2021-06-06

8 - Mieszanki (cz.2)

 

Rozdział 8

Mieszanki (cz.2)

*****

Kiedy zdjęcia wisiały (tak, werdyktem mamy, Steve’a i Cotton’a: wszyscy wymagali, aby moje powiesić między dwojgiem drzwi pod strychem, nikt nie pozwolił mi wtrącić słowa, a Max na pewno nie interweniował, żeby nie wspomnieć, że po raz pierwszy wyglądały niesamowicie); po meksykańskiej zapiekance, która była jeszcze lepsza niż zapamiętałam, a Max, który zjadł dwie porcje, najwyraźniej też tak myślał; po trzech piwach (dla Maxa) i dwóch (dla mnie); a po kawie i żółtym cieście z czekoladowym lukrem i gałką lodów, które mama, Steve i Cotton przywieźli ze sklepu, staliśmy z Maxem przy drzwiach wejściowych, żegnając się z naszymi gośćmi.

„Gdzie się zatrzymacie?” - zapytałam mamę, kiedy ją przytuliłam.

„Steve znalazł ofertę last minute na mieszkanie, które ktoś anulował. Jest po drugiej stronie miasta. Mamy to za bezcen. Jesteśmy tu cały tydzień!” - mama oświadczyła, moje spojrzenie przesunęło się na Maxa i patrzyłam, jak powoli zamyka oczy, zanim potrząsnął głową.

„To świetnie, mamo” – powiedziałam, odsuwając się, ale trzymając ją za ręce i rzeczywiście uważałam, że to wspaniałe, głównie dlatego, że tęskniłam za mamą i nie widywałam jej zbyt często.

Następnie uściskałam Steve’a, a potem Cotton’a, którego mama i Steve podwozili do domu. Śnieg spadał, nadeszła noc, a Cotton przyszedł, ponieważ, jak się dowiedziałam, był sąsiadem Maxa.

„Odprowadzę ich do ich samochodu” - powiedział mi Max, po czym jego oczy skierowały się na moje stopy w skarpetkach, rozkazał - „Zostań tutaj”.

Nie kłóciłam się, miałam ciężki dzień, zamiast tego powiedziałam - „Okej”.

„Noc, Okruszku, do zobaczenia rano” – pomachała mama, podskakując na sandałach, po czym odwróciła się do Maxa i oświadczyła - „Oczekuję, że przystojniak mojej córki zaniesie mnie do samochodu, biorąc pod uwagę, że mogę złamać obcas w tym śniegu.

„Mamo…” – warknęłam – „…jeszcze go tyle nie napadało.”

„Nie psuj mi zabawy!” - warknęła, a potem pisnęła z zachwytu, kiedy Max spełnił jej żądania.

Steve uśmiechnął się do mnie i potrząsnął głową. Cotton wpatrywał się w mamę i Maxa, a także potrząsnął głową, choć z innych powodów niż Steve.

Patrzyłam przez chwilę przez okno, po czym podeszłam do fotela, wskoczyłam na niego i gapiłam się na huczący ogień, myśląc, że Max jest dobry w rozpalaniu ognia.

Z drugiej strony wydawał się dobry we wszystkim.

Pomachałam przez okno, kiedy usłyszałam przejeżdżający trąbiący samochód, a potem patrzyłam, jak Max przechodzi przez drzwi.

„Max, nie powinieneś poddawać się jej szaleństwu, uwierz mi, to tylko czyni ją bardziej szaloną” – zawołałam.

„Jak twoja mama chce być niesiona do samochodu, mogę ją zanieść do samochodu, i to zrobię. Nic wielkiego” – odpowiedział Max, pochylając się i zdejmując buty.

„Nieważne” – mruknęłam i odwróciłam się z powrotem do ognia.

Bardziej poczułam, że podchodzi do mnie, niż go usłyszałam, a potem przechyliłam się na bok, gdy usiadł na fotelu obok mnie i oparł stopy na podnóżku. Już miałam otworzyć usta, żeby coś powiedzieć, nie miałam pojęcia co, kiedy Max objął mnie ramieniem i przemówił.

„Dzisiaj wydarzyły się dwa cuda. Moja kobieta uratowała życie dziewczynie, o której myślę, że jest siostrą i jest ósma, jesteśmy sami, a ty nie jesteś chora, pijana ani śpiąca.”

„Max” - wyszeptałam, a on odwrócił się od patrzenia na ogień, by spojrzeć na mnie.

„Nigdy, Nina, nigdy w moim pieprzonym życiu nie zapomnę, jak biegłaś po tej pochyłości, skoczyłaś do cholernej rzeki i pochylałaś się, by tchnąć życie w Mindy.”

Zamknęłam oczy, ale otworzyłam je ponownie, kiedy dłoń Maxa dotarła do mojej twarzy, a jego usta dotknęły moich.

Cofnął się o centymetr i wymamrotał - „Dziękuję, mała.”

„Max…” - zaczęłam cicho, a on mi przerwał.

„Ale, jeśli kiedykolwiek pomyślisz o ponownym wskoczeniu do rzeki, obiję ci tyłek”.

Poczułam, że moje brwi się złączyły, tak jak poczułam szarpnięcie mojego ciała - „Przepraszam?”

Ramię Maxa opadło na moje kolana, jego dłoń na moim biodrze i stwierdził - „Wystraszyłaś mnie, kurwa, jak gówno.”

„Max…”

„Poważnie, Nina, przysięgam na Boga, patrzyłem, jak wchodzisz do tej rzeki, nie zawahałaś się, a mój cholerny żołądek się skurczył. Myślałem, że obie odejdziecie.”

„Max…”

„Nie byłoby nic, co mógłbym zrobić, jakby ta rzeka cię zabrała, chciała cię, miałaby cię i straciłbym was obie”.

„Tak się nie stało” – przypomniałam mu, starając się zachować cierpliwość.

„Nie, dzięki kurwa, nie. Mogło, ale się nie stało.”

„Musiałam do niej dotrzeć”.

„Wiem że musiałaś.”

„Więc do niej dotarłam.”

„Tak, zrobiłaś, prawie straciłaś życie, robiąc to.”

„To nieprawda.”

„Rzeka jest nieprzewidywalna, mała, nie wiesz tego, ale ja wiem. Zwłaszcza wiosną. Powinnaś była na mnie poczekać.”

„Czekanie nie wchodziło w grę.”

„Nie warto o tym teraz rozmawiać, to już było i na szczęście wszyscy są w porządku.”

„Ty o tym wspomniałeś.”

„Wspomniałem o tym na wypadek, gdybyś znowu zaszalała i zrobiła za dużo”.

Cofnęłam się tak daleko, jak tylko mogłam, co nie było zbyt daleko, i spojrzałam na niego.

„Nie mam zamiaru wskakiwać do rzek, Max, dzisiaj nawet nie wskakiwałam. Po prostu weszłam.” - jego brwi uniosły się, a ja ustąpiłam odrobinę - „No dobra, wbiegłam.”

