną Mindy. Obok niej stał starszy, góralski
mężczyzna, obok niego Becca. Żadne z nich nie zwróciło się do mnie, a kobieta
szeptała do Mindy.
Max
cicho poprowadził mnie przez pokój i zaczęłam odwracać wzrok od łóżka, wiedząc,
że Mindy jest w porządku, była bezpieczna, była ze swoją rodziną, ale oczy
Brody’ego zwróciły się na mnie.
Mój
krok załamał się przy tym, co tam płonęło, a dłoń Maxa zacisnęła się w mojej,
jego ramię wykręciło, przyciągnął mnie blisko, gdy wsunął nasze dłonie w bok
swojej klatki piersiowej. Trzymał mnie w ruchu, ale odwróciłam głowę, gdy
szliśmy i oczy utkwiłam w Brody’ego, a z tyłu nich kłuły mnie łzy.
Brody
skinął mi głową, kiedy dotarliśmy z Maxem do schodów. Skinęłam głową i
wciągnęłam kolejny niepewny oddech, kiedy zobaczyłam, jak jedna samotna łza
spada z jego oka twardziela, człowieka z gór.
Odwrócił
głowę i Max sprowadził nas po schodach.
*****
Mama
i Steve pojechali do miasta na zakupy spożywcze, co było potrzebne nawet po moich
ogromnych zakupach tydzień temu, biorąc pod uwagę, że Max przez tydzień gościł
połowę miasta na kawę, śniadanie i kolację. Cotton pojechał z nimi, aby pokazać
im drogę, nie żeby trudno było ją znaleźć, ale było to miłe.
Lekarz
również wyszedł, a Mindy, Brody i ich rodzina byli na górze, mrucząc do siebie.
Max
wziął prysznic, a potem wyszedł na zewnątrz, żeby wstawić quady do stodoły, a
ja sprzątałam, żeby oderwać się od wszystkiego. Odkurzyłam wszystkie meble Maxa
w salonie i zamiatałam jego drewnianą podłogę, a w ręce wciąż miałam ściereczkę
do kurzu, gdybym znalazła coś do wypolerowania podczas zamiatania, kiedy Max
wszedł do pokoju.
Ledwo
na niego spojrzałam i nie przestawałam zamiatać, kiedy to zrobiłam.
Usłyszałam
jego buty na podłodze i musiałam się zatrzymać, gdy jego ramię zahaczyło się o
moją talię od tyłu.
„Max,
ja…” – zaczęłam protestować, prostując się.
„Przestań
sprzątać, Księżno. Kiedy jestem w domu, mam kobietę, Caroline, przyjeżdża z
miasta w poniedziałki, sprząta dom” – powiedział cicho do mojego ucha, a ja
wykręciłam szyję, żeby na niego spojrzeć.
„Nie,
nie masz” – oświadczyłam z autorytetem, a jego brwi uniosły się do góry.
„Mała,
tak.”
„Nie,
nie masz, byłam tu w zeszły poniedziałek i żadna kobieta o imieniu Caroline nie
przyszła i nie sprzątała domu.”
„Miałeś
delirium z gorączki w zeszły poniedziałek i byłaś nieprzytomna. Przyszła,
posprzątała wokół ciebie i wyszła” – przypomniał mi Max.
Zapomniałam
o tym, nie o Caroline, ale zapomniałam, że byłam chora.
Byłam
taką idiotką.
„Och”
– powiedziałam cicho.
„Jak
posprzątasz, nie będzie miała nic do roboty, jest zbyt dumna, żeby wziąć bez
pracy pieniądze, a nie może sobie pozwolić na przegapienie tygodnia. Ma dwoje
dzieci, męża dupka, który za dużo pije i niewielu klientów. Kiedy nie ma mnie w
mieście, sprząta też między najemcami.”
„Och”
– powtórzyłam cicho.
Odwrócił
mnie twarzą do siebie, wziął miotłę z mojej ręki i szmatę do kurzu z drugiej.
„Jak
musisz coś zrobić, kochanie, upiecz to ciasto z proszku, które kupiłeś w
Denver. Dziś wieczorem możemy użyć pierdolonego ciasta.”
„To
dobry pomysł” – szepnęłam.
Przydałoby
mi się ciasto, każde ciasto, zawsze się przydawało, ale szczególnie przydawało
mi się żółte ciasto z tego sklepu, gęste, puszyste, z czekoladowym lukrem. To
był leniwy sposób pieczenia, ale nie mieli wielu mieszanek do ciast i nie było
różnych lukrów do kupienia w sklepach w Anglii. Brakowało mi ich.