Potrząsnął głową, po czym oświadczył - „Skończyliśmy o tym rozmawiać”.

Nadal patrzyłam. Potem zaczęłam podnosić się z fotela, ale jego ramiona zacisnęły się wokół mnie i przyciągnął mnie z powrotem do siebie.

„Max, pójdę poczytać czy coś.”

„Jesteś wkurzona, że to wyłożyłem i będziesz pielęgnować swoją złość.”

Poważnie, był taki denerwujący.

„Okej, więc idę pielęgnować moje wkurzenie”.

„Nie, nie idziesz. Usiądziesz tutaj i będziemy cieszyć się tym, że oddychamy, żywi i sami.”

„Czy ktoś ci powiedział, że jesteś dominujący?”

„Nie.”

„Cóż, pozwól mi być pierwszą. Jesteś dominujący.”

Odwrócił się do mnie pełniej i przesunął przedramieniem po obu moich nogach, zahaczając je o kolano i przeciągając przez nogi na podnóżku. Gdybym nie złościła się, mogłabym zauważyć, że, po pierwsze, robi to delikatnie, aby nie zranić mojej podrapanej nogi, a po drugie, że w tej pozycji jest mi znacznie wygodniej.

Ale byłam rozdrażniona, a on mówił, więc nie zauważyłam.

„Po pierwsze, kochanie, poważnie?”

„Poważnie co?” - zapytałam.

„Jeśli tkwi mi coś w głowie, chcesz, żebym zachował to dla siebie?”

Cóż, nie brzmiało to zbyt dobrze, kiedy powiedział to w ten sposób.

„Nie ale ...”

„Zwłaszcza jeśli to ważne?”

„Oczywiście, że nie.”

„Po drugie, wkurzasz się na to, co mówię, chcesz się zirytować, zamiast przegadać to gówno?”

To też nie brzmiało zbyt dobrze.

„Cóż …”

„Tak lub nie.”

„Może tak” – warknęłam, a jego twarz pociemniała.

„Jaja sobie robisz.”

„Jeśli nie wybuchnę wściekła, jak to ująłeś, może będę miała szansę zebrać się w sobie, abyśmy mogli o tym porozmawiać, a nie kłócić się o to”.

„Mała, nie oszukasz nikogo. Chcesz mieć szansę na oderwanie się ode mnie, a nie zebranie głowy.”

Dlaczego był taki denerwujący? Byłam wystarczająco zła, by zapytać.

„Dlaczego jesteś tak denerwujący?” - znowu warknęłam.

„Ponieważ mam rację, mylisz się i wiesz o tym.”

Nie powinnam była pytać.

Spojrzałam w sufit i powiedziałam Bogu - „Boże, następnym razem, gdy będę miała ochotę na przygodę, uderz mnie piorunem. Masz moją zgodę.”

„Wiesz, co jest do bani?” - Max włączył się do mojej rozmowy z Bogiem i spojrzałam na niego.

„Nie. Co jest do bani, Max?”

„To do bani, że jesteś tak cholernie słodka, nawet kiedy jestem na ciebie wkurzony.”

Moje oczy zaokrągliły się, mój temperament zapłonął, nawet gdy bicie mojego serca wzrosło od dziwnego, ale namacalnego strachu.

„Jesteś na mnie wkurzony?”

„Księżno, wpadłaś do szalejącej, cholernej rzeki i pokazałaś mi odpowiedni charakterek, kiedy cię tam wołałem.”

„Max, wpadłam za Mindy, która próbowała popełnić samobójstwo, tak jak mój brat trzy lata temu, i nie zamierzałam pozwolić, aby to się powtórzyło! Nie dla Mindy, nie dla Brody’ego i nie dla ciebie!”

Jego twarz złagodniała, ale jeszcze nie skończyłam - „I nie mam zbyt wielu szalonych pomysłów”.

„Mała” – powiedział cicho, jego łagodna twarz wyglądała teraz tak, jakby desperacko starał się nie uśmiechnąć.

„Co?” – warknęłam.

„Przyleciałaś do Kolorado, wjeżdżając sama w góry, w których nigdy nie byłaś z początkami grypy. Byłaś sama, w śnieżycy, na pustkowiu w domu z mężczyzną, którego nigdy nie spotkałaś, i weszłaś w to ze mną. I, powiem tylko, że możesz mieć gadane, mała, ale jestem silniejszy. Potem przygadałaś Shaunie na naszej pierwszej randce. Potem wzięłaś się za Damona, który jest kutasem, ale mógłby cię również pokonać i, co gorsza, to zrobił. Potem zmierzyłaś się z Kami, a potem znowu z Shauną. Rzuciłaś jedno spojrzenie na Jeffa, uznałaś, że jest dobrym facetem i rzuciłaś Mindy do jego stóp. Nie pomyślałaś nawet przez sekundę, zanim weszłaś w to z tatą, po prostu odrzuciłaś kołdrę, zdmuchnęło cię ze strychu, zbiegłaś po pieprzonych schodach i uderzyłaś go prosto w twarz. A tego ranka zachowywałaś się przezabawnie, ale najwyraźniej wdałaś się w swoją mamę.” - Wróciłam do wpatrywania się w niego w milczeniu, ponieważ jego fakty stanowiły dość obciążającą sprawę, ale jeszcze nie skończył. - „I nie pomińmy ciebie skaczącej na tylne siedzenie quada kilka dni po tym, jak unikałaś pieprzonego skutera śnieżnego, a potem zeskoczyłaś z niego, jakbyś była hollywoodzką kaskaderką.”

„W porządku, Max, wyraziłeś swój punkt widzenia.”

„Dzięki Chrystusowi” – mruknął i uśmiechnął się.

„Ale nadal jesteś dominujący.”

„A ty to lubisz.”

„Nie lubię” – warknęłam.

„Kochanie, gdybyś nie lubiła, byłabyś w hotelu w mieście lub gorzej w Denver, a nie byłoby cię tutaj.”

„To jest miejsce, w którym nie chcę być. Chcę być na górze i pielęgnować swoją złość” – odpaliłam.

„Szkoda, kochanie, bo nigdzie nie idziesz”.

„W porządku, w takim razie zajmę się tym tutaj” – odpaliłam, skrzyżowałam ramiona i przeniosłam swoje spojrzenie na ogień.

Po chwili Max westchnął, po czym jego ręka dotarła do mojego karku i, siadając głębiej w fotelu, przycisnął moją głowę do swojego ramienia. Pozwoliłam mu to zrobić, ale nadal patrzyłam na ogień i skrzyżowałam ręce na piersi.

Przez chwilę milczeliśmy, zanim Max się odezwał.

„Becca powiedziała mi o Mindy.”

Na jego ton wzięłam oddech, stłumiłam irytację i zapytałam - „Słucham?”

„Powiedziała mi, że martwi się, że wydarzy się coś takiego jak dzisiaj.”

Rozłożyłam ramiona i podniosłam głowę, żeby zobaczyć, że on również wpatruje się w ogień.

„Naprawdę?”

„Tak” - odpowiedział Max, nie odrywając oczu od ognia - „Dlatego przenieśliśmy ją z jej mieszkania do Becci. Becca i ja zdecydowaliśmy o tym we wtorek. Musieliśmy mieć ją na oku, więc pracowaliśmy i osiągnęliśmy to, gdy Damon wpadł w nasze plany, będąc takim kutasem.”

Coś było nie tak w jego tonie, w bez wyrazu twarzy, więc zawołałam - „Max”.

„Powinienem zatrzymać ją tutaj z nami” - wyszeptał Max i wiedziałam, co jest nie tak.

Przesunęłam rękę po jego brzuchu i owinęłam wokół jego boku, szepcząc - „Max”.

„Powinienem był powiedzieć Brody’emu.”

„Max.”

„Powinienem sam ją zabrać, żeby z kimś porozmawiała.”

Uścisnęłam go i powiedziałam mocniej - „Max, spójrz na mnie”.

Powoli jego oczy przeniosły się z ognia na mnie, a to, co w nich zobaczyłam, sprawiło, że wtopiłam się w niego, gdy moje ramię opuściło jego brzuch, a moja ręka powędrowała do jego szyi.

„Kochanie, te rzeczy będą cię torturować, jeśli nie pozwolisz im odejść.”

„Nina …”

„Ja też przegapiłam znaki, a widziałam je wcześniej.”

„Nina.”

„Nie mogłeś jej dzisiaj zatrzymać, gdy właśnie tam zmierzała. Nie możesz tego sobie robić.”

„Trudno nie myśleć, że spieprzyłem, kiedy wszystko, co mam w głowie, to jak ty wskakujesz do tej rzeki, a ona się w niej unosi.”

Tak, byłam taką idiotką.

Zgięłam palce na jego szyi i podciągnęłam się, by zbliżyć się do niego.

„Max, nie spieprzyłeś.”

„Mogła zabrać was obie.”

„Max…”

„Byłaby to moja wina, gdyby tak się stało.”

Podciągnęłam się bliżej i moja ręka wsunęła się w jego włosy.

„Przestań” - wyszeptałam, Max otworzył usta, żeby przemówić, a ja ruszyłam, żeby go zatrzymać, podciągając się dalej i przyciskając moje usta do jego.

Przesunął ręką po moim kręgosłupie, uniosłam głowę po pocałunku i zobaczyłam, że jego oczy wciąż były ciemne od ponurych emocji.

Przysunęłam swój nos do jego i znów się odezwałam - „Max, przestań, wszyscy są bezpieczni i nie wpadnę już na rzeki, obiecuję.”

„Mała” – szepnął nierozbawiony.

„Kochanie, nie idź tą ścieżką. Robiłam to i uwierz mi, to prowadzi donikąd.”

Jego oczy przesunęły się po mojej twarzy, a potem jego palce wsunęły się we włosy i przycisnął moją twarz do boku swojej szyi.

„Przepraszam, Księżno, nie potrzebujesz tego gówna, demonów, z którymi dzisiaj walczyłaś” – mruknął, objęłam go ramionami i pocałowałam go w szyję.

Potem powiedziałam - „Wiesz, wcześniej dzisiaj zastanawiałam się, czy mniej bolałoby mnie, gdybym nie była sama, kiedy umarł Charlie.”

Przesunął palcami po moich włosach i zapytał - „Tak?”

„Zdecydowałam, że nie.”

„Prawdopodobnie nie.”

„Ale może, gdybym nie była sama, nie wędrowałabym tą ścieżką.”

„Prawdopodobnie nie” – powtórzył.

„Więc skoro nie jesteś sam, czy pozwolisz mi cię z niej sprowadzić?”

Milczał przez chwilę, po czym zadał niemożliwe pytanie - „Gdzie idziemy, kochanie?”

„Nie wiem, po prostu nie tam.”

Jego ciało zadrżało od cichego humoru, niewiele z niego, ale nadal się trzęsło.

„Ta tarcza, którą masz, kochanie, jest jak z tytanu” – mruknął, a moje ramiona ścisnęły go.

„Myślałam, że będziemy się cieszyć życiem, oddychaniem i samotnością?” - przypomniałam mu.

„Tak.”

„Tak naprawdę tego nie robimy”.

„Nie.”

„Przejdźmy do tej fazy wieczoru” – zaproponowałam.

Jego palce zacisnęły się na moim ramieniu i ścisnął.

„Dobry pomysł” – mruknął.

„Chcesz piwo?”

„Nie.”

„Mogę zrobić gorącą czekoladę” – zaproponowałam.

„Dziękuje ale nie.”

„Chcesz coś?”

„Cokolwiek?”

Mój żołądek opadł, a ciało się napięło.

„Max…”

„Jest coś, czego chciałem od jakiegoś czasu.”

„Max…”

„Oderwie mój umysł od rzeczy.”

Podniosłam głowę i powtórzyłam - „Max”.

Jego palce ponownie wsunęły się w moje włosy, a jego oczy skupiły się na moich ustach.

„Będzie dobrym sposobem na świętowanie oddychania, bycia żywym i samotności.”

„Ja …”

„Pocałuj mnie, Księżno.”

Moja ręka powędrowała do jego klatki piersiowej, gdy jego dłoń przycisnęła moją twarz bliżej swojej.

„Znowu jesteś dominujący” – poinformowałam go.

Poczułam, jak jego usta uśmiechają się pod moimi i patrzyłam, jak robią to jego oczy.

„Tak, mała, uczciwe ostrzeżenie, kiedy będziemy nadzy, lepiej się do tego przyzwyczaj.”

Sapnęłam na jego słowa, a potem mnie pocałował.

Mógł to być śnieg padający miękko wokół A-Frame, ogień płonący w kominku, delikatne oświetlenie tylko pod szafkami w kuchni i z zapalonej lampki przy kanapie, czyniące dom bardziej przytulnym i romantycznym niż kiedykolwiek.

To mogło być to, co stało się tego dnia Mindy, Brody’emu, Max’owi i mnie, i ulga, że wszyscy tu byliśmy, wciąż mogąc chodzić, rozmawiać, oddychać, całować.

Mogły to być długie palce Maxa w moich włosach, jego twarde, ciepłe ciało tak blisko mojego, jego usta smakowały nieco kawą i ciastem, i mocno Maxem.

Mogło być tak, że to był Max, a dzisiaj udowodnił, że jest bardziej Cudownym Maxem niż kiedykolwiek.

A może po prostu bardzo dobrze całował.

Ale wtopiłam się w niego i jego pocałunek, przechylając głowę na bok, podnosząc ręce do jego szyi i wsuwając palce w jego gęste włosy, dotykając moim językiem jego.

Warknął w moich ustach i moje ciało zareagowało na ten dźwięk, tak bardzo podobał mi się on dochodzący od Maxa i fakt, że to ja sprawiłam, że to zrobił, że wcisnęłam się w niego.

Jego ręka powędrowała z mojej talii w górę mojej koszuli i poczułam szorstkie opuszki jego palców na skórze pleców.