Uśmiechnął
się, nie był to zwykły, piękny uśmiech Maxa, ale to było coś.
Potem
uniósł wolną rękę i chwycił moją szczękę, po czym zbliżył twarz do mojej.
„W
każdym razie Księżne nie sprzątają” — szepnął.
„Nie
jestem Księżną” – przypomniałam mu.
„Tak,
jesteś.”
„Nie,
Max, nie jestem.”
„Jesteś
moją” - powiedział. Wstrzymałam oddech, wchłaniając jego słowa, które przesunęły
się przeze mnie, łagodząc krawędzie, które pojawiły się i były postrzępione
przez ostatnią godzinę, jak podsumował - „…a moja księżna cholernie nie sprząta.”
Jego
kciuk przesunął się po moim policzku, potem jego ręka opadła, odwrócił się i
poszedł do szafy w przedpokoju.
Zanim
mogłam pozwolić sobie na jakąkolwiek reakcję, która mogłaby polegać na wybuchu
płaczu, głośnego oświadczenia, że jest miłością mojego życia, albo pobiegnięcia
na górę, pociągnięcia Mindy w ramiona i obiecania, że kiedyś odnajdzie
szczęście, pospieszyłam do kuchni i upiekłam ciasto.
*****
To
było po tym, jak mama i ja zrobiliśmy wszystkim kanapki i podgrzałyśmy Mindy
trochę zupy z puszki, ale podałyśmy ją ze świeżo upieczonym chlebem, który mama
znalazła w mieście i po tym, jak suszarka wyrzuciła czyste, świeże ubrania.
Mindy
była ubrana w swoje suche ubranie, Brody miał zwinięty stos swoich na ramieniu,
mama, Steve i Cotton byli w kuchni odkładając resztę zakupów, które wyglądały
na roczny zapas, a Max i ja staliśmy na ganku z Mindy i Brody’m.
Barb
i Darren, których mi przedstawiono, siedzieli w samochodzie na jałowym biegu.
Becca już ostrożnie się wycofywała. Jeffa już dawno nie było.
Założyłam
swoje wełniane skarpetki, Mindy miała na sobie Maxa, Barb zabrała mokre buty do
samochodu.
„Zostajesz
z mamą?” - zapytałam Mindy, a ona skinęła głową.
„To
dobrze, kochanie” – dokończyłam cicho, znów skinęła głową i odwróciła wzrok ode
mnie.
To
bolało, ale też to rozumiałam, a przynajmniej powiedziałam sobie, że tak jest.
Spojrzałam
na Brody’ego, kiedy przemówił – „Przyjdziesz jutro?”
To
była moja kolej na skinienie głową do Brody’ego. Skinął w odpowiedzi.
„Nins?”
- wyszeptała Mindy, a moje oczy szybko wróciły do niej.
„Tak,
kochanie?” - zapytałam, kiedy nie powiedziała nic więcej.
Zacisnęła
usta, jej oczy wciąż były odwrócone.
„Nigdy
nie myślałam…” — zaczęła.
„Jutro”
- powiedziałem szybko i stanowczo, teraz naprawdę rozumiejąc, a jej oczy
rzuciły się na mnie, a potem odeszły.
„Ale
ja …”
„Jutro,
kochanie” – powtórzyłam, a jej spojrzenie znów się na mnie zwróciło, ale tym
razem zostało.
„Nie
sądziłam, że kiedykolwiek, nigdy… nie ty… nigdy bym ci tego nie zrobiła” -
zatrzymała się, a potem szepnęła - „Chyba po prostu nie pomyślałam”.
„Przestań,
Mindy” – odszepnęłam. – „Tu nie chodzi o mnie, kochanie. Chodzi o to, żebyś
wróciła tam, gdzie musisz być.”
Patrzyłam,
jak łzy zbierają się w jej oczach, a ona wciąż szeptała, kiedy powiedziała „Dziękuję, Ninuś.”
Przełknęłam
mały szloch, ramię Maxa osunęło się wokół moich ramion i podwinął mój przód do
swojego boku.
Kiedy
odzyskałam kontrolę nad swoimi emocjami, powiedziałam - „Jutro porozmawiamy, w
porządku, kochanie?”
Skinęła
głową, teraz przygryzając wargi, Max uścisnął mnie, spojrzałam na niego, a on
skinął głową Brody’emu.
Brody
poruszył się, ale Max nagle powiedział - „Nie, poczekaj”.
Potem
jego ramię zniknęło i oba były mocno owinięte wokół Mindy. Moja ręka
powędrowała do ust, a oczy powędrowały do Brody’ego.
„Jesteś
kochana, Mins” – usłyszałam chrapliwy głos Maxa i patrzyłam, jak palce Mindy
zwijają się w jego koszulkę z tyłu. - „Może nie rozumiesz jak bardzo.”
„Max”
- zdusiła swój szloch, a ja zamknęłam oczy, ale poczułam ramię Brody’ego
zastępujące Maxa wokół moich ramion. Pozwoliłam, by mój ciężar opadł na jego
długie ciało, a on przyjął to tak, jak robił to Max, bez wysiłku.
„Kiedy
znowu o tym zapominasz, zadzwoń do mnie, przypomnę ci” - Max powiedział do
Mindy, po czym zażądał - „Obiecaj mi to, kochanie”.
„Dobrze”
– szepnęła Mindy.
„Chcę
usłyszeć, jak obiecujesz” – rozkazał, a ja patrzyłam, jak jej palce ściskają
jego koszulkę.
Zawahała
się na sekundę, zanim powiedziała - „Obiecuję, Max.”
On
też przerwał, zanim odpowiedział - „W porządku, kochanie.”
Odsunął
się, ale złapał jej twarz w obie dłonie, dotknął ustami jej czoła, odwrócił się
i przejął rolę Brody’ego, który mnie podtrzymywał.
Oba
moje ramiona otoczyły jego talię, a jego ramiona otoczyły moje plecy, gdy Brody
wziął swoją bez butów siostrę w ramiona i zniósł ją po schodach i po żwirze do
Subaru. Max i ja trzymaliśmy się siebie, gdy patrzyliśmy, jak najpierw Barb i
Darren wykonują trzypunktowy skręt i jadą drogą, a następnie odjeżdżają Brody i
Mindy.
Pomachałam
na wypadek, gdyby Mindy obejrzała się za siebie lub Brody spojrzał we wsteczne
lusterko. Nie wiedziałam, czy to zrobili, ale wciąż machałam, nawet gdy
skręcili w drogę.
Ramiona
Maxa ścisnęły mnie i westchnęłam.
„Robi
się zimno, kochanie, będzie padać śnieg” – powiedział, a ja przycisnęłam
policzek do jego klatki piersiowej i spojrzałam na widok, ponownie obejmując go
ramionami. Miał rację, chmury zakrywały słońce, a w powietrzu był wyraźny
chłód.
„Wszystko
w porządku?” - zapytałam jego pierś, chociaż znałam odpowiedź.
„Nie”
- odpowiedział szczerze.
„Tak
mi przykro, Max” – wyszeptałam.
„Mi
też” – odszepnął.
Staliśmy
tam chwilę w milczeniu, trzymając się nawzajem. Gapiłam się na widok Maxa i
wiedziałam, że on też, ale robił to z policzkiem na moich włosach.
Wtedy
zastanawiałam się, czy sprawy wyglądałyby inaczej, gdyby Max był w pobliżu,
kiedy umarł Charlie, gdybym miała to, może nie widok, ale jego silne ramiona
wokół mnie, jego policzek przytulony do moich włosów, gdybym miała go do
trzymania.
Pomyślałam,
że strata Charliego nie zabolałaby mniej, ale zabolałoby mniej to, że nie
jestem sama, wiedząc po tym, jak to miałam.
I
wtedy zdałam sobie sprawę, że utrata Charliego nastąpiła wtedy, gdy wkradła się
samotność i byłam w takim smutku, że nie byłam w stanie tego odeprzeć. Więc
kiedy niedługo potem spotkałam Nilesa, a on był miły i na swój sposób uważny,
skupiłam się na nim, ponieważ z nim nie byłam już sama.
Problem
polegał na tym, że nigdy nie przestałam być samotna.
Max
przerwał ciszę, gdy zapytał cicho - „Tak się cały czas czujesz?”
Odchyliłam
głowę, żeby na niego spojrzeć - „Przepraszam?”
„Charlie.”
Zamknęłam
oczy, potem je otworzyłam i przytaknęłam, dając mu prawdę.