Moje ciało też to lubiło.

Przycisnęłam się bliżej.

Max wykręcił do mnie swój tors, pchając mnie tyłem na fotel, jego ręka podeszła do mojego przodu, przebiegając po żebrach, a następnie po brzuchu, by objąć moją pierś.

„Tak” – wyszeptałam przy jego ustach, kiedy jego ciepła dłoń zacisnęła się na moim miękkim ciele.

Potem go pocałowałam, nasze języki splątały się, jego kciuk gładził mój sutek, jedną z moich rąk wyjęłam z jego włosów, by podciągnąć jego koszulę i wślizgnęła się, przesuwając po jego gorącej skórze i mocnych mięśniach.

Kciukiem i palcem wskazującym ścisnął i przetoczył.

Poczułam ten taniec przez moje ciało, a konkretnie prosto między nogami i było tak dobrze, tak mi się podobało, że rzuciłam się.

Odepchnęłam go i podążyłam za nim, przesuwając się nad nim, by usiąść na jego biodrach, a moje ręce powędrowały do jego koszulki, podnosząc ją. Max pomógł, jego ręce powędrowały ode mnie do karku, gdzie ściągnął koszulkę przez głowę, w dół ramion i odrzucił ją.

To był mój czas, moja szansa, jego wspaniała klatka piersiowa była tuż przede mną i chciałam odkrywać.

Więc pochyliłam się, moje usta przywędrowały do jego szyi, dłonie do jego ciała, badając wszystko palcami, ustami, językiem i zębami. Zsunęłam się, pochyliłam plecy, żeby się do niego dostać, posmakowałam jego skóry, przesunęłam czubkami palców po grzbietach jego brzucha, przejechałam krawędziami zębów po jego sutku, a dźwięk, kiedy wciągał powietrze, wymusił falę wilgoci między moimi nogami.

Jego palce zacisnęły się na mojej koszuli i powędrowały w górę, zmuszając mój tors i moje ramiona do podniesienia się, potem też została odrzucona, a ręce Maxa znalazły się na moich plecach, naciskając, zmuszając mnie do pochylenia się do przodu, popychając mnie i jego usta zacisnęły się na sutku w staniku.

„Max” - wydyszałam, gdy uczucie jego zamykających się na mnie ust kołysało przez moje ciało, moje ręce wślizgiwały się w jego włosy, a jego język wysunął się. Nawet na staniku czułam to lepiej niż jego palce, o wiele lepiej. Miał bardzo silny język.

„Więcej” - zażądałam szeptem, moje biodra instynktownie potoczyły się po jego twardym kroczu, a jego usta odeszły, ale ściągnął mi stanik w dół, palce owinął wokół mojej piersi i oto były: usta Maxa skierowane na mnie.

Boskie.

Spuściłam głowę, żeby popatrzeć, i było coś niesamowitego w ciemnej głowie Maxa blisko mojej skóry, w jego opalonej ręce, trzymającej moją pierś przy jego utalentowanych ustach, nie mogłam tego powstrzymać i usłyszałam jęk, który uciekł mi z ust.

Odchylił głowę do tyłu, jego twarz była piękniejsza, przepełniona niedostatkiem, zwłaszcza brakiem mnie, i wymamrotał - „Jezu, Słonko.”

„Więcej” - wyszeptałam ponownie i nagle wstaliśmy, Maxa trzymał mnie za pośladki, a ja objęłam nogami jego biodra i ramionami jego ramiona, gdy szedł do schodów.

Nie mogłam przestać, nie miałam go wystarczająco blisko, może nigdy nie miałam dość. Ale zamierzałam spróbować. Pochyliłam głowę i przyłożyłam usta do jego szyi, smakując to językiem, szarpiąc jego ucho zębami.

Zanim się zorientowałam, byliśmy przy łóżku, Max pochylił się w biodrach i zapaliło się światło.

„Opuść nogi, Księżno” - rozkazał i zrobiłam, co mi kazano.

Gdy tylko postawiłam stopy na podłodze, sznurek został ściągnięty z moich spodni od piżamy i zebrały się na moich kostkach, wyszłam z nich, a potem znów byłam na nogach, tylko po to, by zostać częściowo ułożoną, częściowo rzuconą na łóżko.

Patrzyłam, jak Max wchodzi za mną, ale nie wylądował na mnie, jego ręce wsunęły się po wewnętrznej stronie ud, rozkładając moje nogi, a potem jego usta były na mnie, na moich majtkach.

Usłyszałam niski, szorstki dźwięk wydobywający się z mojego gardła, gdy jego usta poruszały się po mnie, a potem wymamrotał - „Cholernie przemoczona” - zanim jego palce odsunęły materiał moich majtek na bok i jego usta były na mnie.

Szarpnęłam się w jego usta i jęknęłam - „Max”.

Można było dyskutować, czy jego palec czy język był bardziej uzdolniony, dopóki jego palec nie wsunął się do środka, a jego usta zakryły moje słodkie miejsce i zassały głęboko. Całe moje ciało podskoczyło na jego czyste piękno i wiedziałam, że połączenie tych dwóch jest najlepsze.

„O mój Boże” – odetchnęłam, ponieważ to nadchodziło i miało to przekroczyć wszystko, czego kiedykolwiek doświadczyłam.

Wtedy palec Maxa odsunął się, a jego usta podniosły się i pocałował mnie w majtki.

Podniosłam głowę i krzyknęłam w proteście - „Max!”

Jego ręce powędrowały do moich pach, podciągnął mnie i przekręcił na łóżku, aż moja głowa uderzyła o poduszki i upadłam na mnie.

„Zatrzymałeś się!” - oskarżyłam.

„Tym razem dojdziemy razem, mała” - powiedział przy moich ustach, a następnie pocałował mnie, jego język wsunął się do środka i tym razem posmakowałam mnie na Max’ie i to było takie pociągające, ja zmieszana z Maxem, aż zapomniałam być zła, że zostawił mnie wiszącą i odwzajemniłam pocałunek.

Przetoczył się na bok mnie, zahaczając palcem o moją bieliznę, ściągając ją w dół, a ja zaczęłam pedałować, żeby je zrzucić. Gdy tylko opuściły moje kostki, ramiona Maxa objęły mnie i przewrócił się na plecy, zabierając mnie ze sobą i podciągnęłam się, siadając okrakiem na nim, a moje ręce natychmiast powędrowały do jego dżinsów. Jego ręka powędrowała do szafki nocnej. Rozpięłam. Otworzył szufladę. Zsunęłam się w dół jego ud i pochyliłam się nisko, dotykając ustami płaskiej, napiętej skóry nad paskiem jego rozporka, gdy wciąż rozpinałam guziki. Jego ręka dotknęła moich włosów. Rozpięłam guziki i szarpnęłam dżinsy częściowo w dół jego bioder i po raz pierwszy zobaczyłam prawdziwe znaczenie Cudownego Max’a.

Wszędzie był piękny.