„Słonko”
– wyszeptał, jego twarz stała się łagodna, a oczy ciepłe, ale było w tym coś
jeszcze, zrozumienie, które rozdzierało moje serce.
„Ale
masz inne zakończenie, kochanie. Nic jej nie będzie’ – obiecałam mu.
„Tak”
– odpowiedział, ściskając mnie.
„Nina
zamarznie na śmierć, jak będziesz trzymał ją na werandzie znacznie dłużej” –
zawołał Cotton i oboje odwróciliśmy się, by zobaczyć, jak wychyla się z
frontowych drzwi - „W każdym razie, mamy zdjęcia do powieszenia, synu, zabierz
tu swój zad” - Potem wycofał się, ale zostawił otwarte drzwi.
Chwila
została przerwana, więc uznałam, że najwyższy czas poprawić nastrój.
Dlatego,
gdy szliśmy, obejmując się nawzajem, do otwartych drzwi, powiedziałam - „Myślę,
że Cotton próbuje w pojedynkę zwiększyć twoje rachunki za gaz o dwieście
procent.”
„Czy
powiedziałam, że jest wrzodem na moim tyłku?” - zapytał głośno Max, kiedy weszliśmy
do domu i Max zamknął drzwi.
„Daję
mu moje zdjęcia, a on nazywa mnie wrzodem na tyłku” - Cotton poskarżył się mojej
matce, która wyglądała niepokojąco, jakby gotowała, i miałam nadzieję, że
nastrój do przygotowania został wyczerpany podczas śniadania, ponieważ była
również w sklepie spożywczym, co oznaczało, że jej składniki mogły z łatwością
przybrać kreatywny, a więc alarmujący obrót.
„Te
dzisiejsze dzieci…” – odpowiedziała mama – „…żadnej wdzięczności.”
„Max,
mama znowu nazwała cię dzieckiem” - powiedziałam, mimo że Max sam to słyszał.
„Tak,
ale ona robi swoją meksykańską zapiekankę” - powiedział Steve, wciągnęłam
podekscytowany oddech, Steve uśmiechnął się do mnie, a potem spojrzał na Maxa -
„Nina lubi meksykańską zapiekankę swojej matki”.
Max
zatrzymał mnie na końcu lady, spojrzałam na niego i wyjaśniłam - „Ty też
polubisz. Skosztujesz tego, pomyślisz że to Ambrozja Bogów.”
Max
uśmiechnął się do mnie i odetchnęłam z ulgą, widząc, że to jest trochę bardziej
jak normalny, piękny uśmiech Maxa.
„Nigdy
w życiu nie pomyślałem o tych słowach, Księżno” - poinformował mnie -
„Właściwie to nawet nie wiem, co oznaczają.”
„Pokarm
bogów” – poinformowałem go.
„W
takim razie to, co mówisz, że zapiekanka twojej mamy jest dobra.”
„Najlepsza”.
„A
to była jedna z moich mieszanek” – dodała pogardliwie mama.
Wstałam
na palcach i głośnym szeptem poinformowałam Maxa - „Rzadkie trafienie”.
„Słyszałam!”
– warknęła mama.
Steve
interweniował, mówiąc do Maxa - „Będziemy musieli ustawić jakiś podnośnik, jak chcesz
to zdjęcie nad łóżkiem. Nie wejdzie po tych spiralnych schodach.
„Nie
ma problemu, musiałem zrobić to samo z meblami” – odpowiedział Max i podsumował
- „Pójdę do stodoły po narzędzia”.
„Pójdę
z tobą” – zaproponował Steve i zsunął się ze swojego stołka.
„Będę
się trzymał ciepło” - Cotton odmówił udziału i usiadł na stołku.
„Zamrożę
ciasto” - oznajmiłam i zaczęłam odrywać się od ramienia Maxa, ale zacisnęło
się, a potem zaczęłam odchylać głowę do tyłu, żeby na niego spojrzeć, ale
zatrzymałam się, gdy jego usta dotknęły mojej skroni.
Dobry
Boże, ale kochałem to, kiedy robił takie rzeczy.
„Wracam
za sekundę, mała” – powiedział łagodnie, ściskając mnie ramieniem.
Uwielbiałam,
kiedy mówił takie rzeczy. I kiedy mnie ściskał. Puścił mnie, Steve dołączył do
niego i patrzyłam, jak odchodzą.
„On
jest opiekuńczy” – zauważyła mama, nie odrywając oczu od miejsca, w którym
ostatnio widzieliśmy Steve’a i Maxa.
Nie
myliła się, ale byłam zbyt wyczerpana emocjonalnie, aby poradzić sobie z tym
faktem w tej chwili lub przetworzyć to, co zamierzałam z tym zrobić.
„Kochanie”
– zawołała mama, spojrzałam na nią i wyciągnęłam rękę, by chwycić krawędź blatu
na to, co zobaczyłam na jej twarzy.
„Chodź
tutaj, Okruszku” – powiedziała cicho.
„Mamo.”
„Zanim
zamrozisz to ciasto, chcę się przytulić.”
„Mamo,
wiesz…”
„Chodź
tutaj, Nina” - zażądała stanowczo, a ja zrobiłam to, co robiłam od dziecka, kiedy
usłyszałam ten ton od mojej mamy. Posłuchałam i weszłam w jej ramiona.
Okrążyły
mnie, a łzy uderzyły mnie w gardło, wśliznęły się w moje zatoki, a potem
wyciekły z oczu. Nie mogłam ich kontrolować i w bezpiecznych ramionach mojej
matki nie próbowałam.
„Mamo”
– szepnęłam, trzymając się mocno.
„Mnóstwo
złych rzeczy spotkało cię dzisiaj i nie możesz tego zatrzymać, kochanie, po
prostu nie możesz” - powstrzymała się równie mocno i kontynuowała - „Więc
musisz dać to swojej mamie”.
Wcisnęłam
twarz w jej szyję i tak jak robiłam to niezliczoną ilość razy wcześniej, od
upadku z roweru do pokonania okropnych chłopaków, dałam jej to.
Jednak
tym razem było inaczej przez mniej więcej połowę tego, kiedy to robiłam, bo jej
ramiona rozluźniły się, jej ręce powędrowały do moich ramion, moja głowa
podniosła się ze zdziwienia, ale niewiele widziałam, częściowo dlatego, że była
zamazana, ale także dlatego, że mnie odwróciła i znalazłam się w bezpiecznych
ramionach Maxa.
Tak,
ława przysięgłych była już nieobecna. Werdykt: Mama na pewno lubiła Maxa.
Ręce
Maxa były inne głównie dlatego, że poruszały się, podniosły mnie, niosły mnie
przez pokój i posadziły mnie na jego kolanach, gdy siedział w fotelu.
„Ty…
musisz powiesić zdjęcia” – wcisnęłam mu w szyję, ukrywając twarz przed
wzrokiem.
„Później.”
„Nie,
nic mi nie jest” – skłamałam, wycierając dłoń po policzku, a potem szlochając z
czkawką.
„Później.”
Podniosłam
głowę i zaprotestowałam - „Max”.
Moja
głowa wróciła z powrotem do jego szyi, kiedy jego ręka chwyciła jej tył i
wepchnęła ją tam.
„Księżno,
powiedziałem później.”
Max
był oczywiście zdeterminowany i wiedziałam, co to znaczy.
„No
dobrze” – poddałam się ze łzami w oczach, ale też zrzędliwie.
Max
nie odpowiedział.
Objęłam
go ramionami i pozwoliłam, by jego ciepłe, solidne ciało ukołysało mnie.
Nigdy tego nie powiedziałem, Nina,
nigdy nie myślałem, że będę miał szansę, Charlie szepnął mi do
głowy i jedyną odpowiedzią, jaką mogłam dać, było przytulenie mocniej Maxa, tak mi przykro, kochanie.
Nowy
szloch wyrwał mi się z gardła i Max przytulił mnie bliżej.
*****
[1] amerykański
dramat z 1957, oparty na bestsellerowej 1956 powieści o tym samym tytule, w
którym losy bohaterów są niesamowicie poplątane.
To złamało mi serce na więcej niż jeden sposób 😢😢😢😢 Dziękuję za rozdział ❤
OdpowiedzUsuńOni chyba nigdy nie beda się nudzić :) cudowna książka
OdpowiedzUsuńDziękuję 😭😭
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje.
OdpowiedzUsuńOch, dziękuję, dziękuję, dziękuję
OdpowiedzUsuńDziekuje
OdpowiedzUsuńCiągły bieg z przeszkodami czyli Nina i Max. 😁 Dziękuję ❤️
OdpowiedzUsuńKristen wie jak budować nastrój i dramatyzm. Dziękuję i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Nine
OdpowiedzUsuńDziękuję