Owinęłam dłoń wokół niego przez pół szczęśliwej sekundy, kiedy zostałam podciągnięta, przewrócona i Max był na mnie.

„Ciągle powstrzymujesz mnie w środku dobrych rzeczy” - warknęłam, moje ręce ześlizgnęły się po jego plecach, jedną dłoń wsunęłam w jego dżinsy na pośladki i czułam miękkie (jego skóra) i napięte (jego mięśnie), i natychmiast zdecydowałam, że to kocham.

Max rozerwał prezerwatywę zębami, zanim się uśmiechnął, jego usta zbliżyły się do moich i obiecał - „Dostaniesz dobre rzeczy, Księżno”.

Jego ręka pracowała między nami, ale teraz jego usta zakrywały moje i znów mnie całował, a potem jego biodra znalazły się między moimi nogami i kiedy naprawdę zaczynałam się całować, poczułam pod ręką mięśnie jego dolnej części i wbił się we mnie.

Czucie go, tak wielkiego, tak wspaniałego, wdzierającego się we mnie, wypełniającego mnie, łączącego mnie z nim, sprawiło, że przerwałam nasz pocałunek, gdy moja szyja wygięła się w łuk odruchowo i zapisałam ten moment w pamięci, wypaliłam go w mózgu, wiedząc, że nigdy o tym nie zapomnę, póki będę żyła.

Moja druga ręka wsunęła się w jego dżinsy, obie nogi ugięły się w kolanach, aby dać mu głębsze wsparcie i przycisnęłam je do jego boków, gdy Max wyciągnął i wbił się z powrotem.

„To piękne” – wyszeptałam szczerą prawdę Boga.

„Masz absolutną rację” - wymamrotał Max, wyciągając się tak, że mogłam tylko poczuć końcówkę, a następnie wskoczył z powrotem.

Zgięłam palcami, ścisnęłam nogi, a usta błagały - „Więcej, kochanie”.

Dał mi więcej, dał mi swoje usta, swój język, swoje prawe przedramię w łóżku obok mnie, lewą rękę wczepioną w moje włosy i wbił się we mnie mocniej, szybciej.

Wróciło, nadchodziło, dochodziłam, a on miał rację poprzedniego dnia, miało być tak duże, że zaraz wyjdę ze skóry.

„Max…” - dyszałam, moje biodra kołysały się przy jego jeździe.

„Czuję to, Jezu, Nina, jesteś gotowa” – jęknął Max - „Dojdź dla mnie, mała.”

„Dobrze” – odetchnęłam i zrobiłam, co mi kazano.

Zamknęłam oczy i odchyliłam głowę, wygięłam biodra do góry, przesunęłam ręce z jego pleców, by je owinąć mocno wokół niego i sapnęłam, gdy to przeszyło mnie: twarde, długie i niszcząco piękne.

Twarz Maxa była na mojej szyi i poczułam jego warczenie na mojej skórze pół sekundy po tym, jak poczułam, że wjeżdża głęboko i pozostaje tam.

Przez chwilę żadne z nas się nie poruszało, Max pozostał głęboko zakopany, z twarzą na mojej szyi, moje ramiona pozostały owinięte wokół niego, a uda przyciśnięte do jego boków.

W końcu Max przewrócił się na plecy, obejmując mnie ramionami, gdy mnie posadził, okrakiem na górze na nim i wciąż połączony.

„Tak” – mruknął w moją szyję, gdy jego dłoń przesunęła się po skórze moich pleców – „można śmiało powiedzieć, że jest między nami chemia.”

Zamknęłam mocno oczy i przycisnęłam czoło do poduszki, ponieważ dowody były tak mocne, że nie było sensu się z nim spierać.

Jedno z jego ramion owinęło się ciasno wokół mnie, a jego druga ręka zsunęła się w dół i chwyciła mój tyłek.

„Jak twoja noga, Księżno?” - zapytał cicho.

„W porządku” – powiedziałam poduszce.

„Nie skrzywdziłem cię?”

Boże, był taki wspaniały.

Potrząsnęłam głową.

Jego głos był jeszcze łagodniejszy, gdy zapytał - „Jak tam ta tarcza?”

Zanim zdołałam się powstrzymać, szepnęłam - „Pęknięta.”

„Nareszcie” – wymamrotał, ściskając mnie zarówno ramieniem jak i dłonią. Westchnęłam.

Odwrócił się ponownie, rozłączając nas i kładąc mnie na boku. Podniosłam kolana, gdy zwinęłam się w sobie, dłoń Maxa odsunęła mi włosy z szyi i tam mnie pocałował.

„Nie ruszaj się, zaraz wracam” – rozkazał i odszedł.

Wpatrywałam się w jego poduszkę, myśląc, że właśnie to miałam, miałam go i chciałam tego ponownie.

I znowu.

Na wieczność.

W uścisku nagłej, irracjonalnej paniki odwróciłam się i zeskoczyłam z łóżka, myśląc, że grzebanie w walizce i spodniach od piżamy zajmie mi zbyt dużo czasu, pobiegłam do komody. Otworzyłam i zamknęłam górną szufladę, a następnie w dolnej znalazłam to, czego chciałam. Wyrwałam jedną z koszulek Maxa i naciągnęłam ją. Podciągałam majtki, mój umysł był pusty, nie miałam żadnych myśli w głowie, w ogóle żadnych, nie miałam pojęcia, co robiłam, kiedy Max wrócił, z włosami seksownie rozwianymi przez moje ręce, wciąż w dżinsach, ale tylko częściowo zapiętych na guziki.

Zaschło mi w ustach. Jego brwi zmarszczyły się.

„Ruszyłaś się” – poinformował mnie o rzeczach oczywistych.

„Tak.”

„Ubrałaś się” – ciągnął.

„Um…”

Przestałam mamrotać, kiedy Max zaczął mnie nachodzić.

Rzuciłam jedno spojrzenie na jego duże, wysokie, potężne ciało wyginające się w moją stronę i wycofałam się. Mniej więcej o krok dalej uderzyłam o komodę uszkodzoną nogą.

„Ała” - powiedziałam, ale ledwo wydobyłam tę jedną sylabę, kiedy byłam w powietrzu, a potem leżałam na łóżku, a Max był na mnie.

Spojrzałam w jego jasne, szare, zdeterminowane oczy.

„Max…”

„Wszedłem” – oświadczył i mógł to powtórzyć.

„Max…”

„Jak wszedłem, Księżno, to myślałaś przez chwilę, że pozwolę ci mnie wypchnąć?”

„Um…”

„Nie pozwolę.”

„Max…”

Jego ręce zaczęły wędrować i stwierdził - „Nie ma mowy”.

Zapomniałam o czym rozmawialiśmy, bo jego ręce były pod koszulką.

Potem zapytałam - „Co robisz?”

„To było szybkie.”

„Przepraszam?”

„Za szybko.”

„Um…”

Przestałam mamrotać, kiedy jego usta dotknęły mojej szyi - „Tym razem wypieprzę cię powoli.”

„O mój Boże” – wydyszałam głośno.

Podniósł głowę i uśmiechał się.

Potem powiedział - „Tak”.

Potem mnie pocałował. Potem pieprzył mnie powoli.

I było jeszcze lepiej.

*****

Byliśmy w gorącej saunie Maxa, którą Max włączył po pierwszej rundzie, i zabrał mnie tam po drugiej rundzie.

Nie była duża, wystarczająco duża tylko dla dwóch osób. Max miał ręcznik wokół bioder i siedział na małej, drewnianej ławce. Miałam ręcznik owinięty wokół mojego ciała i leżałam na plecach na ławce, z kolanami ugiętymi prawie do klatki piersiowej, z nogami opartymi o drewnianą ścianę, głową na twardym, przykrytym ręcznikiem udzie Maxa. Palcami przeczesywał moje włosy, układając je na kolanach.

Niebo.

Miałam zamknięte oczy, a mój umysł wędrował donikąd, do niczego.

Nie było wypełnione bzdurami i śmieciami, jak zwykle. Po prostu płynął spokojnie. A moje ciało było nasycone i zrelaksowane, tak głęboko, że nie sądziłem, że relaksacja może być tak głęboka.

„Co masz w głowie, Księżno?”

„Masz mocny język” - wypaliłam pierwszą rzecz, która weszła do mojego pustego umysłu, a potem otworzyłam oczy i zobaczyłam, że patrzy na mnie z uniesionymi brwiami i drgającymi ustami.

„Co?” - zapytał.

„Nic” - wyszeptałam i odwróciłam głowę na bok tak, by mój policzek znalazł się na jego udzie i miałam nadzieję, że gorąca sauna zakamufluje ciepło na mojej twarzy.

Jego palec dotknął zawiasu mojej szczęki i opadł wzdłuż szyi do obojczyka.

„Nina …” - zawołał i zaczęłam mówić, śmiertelnie przerażona tym, co może powiedzieć, musiałam w ogóle go powstrzymać.

„Nie jestem pewien, czy pocenie się z mężczyzną w saunie to dobra rzecz.”

„Dlaczego?”

„Spocenie jest nieatrakcyjne” - powiedziałam ścianie.

„Nie było wtedy, gdy pociłaś się w moim łóżku dziesięć minut temu.”

Wspominał o tym.

„Racja …”

„Kochanie, spójrz na mnie” – zażądał delikatnie, gdy jego palce zacisnęły się na mojej szyi.

Zamknęłam oczy i odwróciłam głowę na jego udzie, żeby na niego spojrzeć.

Jego twarz była tak delikatna jak jego głos i napięłam się.

„Masz rację, znamy się dopiero od tygodnia” – powiedział, gładząc mnie kciukiem po szczęce, a moje napięte ciało napięło się, cały nasycony relaks, wolny od śmieci umysł zniknął.

Wiedziałam. Po prostu to wiedziałam.

Cudowny Max wcale nie był Cudownym Maxem.

Miał mnie nago (fuj) w swojej saunie po seksie ze mną dwa razy i skończył ze mną.

Po prostu to wiedziałam.

„Tak, tylko tydzień” – zgodziłam się, wyciągając twarz z jego dłoni, unosząc się i przekręcając tak, że usiadłam na ławce.

To było tak daleko, jak zaszłam, zanim zostałam przeciągnięta przez jego kolana. Moje oczy spotkały się z jego i otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale on dotarł tam przede mną.

„Nie skończyłem” - powiedział.

„Co?” – zapytałam energicznie, jego brwi ściągnęły się nad zmrużonymi oczami i przyjrzał się mojej twarzy.

„Wkurzyłaś się?”

„Nie” – skłamałam.

„Tak.”

„Nie, nie wkurzyłam.”

Jego oczy wędrowały po mojej twarzy, a jego ramiona zacisnęły się wokół mnie - „Jezu, Nino, jak na Boga możesz być wkurzona?”

„Nie jestem” – skłamałam ponownie.

„Mała, jesteś.”

„Puść mnie, tu jest gorąco, cieplej, kiedy się dotykamy.”

„Nina …”

Naparłam na jego klatkę piersiową - „Max, pozwól mi odejść”.

Jego ciasne ramiona potrząsnęły mną i dodał - „Nina”.

Uspokoiłam się i spróbowałam spojrzeć na niego bez gapienia się.

„Jezu” – mruknął.

„Miałeś coś do powiedzenia?” – podpowiedziałam.

„Tak” – odgryzł się - „Chciałem powiedzieć, że wiem, że znamy się tylko tydzień i wiem, że boisz się tego, co masz w swojej jebanej głowie, bo mam cię po tym, jak te wszystkie dupki cię przeżuły, ale co się stało dzisiaj i co stało się dziś wieczorem, nawet ty nie możesz zignorować.”

Udało mi się spojrzeć na niego bez wgapiania się w niego, głównie dlatego, że moje usta opadły, a mój umysł był pusty.

Potem szepnęłam - „Co?”

„Teraz jesteśmy połączeni.”

Tym razem brzmiało na zduszone, kiedy powtórzyłam - „Co?”

Bardzo połączeni.”

„Max…”

„Myślisz, że możesz wyjść z życia Mindy, życia Brody’ego, mojego życia po tym, co wydarzyło się dzisiaj, co wydarzyło się między nami dziś wieczorem…”

Włączyłam się, mówiąc - „Myślałam, że mnie odeślesz.”

Jego głowa drgnęła i nadeszła jego kolej, by zapytać - „Co?”

„Myślałam, że ze mną skończyłeś.”

Max wpatrywał się we mnie przez sekundę, a ja obserwowałam z pączkującym, ale dziwnie wzburzonym przerażeniem, jak ciemny, złowieszczy cień przesunął się po jego twarzy.

„Nie jestem tymi pieprzonymi facetami” – warknął tak cicho, że ledwo go usłyszałam.

Mój żołądek podskoczył i wyszeptałam - „Max…”

Nigdy, kurwa, nie myl mnie z jednym z tych jebanych facetów.”

„Ja…”

„Nie wiem, co zrobili, po prostu wiem, że coś ci to zrobili, a Nina, ja nie jestem jednym z tych pieprzonych facetów.”

„Dobrze” – powiedziałam cicho.

„I nie mogę, kurwa, uwierzyć, po tym, jak opiekowałem się tobą, kiedy byłaś chora, po tym tygodniu, po dzisiejszym dniu i wieczorze, pomyślałaś tak o mnie.”

Nawet w obliczu jego oczywistej złości, poczułam stal okrywającą mój kręgosłup i powiedziałam mu - „Nie rozumiesz”.

„Wyjaśnij mi to.”

„To zawsze zaczyna się dobrze.”

„Tak?”

„A potem idzie źle.”

„I?”

„Czasami bardzo źle.”

„Myślisz, że cię zdradzę, okłamię, pobiję?”

„Nie wiem.”

Cień na jego twarzy pociemniał, a jego oczy ponownie się zwęziły, gdy jego ramiona zacisnęły się.

„Nie wiesz?” - zapytał.

„Ja też z nimi nie wiedziałem”.

„Jezu, Nina, czy dałem ci jakąkolwiek wskazówkę, że, kurwa, to zrobię tobie, czy komukolwiek?”

Właściwie nie.

Oczywiście była jeszcze drobna sprawa jego zmarłej żony, o której wciąż mi nie powiedział. Wraz z dużą częścią jego życia. Podczas gdy ja dzieliłam się sporą częścią mojego. Albo przychodziła do jego frontowych drzwi, albo wychodziła w rozmowach telefonicznych, których był świadkiem, albo wychodziła, kiedy byłam wściekła.

Aby wyjaśnić tę koncepcję, powiedziałam mu - „Nawet nie wiem, ile masz lat”.

„Tak, to dlatego, że o kurwa nie spytałaś. Nie wiem, ile ty masz lat, ale właściwie to kurwa spytałem.”

Niestety, musiałem przyznać, że mnie miał.

„O co ci chodzi?” - zapytał, kiedy zamilkłam.

„Słucham?”

„Co ma z tym wspólnego mój wiek?”

„Wskazuję tylko, że ledwo się znamy, a ponadto, nie do końca jesteś rozmowny.”

„Niczego nie ukrywam, Księżno, w przeciwieństwie do ciebie, która jesteś tajemnicza jak diabli, a kiedy nie jesteś, jesteś strzeżona.”

Poczułam, że moje oczy się zwężają i warknęłam - „Nie jestem” - chociaż wiedziałam, że tak.

„Tak ile masz lat?”

„Trzydzieści sześć” – odpowiedziałam natychmiast, a jego twarz nagle się rozjaśniła.

„Co?” - zapytał.

„Mam trzydzieści sześć lat.”

„Jezu” – wymamrotał, a cień cofnął się.

„Co?”

„Nie masz trzydziestu sześciu lat.”

Wpatrywałam się w niego przez sekundę oniemiała, w szoku nie tylko jego słowami, ale stanowczym, wiedzący wszystko sposób, w jaki je powiedział.

„Mam” - powiedziałam mu.

„Myślisz, że to mnie zniechęci, jak mi powiesz, że masz trzydzieści sześć lat?”

Co przez to miał na myśli?

„Mam trzydzieści sześć lat!” – warknęłam nieco głośno.

Nachmurzył się na mnie, jego oczy przesunęły się po mojej twarzy, kiedy to robił, a potem zapytał - „Poważnie?”

„Tak!” - warknęłam ponownie, a potem pchnęłam jego klatkę piersiową, aby uciec.

Jego ramiona zacisnęły się - „Nina”.

Przestałam naciskać i spojrzałam na niego - „Oczywiście, ponieważ mój wiek jest taki zniechęcający, w tej chwili powinnam wyjechać.”

Jego ramiona zacisnęły się jeszcze bardziej, ale głowa odchyliła się do tyłu, oczy wywróciły do góry i spojrzał na sufit sauny.

„Daj mi cierpliwość” – wymamrotał swoją modlitwę do sufitu, a ja znów zaczęłam pchać, więc spojrzał na mnie - „Przestań pchać, Księżno.”

„Pozwól mi odejść.”

„Nie.”

„Pozwól mi odejść!” - krzyknęłam, Max jeszcze raz mnie potrząsnął, ale naciskałam dalej.

„Nie wyglądasz na trzydzieści sześć lat” – powiedział mi.

„Pozwól mi odejść.”

„Trzydzieści, nie więcej.”

„Max. Pozwól. Mi. Iść!"

„Byłem zaskoczony, wystarczająco zaskoczony, by ci nie uwierzyć.”

„Pozwól mi odejść!”

„Chcesz wiedzieć, ile mam lat?”

Zrezygnowałam z przepychania się, ponieważ nigdzie nie mogłam dojść i wyglądało na to, że Max był zdeterminowany, aby przeprowadzić tę rozmowę. Jeśli niczego się nie nauczyłam w ciągu ostatniego tygodnia, to dowiedziałam się, że kiedy Max był zdeterminowany, żeby coś zrobić, to zrobił to.

Zamiast naciskać, ponownie spojrzałam na niego i powiedziałam - „Nieszczególnie”.

Zignorował mnie i stwierdził - „Trzydzieści siedem.”

Był starszy ode mnie. To było dobre. Nie żeby miało to znaczenie, czy był młodszy, nie naprawdę. Właściwie to nie miało znaczenia, ponieważ mnie to nie obchodziło.

„Urodziny ósmego maja” – kontynuował, włamując się do moich myśli.

„Fascynujące” – wycedziłem sarkastycznie, chociaż nie był starszy ode mnie o rok, a o półtora roku, a do jego urodzin został już tylko miesiąc.

Max kontynuował - „Tata zmarł, gdy miałem dwadzieścia dziewięć lat, budowa tego domu zajęła mi sześć lat.”

To też było fascynujące. Sześć lat to długo. Musiał też być zdeterminowany, aby to zrobić.

Mimo to trzymałam buzię na kłódkę.

„Zmarł na raka, miał go odkąd skończyłem szesnaście lat, walczył z nim przez trzynaście lat, zanim go dopadł.”

To też było fascynujące, w smutny, ale inspirujący sposób.

Mimo to zażądałam - „Przestań mówić” - ale on to też zignorował.

„Nie wiem, dlaczego Kami jest taką suką. Jest taka niemal odkąd pamiętam. Mamo, spieprzyła, odpychając tatę, bo zawsze go kochała. Walczyli, kurwa, nie uwierzyłabyś. Nawet gdy się rozwiedli. Ale zawsze go kochała. Powiedziała mi to po jego pogrzebie. Jego śmierć ją złamała. Była tak cholernie uparta, tak cholernie dumna, że pozwoliła swojemu życiu po prostu umknąć. Mieszkała w tym samym mieście, co mężczyzna, którego kochała, ale z nim tylko przez osiem lat. Teraz jest zgorzkniała.”

Nie chcąc pozwolić, by udział Maxa złamał moją obronę, uczepiłam się czegoś, co powiedział i wezwałam to - „Czy sugerujesz, że jestem dumna i uparta?”

„Nie myślę, że jesteś dumna, mała, ale jesteś uparta jak diabli.”

„Nie jestem.”

„Na pewno cholernie jesteś.”

„Nie, nie jestem.”

„Jeśli nie, to dlaczego godzinę temu wpuściłaś mnie, praktycznie błagałaś, żebym wszedł i zamknęłaś mnie szczelnie, kiedy tam dotarłem, a teraz robisz wszystko, co w twojej mocy, żeby mnie odepchnąć?”

Tym razem go zignorowałam i zaproponowałam - „Porozmawiajmy o twojej matce.”

Widziałam, jak jego szczęka wygina się z irytacji, gdy zmieniłam temat, zanim zapytał - „Co chcesz wiedzieć?”

„A może wyjaśnisz, dlaczego jadłeś śniadanie i kolację z moją matką, a ona mieszka w Arizonie, a twoja matka mieszka trzydzieści kilometrów stąd, a ja jej nie spotkałam?”

„Mogło ci to umknąć, Księżno, ale byliśmy trochę zajęci.”

Bardzo mnie to irytowało, kiedy miał rację.

Max kontynuował - „Jest też fakt, że twoja mama pojawiła się na progu, a potem została.”

Tak, było całkowicie irytujące, kiedy miał rację.

Max kontynuował - „Nie wspominając, że już dwukrotnie spotkałaś Kami i pomyślałem, że wystarczy mojej rodziny na jakiś czas. Próbuję znaleźć sposób, abyś chciała zostać, a nie dawać ci powody do ucieczki.”

To też był dobry argument.

„Może powinniśmy przestać mówić i wrócić do relaksu” – zasugerowałam niemożliwe. Do końca życia nie zamierzałam się relaksować.

„Wytłumacz mi coś, mała, dlaczego zawsze chcesz przestać rozmawiać, kiedy wygrywam pieprzoną kłótnię?”

Postanowiłam być szczera - „Ponieważ, gdy masz rację, jesteś bardziej irytujący niż zwykle.”

Max wpatrywał się we mnie przez chwilę, wyraźnie zdumiony moją szczerością, po czym odrzucił głowę do tyłu i roześmiał się, przyciskając mnie blisko swojej niesamowitej, mokrej od potu klatki piersiowej.

„Jezu, jesteś słodka” – mruknął, kiedy przestał się śmiać, a moja twarz wepchnęła mu się w gardło.

„Po raz ostatni, Max, przestań mi mówić, że jestem słodka, kiedy jestem na ciebie zła” – zażądałam, a on znów się roześmiał.

Pchnęłam jego klatkę piersiową.

Max pozwolił mi się odepchnąć, ale niespodziewanie odkryłam, że mnie zablokował, przesunął, a potem siedziałam okrakiem na kolanach Maxa i mój ręcznik został zrzucony.

Zakryłam piersi rękoma i warknęłam - „Max!”

Jedna z rąk Maxa była na moim biodrze, przytwierdzając mnie do jego kolan, a druga wślizgiwała się w moje włosy.

„Chciałem tego spróbować, odkąd powiedziałaś mi pierwszej nocy, że bolą cię zatoki” – wymamrotał, jego dłoń w moich włosach przyciągnęła moją twarz do swojej.

„Co?” – zapytałam szeptem, nagle zafascynowana obserwowaniem, jak jego usta się zbliżają.

„Spróbować i przekonać się, jak mogę być kreatywny, pomagając ci przepracować twoje nastawienie.”

Nawet w saunie dreszcz przebiegł po mojej skórze.

„Max…” - zaczęłam, ale nie powiedziałam więcej.

Pochylił głowę, a jego ręka przechyliła moją w drugą stronę. Potem mnie pocałował.

Potem stał się kreatywny, pomagając mi przepracować moje nastawienie, w którym to przedsięwzięciu odniósł oszałamiający sukces, ponieważ, gdy skończyliśmy, jedynym nastawieniem, jakie miałam, było spokojne i pogodne.

*****

Max i ja kochaliśmy się w saunie, potem zabrał mnie pod prysznic, żeby się spłukać, potem wytarł ręcznikiem i zabrał do łóżka.

Nie podobało mu się, kiedy włożyłam majtki pod ręcznik i naciągnęłam na siebie jego koszulkę, zanim go wyciągnęłam, ale kiedy wyjaśniłam, że nigdy nie czułam się komfortowo śpiąc nago, nie powiedział ani słowa.

Potem, gdy leżałam na boku w łóżku, ponownie ukoił maścią moje zadrapania, podczas gdy ja z niewielkim sukcesem próbowałam nie zasnąć.

Kiedy skończył, rzucił maść na stolik nocny, zgasił światło, zarzucił na nas kołdrę i wziął mnie w ramiona.

Gdy sen rozpoczął swoją inwazję, przytuliłam się bliżej i wyszeptałam - „Przykro mi, że twój tata był chory przez tak dużą część twojego życia.”

„Śpiąca Nina” - mruknął dziwnie, jego ręka wspięła się pod koszulkę, a jego palce dryfowały po moich plecach. Gdybym nie była taka śpiąca, z pewnością zarejestrowałabym, jak niesamowicie miła była jego ręka, przesuwająca się spokojnie po moich plecach. Zamiast tego tylko niejasno zarejestrowałam, jak niesamowicie miła była jego ręka, dryfująca spokojnie po moich plecach.

„Co?” - zapytałam.

„Śpiąca Nina to Słodka Nina” - powiedział cicho - „Widzę, że mam Śpiącą Ninę”.

„Nie” - powiedziałam mu - „Jestem Trzy Orgazmy Jeden w Saunie Nina. Taka Nina jest zawsze słodka.”

Jego ręka przestała dryfować, jego ramię owinęło się wokół mnie i ścisnął mnie.

„Na pewno to zapamiętam” – mruknął przy tym, a jego mamrotanie brzmiało, jakby wyszło z uśmiechu.

Sen wciąż wkraczał, a ja nie miałam siły ani woli, by z nim walczyć.

Ale z jakiegoś powodu moje usta wciąż mówiły - „Max?”

„Tak, Słonko?”

„Przerażasz mnie.”

Poczułam, jak jego palce zaciskają się na mojej skórze, zanim powiedział - „Wiem, że tak”.

„Każdego dnia jest lepiej, co jeszcze gorzej.”

Poczułam, że znów mnie ściska, gdy przycisnęłam się bliżej i owinęłam ramię wokół jego brzucha.

„Przestań z tym walczyć, będzie tylko lepiej” – poradził Max.

Poczułam, jak mój ciężar opada na niego, gdy osuwa się na mnie sen.

Ale mimo to moje usta wciąż się poruszały – „A jeśli nie?”

„Życie nie daje ci obietnic, mała, ja też nie mogę, ale zrobimy, co w naszej mocy”.

„Mm…” - w końcu moje usta też zaczęły zasypiać.

Ale mój umysł nie zasypiał jeszcze przez kilka sekund, podczas gdy jego słowa przenikały. Nie wiedziałam na pewno, ale nie sądziłam, że chcę obietnic, jeśli są puste. Uczciwość czuło się dużo lepiej.

„Śpij, Księżno” – nalegał Max.

„Okej.”

Dostałam kolejny uścisk i mój umysł też to przetworzył, głównie to, jak bardzo mi się podobało.

„Noc, mała” - wyszeptał Max, obracając się w moją stronę i owijając drugą rękę wokół mnie, trzymając mnie blisko, trzymając mocno.

„Noc, Max” - odszepnęłam.

Potem zasnęłam w koszulce Maxa, w łóżku Maxa, w domu Maxa i w ramionach Maxa i zrobiłam to zanim w pełni przeniknęło do mojego mózgu jak się czułam.

Nie przerażona ani trochę.

 


 

8 komentarzy: